1188
Szczegóły |
Tytuł |
1188 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1188 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1188 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1188 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Karol May
"Twierdza w gorach"K~ROt ~1 ~Y
D D e 0 D ~
VV VV
Tym razem Kara Ben Nemzi
i jego wierny druh Halef w�druj� po
g�rach Kurdystanu, gdzie przypadkowo
zostaj� wpl�tani w akcj� uwalniania wi�ni�w
z tureckiej twierdzy.
Odnajduj� starych przyjaci� i
zyskuj� ncwych zwolennik�w.
Jak zwykle u Karola Maya,
dynamiczna akcja wzbogaca atrakcyjno��
fabu�y.
�yczymy przyjemnej lektury.
uttCY~~
O
RRAKO~~~
I
Powszechnie wiadomo, �e nawet ustne opowie�ci wymagaj�
zwi�z�o�ci, a powtarzanie tych samych rzeczy dzia�a na s�ucha-
czy nu��co, opowiadanie czyni�c rozwlek�ym. Tym bardziej
wi�c nale�y wymaga~ �d autora utworu pisanego, aby unika�
zb�dnego balastu s��w, je�eli i tak ju� niczego wyja�ni~ nie
mog�. Skoro jednak autor stawia sobie za zadanie osi�gni�cie
pewnych cel�w, kt�re, jak to ma miejsce u mnie, zwi�zane s�
z prawdziw� wiar� w Boga, poczuciem tego wszystkiego, co
dobre, pi�kne i szlachetne, to w tym wypadku mo�e swoje
my�li i spostrze�enia, �e u�yj� popularnego wyra�enia, pov~~ta-
rza� do woli.
Jednym z cz�sto u mnie wyst�puj�cych spostrze�e� jest to,
i� losy, nie tylko narod�w, lecz tak�e poszczeg�lnych ludzi,
pozostaj� z sob� w �cis�ym zwi�zku, kt�rego niedo�wiadczone
oko zazwyczaj nie dostrzega, a mimo to istnieje �w zwi�zek i
5
wychod�i na jaw w�wczas, gdy si� go najmniej spodziewamy.
Jak setki tysi�cy i miliony mil oddalone od siebie gwiazdy
firmamentu powi�zane s� ze sob� na mocy wiecznych praw,
tak te� dzia�alno�� cz�owieka i wydarzenia jego �ycia, bez
wzgl�du na dziel�cy je czasokres, �ci�le si� ��cz� i do�� cz�sto
w wydarzeniu wieku starczego da si� zauwa�y� skutek pewne-
go czynu, kt�ry mia� miejsce kiedy� w dawno minionej i zapo-
mnianej m�odo�ci. Nie ma nic takiego, zar�wno w wewn�trz-
nym, jak i w zewn�trznym �yciu cz�owieka, co by mo�na by�o
uwa�a� za ca�o��, wyodr�bnion� z po�r�d innych okoliczno�ci.
Wszystko, co na powierzchni� �ycia wyp�ywa, jest owocem
ubieg�ego dnia, kt�ry zawiera w sobie j�dro dalszego, ukierun-
kowanego rozwoju. Ukierunkowanego! Z rozmys�em to pod-
kre�lam, gdy� dobry uczynek mo�e zrodzi� tylko dobro, a z�y
- z�o. Jest to wieczne, niewzruszone prawo, kt�re mo�na
r�nie t�umaczy�, ale kt�rego jednak nie jeste�my w stanie
zmieni�. Jak�e cz�sto si� zdarza, i� d�ielny, dobry cz�owiek
widzi nagle spadaj�ce na� konsekwencje jakiego� dawno ju�
od�a�owanego i zapomnianego czynu; zdawa�o si�, �e nic go
nie zdo�a wskrzesi�, a jednak towarzyszy� cz�owiekowi w ukry-
ciu przez ca�y czas. Wy�wiadczenie komu� przyjacielskiej przy-
s�ugi przynosi cz�stokro� po wielu latach niespodzianie na-
grod�.
Dlaczego w�a�ciwie tak filozofuj� i moralizuj�, zamiast po
prostu rozpocz�� opowiadanie? Dobrze, wi�c do dzie�a!
Mia�em zamiar podj�� podr� do Szirazu bezpo�rednio po
naszym powrocie z Birs Nimrud, wzgl�dnie w kr�tki czas
potem. Natkn�li�my si� jednak w Bagdadzie na przekupnia
sprzedaj�cego znany w ca�ej Mezopotamii ze swej niezwyk�ej
6
dobroci balsam pi�kno�ci, kt�ry wyrabiano w okolicy Kirman-
szah. Sprzedawca ofiarowywa� sw�j towar w kawiarni, gdzie
r�wnie� i do �as si� zwr�ci�. Przypuszcza�em, �e Halef poka�e
mu po prostu drzwi, ten jednak wda� si� z nim w rozmow�, w
czasie kt�rej zapyta�:
- Czy mo�esz mi powiedzie�, gdzie kupujesz ten zadziwia-
j�cy �rodek na pi�kno��?
- Nie mam �adnych podstaw ku temu, by ci nie powiedzie�,
- odpar� przekupiefi - gdy� dumny jestem z tego, i� wyrabia-
j�ca go niewiasta udzieli�a mi wy��cznego prawa sprzeda�y na
t� okolic�. Mam od niej te� pozwolenie odwiedzania jej dwa
razy do roku dla nabywania owego balsamu. Gdy wracam,
oczekuj� mnie wszystkie haremy, aby wej�� w posiadanie cu-
downej ma�ci.
- Czy� rzeczywi�cie spe�nia te nadzwyczajne cuda, o jakich
si� m�wi?
- O, czyni wi�cej, znacznie wi�cej, ani�eli mo�na opowie-
dzie�! Wystarczy ni� tylko dotkn�� twarzy, a znikn� wszystkie
zmarszczki, pryszcze i inne niedomagania, szpec�ce oblicze.
- Przesadzasz!
- Nie, na Allaha, nie! Mo�esz si� uda� do plemienia, z
kt�rego pochodzi owa kobieta, wyrabiaj�ca ma��, a przekonasz
si�, i� wszystkie tamtejsze m�atki i panny maj� lica jak �nieg
bia�e, a l�ni�ce jak blask jutrzenki!
- A czy wiesz, z czego wyrabiany jest ten �rodek?
-Nie. Jak mog�e� nawet pomy�le�, i�wyrabiaj�ca go b�dzie
tak nieostro�na, by mi to powiedzie�! Odziedziczy�a drogocen-
n� tajemnic� od swej prababki, a ta z kolei otrzyma�a j� w
spadku od swej praprababki. Ostatnia za� te� mia�a
prababk� kt�rej praprababka, niezwykle nabo�na kobieta,
otrzyma�a t� ma��w nagrod� za swe wielkie cnoty od archanio�a
Gab�ela; ten za� sprowadzi� j� z najwy�szego niebia�skiego
raju, gdzie ma�� t� spreparowano dla wiecznej m�odo�ci prze-
bywaj�cych tam b�ogos�awionych.
- Jak si� nazywa owa kobieta?
- W�a�ciwego imienia nie znam, lecz nazywaj� j� Umm ed
D�amahl, Matka Pi�kno�ci.
- Gdzie mieszka?
- Nigdzie, gdy� jej plemi� nie prowadzi osiad�ego trybu
�ycia; raz mieszka tu, raz tam. Stanowi� za� cz�� sk�adow�
plemienia Idiz Bachtijar�w i przebywaj� najcz�ciej po drugiej
stronie Kirmanszah.
-Ale kiedy ci potrzeba ma�ci, musisz w~zakwiedzie�, gdzie
szuka� tej niewiasty!
- 'Il;go si� dowiaduj� od aptekarza z Kirmanszah, kt�ry
r�wnie� sprzedaje ten �rodek i sam cz�sto zasi�ga informacji o
miejscu jej pobytu. Nast�pnie odszukuj� Matk� Pi�kno�ci i
bior� od niej, czego mi potrzeba. Powiadam ci, jest to stara
kobieta, ale nie ma na jej twarzy najmniejszej zmarszczki. Ile
pude�ek chcesz kupi�?
- Ile kosztuje pude�ko?
- Jeden rijal.
- W takim razie nic nie kupi�.
- Czemu?
- Dlatego, �e za drogo.
- Za drogo! Albo� zmys�y postrada�, albo� jest sknera!
Cz�owiek, dla kt�rego tak ma�a suma dla upi�kszenia swego
haremujest za wysoka, nie zas�uguje na m�j szacunek! Zrazu
g
stawiasz mi szereg pytafi, a gdy ci na nie z jak najwi�ksz�
gotowo�ci� odpowiadam, okazujesz si� niewdzi�czny i zarzu-
casz mi zbyt wysok� cen� tak, �e sp�on��bym ze wstydu, gdyby
to rzeczywi�cie by�o prawd�. Oby� zczez�, na Allaha!
To rzek�szy, przekupiefi si� oddali�. Ku mojemu zdumieniu,
zapalczywy zazwyczaj Had�i przyj�� spokojnie skierowane dofi
ostre s�owa. Machn�� r�k� i rzek�:
- Nie kupi�bym tej marham ed d�amahl, nawet gdyby
kosztowa�a tylko para, gdy� Hanneh, najbardziej niepor�wna-
na spo�r�d wszystkich ukochanych kobiet �wiata, nie zgodzi-
�aby si� na to.
