Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11359 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
John Spanier
POLITYKA ZAGRANICZNA
STANÓW ZJEDNOCZONYCH
PO II WOJNIE ŚWIATOWEJ
Redaktor
Halina Marszałek
Korekta
Joanna Marszałek-Kawa
Redaktor techniczny
Ryszard Mikulski
Projekt okładki
Zbigniew Raplewicz
„American Foreign Policy Sińce World War II" by John Spanier
Copyright by John Spanier
Copyright for Polish Edition by Wydawnictwo Adam Marszałek
Toruń
ISBN 83-7322^19-X
Wydawnictwo Adam Marszałek, ul. Przy Kaszowniku 37, 87-100 Toruń, tel./fax (056) 623 22 38, (056) 660 81 60, e-mail:
[email protected] Drukarnia nr 1, ul. Rydygiera 12a, 87-100 Toruń, tel. (056) 659 98 96
SPIS TREŚCI
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach
rozwijających się
Nowy Międzynarodowy Ład Ekonomiczny oraz polityka niezaangażowania.......6
Ropa jako „broń"...................................... 10
Sukces OPEC i oczekiwania państw rozwijających się.................. 10
Gospodarka i nacisk polityczny.............................. 13
Współzależność: globalne przemiany czy zaniechanie polityki „z pozycji siły"? .... 14
Korzyści płynące ze współzależności........................... 15
Współzależność i amerykańskie poczucie winy...................... 18
Od polityki globalnej do regionalnej ........................... 20
Chile............................................ 20
Kanał Panamski ...................................... 23
Afryka Południowa..................................... 26
Znaczenie Bliskiego Wschodu............................... 30
Dwie koncepcje osiągnięcia pokoju na Bliskim Wschodzie............... 31
Przełom w stosunkach egipsko-izraelskich........................ 33
Begin i polityka porozumienia............................... 33
Układ z Camp David.................................... 36
Iran i koniec wietnamskiego syndromu.......................... 38
Reagan i druga zimna wojna: odbudowa militarnej i gospodarczej potęgi Ameryki
Anty-radziecka retoryka Reagana............................. 46
Powody anty-radzieckich przemówień .......................... 48
Powrót do dawnej polityki................................. 50
Nakręcanie spirali zbrojeń................................. 51
„NIE" dla dwustronnego ograniczenia zbrojeń...................... 55
Wzrost znaczenia ruchu pokojowego........................... 56
Powody sprzeciwu wobec ograniczenia zbrojeń ..................... 57
Odrzucenie układu SALT II................................ 60
Inicjatywa Obrony Strategicznej.............................. 61
Wewnętrzne i obronne cele I.O.S.............................. 61
Radzieckie obawy i propozycje ograniczenia zbrojeń................... 64
NATO, polityka odprężenia i zakończenie sporu..................... 66
Polska i powstanie „Solidarności"............................. 66
Amerykańska wojna ekonomiczna i nieporozumienia Sojuszu.............. 68
Europejska debata w sprawie pocisków rakietowych................... 70
Wewnętrzne zagrożenie NATO.............................. 74
Kryzys amerykańskiej gospodarki i światowe zobowiązania............... 77
Reaganomika i konkurencyjność amerykańskiej gospodarki na świecie......... 78
Rozbieżność między możliwościami ekonomicznymi a obietnicami politycznymi ... 81 Cele a środki: szukanie kompromisu ........................... 84
Druga zimna wojna w Ameryce Środkowej i na Bliskim Wschodzie
Interwencja w Ameryce Środkowej............................ 88
Zwrot w kierunku polityki centrowej........................... 92
Doktryna Reagana i Ameryka Łacińska.......................... 93
Salwadorski precedens................................... 98
Przyczyny sukcesu i porażki................................ 100
Końcowa ocena ...................................... 102
Bliski Wschód oraz próba osiągnięcia strategicznego antyradzieckiego porozumienia . 105
Wydarzenia, które podważyły politykę Reagana..................... 107
Izraelska inwazja w Libanie................................ 109
Masakry w obozach Sabra i Szatila............................ 111
Kto zyskał? Kto stracił?.................................. 113
Intifada........................................... 115
Terroryzm i afera Iran-contras............................... 120
Iran znów atakuje ..................................... 123
Związek z Contras..................................... 126
Państwa rozwijające się: demokratyczny kapitalizm, „bomba kredytowa"
i kryzys OPEC....................................... 129
Brak porozumienia w polityce zagranicznej........................ 135
Zakończenie zimnej wojny: ustalenie warunków pokoju
Gwałtowny zwrot w amerykańsko-radzieckich stosunkach................142
Proces pokojowy......................................147
Likwidacja stalinowskiego imperium w Europie Środkowo-Wschodniej ........149
Likwidacja imperium Breżniewa w państwach rozwijających się............161
Rozbrojenie i umacnianie równowagi...........................163
Prawa człowieka, reformy i rozpad Związku Radzieckiego ...............170
Plan Marshalla dla WNP?.................................176
Wczoraj a jutro
Czy to Stany Zjednoczone wygrały, czy Związek Radziecki przegrał? .........182
Pierwszy kryzys po zimnej wojnie.............................189
Gospodarka: Czy Stany Zjednoczone znów idą w ślady Wielkiej Brytanii?.......201
Demokracja — podstawowy cel amerykańskiej polityki zagranicznej..........206
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
Kraje rozwijające się skorzystały na zimnej wojnie, choć wiele z nich krytykowało supermocarstwa za angażowanie się w nią i, co za tym idzie, za zaniedbanie najuboższych państw świata. W rzeczywistości Stany Zjednoczone i Związek Radziecki były od tego dalekie, a uwaga jaką poświęcono krajom rozwijającym się oraz przekazane im środki były zupełnie nieproporcjonalne do pozycji Trzeciego Świata w świecie. Przyczyną takiego stanu rzeczy był, jak wiemy, bipolarny podział władzy, który sprawił, iż te nowe, w większości nie tylko biedne, ale również słabe kraje, traktowano z uwagą większą, niż uzasadniałaby to ich własna siła i wpływy. Kiedy państwa rozwijające się stanęły w obliczu dwóch mocarstw konkurujących ze sobą o ich poparcie i lojalność, skłaniały się one najpierw ku Wschodowi, uzyskując tym samym pomoc gospodarczą i militarną oraz wsparcie polityczne z Zachodu, a następnie ku Zachodowi, uzyskując tym razem podobną pomoc ze Wschodu. Zastąpienie bipolarnej rywalizacji przez ugodę, jaką dwa wrogie sobie obozy zawarły we wczesnych latach siedemdziesiątych, oznaczało koniec możliwości dalszych targów. W tych okolicznościach łatwiej było też Stanom Zjednoczonym zaakceptować politykę niezaangażowania niektórych państw. O ile zmiana w stosunkach między supermocarstwami była główną przyczyną osłabienia zainteresowania Amerykanów państwami rozwijającymi się oraz zmniejszenia udzielanej im pomocy, o tyle wyniki uprzednich wysiłków na rzecz pomocy dla tych krajów wzmogły uczucie „zmęczenia ofiarodawcy". Po dwóch dekadach stało się jasne, że optymizm z jakim oczekiwano na „nagły rozwój" nie brał pod uwagę trudności i złożoności procesów modernizacji. Wydawało się, iż udzielanej pomocy nie będzie końca. Co więcej, niesione wsparcie nie było wcale jednoznaczne z pozyskaniem sobie nowych przyjaciół, czy też zdobyciem wpływów. Przy braku tradycyjnych środków kontroli przyjacielskie stosunki z krajami otrzymującymi pomoc były niepewne i niestałe. Na skutek tych wszystkich zmian Amerykanie
John Spanier
nie tylko zredukowali swą pomoc do najniższej w historii kwoty, nie przekraczającej jednego procenta dochodu narodowego brutto, ale też przesunęli jej nacisk z rozwoju kapitałowego na pomoc techniczną oraz wzrastającą rolę prywatnych przedsiębiorstw, za którymi kryły się głównie wielonarodowe korporacje. W 1979 r. amerykańska pomoc udzielona państwom rozwijającym się wyniosła zaledwie 0,2 procenta dochodu narodowego brutto, czyli mniej niż analogiczna pomoc udzielona przez Szwecję, Norwegię, Holandię, Francję, Wielką Brytanię i Republikę Federalną Niemiec.
