10928

Szczegóły
Tytuł 10928
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10928 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10928 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10928 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

DOROTA GELLNER Ziewnik Spółka Wydawniczo-Księgarska Redaktor Ewa Bereza Redaktor techniczny Zbigniew Winiarski Text © copyright by Dorota Gellner. Warszawa 1991 lllustrations © copyright by Bogusław Luśtyk. Warszawa 1991 UICZII • 8 91 ISBN 83-85004-96-3 Spółka Wydawniczo-Księgarska. Warszawa 1991. Wydanie I. Papier offset kl. III. Zam. wyd. 117/90. Zam. druk. 335/90. BZGraf. i i Spółka Wydawniczo-Księgarska Warszawa 1991 Przez lasy, pola, strumyki, wędrują ziewające wierszyki. Jeden ma krótkie nóżki i zamiast liter — poduszki. Po dróżkach powoli człapie i co pięć kroków chrapie. Drugi siadł na parkanie w rymowanej piżamie i jest nie wiadomo o czym, bo tytuł przykryty ma kocem. Trzeci wiersz się owinął papierową pierzyną, a czwarty ziewał i ziewał aż w końcu się sennie rozśpiewał, wysypał nuty z kieszeni i w kołysankę się zmienił! f"'. Przyszedł sobie smok. Nazywał się Mrok. Najpierw połknął wszystkie szkiełka, koraliki, świecidełka, pęknięte lusterko i pasek z klamerką. Potem w kuchni siadł, wszystkie blaski zjadł. Zlizał z filiżanek wzorki pozłacane i ze szklanek wszystkich kryształowe listki. Wreszcie dłuuugim skokiem przeleciał nad blokiem. Przeleciał nad blokiem, wypił światła z okien, tupnął smoczą nogą, świat omroczył mrokiem. J. 1 V ;»V ?*/.« »vrl lAJLif *t '0 Jty" A królewna ziewa i ziewa, wiesz? I sny spadają na drzewa jak deszcz. Pod płotem w puszystej trawie zwinął ogon latawiec. Kot czarny wbiega na schodki a oczy ma wielkie jak spodki. A oczy ma jasne jak szkiełko i wieczór niesie w futerku. Wieczorem na niebie zaspanym zjawia się kołyska pełna kołysanek. Dla dziewczynek — kołysanki jak wstążki, dla kotów — w bure łaty lub prążki. Dla zmarzluchów — ciepłe i miękkie jak z waty a dla ptaków kołysanki: pierzaste, skrzydlate, fruwające tam i z powrotem po kołysce, jak po klatce złotej! Chrapie śliwka w cieniu drzewa. Jaki sen jej noc wyśpiewa? Czy liliowy czy niebieski z małą pestką w kształcie łezki? Co się przyśni kwaśnej wiśni? Jaki sen jej noc wymyśli? Czy jej wyśni, czy jej zmyśli sen z wachlarzem wąskich liści? Senne jabłko mruży oczy. Jaki sen mu noc potoczy? Jaki sen potoczy dróżką? Czy rumiany jak jabłuszko? A właśnie że taki wyszywany w ptaki! Od dołu do góry otulony w chmury! .<* ?.: Jestem cała, cała niebieska. Wieczór mi siadł na sukience. I niebieskie mam włosy i ręce, koraliki i chusteczkę w kieszeni, i marzenie! Niebieskie marzenie! A za oknem błękitne są drzewa i ptak na niebiesko zaśpiewał przez sen. Tylko gwiazda na niebie złotem się do mnie śmieje i mruga nad miastem uśpionym, utkanym z tysiąca światełek. . #*% *»^'i ' A nad bajkową łąką księżyc wschodzi / złotą biedronką. Złotym żukiem, złocistym chrząszczem, balonikiem na nieba wstążce. O! Wiatr dmuchnął! Popchnął balonik, splątał trawom frędzelki uśpione. ..,:?? I przez chwilę było widać .;'.?' ; jak po łące gwiazdy szły na obcasach błyszczących. ^'Śtf s 4v.v'^V Idzie noc, gwiazdy ma na kapciach. Czy to noc? Czy to noc ., czy babcia? Idzie noc, schyla siwą głowę, ma we włosach nitki księżycowe. Cienką laską ciemność rozgarnia, żółte wstążki wiąże na latarniach. I kokardy rzuca z aksamitu — niech udają ćmy aż do świtu. Wysoko na ścianie domu mieszka dziewczynka z neonu. Mieszka? Nie! ' ?' : Już tam jej nie ma! Biegnie w dół po nocnych cieniach! Błyszczące ma skarpetki, świetliste sznurowadła... Żeby tylko nie spadła! O! Skoczyła na ulicę! Z barwnych świateł ? ma spódnicę, a w jej szklanej dłoni bukiet kwiatów płonie. Sama? W nocy? Na ulicy? Może płaszczyk jej pożyczyć? Może dać coś do zjedzenia? Ale co to? Już zniknęła! Zgasły kwiaty i spódnica! Znowu pusta jest ulica! Jeszcze tylko na chodniku świecą ślady jej bucików. ""?