- Dlaczego? - zapyta�em.
- Poniewa� ... hm!
Zatrzyma� si� zak�opotany i dopiero po chwili ci�gn�� dalej,
zapytuj�c:
- A gdyby ci szczerze odpowiedzia�, czy my�la�by� �le o
Hanneh, kt�ra jest najbardziej niepor�wnan� osob� spo�r�d
wszystkich innych kobiet?
- Ale� nie, na pewno nie, drogi Halefie.
- A wi�c prosz� ci�, powiedz prawd�! Czy Emmeh, wiecz-
nie p�on�ca zorza twego haremu, nie ma zmarszczek na twa-
rzy?
- Nie.
- Ani jednej?
- Ani jednej.
- Jak�esz to mo�liwe? �adnej? Ani jednej, nawet malut-
kiej, ledwie widocznej?
- Nie. Nie ma.
'Ib� pomy�l, sidi! Jestem przekonany, �e gdyby� chwil�
9
pomy�la�, na newno przypomnia�by� sobie cho�by jedn�, jedy-
n� zmarszczk�!
Wiedzia�em, co go sk�ania�o do takiego przynaglania. Ko-
biety wschodnie szybko si� starzej�, a Hanneh by�a wszak
kobiet� orientaln�, mia�a zatem zmarszczki. Tb bynajmniej
nie umniejsza�o jego gor�cej mi�o�ci; by�a dla� jeszcze dzisiaj,
jak przed laty, najpi�kniejsz� z pi�knych. Dlatego, odpowie-
dzia�em te�, chc�c go oszcz�dzi�:
- Moja Emmech rzeczywi�cie nie ma zmarszczek. Ale
pomy�l o szeregu lat, w ci�gu kt�rych twoja Hanneh musia�a
troszczy� si� o ciebie, o Kara Ben Halefa i ca�e plemi� Hadde-
dihn�w! A troski, m�j kochany, przynosz� zmarszczki. Czcij
je i szanuj!
Odpar� mi szybko tonem zadowolenia:
- Effendi, jeste� dobrym cz�owiekiem, r�wnie jak ja do-
brym cz�owiekiem! 'Ib si� nie da ukry�, a poniewa� masz tak
dobry wzrok, zauwa�y�e�, i� u mojej Hanneh, acz jest najpi�k-
niejsz� z kobiet �wiata, policzki zacz�y si� powoli marszczy�.
Od tego czasu jednak kocham j� dwakro� silniej! Wszystko
czyni�a, aby przeszkodzi� tym zmarszczkom, jednak daremnie.
Wierzaj mi, zmarszczki s� robactwem pi�kno�ci: wystarczy, i�
zjawi si� jedna zmarszczka, a zaczynaj� si�, mno�y� w niesko�-
czono��. Zupe�nie jak mr�wki; z pocz�tku widzi si� jedn�,
potem dwie, potem trzy, nast�pnie pi��dziesi�t, osiemdzie-
si�t, sto i wreszcie rozrastaj� si� i mno�� tysi�cami. Tak te� jest
z bruzdami i rowkami na twarzy; dochodz� do takiej liczby, i�
przy ich bli�szej obserwacji cz�ek zaczyna si� gubi�. O, gdyby
ka�da kobieta by�a na tyle m�dra, by nie dopu�ci� do pojawie-
nia si� tej pierwszej zmarszczki na swej twarzy! Ale, jak ci
wiadomo, kobiety nie posiadaj� tej ostro�no�ci, kt�ra jest
znakomit� w�a�ciwo�ci� nas m�czyzn. Oby nas Allah nie
pozbawi� tej znakomitej cechy charakteru! A poniewa� twoja
Emmeh, wdzi�czna ofiarodawczyni twej szcz�liwo�ci, nie po-
siada jeszcze zmarszczek, nie masz wyobra�enia o tym, jak
g��boko bruzdy twarzy w�eraj� si� w serce i dusz� kobiety,
zw�aszcza, i� nie ma takiej ma�ci ani plastru, kt�ry by jak�kol-
wiek zmian� na lepsze m�g� sprowadzi�. Hanneh, najwspa-
nialsza r�a w�r�d wszystkich gatunk�w r� Wschodu i Za-
chodu, donios�a mi, �e po d�ugich i daremnych trudach, jedyna
jej nadzieja odzyskania wspania�ej b�ogiej g�adko�ci lic spoczy-
wa w znakomitej ma�ci Matki Pi�kno�ci. 'Pd kobieta z plemie-
nia Bachtjar�w jest bowiem powszechnie znana dzi�ki swej
cudownej ma�ci, po u�yciu kt�rej zmarszczki tak uciekaj�, jak
mr�wki ze swej jamy, gdy do niej wla� wod� z cybucha. Ale c�
mi z tego, skoro jest tak daleko od nas do tej okolicy, w kt�rej
jej szuka� nale�y! Dlatego te� niezr�wnana towarzyszka mego
�ycia ziemskiego by�a zachwycona, dowiedziawszy si�, �e �y-
czysz sobie, abym si� uda� z tob� do Persji. Udzieli�a mi te�
ch�tnie pozwolenia towarzyszenia ci w tej podr�y pod warun-
kiem wszak�e, i� przywioz� jej tyle marham ed d�amahl, ile
potrzeba do ca�kowitego usuni�cia zmarszczek z twarzy i przy-
wr�cenia jej poprzedniej g�adko�ci.
- Mnie, niestety, s�owem nie wspomnia�a o tym swoim
zamiarze!
- 'Ibbie? O, effendi, jak�e m�odym i niedo�wiadczonym
jeste�, gdy chodzi o os�dzanie spraw haremu. Gdyby Hanneh,
jedyne s�oneczko na firmamencie mojej siedziby kobiecej,
dowiedzia�a si�, �e ty r�wnie� spostrzeg�e�, t� jedn� jedyn�
chocia�by zmarszczk� na jej obliczu, pad�a by martwa ze wsty-
du i zmartwienia. Jak�e wi�c mog�e� nawet pomy�le�, i� b�dzie
m�wi�a o tym z tob�! Zlituj� si� nad tob� i powiem ci tajemni-
c�, bardzo wielk� tajemnic� haremow�. Zwa� dok�adnie, co
nast�puje: im wi�cej kobieta ma zmarszczek na twarzy, za tym
g�adsz� chce uchodzi� w twoich oczach. Je�eli wi�c ehcesz
mo�liwie najd�u�ej zachowa� szcz�cie domowe, nie zdrad� si�
przenigdy przed twoj� Emmeh, �e� zauwa�y� zmarszczki na jej
twarzy. Nie powiniene� ich widzie�, nawet my�le� ci o nich nie
wolno, je�eli ci drogim jest �ycie i spok�j oraz wygoda twego
domowego zacisza! Wierz mi, znam si� na tym, sidi! Bierz wi�c
ze mnie przyk�ad! Ja r�wnie� nie chc� widzie� wi�cej zmarsz-
czek i mam nadziej�, i� cudowna ma�� mi w tym pomo�e.
Kupi� marham ed d�amahl dla Hanneh i dla siebie.
- Dla siebie tak�e?
- Oczywi�cie! Sp�jrz na mnie, a przekonasz si�, �e r�wnie�
i moje czo�o nie jest pozbawione zmarszczek, kt�rych ch�tnie
chcia�bym si� pozby�. Przeto jestem niezmiernie zadowolony,
i� si� mog�em dowiedzie� od przekupnia, gdzie szuka� Matki
Pi�kno�ci. Pojedziemy natychmiast do Kirmaszah!
- My? Kogo przez to rozumiesz?
- Ciebie i siebie naturalnie! Nie s�dz� bowiem, i� mnie
pu�cisz samotnie, a sam b�dziesz czeka�, a� powr�c�.
- To mi nawet przez my�l nie przesz�o! Nasza droga pro-
wadzi przez Szirazu, nie za� do Kirmaszah, dok�d nie masz w
og�le potrzeby jecha�, mog�c w tak �atwy spos�b tutaj na
miejscu naby� balsam. Dlaczeg� go nie kupi�e�?
- Pytasz dlaczego? O sidi, jak wielki tw�j rozum ma�o zna
si� na dzia�aniu cudownych balsam�w! Kupi� tutaj? Tego
12
w�a�nie najsurowiej mi zabroni�a Hanneh, kobieca istota mej
m�skiej b�ogo�ci! Wierzaj mi, effendi, nie zawaha�bym
si� przed �adn� cen�, gdybym by� przekonany o oryginalno�ci
marham ed d�amahl. Sprzedawcy bowiem, chc�c powi�kszy�
zas�b swego towaru, fa�szuj� go. Aby zarobi�wi�cej pieni�dzy,
robi� z jednego pude�ka sto; dodaj� przy tym takie sk�adniki,
kt�re nie tylko, �e s� bezu�yteczne, lecz cz�sto nawet szkodz�,
tak, i� biedna niewiasta, kt�ra si� takim balsamem posmaruje
w b�ogiej nadzieji odzyskania klasycznej urody, zamiast straci�
siedem zmarszczek, kt�re posiada, zdobywa nowych siedem-
dziesi�t siedem. O Allah, Wallah, Tallah! Mam�e ciebie pos�-
dzi� o to, i� �yczysz mojej Hanneh jedenastokrotnego powi�-
kszenia ilo�ci zmarszczek na jej szlachetnym obliczu? Nie!