Na początku lat siedemdziesiątych los państw rozwijających się jawił się w czarnych barwach. Z małymi wyjątkami państwa te były wciąż słabo zmodernizowane. Osłabły nadzieje na to, iż pomoc zagraniczna rozpocznie ten proces, jak i na to, że później handel, nie pomoc, umożliwi im odnaleźć i finansować swą własną drogę rozwoju. Brak żywności w Afryce i Azji żywo przypominał o tym, co może się zdarzyć. Po latach prób wybicia się w swym własnym zakresie, narody te wciąż napotykały na ogromne problemy przy próbach modernizacji swych państw. Oczekiwania lat pięćdziesiątych i wczesnych lat sześćdziesiątych przeszły w rozczarowanie, a nawet rozpacz, jako że wiele spośród tych krajów wciąż pozostawała w głębokim zacofaniu. Nadzieje byłych państw kolonialnych na możliwość urzeczywistnienia marzeń o lepszym, godniej szym życiu dla swych narodów nie zostały spełnione. Nędza, analfabetyzm, choroby, przeludnienie oraz inne problemy nadal współistniały z marzeniami o narodowej dumie i dostatku.
Nowy Międzynarodowy Ład Ekonomiczny oraz polityka niezaangażowania
Kraje zachodnie mogły wysunąć zarzut, iż przyczyny utrzymującej się nędzy tak wielu nowo powstałych państw tkwiły w nich samych. Zaliczały się do nich: krucha tożsamość narodowa; niska pozycja rolnictwa, a co za tym idzie głód; wysoki przyrost naturalny, który zniweczył najbardziej odważne wysiłki gospodarczego rozwoju; wielkie sumy pieniędzy wydawane na broń; oraz stanowczo zbyt często szerzące się nieefektywność i korupcja. Kraje rozwijające się odrzuciły jednak argument, że odpowiedzialność za ich nieudaną modernizację spada na nie same. Obwiniły one system zewnętrzny — gospodarkę międzynarodową — w której były one źródłem surowców dla zachodniego przemysłu. Kiedy słabł popyt, lub też paru dostawców spoza Zachodu konkurowało ze sobą o te same rynki, lub też kiedy przemysł zachodni znajdował substytuty lub materiały syntetyczne, ceny surowców obniżały się. Wraz z obniżką cen, słabły możliwości uzyskania przez kraje rozwijające się zagranicznej waluty na zakup zachodnich wyrobów przemysłowych, których ceny miały tendencje zwyżkowe. Mówiąc w skrócie, dpchód tych państw zmniejszał się, a ceny zachodnich towarów rosły. Co więcćj, nawet jeśli
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
rozwinął się w nich jakiś przemysł oraz eksport na Zachód, ich towary napotykały na ochronne bariery celne. Innymi słowy, nawet jeśli pracowano tam ciężej niż zwykle, nie było z tego większego pożytku. Struktura gospodarki międzynarodowej nastawiona było przeciwko krajom rozwijającym się i utrzymywała je w pozycji podporządkowanej, czyniąc z nich dostawców tanich surowców dla bogatych państw zachodnich. Dlatego też wydawało się, że państwa rozwijające się skazane są na nędzę.
Zgodnie ze swym przeświadczeniem, państwa te nie były niezależne. Uzyskały one, co prawda, polityczną niepodległość, lecz w rzeczywistości pozostały ekonomicznie związane z uprzemysłowioną gospodarką zachodnią. Utrzymały status neokolonii, ponieważ ich gospodarka dostosowana została do potrzeb nie ich własnych rynków, ale rynków państw rozwiniętych. Jako eksporterzy surowców, kraje te zależne były od popytu Zachodu i dostępu do zachodnich rynków; dlatego też stały się ofiarami zachodniej polityki gospodarczej, która oczywiście dbała o interesy krajów zachodnich, faworyzowanych przez prawo podaży i popytu. Rynek międzynarodowy nastawiony był przeciwko słabym i biednym, popierając silnych i bogatych. Z tego też powodu, w opinii tych państw, po kilkudziesięciu latach ciężkiej pracy oraz pomimo pomocy z zagranicy pozostały one słabiej rozwinięte. Kraje zachodnie postrzegały pozycję państw rozwijających się jako dostawcy relatywnie tanich surowców w kategoriach własnego interesu. Niby dlaczego uprzemysłowiony świat miałby popierać rozwój tych krajów? Ich uzależnienie w międzynarodowym ładzie gospodarczym i politycznym zdominowanym przez Zachód, jak postrzegały to państwa rozwijające się, ograniczało ich zdolność gospodarczego rozwoju; ich integracja z gospodarką światową przyniosła korzyści przodującym państwom zachodnim o wysokim standardzie życia, a przyczyniła się do biedy krajów rozwijających się.
