1150

Szczegóły
Tytuł 1150
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1150 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1150 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1150 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Maria �opatkowa Samotno�� dziecka Wydanie drugie WARSZAWA 1989 Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Ok�adka i karta tytu�owa Cecylia Staniszewska Redaktor El�bieta Nowacka \ Redaktor techniczny Magdalena Byczynska Korektor Andrzej Grzybowski �&. u^ l*. Copyright by Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne . Warszawa 1983 Printed m Poland "� ISBN 83-02-02017-6 Wydawnictwa Szkolne l Pedagogiczne Warszawa 1989 Wydanie drugie. Nak�ad 9860+140 egz. Arkuszy druk. 16,25, wyd. 11,95. Oddano do sk�adania 1988-03-03 Zam�wienie nr 1211. Papier druk. mat. pd. kl. V, 71 g, 82X104 cm. " Podpisano do druku "w pa�dzierniku 1988 r. Druk uko�czono "w styczniu 1989 r. Zak�ady Graficzne w Toruniu �arn. 1211. MEN "18". Dzieci my�l� sercem - nie rozumem Dlatego nieraz jest nam tak trudno Odnale�� wsp�lny j�zyk z nimi Iwan, Dracz Wst�p Termin �cz�owiek samotny� w powszechnym rozumieniu ujmowany jest dwojako: jako ten, kto jest pozbawiony bezpo�redniego kontaktu z lud�mi (samotny �eglarz) lub jako ten, kto nie ma �adnej bliskiej mu uczuciowo osoby. Pierwsze okre�lenie odnosi si� zatem, do fizycznego 'oddalenia od ludzi, drugie za� - do psychicznego od nich oddalenia, do braku emocjonalnej ��czno�ci. Jan Szczepa�ski odr�nia samotno�� i osamotnienie jako dwa r�ne stany i postacie ludzkiego bytowania. Dowodzi on, i� samotno�� jest wy��cznym obcowaniem z sob� samym, ze swym wewn�trznym �wiatem, natomiast osamotnienie jest brakiem kontaktu z innymi lud�mi oraz z sob� samym. "Osamotnienie mo�e wi�c by� tak�e wynikiem niemo�no�ci schronienia si� w samotno�� swojego wewn�trznego �wiata, je�eli nie uczyli�my si� �y� i dzia�a� w tym naszym wewn�trznym �wiecie. S� ludzie �yj�cy tylko w �wiecie .zewn�trznych rzeczy i innych ludzi." ' W moich rozwa�aniach b�d� u�ywa�a zamiennie terminu samotno�� i osamotnienie, pojmuj�c je jako poczucie osamotnienia, czyli stan psychiczny charaktery- 1 Jan Szczepa�ski Sprawy ludzkie. Warszawa, Czytelnik 1978, s. 20-21. �uj�cy si� bolesn� dolegliwo�ci� braku wi�zi i sta�ego kontaktu z osob� dla dziecka znacz�c�. Fizyczne oddalenie od ludzi b�dzie tak�e przeze mnie brane pod uwag�, g��wnie jednak w aspekcie wp�ywu na prze�ycia dziecka, na jego rozw�j psychiczny. Stosuj�c zamiennie: samotno�� i osamotnienie mam na wzgl�dzie dwa uzasadnienia. Pierwsze - o czym wspomina prof. J. Szczepa�ski - uto�samienie tych poj�� w powszechnym, popularnym rozumieniu. I drugie - r�nica jako�ciowa poj�� samotno�ci i osamotnienia dziecka a cz�owieka doros�ego. Ten ostatni maj�c sw�j wewn�trzny �wiat, mo�e si� do niego schroni�, mo�e z niego czerpa� tre�ci do �ycia, izoluj�c si� od ludzi. Jest to samotno�� nie obarczona egzystencjaln� pustk�, czyli nie przekraczaj�ca granic psychicznej wytrzyma�o�ci. Natomiast dziecko jeszcze tego wewn�trznego �wiata nie posiada (niemowl�) lub posiada (dziecko starsze), w stopniu ograniczonym i tak �ci�le powi�zanym ze �wiatem zewn�trznym, �e oddzielenie tych dwu �wiat�w niesie z sob� katastrof� rozwoju personalnego. Je�li brak jest �wiata wewn�trznego nie mo�na si� do niego schroni� ani z nim kontaktowa�. Pozostaje wi�c brak kontaktu z sob� samym i z lud�mi -� czyli -osamotnienie. Wprawdzie dziecko osamotnione w samoobronie pr�buje sobie '�w �wiat wewn�trzny stwarza�, nie jest to jednak- jak b�d� chcia�a wykaza� - zadaniem na jego si�y. Tak wi�c pos�uguj�c si� zespolonym terminem: samotno�� - osamotnienie, nie sprzeniewierzam si� podzia�owi tych poj��, jakiego w stosunku do ludzi doros�ych dokona� prof. J. Szczepa�ski, natomiast sta ram si� obj�� nimi specyficzny teren dozna� i odczu� dzieci�cych. Podobnie zamiennie b�d� u�ywa�a s��w: strach i l�k, kt�re zazwyczaj towarzysz� poczuciu osamotnienia dziecka. Poczucie dzieci�cego osamotnienia mo�e by� �wiadome i nie�wiadome. Niemowl� nie ma jeszcze �wiadomo�ci braku matki, lecz ma ju� odczucie jej braku. Cyrille Kouperfiik * pisze, �e podczas dziewi�ciu miesi�cy matka i dziecko tworz� kontinuum biologiczne. "Wszystko wi�c przemawia za tym, �e w chwili urodzenia dziecko musi czu� si� osamotnione czy opuszczone". , Poj�cie samotno�� dziecka zawiera w sobie istotny, trwa�y czynnik, jakim jest brak matki i jej mi�o�ci. Okre�leniem "matka" b�d� si� pos�ugiwa�a tak�e w rozumieniu matki zast�pczej, czyli ka�dej osoby dla dziecka znacz�cej, kt�ra wype�nia funkcje macierzy�skie. Brak tej osoby jest brakiem podstawowym w zaspokajaniu elementarnych psychofizycznych potrzeb dziecka, musi wi�c dzia�a� destrukcyjnie. R�nica pod tym wzgl�dem mi�dzy dzieckiem a doros�ym jest du�a. Dla dziecka wi� z matk� jest niezb�dna nie tylko do zaspokojenia potrzeb uczuciowych, lecz wi� ta jest warunkiem jego prawid�owego rozwoju emocjonalnego bez czego nie mo�e by� pe�nowarto�ciowej osobowo�ci. �v Wi� jest wi�c �rodkiem do czego�, a nie jedynie sk�adnikiem stanu psychicznego, kt�rego obecno�� �w stan bogaci, nieobecno�� za� zubo�a. Poczucie osamotnienia u cz�owieka doros�ego', o uformowanej w swych zasadniczych konturach osobowo�ci wywo�uje. stany przygn�bienia lub smutku, lecz nie * Ren6 Zazzo Przywi�zawe. Warszawa, PWN 1.978, s. 111. deformuje ca�ej struktury psychicznej, bo jest ona, -w odr�nieniu od struktury dziecka, ju� ukszta�towana.. Nasilone stany osamotnienia mog� wprawdzie poczyni� szkody i w psychice doros�ych. Mog�, lecz nie musz�. U dziecka zawsze musz�. U ludzi doros�ych samotno�� mo�e by� czasem wyborem nie konieczno�ci�. U dziecka nigdy nie jest wyborem, jest to bowiem sprzeczne z natur� dzieci�cego okresu. Terminem samotno�� dziecka obejmuj� kr�tsze, d�u�sze i trwa�e stany, w kt�rych dziecko czuje si� osamotnione. Nie wszystkie one czyni� znacz�ce szkody w rozwoju dzieci�cym, ale wszystkie nale�� do prze�y� przykrych, kt�rych �agodzenie i eliminowanie to powinno�ci ludzi doros�ych, albowiem oni to je powoduj�. Im mniej smutku w dzieci�stwie, tym �atwiej o rado�� w latach dojrza�ych. Poczucie dzieci�cego osamotnienia mo�e mie� r�ne stopnie intensywno�ci i r�ne zakresy. Dziecko mo�e