11850

Szczegóły
Tytuł 11850
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11850 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11850 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11850 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Pilipiuk Dziedziczki Rozdzia� 1 Pierwsza fala czerwcowych upa��w spali�a koniuszki traw. Elektrociep�ownia w ��gu puszcza�a z komin�w dymy, z pobliskiego osiedla dobiega� warkot silnika autobusu. Cyka�y �wierszcze. ��ka by�a pusta, tylko na skraju olszyny pas�y si� konie. Pachnia�o sianem, rozgrzanym asfaltem, nadchodz�cym latem. Katarzyna mocniej uj�a r�koje�� bu�atowej szabli wykutej przez mistrza Micha�a. Zerkn�a na niego ukradkiem. Niestety, pogr��ony w konwersacji z przyrodnikiem nie zwraca� na ni� uwagi. Westchn�a. Stanis�awa doby�a swojej bator�wki. G�ownie zal�ni�y. Agentka stan�a bokiem do przeciwniczki. �mierciono�ne ostrza, to g�adkie i to, na kt�rym r�ne gatunki stali tworzy�y wz�r przywodz�cy na my�l s�oje drzewa, zwar�y si� z chrz�stem. Dziewczyny wymieni�y kilka szybkich cios�w i odskoczy�y. Alchemik spojrza� na nie z leciutk� pob�a�liwo�ci�. Znowu si� star�y. � Nie�le sobie radzi ta twoja wychowanka � oceni� Arminius. � To nie ja j� szkoli�em � wyja�ni� S�dziw�j, starannie dobieraj�c na wp� zapomniane w�gierskie s�owa. � Jej ojciec by� prawdziwym kresowym r�baj��. Odziedziczy�a po nim du�y talent. Mo�e nawet wi�kszy ni� m�j. Gestem odes�a� agentk� na bok. Popatrzy�a na niego z uraz�. Stan�� naprzeciw Stanis�awy. Doby� z pochwy d�ugi sumatrza�ski klewang. Doskoczyli do siebie, zrobi� pi�kny zw�d i uderzy� tak, by wybi� jej bro� z r�ki. A fig�. U�amek sekundy wcze�niej przerzuci�a bator�wk� do lewej d�oni i wykona�a kr�tkie, podst�pne ci�cie. Uchyli� si� w ostatniej chwili, uratowa�o go wy��cznie do�wiadczenie zdobyte przez stulecia machania szabl�. Monika w b��kitnej, jedwabnej bluzeczce wesz�a pomi�dzy konie. Szkapy przerwa�y skubanie trawy i obserwowa�y j� zaniepokojone. � Boj� si� � zauwa�y� Laszlo, post�puj�cy za ni� krok w krok. � Wyczuwaj� ci�. Konie, psy, koty, niekt�rzy ludzie. � Owce i kozy � uzupe�ni�a. � Tylko krowy i �winie jako� nie zwracaj� na mnie uwagi. Wszyscy si� mnie boj�, przynajmniej na pocz�tku � westchn�a. � Albo i pr�buj� zabi�. � Dotkn�a palcem jego piersi. Wspomnienie pomy�ki nie�atwo mija�o. Zaczerwieni� si�. I jej trudno by�o zapomnie� tamte chwile. Niecz�sto cz�owiek tak blisko ociera si� o �mier�. � Ca�e �ycie marzy�a mi si� taka dziewczyna jak ty � powiedzia�, obejmuj�c j� delikatnie. Fajny ch�opak. Inteligentny, sympatyczny, ba, nawet przystojny. I chyba wpad�a mu w oko. Pytania, kt�re zadawa�a sobie przez ostatnie tygodnie, powr�ci�y. Min�o wiele stuleci, od kiedy by�a z kim� zwi�zana. Mo�e pora raz jeszcze podda� si� uczuciom? Poczu� bicie serca tak silne, jakby pomi�dzy �ebrami trzepota� si� ma�y ptaszek? � Mhm... � mrukn�a, odsuwaj�c si� kawa�ek. � I jak na z�o��, zamiast normalnej, mi�ej i �adnej W�gierki znalaz�e� sobie cudzoziemk� i wampirzyc�, kt�ra do tego ma kompletnie rozregulowany zegar biologiczny. Wygl�dam na pi�tna�cie lat! � Dla ciebie got�w jestem sta� si� zdeklarowanym pedofilem � za�artowa�. � A co do zegar�w, je�li Alchemik uzna, �e jestem godzien... � Obejrza� si� na mistrza Micha�a. � Nie b�dzie to du�ym problemem. Czerwona tynk-tura umo�liwia przed�u�enie �ycia. � Mhm... � powt�rzy�a. � Wyje�d�acie? � zmieni�a temat. � Na kilka tygodni, mo�e miesi�cy � wyja�ni�. � Chcia�bym... Pozwolisz, �e b�d� do ciebie pisa� listy? � Tak. � Nie zawaha�a si� nawet na u�amek sekundy. � Dostan� ca�uska na po�egnanie? Czasy si� zmieniaj�, a ludzie dziczej�. A mo�e wr�cz przeciwnie, wracaj� do stanu naturalnego? Ale dla niej poca�unek, zwyk�e mu�ni�cie policzka wargami, to obietnica i pewna deklaracja zarazem. � Lepiej poczekajmy z tym do twojego powrotu. � Spojrza�a na niego zalotnie i u�miechn�a si�. Konie wr�ci�y do skubania trawy. Ulic� przejecha� autobus. Zmiana. Katarzyna osuszy�a r�kawem spocone czo�o i ponownie natar�a na kuzynk�. Ta cofa�a si� ma�ymi kroczkami, po mistrzowsku paruj�c i blokuj�c jej uderzenia. � Macie jaki� �lad? � zagadn�� S�dziw�j. � Co� tak jakby � przyzna� Arminius. � Nie wiem. A ty te�, zdaje si�, planujesz dalsz� wypraw�? � Musz� zbada� pewien ciekawy trop. Chc� sprawdzi�, czy na Tajwanie, w Makao i Hong- Kongu �yj� jeszcze jacy� chi�scy alchemicy. * * * Kuchnia jest do b�lu nowoczesna. Stanis�awa, urz�dzaj�c mieszkanie, nie odm�wi�a sobie nabycia lod�wki, zmywarki i kuchenki z p�yt� indukcyjn�. Szafki s� zupe�nie zwyczajne. Ale ich zawarto�� ju� nie. W szklanych i glinianych pojemnikach zgromadzi�a ogromn� ilo�� w�asnor�cznie suszonych zi�. Doprawia potrawy zgodnie z wymogami kuchni kresowego ziemia�stwa. Sypie du�o �korzeni", mi�so maceruje octem, marynuje w jakich� straszliwych mieszankach oliwy, pieprzu, tymianku i innych tajemniczych ingrediencji. Z Etiopii przywioz�a troch� tamtejszych przypraw. Stoj� w s�oikach opisanych kilkoma dziwnymi alfabetami. Katarzyna przegl�da�a je kiedy�, ale zdo�a�a zidentyfikowa� tylko szafran i kurkum�. Alchemiczka jest te� fanatyczk� kiszenia. Og�rki, kapusta, czosnek, cebula � nie budz� niczyjego zdziwienia. Jednak w kamionkowych garnczkach wyl�dowa�y tak�e pomidory oraz poci�te w kostk� dynie i arbuzy. W kilku butelkach czerni si� ocet balsamiczny. Zazwyczaj gospodyni u�ywa tego najpospolitszego, kupowanego w supermarkecie, ale od �wi�ta wydobywa ze skrzynki flaszeczk� z tym specjalnym, kt�ry le�akowa� kolejno w beczkach z drewna d�bowego, kasztanowego, wi�niowego, morwowego i z ja�owca przez czterdzie�ci lat. Ma te� ze dwadzie�cia rodzaj�w oleju. Je�li za� do robienia obiadu uda si� zagoni� Monik�, mo�na przewidzie�, �e nadu�yje czosnku, a zapas suszonych pomidor�w i �liwek ulegnie powa�nemu uszczupleniu. W jej daniach a� br�zowo od oliwek i papryki. Przyprawia po ba�ka�sku, na ostro. Laszlo i Arminius, gdy wpadli kiedy� na obiad, nie mogli wyj�� z podziwu. Wyposa�enia dope�nia troch� sprz�t�w, kt�re niecz�sto widuje