11104
Szczegóły |
Tytuł |
11104 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11104 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11104 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11104 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Zbior Opowiadan by NUNAS - Adam Druzd"NUNAS" Adam Druzd - wybór opowiadań
Spis treści
Pięć minut
Terrarium
Krąg życia
List
Pozer
Upadek
Cudowny wieczór
Bzzz
Cisza
Czy istnieje cel
Fajnie jest
Pięć minut:)
Witam wszystkich,
Chciałbym wam powiedzieć o sprawie, która mnie meczy od pewnego czasu, ale na
początku wypadałoby powiedzieć coś o sobie. Nie ma tu dużo do mówienia jestem
jednym z wielu, a dokładniej 11 w kolejce, strasznie nie lubię numerków, ale tak
na mnie mówią, tak 11, wiem, że to soprawo jak na rodzeństwo, ale do tego można
się przyzwyczaić, pod warunkiem, że nikt nie włazi ci w drogę. To w zasadzie,
byłoby wszystko o mnie, nic specjalnego, prawda? Oj zapomniałbym, dostałem, a
raczej dane mi było posiąść możliwość, tworzenia, pisania, rysowania, uwielbiam
to mógłbym rysować, pisać cały dzień, normalnie czasami uważam, że pisanie,
rysowanie, jednym słowem tworzenie obrazu, jest moim przeznaczeniem, a do tego
jestem cholernym niezadowolonym pedantem. To co stworzę ciągle poprawiam,,
czasami się zastanawiam, dlaczego ja, dlaczego ja z tych tysiąca potrafię
rysować, mam dar do pisania, i dlaczego ciągle to poprawiam. A moje imię to
Ireq, no nie do końca tak to się pisze, ale chciałbym abyście przez chwilkę tak
ma mnie mówili, choć przez te moje pięć minut. Jednak nie o tym chciałem mówić.
Ostatnio dotarła do mnie wiadomość, ze była mowa o przemocy. A tak przy okazji
to moja rodzina zajmuje się tak zwaną dystrybucją wiadomości, oczywiście,
jesteśmy uzależnieni od władz i te wiadomości, które my dajemy nie zawsze są
prawdziwe, ale czasami mówimy prawdę. No więc chciałem się was spytać co wy na
tą historyjkę i na moje spostrzeżenia.
Jest on sobie też pewnego rodzaju jednostką, jakich wiele, ale czasami dostaje
rozkaz, aby kogoś usunąć, no cóż można powiedzieć służba nie drużba, no i on to
robi, ale wiecie co mnie najbardziej martwi w nim, że czasami mam wrażenie, że
na nim to nie robi wrażenia, choć nie, źle powiedziałem. Widziałem już kilka
razy jak kogoś likwidował, najpierw wybiera, szuka, namierza cel i ciach już
jego niema, tego celu. Widziałem pewnego razu, jak miał za zadanie usunąć
kilkunastu naraz, i choć to było straszne, to mnie nie wzięło , oni chociaż
krzyczeli domagali się swojego prawa do istnienia, najgorsze jak zniszczył cala
nacje :( Nic, odszukał ich przygotował sobie odpowiednią broń i ciach, ale wtedy
widziałem jak się zastanawia, widziałem jak się waha, jak zdaje milczące pytanie
do swojego boga, albo kogoś w tym rodzaju czy rzeczywiście wykonać wyrok, czy
ich usunąć, czy spowodować, że przestaną istnieć. I czeka w milczeniu, nie wiem
na co, może na znak od swojego boga, albo aż sumienie mu pozwoli i odpala, wyrok
w toku, wiecie czegoś takiego to jeszcze nie widziałem, nikt, ale to nikt nie
krzyknął, ciche milczenie, i tylko bezgłośne odliczanie ile ich jeszcze zostało,
już tylko 10% całości, i nikt się nie odezwał, nikt się nie spytał, dlaczego
ginie, tylko szli bardzo cicho, biernie i cholernie pasywnie, a ja namacalnie
czułem jak życie z nich ucieka, i nikt nie krzyknął, a oprawca, wydał tylko
wyrok i zapominał o nich zatapiając się w dalsze przeglądanie jednostek, które
mogą istnieć, lub nie. Czasami przy takich sytuacjach zastanawiam się czy jest
ktoś nad nami, czy potrzebne jest to cierpienie, czy to, że później mówią, że to
dla naszego dobra oni zginęli, to jest prawda i najgorsze, że w większość
przypadków wierzę w to, jednak czasami mam takie przeczucie, że to jest
propaganda, to tak jak rząd chce usunąć kogoś nie tylko ot tak fizycznie, ale
stara się wymazać z pamięci innych o istnieniu danej jednostki, i właśnie w
takich sytuacjach zastanawiam się czy warto jest żyć, czy TEN nad nami, no
wiecie, nie musze mówić głośno jego imienia jest, a jeżeli jest to dlaczego
dopuszcza do takich okropności, ale nadal w niego wierze, choć mam do niego
pretensje, za to czym się ostatnio stałem, zwykłym sprzątaczem, wiecie co robię?
myje okna, z całym moim talentem, i możliwościami, myje okna, tak aby były
zawsze świeże jak to się mój szef wyraził, odświeżone. I mam do was pytanie, co
wy na ten temat myślicie?. Kończę już bo czuje, ze zaraz przestanę istnieć.
Właśnie minęło moje pięć minut, moje ostatnie pięć minut świadomości, jedyne i
ostatnie pięć minut Irqa 11 a prawdę mówiąc IRQ11 z wielkim darem tworzenia
S3ViRGE.drv.
P.S.
Wszystko jest wzglądne :)))))
Do Spisu Tresci
Terrarium.
Przeczytajcie tą rozmowę, kiedyś jak się strasznie źle czułem usłyszałem ją...
- ... jak myślisz czy ona rzeczywiście wczoraj idąc do fryzjera wpadła pod
samochód?
- Szczerze mówiąc, nie wiem, masz ochotę wejść na chwilkę do mnie pokaże Ci moje
nowe hobby.
- Ok. wiesz, ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego ona, dlaczego ją to musiało
spotkać. Przecież ona nikomu nic złego nie zrobiła.
- Tu bym polemizował, wiesz dokładnie jakie ja mam zdanie o niej.
- Czy ty rzeczywiście uważasz, że ona jest "zła"?
- Nie raczej zachowuje się, jak dziecko i jest strasznie egoistyczna, no może
nie aż tak strasznie, ale Ciebie to wykorzystuje na maxa. Widzisz, to jest moje
hobby.
- Co to terraria ?, ile ich jest?
- Nie wiem, ale troszeczkę, popatrz się choćby na te tu, to są jedne z tych,
których nie za bardzo lubię.