czu� si� osamotnione ca�kowicie (,,jestem niczyje, nic" - wypowied� jednego z dzieci osieroconych) lub osamotnione cz�ciowo. Osamotnienie cz�ciowe wyst�-.puje w�wczas, gdy spo�r�d bliskich dziecku os�b jedna odchodzi, lecz inne pozostaj�. W samotno�ci dziecka b�d� bra�a pod uwag�, opr�cz ludzi, r�wnie� zwierz�ta i rzeczy. Bo chocia� cz�owiek dla dziecka jest istot� najwa�niejsz�, to w tym okresie rozwojowym mo�na si� bardzo przywi�za� do zabawki, do psa, do pomieszczenia, w kt�rym dziecko ma poczucie bezpiecze�stwa. Poczucie osamotnienia poci�ga za sob� poczucie zagro�enia, niepok�j. . W sk�ad poj�cia samotno�� dziecka w��czy�am tak�e sieroctwo i po�wi�ci� mu zamierzam du�o miejsca. Jest to najci�sza forma samotno�ci i najwi�cej szkodliwych skutk�w niesie ze sob�. W plac�wkach opieki poczucie osamotnienia wzmaga odmienny od rodzinnego styl �ycia i sieroca "firma", w kt�rej nie spos�b ukry� swej samotno�ci. Samotno�� ujawniona wbrew woli przed obcymi lud�mi zawsze jest gorsza do zniesienia od samotno�ci ukrytej, nie szkodz�cej godno�ci ju� my�l�- ; cego dziecka. ^ O samotno�ci dziecka wiemy ma�o. Ma�o te� ludzie doro�li przywi�zuj� wagi do dzieci�cego poczucia osamotnienia. Odzwierciedla si� to nawet w potocznych okre�leniach. Jest samotna matka, samotny ojciec, nie ma samotnego dziecka. Nie ma? Pr�buj� na to pytanie odpowiedzie� w niniejszej ksi��ce. Cz�sto pos�uguj� si� w niej nie moimi s�owami. Przytaczam fragmenty dokument�w, autentycznych zdarze�, list�w. One maj� wymow� silniejsz� od mego komentarza. Sporo spo�r�d nich wp�yn�o do mnie w trybie interwencyjnym. Zawiera�y opisy wielu dzieci�cych dramat�w. W�wczas nie zawsze mog�am pom�c dziecku, chocia� wiedzia�am, jak mu pom�c powinnam i czego ono ode mnie i od innych oczekuje. Na przeszkodzie sta� bowiem cz�sto taki porz�dek rzeczy, kt�ry odpowiada� nie pragnieniom dziecka, lecz wyobra�eniom i interesom ludzi za sprawy dzieci�ce odpowiedzialnych. Porz�dek �w nie by� zazwyczaj dyktowany z�� wol� ludzk�. Wprowadzano go w imi� dobra dziecka - ale dobra pojmowanego z pozycji cz�owieka doros�ego, mierz�cego swoj� miar� potrzeby dzieci�ce. Miara ta w odniesieniu do potrzeb bytowych odpowiednio skorelowana z rozwojem fizycznym dziecka nie wymaga tak wielkiej korekty, jak miara odnosz�ca .si� do jego potrzeb psychicznych. Tu my doro�li mamy wobec dziecka powa�ne przewinienia. Niejednokrotnie to, co dla niego jest ogromnie wa�ne, bywa ma�o lub nic nie znacz�ce dla os�b dysponuj�cych jego losem. Kto z nich zastanawia si� nad tym, co prze�ywa dziecko w plac�wce opieku�czej przeniesione do innej obcej mu grupy bez opiekunki, do kt�rej by�o przywi�zane? Albo, ilu rodzic�w zabieraj�c nagle do siebie dziecko wychowywane od kilku lat przez dziadk�w - liczy si� z jego protestem? � Decyzje ludzi doros�ych s�uszne w jednej dziedzinie mog� by� wysoce szkodliwe w innej, nie mniej istotnej dla dzieci�cego rozwoju. W medycynie do lekarstwa skutecznego na dan� dolegliwo��, lecz szkodliwie oddzia�ywaj�cego na inne strefy zdrowotne do��cza si� �rodki neutralizuj�ce owe skutki uboczne. Rzadko, niestety, stosuje si� t� zasad� w opiece wychowawczej nad dzieckiem. St�d niejednokrotnie w wa�kich postanowieniach odnosz�cych si� do systemu opieku�czego poszczeg�lnych grup czy jednostek dzieci�cych, obok uzasadnie� bezdyskusyjnych znale�� mo�na �atwo przewidywalne skutki ewidentnie szkodliwe. I tak np. niezaprzeczalna potrzeba wzmo�onej opieki lekarskiej nad ma�ymi dzie�mi spowodowa�a u nas, i w wielu innych krajach, resortowy podzia� polegaj�cy na przekazaniu opieki nad dzieckiem do lat 3 ministerstwu zdrowia, powy�ej za� 3 lat -- ministerstwu o�wiaty. Podzia� taki automatycznie poci�gn�� za sob� w plac�wkach opieki ca�kowitej podzia� rodze�stw: 2-letnia siostra sz�a do domu ma�ego dziecka, za� 4-letni brat do domu dziecka. W ten spos�b jedyna wi�, kt�ra mog�a uratowa� dzieci przed poczuciem ca�kowitego osierocenia, zosta�a zerwana. Wi� nale�y do zjawisk psychicznych, zabiegi piel�gnacyjne - do zjawisk fizycznych. Troska o stron� fizyczn� zawsze dominowa�a w praktyce nad trosk� o prawid�owy rozw�j sfery emocjonalnej. Stosowanie dotkliwych kar cielesnych jest prawnie uznawane za przest�pstwo wobec dziecka. Stosowanie dotkliwych kar psychicznych uchodzi do�� powszechnie bezkarnie. Uderzenie fizyczne, powoduj�ce kalectwo dziecka^ jest widoczne i napawa ludzi oburzeniem. "Uderzenie" psychiczne, powoduj�ce kalectwo uczu�,. jest niewidoczne, albowiem kalectwo to nie wyst�puje w zdeformowanym kszta�cie fizycznym, natomiast ujawnia si� w zachowaniu dziecka, w ca�ym jego okaleczonym �yciu. Nie budzi to jednak zrozumienia i wsp�czucia tak, jak kalectwo fizyczne. Ludzie bowiem nie wi��� tu niewidocznych przyczyn z widocznymi skutkami i dlatego obarczaj� win� za niew�a�ciwe post�powanie tych, wobec kt�rych sami s� winni, Jest to tak, jakby cz�owiek, kt�ry przetr�ciwszy nog�-drugiemu, mia� potem do niego pretensje, �e ten miast i�� normalnie, kuleje. Sporo jest na �wiecie takich "kulej�cych" nie ze swej winy dzieci. Gdyby zjawisko to mia�o tendencj�-malej�c�, nie trzeba by�oby bi� na alarm. Niestety, dzieci z zaburzeniami w zachowaniu przybywa. Coraz wy�szy poziom materialny, coraz wy�szy stopie� wykszta�cenia, coraz wcze�niejsze i intensywniejsze dojrzewanie fizyczne m�odzie�y - i coraz bardziej zagro�ona sfera psychiczna ludzi. Jest to wynik zachwianej r�wnowagi' d��e� ludzkich w zdobywaniu warto�ci materialnych i duchowych. Te ostatnie spychane s� na dalszy plan przez t�umny po�piech ku dobrom konsumpcyjnym. W po�piechu, w t�umie trudno o �yczliwo��, wzajemn� pomoc, poczucie bezpiecze�stwa, zrozumienie. Za styl �ycia, jaki cywilizacja przemys�owa narzuci�a cz�owiekowi, p�aci on cen� bardzo-wysok�. Cena ta, to wzrastaj�ce wyobcowanie, aliena-cyjny smutek egzystencji pozbawionej oparcia w�r�d ludzi. Narastaj�ce pragnienie takiego oparcia m�odzie�. lokuje w nadziei na za�o�enie w�asnej dobrej rodziny.. .9 l zak�ada j� z mi�o�ci, bez przymusu, oczekuj�c po niej -wiele. Dlaczego wi�c tyle rodzin si� rozpada? Dlaczego ma��e�stwa w coraz lepszych warunkach coraz gorzej ze sob� �yj�? Mo�na z ca�ym prawdopodobie�stwem domniemywa�, �e jedna z g��wnych przyczyn takiego stanu rzeczy tkwi w przecenianiu spraw bytowych i niedocenianiu psychicznych. Brak w�a�ciwej troski o rozw�j -uczu�, o niezb�dne dla tego rozwoju warunki sprawia, �e sfera ta nara�ona jest - zw�aszcza w najwra�liw-szym okresie dzieci�stwa - na liczne uszkodzenia i deformacje. Mo�na by by�o temu zapobiec, gdyby wiedza o potrzebach rozwojowych dziecka stosowana by�a powszechnie w praktyce. Je�li zmieni�y si� czasy i matki posz�y do pracy przekazuj�c ��obkom opiek� nad swymi dzie�mi, to ��obki powinny t� opiek� sprawowa� z jak najmniejszym uszczerbkiem dla rozwoju emocjonalnego dziecka. Personel ��obkowy stara si� zast�powa� matki g��wnie w ich funkcjach piel�gnacyjnych. Ochrona sfery psychicznej ust�puje przed porz�dkiem organizacyjnym, przed obaw� o infekcj�, przed potrzebami natury .