si� we wsp�czesnej kuchni. Mo�dzierze mosi�ne i ceramiczne, miedziane rondle, prasa do sera, dzie�ki do zaczyniania ciasta, ma�e �arna, maselnica... Do odmierzania sk�adnik�w s�u�� dwie wagi, jedna szalkowa, druga to stary bezmian. Ca�y ten sprz�t jest sprawny i regularnie u�ywany. Stanis�awa mocniej dokr�ci�a korb� praski. Ostatnie kilka kropli sp�yn�o rynienk� do podstawionej szklanki. Alchemiczka unios�a zawarto�� i obejrza�a j� pod �wiat�o. P�yn by� m�tny, ale kolor j� w�a�ciwie zadowoli�. � Olej orzechowy � powiedzia�a w zadumie jej kuzynka. � Nie pro�ciej kupi� w supermarkecie? � Tamten jest rafinowany na gor�co, a nasz na zimno. � Monika cierpliwie t�umaczy�a r�nic�. � To znaczy? � Oj, to inna technologia. Tamten si� gniecie i podgrzewa, �eby wyciek�. A my tylko gnieciemy i �ciskamy. � To jak z oliw� pierwszego i drugiego t�oczenia � wyja�ni�a alchemiczka. � Poza tym kosztuje �dziebko za drogo. � B�dziemy klarowa�? � zapyta�a ksi�niczka. � E, po co? Zaraz i tak zu�yjemy. Rozgrza�a t�uszcz na patelni. Rzuci�a na to plastry mocno naczosnkowanej baraniny i kr��ki gruzi�skiego sera. Niebia�ski zapach wype�ni� mieszkanie. � Ech, Gruzja... � Ksi�niczka wyj�a z lod�wki dobrze sch�odzon� butelk� wina Gurdjaani. � Nie by�am tam... No, b�dzie z dziewi��dziesi�t lat. To pi�kny kraj. Klasztor Sziomgwime, Mccheta... A i kuchnia ciekawa. � Tak � westchn�a Stanis�awa. � Ale czasem nie warto wraca� w miejsca, kt�re si� ukocha�o. Pami�tam taki karawanseraj w Egipcie. �liczny, ma�y hotelik opodal piramid, prowadzili go Koptowie. Dzi� stoi tam ohydny, dziesi�ciopi�trowy i pi�ciogwiazdkowy klocek. Nawet Etiopia bardzo si� zmieni�a. A jak jesieni� wpad�am do Kruszewic... � Nasza rodzinna wie�? � zagadn�a agentka. Alchemiczka spojrza�a na ni� p�przytomnie. � Nigdy tam nie by�am. � Katarzyna zaczerwieni�a si�. � Dziadek wspomina� tylko, �e wygonili ich w czterdziestym �smym, jak robili kolektywizacj�. Troch� wygrzeba�am po ksi��kach informacji, ale w sumie nic szczeg�lnie ciekawego... � Z dworu pozosta� ju� tylko fundament � powiedzia�a kuzynka. � Ze wsi zgo�a nic. Wygl�da mi na to, �e kochana w�adza stara�a si� zetrze� z powierzchni ziemi ka�dy �lad. Dzi� to tylko ruiny i skupisko barak�w. Ale wzg�rza si� nie zmieni�y. I krzaki pigwy ci�gle tam rosn�... � Zamy�li�a si�. � Nawet krzy�a na wzg�rzu nie uszanowali. � Wsta�a i podesz�a do okna. Opar�a czo�o o szyb� i popatrzy�a w ciemno��. Jej plecami wstrz�sn�� szloch. � Nie zosta�o nic, tylko jedna szabla i to, co pami�tam, gar�� wspomnie� zamkni�ta w mojej g�owie... � �ka�a. � Wszystko, co budowali�my przez sze��set lat, posz�o na marne. Katarzyna podskoczy�a i obj�a Stasi� ramieniem. Monika odwr�ci�a si� i w milczeniu pilnowa�a kolacji. � Uspok�j si� � poprosi�a agentka. � Nic na to nie poradzimy. Przepad�o... Plecy kuzynki drgn�y i nagle szloch urwa� si� jak uci�ty no�em. Oderwa�a d�onie od parapetu, podesz�a do �ciany i zdj�a z niej szabl�. Obna�y�a ostrze i przez d�ug� chwil� patrzy�a na poznaczon� szczerbami stal. Zbiera�a si� w sobie. Gdy si� odwr�ci�a, ju� nie p�aka�a. Jej oczy l�ni�y ponurym, wewn�trznym ogniem. � O, nie � powiedzia�a z zaci�ciem. � Nas, Kruszewskich, tak �atwo si� z ojcowizny nie wyrzuca! Odzyskamy maj�tek. A jak si� komu� nie spodoba, to nahajami poka�emy mu, gdzie jego miejsce! � Nie przesadzaj. Je�li kto� b�dzie nam bru�dzi�, to go ustawimy, ale nie nastawiaj si� od razu na konfrontacj�. I nie nahajk�, dzi� u�ywa si� subtelniejszych metod. Zreszt� i wtedy chyba niecz�sto j� stosowa�a�? � Chyba ze dwa razy. Co do metod subtelnych, ju� zacznij si� przygotowywa�. � Tak s�dzisz? � Po prostu znam �ycie. Prawowici w�a�ciciele nigdzie nie s� mile widziani. Ksi�niczka bezszelestnie rozstawi�a talerze na stole. Cmokn�� korek wyrwany z szyjki butelki. Zasiad�y do kolacji. � Powa�nie chcesz tam wr�ci�? � zapyta�a Katarzyna. � Odnios�am wra�enie, �e lubisz raczej w��czy� si� po �wiecie. Kilka lat tu, kilka tam. Znasz ze dwadzie�cia j�zyk�w, wsz�dzie jeste� jakby troch� u siebie... � Ale mam do��. Takie �ycie jest ja�owe. Poza tym ci�gn�o mnie do Polski. My�la�am, �e Krak�w, moje ulubione miasto... � A teraz poczu�a�, �e jednak... � Tam jest moje miejsce. Wiem, pewnie masz mnie za idiotk�, wpad�am na jaki� pomys� pi�� minut temu i ju� chc� si� bra� za realizacj�. � Mnie si� podoba, ale pochopne dzia�ania to szale�stwo. Sama powiedzia�a�, �e prawowici w�a�ciciele nigdzie nie s� mile widziani. Mam ju� nawet plan, jak powinny�my si� przygotowa�. � Jak? � Po pierwsze, trzeba zrobi� dok�adn� wizj� lokaln�. Po drugie, sprawdzi�, w czyich r�kach jest obecnie maj�tek, a je�li jest w�asno�ci� pa�stwa, kto podejmuje decyzje o jego losie. Nale�y ustali�, kto jest kim na tym terenie, a potem poszuka� na wszystkich pot�nych hak�w. � Hak�w? � zdziwi�a si� Stanis�awa. � Je�li spr�buj� nam bru�dzi�, musimy by� gotowe do kontrataku. Odwet powinien by� straszliwy i natychmiastowy. Przyda�aby si� ma�a demonstracja si�y na pocz�tek. Warto te� w lokalnych strukturach w�adzy umie�ci� w�asn� agentur�. Dzi�ki temu b�dziemy z wyprzedzeniem informowane o wszystkich posuni�ciach. � Agentur�? � Dw�ch lub trzech ludzi, kt�rzy b�d� dzia�ali niezale�nie od siebie, ba, nawet nie wiedz�c, �e nie s� jedynymi agentami. Monika pokiwa�a g�ow� z uznaniem. � To co? � Stanis�awa pu�ci�a ca�� t� przemow� cz�ciowo mimo uszu. � Mo�e wybierzemy si� w weekend rozejrze� po okolicy? � Roz�o�y�a na wolnej cz�ci sto�u map�. � Niedaleko jest stadnina, po�yczymy sobie trzy koniki, bo z tego, co pami�tam, droga jest w tragicznym stanie. Zreszt�, jad�c samochodem przez wie�, przedwcze�nie sp�oszymy mieszka�c�w. Konno mo�emy dotrze� tam �cie�k� przez las i przekra�� si� do Kruszewic jakby od kuchni... � Dobry pomys�. � Katarzyna wola�a si� nie przyznawa�, �e po raz pierwszy b�dzie siedzie� w siodle. * * * Dotar�y w�a�nie na skraj doliny, gdy ze wschodu dmuchn�� zimny wiatr. Ch��d przenikn�� je natychmiast do ko�ci. Wysoko w lesie, po�r�d wzg�rz, bije �r�d�o. Wartki strumyk zasila niedu�y staw otoczony