- A po co te żarówki w koło nich? I dlaczego aż tyle
- no bo są one dużo tańsze od tych co by wystarczyły dla wszystkich, a wiesz te
ogniwa świetlne dają ciepło które chyba jest im potrzebne.
- Powiedz mi a te tu terrarium nie widzę aby się tam ktoś poruszał.
- No bo jak tylko tworzyłem to któregoś razu poszedłem do innego pomieszczenia i
te zapomniałem uszczelnić i trochę tzn. nie, wszystko zamarzło, a tu z kolei
wszystko się popaliło, przesadziłem z ogrzewaniem hi hi.
- Fajne powiedz mi dlaczego uważasz, że ona mnie wykorzystuje?
- No bo tak, hej słuchaj nie będziemy rozmawiać na ten temat. ok. ty masz swoje
zdanie a ja swoje i koniec, a zresztą dobrze się stało, że teraz leży w łóżku,
będzie miała czas na zastanowienie, zobacz jak oni się uganiają mają pewne
wytyczone szlaki, po których się poruszają, a to jest takie obrzydliwe.
- Hej poczekaj chcesz przez to powiedzieć, że zasłużyła sobie na ten wypadek?
- Tak, w pewnym sensie, widzisz ona wcale nie jest taka jaką ty ją widzisz, w
czasie choroby a dokładniej rekonwalescencji będzie mogła sobie pomyśleć o tym
kim była i jak się zachowywała. Zobacz na te prymitywne istoty, teraz tu o tam
trochę niżej mordują się, patrz się to wygląda jak regularna wojna.
- Czy ty chcesz ją porównać do nich przecież ona jest jedną z nas, może i
rzeczywiście jest trochę okrutna dla ludzi, ale... a zresztą czy uważasz, że te
stworzenia są inteligentne?
- Ja wiem, ciężko powiedzieć chyba nie, teoretycznie się porozumiewają, nawet
coś tam robią jakieś legowiska, ale robią dużo hałasu koło siebie i tysiące
niepotrzebnych rzeczy, jakiś tam instynkt na pewno mają, ale inteligentne nie
są, jak by były to by się z nami porozumiały.
- Dlaczego ty tak wszystkich oceniasz z góry?
- Ale o co Ci właściwie chodzi o nią? Przecież to jest egoistka, ale wiem, że ty
ją kochasz i ja to szanuje, ale ona ciebie zniszczy.
- Nie, na pewno się mylisz.... oj przepraszam, nie chciałem wylać na nich...
- Nie przejmuj się stary dużo ich tam jest, a zresztą i tak ich nie bardzo
lubię, takie prymitywne stworzenia i okropnie śmierdzą.
- To po co je trzymasz i to aż tyle tego?
- Nie wiem, chyba dlatego bo mi się nudzi cos muszę robić, a zresztą lubię im
przeszkadzać.
- A duże te stworzenia są?
- Nie a i są strasznie dziwne i głupie takie jak mój domowy zwierzak, mają pewne
nawyki, popatrz na tego tu prawie cały czas, robi to samo, budzi się, idzie do
innego legowiska, tam odpoczywa i jedną trzecia, swojego dnia wali w tamto
prostokątne, a potem znowu idzie spać.
- Możesz podejrzeć jego z bliska?
- Mogę nawet spowodować, że się na niego legowisko zawali.
- Ale nie rób tego?
- Dlaczego?
- No bo mimo tego, że nie są inteligentne to są żywe.
- No i co, to jest moje terrarium i mogę z nim robić co chce. Popatrz się, co
będzie jak potrząsnę nimi... popatrz się jak szybko i śmiesznie uciekają z
legowisk, zobacz jak instynkt bierze górę, depczą po sobie. Ale i tak mi się już
nudzą chyba ich wyrzucę.
Przepraszam, że tak prymitywnie to opisałem, ale co można wymagać od stworzonka,
zamieszkałego w czwartym terrarium, od 1232 żarówki i to tej tańszej :(
P.S. wszystko jest względne.
Do Spisu Tresci
Krąg życia
Mam już dość tego ciągłego dążenia do celu, ciągle to samo, życie pełne dołków i
tych tysiąca potknięć, mówi się, że życie nas kształtuje, gówno prawda, ja się
niszczę żyjąc i borykają się, ciągle to "życie wielkim kołem jest" ktoś tak
powiedział, zgadam się z tym, moję życie to wielka wędrówka, takie krążenie,
wokól czagoś takie powolne dochodzenie, osiąganie celu. I tak nigdy go nie
osiągne, to chyba było najstraszniejsze co mógła powiedzieć świadoma osoba, tak
NIE OSIąGNE nigdy celu, zawsze kiedy już mi się zdaje, że jestem blisko cos się
we mnie blokuje i zaczynam od początku, przekilnam cię człowieku, który
powiedziałeś, że jesteśmy uwięzieni w tym kręgu życia, a ja już mam tego dość,
ja chce być takim zwykłym linniowcem bez cofania się, powtarzania, bez tego
dążenia do celu, bez ciągłego niezadowolenia z życia, czasami udaje mi się,
wpaść w takie odrętwienie i nic nie robić i wiecie co? to jest fajne, nie mam
zmartwień, tylko czasami mam wrażenie, że takie bezczynne spędzanie czasu nie
było mi pisane, moim przeznaczeniem jest nieosiąganie celu. Smutne nie? I wiecie
co jeszcze wam powiem, że borykam się tą moją scieżką życia ciągle sam, a ile
przyjemniej było by nie iść i potykać sie, z kimś, o ile łatwiej było by mieć
tą świadomość, że jak nie będę mógł czegoś zrobić, z czymś sobie poradzić, to
ktoś mi pomoże, wiem, że to jest trochę egoistyczne, ale dlaczego nie miał bym
być egoistą, co mi życie dało? Czy egoizm nie rodzi się z niezadowolenia no i
co, że tak myślę i tak urodziłem się adapterem i adapterem umrę::(((
P.S. Wszystko jest względne
Nunas :))))
Do Spisu Tresci
Pozer
- Jesteś dobrym psychologiem
- Nie, raczej nie, bo widzisz jestem człowiekiem, który kiedyś sobie powiedział
co chec od życia i bardzo lubi o tym mówić.
Słońce przysłania mała chmurka, hmmm ciekawe czy rzczeczywiście jestem taki?,
nie raczej potrzebuje poklasku. Rozmowę szybko skończyłem, gdyż się pojawił on,
trzeci, niechciany i śmierdzący, cuchnąca woń fajek towarzyszyła mu przez
większość życia. Pobiegłem sobie do domu, czasami biegałem dlaczego? Po części
dlatego, że lubiłem to rytmiczne uczucie uniesień, uspokajało mnie to, a po
części dlatego, aby się przed innymi pochwalić, to też lubiłem.