�ywieniowej i innej, nie jest to dziedzina w instytucji Opieku�czej wa�na. A jak dziedzina ta jest wa�na w ca�ym �yciu ludz- ;kim - nie musz� udowadnia�. Najwy�sz� warto�� ka�dej ludzkiej egzystencji mo�e nada� tylko mi�o��. Zdolno�� za� do kochania trzeba umiej�tnie rozwija� i strzec bardziej ani�eli wszelkie inne uzdolnienia. Zdolno�ci muzyczne obejmuj� tylko jeden rewir mo�liwo�ci psychofizycznych jednostki. Po utracie s�uchu mo�na -tylko nie m�c gra�. Zdolno�� do emocjonalnego odbierania i tworzenia warto�ci obejmuje ca�ego cz�owieka, �zniszczenie jej to najwi�ksza krzywda jak� mo�na mu ^wyrz�dzi�. Nie m�c kocha�, to nie m�c �y�, mo�na tyl- 10 ko istnie�. Czy zniszczenie lub uszkodzenie potencjalnych mo�liwo�ci rozwoju emocjonalnego jest potwierdzone przez nauk�? Potwierdzenie tego mo�emy znale�� niemal we wszystkich ga��ziach wiedzy traktuj�cej o ludzkiej osobowo�ci. Wyniki bada� nad dzie�mi wskazuj� na upo�ledzenie zdolno�ci nawi�zywania prawid�owej wi�zi uczuciowej z drugim cz�owiekiem. Badania os�b okre�lanych terminami psychopata, so-cjopata zawieraj� stwierdzenia: brak zdolno�ci kochania, brak sumienia, niedorozw�j uczu� wy�szych, osobowo�� antysocjalna. Nauka nie jest pewna, jak� rol� odgrywaj� tu czynniki biologiczne, jest jednak zgodna co do tego, �e czynniki �rodowiskowe nie s� bez znaczenia, a nawet w wielu sytuacjach mog� decyduj�co wp�yn�� na prawid�owy lub nieprawid�owy rozw�j psychiczny cz�owieka. Zw�aszcza dotyczy to okresu dzieci�stwa, w. kt�rym wychowalno�� ma najwi�ksze szans� skuteczno�ci. Je�li zgadzamy^si� z tak postawionym zagadnieniem, 'to trzeba tak�e uzna� wyp�ywaj�cy z tego logiczny .jwniosek: praktyk� opieku�czo-wychowawcz� nale�y -"doskonali� w tym kierunku, by eliminowa� z niej wszystko, co szkodzi rozwojowi psychicznemu dziecka a przed czym przestrzega nauka i m�dro�� �yciowa, oparta na do�wiadczeniach pracy wychowawczej. Wniosek taki wydaje si� niemal truizmem. Stosowanie wiedzy w praktyce jest chwalebnym znakiem naszych czas�w. Racjonalizacja �wi�ci nie spotykane dot�d triumfy. I jest to prawd�, lecz odnosz�c� si� do post�pu technicznego i gospodarczego. O post�pie w wychowaniu mo�na by m�wi� wtedy, gdyby ludzie ludziom byli coraz bli�si. Jak dot�d ani wyniki bada�, ani obserwacje potoczne ��a to nie wskazuj�. 11 Istnieje wprawdzie termin "post�p pedagogiczny" -'-ogranicza si� jednak do dziedziny nauczania. , ' Nad brakiem ofensywno�ci wychowawczej zaci��y�a w znacznym stopniu rozbie�no�� teorii z praktyk�. Rozbie�no�� ta tak dalece utrwali�a si� w rzeczywisto�ci, �e nie narusza spokoju - poza nielicznymi wyj�tkami - ani teoretykom, ani praktykom wychowania. Teoretycy nie protestuj�, kiedy �rodki masowego przekazu lansuj� od czasu do czasu formy pomocy dzieciom b�d�ce zaprzeczeniem podstawowych zasad pedagogiki. Praktycy nie protestuj�, kiedy teoretyk interpretuje wyniki bada� w spos�b nie odpowiadaj�cy prawdzie fakt�w pedagogicznych. Tak to jedni drugim nie przeszkadzaj�, chocia� przeszkadza� powinni. Dzi�ki tym tw�rczym "przeszkodom" rozwin�� by si� m�g� autentyczny racjonalizatorski ruch w wychowaniu i opiece nad dzieckiem. Ruch ten �pozyskawszy sobie reprezentant�w polityki spo�eczno- -wychowawczej m�g�by mie� istotny wp�yw na doskonalenie systemu wychowawczego, na funkcjonowanie poszczeg�lnych jego ogniw, a co za tym idzie na prac� z konkretnym dzieckiem odpowiadaj�c�, jego odr�bno�ci psychicznej i sytuacyjnej. Zespolenie wysi�k�w pedagog�w, lekarzy, dziennikarzy, tw�rc�w mo�e da� wiele nie tylko dziecku, nam wszystkim. Bo od tego czy i jak rozwiniemy uczucia wy�sze u naszych dzieci - zale�na b�dzie nasza przysz�o��. To one, ju� usamodzielnione, albo podepr� nas, zm�czonych �yciem, albo odejd� i ska�� na samotno��. Samotno�� u kresu istnienia i na jego pocz�tku jest nieco do siebie podobna w ci�arze nieproporcjonalnym do si�. Ma�e dziecko jest jeszcze za s�abe, starzec jest ju� za s�aby, by j� bez szwanku psychicznego unie��. 12 Oba te rodzaje samotno�ci, jako�ciowo bardzo r�ne i bardzo od siebie odleg�e, s� jednak wzajemnie uwarunkowane. / Uszkodzenia mechanizm�w emocjonalnych we wczesnych latach powoduj�, tak�e w p�niejszych okresach, zak��cenia w kontaktach mi�dzyludzkich, zw�aszcza rodzinnych. To z kolei prowadzi do zaniku wi�zi, je�li takowe istnia�y, i do ca�kowitego osamotnienia w wieku emerytalnym. Do podj�cia tematu samotno�ci dziecka nie sk�oni�a mnie jednak tylko obawa o nasz starczy, nieuchronny los. . Sk�oni�o mnie do tego tak�e cierpienie niekt�rych ludzi m�odych daremnie usi�uj�cych nawi�za� kontakty emocjonalne z otoczeniem. Nie potrafi�. Widz� wok� . siebie, u innych, mi�o��, przyja��, wierno��, Dla nich takie szcz�cie jest nieosi�galne. S� wi�c zgorzkniali, agresywni. Im jest �le i z nimi jest �le. Najsilniejszym jednak motywem zobowi�zuj�cym mnie do napisania tej ksi��ki by�y pro�by dzieci o zrozumienie i docenienie ich potrzeb emocjonalnych. Pro�by te odczytywa�am z ich oczu, gest�w, p�aczu-, z rysunk�w, ankiet, test�w, rozm�w, wspomnie�. By� w nich zawsze zawarty l�k przed osamotnieniem. W�r�d najtrwalej zapami�tanych przykrych zdarze� w dzieci�cym �yciu by�o rozstanie, utrata, rozdzielenie, porzucenie, odtr�cenie - czyli wszystko to, co godzi w przywi�zanie i grozi samotno�ci�. Samotno�� jest antytez� dzieci�stwa. Tych dwu poj�� nie da si� ze sob� pogodzi�. Ilekro� �ycie postawi je obok siebie, zawsze b�dzie to ze szkod� dla dziecka. Jakie szkody dziecko poniesie i jak tego unikn�� - pr�b� odpowiedzi