kamieniami. Na brzegu wida� jeszcze fundamenty starego m�yna. Przez dawn� m�yn�wk� woda wpada do niewielkiej sadzawki i dalej, ju� jako weso�a rzeczka, sp�ywa na dno doliny. Dw�r sta� na plateau prawie na wysoko�ci ruin. Dzi� zosta� po nim tylko prostok�t podmur�wki. Po zabudowaniach folwarku nie ma �ladu. Wszystko zarastaj� krzaki dzikiego bzu. Na stoku, gdzie kiedy� by� ogr�d, rozpleni�y si� pigwy. I jeszcze sad, dobre p� hektara kompletnie zdzicza�ych jab�onek i �liw. Wie� le�a�a zawsze na dole, rozrzucona po obu stronach rzeczki, przeci�ta drog� wiod�c� od prze��czy do dworu. Z dostatnich niegdy� gospodarstw nie pozosta�o nic. Wszystko zmiot�y wojny i czerwona w�adza. Chaty, ob�rki i stodo�y zburzono, a na ich miejscu wzniesiono dwa d�ugie baraki po kilkana�cie mieszka�. Przed nimi w czasach �wietno�ci PGR Kruszewice by�y ogr�dki, ale teraz strasz� tylko zardzewia�e s�upki � pami�tka po ogrodzeniach. Obok dostawiono budynek z pustak�w mieszcz�cy niegdy� biura, magazyn i salk� klubow�. Kawa�ek dalej by�y kiedy� silosy na kukurydz�, zbiornik na gnoj�wk� i chlewnie. Silosy oczywi�cie skradli nieznani sprawcy, przypominaj� o nich tylko kruszej�ce betonowe podstawy. Dach chlewni zapad� si�, a �ciany pop�ka�y. Dr�ki wy�o�one perforowanymi, betonowymi p�ytami dawno zaros�y. Asfalt szosy biegn�cej pomi�dzy barakami przypomina powierzchni� Ksi�yca. Tyle zd��y�y zobaczy�, nim ci�kie, o�owiane chmury pokry�y ca�y widnokr�g, a delikatna m�awka zamieni�a si� momentalnie w prawdziw� ulew�. � �rednio nam si� ta wycieczka uda�a � westchn�a Stanis�awa. � Zawracamy. Gdzie Monika? � Gdzie� tam. � Katarzyna pr�bowa�a przebi� wzrokiem wodny tuman. � Widz� j�, chyba ju� jedzie. * * * Deszcz poch�ania� szybko rozleg�� dolin�. Kryte eternitem dachy barak�w przez moment majaczy�y niczym wraki statk�w spoczywaj�ce kilem do g�ry, a potem znik�y. Stary Maciej wyszed� z domu, ostro�nie przekraczaj�c zgni�y pr�g. Wisz�ce na paskach linoleum drzwi uderzy�y o wzniesion� z pustak�w �cian�. Kopn�� na bok poniewieraj�c� si� pod nogami pust� flaszk�, stan�� w miejscu by�ego ogr�dka i dobywszy siurka, ul�y� p�cherzowi. Bekn�� g�o�no, rozsiewaj�c woko�o wo� przetrawionego ju� nieco taniego wina, pierdn�� i ju� mia� wraca� do bar�ogu, gdy nieoczekiwanie poczu� na sobie czyj� badawczy wzrok. Uni�s� g�ow�. Wodny tuman rozwiewa� si� chwilami. Po drugiej stronie nieistniej�cego p�otu na niedu�ej, gniadej klaczy siedzia�a z gracj� dziewczyna. Z�ociste w�osy wymykaj�ce si� spod eleganckiego toczka spi�a z ty�u w kucyk. Maciej czkn�� i zatoczy� si� lekko, ale na szcz�cie futryna by�a pod r�k� i mia� si� czego z�apa�. Dziewczyna, na oko s�dz�c, mia�a nie wi�cej ni� szesna�cie lat, wi�c schowa� ptaka do rozporka. Nadal mierzy�a go wzrokiem, a on czu�, jak to spojrzenie wywraca go na drug� stron�. Co� by�o nie tak. Co ona tu, u licha, robi�a? By�y PGR Kruszewice le�a� z dala od innych wsi i g��wnych szos. Obcy zapuszczali si� tu wyj�tkowo rzadko. W dodatku nastolatka by�a nienaturalnie czysta � teraz dopiero to spostrzeg�. Bia�e spodnie, jasna bluzka, peleryna narzucona na ramiona... Nawet strzemiona l�ni�y jak �wie�o wypolerowane. Dziewczyna uderzy�a klacz pi�tami i po chwili znikn�a w ulewie. Z dali dobieg�o r�enie jeszcze co najmniej dwu koni. � Diabli nadali � mrukn��, spluwaj�c uroczy�cie. Sta� przez jaki� czas, zastanawiaj�c si�, co robi�. Tak, o nieoczekiwanym spotkaniu nale�y powiadomi� kogo trzeba... Za�o�y� dziurawe gumofilce i pocz�apa� przez kl�skaj�ce b�oto do s�siedniego baraku. J�zwa, by�y so�tys, ju� nie spa�. Od samego �witu siedzia� przy aparaturze. Pomieszczenie, w kt�rym urz�dzi� bimbrowni�, nie by�o du�e. Kiedy� sta� tu zapasowy agregat pr�dotw�rczy. Dym z paleniska uchodzi� cz�ciowo przez komin, cz�ciowo snu� si� po klitce niczym mg�y nad norweskim fiordem. Poblask ognia na zakopconych szybach oraz gruba, wieloletnia warstwa sadzy na �cianach nadawa�y melinie wygl�d zbli�ony do jaskini Hefajstosa. S�ysz�c, �e kto� wszed�, bimbrownik odwr�ci� w stron� go�cia czerwon� g�b� pokryt� trzydniowym zarostem. Rozche�stany na piersi, brudny drelich ods�ania� k�py siwych kud��w porastaj�cych tors. � A, to ty � burkn��. � Poczekaj, a� sko�cz�... Ch�odnica, wymontowana z wraku ci�ar�wki, hurkota�a g�ucho, a do podstawionego s�oika kapa� m�tny i cuchn�cy buraczany samogon. � Czego? � zapyta� wreszcie. Widok przyjaciela odrobin� go zdziwi� � Maciej rzadko wstawa� z wyrka przed po�udniem. � Widzia�em co� dziwnego... � zacz�� opowiada� go��. By�y so�tys s�ucha� go d�ugo i uwa�nie. � Jesieni� widzia�e� dziedziczk� na rowerze � powiedzia�. � A teraz to... � Zas�pi� si�. � Co to znaczy? � Dobrze nie jest. Co� b�dzie, a mo�e i nie b�dzie. � Poskroba� si� po zawszonej czuprynie. � Bud� Hank�... � Jestem. � By�a brygadzistka stan�a w drzwiach, swoj� tusz� wype�niaj�c niemal ca�� futryn�. � Te� nie mog� spa�. Co� si� dzieje? Opowiedzieli jej. � Daj jajko � poleci�a, szczerz�c krzywe, popsute z�by. Podrepta� w k�t i wydoby� jedno z koszyka. Po�o�y�a je na blacie i zakr�ci�a zr�cznie grubymi jak og�rki paluchami. Potem nadt�uk�a i wyla�a do szklanki. � ��tko czerwonawe � mrukn�a. � Id� zmiany. Poci�gn�a samogonu prosto ze s�oika, a potem splun�a w palenisko i d�ugo obserwowa�a p�omienie. � Wraca stare � powiedzia�a wreszcie uroczy�cie i z grobow� min�. � Poruszyli�my paj�cz� sie�. Dziedziczka przypomnia�a sobie o nas. � O, kurde � zakl�� J�zwa. Maciej nic nie powiedzia�, tylko wymkn�wszy si� chy�kiem, opu�ci� chat�. Na skraju wsi na drzewie wisia� kawa� starej blachy od siewnika. Starzec uj�� w d�o� solidn�, d�bow� lag� i zacz�� bi� na alarm. Skacowany Heniek, dawny traktorzysta, mru��c zaropia�e oczy, powoli wype�z� na �wiat�o dzienne i gnany starym nawykiem powl�k� si� na placyk przed dawnym biurem. Wi�cej mieszka�c�w Kruszewice nie mia�y. * * * Poranna ulewa pozostawi�a po sobie jedynie ka�u�e. Czerwona kula s�o�ca wisia�a nisko na niebie, gdy na szczycie wzg�rza stan�� Maciej. Ubrany by� w waciak, na nogach mia� wypchane szmatami