Ona chce mie� prawdziwy balsam i musi go otrzyma� bezpo-
�redni� z r�k Umm-ed-D�amahl. Musimy przeto natychmiast
uda� si� c~o Kirmaszah!
Ma�y Halef wypowiedzia� s�owa powy�sze tak pewnym i
energicznym tonem, jak gdyby sz�o o �ycie lub �mier� i zrozu-
mia�em, �e wszystkie moje ewentualne zarzuty natrafi�yby na
stanowczy op�r z jego strony. Wiedzia�em z g�ry, i�, rad nie
rad, b�d� musia� zrezygnowa� z moich obiekcji, mimo to
pr�bowa�em go jeszcze przekona�:
- Halefie, ch�tnie chcia�bym przyj�� s�owa twoje jako �art,
s�ysz� jednak, �e m�wisz ca�kiem powa�nie. Czy zdajesz sobie
spraw�, jak daleko st�d do Kirmaszah? Na pewno up�ynie
tydziefi, zanim znowu ujrzymy mury Bagdadu. Mamy wi�c taki
szmat czasu po�wi�ci�, celem zdobycia balsamu o w�tpliwej
warto�ci?
- Sidi, nie chodzi przecie� w tym wypadku o balsam, lecz
13
0 odm�odzenie, upi�kszenie i pozbawienie zmarszczek twarzy,
kt�ra mi jest najukochafisz� na ca�ym �wiecie. A co si� tyczy
warto�ci balsamu? O, effendi, wy, Frankowie ro�cicie sobie
zawsze prawo do wszechm�dro�ci i wszechwiedzy; lecz Allah
w bezgranicznej swej �asce obdzieli� nas darami, kt�re wam s�
niedost�pne. S�ysza�e� wszak, �e archanio� Gabriel sprowadzi�
ten balsam z najwy�szego, a wi�e z si�dmego nieba, a poniewa�
wy nie posiadacie si�dmego nieba, wi�c nie jest wam dane
posiadanie tej marham ed d�amahl. To jasne! A �e balsam
rzeczywi�cie pomaga, �e skutek jego jest nadspodziewanie
wielki i zdumiewaj�cy, mo�esz si� o tym przekona� z setek
tysi�cy i milion�w zmarszczek, kt�re dzi�ki niemu znik�y.
Wiesz, jak dalece ci wierz� i ufam ka�demu twemu s�owu, ale
w kwestii balsamu nie chciej mnie przekonywa� gdy� na tym
lepiej si� rozumiem i znam, ani�eli ty. Chyba, �e mi powiesz,
�e by�e� u praprababki owej praprababki, o kt�rej m�wi�
przedtem przekupiefi.
- Nie - odpar�em zgodnie z prawd�.
- Czy� pr�bowa� jego skuteczno�ci? Czy kiedykolwiek
dawa�e� go kobietom haremowym do wypr�bowania i przeko-
na�e� si�,. �e zmarszczki nie znik�y?
- Nie.
- A wi�c, prosz� ci�, dowiedz si� o nim w haremach
Mezopotamii i u wszystkich niewiast i ich c�rek ca�ej okolicy;
pytaj w Teheranie, Isfahanie, Kerindze i Hamadanie, a prze-
konasz si�, �e pod dzia�aniem balsamu Matki Pi�kno�ci znika
ka�de niedomaganie twarzy. Ka�dy o tym wie, ja sam s�ysza�em
o tym przesz�o sto razy i prosz� ci�, nie doprowadzaj mnie do
p�sji!
14
Uni�s� si� gniewem. Wiedzia�em, i� bezcelowe jest dalsze
przekonywanie go, spr�bowa�em wi�c w inny spos�b odwie��
go od tego zamiaru, m�wi�c:
- Nasza droga prawdopodobnie zawiedzie nas z Szirazu
do Isfahanu i 'I~heranu, b�dziemy wi�c wracali przez Kirman-
szah. S�dz�, �e w�wczas jeszcze b�dziemy mieli czas wywie-
dzie� si� o tej, kt�ra wyrabia balsam.
- Czy jeste� przekonany, �e t� drog� odb�dziemy?
- S�dz�.
- S�dzisz! Je�eli tylko tak my�lisz, to musz� ci powiedzie�,
�e ceni� wy�ej sw�j ba�sam, ani�eli twoje my�li. A mo�e potra-
fisz swoimi my�lami usuwa~ zmarszczki?
- Musz� ci przyznae, �e tego jeszcze nie pr�bowa�em.
- I s�usznie, gdy� tego rodzaju pr�ba na nic by si� zda�a!
'I�uszcz u�ywany bowiem bywa do wyrabiania balsam�w, a nie
my�li. A gdyby nawet by�o rzecz� pewn�, i� przyb�dziemy do
Kirmanszah, czy mo�esz mnie poinformowa�, ile to czasu
up�ynie, licz�c od dnia dzisiejszego?
- W ka�dym razie kilka miesi�cy.
- Kilka miesi�cy! Allah Ker�hum. Co mo�e si� sta� w ci�gu
tak d�ugiego czasu z ukochanego oblicza mojej Hanneh! S�y-
sza�e� przecie�, �e zmarszczki s� robactwem pi�kno�ci. Czy
chcesz wi�c temu robactwu da� tyle czasu, aby tak si� rozmno-
�y�o, i� potem trzeba b�dzie zu�y� dziesi�� razy wi�cej balsa-
mu, ni� teraz?! A gdy przywioz� mojej Hanneh balsam, mam-
�e dopiero czeka�, a� skutek zacznie si� powoli okazywa�?
Chc� po powrocie widzie� rozkosz moich oczu bez zmarsz-
czek! Musz� jej wcze�niej pos�a� balsam, dlatego chc� ju�
teraz jecha� wprost do Kirmanszah i dlatego ju� obecnie
15
poszukam s�ynnej kobiety plemienia Bachtijar�w, aby od niej
zdoby~ s�odk� rozkosz oblicza mojej Hanneh. Ruszam w po-
dr� natychmiast i nieodwo�alnie! Je�eli nie zechcesz mi to-
warzyszy�, pojad� sam: Jednakowo� dusza moja b�dzie cier-
pia�a z tego powodu, �e oboj�tnym ci jest serdeczne �yczenie
twego Halefa, kt�ry w ka�dej chwili by�by got�w dla ciebie na
~mier� wyruszy�.
Tb rzek�szy, odwr�ci� si� ode mnie i zamilk�.
Nieszcz�sny przedstawiciel Matki Pi�kno�ci! Dlaczego mu-
sia� akurat w czasie naszej obecno�ci przyj�� do kawiarni i
przypomnie� mojemu Had�iemu o zmarszczkach jego Han-
neh! 'Ib nonsens dla kosmetyku przedsi�wzi�� tak dalek�,
d�ugotrwa�� i niezupe�nie bezpieczn� podr�! Ale cz�owiek
Wschodu nie ma zrozumienia dla drogocenno�ci czasu i Halef
nie by� w stanie poj��, jakiej ofiary wymaga ode mnie. W
rzeczywisto�ci wszak�e, nie mog�em m�wi� o stracie czasu w
�cis�ym tego s�owa znaczeniu. Przedsi�wzi��em t� podr�, aby
zebra� wraienia i do�wiadczenia, jako materia� do powie�ci
podr�niczych i mog�em sobie pozwoli� na kilkudniow� wy-
cieczk� bez wielkiego uszczerbku dla moich plan�w; tak; mo�-
na si� by�o nawet spodziewa� rzeczy ciekawych na tym bocz-
nym trakcie, ciekawszych ani�eli na g��wnej ucz�szczanej dro-
dze. Nazwawszy za� t� drog� nie bardzo bezpieczn�, nie mo-
g�em z drugiej strony twierdzi�, �e zamierzona podrb� w d�
Tygrysu i przez zatok� do Szirazu by�a zupe�nie bezpieczna.
Poza tym musia�em si� liczy� z charakterem mego Halefa.