Państwa rozwijające się, co należy podkreślić, zarzucały Zachodowi nie tylko to, że kontrolowany przez niego międzynarodowy ład gospodarczy dawał silnym przewagę nad słabszymi. Ich główny zarzut dotyczył tego, że były one biedne, gdyż w przeszłości wykorzystywał je Zachód. Dokonano na nich grabieży za czasów kolonii, i grabież ta trwała nadal, gdy po niskich cenach sprzedawały swe surowce na rynku międzynarodowym. W tym kontekście żądanie przez te państwa nowego międzynarodowego ładu gospodarczego było żądaniem zadośćuczynienia za krzywdy przeszłości. Zgodnie z wysuwanymi przez nie racjami, nieuczciwe wykorzystywanie siły w celu zabrania ubogim tego, co prawnie do nich należało, obligowało kraje zamożne do wynagrodzenia strat w imię poszanowania sprawiedliwości społecznej i przyzwoitości. Z tego też powodu, środki przekazane państwom rozwijającym się przez Zachód traktowane były jako spłata moralnego długu lub jako finansowe zadośćuczynienie. Niezależnie od rzeczywistych wewnętrznych i zewnętrznych przyczyn powolnego rozwoju państw rozwijających się, „rewolucja rosnących nadziei" stała się „rewolucją rosnącej frustracji". Stało
John Spanier
się to powodem coraz usilniejszego żądania nowego ładu, które faktycznie było domaganiem się nowego podziału środków finansowych rozdzielanych wśród państw ubogich przez państwa bogate.
Z tychże to względów podczas wojny arabsko-izraelskiej w 1973 r. Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) czterokrotnie podniosła ceny ropy, z trzech do dwunastu dolarów za baryłkę, a jej arabscy członkowie nałożyli okresowe embargo na wysyłki ropy do Stanów Zjednoczonych i Holandii — państw popierających Izrael. Wykazano, iż producenci ropy, którymi według iinperialisty-cznej interpretacji były potężne korporacje międzynarodowe kontrolujące gospodarkę państw i same państwa, w których działały, nie są wcale tak potężni. Znaleźli się oni ha łasce rządów krajów, w których działali. Tak zwane imperialistyczne państwa, których rządy były prawdopodobnie kontrolowane i kierowane przez kapitalistów, nie zdecydowały się na obalenie rządów, o których mówiło się, że są kukiełkami w ich rękach. Stanąwszy przed poważnym zagrożeniem ich dobrobytu i bezpieczeństwa ze strony państw nie będących potęgami militarnymi, uprzemysłowione państwa demokratyczne nawet nie rozważały możliwości interwencji zbrojnej. Gdyby incydent ten miał miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej, państwa te nie wahałyby się użyć siły w obliczu możliwości klęski ekonomicznej. W 1973 r. zgodziły się na ugodę.
Działania OPEC uznane zostały przez Trzeci Świat za symbol generalnego protestu przeciwko losorri państw rozwijających się. OPEC uważano za rodzaj „awangardy (światowego) proletariatu" lub państw ubogich. Ten nastrój gniewu, złości i buntu skierowany był w sposób jasny przeciwko Zachodowi. Jak na ironię, skutki podwyżki cen ropy o czterysta procent odczuły najbardziej inne państwa niezachodnie. Gwałtowna podwyżka cen ropy zagrażała planom ich uprzemysłowienia oraz przeszkodziła w wysiłkach produkcji większej ilości żywności z wykorzystaniem metod rolnych opartych w dużej mierze na technice i ropie. Jednak pomimo przeróżnych obaw dotyczących przyszłości państwa te twardo trzymały stronę OPEC. Stało się tak niezależnie od faktu, iż biorąc pod uwagę czynniki materialne i racjonalne, powinny się one zjednoczyć z — uprzemysłowionymi krajami zachodnimi — aby zmusić OPEC do obniżki swych cen do rozsądnego poziomu.
Pomimo zwiększenia się uciążliwości związanych z wysoką podwyżką cen ropy państwa rozwijające się nie utworzyły koalicji ze Stanami Zjednoczonymi, Europą Zachodnią i Japonią, której celem byłoby wymuszenie obniżki. Można to tłumaczyć częściowo obawą przed zadzieraniem z OPEC, częściowo nadzieją tych państw na otrzymanie obiecanej pomocy gospodarczej od tej organizacji, z której OPEC właściwie się nie wywiązała (pomagając głównie bratnim krajom muzułmańskim, które otrzymane środki wydały na broń), częściowo zaś chęcią jej naśladowania. Głównym jednak powodem takiego postępowania był fakt, iż Trzeci Świat identyfikował się emocjonalnie z OPEC. Kroki podjęte przez tę organizację uważane
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
były powszechnie za „wynagrodzenie" sobie uprzedniego wyzysku. Dawało to im poczucie, że choć raz udało się słabszemu odwrócić los i pognębić silniejszego. Najlepiej wyraża to niemieckie słowo Schadenfreude, oznaczające radość płynącą z nieszczęścia kogoś, kto na nie naprawdę zasługiwał, radość z tego, iż „dostał za swoje". Zbyt słodka była myśl, że bogate i uprzywilejowane państwa, które tak długo nimi rządziły, traktowane są jako państwa drugiej kategorii, że upokorzone drżą przed ich dawnymi kolonialnymi niewolnikami. Podczas gdy OPEC w krótkim czasie poważnie się wzbogaciła, pozostałe państwa rozwijające się uzyskały bardzo budujący komfort psychiczny. Dlatego właśnie działania OPEC rozbudziły tyle nadziei. Dostawcy, zamiast konkurować ze sobą i utrzymywać ceny na niskim poziomie, utworzyli kartel kontrolujący dostęp do ropy i jej ceny. Możliwe, że OPEC pokazała państwom rozwijającym w jaki sposób powinny podnieść ceny swych towarów i zdobyć potrzebne im fundusze.
Domaganie się przez państwa rozwijające się nowego ładu gospodarczego obejmowało bowiem żądania większej stabilności cen towarów, wyrównywania tych cen w stosunku do zachodniej stopy inflacji, zwiększenia pomocy z zagranicy oraz preferencyjnych taryf celnych, które umożliwiłyby im sprzedaż swoich produktów na rynkach zachodnich. Kraje te wychodziły z założenia, iż posiadają surowce, których potrzebuje zachodni przemysł i bez których przemysłowi, jak i społeczeństwom zachodnim, trudno byłoby się obejść. Wydawało się, że państwa zamożne nie mają wyjścia a państwa ubogie uzyskały nad nimi realny wpływ. Obserwatorzy coraz częściej zaczęli zwracać uwagę na konfrontację państw uprzemysłowionych i państw rozwijających się stwierdzając, iż staje się ona co najmniej tak istotna jak konflikt państw bloku radzieckiego z państwami zachodnimi.