gumiaki. W d�oni trzyma� krzepko motyk�. Splun��, a potem si� prze�egna�. Jego �apy odwyk�y od takiej roboty, ale posapuj�c, ku� tward� ziemi�, a� ods�oni� resztki spr�chnia�ej, kwadratowej belki ob�o�onej woko�o kamieniami. Obejrza� znalezisko, a potem rozejrza� si� woko�o. Zach�d tam, gdzie nad horyzontem wida� dymy Huty. To wsch�d pewnie po drugiej stronie. Kopa� d�u�sz� chwil�, nim natrafi� na star�, przegni�� drewnian� skrzyneczk�. Rozbi� j� butem. Z obaw� popatrzy� na ukryty wewn�trz przedmiot. Wreszcie przem�g� si�, porwa� go w d�o� i szybkim krokiem ruszy� w stron� wsi. Hanka czeka�a nad stawem. � Po co �e� tam �azi�? � warkn�a na jego widok. � Pod krzy�em kopa�e�, durniu? � A co? � wycedzi�. � Mamy siedzie� z za�o�onymi r�kami? Czeka�, a� nas dor�n�? G�wno. Wykopa�em i pod�o�� jej, jak zacznie tu w�ciubia� nos. � A wiesz chocia�, co to jest? � Wiem � odpar�, ale w jego oczach nie by�o pewno�ci. � Legendy s�ysza�em... � G�wno tam wiesz. Ile czasu to masz w kieszeni? Pi�tna�cie minut? � sapn�a ze z�o�ci�. � Dawaj to natychmiast, zanim biedy napytasz. Bo jak si� obudzi... � Nasza dziedziczka... � Debilu, nasza dziedziczka jest dziwna, ale jest cz�owiekiem. To nie jest. Dawaj. Z wahaniem si�gn�� do kieszeni i odda� jej amulet. Hanka zamachn�a si� i rzuci�a go na �rodek stawu. Starannie otrzepa�a d�onie i splun�a z obrzydzeniem. � Miejmy nadziej�, �e nic z tego nie b�dzie � mrukn�a. � Mo�e nie zd��y� si� ruszy�. A mo�e i tak. � Spojrza�a z niepokojem w s�o�ce, kt�re posy�a�o w�a�nie na ziemi� ostatnie promienie. * * * � PGR Kruszewice? � Pracownik Agencji W�asno�ci Rolnej Skarbu Pa�stwa rozwin�� arkusz mapy sztabowej. � Prosz� bardzo. Powierzchnia p�l w 1990 roku wynosi�a osiemdziesi�t hektar�w. Obecnie zapewne wszystko zaros�o, od pi�tnastu lat niczego si� tam nie uprawia. Do tego oko�o czterdziestu hektar�w lasu i sto hektar�w ��k. Ostatni� melioracj� przeprowadzono w pocz�tkach lat siedemdziesi�tych, wi�c teraz to pewnie bagno... � Rozumiem. � Kiwn�a g�ow�. � PGR nastawiony by� na upraw� kukurydzy i hodowl� nierogacizny. Przez pi��dziesi�t lat istnienia nie by�o ani jednego roku, w kt�rym odnotowano by jakiekolwiek zyski. Je�li akurat obrodzi�a kukurydza, �winie zdycha�y na pom�r. Gdy �winie prze�y�y, kukurydz� szlag trafia�. A jak przypadkiem kiedy� uda�o si� jedno i drugie, jad�ca do rze�ni ci�ar�wka wywr�ci�a si� i tuczniki poleg�y bohatersk� �mierci�... � Rozumiem. � Do tego zabudowania. Wyj�� z szafy opas�e tomiszcze i d�ugo szuka� odpowiednich akt. � O, prosz�, dwa baraki po osiem mieszka�, jeden dodatkowy na biuro. Chlewnia o powierzchni tysi�ca metr�w kwadratowych w ruinie, fundament obory, silos stalowy na ziarno, ale od co najmniej dziesi�ciu lat nieu�ywany, pozosta�ych silos�w brak... Jeszcze jakie� pomieszczenia magazynowe z blachy falistej, o ile ich dawno temu nie rozkradli. � Rozumiem. Jej kamienny spok�j zacz�� dzia�a� mu na nerwy. � Maszyny rolnicze i inwentarz zabra� syndyk. A, no i oczywi�cie zasoby ludzkie. � Tu skrzywi� si� niemi�osiernie. � Z czterdziestu dw�ch mieszka�c�w zosta�o czworo. Reszta wyw�drowa�a, ale nadal jest zameldowana. Wszyscy, kt�rzy tam jeszcze wegetuj�, s� na garnuszku opieki spo�ecznej. Nie podlegaj� eksmisji z racji wieku lub chor�b, wywo�anych g��wnie na�ogowym chlaniem... � Rozumiem. Gdy si� ch�opom zabiera dziedzica, to takie s� skutki. � Jej s�owa pada�y ci�ko, jak odlane z o�owiu. � Ile to by kosztowa�o? � PGR? Chyba nie chce pani kupi� tego chlewu? � zdziwi� si�. Przechyli�a g�ow� i popatrzy�a na niego spokojnie. Zrozumia� natychmiast. Ona nie �artuje. U�miechn�� si� w duchu, mo�e b�dzie okazja do drobnego zarobku. � Sekundk�. Wyj�� z szuflady kalkulator i d�u�sz� chwil� wykonywa� skomplikowane obliczenia. � Taniocha � zakpi�. � Trzysta osiemdziesi�t dwa tysi�ce siedemset czterdzie�ci trzy z�ote i dwadzie�cia sze�� gorszy. Kwota nie stropi�a dziewczyny. � Bior� � powiedzia�a kr�tko. � Macie zapewne notariusza, kt�ry wsp�pracuje z wami przy dokumentowaniu transakcji? � Oczywi�cie. � Czy mo�emy przeprowadzi� operacj� natychmiast? � Nie, trzeba najpierw dok�adnie sprawdzi� ksi�gi wieczyste i hipotek� nieruchomo�ci. My�l�, �e potrwa to co najmniej dwa, trzy miesi�ce. No, chyba �eby wdro�y� pewne procedury maj�ce na celu przyspieszenie. � Wykona� palcami gest liczenia pieni�dzy. � Prosz� zatem je wdro�y� � rzek�a oboj�tnie. Powt�rzy� gest. � A jak ci�, robaczku, co� sw�dzi, to si� podrap � powiedzia�a s�odko, a potem rzuci�a na biurko kartk� pokryt� cyframi. Uni�s� j� do oczu. Przez chwil� gapi� si� zaskoczony, a potem nagle zrozumia�. Momentalnie zasch�o mu w gardle, poczu� straszliwy ch��d w �o��dku, zupe�nie jakby po�kn�� kostk� lodu. Papier zapisany by� numerami dzia�ek budowlanych, kt�re od lat, wykorzystuj�c stanowisko, kupowa� w Agencji na podstawionych �s�up�w". U�miech spe�z� z jego twarzy, czo�o zrosi� zimny pot. Jak ta cholera to wykry�a? I co zamierza dalej robi�? � To jak b�dzie? � zapyta�a. � Mo�emy si� um�wi� z notariuszem na popo�udnie? � Jasne � wykrztusi� z ulg�. � Zaraz przygotuj� wszystkie papiery. Jak si� pani nazywa? � Kruszewska. Katarzyna Kruszewska. Wymieni�a nazwisko podobne do nazwy wsi, ale by� zbyt zszokowany, by to skojarzy�. * * * Ksi�niczka Monika obudzi�a si� i jak zwykle natychmiast by�a zupe�nie przytomna. Rzuci�a okiem na zegarek, sz�sta rano. W mieszkaniu panowa�a cisza. Ach tak, Kruszewskie pojecha�y do Warszawy. Przez uchylone okno wpada�y podmuchy pachn�cego wiatru. Stara lipa na rogu ulicy zakwit�a. Nawet w �rodku miasta znalaz�y si� pszczo�y, kr��y�y teraz wok� drzewa, brz�cz�c. Wygrzeba�a si� spod cienkiego, polarowego koca. Przeci�gn�a, a� zatrzeszcza�y jej wszystkie stawy. Zrobi�a dwadzie�cia pompek i stan�a w oknie. Patrz�c na drzewa, u�miechn�a si� pod nosem. Dzi� pierwszy dzie� wakacji. Jak �atwo przysz�o jej zagra� rol� licealistki! Przez dziesi�� miesi�cy chodzi�a do szko�y, s�ucha�a bajdurzenia profesor�w, odrabia�a lekcje, plotkowa�a z kole�ankami. Nawet to �wiadectwo... Nie przejmowa�a si� specjalnie