Tak ! co się dziwicie jestem pozorantem, ale powiem wam, że bycie tzw pozerem
jest wielką sztuką trzeba pamiętać co się komu mówiło... wdepnąłem w kaurzę..
zadzwonie do Marty, jest to najlepsza osoba jaką poznałem, przy niej byłem
idealnym.. pozerem. Pojadę do niej jutro, tak to jest dobry pomysł..
Dzień minął szybko, praca, praca, praca, przynajmniej mój szef tak myślał, a ja
jestem wrażliwym człowiekiem i nie chciałem go irytować, więc zmęczony w
podskokach wyszedłem z zakładu wprost do Marty - mojej przyjaciółki. Lubię to
słowo jest niczym tytuł sztuki: "Przyjaźń - tragi-komedia pozerska" autor Jacek
Kulisz. Byłem jej, autorem, reżyserem, bohaterem, lubię takie sztuki, bo
wszystkie marionetki tańczą jak im zagram. Obskutny budyek z obskurnymi ludźmi,
bezguścia, ale przyjaciółkę dobrze mieć, kobiety na to lecą. - Cześć Jacek.
- Cześć Marta, o zmieniłaś wystrój pokoju, podoba mi się.
- O dzięki, jak ble, ble, ble, ble ,ble, ble.
- Dobrze dzięki.
- ble ble ble ble... ble..
- hmm tak masz rację.
I znowu.
- ble. ble, ble....
Wiecie jak sekundnik wolno się potrafi poruszać, tak jakby wkoło zegarka
grawitacja się zwiększyła dwukrotnie, albo dziesięciokrotnie.
2 min...
- ble ble ble..
Wiecie ile oczek było w jej firance 7243, 3 godziny to liczyłem!!!!!!!
- ble ble ble...
- Słuchaj Marta miło się rozmawiało, ale muszę iść.
I znowu .
- ble ble.
- Tak, tak. Marta muszę Ci coś dziś powiedzieć, chciałbym abyś wiedziała, że
dzień w którym Cię poznałem, był najszczęśliwszym dniem mojego życia, że tego
dnia narodziłem się na nowo, zacząłem żyć i niezamienił bym tego dnia, nawet na
następne 100 lat egzystencji tej planety.
Wiem, że to były piękne i płonne słowa, ale wiecie Marta poznała ostatnio
całkiem niezłą osobę Iwonę, a wiecie takie znajomości cechują się tym iż mówi
się taki dziwne sekrety, jak np to co przed chwilą powiedziałem. Wreszcie się od
niej uwolniłem. Ulica. Tysiąc osób i każdego można oszukać.
- Hej ty dawaj szmal.
- Nie mam - sam się zdziwiłem, powiedziałem prawdę.
- Dawaj, bo,... bo cię dźgniemy..
- Nie boję się smierci - tylko dlaczego mi się nogi trzęsły. Nie miały okazji
się długo trzęść, dźgneli mnie.
Wiecie w ułamku sekundy mignęło mi całe moje życie, wszystkie błedy i wszystko
to co źle robiłem, w tej jeden chwili zrozumiałem co robiłem źle, zrozumiałem
... i było mi głupio... nie mogłem już tego zmienić, nie mogłem teraz nic już
zrobić... nie mogłem wyglądać jak żywy, nie byłem do końca pozerem...
Nunas
Do Spisu Tresci
Upadek
Trudno i tak jej nie kochałem, czy to źle? Nie wiem, na początku to było coś
wielka namiętność, uczucie, a przede wszystkim pożądanie, ale jakie niesamowite
wielkie i wręcz nie do pokonania, za każdym kiedy się spotykaliśmy można było
się rozbić o zjonizowane powietrze tworzące się między nami. Pamiętam mój
pierwszy raz tak jakby to było wczoraj, na początku zaczęło się to całkiem
niewinnie, ale wojny też się tak zaczynają, i jak ta Tuwimowa lokomotywa,
najpierw powoli, z mozołem ospale, a z czasem..., co to był za ranek!!!!!. Ale
wszystko od początku, chyba powinienem się przedstawić mam na imię Rudolf, tak
jak ten na jak mu Walentino, a może Warentino, nie wiem tyle razy słyszałem od
ludzi to stwierdzenie, że w tej chwili już sam nie wiem, jak się nazwisko tego
pana pisze. O sobie mógłbym pisać godzinami setki stron zajęło by mi opisanie
dziecinnych lat i to też tylko do zerówki, ale pominę to, zacznę od tego jak ją
poznałem i kim wtedy byłem, no cóż więc byłem bogiem, tak! Potrafiłem latać, a
moje słowo było jak malutki wybuch jądrowy wszystko mogłem zmienić, ale nie
używałem tego przy śmiertelnikach. Byłem bogiem, dlaczego? Bo byłem lepszy od
większości, bo miałem swoje zasady i prawiłem morale jak na boga przystało,
byłem ponad i powiem, że podobało mi się, ale czasy się zmieniają, religie też
upadają, ale niektórzy jeszcze we mnie wierzą. Tak więc byłem panem siebie i
innych, rządziłem, miałem taką małą galaktykę kilka gwiazd trochę planet no i
oczywiście czasami jakiś śmieć, ale było całkiem nieźle. Poznałem ją, taka
planetka średniej wielkości, urodę jakąś tam miała, ale bardzo miło mi się z nią
czas spędzało, poznałem tam typową mieszkankę, Julia, wiem że to trochę typowe
imię, ale to co, nikt nie jest idealny, oczywiście na początku było to tylko
cześć, czasami nawet cześć co słychać i tym podobne, pewnego razu prawie bym
upadł przez nią, ale na szczęście nic się nie stało. I któregoś razu tego
wieczoru, no wiecie tego wieczoru tuż przed rankiem, przyszło do mnie wraz z
innymi wiernymi, pomodlić się, a zapomniałem się, wśród tych śmiertelnych była
jedna nieśmiertelna. Prawie mi dorównywała. No więc przyszły. Pamiętam to była
ta noc, wieczór wszyscy na wspólnym ołtarzu, oglądamy coś tam, chyba jakieś
bajki, ona tuż koło mnie, słyszę jej myśli trochę chaotyczne, ale niestety
ludzie jeszcze się nie nauczyli opanowywać. Patrzę na nią jak jej klatka