Koalicja OPEC z państwami rozwijającymi się przetrwała w latach osiemdziesiątych, nawet po tym, jak ceny ropy osiągnęły cenę 32 dolarów za baryłkę po ucieczce szacha Iranu z kraju w 1979 r. oraz po związanym z tym wydarzeniem spadku irańskiej produkcji ropy (który po części zrekompensowały inne kraje Zatoki Perskiej) i ograniczeniu światowej podaży przy ciągle rosnącym popycie. Pogłębiła się niechęć państw rozwijających się w stosunku do Zachodu, a wraz z rosnącym niezadowoleniem i gniewem państwa te coraz częściej zdawały się przechodzić od polityki niezaangażowania do przymierza ze Związkiem Radzieckim i jego ideologicznymi sojusznikami. Rosjanie od samego początku oskarżali Zachód o to, iż jego kapitalizm i imperializm są przyczyną biedy i nędzy pozostałej części świata. Dziwi wszelako fakt, że Wietnam, Afganistan, Korea Północna i Kuba uznane zostały za państwa niezaangażowane, oraz, co dziwi jeszcze bardziej, że konferencja tych państw w 1979 r. odbyła się w Hawanie. Najdziwniejsze jest jednak to, że kiedy Wietnam w okrutny sposób wypędzał Chińczyków ze swojego kraju, zazwyczaj w łodziach nie będących w stanie przetrwać morskiej podróży, zachowanie to nie zostało potępione jako akcja rasistowska. Również wietnamska inwazja na
John Spanier
Kambodżę, oraz wcześniejsze ludobójstwo na kambodżańskim narodzie nie zostały potępione jako agresja i zbrodnia przeciwko ludzkości. Gdyby Stany Zjednoczone dopuściły się tego typu czynów, Rosjanie i państwa rozwijające się nie wahałyby się użyć takich sformułowań. Tak czy inaczej, ta koalicja Związku Radzieckiego i państw niezaangażowanych była w gruncie rzeczy zagraniem taktycznym. Państwa niezaangażowane były państwami posiadającymi poczucie własnej tożsamości narodowej i nie walczyły o niepodległość tylko po to, aby stracić ją na rzecz radzieckiego imperializmu. Niemniej jednak był to znak nadejścia czasów, w których koalicja ta powstała naprawdę, i w których tylko kilka rządów państw Trzeciego Świata krytycznie wyraziło się o kierunku jaki obrały państwa niezaangażowane oraz stanęło w obronie polityki amerykańskiej.
Ropa jako „broń"
Wysoka podwyżka cen spowodowana upadkiem szacha Iranu dotknęła wszystkie kraje. W Stanach Zjednoczonych oraz w państwach będących ich głównymi sojusznikami przemysłowymi, wysokim cenom ropy towarzyszyły wzmożona inflacja, bezrobocie, stagflacja (jednoczesna inflacja i recesja), spowolnienie wzrostu gospodarczego, obniżenie się standardu życia, największa w historii zmiana w podziale dóbr majątkowych między Zachodem a członkami OPEC, poważny ujemny bilans handlowy Zachodu, i duży spadek wartości dolara. Kryzys energetyczny lat siedemdziesiątych nie tylko utrudniał chwilami codzienne życie, będąc przyczyną kolejek samochodów na stacjach benzynowych oraz wyższych cen benzyny, ale też wprowadził poważne korekty do całych programów gospodarczych i wpłynął na zmianę sposobu życia. Dowodem tych zmian w Stanach Zjednoczonych były mniejsze samochody i ograniczenie prędkości na drogach. Co więcej, w związku z kryzysem energetycznym pojawiły się pytania czy państwa zachodnie, które finansowały programy świadczeń społecznych dzięki dynamicznie rozwijającym się gospodarkom stać jest nadal na te programy, i czy będą one musiały ograniczyć wydatki na obronę, aby je kontynuować; albo też, czy będą w stanie utrzymać silne systemy obronne poprzez dokonanie cięć w wydatkach socjalnych. Wyglądało na to, iż czasy, w których pod dostatkiem było i „chleba" i „broni", dobiegły końca.
Sukces OPEC i oczekiwania państw rozwijających się
Mao Tse-tung powiedział kiedyś, że „władza pochodzi z lufy pistoletu". OPEC doszła do wniosku, że stwierdzenie to będzie nadal prawdziwe, jeśli lufę pistoletu zastąpi baryłką ropy. Poprzez utworzenie kartelu, kraje eksportujące ropę odrzucały wolny rynek, który według państw rozwijających się faworyzował konsumentów, a nie producentów. W przeszłości każdy producent, który chciał zwiększyć swą sprzedaż, produkował maksymalnie dużo, co powodowało nadwyżkę zapasów
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
i utrzymywało ceny na niskim poziomie. OPEC starała się maksymalnie zwiększyć swe zyski i wpływy poprzez próbę kontroli poziomu podaży oraz cen. Gdyby udało mu się przejąć kontrolę nad taką częścią światowych zapasów ropy, że dostawcy z zewnątrz nie byliby w stanie zrekompensować zmniejszenia produkcji całkowitej kartelu, ani zaspokoić rosnącego zapotrzebowania odbiorców, pozwoliłoby mu to zachować władzę do prowadzenia negocjacji. Istotną kwestią był fakt, iż bogactwo naturalne kontrolowane przez OPEC miało tak duże znaczenie dla jego konsumentów, że nie byli oni w stanie bez niego się obejść. Mówiąc w skrócie, zapotrzebowanie było tak duże, że łatwiej było zaakceptować wyższe ceny niż kazać OPEC „pławić" się w ropie. W tej sytuacji producenci ropy mogliby prawdopodobnie stać się stroną dyktującą warunki.
Ropa jest jednym z podstawowych produktów i jako taki jest niezastąpiona. Ropy raz zużytej nie można odzyskać. Odnalezienie złóż wymaga ogromnych inwestycji kapitałowych oraz wielu lat poszukiwań. Podobnie jednak i nowe technologie, umożliwiające wykorzystanie energii słonecznej lub oleju łupkowego, pochłaniają wielkie ilości czasu i pieniędzy. Inne źródła energii, takie jak energia jądrowa, są kontrowersyjne lub, jak to jest w przypadku węgla, uważane są za niepożądane dla środowiska. Jednym słowem, nie jest możliwe wyprodukowanie w krótkim czasie substytutu ropy dla państw, których gospodarki tak długo opierały się na relatywnie taniej ropie, i które zaniedbały badania rozwojowe.