ocenami, ale przez ostatni miesi�c do�o�y�a stara�, aby uzyska� jak najlepsze noty. Cho� sama nie wie, dlaczego. Wakacje, sporo czasu min�o, od kiedy po raz ostatni odpoczywa�a. Teraz te� czeka j� du�o pracy. Trzeba pom�c przyjaci�kom przy odbudowie folwarku. Poranek by� cudownie �wietlisty. U�miechn�a si� do swoich my�li. Dzi� zrobi sobie wagary. Nie, nie wagary, do licha, szko�a si� sko�czy�a. Ale trzeba si� troszk� dotleni�. Godzin� p�niej wysiad�a z autobusu na p�tli. Do stadniny mia�a tylko kilka krok�w. Niedu�a, br�zowa klacz ju� j� zna�a. Pozwoli�a si� osiod�a� bez protest�w, cho� momentami k�ad�a po sobie uszy. K�usowa�a potem z gracj� pomi�dzy k�pami krzak�w i stosami materia��w porzuconych tu niefrasobliwie po budowie okolicznych zak�ad�w i osiedla. Dziewczyna przymkn�a oczy, podda�a si� rytmowi. Ch�odne, cudownie czyste powietrze upaja�o jak najlepsze wino. Tysi�ce razy w �yciu siedzia�a na koniu. Przemierzy�a w siodle odleg�o�ci, kt�re zebrane razem pozwoli�yby wielokrotnie opasa� kul� ziemsk�... Cz�sto ko� by� dla niej ostatni� desk� ratunku, wiele razy wymyka�a si� nocami, by gdzie� daleko zacz�� wszystko od nowa. Dobrze powspomina� dawne czasy. Nagle co� wyrwa�o j� z zadumy. Zmiana rytmu. �ci�gn�a cugle. Co si� mog�o sta�? Kamie� utkwi� w kopycie? Zeskoczy�a i obejrza�a wszystkie cztery nogi klaczy. Na zadniej odkry�a przyczyn� k�opot�w. Podkowa obluzowa�a si� i odpad�a. Ksi�niczka cofn�a si� po �ladach i po chwili ponios�a zgub� z ziemi. A to pech, trzeba wraca�... A mo�e? Gdzie� z daleka wiatr ni�s� metaliczne d�wi�ki. Ludzie, mo�e brygada remontowa naprawiaj�ca tor kolejowy? Nieistotne. W ka�dym razie maj� m�otek. Kto wie, mo�e i kilka gwo�dzi si� znajdzie? U�miechn�a si� pod nosem. Lubi�a samodzielnie rozwi�zywa� problemy. Wskoczy�a na siod�o i st�pa ruszy�a w kierunku, sk�d, jak jej si� wydawa�o, dobiega�y odg�osy. Niewielka ku�nia ukryta by�a znakomicie i gdyby nie widoczny z daleka s�up jasnego dymu, mog�aby szuka� jej do upojenia. Bud� o wymiarach dwa na dwa metry wzniesiono ze starych, drewnianych podk�ad�w kolejowych. Trzy zewn�trzne �ciany obsypano ziemi� do ich pe�nej wysoko�ci, nakryto te� podk�adami. Wewn�trz wymurowano z gliny i starych cegie� szamotowych spory piec, a za kowad�o s�u�y� kawa� toru kolejowego. Ksi�niczka zatrzyma�a konia. Obaj kowale, m�czyzna, na oko s�dz�c, zbli�aj�cy si� do czterdziestki i ch�opiec o wygl�dzie gimnazjalisty, kr�c�cy korb� od nawiewu, zamarli na jej widok w bezruchu. U�miechn�a si� do swoich my�li. Ju� na pierwszy rzut oka pozna�a, �e ten male�ki warsztacik jest ca�kowicie nielegalny. � Dzie� dobry, potrzebuj� podbi�... � zaci�a si� na u�amek sekundy, szukaj�c odpowiedniego s�owa. � Podku� konia. � Wskaza�a trzyman� za cugle klacz. Proste, wydawa�oby si�, polecenie stropi�o ich wyra�nie. Starszy kowal poskroba� si� po g�owie. � Mam podkow�. � Wr�czy�a mu znalezisko. � Zaraz zobaczymy, co si� da zrobi� � obieca�. C��kami wyrwa� jeden ocala�y hufnal i ogl�da�, jakby co� podobnego widzia� pierwszy raz w �yciu. Wyszuka� kawa�ek stalowego drutu, rozgrza� go w piecu i bez problemu przeku� na sze�� odpowiednich gwo�dzi. Sch�odzi� je w misce z wod�. � Kt�ra to noga? � zapyta� z g�upia frant. Pokaza�a mu gestem. Z d�ins�w wyci�gn�a pasek, oplot�a p�cin� i z�apawszy kopyto, ustawi�a je w pozycji do pracy. Kowal z wyra�n� obaw� podszed� do zwierz�cia. Przeczy�ci� zrogowacia�� tkank� pilnikiem, najgrubszym jaki znalaz�, przy�o�y� podkow� odwrotnie ni� trzeba, zauwa�y� b��d, odwr�ci�, przypasowa�, a potem zr�cznie wbi� wszystkie hufnale. Cofn�� si� nieco poblad�y i otar� pot z czo�a. � Co si� sta�o? � Popatrzy�a na niego zaskoczona. � Wybaczy pani. � U�miechn�� si� lekko. � Ten ogierek wygl�da na narowistego. Co on, p�ci nie rozpozna� na pierwszy rzut oka? Przyg�up jaki�? � Ile si� nale�y? � zagadn�a, si�gaj�c do kieszeni po pieni�dze. � Nie mam poj�cia. � Bezradnie roz�o�y� r�ce. � Dziesi�� z�otych nie b�dzie za drogo? � Ja te� nie wiem. Jak to? � Wytrzeszczy�a oczy. � Przecie� kowale... � No, niby tak � przyzna�. � Tylko �e, wie pani, jestem z wykszta�cenia fizykiem. Roboty w zawodzie nie mog� znale��, no to zabra�em si� za rzemios�o. Metod� pr�b i b��d�w dochodzi�em do wprawy. I jako� prosperujemy, na chleb wystarcza. To by� pierwszy raz, kiedy podkuwa�em konia. Rozejrza�a si� po warsztaciku. ��redniowieczne" topory, miecze, sztylety, umbo oraz inne elementy uzbrojenia... � Przez Internet rozprowadzamy � doda� ch�opak. � Do kata... � Zagryz�a wargi. On te� z trudem panowa� nad weso�o�ci�. Odliczy�a im dwa banknoty po dziesi�� z�otych. Pu�ci�a cugle. Z zaciekawieniem wzi�a w d�o� jeden z le��cych w skrzynce no�y. � Taki, nazwijmy to, egzemplarz okazowy � wyja�ni� m�czyzna. Delikatnie pr��kowana stal, mosi�na garda i r�koje�� z orzechowego drewna. Bro� �wietnie le�a�a w d�oni. � Damast, sto dwadzie�cia osiem warstw � wyja�ni�. � Sprzedajemy po trzysta z�otych. � Mo�na u was co� zam�wi�? � Po to jeste�my. � Zatar� d�onie. � Na przyk�ad komplet no�y kuchennych z takiej stali? � Zmru�y�a oczy. � Ile czasu zaj�oby wykonanie? � Kuchennych? � Zdumia� si�. � W sumie, czemu nie, zlecenie to zlecenie... Na przysz�� sobot� by�yby do odebrania. � W takim razie prosz� wyznaczy� cen�, zostawi� zadatek i za tydzie� wpadn� po odbi�r. * * * � Czym mog� s�u�y�? � Kierowniczka biura opieki spo�ecznej mia�a na twarzy paskudny, lizusowaty u�mieszek. � W waszej ewidencji figuruje czterech mieszka�c�w by�ego PGR Kruszewice. � Katarzyna przez chwil� podziwia�a bogat� kolekcj� z�otych pier�cionk�w zdobi�cych t�uste paluchy babsztyla. � Figuruje. Pomoc spo�eczna przyznawana jest przynajmniej cz�ciowo wedle uznania takich drobnych pluskiewek. Je�li petent�w odpowiednio si� �opodatkuje", mo�na wyj�� na swoje... � Prosz� zdj�� ich z ewidencji. Wszystkich. � A co, nie �yj�? � Urz�dniczka popatrzy�a na ni� kompletnie zdumiona. � �yj�, ale dostali w�a�nie robot�, wi�c �adna pomoc im ju� nie przys�uguje. � Jak to? Wszyscy? W tej gminie jest czterdziestoprocentowe