na te pytania zamierzam da� w niniejszej ksi��ce. Marzy mi si�, �e po jej przeczytaniu cz�ciej b�d� zdarza� si� sytuacje, kiedy: � 13 matka zmieni decyzj� i nie odda syna do tygodniowego ��obka; ' � lekarz pozwoli matce piel�gnowa� w szpitalu chor� �c�rk�; �' nauczyciel nie rozsadzi dw�ch przyjaci� w osobnych �awkach; - dyrektorka domu dziecka nie rozdzieli rodze�stwa daj�c ka�de do innej grupy; - rodzice nie zostawi� ma�ego dziecka zamkni�tego na klucz w pustym pokoju; - s�dzia nie wyda wyroku przyznaj�cego dziecko wbrew, jego woli osobie obcej, nawet je�li by by�a matk� rodzon�; - psycholog zrozumie, dlaczego nie mo�na z dzieckiem osamotnionym nawi�zywa� przyja�ni tylko na czas stawiania diagnozy; - przedstawiciel w�adz nie wyda decyzji naruszaj�cej poczucie dzieci�cego bezpiecze�stwa; - dziennikarz nie napisze artyku�u o dobrych ludziach zbieraj�cych dary dla biednych sierotek. Samotno�� dziecka uj rodzinie Wydawa� by si� mog�o, �e w rodzinie pe�nej, akceptuj�cej dziecko nie ma podstaw do m�wienia o dzieci�cej samotno�ci. I rzeczywi�cie nie ma podstaw, by m�wi� o ca�kowitym, trwa�ym poczuciu osamotnienia u dzieci z tej typowej kategorii wsp�czesnych pozytywnych rodzin. S� jednak�e przes�anki upowa�niaj�ce do postawienia hipotezy, i� zwi�ksza si� cz�stotliwo�� sytuacyjnego powstawania u dziecka poczucia osamotnienia, a co z tym si� wi��e - wzrasta niedomiar emocjonalny w stosunkach rodzinnych. Decyduj�cy wp�yw ma na to styl �ycia i niedocenianie przez rodzic�w psychicznych potrzeb dziecka. A oto jeden z dowod�w �wiadcz�cych o zasadno�ci niepokoju pedagogicznego wyp�ywaj�cego z mej hipotezy. Departament Bada� Demograficznych i Spo�ecznych GUS przeprowadzi� w 1978 r. badania ankietowe na temat czasu, jaki rodzice po�wi�caj� dziecku. Wyniki bada� ujawni�y post�puj�ce zmniejszanie tego czasu, a tak�e alarmuj�cy fakt zupe�nego wyeliminowania go przez wi�kszo�� rodzic�w z kontakt�w wy��cznych mi�dzy nimi a dzieckiem. W rodzinach maj�cych dzieci w wieku O-14 lat a� 77�/o ojc�w i ponad po�owa matek w og�le nie po�wi�-c^ czasu na taki kontakt. Obok czasu wy��cznego '"� 15 istnieje jeszcze tzw. czas towarzysz�cy, podczas kt�rego ...rodzice zajmuj�c si� czym. innym pilnuj� dziecka. Odnosi si� to g��wnie do dzieci ma�ych, nad kt�rych bezpiecze�stwem trzeba bezpo�rednio czuwa�. W tym czasie towarzysz�cym co pi�ta matka dochodzi do trzech i p� godziny ��cznej opieki nad dzieckiem, a co dziesi�ty ojciec do oko�o dw�ch godzin na dob�. Mo�na wi�c na podstawie tych danych z ca�ym prawdopodobie�stwem stwierdzi�, �e po okresie wczesno-- dzieci�cym, wymagaj�cym zwi�kszonej opieki', czas bezpo�rednich kontakt�w rodzic�w z dzieckiem maleje do rozmiar�w wysoce dla wychowania niekorzystnych. Nie chodzi tu tylko o d�ugo��, lecz tak�e o jako�� przeznaczonego dla dzieci czasu. Niemowl� potrzebuje go wi�cej ze wzgl�du na wymogi piel�gnacyjne, dziecko szkolne potrzebuje go tyle, ile zabieraj� zwierzenia i pytania nurtuj�ce je w zwi�zku z rozszerzaniem si� �yciowego terenu do�wiadcze�. Je�li na pytania te nie ma czasu lub nie ma kto odpowiedzie�, dziecko czuje brak oparcia w osobach bliskich, pozostaje ze swymi problemami samo. U dzieci, kt�re dysponuj� ju� zacz�tkiem my�lenia refleksyjnego, powstaje w takich sytuacjach nie tylko odczucie osamotnienia, lecz tak�e jego gorzka �wiadomo�ci/Dziecko zdaje sobie spraw�, |�e nie jest-ono w tej'chwili wa�ne, �e nie licz� si� n jjego k�opoty i rado�ci, rodzice nie chc� o nich s�ysze�. j i j' Nie m�c si� podzieli� rado�ci� jest czasem dotkliwsze, W ani�eli nie m�c podzieli� si� k�opotem. Na k�opot, uw�aszcza o charakterze materialnym, cz�ciej rodzice ^reaguj�, albowiem ich udzia� w jego usuwaniu jest niezb�dny. Rado�� za� nie wymaga dzia�a� praktycznych, a tylko wsp�lnoty prze�ywania, jest wi�c ma�o wa�na z punktu widzenia utylitarnego. Utylitaryzm stwarza barier� w porozumiewaniu si� dzieci z do- 16 s�yini. Doro�li zwykli uwa�a� za wa�ne to, co przy- osi konkretne, op�acalne w �wiecie zewn�trznym, korzy�ci. Dzieci uwa�aj� za wa�ne to, co op�acalne jest ^ wewn�trznych doznaniach, co mierzone jest ich emocjonalnymi sprawdzianami. St�d dla dziecka i jego rozwoju psychicznego nieistotne jest zapewnienie dostatnich warunk�w bytowych. Istotne natomiast iest zapewnienie warunk�w dla zaspokajania potrzeb emocjonalnych. Patrz�c z tych pozycji na kontakt dziecka z rodzicami, wi�ksz� pozytywn� rol� mo�e odegra� serdeczna rozmowa z dzieckiem nic praktycznie nie przynosz�ca, ani�eli wr�czenie mu ksi��eczki mieszkaniowej z kilkudziesi�ciotysi�cznym wk�adem. Je�li zaczyna by� odwrotnie i dziecko preferuje w stosunkach z rodzicami korzy�ci materialne, jest to oznaka nieprawid�owego rozwoju osobowo�ci. Podwy�szanie stopy bytowej ludno�ci, szybkie tempo �ycia i powszechny brak czasu sprawia, �e rodzice pr�buj� kompensowa� braki w stosunkach emocjonalnych z dzie�mi ekwiwalentem pieni�nym, podarunkami itp. Wp�ywaj� w ten spos�b na kszta�towanie u dzieci postaw konsumpcyjnych, co nie tylko nie wzmacnia wi�zi uczuciowej, lecz j� przez wzrost egoizmu rozlu�nia. U ludzi doros�ych samotno�� w�r�d nagromadzonych �rzeczy bierze sw�j pocz�tek z poczucia osamotnienia dziecka, szczodrze obdarowywanego podarkami, z kt�rym nikt nie rozmawia� o jego problemach. Rozmowa towarzysz�ca czynno�ciom i zaj�ciom praktycznym te� przynosi korzy�ci dziecku. Ze wzgl�du jednak na mniej lub bardziej absorbuj�cy charakter tych zaj�� kieruje uwag� i tre�� na to, co si� aktualnie dzieje zewn�trz dziecka, a nie w nim samym. Rozmowa z wy��czeniem przeszkadzaj�cych jej czynno�ci, po�wi�cona tylko dziecku, stwarza klimat wy-' ��czno�ci, a przez, to �adaje wy�sz� rang� sprawom. 