Kocha� ponad wszystko swoj� Hanneh i nie przepu�ci�by na
pewno �adnej sposobno�ci, a�eby spe�ni� jej �yczenie, zw�asz-
cza, �e w tym wypadku sz�o nie o zwyk�e jej pragnienie, lecz o
16
pro�b� niezwykle wa�k�. Zwa�my, ile kosmetyk�w znajduje
si� w buduarze kobiety Zachodu! Wymagania jednak kobiety
wschodniej pod tym wzgl�dem s� znacznie wi�ksze. Niepoha-
mowana ��dza kobiety, aby zewn�trznie jak najkorzystniej si�
przedstawia�, jest na Wschodzie o wiele silniejsza, ni� na
Zachodzie. Jak�e wi�c mog�em dziwi� si� Hanneh, �e stara�a
si� wydawa~ mo�liwie pi�kn� swemu Halefowi! Balsam Matki
Pi�kno�ci - tu chodzi�o wszak o radykalny �rodek na pi�k-
no��! Wolno mi o tym by�o s�dzi�, co mi si� �ywnie podoba�o,
wolno mi by�o uwa�a�, �e skuteczno�� tego balsamu jest r�wna
zeru, nie mia�em jednak prawa przeszkadza� Halefowi w uczy-
nieniu tego, co mia�o Hanneh, a co zatem idzie i jemu, sprawi�
rado��. Tylekro� dla mnie nara�a� �ycie - dla mnie teraz
opu�ci� �on�, syna i szczep sw�j i got�w by� w ka�dej chwili
z�o�y� mi ofiar� ze swej przyja�ni, wi�c czy� mog�em mu nie
po�wi�ci� paru dni? Pow�d, �e ja, jako stary westman, nie mam
w�a�ciwego zrozumienia dla kosmetyk�w, nie wchodzi� tu w
rachub�. Nadto, przypomnia�em sobie, i� wi�kszo�� szczepbw
Bachtijar�w nale�y do sekty Ali Ilahis, a wi�c do sekty, o kt�rej
wprawdzie wiele s�ysza�em i czyta�em, lecz kt�rej �adnego z
przedstawicieli nie zna�em dot�d osobi�cie. Mo�e nadarza�a
mi si� teraz sposobno�~ wype�nienia powy�szej luki w podr�y
do Kirmanszah? By�o wi�c dosy� powod�w, aby zgodzi� si� na
�yczenie Halefa, aczkolwiek wydawa�o mi si� rzecz� �mieszn�,
a�eby odby� d�ugotrwa�� i m�cz�c� podr� dla sprowadzenia
balsamu od starej perskiej znachorki. Mimo wi�c wszystko,
uczyni�em jeszcze ostatni� pr�b� odwiedzenia Had�iego od
jego zamiaru.
- Czy znasz, Halefie, szczep Bachtijar�w, do kt�rego
17
nale�y Umm ed D�amahl? - zapyta�em go.
- Nie - odrzek� kr�tko.
- Zdaje si�, �e nie posiada ludzi, ktbrym mo�na zbytnio
ufa�.
- Jak�e to?
- S�ysza�e� przedtem od handlarza nazw� idiz. Mo�e wiesz,
jakie jest znaczenie tego wyrazu?
- Nie wiem.
-Idiz, to kurdyjski wyraz, a znaczy: z�odziej. Udasz si� wi�c
na poszukiwanie rzezimieszk�w?
- Czemu nie? W�a�nie dlatego, �e s� lub te� nazywaj� si�
z�odziejami, chc� do nich si� uda�! Mo�e wreszcie u nich
doznam jakich� wra�e�. Przecie� w tym celu podr�ujemy!
'I~raz dopiero podw�jnie si� ciesz� z tej podr�y. Na pewno
potem po�a�ujesz, �e� mi nie towarzyszy�. Powiedz, effendi, czy
nie jeste� w stanie tego poj��, �e Hanneh, ranna, po�udniowa
i wieczorna rozkosz ka�dego dnia mego �ycia, chce uchodzi�
za tak pi�kn� w moich oczach, jak to jest tylko mo�liwe?
- Ach, doskonale to rozumiem! Lecz smarowanie policz-
k�w t�uszczem nie mie�ci si� jako� w mojej m�zgownicy.
-'R~ dobrze! Przecie� t�uszcz nie ma s�u�y� na m�zgowni-
c�, lecz do policzk�w! I twoja Emmeh wszelkimi si�ami stara
ci si� chyba spodoba�?
- Nie, poniewa� wie, �e i bez specjalnych ku temu wysi�k�w
z jej strony i tak mi si� podoba.
- Bo jej twarz jeszcze jest g�adka i bez zmarszczek! Ale
mimo to na pewno u�ywa r�nych �rodk�w dla tym staranniej-
szego podkre�lenia swej urody?
- Ja o niczym nie wiem.
18
- U�ywa chyba pomady do w�os�w?
- Nie. Nie znosz� zapachu pomady.
- A pudru do twarzy?
- 'I~k�e nie. Zdrowa czerwiefi policzk�w jest �adna, a co
jest �adne, tego nie nale�y pokrywa� warstw� m�ki.
- 'Iii rzeczywi�cie masz s�uszno��, gdy� m�ka s�u�y do
wypieku chleba, a nie do przykrywania kolor�w. Ale przedni�
kredk� twoja Emmeh na pewno czerwieni swe wargi?
- Nie. Usta, kt�rymi do mnie przemawia, nie powinny by�
pokryte fa�szem pomadki.
- Ale cho� czarnej farby u�ywa do oczu, aby powi�kszy�
wnikliwo�� swego wzroku?
- I tego nie czyni. Jej �adne, jasne oko unika ka�dego
cienia.
- A wi�c jakich perfum zazwyczaj u�ywa, aby po�echta�
mi�o�nie twoje powonienie?
- �adnych.
- A pi�mo, kt�re pachnie w przeci�gu dw�ch tygodni?
- Ach, nie wspominaj mi o nim. Wystarczy napomkn��
tylko o pi�mie, a�ebym zwia�, gdzie pieprz ro�nie, tak nie
znosz� jego woni. Sztucznie spreparowane zapachy podtrzy-
muj� k�amstwo. W moich oczach jest grzechem wyparcie si�
niewinnego i delikatnego zapachu swego zdrowego cia�a przez
tego rodzaju sztuczne �rodki.
- Oh, sidi, jaki z ciebie barbarzy�ca! Gdyby w twojej
Emmeh nie by�o nic sztucznego, jak�eby sp�dza�a ten pi�kny
czas, jaki wszystkie kobiety trac� ku wielkiej swojej rado�ci na
staranne upi�kszanie swego cia�a?
- Nie szkodzi, ma robot�. Uczy mnie.
19
-Allah akbar! B�g jest wielki! Ciebie? Ciebie?
-'Pdk, mnie.
- Sidi, to niemo�liwe! Wszak ja ci� znam! Jeste� cz�owie-
kiem niezwykle do�wiadczonym i masz umys� jasny i bogato
wyposa�ony. Czego mo�esz si� wi�c nauczy� od Emmeh, twej
duszy!
- W�a�nie tu tkwi wielki, niezrozumia�y b��d ludzko�ci, �e
nie chce posy�a� umys�u swego do duszy na nauk�! Nie zna si�
istoty obu tych czynnik�w i s�dzi fa�szywie, �e nauczycielka
powinna pobiera� nauki u ucznia.
- Nie pojmuj� tego!
- Niech ci� to zbytnio nie smuci! 'Pdkich jest legion, ale im
si� wydaje, �e lepiej od ciebie to rozumiej�. Pozwalaj� duszy
marnie� a upi�kszaj�, maluj� i perfumuj� umys� tak, �e staje
si� eunuchem!
- A wi�c najwspanialsze nawet wonie haremu nie maj� dla
ciebie �adnej warto�ci?
-Te� pytanie! W Ben Szirjest napisane:Allah bylnajpierw
tw�rc� a potem poetg. Stworrywsry ziemi�, podarowa� jej jako
ukoronowarcie ca�ego dziela swojego - Boski Wiersz, kobiet�. I
c� powiesz na to, Halefie, �e ten wiersz smaruje si� pomad�
i m�k�, otacza si� woni� z torby pi�mowca, maluje si� mu
wargi, lica, oczy i r�ce i stara si� w og�le wszelkimi si�ami
zniszczyE bosk� harmoni�, jak� w�o�y� we� niebiafiski poeta,
najwi�kszy znawca prawdziwego pi�kna?
- Co mam na to powiedzie�, sidi? Wszystkiego si� zrzekn�,
za wyj�tkiem jednej rzeczy, balsamu pi�kno�ci!
- Nazwa�em Hanneh wierszem. Jej zmarszczki, to jego
strofy budz�ce wdzi�czno�� i szacunek.
20
- A wi�c uwa�asz marham ed d�amahl, kt�r� mam zamiar
naby� za zbyteczn�?
-'Oczywi�cie!
- Wobec tego stwierdzam, �e zmarszczki ludzi Zachodu
nie s� tak bardzo godne smutku, jak zmarszczki ludzi Wscho-
du. Wed�ug naszego smaku estetycznego wiersz bez bruzd jest
zawsze �adniejszy od wiersza ze zmarszczkami i gdybym by� w
stanie wr�ci� mojej Hanneh g�adko�� lic, ch�tnie zrzek�bym
si� strof, budz�cych cze��. Ruszam wi�c zaraz w kierunku
Kirmanszah, mimo przemi�ej naturalno�ci twojej Emmeh. A
teraz decyduj, czy mam t� podr� odby� samopas, czy te� nie!
Mam nadziej�, �e twoja mi�o�� ku mnie nie jest mniejsza, ni�
moja ku tobie.
- Pod tym wzgl�dem masz s�uszno��, Halefie. Jedziemy
razem.
Sta� z boku nad�sany. przy ostatnich moich s�owach odwr�-
ci� si� szybko i z b�yskiem w oczach zawo�a�:
- Rzeczywi�cie? Czy to prawda?
- 1'dk.
- Nie kpisz?
- Nie.
- Hamdulillah! Zwyci�y�em, zwyci�y�em effendiego Ka-
ra Ben Nemzi, kt�rego dotychczas �aden cz�owiek na �wiecie
nie pokona�! Sidi, dzi�ki ci, dzi�ki z ca�ego serca! Przywiezie-
my ze sob� nie tylko balsam pi�kno�ci, ale dokonamy r�wnie�
czyn�w bohaterskich, kt�rych s�awa przejdzie z pokolenia na
pokolenie, do naszych dzieci, wnuk�w i prawnuk�w!