bezrobocie! � Jak lwica broni�a swoich �ywicieli. � Wszyscy. Maj�tek Kruszewice Nowe wznawia w�a�nie dzia�alno��. � A jak nie zechc� si� u pani zatrudni�? � Baba chytrze zmru�y�a �lepka. � Zagoni� do roboty si�� � wyja�ni�a z godno�ci� agentka. � A pani niech zapami�ta, je�li dostan� tu cho�by z�ot�wk�, policzymy si�. � Ju� si� boj� � warkn�a wyzywaj�co. Katarzyna oboj�tnie rzuci�a na blat jaki� papier. � My�l�, �e Urz�d Skarbowy zainteresuje si� tym drobiazgiem. Pono� za takie informacje nawet nagrody wyp�acaj�. Kobieta spojrza�a na kartk� i zamar�a. Na papierku widnia�y adresy czterech mieszka� w Krakowie, kupionych za pieni�dze z �ap�wek i teraz wynajmowanych na lewo studentom. � Jasne, natychmiast ich wykre�lamy � wykrztusi�a, ale dziwnej klientki ju� nie by�o. * * * � Mistrzu, chcemy zbudowa� dw�r � powiedzia�a Stanis�awa. � Taki jak dawniej. Opracujesz nam projekt? Alchemik u�miechn�� si� pod w�sem. � Nie mam uprawnie� architekta, kt�re by�yby honorowane w tych czasach � powiedzia�. � �a�osna czkawka historii � parskn�a jego uczennica. � Trudno, niech to b�dzie samowola budowlana. Wykre�lisz nam plany? Si�gn�� po blok i o��wek. Katarzyna westchn�a z podziwem i patrzy�a, jak szkicuje. By� zdumiewaj�co dok�adny, o��wek prowadzi� po papierze w spos�b niemal elegancki. Nie potrzebowa� �adnych przyrz�d�w, by kre�li� linie proste jak wydrukowane. Sie� na przestrza� przez bry�� budynku, szeroka, w razie konieczno�ci tu zbiegn� si� domownicy wraz z czeladzi�, a je�eli zwali si� wielu go�ci, mo�na postawi� sto�y i wyprawi� uczt�. Po lewej stronie g��wny salon, a tak�e alkierze dla gospodarzy. Po prawej kuchnia oraz spi�arka, drugi spory pokoik, izba, pomieszczenia s�u�by. Z sieni wej�cie do arsenaliku i schody na poddasze. Zamy�li� si�, patrz�c na projekt. � Zadowolone? � B�ysn�� z�bami w u�miechu. Agentka pos�a�a mu zachwycone spojrzenie, ale ku jej rozczarowaniu, nie zwr�ci� na nie uwagi. Znowu zabra� si� do pracy. Na kolejnej karcie zaznaczy� d�ugo�� i grubo�� �cian, obrysowa� kresk� miejsca mocowania belek stropowych. � Pod oknem kuchni posadzi si� orzech � zadecydowa�a Stanis�awa. � Po co? � Katarzyna przechyli�a g�ow�. � Muchy nie lubi� tego zapachu, nie b�d� nam lecia�y w garnki � wyja�ni�a. � A nie pro�ciej siatk� w oknie?! Alchemik szkicowa�, zape�niaj�c kolejne karty bloku. Robi� to jakby od niechcenia, szybko, ale z niezwyk�� wpraw�. Wyj�� z szuflady stary, mosi�ny suwak logarytmiczny, co� przelicza�, sprawdza� wytrzyma�o�� drewnianych strop�w i element�w wi�by dachowej. � Za kilka dni wyje�d�am � powiedzia� wreszcie. � Ale powinny�cie poradzi� sobie beze mnie. W razie czego piszcie maile. � Dok�d jedziesz, mistrzu? � zainteresowa�a si� Katarzyna. � Do Chin? Kiedy mo�emy si� spodziewa� twojego powrotu? � Na Formoz�, czyli, jak si� teraz m�wi, Tajwan. Nie b�dzie mnie najwy�ej kilka miesi�cy. � My�lisz, �e hermetyzm m�g� przetrwa� w tej cz�ci �wiata? � zaciekawi�a si�. � Kto wie... To w�a�nie chc� sprawdzi�. Opatrzy� ostatni szkic swoim zamaszystym podpisem i wr�czy� go Stanis�awie. Agentka spu�ci�a oczy. * * * Ci�ar�wka przejecha�a �witem przez wie�, wzbijaj�c tumany kurzu. Maciej gapi� si� z szeroko otwartymi ustami. Przez ostatnie pi�tna�cie lat zd��y� zapomnie�, �e samochody mog� by� takie du�e. Pojazd dotar� na wzg�rze, w miejsce, gdzie kiedy� sta�y zabudowania folwarku. Kilku �niadych robotnik�w wypakowa�o dziwne p�yty, po�o�y�o je na ziemi i sczepi�o zatrzaskami. A potem nast�pi�y prawdziwe czary. W ci�gu najwy�ej dwu godzin obok fundament�w dworu wyr�s� zgrabny, niedu�y budynek z p�yt styropianowo-aluminiowych. Gdy oko�o dziesi�tej pozostali tubylcy wype�zli z bar�og�w, ich oczom ukaza� si� uko�czony domek o o�lepiaj�co bia�ych �cianach. W �wie�o przetartych szybach odbija�o si� s�o�ce. � O, ku�wa � zakl�� so�tys, �egnaj�c si� odruchowo. � A c� to takiego? Obok zagadkowej budowli do p�otu przywi�zano konia. Lodowaty dreszcz przebieg� staremu po plecach. St�d, z do�u, wyra�nie widzia� trzy postaci. Sta�y przy p�ocie i rozgl�da�y si� po okolicy. � C� za paskudne miejsce � mrukn�a Stanis�awa, patrz�c ze stoku na skupisko barak�w. � Nawet czworaki wygl�da�y du�o estetyczniej. To nic, wyburzy si�, dynamitu do�� � stwierdzi�a pogodnie. � Mamy koniec czerwca � zauwa�y�a jej kuzynka. � Pola nieobsiane. W tym roku nie wydusimy z tej ziemi ani z�ot�wki. � Wydusimy � uspokoi�a j�. W krzakach majaczy�y jakie� ruiny. Stara studnia z kamienn� cembrowin� pe�na by�a ch�odnej wody. Nowiutki baraczek wygl�da� tu dziwnie nie na miejscu, jakby spad� z kosmosu. Monika wyj�a z teczki przedwojenn� fotografi� i przez chwil� por�wnywa�a oba obrazy, ten sprzed siedemdziesi�ciu lat i obecny. � Do licha! � Pokr�ci�a g�ow� z niedowierzaniem. � Totalna dewastacja... Jak my to odbudujemy? Tu nie ma nawet pr�du... Rz�d s�up�w wysokiego napi�cia przecina� wprawdzie wie�, ale kabel dawno zosta� ukradziony i przepity. � Damy rad� � stwierdzi�a Stanis�awa. � Je�li powa�nie my�lisz o odbudowie dworu, trzeba poszuka� dobrej brygady budowla�c�w � zauwa�y�a Katarzyna. � Albo cie�li, na przyk�ad tych Czecze�c�w, kt�rzy nam postawili domek. Alchemikowi zrobili strych, znaj� si� na ciesio�ce. � Nie. � Stasia pokr�ci�a g�ow�. � Mo�emy ich zatrudni� przy robotach pomocniczych, ale do budowy dworu potrzeba prawdziwego fachowca. Jest cech specjalnie szkolonych ludzi. A w�a�ciwie by�. � Zas�pi�a si�. � Cech budowniczych dwor�w? � zdumia�a si� jej kuzynka. � Nie tylko dwor�w. Stawiali zamki, pa�ace i katedry. Oczywi�cie nie wszystkie, tylko niekt�re. Ich us�ugi by�y dro�sze ni� zwyk�ych murarzy. � Nigdy nie s�ysza�am o czym� takim. � To dlatego, �e ten cech by� �ci�le tajny � powiedzia�a Monika. � Niewielu wiedzia�o o jego istnieniu, nikt nie zna� ich sekret�w. Zwykli architekci mieli swoje tajemnice, ka�dy z nich by� zaprzysi�ony. Podobnie murarze i cie�le. Ale umiej�tno�ci, cho� doskonalone przez dziesi�ciolecia, opiera�y si� g��wnie na tym, co zdo�ali rozszyfrowa� i skopiowa� z metod prawdziwych ekspert�w. To by�a bardzo stara