2 - Samotno�� dziecka 11 kt�re z dzieckiem omawiamy. Je�li dziecko pojmie, �e je rozumiemy, �e powa�nie traktujemy jego problemy i jeste�my zawsze gotowi pom�c mu w ich rozwi�zywaniu - utrwala si� w�wczas jego zaufanie do nas, pewno��, �e nie jest samo w duchowym tego s�owa znaczeniu. Pewno�� t� pog��biaj� s�owa wyra�aj�ce mi�o�� do dziecka. Potrzebuje ono s�ownego potwierdzenia uczu� rodzicielskich. Domaga si� tego jawnie ju� w pierwszych latach �ycia, w p�niejszych - jawno�� tych pra-gnie� pokrywa wstydliwo��, lecz potrzeba jednak nie wygasa, zmienia si� tylko z latami jej intensywno��. Upewnianie si� o istnieniu rodzicielskich uczu� pomaga zaspokaja� nie tylko potrzeb� mi�o�ci, lecz tak�e potrzeb� bezpiecze�stwa. Dop�ki cz�owiek nie mo�e o w�asnych si�ach egzystowa� w otaczaj�cej go rzeczywisto�ci, dop�ki uzale�niony jest od doros�ych, chce by� pewny, �e jest , przez nich kochany, �e go nie skrzywdz� ani nie opuszcz�. Je�li takiej pewno�ci niecna, powstaje u niego l�k przed osamotnieniem. L�k ten nawet w formie pod�wiadomej daje si� zauwa�y� w zachowaniu i postawie dziecka. Dziecko nie maj�ce oparcia w czyjej� mi�o�ci, wykazuje w por�wnaniu z innymi r�wie�nikami wi�ksz� chwiejno��, l�kliwo��, niezdecydowanie. Do rozm�w wzmacniaj�cych uczuciowo nale�y zaliczy� rozmowy zwierzeniowe. Dziecko chce opowiada� rodzicom, co prze�y�o, co widzia�o, o czym przeczyta�o w ksi��ce. Jest to pragnienie podzielenia si� nie tylko spostrze�eniami dotycz�cymi napotkanych zjawisk, lecz tak�e stosunkiem do nich. Rodzice, kt�rzy zawsze dla � dziecka znajd� czas i w�a�ciwie, akceptuj�ce zareaguj� na jego zwierzenia, maj� szans� tak utrwali� potrzeb� i zwierze� dzieci�cych, �e pozostanie ona sta�ym sk�adni- 18 - , wi�zi. Ludzi, kt�rzy maj� si� komu zwierza�, yadko ogarnia poczucie osamotnienia. Dzieci �atwo zach�ci� do m�wienia o sobie, ale te� �atwo doprowadzi� do zamkni�cia si� przed rodzicami, do ograniczenia kontakt�w s�ownych w spos�b dla obu stron zubo�ony. Rodzice strofuj�cy dziecko za gadanie,, �miej�cy si� z powa�nych dla niego problem�w, prosz�cy, �eby im da�o spok�j, bo s� zm�czeni, odpowiadaj�cy, �e nie maj� czasu na s�uchanie, odsy�aj�cy je do zabawek, kiedy ono chce im co� wa�nego powiedzie�, maj�cy mu za z�e zamiast zastanowi� si� wsp�lnie nad wyj�ciem z sytuacji, o kt�rej si� od niego dowiedzieli, oboj�tnie reaguj�cy na nieoboj�tne dla niego sprawy, z kt�rych si� im zwierzy�o, rozpowiadaj�cy do obcych to, co ono im w zaufaniu przekaza�o, wykorzystuj�cy jego rizczero�� przeciwko niemu, pos�uguj�cy si� w stosunkach domowych tylko mow� typu przedmiotowego - rodzice tacy ma�o maj� szans na wzmacnianie wi�zi za pomoc� odwiecznego �rodka, jakim w stosunkach mi�dzyludzkich s� w�a�ciwie stosowane s�owa. Ludzie, kt�rzy nie maj� ze sob� o czym m�wi�, rzadko bywaj� lud�mi sobie bliskimi. Ale bywaj�. I chocia� brak rozm�w niew�tpliwie zubo�a �ycie rodzinne, to nie mo�na nie docenia� roli konkretnych sytuacji, kt�re to �ycie stwarza, a kt�re maj� wymow� czasem mocniejsz� od s��w. Dziecko, kt�re widzi, �e jegc ojciec staje w obronie s�abszych, �e pom�g� mu wydosta� si� z k�opot�w, �e w niebezpiecze�stwie \\ykaza� odwag� - dziecko takie nabywa przekonania, �e mo�e na Ojca liczy�, �e ten mu zawsze w chwilach trudnych pomo�e. Pobyt od niemowl�ctwa z rodzicami pozwala obserwowa� ich zachowanie podczas r�nych zdarze� codziennych i niezwyk�ych. Je�li zachowania te zyskuj� aprobat� dziecka, wzrasta u niego poczucie rodzin- 19 nej wi�zi. Je�li s� to w jego ocenie zachowania negatywne, wzrasta w�wczas protest, �al, poczucie rodzin, nego wyobcowania. Du�e znaczenie dla usuni�cia lub niedopuszczenia do poczucia osamotnienia u dziecka ma kontakt fizyczny . mi�dzy nim a rodzicami. Zazwyczaj w publikacjach naukowych podkre�la si� rol� takiego kontaktu w pierwszym okresie rozwoju dzieci�cego. Wi��e si� go m.in. z zespoleniem biologicznym w �yciu p�odowym. Wynika�oby z tego, �e im dalej od okresu p�odowego, tym mniejsza potrzeba' kontakt�w fizycznych. Mo�na si� z tym zgodzi� tylko cz�ciowo. Ma�e dziecko rzeczywi�cie wymaga wi�kszej cz�stotliwo�ci takich kontakt�w i w nieco innej formie realizowanych. W miar� up�ywu lat bogaci si� mi�dzy lud�mi zas�b r�nych sposob�w wzajemnego komunikowania si� emocjonalnego. Zmienia si� w zwi�zku z tym proporcja form kontaktowych. Noszenie na r�kach jest przywilejem ma�ych dzieci, starsze oczekuj� ogarni�cia ramieniem, przyjaznego gestu, u�cisku spowodowanego potrzeb� pocieszenia, wsp�prze�ycia smutku, rado�ci, przebaczenia. S� wa�ne chwile w �yciu dziecka, a tak�e cz�owieka doros�ego, w' kt�rych nie s�owa, lecz gest, dotyk znacz� najwi�cej. Otarcie �ez, poca�owanie i przytuleni; likwiduj� dzieci�ce cierpienie skuteczniej od wszelkie! innych zabieg�w. W momentach zagro�enia przes�a�) u�miech, wspieraj�cy znak d�oni�, ruch g�ow�, co m odbiorze znaczy "nie b�j si�, b�dzie dobrze, jesten z tob�" - zmniejsza u dziecka strach, wzmacnia po czucie wsp�lnoty z drugim cz�owiekiem. Wsp�lnot psychiczna wyklucza samotno��. W utrwalaniu t( wsp�lnoty du�� rol� odgrywaj� takie formy okazywa ni� uczu� za pomoc� kontakt�w fizycznych, kt�re two r�� sta�e przyzwyczajenia wchodz�ce, w nawyk. Nawy 20 iest wyuczonym sk�adnikiem �wiadomej dzia�alno�ci "powieka, b�d�cym rezultatem wiele razy powtarzanych, stopniowo automatyzuj�cych si� czynno�ci. Czy zatem automatyzacja nie mo�e doprowadzi� do kontakt11 fizycznego nie maj�cego pokrycia w tre�ciach emocjonalnych? Sama automatyzacja do tego doprowadzi� nie mo�e, i-no�e natomiast pozorowa� kontakt emocjonalny, kt�rego nie by�o lub go z r�nych innych przyczyn zabrak�o, utrzymuj�c tylko form� kontaktu fizycznego. Mo�na wi�c codziennie, id�c do pracy, ca�owa� dziecko lub �on� z przyzwyczajenia opartego nie na potrzebie emocjonalnej, lecz na skutek wymog�w konwenansu' rodzinnego. . , Codzienne ca�owanie dziecka na dobranoc wyp�ywa - z wyj�tkiem rodzic�w o postawie odrzucaj�cej, kt�rzy raczej si� do takiej czynno�ci nie zmuszaj� - z potrzeby uczuciowej obydwu stron. Jest to nie tylko wyraz wzajemnej mi�o�ci, lecz tak�e �rodek na uspokojenie dziecka, na jego dobre sny i rozproszenie obaw przed noc�. Noc, ciemno�� wywo�uj� nie tylko u dzieci, lecz i u wielu doros�ych poczucie zagro�enia i_ osamotnienia. Dopiero bliska obecno�� drugiego cz�owieka usuwa lub �agodzi te stany. Dzieci maj�ce pe�ne poczucie bezpiecze�stwa i od urodzenia przyzwyczajone do zasypiania w ciemno�ci, nie kojarz�cej im si� z �adnym przykrym prze�yciem, a odwrotnie z pogodn� bajk� i poca�unkiem - nie boj� si� nocy. Wystarczy jednak, aby dziecko obudzi�o si� w ciemno�ci i u�wiadomi�o sobie, �e jest zupe�nie samo bez Jakiejkolwiek znanej osoby w pobli�u, by popad�o w przestrach uczulaj�cy je trwo�liwie na noc i'roz��k�. Jak wielka jest w takiej sytuacji samotno�� dziecka spot�gowana strachem, odczuwa ka�da matka po spo- �3�' ^ '. � . 