*'; ?"?'"*II %.'?*&-?. .& Stary niedźwiedź mocno śpi. Więc dlaczego nie śpisz ty? Wkoło noc pluszowa, złoto-granatowa rozrzuciła dobre sny. ' A ty misiu nie śpisz, łez masz pełne futro. Jeśli mi nie uśniesz, będziesz śpiący jutro! Zaśnij, misiu, zaśnij, zamknij czarne oczy, bo już snu perełki noc po niebie toczy. Zaśnij, misiu, zaśnij, daj pluszową łapkę, bo już noc rozkłada koc w niebieską kratkę. zz A ja nie chcę spać! Ja się wolę bać! Zamiast wejść pod koc, wolę patrzeć w noc. A ja nie chcę spać! Chcę za szafą stać, patrzeć sobie stąd w najciemniejszy kąt. Bo wyłażą z kąta wróżki — dzikie wróżki! Głowy mają jak poduszki, jak poduszki! Skaczą sobie po pokoju z dzikim wrzaskiem, wygryzają z książek wiersze i obrazki... Namawiają się na ucho z moim kotem i malują na suficie serca złote! A ja nie chcę spać! Ja się wolę bać! Mamo, nie wchodź tu! Nie strasz wróżek stu! Gdy nad miastem .';- noc zapada i na drzewie księżyc drzemie, w starym parku po alejach zaczynają krążyć cienie. *: Cień do cienia * się uśmiecha, cień do cienia kiwa ręką, cień cienistą chwyta piłkę i wzdłuż stawu biegnie prędko. W cieniu ławki cień dziewczynki trzyma w dłoniach cienie wstążek i te wstążki na warkoczach jak motyle czarne wiąże. Lecz o świcie cienie z parku wybiegają alejkami, żeby znowu po ulicach chodzić grzecznie tuż za nami. X ip &?'? ?*k-4F \ 'a M :v /< 'I- ^ ' t,^* ^ :# ?^ ^t f Spałam przeszło sto lat! Ze mną ogród i sad, król, królowa i paź czarnooki. Ze mną spał cały świat — kamień, drzewo i kwiat, psy i ptaki, i myszy, i koty... I wciąż jeszcze jestem śpiąca od początku aż do końca. Od bucików po warkocze sen ramieniem mnie otoczył i coś szepcze mi do uszka. Świat jest miękki jak poduszka, a zza okna na mnie zerka zieleń miła jak kołderka. Lecz już dość tego! Dość! Zrobię czarom na złość! Prędko zdmuchnę sen z warkoczy i do innej bajki wskoczę! *'}•>•;, Miasto, miasto uśpione i cisza. A w ciszy dzwonek. Czy słyszysz? To tramwaj jedzie po szynach. W wagonach tłum zaspany i łóżka, łóżeczka, tapczany, kanapy, wersalki, kołyski i snami wypchane walizki. Tu poducha, tu ziewnik, tam welon Śpiącej Królewny. A w ostatnim wagonie różne cienie stłoczone. I my, chociaż o tym nie wiemy, też tym tramwajem jedziemy. Ach ten bal! Ach ten bal! Popatrz, ile tańczy par! Jedwabne pończoszki, paseczki i groszki, przy każdej sukience wróbelki jak broszki. Kucyki, warkocze — tu rude tam złote, a płaszczyk królewny szumiący i śpiewny! Srebrzyste koronki, perełki, pierścionki, kokardy jak róże, w kokardach biedronki. We włosach dziewczynki motyle jak spinki, a oczy księżniczki jak czarne guziczki. Lecz już kończy się bal i rozpływa się sen — już na zwodzony most karetą wjeżdża dzień. 3Z r Na strychu, za półką z książkami leży Z i e w n i k z zasuszonymi snami. Ziewnik w okładkach z pierzyny. Jest w nim wszystko to, co prześnimy: są sny Dziadka pachnące fajką i Babci — z różą w bukiecie. I dziwny sen Praprababci wyśniony w starej karecie. Są sny Taty i Mamy i moje — pomazane kredkami — o lalkach, misiach i kotkach. A także sen Braciszka malutki jak grzechotka. I jeszcze dużo jest miejsca w tym Ziewniku ze snami dla tych, którzy będą śnić po nas pod tymi samymi gwiazdami. Ziewające wierszyki 4 Smok 6 Wieczór 8 Kołyska pełna kołysanek 10 Owocowa kołysanka 12 Jestem cała niebieska 14 Nad bajkową łąką 16 Idzie noc 18 Dziewczynka z neonu 20 Zaśnij, misiu! 22 Dzikie wróżki 24 Cienie 26 Piosenka Śpiącej Królewny 28 Tramwaj 30 Sen o balu 32 Ziewnik 34 ISBN 83-85004-96-3