- Wraz z balsamem Matki Pi�kno�ci?
- Zamilknij, sidi! Mam naturalnie na my�li tylko nasze
21
czyny bohaterskie! Chod�, p�jdziemy do binbasiego, kt�ry
teraz zosta� podniesiony do godno�ci pu�kownika. Musimy mu
opowiedzie�, �e wyruszamy jutro do Kirmanszah. Zobaczysz,
b�dzie si� ju� z g�ry cieszy� czynami m�stwa, kt�rych dokona-
my i dzie�ami odwagi i opisami zwyci�stw, o kt�rych us�yszy po
naszym powrocie. Jak�e jestem szcz�liwy i radosny, �e zdo�a-
�em pokona� tw�j up�r. Albowiem - doda�, rzuciwszy na
mnie chytre spojrzenie - musz� ci si� przyzna�, �e nie pod-
j��bym nigdy tej podr�y, bez ciebie.
- A, to sprytne.
- 1'dk, jestem przebieg�y; wiem to za dobrze nawet. W�a-
�ciwo�� t� posiadam od urodzenia, - ci�gn�� dalej poufnym
tonem - a od czasu, jak jestem w�a�cicielem haremu, bardziej
jeszcze si� w tym kierunku wydoskonali�em.
'I~raz ma�y Halef by� znowu sob�. Rzecz� samo przez si�
zrozumia�� by�o r�wnie� to, �e zaraz powi�za� nasz� podr�
do Kirmenszah z "dzie�ami odwagi i m�stwa".
Opu�cili�my kawiarni� i udali�my si� do naszego mieszka-
nia. Przybywszy do domu, oznajmili�my nasze postanowienie,
"dotychczasowemu binbasiemu a obecnie pu�kownikowi". 'I~n
zapyta� o cel naszej wycieczki w persko-kurdyjskie g�ry. Halef,
bez �adnych os�onek wszystko mu opowiedzia� i ku mojemu
wielkiemu zdumieniu, stary nie tylko, �e si� nie zdziwi�, lecz
nawet mu przyzna� s�uszno�~. I on r�wnie� zna� s�aw� Umm-
ed-D�amahl i zapewni� mnie, �e jest ca�kowicie uzasadniona.
S�ysza� niejednokrotnie, �e �rodek ten dzia�a� zadziwiaj�co, a
gruby Kepek, kt�ry si� przys�uchiwa� naszej rozmowie, doda�
pewnym tonem, podkre�laj�c swe s�owa przekonywuj�cymi
gestami r�k:
22
- 'Pdk, Umm-ed-Dzamahl zas�uguje ca�kowicie na tak�
nazw�! Jej balsam najpotworniejsz� twarz czyni pi�kn� i s�y-
sza�em nieraz w kawiarniach, kt�re odwiedzam, �e m�czy�ni
nawet do�wiadczyli na sobie doskona�o�� tego balsamu. Ja
jednak nie u�ywam tego kremu!
'Pdk, dla niego by� rzeczywi�cie zbyteczny, gdy� sprzyjaj�cy
los wype�ni� mu twarz tak obficie t�uszczem, �e istnienie na
niej jednej cho�by zmarszczki nale�a�o uwa�a� za absolutnie
niemo�liwe.
II
Podr�, na kt�r� tak niech�tnie si� zgodzi�em, by�a niezwy-
kle ciekawa. Co�my tam prze�yli i czego�my do�wiadczyli
�ostanie opowiedziane w innym miejscu, tak, �e wystarczy
teraz kr�tko tylko wspomnie�, co nast�puje: Umm ed D�a=
mahl odnale�li�my znacznie szybciej, ani�eli�my to s�dzili i to
w roli szejka jednego ze szczep�w jej plemienia. Dzi�ki pomy-
�lnemu przypadkowi uda�o nam si� wykorzysta� sytuacj� i
wy�wiadczy� jej przys�ug�, za kt�r� by�a nam niewymownie
wdzi�czna. Byli�my go��mi plemienia, kt�rego w�adczyni oka-
za�a nam wiele przychylno�ci i ten fakt bardzo mnie cieszy�.
Zanim rozstali�my si� z tymi lud�mi, Halef nie tylko �e otrzy-
ma� od niej znaczny zapas balsamu, lecz tak�e przyda�a mu
specjalnego pos�a, kt�ry mia�jej podarunek osobi�ciewr�czy�
Hanneh. Mnie atoli przypad�a w udziale wi�ksza �aska, albo-
wiem Umm ed D�amahl wyjawi�a mi, oczywi�cie w cztery oczy,
24
tajemnic� przyrz�dzania balsamu; obja�ni�a mnie przy tym, �e
jeden z jej przodk�w, s�ynny na owe czasy lekarz, otrzyma� to
cudowne lekarstw� od Szeherezady, ulubiennicy Haruna ar
Raszida, w dow�d wdzi�czno�ci dla swej sztuki lekarskiej,
dzi�ki kt�rej uda�o mu si� j�, s�ynn� i znakomit� recytatork�
"T~si�ca i jednej nocy", uratowa� od niechybnej �mierci.
Gdy wreszcie �egnali�my j� oxaz ca�e plemi� i wyjawili�my,
�e nie wracamy drog� Kirmanszah, Kerind, Khanekin ze
wzgl�du na zbyt wielk� przestrze�, kt�r� wypad�oby nam nad-
�o�y�, radzi�a nam Matka Pi�kno�ci ruszy� w stron� 'I~zaizu,
dop�ywu Djali, ostrzegaj�c wszak�e przed zetkni�ciem si� ze
zb�jeckimi Hamawandami i Dawuhdijehami, dwoma r�wnie
"przedsi�biorczymi" jak i "nikczemnymi" plemionami kurdyj-
skimi, kt�re w�a�nie wtedy by�y we wrogich wzajemnie stosun-
kach. Wy�ej wy�uszczone powody czyni�y, jej zdaniem, wspo-
mnian� okolic� podw�jnie niebezpieczn�, tote� mimo wszy-
stko, radzi�a nam nad�o�y� drogi. Aczkolwiek zdawali�my so-
bie spraw�, �e ostrze�enie p�ynie z dobrego serca, nie mogli-
�my jednak nie ruszy� we wskazan� uprzednio drog� na'I�zai-
zu, tym bardziej, �e uczyniliby�my to i bez rady Umm ed
D�amahl. Odno�nie za� tego, �e si� Kurd�w uwa�a za rabu-
si�w i zb�j�w, mieli�my, nasze w�asne, osobiste zdanie, wyp�y-
waj�ce z do�wiadczenia, a wi�c s�d bezstronny i obiektywny.
Te cz�sto spotwarzane i w pismach europejskich napasto-
wane plemiona okazuj� podr�nym, przyja�nie wzgl�dem
nich usposobionym, ge�cinno��, zas�uguj�c� na najwi�ksze
uznanie; nawet wr�g �miertelny tak d�ugo korzysta z ochrony
w namiocie, wzgl�dnie w obozie plemienia nieprzyjaciel-
skiego, pod kt�rego piecz� odda� si� z ca�ym zaufaniem, jak
25
daleko si�ga w�adza tego plemienia i przyrzeczenie. Rzecz
zrozumiala, �e kto przybywa w zamiarach w�tpliwych lub, jak
to czyni� niekt�rzy, zw�aszcza europejscy podr�ni, traktuje
Kurd�w jako upo�ledzonych, ni�ej od siebie stoj�cych ludzi,
skromnie uznaj�cych jego przewag� i godz�cych si� na niepo-
szanowanie ich zwyczaj�w i obyczaj�w, ten nie powinien si�
od nich spodziewa�, �e si� przyczyni� do chwalebnego wyra-
�ania o nich. Je�eli nawet ��daj� od ludzi, przeje�d�aj�cych
przez ich terytorium, pewnego wynagrodzenia, to przecie� nie
mo�na ich z tego powodu gani�. Aje�eli odmawia im si� tego
wynagrodzenia i oni je gwa�tem w�wczas wymuszaj�, nie na-
le�y si� im dziwi�, �e pobieraj� wi�cej, ani�eli ��dali i znawca
tutejszych stosunk�w nie nazwie ich mimo to rabusiami. Po-
j�cie wyrazu "grabie�" i pogl�d na t� spraw� w og�le s� u tych
ludzi ca�kiem odmienne, ni� u nas. Je�eli nasze pogl�dy, w
powy�szej kwestii nie maj� �adnego znaczenia dla wi�kszej
cz�ci Wschodu, nie mo�emy wymaga� li tylko od Kurd�w, od
"dzikich" Kurd�w, a�eby oni w�a�nie ku nim si� sklaniali z
w�asn� szkod� materialn�. Przypomina mi si� prowadzona
razu pewnego przeze mnie rozmowa w tej w�a�nie sprawie z
tamtejszym wysokiem urz�dnikiem. Na czynione zarzuty, od-
powiedzia� mi, u�miechaj�c si� przy tym dwuznacznie:
- Grabie�? �upie�cy? Chrofi ci� Allah od niesprawied-
liwo�ci! Znam jednego cz�owieka, kt�ry by� u was w kraju i
pr�cz tego wiele o was czyta�; on mi te� o was opowiedzia�, a
wi�c orientuje si� troch� w tych sprawach. U nas mamy do
czynienia z prost�, otwart�, szczer� grabie��, kt�ra u nas
wyst�puje w formie grzecznej, skrytej i tajemniczej. Wy nazy-
wacie to bankructwem, ruin�, krachem, trustami, spekulacj� i
26
pod tym p�aszczykiem przynosicie szkod� nie tylko innople-
mieficom, lecz tak�e i swoim wsp�ziomkom. Wy skrycie wbi-
jacie no�e w piersi bli�nich, podczas gdy ci, kt�rych tu, u nas
nazywacie rabusiami, czyni� tojawnie, m�wi�co tym otwarcie,
przy czym napadni�tym jest zawsze obcokrajowiec, nieprzyja-
ciel, nigdy za� cz�owiek z w�asnego narodu! Jacy wi�c rabusie
zas�uguj� na wzgard� i pot�pienie, nasi czy wasi?