21 sobie przytulenia si� do niej, po gwa�townym biciu serca, po intensywno�ci p�aczu. Rodzice zamykaj�c ma�e dziecko na noc w pustym domu w prze�wiadczeniu, �e nic mu si� nie stanie, mog� mie� racj� w odniesieniu do bezpiecze�stwa fizycznego, je�li odpowiednio zabezpieczyli pok�j, lecz nie psychicznego. U dziecka wra�liwego intensywno�� przykrego prze�ycia spowodowanego strachem i samotno�ci� mo�e by� tak du�a, �e skutki tego d�ugo nie pozwol� si� zatrze� w jego emocjonalnej pami�ci. Janusz Reykowski * twierdzi, �e silne traumatyczne prze�ycia rzadko kiedy zanikaj�; najcz�ciej zostaj� one odizolowane od innych element�w do�wiadczenia i usuni�te ze �wiadomo�ci egzystuj� przez d�ugie lata, ujawniaj�c si� na skutek zdarze� wywo�uj�cych podobne skojarzenie. Silne traumatyczne prze�ycia zwi�zane z samotno�ci� i strachem s� udzia�em dzieci, kt�re zgubi�y si� rodzicom w t�umie lub na nie znanym dla siebie, terenie. Ma�e dziecko umiej�ce ju� chodzi�, ciekawe �wiata, z'poczuciem, �e rodzice zawsze s� blisko, bo przybiegaj� na jego wo�anie - mo�e nie pilnowane p�j�� � przed siebie nie�wiadome kierunku, niebezpiecze�stwa, odleg�o�ci. Kiedy w ten spos�b zab��dzi w�r�d ludzi, osoby, kt�re si� nim zaj�y, staraj� si� uspokoi� je, zmniejszy� jego l�k przed obcymi. O wiele silniej prze�ywa dziecko zagubienie w przyrodzie, na polu, w lesie, gdzie nie ma ludzi. Zdarza si� to najcz�ciej dzieciom wiejskim. Co roku prasa donosi o poszukiwaniach dziecka, kt�re odesz�o od domu. Zanim ekipa ratownicza je odnajdzie, mija sporo czasu. Niekiedy jest ju� za p�no na ratunek. Zabija je nie tylko zimno i g��d. � Janusz Reykowski, Eksperymentalna psychologia emocji Warszawa, Ksi��k� i Wiedza 1974. 22 Zabija je przewy�szaj�ce wielokrotnie dzieci�ce si�y psychiczne nat�enie strachu i samotno�ci. Kiedy por�wnamy niewsp�mierny do przyczyn l�k dziecka wywo�any b�ahym zdarzeniem i roz�adowany dopiero ucieczk� do matki - z przera�eniem osamotnienia absolutnego, gdzie w pobli�u nie ma nie tylko matki, lecz �adnej ludzkiej istoty - w�wczas skala grozy przewy�szy wszelkie nasze wyobra�enia o prze�yciach dziecka zagubionego w lesie. Dzieci�ca intensywno�� emocjonalna jest wi�ksza od naszej. Wida� to tak�e w �wiecie zwierz�cym, o czym �wiadcz� wyniki bada� Harlowa. Ma�pki w nowym �rodowisku staraj�c si� pozna� budz�ce l�k otoczenie, gdy l�k si� nasila�, ucieka�y do matki, redukuj�c w ten spos�b napi�cia. Je�eli w takiej sytuacji matki nie by�o, nieruchomia�y w miejscu zamar�e ze strachu, dr��ce, oddaj�ce mocz, nie pr�buj�ce przezwyci�a� strachu. Poczucie osamotnienia jest spowodowane najcz�ciej u ma�ego dziecka fizyczn� nieobecno�ci� rodzic�w. Stan taki u dziecka du�ego, wchodz�cego w okres dojrzewania, jest spowodowany psychicznym oddaleniem si� od rodzic�w. Jest to okres rozwojowy bardzo trudny. Psychiatrzy � nazywaj� go okresem gwa�townych zmian, zar�wno fizycznych, jak i emocjonalnych. M�odzie� mo�e wtedy przejawia� niepok�j, agresywno��, bunto-wniczo��, zmienno�� nastroj�w, manifestowa� odrzucenie norm doros�ych. Rodzice, kt�rzy nie staraj� si� wtedy zrozumie� swego dziecka, pom�c mu, lecz usi�uj� tylko wyegzekwowa� karami pos�usze�stwo - mog� straci� z nim zupe�nie kontakt psychiczny. * Philip Barker Podstawy psychiatrii dzieci�cej. Warszawa, PZWL 1974. 23 Trudno o taki kontakt r�wnie� w tych domach, w kt�rych nie by�o czasu na rozmowy z dzieckiem, na wys�uchiwanie jego zwierze�. Tymczasem potrzeba rozm�w jest wtedy bardzo du�a. Ty�e zmian wszak zachodzi w cia�ach i umys�ach m�odzie�y, tyle rodzi si� pyta� i pragnie�, i tak jest podwy�szony poziom emocjonalno�ci, �e wy��czaj�c jednostki g��boko introwertywne ma�o prawdopodobne wydaje si�, by lubi�a ona, jak twierdz� niekt�rzy psychologowie 1, zamyka� si� w sobie i nie ujawnia� swych uczu� na zewn�trz. To, �e wielu nastolatk�w rzeczywi�cie zamyka si� w sobie, nie wynika - jak s�dz� - z tego, �e zamyka� si� lubi�, a z tego, �e do owego zamykania zmusza ich brak os�b bliskich, przed kt�rymi mogliby si� otworzy� z pe�nym zaufaniem. Nie wystarczaj� w tym wieku nawet dobrzy rodzice, potrzebna jest jeszcze przyja�� z r�wie�nikami. S� sprawy, o kt�rych lepiej rozmawia� z matk� i s� zwierzenia, kt�re dost�pne s� tylko przyjaci�ce. Je�li takiej przyjaci�ki nie ma, dziewczynie mo�e dolega� poczucie osamotnienia r�wie�niczego. Analiza ponad tysi�ca list�w pisanych do mnie przez czytelnik�w ksi��ki2, kt�r� zaadresowa�am do dorastaj�cej m�odzie�y, wykaza�a, �e ponad po�owa korespondent�w skar�y si� na brak prawdziwych przyjaci�, na ich zdrad�, na brak wzajemnego zrozumienia z ch�opcem lub dziewczyn�, kt�rych pokochali, na niew�a�ciwy stosunek rodzic�w do zaprzyja�nionych z nimi koleg�w, do obiektu pierwszej ich mi�o�ci. * Por. Maria Prze��cznikowa Na prze�omie dzieci�stwa i m�odo�ci. Warszawa, Ksi��ka i Wiedza 1972. 2 Maria �opatkowa Co macie na swoj� obron�. Warszawa, Nasza Ksi�garnia 1980. 24 A oto charakterystyczne fragmenty zwierze�, listowych. - "By�oby mi l�ej, gdybym wiedzia�a, �e kto� s�ucha moich zwierze�, kto� komu mog� wszystko opowiedzie�. Tak, mam kwietnych rodzic�w, ale... W�a�nie jest to �ale�. Nie potrafi� uwierzy� w siebie, gdy si� za�ami� jest mi zupe�nie wszystko jedno i wtedy godzinami bym siedzia�a i pusto patrzy�a w jaki� punkt - ostatnio w gw�d� wbity w �cian�. I wyobra�am siebie, �e to- w�a�nie ja jestem t� �cian�, w kt�r� ten gw�d� wbito. I bardzo potrzebuj� kogo�, kto by mnie wtedy zrozumia�". . (16-letnla Ewa) Wyst�puje tu wyra�na, charakterystyczna dla tego okresu rozwojowego, potrzeba pozarodzinnej przyjacielskiej wi�zi. S�owo "ale" z towarzysz�cymi mu kropkami, odnosz�ce si� do "�wietnych rodzic�w" - zawiera tu wszystko, co o niewystarczalno�ci rodzic�w w zaspokajaniu potrzeb emocjonalnych dorastaj�cej m�odzie�y napisali psychologowie i pedagodzy. �eby uwierzy� w siebie i pozby� si� "gwo�dzia samotno�ci" niezb�dna jest akceptacja kole�e�ska, wi� uczuciowa z r�wie�nikami, kt�rzy w wielu sytuacjach trudnego dorastania do dojrza�o�ci znacz� wi�cej ani�eli rodzice. Niewiara w siebie, wyolbrzymianie swych wad fizycznych i psychicznych, nadmierna wstydliwo�� - wszystko to bardziej ni� w innych okresach dokucza g��wnie