Trudno się też dziwić zadowoleniu oraz wielkim nadziejom państw rozwijających się po skoku cen w 1973 r. Kroki podjęte przez OPEC sprzyjały oczekiwaniom dwojakiego rodzaju: po pierwsze, OPEC użyje swej przewagi dla podniesienia cen surowców naturalnych pozostałych państw rozwijających się; po wtóre, że pozostali producenci surowców pójdą za przykładem OPEC i utworzą swe własne organizacje, ograniczą podaż i podniosą ceny. Tym samym państwa rozwijające się mogłyby w końcu zdobyć większe fundusze na własną modernizację, której pomoc zagraniczna i wolny handel podnieść nie zdołały.
Nadzieja na utworzenie koalicji producentów surowców naturalnych skierowanej przeciwko Zachodowi nie ziściła się, a negocjacje między państwami uprzemysłowionymi i państwami rozwijającymi się na temat zmian ekonomicznych zasad gry nie były zbyt owocne. Faktem jest, że jeśli posłużyć się trochę uproszczonym podziałem państw na państwa bogate i biedne, to w latach siedemdziesiątych państwa bogate ubożały, podczas gdy państwa OPEC i parę innych państw rozwijających się zasługiwały na miano nowobogackich. Podstawowe interesy tych ostatnich związane były właściwie z krajami bogatszymi, nie biedniejszymi. Nawet państwa bardziej radykalne, takie jak Libia, Algieria, Irak, i Iran, które wszystkie prowadziły grabieżczą politykę cenową, nie poniosły kosztu wstrzymania sprzedaży ropy w celu podniesienia jakości życia państw rozwijających się, choć wszystkie były, ogólnie mówiąc, wrogo nastawione do polityki Stanów Zjednoczonych.
John Spanier
Z drugie j sirony OPEC nie wstrzymała podwyżki swych cen, nie okazując jednocześnie żadnych skrupułów ani zaniepokojenia rujnującym wpływem, jaki podwyżki te wywierały na mniej zamożne państwa. Pomoc zagraniczna, jakiej udzielał niektórym z nich, by; i znikoma w stosunku do kwot, które przyszło im płacić z tytułu wzrostu cen. Były to pieniądze stracone z punktu widzenia samorozwoju tych państw. Jedność Trzeciego Świata była w rzeczywistości bardzo słaba, jeśli w ogóle istniała. Był to wygodny termin na określenie państw, które łączyły podobne uwarunkowania społeczne i gospodarcze, wspólna postawa wobec kolonializmu i modernizacji, oraz podobne zachowacie się na głosowaniach w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jednakże w sprayach podstawowych, których wpływ na każde z tych państw był inny, kraje te były podzielone. Państwa OPEC dbały o swe własne interesy nawet jeśli wiązało się to z d':żą szkodą wyrządzaną państwom rozwijającym się.
Przyi:v -d OPEC nie znalazł też naśladowców wśród tych państw rozwijających się, któr • posiadały inne surowce. Stało się tak dlatego, iż za wyjątkiem ropy, surowce i u; eralne nie dawały dużych wpływów, ponieważ można je było zastąpić; dostępne ror wiązania obejmowały możliwość odzyskiwania odpadów przemysłowych, zab- oieczenie, magazynowanie, a także eksploatację nowych źródeł mineralnych, z .nem morskim włącznie. Drugą przeszkodą były ograniczenia w tworzeniu org? izacji o charakterze karteli. Po pierwsze, w wielu regionach, w których produkuje ;¦ i surowce producenci byli o wiele bardziej liczni niż w OPEC, co mogło prowadzić «o komplikacji w ustaleniu wspólnej strategii. Po drugie, tylko bogatsze państwa /"> wijające się skorzystałyby z utworzenia organizacji o charakterze kartelu, ponieważ ; a ich produkty było zapotrzebowanie. Państwa biedniejsze, w stosunku do których r.atura była mniej łaskawa, nie odniosłyby żadnej korzyści, a biorąc pod uwagę wyższe ;eny towarów jakie musiałyby płacić, byłyby one nawet poszkodowane. Po trzecie, ajwiększą barierą był fakt, iż rola dostawców surowców dla świata przemysłu, jaką p-¦-. /pisywało się tym krajom, była w dużej mierze fikcją.
Ps stwa zachodnie wytwarzają większość światowych zasobów. Ironia polega na ty; i, że import surowców w większości państw rozwijających się przewyższa ich eksp' 't! W połowie lat siedemdziesiątych zachodnie państwa uprzemysłowione wyprodukowały 60% towarów (nie biorąc pod uwagę żywności i paliwa), państwa konunistyczne 20%, a rozwijające się 30%. Również większość światowych eksporterów żywności, jak wykazał wielokrotny import pszenicy przez Związek Radziecki ora^ zagrożenie klęską żywiołową w pewnych regionach Afryki i Azji w latach siedu dziesiątych, stanowią państwa bogate, zwłaszcza Stany Zjednoczone. Z tych też względów, niemożliwy byłby bezpośredni przepływ kapitału z państw zamożnych do ubogich. Wizja przyszłej konfrontacji Zachodu z całą grupą organizacji branżowych skupiającychpaństwa rozwijające się wydawała się więc nieprawdopo-dofr a. Nie było nadziei także na to, że kartele te mogłyby uczynić jakiś większy krok w kierunku zmniejszenia ubóstwa państw rozwijających się.
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
Ekonomia i nacisk polityczny
Wnioski te nie były jednak żadnym pocieszeniem dla Zachodu w sytuacji, gdy OPEC utrzymywała silną pozycję producenta ropy. Skutki ekonomiczne wzrostu cen nie były jedynym źródłem obaw; niepokojąca była także możliwość wymuszenia przez producentów ropy zapłacenia ceny politycznej. Pytania jakie sobie stawiano to: czy Arabia Saudyjska utrzyma wysoką produkcję ropy i ograniczy w pewnym stopniu ceny, jeśli Stanom Zjednoczonym nie uda się znaleźć satysfakcjonującego kraje arabskie rozwiązania problemu palestyńskiego i wymóc wycofania Izraelczyków z krajów arabskich zajętych w 1967r.? Jeśli Stany Zjednoczone poprą wewnętrzną i zagraniczną politykę RPA w stosunku do jej sąsiadów, to czy Nigeria — drugi, po Arabii Saudyjskiej, największy eksporter ropy do Stanów Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych — odłoży na bok swą broń, jaką było posiadanie tego surowca? Faktycznie, czyż bezstronna polityka Ameryki na Bliskim Wschodzie od 1973 r. nie była częściowo wynikiem obawy przed zastosowaniem przez arabską OPEC kolejnego embarga na ropę? Czy kraje zachodnioeuropejskie nie bały się odcięcia dostępu do ropy, kiedy wiele z nich przyjmowało Jaseyra Arafata, przywódcę Organizacji Wyzwolenia Palestyny (OWP), tak jakby był on już głową państwa, wyrażając tym samym częściową akceptację dla OWP?