Czy mog�em i czy moim obowi�zkiem by�o zaprzeczy� jego
s�owom?
Ostatnimi czasy tak cz�sto z gorycz� m�wi si� o Kurdach
jako o narodzie rabusi�w i im si� przypisuje ca�� win� za
os�awione zamieszki armefiskie! Mawia�em ju� nieraz i teraz
powtarzam, oczywi�cie w sensie og�lnym ujmuj�c, �e wol�
dziesi�ciokro~ Kurda, ani�eli Ormianina, aczkolwiek ten
ostatni jest chrze�cijaninem. Je�eli gdzie� na Wschodzie ma
miejsce jaka� nikczemno��, w�wczas nale�y przypuszcza�, �e
macza� w tym palce Lewanty�czyk, Grek albo, co jest bardziej,
niestety, prawdopodobne, orlonosy Ormianin. Odno�nie za�
wspomnianych przed chwil� "zamieszek", jest rzecz� po-
wszechnie wiadom�, w jaki spos�b i dla jakich cel�w powsta-
wa�y, albo, lepiej powiedziawszy "wywo�ane zosta�y"!
Je�eli usi�uj� w tym miejscu broni� dobrego imienia Kur-
d�w, czyni� to wy��cznie z punktu widzenia humanitaryzmu;
jestem bowiem zdania, �e nale�y ka�dego s�dzi� wedle okoli-
czno�ci, kt�re go wychowa�y i kt�re nim teraz jeszcze rz�dz�.
Odno�nie za� mieszkafic�w Kurdystanu mo�na by uwa�a�, �e
�yj� w takim systemie, w jakim my�my �yli w epoce �redniowie-
cza, w czasach przemo�nego panowania prawa pi�ci, kiedy
niejeden z owych wielmo��w, pan�w bogatych zamczysk,
27
by�by, wed�ug dzisiejszych poj��, os�dzony jako �upie�ca..I czy
z tego powodu jego potomkowie skre�lili go z drzewa gene-
alogicznego? 'Pdkim w�a�nie rycerskim Baldwinem von Eulen-
borst albo Brunonem von Felsenstein jest tak�e Kurd, kt�ry
uwa�a swoje czyny za zgodne z prawem i na zarzut, �e nie jest
cz�owiekiem honoru, lecz pod�ym z�odziejem i bandyt�, odpo-
wiada nieub�agan� krwaw� zemst�. Bywa�em przez Kurd�w
uwa�any za wroga, nigdy jednak nie okradli mnie skrycie
sposobem ormia�skim, nie wyzyskiwali czy oszukiwali. 'I~go
samego zdania by� r�wnie� Had�i Halef Omar, kt�ry mimo
swoich pociesznych w�a�ciwo�ci, nie wydawa� fa�szywego czy
stronniczego s�du i chocia� cz�sto na temat Kurd�w rezono-
wa�, nigdy nie wyrazi� si� o nich jako o ludziach pod�ych i bez
honoru.
Rzek� te� do mnie teraz, kiedy nas ostrze�ono przed Da-
wuhdijehami i Hamawandami:
-'Ib tak brzmi, sidi, jakby�my si� mieli ich ba~! Wszak my
chyba nie powinni�my si� obawia� ludzi, kt�rzy wyst�puj�
przeciw nam otwarcie z broni� w r�ku, zdradzieckiego za�
tch�rzostwa u nich nie spotkasz. By�bym nawet zadowolony,
gdyby si� nadarzy�a ma�a utarczka. Wiesz wszak, �e nigdy nie
unikam weso�ej walki.
- Ale powiniene� unika�! - odpar�em.
- Czemu?
- Czy rzeczywi�cie mam ci, Halefie, przypomnie� o ostat-
nim �yczeniu twojej Hanneh?
- Ostatnim? Powiadam ci, effendi, �e to nie jest jej ostat-
nie �yczenie, gdy� b�dzie ich mia�a wi�cej po moim powrocie
do domu! A co si� tyczy tego �yczenia, o kt�rym ty my�lisz, nie
28
jest ono skierowane przeciw znanej mojej odwadze, lecz jedy-
nie przeciw nierozwadze, kt�rej mamy unika�.
- My?!
-'I~k, my!
- Czy przez "my" mam rozumie� ciebie i siebie?
- Oczywi�cie!
- W takim razie musz� ci powiedzie�, �e Hanneh nie
m�wi�a o nierozwadze z mojej strony.
- Nie m�wi�a? Rzecz jasna, tego na pewno nie uczyni�a.
Rozkosz mojego �ycia jest zbyt uprzejma, aby mia�a ci o tym,
effendi, wspomina�. Ale mia�a na my�li jedynie ciebie i s�dz�,
i� jeste� do�� m�dry, aby samemu, bez moich wyja�nie�, to
Poj��.
- A wi�c z ca�� pokor� musz� ci si� przyzna�, �e nie
posiadam te� m�dro�ci, o kt�rej m�wisz.
- Rzeczywi�cie nie? Wobec tego rnocno �a�uj�, �e mog�
uzna� tylko d�ugo�� twojego rozumu, gdy� na nieodzown�
dla� szeroko��, niestety, ju� si� nie rozci�ga. Mam wra�enie,
�e, twoim zdaniem, �y�zenie mojej Hanneh, najukocha�szej
ze wszystkich kobiet na �wiecie, odnosi si� li tylko do mnie!
- W ka�dym razie ja je tak zrozumia�em.
- A wi�c s�dzisz, �e Hanneh uwa�a�a jedynie mnie za
zdolnego do pope�nienia nierozwa�nego czynu?
-'Idk.
- Sidi, nie bierz mi za z�e, �e wreszcie raz z tob� pom�wi�
szczerze i otwarcie! Milcza�em ju� do�� d�ugo, nie mog� jed-
nak tego znie��, a�eby� mnie ci�gle miesza� z sob� i siebie ze
mn�!
W jaki� to spos�b?
29
-A�eby ci to wyt�umaczy� jasno i wyra�nie, musz� ci zada~
kilka pyta�. Czy odpowiesz mi na nie zgodnie z prawd�?
-'Pdk.
- Dobrze! A wi�c: je�eli masz zapyta� kogo� o co�, wtedy
gdy �w kto� znajduje si� przy tobie, czy zadasz mu pytanie
bezpo�rednio czy te� u�yjesz pos�a�ca, kt�ry by mu to zako-
munikowa�?
Zrozumia�em, do czego zmierza, odpowiedzia�em wszak�e:
- Je�eli jest przy mnie, m�wi� mu to bezpo�rednio.
- Doskonale! Czy� ja wi�c by�em nieobecny, gdy ty si�
znajdowa�e� u nas, w obozie Haddedihn�w?
- Nie.
-Ja tam by�em, u mojej Hanneh?
-'1'ak.
- Czy mog�a ze mn� swobodnie rozmawia�?
-'Pdk.
- Czy wi�c to, co tobie powiedzia�a, mog�o by� skierowane
do mnie?
- Musisz si� inaczej wyrazi�, kochany Halefie! Skierowane
by�o do mnie, ale powiedziane dla ciebie.
- Tym samym przeczysz w�asnym s�owom! Przed chwil�
powiedzia�e�, �e nie za�atwia si� tego, co mo�na komu� bez-
po�rednio powiedzie�, przez trzeci� osob�. A ja wszak by�em
na miejscu! Gdyby Hanneh chcia�a mnie upomnie~ przed
nieostro�no�ci�, powiedzia�aby mi to osobi�cie, bezpo�rednio.
Ale ona zwr�ci�a si� z tym do ciebie, nie za� do mnie, z czego
wynika, �e mia�a na my�li twoj� osob�, a nie mnie!
- Ale wszak wspomnia�a specjalnie twoje imi� i m�wi�a
nie o mojej, lecz o twojej pop�dliwo�ci.
30
- To prawda, ale czy nie zastanawia�e� si� nad tym, dlacze-
go w�a�nie tak m�wi�a, a nie inaczej?
- A�eby ciebie oszcz�dzi� i nie smuci�. By�a za delikatna,
aby to tobie bezpo�rednio powiedzie�.
- Za delikatna! Effendi, to s�uszne, jedynie s�uszne s�owo,
ale twoje komentarze do niego nie s� s�uszne, ba, z gruntu
fa�szywe! Albowiem nie wobec mnie, Iecz w stosunku do ciebie
Hanneh, ta najbardziej niezr�wnana kobieta na ca�ej kuli
ziemskiej, by�a delikatna. Czy rozumiesz to?