organizacja, wywodzi�a si� od Hirama, budowniczego �wi�tyni kr�la Salomona... � Tak jak masoni? � Agentka wreszcie znalaz�a jaki� punkt zaczepienia. � Owszem, tylko �e masoni udaj� � mrukn�a alchemiczka, patrz�c na ksi�niczk� spod oka. Dopiero po chwili przypomnia�a sobie, �e to z�otow�ose, pi�tnastoletnie ciel�tko jest trzy razy starsze od niej. I znacznie lepiej urodzone. � Od bardzo dawna nie stawia si� u nas dwor�w, o zamkach nie wspominaj�c � zauwa�y�a Katarzyna. � S�dzisz, �e ten cech jeszcze istnieje? I jak niby mamy ich odnale��, je�li to takie �ci�le tajne? � Mam jeden adres kontaktowy. Sprzed siedemdziesi�ciu lat, ale kto wie, mo�e jeszcze aktualny. � Zwariowa�a�. � Wiem, mistrz Micha� niejeden raz mi to powtarza� � zakpi�a �agodnie. � A na razie trzeba zobaczy�, czym dysponujemy, na jak� pomoc mo�emy liczy� tu, na miejscu. Osiod�a�a klacz Moniki i zjecha�a w dolin�. So�tys, widz�c, �e kobieta kieruje si� w jego stron�, zakl��. Przez chwil� rozwa�a�, czy nie ukry� si� w domu, ale si� nie zdecydowa�. Czu�, �e wy�ama�aby drzwi i wyci�gn�a go si�� spod ��ka... Zatrzyma�a si� w miejscu, gdzie resztki palik�w wyznacza�y lini� nieistniej�cego od lat p�otu. Nie by�a wysoka, jednak siedz�c na koniu, g�rowa�a nad ch�opem. Ch�odne, niebieskie oczy patrzy�y ostro i przenikliwie. Zdj�� czapk� i stan�� na baczno��, skarci� si� w my�lach, da� sobie �spocznij", ale spostrzeg�, �e jego cia�o znowu pr�y si� jak struna. � Jeste� tu so�tysem? � Przechyli�a g�ow�. � Jestem. W�a�ciwie to by�em � wykrztusi�. � Yyyyy... No bo... � Wiem � uci�a kr�tko. � Ile takich zombi macie na stanie? � Spojrza�a z odraz� na Macieja, kt�ry wymiotowa� przewieszony przez pobliski p�ot. � W Kruszewicach mamy czterech ludzi�w. � J�zef z�o�y� z trudem w miar� poprawne zdanie. � Cztery osoby � poprawi�a go. � Reszta uciek�a? � A na co mieli czeka�? � Na m�j powr�t. � U�miechn�a si� ol�niewaj�co. Strasznie chcia�o mu si� zakl��, ale kobieta trzyma�a w d�oni szpicrut� i jako� tak mu si� wyda�o, �e je�li rzuci miechem, oberwie natychmiast przez �eb. � Zwo�aj na pi�tnast� zebranie mieszka�c�w. Obecno�� obowi�zkowa. Macie tu odpowiedni� sal�? � O, tamoj klub by�. � Wskaza� barak z nieco zapadni�tym dachem. � Mo�e by� � mrukn�a. � Potem postawi si� co� lepszego. � Co powiedzie� ludziom? � zapyta�. Spojrza�a na niego zaskoczona. Przyg�up jaki� czy co? � �e maj� przyj�� � wyt�umaczy�a raz jeszcze cierpliwie. � A jak zapytaj�, po co? � Odb�dzie si� zebranie na temat przysz�o�ci wsi i maj�tku. To i owo chc� tu zmieni�. Zapewne b�d� chcieli pozna� moje plany. � Wzruszy�a ramionami i spi�wszy konia, odjecha�a. By�y so�tys poskroba� si� po g�owie. Od pocz�tku wiedzia�, �e b�d� problemy, ale nie s�dzi�, �e a� takie. Pozostali schodzili si� niech�tnie, z obaw�, ale o oznaczonej godzinie pojawili si� na miejscu. Stanis�awa w towarzystwie kuzynki i Moniki stan�a przed drzwiami baraku i spojrza�a z niech�ci� na zardzewia�� k��dk�. � Poprosz� klucz � poleci�a. Najlepsz� metod� b�yskawicznego narzucenia ludziom w�adzy jest wydanie kompletnie niewykonalnego polecenia. Trafi�a bez pud�a. � Zgubiony jeszcze z dziesi�� lat temu � wyb�ka� so�tys. Kiwn�a g�ow� i spojrza�a znacz�co na Monik�. Ksi�niczka u�miechn�a si� i bez trudu wyrwa�a go�� r�k� skobel. Zaszemrali ze zdumienia. Weszli do �rodka, p�osz�c myszy, kt�re rzuci�y si� do panicznej ucieczki. Niewielkie pomieszczenie dawnej �wietlicy zawalone by�o resztkami mebli. �ciany, murowane z pustak�w, by�y kiedy� obite drewnopodobn� boazeri�. Obecnie pozosta�y z niej tylko �aty i listwy coko�owe. Kable wyszarpano. Linoleum kryj�ce pozarywan� pod�og� by�o nieprzyjemnie szare. Betonowy strop znaczy�y rdzawe zacieki: �elazne pr�ty korodowa�y pomalutku. Przez dwa brudne, zakratowane okna wpada�o troch� �wiat�a. Mniej wi�cej jedn� pi�t� sali zajmowa�a drewniana scena. � Krzes�o � zadysponowa�a dziedziczka. So�tys rzuci� si� w stron� stosu po�amanych mebli, wyszuka� taboret, przetar� go ofiarnie w�asnym r�kawem i ustawi� na podwy�szeniu. Usiad�a. Patrzy�a teraz na zebranych z g�ry. � Wiem, co wam chodzi po g�owach � powiedzia�a. � Wasi przodkowie byli ch�opami pa�szczy�nianymi mojej rodziny jeszcze przed opuszczeniem Kruszewic Nowych na pocz�tku siedemnastego wieku. Znacie nasze rodzinne legendy. � A jak�e. � Brygadzistka Hanka wytar�a usta d�oni� � Opowie�� o pannie Stanis�awie, kt�ra zar�n�a m�a, napi�a si� jego krwi i ju� si� nie zestarza�a, i nie umar�a... Alchemiczka przechyli�a g�ow� i otaksowa�a spojrzeniem brudn�, star� bab�. � Dziadkowie opowiadali � doda� Maciej. � Ostrzegali, �e mo�esz wr�ci�, ty wampirzyco... � Co do m�a, nale�a�o mu si�. � Wzruszy�a ramionami. � I nie czuj� najmniejszych wyrzut�w sumienia. � Twarze poblad�y. � Ale co do reszty, mylicie si� ca�kowicie � zaprotestowa�a z godno�ci�. � Nie jestem wampirem. � Ja jestem � nagle odezwa�a si� siedz�ca na parapecie okna Monika i dla potwierdzenia s��w strzeli�a ssawk�. Mieszka�cy prze�egnali si� odruchowo. � Czego od nas chcesz? � zapyta� so�tys. � Krwi? Z�ota ani pieni�dzy nie mamy... � Maj�tek wznawia dzia�alno��. Potrzebuj� pracownik�w. Dam dobre warunki i nie�le zap�ac�. W zamian oczekuj� wydajnej pracy. � A co, znaczy, trzeba by robi�? � zainteresowa� si� Heniek. � Na pocz�tek g��wnie karczowanie krzak�w i prace ziemne. Potem trzeba b�dzie poprawi� nawierzchni� drogi, znajdzie si� robota przy ciesio�ce, �cince drzew i murarce. � E, to nie dla nas. � Rozczarowa� si� z miejsca. � A co by� chcia�? � Spojrza�a na niego badawczo. � Traktorzyst� by�em. � Wypi�� dumnie zapad�� pier�. � A i vistul� je�dzi� umiem. � Co to, u diab�a, jest vistula? � zdumia�a si� Stanis�awa. � Bardzo starego typu kombajn � powiedzia�a jej kuzynka. � Robili je zanim ruszy�a produkcja bizon�w. Ostatni widzia�am... No, b�dzie z pi�tna�cie lat temu. � Sprz�tu zmechanizowanego nie b�dziemy chwilowo u�ywali � dziedziczka zwr�ci�a si� do kandydata na pracownika. � E, to ja nie jestem zainteresowany. A si�� nas nie zagonicie. Pa�szczyzna zniesiona. � Poczu� si� ciut