Ekonomia nie jest nowym narzędziem polityki państwowej. Podczas zimnej wojny ekonomia stała się dobrze znaną metodą realizacji amerykańskich interesów, zwłaszcza Planu Marshalla i różnych zagranicznych programów pomocy dla krajów rozwijających się. W kilku przypadkach Stany Zjednoczone uciekły się do embarga, znosząc przykładowo swój kontyngent na kubański cukier, aby w ten sposób ukarać Fidela Castro we wczesnym okresie jego władzy za zbliżenie się do bloku radzieckiego. W Chile, Stany Zjednoczone zniosły pożyczki udzielane agencjom międzynarodowym i przekonały banki amerykańskie do nie popierania marksistowskiego prezydenta Salvadora Allende. Po wzięciu przez Iran zakładników amerykańskich oraz po radzieckiej inwazji na Afganistan, ekonomiczne represje miały wymóc na państwie represjonowanym zmianę postępowania lub też wyznaczyć za nie cenę.
Jednakże skuteczność działań ekonomicznych jest ograniczona przy osiąganiu celów doraźnych. Pomoc zagraniczna nie wpłynęła na nawiązanie prawdziwie przyjacielskich stosunków z wieloma państwami; również zamknięcie dostępu do rynków amerykańskich lub nakładanie embarga na żywność nie stanowi skutecznego narzędzia przymusu jeśli dostępne pozostają inne rynki lub źródła zaopatrzenia. Castro, po zamknięciu rynku amerykańskiego, znalazł nowy rynek dla kubańskiego cukru w krajach bloku radzieckiego; po wydarzeniach w Afganistanie, Rosjanie kupowali większość potrzebnego im ziarna od innych państw, po tym jak Amerykanie nałożyli na swoje embargo. Poza tym, publicznie ogłaszane tego typu sankcje wywierają przeważnie odwrotny skutek: zazwyczaj jednoczą naród, prze-
John Spanier
ciwko któremu są wymierzone, zwiększają ogólne poparcie dla panującego tam reżimu oraz wskazują kozła ofiarnego winnego wszystkich porażek systemu.
W przypadku wysiłków OPEC zmierzających do wykorzystania ropy jako narzędzia w polityce międzynarodowej, zastanawiający jest ich wpływ na kręgi intelektualne w Stanach Zjednoczonych. Nałożone przez OPEC embargo, pomimo potencjalnego przymusu, jaki wywiera, nie umocniło tradycyjnego sposobu postrzegania świata, jako podzielonego na obce sobie państwa. Przeciwnie, stworzyło chętnie zaakceptowany przez środowiska akademickie, rząd i media, nowy obraz świata, którego państwa są od siebie współzależne, i którego zadaniem jest podnoszenie poziomu materialnego jego narodów. Szok spowodowany kryzysem energetycznym, pomimo wywołanych na Zachodzie trudności, na dłuższą metę oceniany był korzystnie. Współzależność poszczególnych państw miała całkowicie zmienić charakter polityki międzynarodowej.
Współzależność: globalne przemiany czy zaniechanie polityki „z pozycji siły"?
W pewnym sensie współzależność państw była oczywista, jeśli weźmiemy pod uwagę wzajemny wpływ, jaki państwa te na siebie wywierały. Wspomniane już zostały złożone i daleko idące skutki akcji OPEC na Zachodzie. Ta współzależność dotknęła również te państwa rozwijające się, które nie należały do OPEC. Recesja na Zachodzie ograniczyła popyt na surowce i, co za tym idzie, obniżyła ich ceny; to z kolei wpłynęło na zmniejszenie pomocy z zagranicy i podniesienie cen zachodnich maszyn i innych towarów. Przy mniejszych wpływach obcej waluty, kraje te nie mogły importować kosztownej ropy w dotychczasowych ilościach bez zaciągania wysokich pożyczek w zachodnich bankach. Inną konsekwencją tej współzależności było to, że sam plan narodowy nie mógł doprowadzić do pełnego uzdrowienia gospodarki ze względu na wielki wpływ wywierany przez działania innych państw. Przykładowo, powodzenie amerykańskich prób opanowania stag-flacji zależało od stabilności produkcji, jak i podwyżek cen ropy OPEC. Skoki cen w 1973 i 1979 roku w bolesny sposób przypomniały o tej prawdzie.
Również państwa OPEC były mocno uwikłane w świecie wzajemnych zależności. Gdyby nie państwa przemysłowe, nie mogłyby one znaleźć rynku zbytu dla swej ropy, co oznaczało, że doprowadzenie państw zachodnich do ruiny nie leżało w ich interesie. Jeśli chciały się modernizować, potrzebowały pomocy ze strony Zachodu oraz jego przemysłu i technologii. Zachód mógł przecież ofiarować swą pomoc takim państwom jak Arabia Saudyjska, która miała poważny problem związany z własnym bezpieczeństwem, poprzez zaopatrzenie jej w najnowocześniejszą broń oraz instruktorów wojskowych. Co więcej, poparcie polityczne Amerykanów dla rządu Arabii Saudyjskiej było nawet pożądane ze względu na
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
jego konserwatywny reżim i troskę o stabilność polityczną. Rząd ten był zagorzale antykomunistyczny i wyrażał stałe zaniepokojenie radykalnymi reżimami arabskimi, które skłaniały się ku Moskwie.
Oczywistym zatem był fakt, iż współzależność państw na świecie zwiększyła się. Podwyżki cen, cięcia produkcyjne, skutki inflacji, oraz recesje, wszystkie miały zasięg ponad krajowy. Żadne już państwo nie było „samotną wyspą". We współzależnym świecie, poszczególne państwa mogły oczywiście podejmować działania wymierzone przeciwko sobie nawzajem. Rodzi się pytanie dlaczego jednak wyciągnięto głębsze wnioski, mówiące o potrzebie zastąpienia samej istoty polityki międzynarodowej oraz historycznie ustalonych wzorców polityki państwowej przez dokładne przeciwieństwo dawnej polityki „z pozycji siły"? Dlaczego tak wielu obserwatorów, przeważnie amerykańskich, wyrażało się tak optymistycznie o zwiększającej się międzynarodowej współzależności? Dlaczego współzależność nadała nowy sens stosunkom międzynarodowym w latach siedemdziesiątych i spotkała się z tak szerokim odzewem ze strony doradców politycznych prezydenta Jimmy Cartera, amerykańskich komentatorów życia politycznego i pracowników akademickich?