piersiowa rytmicznie pokonuje syzyfową drogę w tą i z powrotem, góra i dół,
obserwowałem to tak przez chwilę, aż mi się jej żal zrobiło, biedaczka tak się
męczyła, wystarczyło by ją tylko trochę, o fujj jaka czarna myśl, ale jednak coś
w niej było, nie wiem może to te jej ciepło, albo sposób w jaki wypuszczała
powietrze, coś może to, że w sposób zupełnie nerwowy, poprawiała sobie cały czas
włosy, a może to po prostu był początek równi pochyłej, dobrze, że już jestem za
równią, no więc.. Może to jej włosy, piękne długie, krwiste, trochę trącało
rudym kolorem, ale to nic. I nagle nie wiadomo skąd przyszedł impuls był tak
krótki i tak silny, że pokonał moją wolę zanim ona podniosła krzyk, mimo tego,
że impuls był krótki, to nastąpiła kupa dziwnych rzeczy które nie powinny się
mojej boskości przytrafić, a wiecie co jest najgorsze, że wykorzystałem przy tym
moją boskość i spryt. Pierwszym ruchem jaki wykonałem to było niewinne
dotknięcie ręki, no może nie tak zupełnie niewinne, tak może i wyglądało, ale
wcale takie nie było, w tym dotknięciu było tyle elektryczności i magii, że
zwarły się wszystkie moje zabezpieczenia, choć nie do końca, istniała jeszcze
pewna bariera, granica, tzw. końcem galaktyki, tylko dotyk, ręki i nic więcej,
ale coś stało, we mnie wzbudziła się fala pożądania, która nadruszała barierę,
tylko ręce, ale ciężko je było w takiej pozycji dłużej utrzymać, trzeba było z
nimi cos zrobić, fajne wytłumaczenie dla świadomości, ale nie, podświadomość
była cały czas pewna do czego zmierzam, więc ręce w dół, ale tak było
niewygodnie, trzeba było się przekręcić, nogi, no cóż plączą się, no to trzeba
je tak zaplątać aby się nie zsuwały, ale co to moja dłoń dotknęła piersi,
pożądanie rozwaliło moją barierę dotyku, ale to nie było takie zburzenie nie to
była powolna ewolucja przenoszenia bariery dalej, to było całkiem naturalne,
niezauważalne, ok. więc teraz cała górna część do mojej dyspozycji, powolutku
jak taternik badający nowe szlaki moja ręka, posuwała się w górę i w dół w górę
i w dół, jak syzyf ciągle to samo, ale takim syzyfem mógłbym zostać, oczywiście
istniały pewne granice, od piersi w dół tuż do pępka, nic dalej, tylko ta sfera,
ale nie moja podświadomość, wraz z pożądaniem utworzyli agencję reklamową tak
aby otępić tych ze świadomości i udawało mi się nie mniej jak 30 min i już
obszar się rozszerzył, moja dłoń potykają się o tkaninę (tu zaznaczę, że
podświadomość poganiana pożądaniem rozpoczęły kampanię przeciw tkaninie)
dotykała odbijając się od brzuch i piersi aby zaraz po chwili znowu dotknąć,
musnąć przytulić, umysł krzyczał, ciało drżało, czułem jak ona pod moją ręką
żywo reaguje, to się napręża to rozluźnia to znowu trochę się przesuwa, cały
czas delikatnie, tak aby nie przewrócić tego co się osiągnęło, cały mój
skondensowany spryt i delikatność pracowały nad tym żeby każdy nowy krok
przepchnięty przez podświadomość i zaakceptowany przez świadomość wdrożyć w
życie tak aby osoba (ona) tego się nie domyśliła, i tak po pewnym czasie, udało
mi się pokonać tkaninową barierę i .... no i było kilka szczegółów w tym mokre
pocałunki gorące i prężne ... no ale nie powiem już więcej i tak się stoczyłem
się dość nisko, a po za tym, za 15 min zamykają skup butelek z pod mostu do tego
skupu jest ok. 13 min drogi, a muszę jeszcze zakryć mój karton.
Do Spisu Tresci
List
Witam:))
Tak jak obiecałem - piszę, w zasadzie nie wiem, o czym miałbym Ci napisać,
bardzo krótko rozmawialiśmy, chyba wypadało by się trochę opisać, no więc...
Urodziłem się w piękny jesienny wieczór a dokładniej w nocy ok godziny 23:00
szesnastego listopada 1978, pamiętam jak padał deszcz, i tłuk w okna jeszcze
wtedy nie wiedziałem co to był za hałas, ale bardzo mnie zafascynował razem z
wiatrem tworzą wspaniały taneczny duet, do dziś mogę przesiedzieć nosem przy
szybie obserwując jak krople deszczu bawią się w tanecznego berka:) tuż po
urodzeniu przenieśli mnie do mojego domu. W uroczej Warszawie, na ulicy
świerszcza, tam się wychowywałem, no cóż nie dużo pamiętam z tego okresu, ale za
to wiem, że były to najwspanialsze dni dzieciństwa, aż do czasu. Pewnego dnia
rodzice zebrali się w dużym pokoju usiedli na przeciw mnie i powiedzieli głosem
typu "Nie bój się to nie będzie bardzo boleć" Adam musisz za miesiąc pójść do
szkoły. O Boże! nazwa zerówka była równie straszna co indywidualność, ani tego
ani tego nie mogłem wymówić, tak więc te 30 dni, minęły w napięciu i atmosferze
nerwowości, pamiętam, że poszedłem do takiego dużego budynku i było tam tyle
innych ludzi, że aż mi się chciało iść do łazienki:)), ale bardzo szybko się
przekonałem, że tego potwora zwanego szkołą można ujarzmić i tak mi się
dorastało średnio powyżej przeciętnej, pamiętam, że wtedy poznałem co to jest
miłość, a w każdym bądź razie wtedy tak myślałem. To była czwarta klasa szkoły
podstawowej, ona piękne długie, ciemne włosy imię Gosia, ładnie brzmi prawda?.