wra�liwej m�odzie�y. Maria Prze��cznikowa � pisa�a, i� w �rednim wieku szkolnym nasilaj� si� l�ki spo�eczne, uwarunkowane sytuacjami wymagaj�cymi przystosowania do grupy 1 rolami spo�ecznymi, jakie dziecko w grupie pe�ni. -�Maria Prze��cznikowa Na prze�omie dzieci�stwa... Op. c^; s. 53. -� 25 Znajduje to potwierdzenie w cytowanych przeze mnie listach. "Jestem uczennic� klasy pierwszej liceum ekonomicznego. Rodzic�w mam na poziomie. Nie mog� jednak oswoi� si� z nowym �rodowiskiem, czuj� si� obca. Mam wszystkiego do��. Cz�sto nachodz� mnie okropne my�li. Mo�e to nie by�oby takie tragiczne, gdyby nie fakt, �e ja posiadam kompleks ni�szo�ci. Nie wierz� w siebie, nie mam po co �y�. Czuj� si� osamotniona, opuszczona przez wszystkich... Jeszcze jedno. Musz� doda�, �e jestem bardzo wstydliwa. Wstydz� si� cokolwiek uczyni�, bo my�l�, �e to g�upio wyjdzie. Kiedy na zimowisku trzeba by�o wybra� najsympatyczniejszych uczestnik�w z ka�dej dru�yny, to dziewcz�ta wybra�y mnie. Owszem, zadowolona by�am z tego, lecz kiedy dowiedzia�am si�, �e najsympatyczniejsi b�d� bra� udzia� w turnieju, odechcia�o mi si� wszystkiego, bo wiedzia�am, �e nie wyst�pi� na �rodek � nie wezm� udzia�u w turnieju". (15-letnia El�bieta) W tej wypowiedzi listownej mo�emy odnale�� nie tylko l�ki spo�eczne, lecz rodz�ce si� l�ki egzystencjalne zwi�zane z problemem sensu �ycia, jego celowo�ci. W wielu listach nastolatk�w powtarza si� pytanie: . komu i czemu warto po�wi�ci� �ycie, jakie s� warto�ci, kt�re s� wa�niejsze od k�opot�w dnia powszedniego. Nurtuje to zw�aszcza m�odzie� zdoln� do refleksji nad �yciem, chocia� zazwyczaj nie przyznaje si� do tego - w kr�gach r�wie�niczych ze wzgl�du na wkradaj�cy si� do nich styl m�odzie�owy, lansuj�cy pozowanie na bez-ideowo�� i cynizm. Tre�ci ideowe s� zazwyczaj podawane przez szko�� w formie obowi�zuj�cej wiedzy ocenianej na stopnie, nie sprzyja wi�c to jej internalizacji. Potrzebne s� m�odzie�y szczere dyskusje na tematy �wiatopogl�dowe, badania jednak wykazuj�, �e tylko ok. 2-3�/o m�odzie�y ma okazj� na te tematy rozmawia� z doros�ymi. Je�li wi�c m�odzie� nie jest zaanga 26 �owana w realizacj� wy�szych ideowych cel�w tak, by zmala�y jej skoncentrowane na sobie powszednie troski, w�wczas ka�de �yciowe niepowodzenie w uk�adach szkolnych, rodzinnych czy erotycznych, mo�e tak nasili� poczucie osamotnienia, frustracji i depresji, �e mo�e to w przypadkach kra�cowych prowadzi� do dzia�a� samob�jczych. W ostatnim dwudziestoleciu obserwuje si� wyra�ny wzrost w strukturze samob�jstw rocznik�w najm�odszych, szczeg�lnie dzieci. Tendencj� t� rejestruje w swych statystykach wi�kszo�� kraj�w. U nas dane z 1975 r. wskazuj� na skok ilo�ciowy samob�jstw pope�nionych przez ch�opc�w w okresie dojrzewania. I tak na 100 ty�. ludno�ci wynosi w granicach 10-14 lat 2,1, natomiast 15-19 lat ju� 12,0. Z wielu bada� wynika, �e krytycznym okresem w decyzjach samob�jczych jest okres dojrzewania ze sw� podwy�szon� temperatur� emocjonaln�. Le��ce u pod�o�a samob�jstw fakty: konflikty z rodzin�, trudno�ci w nauce czy zaw�d mi�osny nie s� najcz�ciej same w sobie a� tak tragiczne, by powodowa�y targni�cie si� na �ycie. Przyczyn� jest intensywno�� prze�ycia niepowodze� wp�ywaj�ca na tak wielkie poczucie osamotnienia, �e cz�owiek nie widzi ani mo�liwo�ci pomocy ze strony innych os�b, ani potrzeby dalszego swego istnienia. Nag�e osamotnienie mo�e by� decyduj�cym motywem targni�cia si� na �ycie. Maria Jarosz wywodzi to hipotetycznie z faktu, i� najwy�sze wsp�czynniki samob�jstw ludzi doros�ych zanotowano w�r�d ma��onk�w owdowia�ych i rozwiedzionych. U m�odzie�y odgrywa destrukcyjn� rol� nie tyle utrata osoby fizycznej, co utrata emocjonalnej ��czno�ci z lud�mi.* ' Por. Maria Jarosz Problemy dezorganizacji rodziny. Warszawa, PWN 198%, Z. Thille Zamachy samob�jcze dzieci i m�odzie�y. "Psychiatria Polaka" nr 6 1971, s. 715. 27 Osamotnienie zawsze by�o i jest ci�arem. Kiedy ma si� jeszcze ma�o i si�, i lat, mo�na go nie unie��. Dzieje si� tak zw�aszcza wtedy, gdy na�o�� si� na siebie niepowodzenia rodzinne, szkolne i erotyczne.1 Rodzice, kt�rzy zainteresowani s� problemami dojrzewania m�odzie�y i chc� jej pom�c, staraj� si� nie tylko sami utrzyma� z ni� wi� emocjonaln�, lecz tak�e stworzy� �yczliwy klimat dla kontakt�w z tymi, kt�rych ona uczuciem obdarza. W cytowanych listach jest du�o. �alu do rodzic�w o burzenie przyja�ni i zwi�zk�w mi�osnych, o zakaz kontakt�w z ukochanym ch�opcem czy przyjaci�k�. Rodzice zamiast widzie� w zaprzyja�nionych z dzieckiem ch�opcach i dziewcz�tach swych sojusznik�w niezb�dnych w zaspokajaniu jego potrzeby pozarodzin-nych wi�zi - widz� w nich swych przeciwnik�w, oceniaj� ich cz�sto niesprawiedliwie. Przyczyniaj� si� tym do ca�kowitego osamotnienia dziecka, bo godz�c w kochane przez niego osoby sami trac� jego mi�o�� do siebie. "Moi rodzice nie lubi� moich kole�anek. M�wi�, �e mnie niczego w domu nie brakuje i ze rodzina powinna mi wystarczy�. Nie potrafi� mnie zrozumie�, co� si� mi�dzy nami na zawsze popsu�o. Czuj� si� sama jak pies, chocia� w wygodnej budzie". - (Agnieszka) "Zakocha�am si�! (Po raz pierwszy). To nie zale�a�o ode mnie, jednak nie przeszkodzi�o mi zda� matury, potem egzamin�w - raczej przeciwnie, dzi�ki tej mi�o�ci uwierzy�am w siebie. Niestety, rodzinka dopiero wtedy pokaza�a, co potrafi! Nazwano ch�opca alfonsem, zabroniono mu pokazywa� si� u nas, a mnie obrzucono okropnymi wyzwiskami. Jestem szpiegowana i pilnowana na ka�dym kroku, co mnie bardzo upokarza. Ostatnio tylko milcz�, bo matka zagrozi�a mi wy- 1 Por. Maria �opatkowa Sk��ceni 2 �yciem. Oczy bez smutku. Warszawa, LSW 1972, 28 ' . . rzuceniem z domu, warczy na mnie, nazywa dziwk�. A przecie� nawet jej na z�o�� nie potrafi�abym si� odda� ch�opakowi. Jest mi w domu okropnie �le. Musz� si� wynie��, bo inaczej chyba zwariuj�". (Maria) Odej�� z domu pragnie si� w�wczas, kiedy cz�owiek czuje si� w nim samotnie i obco. Konflikt mi�dzy rodzicami i dorastaj�cym dzieckiem mo�e doprowadzi� do utraty rodzic�w i do utraty dziecka. Trac� wi�c na tym obie strony. Rodzice, kt�rym zaborcza wy��czno�� uczuciowa nie pozwala zaakceptowa� m�odzie�czej przyja�ni i mi�o�ci ich dziecka z innymi lud�mi - mog� nigdy ju� nie odzyska� jego dawnych, rodzinnych uczu�. Nasilone