Korzyści płynące ze współzależności
Atrakcyjną stroną współzależności była obietnica świata pokoju i harmonii, pozostającego w zgodzie z amerykańskimi wartościami oraz odejście od mniej spokojnego świata polityki „z pozycji siły". Co więcej, ponadpaństwowe procesy ekonomiczne i technologiczne uczyniły tę bardziej humanitarną wersję naszej planety wizją „nieuniknioną". Założenia leżące u podstaw współzależności jako modelu na przyszłość były zarówno złożone, jak i ciekawe. Po pierwsze, przyjmuje się jako ironiczny paradoks fakt, iż broń nuklearna jest gwarancją pokoju. Strategiczna broń nuklearna supermocarstw pełni funkcję odstraszania, a jej istnienie zmniejsza prawdopodobieństwo użycia broni konwencjonalnej ze względu na niebezpieczeństwo eskalacji działań wojennych. Prawdopodobieństwo większej wojny między supermocarstwami, a nawet między ich sojusznikami i sprzymierzeńcami, nie jest więc duże. Kiedy jednak do wojny dochodzi, tak jak stało się to w przypadku Wietnamu, konflikt taki może być długotrwały i kosztowny jeśli przeliczyć go na ofiary w ludziach, pieniądze i rosnące podziały społeczne. Mówiąc w skrócie, koszty mogą okazać się zbyt wysokie w stosunku do celów, które się chce osiągnąć. Stąd też nieprawdopodobnym było powtórzenie się Wietnamu w przyszłości.
Po drugie, konsekwencją takiego stanu rzeczy było odwrócenie uwagi od spraw bezpieczeństwa i skierowanie jej ku sprawom gospodarczym i bytowym. Sprawy te zyskały na znaczeniu nie tylko ze względu na fakt, iż bezpieczeństwo wydaje się być zapewnione, ale również dlatego, że demokratyczne społeczeństwa Zachodu są coraz bardziej zainteresowane wzrostem gospodarczym, konsumpcją
John Spanier
i coraz wyższym standardem życia, natomiast państwa rozwijające się za punkt honoru postawiły sobie modernizację i zaspokojenie oczekiwań swoich narodów na lepsze życie. Nacisk kładziony jest teraz nie na kwestie militarne, lecz gospodarcze i społeczne, gdzie wartości stanowią nie przemoc i zniszczenie, ale sprawiedliwość społeczna i ludzka godność.
Po trzecie, poszczególne państwa nie są w stanie osiągnąć swych społeczno-gospodarczych celów bez pomocy innych państw. Na przykład, społeczeństwa zachodnie opierają się w dużej mierze na imporcie ropy. Z kolei kraje nieuprze-mysłowione zainteresowane są zachodnią technologią i żywnością. Skończyły się czasy, kiedy państwo samo decydowało o swym własnym losie, a rząd sam był w stanie wyjść naprzeciw aspiracjom i oczekiwaniom na lepsze życie swego narodu. Ogólnoświatowa współpraca jest nie tylko pożądana. Jeśli dążymy do osiągnięcia takich celów jak pokój, polityczna stabilizacja, dobrobyt i poszanowanie godności każdego człowieka, staje się ona koniecznością.
Po czwarte, w tradycyjnych kwestiach bezpieczeństwa podział na państwa zakłada nie mieszania się w konflikty innych krajów, jednak w sprawach życia codziennego oraz kwestiach bytowych tylko współpraca może wpłynąć na wzrost dobrobytu w każdym z państw. Choć w polityce międzynarodowej wzrost potęgi i bezpieczeństwa jednego państwa postrzegany jest przez jego przeciwnika za zagrożenie potęgi i bezpieczeństwa w jego własnym państwie, w gospodarce przyjęło się uważać, że sytuacja materialna każdego z państw zależy od istnienia dobrobytu w innych państwach. Tak więc w kategoriach ekonomicznych, współzależne od siebie kraje razem zyskiwały i razem traciły; nie było tak, aby jeden kraj bogacił się kosztem drugiego. Właśnie ze względu na fakt, iż współzależąc od siebie poszczególne państwa skazane są na siebie, muszą one współdziałać w rozwiązywaniu problemów. Taka współpraca wymaga zarówno silniejszej woli rozstrzygania sporów drogą pokojową, jaki i większego stopnia wzajemnego zrozumienia i międzynarodowej harmonii. W odróżnieniu od kwestii bezpieczeństwa w czasie zimnej wojny, które rozstrzygano na drodze porozumień dwustronnych, kwestie dotyczące zaludnienia, środowiska, oraz ropy i innych surowców, wymagają negocjacji wielostronnych. Sprawy te dotyczą wielu państw — przeważnie różnych państw w różnym stopniu. Dzięki „logice współzależności" muszą one znaleźć wspólne rozwiązania do wspólnych problemów.
Po piąte, co jest bardzo ważne, mówi się, że potęga militarna i groźba jej wykorzystania odgrywają znikomą rolę w gospodarce, co po raz kolejny stoi w ostrym kontraście z pierwszorzędną rolą, jaką odgrywają one w kwestiach bezpieczeństwa. Umniejszenie roli potęgi militarnej przypisuje się w dużej mierze temu, że partnerami Stanów Zjednoczonych w negocjacjach na temat bezpieczeństwa byłyby państwa sojusznicze i zaprzyjaźnione. Nawet gdyby groźba użycia siły odniosła raz czy dwa skutek, częste groźby lub ich spełnienie mogłyby tylko
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
zrazić tych, z którymi należy współpracować w kwestiach społecznych i gospodarczych. Chociaż duża część państw, z którymi Stany Zjednoczone muszą współpracować w dziedzinie gospodarczej jest raczej militarnie słaba, to nie jest jednak zupełnie bezsilna i posiada swe własne formy nacisku. Państwa te posiadają towary, których brak, w przypadku wstrzymania ich produkcji, poważnie uderzyłby w konsumentów. Dlatego też militarnie słabe narody, do których zaliczają się główni eksporterzy ropy, posiadają potężną siłę przetargową. Nie ujawnia tego jednak tradycyjny sposób określania potęgi danego państwa, mierzonej w liczebności armii, wydajności przemysłu, sile militarnej, i innych czynnikach. Z tego powodu dotychczasowa hierarchia państw, którą wyznaczała potęga militarna, powoli odchodziła w zapomnienie, natomiast wyłaniający się na świecie nowy ład miał szansę stać się ładem prawdziwie egalitarnym.