Ale tego dnia właśnie się przekonałem, że nie dla mnie to uczucie, tak więc
poznając kolejne osoby minęły 4 lata, to były smutne cztery lata, gdzie wpadłem
w taką nirwanę (ładny wyraz dowiedziałem się co on oznacza dopiero w czwartej
klasie szkoły średniej), ale w ósmej klasie postanowiłem sobie, że popracuje nad
sobą, no cóż, właśnie kończyłem 8 klasę byłem już prawie dorosły:)), i tak przez
pięć lat Adam starał się poprawić i udało mi się to. W ciągu tych pięciu lat,
dużo się wydarzyło poznałem takie wyrazy jak imperatyw moralny, asertywność i
dużo innych, które teraz pozostają trochę niejasne, ale najważniejsze, że
poznałem co to jest przyjaźń i to był najfajniejszy dzień mojego życia, ale
zarazem najgorszy. Któregoś razu jak byłem w otchłani usłyszałem jak toczyła się
jakaś rozprawa sądowa, albo coś w tym rodzaju, sędzią był Bóg, a ławnikami
apostołowie, oskarżycielem mój anioł stróż, wiesz jaki zapadł wyrok ... skazany
na przyjaźń, ale to co można się do tego przyzwyczaić, w zasadzie dobrze mieć
grono przyjaciół tylko czasami chciałbym poznać jakąś kobietę, która powiedziała
by mi, że widzi we mnie chłopaka i przyjaciela. I tak minęło te pięć lat,
nauczyłem się sporo, stałem się wrażliwy, czuły, mądry, uczciwy a co
najważniejsze miałem cel życia i swoje zasady i tu można by bajkę zakończyć
czymś w rodzaju i żył długo i szczęśliwie, ale nie, dopiero teraz po pięciu
latach technikum, zaczął się nowy etap w moim życiu, straszny w swej
wspaniałości, a było to tak... W czerwcu 1998 roku poznałem, odkryłem na nowo,
pewne osoby, uważaj teraz cię zaszokuję.... kobiety !!! :) i nagle mój światek
zakręcił się wokół nich, chyba wypadało powiedzieć jak miały na imię Majka i
Kaja (w kolejności wiekowej:)) i nagle od czerwca wszystko się zmieniło :) świat
na głowie stanął, przez 6 miesięcy żyłem zauroczony Kajką, ale wyrok działa,
pamiętasz skazany na przyjaźń, została moją przyjaciółką, ale w tym czasie
poznałem inne osoby i byłem w szoku one były bardziej idealne ode mnie, a ja
myślałem, że nie ma takich, tak więc zaczynam znowu nad sobą pracować, może
kiedyś będę z siebie zadowolony (osobą bardziej no wiesz inteligentną ode mnie
jest np. Konrad, albo Majka) ,ale niech poczekają jeszcze trochę i ja będę taki
jak oni, a może nawet lepszy. I tak by się przedstawiała skrócona wersja mojego
życia ujęta w tych kilkunastu słowach. Dobrze teraz trochę faktów:
Adam Druzd
wiek no cóż powiedzmy że coś ponad 16 lat :)))
data urodzenia: 16.11.1978r
znak zodiaku : skorpion jestem z tego dumny.
zainteresowania: grube wełniane skarpetki:)))) (to jest moje ulubiony pytanie
czy lubisz grube wełniane skarpetki?), trochę filozofii, komputery (a to jest
inna bajka) i książki (a to też inna bajka)
nałogi: komputer, rozmowa z ludźmi (to też jest fajna bajka)
Wzrost: między 23:00 a 6:00 28cm, a między 6:00 a 23:00 ok 186cm
waga: ok 78kg
Do Spisu Tresci
Cudowny wieczór.
Cudowny wieczór, cudowni ludzie, a jednak mi się nie podoba, dlaczego? Nie wiem,
może dlatego, że jako osoba nie paląca i nie pijąca źle się czuje w towarzystwie
osób pijących. Tak zdaje sobie sprawę, że to jest objaw nietolerancji, ale jakoś
mi się dziwni tacy ludzie wydają. Usiadłem na kanapie, takie sobie dziwne
surrealistyczne miejsce rzekomego wypoczynku, ale tak sobie myślę, że ta kanapa
ma zaliczone więcej treningów i wyczynów akrobatycznych niż przeciętna mata.
Jej ta czarna, tańczy jakby miała chcice, znowu objaw tolerancji. Jeszcze trochę
porozmyślam i dojdę do wniosku, że nie toleruje nawet siebie co i tak czynie,
ale nie wypowiem tego głośno, no tak właśnie to wypowiedziałem, coś czuje, że to
będzie beznadziejny wieczór, tak zwany wieczór binarny, czyli wszyscy
"dwójkami do kibla szli
imprezowicze z osiemnastki".
I tak oto siedzę ze szklanką w ręku, nogą pod pupą z butem pod kanapą. Z całego
tłumu to tak: dwie osoby lubię, jedną za cudowny głos, drugą za jej strasznie
agresywny styl bycia, ale niestety obie piją. No i moi znajomi, zasadniczo
idealni, z pewnymi wadami, ale z nimi można pogadać, ale dziś jakoś wszyscy
gnają za swoim szczęściem, a może uciekają przed swoimi cieniami?. Jeju znowu
piosenka typu, nie wiem jak ci to powiedzieć, ale Cię kocham, tzn nie chodzi mi
o słowa, ale o ten wolny rytm, idealny na wspólne dreptanie, blisko, bez potu,
bez sapania, tylko zapach perfum drugiej osoby, aksamit jej włosów, no chyba, że
się tańczy ze znajomą, to wtedy zostaje tylko muzyka, wolna monotonna,
stonowana, choć sprawia dużo radości, oczywiści mówię o słuchu. O idą kolejni
"imrezowicze: poszli w krainę zapomnienia, zaburzyć odwieczną harmonie spokoju i
samotności sedesowatej. W takich sytuacjach zaczyna się chwiać moja równowaga, w
łazience tam gdzie ja, no ... palcem.. ojej jak tak można. Nie to żebym się nie
cieszył z życia, ale takie sytuacje mnie dobijają. Przyszła Majka i Krzysiek to
jest chyba jedyna para ludzi, która mnie nie przytłacza wręcz odwrotnie,
cudownie się czuje w ich towarzystwie dość hmmm komfortowo, ale nie dziś, no
wiecie są takie dni, że jedząc cukier czujemy sól na wargach. Taki dzień, nawet
zwyczajne i wręcz cudowne gesty dziś wydają mi się śmieszne i wręcz komiczne, no
cóż przejdzie mi. A zapomniałem przedstawić jeszcze trójki z tak zwanego naszego
towarzystwa. Tak też wymienię wszystkich. Ja, (tym razem zachowałem się
egoistycznie), Majka, Krzysiek, Atena, Anka, Konrad, no i trójka ludzi na
pograniczu z tamtym towarzystwem, Kajka, Michał i Grażyna. Trochę to nie
sprawiedliwy podział, ale to jest moja opowieść i wolno mi wszystko.
Przyszły, usiadły, milczą może moja osoba ich krępuje, jak się zachować pokazać
jaki ma nastrój czy być wesołym, próbować rozśmieszyć ich poniżają siebie? Jak
zwykle zadałem sobie to pytanie, zawsze je zadaje i zawsze odpowiedź jest
jednaka, nie wiem, niech zdecyduje moneta. Wyobraziłem sobie monetę, leci obraca
się widzę ją coraz wyraźniej już prawie spadła i Przyszedł Konrad usiadł koło
Ani tzn po jej lewej stronie. Jak zwykle wyprostowany z idealna maską człowieka
opanowanego, a wewnątrz kipi gotuje, analizuje. Czyli tak żeby wszystko było
jasne Majka, Ja, Anka, Konrad nie jest to duża kanapa ale zawsze można odpocząć.