konflikty rodzinne i drastyczne sytuacje doprowadzaj� czasami d.o wrogo�ci i odtr�cenia rodzic�w przez dzieci. Niebezpiecze�stwo dzieci�cej samotno�ci niesie z sob� nie tylko burzliwy okres dojrzewania. Grozi ono tak�e i innym okresom rozwojowym, je�li rodzicom brakuje w�a�ciwej dozy'uczucia. Czes�aw Czap�w1 pisze o niepokoj�cym zjawisku wzrostu liczby dzieci odtr�canych przez rQdzie�w._ Nadmienia, �e zjawisko to wyst�puje nierzadko w normalnych, tak zwanych "dobrych" rodzinach,, wcale nie tych z marginesu spo�ecznego. Reakcj� dziecka na osamotnienie jest wrogo�� skierowana do rodzic�w, kt�r� z czasem przenosi ono na wszystkich doros�ych. Opr�cz wychodz�cej poza dom owej wrogo�ci, o kt�rej m�wi Czap�w, dziecko odrzucone cz�ciej od innych sk�onne jest do autoagresji i do ucieczki od rzeczywisto�ci. W�r�d m�odzie�y2 bior�cej �rodki odurzaj�ce ' Czes�aw Czap�w M�odo��, mi�o�� ... i co dalej. Warszawa, MAW 1980, s. 252-253. 2 Por. Wybrane zagadnienia patologii rodziny. Warszawa, GUS 1976, s. 168. -^ 29 przewa�aj� ci, u kt�rych w domach panuje brak serdeczno�ci. Uciec przed samotno�ci� daje si� chwilowo po za�yciu narkotyku, powtarzanie takiego sposobu ucieczki prowadzi do degraduj�cego osobowo�� uzale�nienia. Broni si� przed tym ch�tniej m�odzie� zwi�zana emocjonalnie z rodzicami, kt�rej powodem odurzania si� by�a ciekawo��, nie osamotnienie. M�odzie� osamotniona nie ma motywacji obronnej. Tez� t� potwierdzi�o por�wnanie zachowa� i los�w dwu 17-letnich narkomanek. Obydwie pochodz� z zamo�nych, pe�nych rodzin. Pierwsza jest mocno uczuciowo zwi�zana z rodzicami, ma wobec nich poczucie winy, pragnie przede wszystkim dla nich wyzwoli� si� z na�ogu, w kt�ry wci�gn�a j� grupa, narkotyzuj�cej si� m�odzie�y. Druga - odrzucona od dzieci�stwa przez matk� ko-, chaj�c� tylko m�a, w walce o jej uczucie stara�a si� spowodowa� konflikt mi�dzy rodzicami i zdeprecjonowa� ojca w matczynych oczach, co doprowadzi�o do ca�kowitego rodzinnego wyobcowania dziewczyny, jej ucieczki z domu, wpadni�cia w na��g i braku psychicznej potrzeby leczenia si�. Samotno�� dziecka zawiniona przez rodzic�w obci��a ich odpowiedzialno�ci� za przysparzanie spo�ecze�stwu 1 narkoman�w, samob�jc�w, pacjent�w o�rodk�w leczenia nerwic i zaburze� osobowo�ci, chuligan�w, alkoholik�w i gwa�cicieli. Na obron� rodzic�w o postawach odtr�caj�cych mo�na powiedzie�, i� mechanizmy emocjonalne maj� swoj� autonomi� nie podlegaj�c� spektakularnym funkcjom umys�owym. �wiadomo��, �e powinno si� kocha� dziecko, nie zawsze ma swe pokrycie w mo�liwo�ciach uczuciowych. Je�li mo�e by� niedorozw�j okre�lonej cz�ci cia�a, mo�e by� tak�e niedorozw�j okre�lonej sfery psychicznej. Niedorozw�j, * Czes�aw Czap�w M�odoS�, mi�oSS... Op. cit, s. 254. 30 je�li nie jest spowodowany ca�kowit� utrat� zdolno�ci rozwojowych, mo�e dzi�ki odpowiednim zabiegom zosta� w du�ym stopniu usuni�ty. Zahamowania w rozwoju uczu� rodzicielskich te�, przy obustronnych ch�ciach i wysi�kach,, daj� si� likwidowa�. Przemawiaj� za tym obserwacje poczynione na zwierz�tach przez Harlowa. Zaobserwowa� on zachowanie m�odej ma�pki odtr�conej przez matk� nie obdarzon� r�wnie� nigdy mi�o�ci� macierzy�sk�. Ma�pka odpychana nie ust�puje, przywiera do plec�w matki, przytula si� do jej brzucha lub piersi. Walczy d�ugo z oboj�tno�ci� i brutalno�ci� matki, a� w 4 miesi�cu �ycia w wi�kszo�ci wypadk�w walka jest wygrana. W ten spos�b dzi�ki wysi�kom pierwszego dziecka, wyzwolone uczucia macierzy�skie s�u�� dobrze nast�pnym dzieciom ju� przez matk� nie odtr�canym. Mo�na z tego wnosi�, �e i w ozi�b�ej matce ludzkiej, na skutek bliskiego obcowania z dzieckiem, te� si� mog� obudzi� i rozwin�� uczucia macierzy�skie pod warunkiem, �e nie b�dzie unika�a dziecka i b�dzie chcia�a je polubi�. W przypadkach nieodwracalnej ozi�b�o�ci uczuciowej rodzice u�wiadomiwszy to sobie, powinni d��y� do tego, by ich dziecko nawi�za�o trwa�� wi� uczuciow� z innymi cz�onkami rodziny lub zaprzyja�nionymi osobami obcymi. Nawet nie staraj�c si� tego uczyni� w trosce o dziecko, powinni to zrobi� w trosce o siebie samych. Dziecko bowiem uczuciowo osamotnione b�dzie si� rozwija� nieprawid�owo, a co za tym idzie nastr�czy im du�o k�opot�w. Gdyby takim egoistycznym wyrachowaniem wiedzeni rodzice nie utrudniali dziecku nawi�zywania i utrzymywania wi�zi emocjonalnej z lud�mi, kt�rych sta� na wzajemn� mi�o��, by�oby mniej dzieci�cej samotno�ci. Przeszkadza temu niejednokrotnie instynkt Dosiadania, kt�ry nie podparty in- 31 stynktem macierzy�skim kszta�tuje instrumentalny stosunek do dziecka. Dziecko, jak rzecz, nale�y do maj�tku domowego i mo�e mie� warto�� praktyczn�. Dochodz� do tego czynniki ambicjonalne. Rodzice odtr�caj�cy chc� uchodzi� w opinii spo�ecznej za dobrych rodzic�w. Nie chc� 'wi�c dopu�ci�, by dziecko okazywa�o mi�o�� innym ludziom, mog�oby to bowiem by� odczytane, �e nie lubi rodzic�w, poniewa� nie jest przez nich lubiane. Nie lubi� w�asnego dziecka, oznacza wynaturzenie - a kt� chce si� do tego przyzna�? Lepsze jest niepodejmowanie decyzji o urodzeniu dziecka w rodzinie uczuciowo kalekiej, ani�eli skazywanie go po urodzeniu na samotno��, pokrywan� materialn� hojno�ci� rodzic�w. Zjawiskiem powoduj�cym cz�ciowe, a niekiedy nawet ca�kowite osamotnienie dziecka jest rozw�d rodzic�w, jego przyczyny i konsekwencje. Polska w liczbie orzeczonych rozwod�w plasuje si� w�r�d innych kraj�w na poziomie �rednim. Dynamika rozwodowa jednak wzros�a prawie trzykrotnie w ci�gu ostatnich 20 lat. Rozw�d zaliczany do najgro�niejszych przyczyn dezintegracji rodzinnej, traktowany jako widomy znak kl�ski ma��e�skiej, nie powoduje automatycznie osamotnienia dziecka. Poczucie jego osamotnienia nie jest . bowiem spowodowane rozpadem wi�zi ma��e�skiej, lecz rozlu�nieniem lub zerwaniem wi�zi ojcowskiej czy macierzy�skiej. Wi�zi te ��cz�ce rodzic�w z dzieckiem mo�na zachowa� mimo rozwodu. Wymaga to du�ego wysi�ku i dobrej woli tak ze strony ojca, jak i matki, zrozumienia psychicznych potrzeb ich dziecka, prawdziwej do niego mi�o�ci. Wprawdzie mi�o�� rodzic�w do siebie wchodzi tak�e w zas�b pragnie� dzieci�cych,' jednak�e brak jej zast�piony wzajemn� �yczliwo�ci� nie urasta w^psychicznych doznaniach dziecka do roz- 32 rniar�w katastrofy. Dziecku mo�e brakowa� cod