- 'Pdk rozumiem, co m�wisz i nawet znana mi przyczyna
takiego ujmowania sprawy przez ciebie.
- Nie chodzi o moje przyczyny, Iecz o pow�d, jakim si�
kierowa�a Hanneh, gdy� nie ja z tob� m�wi�em i ostrzega�em
ciebie, lecz ona!
- Prawda. Ostrzega�a mnie, ale nie przed sob� samym, lecz
przed tob�.
- Sidi, a�e� stanowczo pomyli�e� w tym wypadku osoby! ~
M�wi�a o mnie, mia�a na my�li jednak ciebie. Dzi�ki swej
wielkiej i niepor�wnanej delikatno�ci zamieni�a ciebie na
mnie i mnie na ciebie, przypisuj�c w ten spos�b nierozwag�,
o kt�r� ciebie pos�dza�a mnie. 'I~.voja odwaga wywo�a�a w jej
sercu trosk� i niepok�j; chcia�a ciebie prosi�, aby� by� ostro�-
niejszy ni� zazwyczaj. Ale poniewa� obawia�a si�, �e sw� pro-
�b� mo�e ciebie zasmuci�, wi�c postanowi�a pod p�aszczykiem
troski o moje �ycie da� ci do zrozumienia, jak masz post�po-
wa�. Przeto m�wi�a tylko z tob� i to w mojej nieobecno�ci.
- Czy rzeczywi�cie wierzysz w to, o czym m�wi�e�, Halefie?
- Wierz� w to, jak w moj� Hanneh, kt�rej delikatno��
przewy�sza takt wszystkich innych ludzi na ziemi.
31
- Ja r�wnie� uznaj� jej takt. Okaza�a go tym, �e pro�b�,
kt�ra ciebie mog�a niepokoi�, skierowa�a do mnie, nie do
ciebie.
- Co ja s�ysz�! O ub�stwo rozumu! O fa�szywo�ci my�le-
nia! O b��dno�ci zrozumienia! Effendi, jaki mi to sprawia b�l!
Jeste� wprawdzie niezwykle m�drym cz�owiekiem, ale powie-
dzia�em ci ju� raz, �e w twojej g�owie jest miejsce, kt�re musi
by� naprawione. Jak�e mo�esz przypisa� takt mojej Hanneh
mnie, a nie sobie!
- Dlatego, �e nie jest moj� �on�, lecz twoj�! Powinna wi�c
by� delikatn� i taktown� tylko wzgl�dem ciebie, a nie za�
innego m�czyzny. Zrozumia�e�?
- Allah! Nie mog� ju� ani s�owa rzec przeciw temu, gdy�
prawd� jest, �e jej takt, przyzwoito�� i dobre u�o�enie li tylko
do mnie nale��. Gdyby chcia�a innym tyle okaza� czu�o�ci, co
mnie, musia�bym ostro przeciw temu wyst�pi�. Tylko ja jestem
wy��cznym posiadaczem jej zalet i jej orze�wiaj�cych w�a�ci-
wo�ci!
- Doskonale, a wi�c wreszcie zgadzamy si�! Jej troska
tyczy�a si� zatem li tylko ciebie, nie za� mnie, a wi�c by�a mowa
nie o mojej, lecz jedynie o twojej nierozwadze.
- Milcz�, sidi. Ale zanim zamilkn� ca�kowicie i zupe�nie,
musz� ci powiedzie�, effendi, �e mam wra�enie, i� odno�ne
miejsce twego rozumu nagle zosta�o naprawione.'Pdk, zwyci�-
�y�e� mnie i opanowa�e� taktem mojej Hanneh i musia�bym
teraz sam uwierzy� we w�asn� nierozwag�, gdybym nie by�
prze�wiadczony, �e Hanneh w tym wzgl�dzie, a to bywa, omy-
li�a si�. Cz�stokro� opowiadali�my jej o naszych bohaterskich
czynach, przy kt�rych by�e� nadto odwa�ny. By�o to ju� do��
32
dawno i nie nale�y si� dziwi�, �e wzi�a mnie za ciebie i w ten
spos�b pogmatwawszy i pomyliwszy osoby, wymieni�a moje
imi� zamiast twego. Jej wi�c wy��cznie nale�y przypisa� win�
nieprzebaczalnego pomieszania, cofam przeto zarzut poprze-
dnio tobie uczyniony.
-Drogi Halefie, s�dz�, �e ty jeste� tym cz�owiekiem, kt�ry
pomyli� nasze osoby, a nie za� Hanneh czy te� ja. Mam nad-
ziej�, �e to przyznasz?
- Nie, przenigdy! Je�eli w dalszym ci�gu jeszcze nie przy-
znajesz, �e mam s�uszno��, wi�c czuj� si� zmuszony, wyja�ni�
ci szczeg�owo, �e ...
- Czy� nie chcia� przedtem zamilkn�� ca�kowicie i zupe�-
nie! - przerwa�em.
---- Rzeczywi�cie, tak m�wi�em przedtem - odrzek�.
- Wi�c prosz� ci�, zamilcz! W tej "dyspucie" milczenie
b�dzie dla ciebie p�aszczem, w kt�rym ci doskonale b�dzie do
twarzy. ��dam przeto zupe�nie powa�nie, aby� si� szybko w
nim znalaz�.
- Dobrze, sidi! Ju� zrobione, w�o�y�em go. Ale zobaczysz,
�e sam postarasz si� ze mnie �ci�gn�� ten p�aszcz!
Dla zewn�trznego potwierdzenia swych s��w, szczelnie za-
kry� si� przednimi cz�ciami swego burnusa, kt�re przedtem
by�y rozchylone, opu�ci� smutnie g�ow� i odt�d pogr��y� si� na
d�u�szy czas w burnusie i milczeniu. Ale gdy�my przybyli nad
brzeg w�skiej, ma�ej rzeczki, gdzie si� zatrzyma�em, a�eby z
ukszta�towania le��cego przed nami terenu wywnioskowa� o
jej dalszym biegu, nie wytrzyma� i zapyta�:
- Czy s�dzisz, �e ten strumiefi nale�y do 'I~zaizu, o kt�rym
nam m�wi�a Matka Pi�kno�ci?
2 - Twierdza w g�rach 33
- S�dz�, �e masz milcze�! - odrzek�em.
-'1'ak mia�o byE przedtem, gdy chodzi�o o pomylenie os�b.
'I~raz jednak, gdy mo�e zdarzy� si� pogmatwanie okolic, mu-
sz� m�wi�. Zreszt�, pytam do czego mamy oczy?
- Do patrzenia.
- A uszy?
- Do s�yszenia.
- Czy zamkniesz oczy i uszy, je�eli jest gdzie� co� do
ogl�dania i s�yszenia?
- Nie.
- A �e tak samo ma si� i usta do m�wienia, nie widz� wi�c
powodu, dla ktbrego mia�bym milcze�, je�eli zachodzi taka
konieczno�� m�wienia, jak teraz. Chc� ci mianowicie oznaj-
mi�, �e nie znam nazwy 'I~zaizu i jeszcze jej nie s�ysza�em.
- Ja r�wnie� nie.
- Czy� wi�c mamy go szuka� i znale��?
- Czemu�by nie? Nazwa jest dla nas rzecz� drugorz�dnej
wagi. 'I~zaizu jest to turecko-kurdyjski wyraz. 'I~zai oznacza
rzek�; zu mo�e oznacza� wod� w og�lno�ci, jak wi�c r�wnie�
rzek�. Nazwa jest wi�c w�a�ciwie bardzo nieokre�lona. Pra-
wdopodobnie mamy tu do czynienia z cz�sto spotykanym
przyzwyczajeniem nadawania rzeczom zupe�nie przypadko-
wego pierwszego lepszego okre�lenia. Dla Umm ed D�amahl
wspomniana rzeka by�a tylko "rzek�", a jak w�a�ciwie si� nazy-
wa, to j� nie obchodzi�o. W ka�dym razie chodzi o prawy
dop�yw Djali, a poniewa� znajdujemy si� w�a�nie po tej stro-
nie, natkniemy si� na� z ca�kowit� pewno�ci�. Zatrzyma�em
si� za� w tym miejscu, aby zastanowi� si�, czy mamy ruszy�
wzd�u� tego strumienia, czy te� nie. Prowadzi bowiem w lewo
34
i to g��boko w dolin�, kt�ra zakre�la daleki �uk, podczas gdy
wzg�rze rozci�ga si� w kienxnku prostym. Je�eli wi�c zosta-
niemy na g�rze, natkniemy si� prawdopodobnie znowu na ten
strumie� i to nawet dzi� wieczorem, kiedy b�dziemy szukali
miejsca na ob�z i gdy b�dzie nam trzeba wody. Je�eli za�
ruszymy wzd�ui strumienia, nad�o�ymy zbytecznie drogi.
- Pozosta�my wi�c na g�rze.
Opu�cili�my Bachtijar�w z samego rana, a teraz by�o ju� po
po�udniu. Znajdowali�my si� na szczycie G�r Kurdyjskich.
G�ry le�a�y doko�a nas, jak st�a�e w czas burzy fale morskie.