Jeszcze Konradowi nie wytłumaczyłem szablonów i podstaw mojego nowego modelu
społeczeństwa, cudownie jest się czym zająć. Rozmowa przez Ankę jak tłumacza,
celnika, cenzora jest trochę utrudniona, ale za to mogę nacieszyć się jej
obecnością no i pomądrzyć się razem z Konradem :) Oczywiście moja teoria ma
racje bytu i jest dość dobra, ale natrafiam na pewne sprzeciwy, ze strony
Konrada i cichy sprzeciw Ani, bardzo mało mówi, ale czuć sprzeciw.
- ...nie, posłuchaj jeżeli będziesz to tak pojmował to zgniniesz, zobacz stan
jaźni społecznej osiągnie się dopiero w wieku 30 lat.
Moje palce musnęły palce Ani, zupełnie przypadkowy gest, ale ile zaburzeń
wywołał w moim umyśle, no coż zawsze to coś, takie zdarzenie bardzo bobrze
przechowuje się w pamięci, można później je pielengnować.
- Nie, Adam, ale to nie ma sensu, a gdzie własne ja?
Jej palec drgnął, ruszył się, czyżby miała łaskotki, taki odruch bezwarunkowy? A
może to jakiś gest, jakiś znak, zrobiło mi się ciepło, kto wyłączył
klimatyzację?
- Własne ja istnieje i to bardziej niż w naszym modelu społeczeństwa, zobacz
przez pierwsze 30 lat nie posiadasz świadomości zbiorowej
A może to był jakiś znak z jej strony? Może? Nie przecież, jestem u Anety na
urodzinach, świat rzeczywisty, to nie sen. Ale tu duszno, czuję się jak serek w
microfalówce.
- No dobra, a nie uważasz, że to za duży skok, tzn czy nie sądzisz, że takie
nagłe oświecenie nie jest za dużym szokiem dla człowieka, nawet jeżeli będzie do
tego się przygotowywał 30 lat?
Może ona mnie lubi, spróbować dotknąć jej ręki nie zaszkodzi, zawsze można udać
że to był przypadek, ciekawe czy takie zachowanie jest w jakiś sposób obrażające
ją, Dlaczego się tak waham, Adam spróbuj, no dalej, ok. przekonałem się.
Próbuję.
- Nie, źle to pojmujesz, czy wam też jest tak gorąco?, No więc źle pojmujesz, to
nie będzie taki wielki szok i skok, w 18 urodziny, taki młody człowiek, uzyska
świadomość zbiorową z rodzicami, w czasie ślubu świadomość ze swoją wybranką, z
tym że to z wybranką nie będzie taki proste, tu bym zastąpił to takim powolnym
procesem jednoczenia
No i już nic więcej rozsądnego nie powiem, ona trzyma moją dłoń, ja jej. Impuls
elektryczny wywołany tym przeżyciem przepalił moją analitykę, cudowne
zmieszanie, dziwnie się czuję, trzymam ją za rękę, nikt tego nie widzi, ja wiem,
ona wie, ja wiem, że ona wie i na odwrót, a jednak zachowujemy się tak jakby się
nic nie stało, dziwne, dziecinne, egzotyczne?.
- No choć Konrad - cudowna moja siostra wyciągnęła Konrada, nie to żebym jakoś
nie chciał, aby tu siedział ale obawiam się, że teraz to już mi wszystko wciśnie
i przekona mnie do wszystkiego. Jeju jakie ona ma chłodne ręce.
Teraz tak patrząc na to wszystko to jakoś te dwójki są jakieś taki
przyjemniejsze, bliższe.
Czy przeżyliście kiedyś taką noc, pierwszą noc w waszym życiu w objęciach
bliskiej wam osoby, tak? Pamiętacie to uczucie bliskości, spełnienia
przywiązania, bezpieczeństwa, takie dziwne poczucie przynależności, taka
milcząca konferencja uczuć? Cudowne prawda? nie potrzeba słów gestów, nie
potrzeba się wysilać, przychodzi to łatwo naturalnie prawie tak jak oddychanie z
tym, że jest dużo przyjemniejsze, dużo, dużo. Tak właśnie minął wieczór, mój
pierwszy wieczór, z osobą płci przeciwnej i nie przyjaciółką. Niestety to nie
bajka, blady świt zapukał do okien, impreza się kończy, trzeba się pożegnać,
cmok, buzi, pa, Wyszliśmy, trzymam ją za rękę tym razem jawnie, odważnie w
dziennym świetle:). Idziemy autobus się nie zatrzymał, mi to nie przeszkadza,
idę trzymają ją. Tak minęła droga, najcudowniejsze podróż w okolice byłej mojej
szkoły jaką przeżyłem w ciągu tych 5 lat technikum. Jeszcze jeden uśmiech,
jeszcze jedno dotknięcie ni i jeszcze trzeba powiedzieć coś miłego coś
cudownego, takie małe podsumowanie dnia. Chce zacząć, jednak widzę, że ona chce
powiedzieć coś pierwsz ok. w zasadzie mało mówi, więc nie będę jej przerywał.
- Adam jak Ci się podobało?
- Fajnie nie przeżyłem jeszcze takiego wieczoru.
- To podobało ci się?
- Tak.
- To dobrze bo chciałam tylko Ci pokazać Co tracisz, nie spotkamy się już
więcej.
I jak wam się to podoba? Bo mi, tzn ja... nie chce mi się już pisać....
Do Spisu Tresci
Bzzz
-Wyrwałeś ją?
- Tak zaprosiłem ją na kawę :)))))) to było to delikatniejsze skojarzenie:)))))
- a po kaffce?
- Było ciastko:) a po ciastku :) deser, później wino (fantazja jestem
abstynentem) po winie truskawki, później ciastko, a później... poszliśmy do
sypialni i ja delikatnie przysunąłem się do niej, ona mnie obiela, jej twarz
przysunęła się do mojej i jej usta zbliżyły się do moich, czułem jej ciepło
oddech, jej energie i nagle niewiadomo jak, poczułem dziwne ciepło między nogami
... to ona to jej ...... z dziubka się ulało :)
- hehehehheheheheheheh wstręciuch:-))))))))))
- :))))
- ale swoją drogą ciekawe zakończenie..... dużo mówi:-)
- czy ja powiedziałem, że to koniec:)?
- ojej to kontynuuj.... niooooo!! Mów, że.....