pewniej. � W zasadzie tak. � Katarzyna otworzy�a teczk�. � Jednak nie do ko�ca. Naby�y�my ca�y maj�tek, wasze baraki te�. � Baraki, ale nie ludzi � warkn�� J�zwa. � Nasze ulice, wasze kamienice. � Resztki pami�ci, nie do ko�ca wyp�ukanej samogonem, przechowa�y troskliwie us�yszane kiedy� od dziadka, przedwojenne jeszcze hase�ko i wykorzysta�y je tw�rczo. � W sumie na jedno wychodzi. Skoro baraki s� nasze, b�dziecie musieli p�aci� czynsz. Takie jest prawo. Do tego fundusz remontowy i akumulacyjny. Tubylcy popatrzyli na ni� kompletnie zdumieni. � Jak to? � wykrztusi� kto�. � Nie b�dzie wysoki � uspokoi�a ich Stanis�awa. � Trzysta z�otych miesi�cznie. Kto nie zap�aci, p� godziny na spakowanie i won. Nie p�jdzie dobrowolnie, to wyniesiemy w kawa�kach. Katarzyna sykn�a na ni� dyskretnie. Kuzynka znowu nieco przesadzi�a. � Tak nie wolno � j�kn�� Heniek. � To nieludzkie. A prawa cz�owieka to co? Ju� nam nie przys�uguj�? Odwo�amy si� do Strasburga! A oni was ustawi�. � A wiecie chocia�, gdzie jest ten Strasburg? � zakpi�a. � Nie musimy nic wiedzie�. Listonosz trafi � mrukn�� Maciej. � A jaki znaczek nalepi�, to na poczcie nam powiedz�! � I mo�e jeszcze b�dziecie umieli pozew napisa�? � Ma�o nie parskn�a �miechem. � A mo�e zrzucicie si� po kilka st�w na honorarium dla adwokata? � Nie kpij sobie z prostych ludzi. Szlachetnie urodzonej to nie przystoi � odezwa�a si� Monika po �acinie. Dziedziczka zacisn�a wargi. Ksi�niczka mia�a �wi�t� racj�. � Oczywi�cie, dopuszczam my�l, �e kto� z was mo�e nie mie� pieni�dzy � powiedzia�a. � Wi�c postanowi�am, �e ci, kt�rych nie sta�, mog� czynsz odpracowa�. Spotykacie si� jutro o sz�stej rano przy ruinach dworu. Ka�dy ma przynie�� w�asn� �opat�. Zg�osicie si� u naszej brygadzistki. � Wskaza�a gestem Monik�. � Powie wam, co macie robi�. A jak przez miesi�c wypracujecie wi�cej ni� trzysta z�otych, to i wyp�ata b�dzie. � A jak kto� nie przyjdzie, to ja p�jd� po niego. � Ksi�niczka u�miechn�a si� s�odko i znowu strzeli�a ssawk�. � I nie radz� nikomu zaspa�. � Jeszcze jedno � odezwa�a si� Katarzyna. � Wszystkie bimbrownie b�dzie trzeba zlikwidowa�. Cud prawdziwy, �e jeszcze si� do was policja nie dobra�a. � Eee? � zdziwi� si� Heniek. � Jak to, zlikwidowa�? � Normalnie � mrukn�a Stanis�awa. � A kto przyjdzie pijany do roboty, zostanie dwie godziny d�u�ej ni� pozostali. Tubylcy milczeli d�u�sz� chwil�. Przetrawiali w my�lach to, co us�yszeli. Zasiad�y do kolacji. Baraczek z p�yt nie by� du�y, dwana�cie metr�w kwadratowych. Ale na pocz�tek wystarczy. D�ugo mieszka� si� w nim nie da, cz�owiek �le znosi �ycie w styropianie. � Generalnie, materia� ludzki kompletnie do kitu � stwierdzi�a Katarzyna. � Mo�e uda si� ich zmusi�, �eby co� zrobili pod batem, ale na nic wi�cej bym nie liczy�a... � westchn�a Stanis�awa. � Przesta� co chwila wyskakiwa� z t� nahajk�. Na to s� paragrafy. Trzeba raczej u�y� kija i marchewki. � Na walenie kijem pewnie te� s�? � Monika pogubi�a si� w niuansach polszczyzny. Wyja�ni�y jej, o co chodzi. � Poza tym jest ich raptem czworo � doda�a agentka. � Trzeba b�dzie uzupe�ni� niedobory. � Alchemiczka w zadumie spogl�da�a na dolin�. � S�dzisz, �e kto� zechce i�� na wie� na parobka w czasach, gdy rolnictwo jest nierentowne, a ze wsi wszyscy uciekaj�? � Katarzyna spojrza�a na kuzynk� spod oka. � Ka�da epoka ma ludzi lu�nych, kt�rzy egzystuj� poza systemem cechowo-feudalnym i dla kt�rych wej�cie w zale�no�ci lenne b�dzie dobrym rozwi�zaniem... � �e co?! � Gdy by�am m�oda, mieli�my na Ukrainie podobne problemy. Ziemi mo�na by�o zaora� po horyzont, tylko, �e do zbior�w i pracy na roli potrzeba wielu r�k. Wi�c m�j ojciec robi� po miastach nab�r. Zawsze by�o tam troch� biedoty, uczniowie, kt�rzy nie przeszli przez egzaminy cechowe, �ebracy... Nawet beznogich inwalid�w mo�na by�o zatrudni� do prz�dzenia we�ny i lnu. � I oni zgadzali si�, �eby z ludzi wolnych sta� si� ch�opami pa�szczy�nianymi? � Agentka wytrzeszczy�a oczy. � A co mieli do stracenia? U nas po kilku latach pracy ka�dy stawia� w�asn� cha�up�, m�g� za�o�y� rodzin�, mia� chleb i do chleba, hodowa� jak�� chudob�. A w niedziel� do ko�cio�a szed� w od�wi�tnym ubraniu. Przy zak�adaniu nowej wsi jego dzieci mog�y liczy� nawet na dwadzie�cia lat zwolnienia z wszelkich powinno�ci. Bez trudu znajdowali�my ch�tnych. �eby nie te ci�g�e najazdy, dorobiliby�my si� gigantycznej fortuny. � Ale pa�szczyzna...? � A teraz niby co jest? �eby m�c �y�, i to cz�sto na p� gwizdka, trzeba tyra� jak dziki osio�. Ilu ludzi musi harowa� za groszowe stawki po kilkana�cie godzin na dob�? A podatki? W staro�ytnym Rzymie niewolnik m�g� zatrzyma� jedn� dziesi�t� tego, co zarobi�. Dzi� wolni ludzie oddaj� pa�stwu jedn� pi�t� dochod�w, czterdzie�ci jeden procent na ZUS, a od tego, co zostanie, p�ac� VAT... Jak to nazwa�? U nas by�a taka zasada: cztery dni odrobku tygodniowo na pa�skim polu, dwa dni na swoim. � I to mia�o by� niby lepsze?! � Katarzyna u�miechn�a si� z przek�sem. � Dwie trzecie czasu harowali na was. � Cztery dni od dymu, czyli od chaty � sprecyzowa�a Stanis�awa. � Jak kto� mia� czterech syn�w, to ka�dy odrabia� po jednym dniu. Czyli tak, jakby dzi� p�aci� sam podatek dochodowy, bez tych wszystkich dodatkowych obci��e�. A rodziny wtedy by�y liczne. I o�mioro dzieci nie by�o rzadko�ci�. � Boj� si�, �e czasy si� zmieni�y. A wraz z nimi mentalno�� � mrukn�a Katarzyna. � I, co wi�cej, zmieni�y si� ambicje. Poza tym przeceniasz naszych bezrobotnych. Owszem, s� w�r�d nich ludzie niezaradni �yciowo, ale wi�kszo�� reprezentuje dok�adnie ten typ my�lenia, co ci tutaj. � Wskaza�a baraki. � Nie robim, bo si� zm�czym. Nie p�jdzie taki do �opaty, bo kiedy� by� traktorzyst�. Jakby� mu traktor podstawi�a, to pewnie by wsiad�. � Na pewno wielu chcia�oby, a nie mo�e znale�� zaj�cia. Dla nich to mo�e by� dobra alternatywa. � Ja nigdy nie mia�am problem�w ze znalezieniem pracy, ty chyba te� nie? � Spojrza�a spode �ba na kuzynk�. � Monika rzucona w obce �rodowisko ustawi�a si� b�yskawicznie. I chyba nie�le zarabia... Stanis�awa westchn�a. � Odpow