Pokryte by�y do�� obficie zieleni�. Przed nami daleko w linii
prostej, rozci�ga�y si� wzg�rza, wprawdzie nie zaros�e lasem,
lecz bujnymi krzewami; w t� te� stron� udali�my si�, gdy�
le�a�a na po�udnio-wschodzie, czyli w kierunku, kt�ry mia�a
przyj�� nasza podr�.
Co si� tyczy strumienia, okaza�o si�, �e ca�kiem trafnie
okre~li�em jego bieg. Dolina w kszta�cie �uku, po kt�rej prze-
p�ywa�, rozpoczyna�a si� gdzie� hen daleko, ale im d�u�ej
jechali�my, tym by�a nam bli�sza i gdy wreszcie osi�gn�li�my
pod wiecz�r cel naszej g�rskiej podr�y, ujrzeli�my strumiefi
p�yn�cy do�em w poprzek doliny, aby po��czy� si� z innym
strumykiem, wyp�ywaj�cym z prawej strony z jakiej� bocznej
kotliny. Oba strumienie tworzy�y w tym po��czeniu prawdo-
podobnie wid�y rzeki, kt�r� zamierzali�my odnale��.
Pojechali�my w g��b doliny w poszukiwaniu miejsca, kt�re
nadawa�oby si� na obozowisko. Znale�li�myje w pobli�u zbie-
gu obu strumieni. Zsiedli�my z koni, kt�re natychmiast pocz�-
�y pi� wod�, po czym umyli�my je. By� to nasz stary zwyczaj,
kt�ry stosowali�my po d�u�szej podr�y, gdy zatrzymywali�my
35
si� w miejscu, w kt�rym si� znajdowa�a woda. Podczas gdy
nigdy nie nale�y my� koni ciep�� wod�, to aimna woda jest tak
niezb�dna dla ich zdrowia, �e niewykorzystanie odpowiedniej
sposobno�ci by�oby wprost grzechem nie do darowania. Zre-
szt�, sam instynkt nakazuje w ten spos�b post�powa�. W
zachodniej cz�ci Stan�w Zjednoczonych widywa�em bardzo
cz�sto dzikie mustangi, udaj�ce si� nawet w niezwykle zimne
dni nad wod� celem wyp�awienia si�.
Konie pu�cili�my na pastwisko, sami za� u�o�yli�my si� pod
grup� drzew iglastych, kt�rych g�ste wierzcho�ki dawa�y gwa-
rancj�, �e nie b�dziemy nara�eni na nocn� ros�. Wybrali�my
tak miejsce, �e mieli�my przed sob� ca�� krzywizn� g��wnej
doliny i mogli�my tak�e rzuci� wzrokiem na otw�r bocznej
kotliny. Uwa�ali~my, za zbyteczne rozpalanie ogniska, nasza
bowiem wieczerza sk�ada�a si� z zimnego mi�sa, kt�re otrzy-
mali�my od Umm ed D�amahl, gdy wyruszyli�my od niej w
dalsz� drog�. Dym za� by� zbyteczny, gdy� doko�a nie widzia�o
si� komar�w, kt�re nale�a�oby odstraszy�. 'I~mperatura by�a
tak �agodna, �e nie trzeba nam by�o sztucznego ciep�a, a ogie�
poci�gn��by za sob� jedynie ten skutek, �e jego �wiat�o i
zapach mog�yby nas ewentualnie zdradzi�. Wprawdzie nie
wpad�o nam do g�owy obawia� si� jakiegokolwiek spotkania,
ale je�eli cz�owiek znajduje si� w podobnej okolicy, czuje si�
najbezpieczniej w towarzystwie jedynie siebie samego.
�yczenie jednak, aby�my si� znajdywali we w�asnym towa-
rzystwie, nie mia�o si� spe�ni�. Mieli�my jeszcze zapewne z p�
godziny do zmierzchu, gdy zauwa�yli�my oddzia� je�d�c�w
zbli�aj�cych si� ku nam z bocznej doliny. By�o ich sze�ciu,
dobrze uzbrojonych m�czyzn. Z ubioru wygl�dali na Kurd�w.
36
Wszyscy nosili czerwone szarawary, szczelnie do cia�a dopaso-
wane kurtki, przepasane rzemiennymi pasami i na nich p�asz-
cze ciemnej barwy. U boku zwisa�y im krzywe szable; pistolety
i no�e mieli zatkni�te za pasami; pr�cz tego mieli d�ugie
strzelby kurdyjskie, osadzone zaledwie do po�owy lufy. Pi�ciu
z nich nosi�o czapki owego szczeg�lnego kszta�tu, nadaj�ce im
wygl�d wygarbowanych olbrzymich paj�k�w, kt�rych p�koli-
ste cia�o pokrywa g�ow�, podczas gdy liczne odnogi zwisaj� z
ty�u i z bok�w. Sz�sty mia� na g�owie turban o sze�ciu niemal
stopach �rednicy. Podobniewielkie turbanycz�sto si� spotyka,
zw�aszcza w Kurdystanie. Warto przy okazji zaznaczy�, i� miast
wyrazu turban w�a�ciwie winno si� u�ywa� s�owo dylbend, co
oznacza kawa� mu�linu, u�ywanego do okr�cania fezu wzgl�d-
nie, bezpo�rednio do owijania g�owy, celem uczynienia ze�
zawoju.
Konie Kurd�w, jak zdo�ali�my stwierdzi� zaraz przy pier-
wszym spojrzeniu, by�y niezwykle dobre. Mieli mianowicie
klacze rasy kurdyjskiej, odznaczaj�ce si� d�ugim, wytrzyma�ym
oddechem oraz, co jest rzecz� wagi pierwszorz�dnej w okoli-
cach g�rskich, pewnym i mocnym chodem.
T~k, jak my�my od ra�u zauwa�yli owych je�d�c�w i oni nas
r�wnie� natychmiast spostrzegli, gdy� mi�dzy nami a nimi nie
by�o najmniejszej przeszkody, kt�ra uniemo�liwia�aby wza-
jemne widzenie si�. Zw�aszcza na pi�rwszy rzut oka mogli
dojrze� nasze konie i oceni� ich warto��, gdy� pas�y si� pod
grup� drzew o par� metr�w przed nami. Potem dopiero Kur-
dowie zwr�cili uwag� na nas. Zatrzymali si�, obserwowali
przez kr�tki czas, naradzali si� chwil�, po �zym podjechali w
nasz� stron� z gotowymi do strza�u karabinami w r�ku;
37
w�a�ciciel turbanu na przedzie. 'Iiwarz jego, w przeciwiefistwie
do towarzyszy, kt�rzy mieli g�ste d�ugie brody, by�a bez w�o-
s�w. Kurdowie odnosili si� dofi z du�ym szacunkiem tak, �e
nie ulega�o dla nas �adnej w�tpliwo�ci, i� jest ich przyw�dc�.
Nadmieni�em ju� poprzednio, �e mieli nadzwyczaj dobre
wierzchowce, mimo to jednak, nie zamieni�bym jednego na-
szego konia na ich pi��dziesi�t, a nawet sto. Nasze rumaki nie
posiada�y w og�le warto�ci zamiennej, gdy� by�y nieocenione.
'Ib r�wnie� spostrzegli Kurdowie. Ze zdumieniem przygl�dali
si� im, dziel�c si� przy tym wzajemnie uwagami. Zbli�ywszy
si� do nas na odleg�o�� blisko dwudziestu krok�w zatrzymali
si� i obserwowali nas podejrzliwym wzrokiem.
- Sallam! - pozdrowi� nas przyw�dca.
Przywita� nas nie po kurdyjsku, pozna� zatem, �e nie jeste-
�my Kurdami. 'I~k kr�tko, jak on, wita si� jedynie niewiernych
lub ludzi, kt�rym si� nie ufa.
- Sallam! - odpar�em i ja osch�ym tonem, aczkolwiek
zdawa�em sobie spraw�, �e kr�tkie aaleikum wcale nie ubli�y-
�oby mej godno�ci, przeciwnie, odpowiada�oby bardziej for-
mom grzeczno�ci, ani�eli powt�rzenie owego kr�tkiego sal-
lam.
G�os przybysza odznacza� si� wysokim tenorem czy te�
g��bokim altem, co by�o w zupe�nej zgodzie z nieow�osion�
twarz�. Rysy jego niezwykle regularne, za mi�kkie na m�czy-
zn�, by�y kobieco niemal pi�kne. 'Iiwdno by�o okre�li� jego
wiek; na pr�no stara�em si� dociec przyczyny tego zjawiska.
M�g�bym nawet zdoby� si� na twierdzenie, �e twarz ta nigdy
nie by�a golona. Przysz�a mi te� do g�owy my�l, �e gdyby
cz�owiek ten nie siedzia� tak pewnie w siodle i nie by� ubrany
38
po m�sku, wzi��bym go bezsprzecznie za kobiet�, aczkolwiek
spojrzenie jego by�o tak m�sko szczere, tak pewne siebie i
spokojn�, jak u cz�owieka, kt�ry zna sw� godno�� i kt�ry
przywyk� do wykonywania jego woli. 'I~ rozmy�lania wszak�e
nie zaj�y mi zbyt du�o czasu i przesz�y przez m�j umys� z
tt�yskawiczn� szybko�ci�. Zaledwie pad�a moja kr�tka
odpowied�, Kurd gniewnie zmarszczy� czo�o i rzek�:
- Maszallah! Zdajecie si� by� dostojnymi panami, i� tak
os