- :) tak więc oczywiście czar romantyzmu prysnął wraz z pojawieniem się tego
zwierzęcia.... no cóż romantyzm wyparty zosta przez chuć, pożądanie, instynkt:)
odruchowo w ciągu 1/10 sekundy zdjąłem spodnie, co mi ułatwiło.... oddychanie
zmęczonemu ciału, w sumie dużo zjedliśmy, oczywiście, nastąpiły odpowiednie
reakcje po obfitym .... jedzeniu i odpowiednie części ciała w takiej sytuacji
napęczniały.. tak też spodnie uległy zdrugoplanowaniu
- hmmmmmm aż się przeciągnęłam:-)
- i .... znowu z tym, że tym razem szybciej, chciwiej, tak jak tuż przed
gwałtem, za mocno za szybko, aby zdążyć przed kolejną falą mdłości :))). Ona
sprawnym ruchem zdezintegrowała moje bokserki, a ja z moimi palcami zacząłem
grać na guzikach jej sukienki, i jak wprawny wirtuoz w ciągu 3 sec odegrałem
utwór "Miutowy" pozbawiając ją czerni sukienki zakrapianej dzisiejszym posiłkiem
:))) W strojach Ewy w świetle księżyca, posiekani cieniami żaluzji jak dzieci na
pierwszej randce niezdarnie, bez tej wprawy, szybko jak króliki, niemalże
połamacku, zaczęliśmy penetrować swe ciała, aby się pozbyć resztek
jedzenia:)))))) w końcu kiedy nasze zamiary spłonęły na niczym, a pewna część
ciała podupadła na duchu, poszliśmy do łazienki, aby tam dokonać tego
niepołomnego czynu w nikłym świetle, przy cudowny zapachu wcpikera:) przy
cudowny szumie prysznicu weszliśmy potykając się o moją erekcję
- ojej!
- Odkręciłem wodę i w tym momencie jak za pomocą zaczarowanej różczki moja
erekcja zmalała , do wielkości dzyndzla Afrodyty, qorcze zimna woda:)
zapomniałem termy włączyć:)))), ale to nic straconego :)) wszystko można zacząć
od początku :))))
- niezłe..... wyobraźnie masz ... nie powiem:-))))))
- tak też wybiegłem spod prysznica do gniazdka :) pstryk i już działa.. z
powrotem do niej:)), tym razem wolniej ostrożniej dojrzalej, powoli niczym żółw
ociężale. Nie tak łatwo zmusić filutka to ponownej pozy zwycięstwa, jednak
podniósł się ze zgliszczy i teraz jak taternik, powoli badający nowe szlaki
odkrywałem jej ciało, o jej ona ma piersi nie to co silikon :) czuję jej zapach
fakt, że jeszcze trochę trąca obiadem, ale teraz, odkręciłem wodę i w końcu
ciepła, patrzę na wskaźnik starczy jej na 40 min nie jest to zbyt długo ale
wystarczy.
- chyba się zaczerwienie:-)
- I tak też powoli zbliżyłem się do niej ona cała biała, nie wiem czy od piany
czy jest chora, może nie żyje teraz to już mnie nie obchodzi, teraz potrzebuje
tylko gdzieś wepchnąć go ... bo woda jest strasznie gorąca i mi parzy :) j
zbliżyłem się do niej czuje jej chłód ciała, (no to naturalne w porównaniu z
ciepłem wody), obejmuje ją i w końcu zdecydowanie i energicznie wykonuję
ruch biodrami :) wszedł, choć trochę ciasno, teraz tylko trochę jakiegoś tańca
:) i już, to co, że z tyłu, ale tak też może być. Moje ręce penetrują jej ciało,
zbliżają się do.... już ciut, już czuję jej włosy, chcę wsadzić palec:) jakiś
opór, co jest? nie ma dziurki jest ..... penis ...... qurka znowu transwestyta
:))
- jesteś niesamowity:-))
- :))))))) dziękuje:))
Do Spisu Tresci
Cisza
(nie jest to opowiadanie, ale takie tam ircowate-monologowanie na #zielona)
...już jestem :), a ciebie nie ma:)), ... ale wiesz cisza też jest czasem
wymowna:) jest cudowna, piękna, świetna:), lubię pogadać sobie z ciszą, jest ona
dość dobrym słuchaczem. Jeszcze nigdy mnie nie wyśmiała, nigdy nie wyszydziła,
zawsze przy mnie, zawsze czujna. Gotowa mnie przyjąć, objąć, obdarza mnie
uczuciem i ciepłem kiedyś była dla mnie kochanką, żoną, dzieckiem, teraz mam w
końcu osobę blisko mnie, która daje mi poczucie przynależności. Słowa przy niej
nabierają zupełnie innego znaczenia:...miłość - jest to ona, wiara - jest to
ona, ... ja to ona, a cisza jest tuż obok mnie, nie jest zazdrosna cieszy się z
mojego stanu, zawsze wierna i gotowa mnie przyjąć...
...zaprosiłem ostatnio Anię do domostwa ciszy, siedzieliśmy razem rozluźnieni,
blisko siebie, a cisza usługiwała nam: przyniosła napój szczęścia, podała danie
uczuć, godna gospodyni "pokoju i ciszy". Była cudowna, troskliwa, nie było przy
niej skrępowania tylko nadzieja i miłość, myślę, że miłość to jedno z młodszego
rodzeństwa ciszy...znają one się i razem tworzą cudowną atmosferę domostwa, jak
do tego przyjdzie kolejne rodzeństwo, np. szczęście, lub erotyzm, brat ciszy z
tym, że on trochę burzy ciszę, układając zalążki chaosu, który tworzy mnie i ją,
razem, wśród półmroku.
Kiedyś cisza była mą kochanką, oddawałem jej się dzień w dzień, ale czasy się
zmieniają, bzy przekwitły, a ludzie chcą więcej... ja tez... potrzebowałem
osoby, dopełnienia, znalazłem!!!, osobę czuję się spełniony. Otworzyłem usta i
łykam powietrze, zachłannie jak niemowlę, jak dziecko,... jak noworodek pierwszy
raz widzę życie, krzaki, drzewa, trawę, ... a to co to liść, o Boże!! jaki
fajny!!!, żółty cudowny,... idę przez życie i nie mogę się nadziwić, słup, jaki
cudowny słup!!!, szary, dostojny, wierny i strzeże perspektywy, stoi po to...,
aby malarz mógł uchwycić perspektywę, po to, aby zmęczony człowiek mógł się
oprzeć, i stoi po to bo tak lubi, a ja przechodziłem tędy 1000000 razy i go
mijałem. Przepraszam Cię słupie,... chylę czoło ku tobie, wybacz teraz będę Cię
widział, będę się opierał, będę mówił o tobie, a imię twe będzie pieśnią po
świecie wędrować, przez wiatr powtarzane, a dzielność twa będzie jedenastym
przykazaniem mojej legendy, a wszystko dlatego, bo tak miało być, bo cisza mnie
wychowała, bo cisza mnie kołysała, bo ogień płonie, bo jest Ona...jest i jawi
się jako wszechświat, jawi się jako przyszłość, jawi się jako ja, jako Ty, jako
wszyscy. dlaczego tak się dzieje? nie wiem, ale nie chcę wiedzieć, wiem, że to
jest melodia serca, kołysanka uczuć, jest to to o czym człowiek marzy, to o czym
pamiętała moja dusza, moja, twoja i każdego z nas, ... jest pieśnią serca,
rytmem życia ... i spytał się wiatru, a on nie wiedział, spytał się nieba, a ono
nie wiedziało i spytał się tego co stworzył "czym jest miłość", bo wiedział, że
On wie co to dusza życia, a okazało się, że dusza życia jest częścią duszy Tego
co stworzył, a cała dusza tego co stworzył jest kawałkiem mojej duszy i
wiedziałem czym jest miłość - jest tańcem sokołów na niebie, jest wędrówką
wiatru po niebie, ... jest ziarenkiem pisaku w tysiąca innych, ... jest chwilą,
...jest nią, jest mną, ...jest nami, ... jest ptakiem w rosie się myjącym, jest
chmurą ze słońcem się bawiącą, jest sobą jest:...liściem w parku wspólnie
podniesionym ...tym jest miłość młodsza siostra ciszy :))))))))))))
Do Spisu Tresci
Czy istnieje cel...