Na takim świecie polityka „z pozycji siły" stałaby się mniej istotna. Nacisk kładziono by na współpracę między narodami oraz na ich wspólne interesy, a najważniejszymi wartościami stałyby się dobro i godność ludzka. Narody istniałyby oczywiście nadal, lecz musiałyby zrezygnować ze swych militarnych zapędów i poświęcić agresję na rzecz budowy lepszej przyszłości dla wszystkich ludzi. Realizacja interesu narodowego mogłaby polegać na służbie interesom ludzkim. Mówiąc w skrócie, współzależność przypuszczalnie ogranicza narodowy ego-tyzm i wikła państwa w sieci przenikających się stosunków, zmusza je do współpracy na rzecz „dobra ludzkości".
Współzależność jest bez wątpienia po części obrazem obecnej rzeczywistości, ale jest także wołaniem, przeważnie ukrytym, o „wyjście poza narodowo-państwo-we ograniczenia" ku „światu bez granic" poprzez „rozpuszczenie" polityki „z pozycji siły" w polityce dobrobytu i „planetarnym humanizmie". Bez negowania istniejących problemów gospodarczych spowodowanych nędzą i głodem w państwach rozwijających się, waga przywiązywana do współzależności była w pewnej mierze próbą odejścia od struktury obecnego systemu państw z jego nieodłącznymi konfliktami i zagrożeniami. Ludzkość, pomimo istniejących różnic narodowych, wezwana jest do współpracy w przeobrażaniu „pokładu Ziemia" w miejsce, w którym wszyscy ludzie mogliby uczciwie i godnie żyć oraz cieszyć się życiem wolnym od ucisku i żądz.
Faktycznie, cóż może lepiej charakteryzować amerykański styl narodowy niż współzależność, z a) jego podziałem na gospodarkę, której pozytywna ocena wynika z identyfikowaniem jej ze społeczną harmonią i materialną korzyścią, i politykę, którą utożsamia się z konfliktami, zniszczeniem, i śmiercią, oraz b) jego normatywnym oddaniem się na rzecz lepszej przyszłości dla ludzkości, którą osiągnąć można poprzez przyjęcie racjonalnej postawy wobec rzekomo nieugiętych sił ekonomii i techniki? Był czas, gdy wolny handel uznano za rozwiązanie problemu wojen oraz za czynnik łączący narody. Handel miał przynosić narodom korzyść i przypuszczalnie sprawić,
John Spanier
by pokój leżał w ich własnym interesie. Później kluczem do sukcesu ogłoszono rozwój gospodarczy. Czy współzależność nie jest jeszcze jednym pomysłem na stworzenie bardziej pokojowego i harmonijnego świata, w sytuacji, gdy wcześniejsze rozwiązania nie położyły kresu polityce „z pozycji siły"?
Współzależność i amerykańskie poczucie winy
Co więcej, czy idea współzależności nie zbiegła się w czasie z wydarzeniami w Wietnamie i „realizmem", czy nie była odpowiedzią na te wydarzenia, sposobem na zrozumienie i prowadzenie amerykańskiej polityki zagranicznej? Opowiadaniu się za współzależnością towarzyszy pewna ironia. Polityka globalna spotkała się z ostrą reakcją Wietnamu, co zostało zlekceważone jako wynik przewrażliwienia spowodowany zimną wojną. Jednakże, pod szyldem współzależności wskrzeszona została polityka globalna, jako najlepszy sposób na współistnienie narodów i rozwiązywanie kwestii związanych z dążeniem do dobrobytu i dostatku, takich jak zaludnienie, wyczerpywanie się surowców, energia, żywność i nieprawidłowy rozdział majątku, bez zajmowania się sprawami bezpieczeństwa.
Nie dziwi więc fakt, że ta nowa filozofia globalnych zmian silnie wpłynęła na politykę administracyjną Cartera. Doszedł on do władzy tuż po ostatecznym upadku Wietnamu Południowego, kiedy Stany Zjednoczone były zmęczone wojną, a także polityką „z pozycji siły", odpowiedzialną za udział w konflikcie. Wielu najwyższych urzędników administracji, którzy jako przywódcy lub członkowie rządu za kadencji Lyndona Johnsona lub Richarda Nixona podejmowali decyzje związane z wojną, teraz dzieliło powszechne poczucie wstydu z jej powodu. Czuli się oni winni nadużycia amerykańskiej potęgi, jak i innych nadużyć (takich jak potajemne interwencje polityczne). Dlatego też, politykę równowagi sił, której zwolennikiem był Kissinger, uznano za przestarzałą i porzucono; dawny, czy też „europejski", sposób prowadzenia polityki stracił swe uzasadnienie. Nowa administracja twierdziła, iż z większą wrażliwością traktować będzie „nową" rzeczywistość bardziej złożonego świata, oraz że przestanie być niewolnikiem starego, datującego się z czasów zimnej wojny, mitu o rywalizacji i konfrontacji supermocarstw, który w przeszłości otrzymywał strategiczne pierwszeństwo i doprowadził Stany Zjednoczone do popierania prawicowych dyktatur w imię wolności. Administracja ta miała więc odejść od polityki równowagi sił w stosunkach Wschód — Zachód i przejść do polityki „światowego ładu" oraz skoncentrować się na stosunkach Północ — Południe (pomiędzy państwami rozwiniętymi i rozwijającymi się).
Stosunki Wschód — Zachód nie były już zatem uważane za sprawę pierwszej wagi, chyba że oznaczały one współpracę w dziedzinie kontroli broni zmierzającej do redukcji nuklearnych arsenałów supermocarstw, mającej zapobiec wybuchowi
Zewnętrzne i wewnętrzne przyczyny konfliktów w państwach rozwijających się
katastroficznej wojny, a także do ograniczenia rozprzestrzeniania się broni nuklearnej do państw, które jej jeszcze nie posiadały.
O prawidłowości takiego podejścia i sposobie postrzegania świata świadczył obraz świata po wojnie wietnamskiej, niechęć, jaką żywił on do narodowego egotyzmu i stosowania siły, oraz przywrócenie dawnego, rzekomo bardziej moralnego amerykańskiego sposobu prowadzenia polityki zagranicznej, schowanej pod płaszczykiem współzależności i przemiany polityki światowej. Jednak po