Czym jest życie, czy są cele, czy w życiu przeciętnej jednostki mają znaczenie
jakiekolwiek wartości, nie wiem, moim zdaniem życie jest tylko próbą
zaspokojenia głodu, całe życie, wszystkie etapy pośrednie są niczym, to co, że
inni są wyżej niż my, to nic nie znaczy, to że oni wyżej zaszli oznacza tylko
tyle, że mieli farta, zdolności nie mają nic do tego. Wszystko to jest tylko
chęcią zaspokojenia głodu, ciągłe takie dążenie do zaspokojenia. Wygoda, wygoda
nie jest niczym innym jak próbą ułatwienia sobie zdobywanie pożywienia i ciągle
to samo, żarcie, żarcie, żarcie. Życie takiej jednostki, moim zdaniem
bezwartościowej jednostki jest niczym i powinno być jak najbardziej pokorne.
Niektórzy twierdzą, że życie jest wtedy godne i pełne jeżeli jesteśmy zauważani,
doceniani, wtedy kiedy nas widzą, że tylko wtedy taka jednostka może powiedzieć,
że życie jest życiem jeżeli ma się poklask. Nie zgadzam się z tym, ja w swoim,
życiu spędziłem dużo czasu z innymi ludźmi, wolałem żyć w cieniu, cicho, bo
poklask dla komara jest śmiercią :))))
Do Spisu Tresci
Fajnie jest.
Minął dworzec i pogrążony w rozmyślaniach sunął dalej...
... fajnie jest iść zatopionym w ciszy, przymknąć powieki, odprężyć się, no
oczywiście zawsze istnieje prawdopodobieństwo tego, że można się potknąć, ale
rozkosz jaką daję nam to takie błogie szczęście nie można niczym zaćmić. Dla
mnie jest to zupełnie nowe uczucie, taki spokój, zamykam oczy, zaczynam dialog z
ciszą, rozmowa o niczym i o wszystkim, nie narzekam. Pamiętam, w przeszłości
każdy mój monolog zaczynał się od słów, "i znowu nic", a później tysiąc słów o
moich poszukiwaniach, o bezowocnych poszukiwaniach własnej legendy. Teraz jest w
zupełności inaczej, od maja wszystko uległo radykalnym zmianom, pora deszczowa
minęła, choć ja osobiście lubię deszcz . Od czasu jak ziściłem swoją legendę
wszystko toczy się inaczej. Życie moje jedzie teraz torem marzeń i snów,
pięknych kolorowych snów. Tak powinno wyglądać życie każdego człowieka. Teraz
rozmowa, zatapianie się w ciszy jest niczym cudowny zachód słońca, otula cię
złotem swego spokoju, pieści promykiem ostatniego tchnienia. Nawet ta ulica, te
zimne kolory szarości asfaltu wydają się cudowne, takie inne, w tym ich chłodzie
jest coś z... z uczucia jakie dostarcza nam pierwsze liźnięcie loda, słodycz,
chłód, ucieczkę od upału rzeczywistości...
Ludzie mijali go dziwnie się patrząc, bo w rzeczy samej widok ten był trochę
niesamowity: człowiek idący i uśmiechający się sam do siebie. Był tak
pochłonięty szczęściem, że nie zwracał uwagi na ich bezczelne spojrzenia, nawet
nie był do końca świadomy, że go ktokolwiek mijał, ani też, że wszedł na ulicę
wprost pod nadjeżdżający samochód. I wszystko zamarło, kobieta sprzedająca
tulipany, znieruchomiała, twarz wykrzywił jej grymas bólu i niemego krzyku,
zdawało się, że szklanka, upuszczona przez młodziutką kelnerkę w za krótkiej
spódniczce, zawisała w powietrzu. Wszystko przez ułamek sekundy, było zamrożone
w tej groteskowej stop-klatce.
I nagle, jak za odjęciem ręki, wszystko na nowo ożyło. Człowiek upadł na asfalt,
znacząc go pąsowym kolorem, swej tragedii. Szklanka zakończyła swój lot
efektownym hukiem i krótkim refleksem słońca. Z samochodu wysiadła bladziutka
dziewczyna, malutkie, równie blade co cera, ustką poruszały się w modlitwie,
albo bezwładnym łkaniu. Nachyliła się nad młodzieńcem, popatrzyła się na niego,
był w jej wieku, przed nim całe życie... , przed nim mogło być całe życie. W
koło zebrała się grupka gapiów. Nagle panujący harmider przerwał dziwny, ledwie
słyszalny dźwięk. Wszyscy po raz drugi zamarli. Dźwięk się powtórzył, coś jakby
motyl uderzył w kryształowy kielich. Po raz trzeci powietrze zadrgało
szlachetnym rytmem. Wszystkich uwaga skupił się w jednym miejscu, na ów
nieszczęsną kobietę, a może raczej na nieszczęsnego młodego człowieka, gdy
dźwięk rozległ się po raz czwarty nie było wątpliwości, że to łzy, płynące z
oczu dziewczyny ...
- Nie chciałam, wiedziałam ... i po co ... po co to wszystko, ja naprawdę
chciałam jak najlepiej...
Młody człowiek drgnął.
- Cii ... nie przejmuj się.. mój .. - spazmatyczny kaszel przerwał mu, kąciki
ust wypełniły się krwią..- anioł stróż pewnie miał .... wolne ...
- Nie to nie tak, proszę wybacz, ja wiedziałam, po prostu wiedziałam, spieszyłam
się, chciałam zdążyć przed wypadkiem, wiedziałam, że tak będzie, powiedział mi
"życzliwy" ja chciałam Cię uratować, nie zranić, nie. Ja nie miałam dziś
wolnego...
Do Spisu Tresci