104
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 104 |
Rozszerzenie: |
104 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 104 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 104 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
104 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
TYTU�: Do mieszczanstwa
AUTOR: Pierre Proudhon
OPRACOWA� : A. Szymczyszyn ([email protected]) ------
-----------------------------------------------------------------
--
Cze�� wam, Mieszczanie, za te nowe pr�by. Wy�cie byli zawsze
najbardziej nieustraszeni, najzdolniejsi po�r�d rewolucjonist�w.
Wy�cie to ju� od trzeciego stulecia ery chrze�cija�skiej za
pomoc� waszych zwi�zk�w municypalnych ca�unem okryli Pa�stwo
rzymskie w Galii. Gdyby nie Barbarzy�cy, kt�rzy wtargn�li, by
nagle zmieni� oblicze rzeczy, Republika przez was ukonstytuowana
by�aby rz�dzi�a w ci�gu �redniowiecza. Monarchia w naszym kraju
jest franko�ska, pami�tajcie o tym; ona nie jest galijska.
Wy�cie to w czasie p�niejszym, przeciwstawiaj�c gmin� zamkowi,
kr�la wielkim wasalom, pokonali feudalizm.
Wy�cie to, wreszcie, od lat osiemdziesi�ciu g�osili jedn� po
drugiej wszelkie idee rewolucyjne, wolno�� wyzna�, wolno��
prasy, wolno�� zebra�, wolno�� handlu i przemys�u; wy�cie przez
wasze uczone konstytucje zdobyli przewag� nad o�tarzem i tronem;
wy�cie ustanowili na niezniszczalnych podstawach r�wno�� wobec
prawa, kontrol� prawn�, jawno�� dochod�w pa�stwowych,
podporz�dkowanie Rz�du Krajowi, wszechw�adztwo Opinii.
Wy�cie sami, wy jedyni, tak jest, wy�cie ustanowili zasady,
wy�cie za�o�yli podwaliny Rewolucji w XIX stuleciu.
Nic, co pr�bowano robi� bez was, �ycia nie mia�o.
Nic, co�cie wy przedsi�wzieli, nie chybi�o.
Nic, co wy przygotujecie, nie zawiedzie.
Przed Mieszcza�stwem despotyzm schyli� g�ow�: szcz�liwy
�o�nierz i Pomazaniec prawowity, i Obywatel Kr�l z chwil�, kiedy
mieli nieszcz�cie wam si� nie podoba�, przedefilowali przed
wami jak cienie. Mieszczanie Francji, inicjatywa poryw�w
Ludzko�ci do was nale�y. Proletariusz-nowicjusz nazywa was swymi
mistrzami, swymi wzorami. Czy� by�oby mo�liwe, aby�cie wy po
przeprowadzeniu tylu rewolucji stali si� w spos�b
nieprzebaczalny, bez powodu, bez interesu, bez honoru-
antyrewolucjonistami?
Znam wasze �ale: datuj� si� one nie od lutego.
Pewnego dnia, 31 maja 1793 roku, byli�cie zaskoczeni, wyparci
przez lud sankiulocki. W ci�gu czternastu miesi�cy, w ci�gu
najstraszliwszego okresu, jaki kiedykolwiek przebyli�cie, ster
rz�d�w uj�li w swe r�ce trybuni ludowi. C� oni uczynili w ci�gu
tych czternastu miesi�cy dyktatury dla swoich biednych Klient�w?
Niestety, nic! Zarozumiali jak zawsze i gadatliwi, wszystkie
swoje wysi�ki ograniczyli do jakiego takiego kontynuowania
waszej pracy. W roku 1793, podobnie jak w 1848, wybra�cy ludu -
po�r�d kt�rych wi�kszo�� z ludu nie pochodzi�a - troszczy�a si�
tylko o w�asno��; o pracy zgo�a nie my�leli. Poza stawianiem
oporu w obcych krajach si�y rz�dowe by�y ca�kowicie po�wi�cone
zabezpieczaniu waszych interes�w. To jednak nie z�agodzi�o
waszej urazy wywo�anej tym targni�ciem si� na wasze stare
prerogatywy. Lud bowiem przy swoim braku do�wiadczenia nie
potrafi prowadzi� wszcz�tej przez was rewolucji, odk�d po
termidorze, jak mu si� zdawa�o, wy�cie si� tej rewolucji
wyparli. Sta�o si� to dla naszego kraju hamulcem post�pu oraz
pocz�tkiem naszej pokuty. Proletariat s�dzi�, �e m�ci si� na was,
narzucaj�c waszej pysze przez swoje g�osowanie samow�adztwo
bohatera. Siali�cie op�r, a zebrali�cie despotyzm. Wolno��
zosta�a zast�piona Chwa��, najbardziej zgubnym, najbardziej
g�upim ze wszystkich bo�yszcz. W ci�gu lat pi�tnastu trybuna by�a
niema, mieszcza�stwo upokorzone. Rewolucja skuta �a�cuchami.
Wreszcie dzi�ki wam Karta 1814 roku, wydarta, a nie z �aski
nadana, wbrew temu, co by si� o tym m�wi�o, zosta�a na nowo w
�wiat rzucona; przed up�ywem pi�tnastu lat dawne rz�dy prze�y�y
w dniach lipca swoje Waterloo.
W 1848 roku lud, poparty podobnie jak w 93 waszymi
patriotycznymi bagnetami, wyp�dza z Tuilerii starego szalbierza
i proklamuje Republik�. W tym wzgl�dzie staje si� on
wyrazicielem waszych uczu�, wyci�ga prawowite konsekwencje z
waszej d�ugotrwa�ej opozycji. Ale lud nie by� jeszcze bynajmniej
wtajemniczony w �ycie polityczne; po raz drugi kierowanie
rewolucj� wymkn�o mu si� z r�k. I tak samo jak w roku 93
zarozumialstwo to sta�o si� na nowo przedmiotem waszego gniewu.
Jak� jednak krzywd� wyrz�dzi� ten nieszkodliwy lud podczas
owego trzymiesi�cznego bezkr�lewia, �e wy zaledwie przywr�ceni
do w�adzy, wykazali�cie si� tak gor�cymi reakcjonistami? Rz�d
Tymczasowy my�la� tylko o tym, aby zado��uczyni� waszej mi�o�ci
w�asnej, uciszy� wasze niepokoje. Pierwsz� jego my�l� by�o
przypomnienie wam o radzie familijnej; jego jedynym pragnieniem
by�o, by wam przekaza� opiek� nad proletariatem. Lud nie
sprzeciwia� si� temu, przyklaskiwa�. A wy, czy to przez
potrzeb� odwetu tej tradycyjnej dobroduszno�ci, czy te� z powodu
przyw�aszczenia sobie prawa do tego, wy, kt�rym przywr�cono
dominuj�c� rol� w polityce, traktowali�cie tych naiwnych
rewolucjonist�w, jak gdyby oni byli band� w��cz�g�w i nicponi�w.
Rozstrzeliwali�cie, zsy�ali�cie, skazywali�cie na galery biednych
robotnik�w, kt�rych do buntu pcha� l�k przed g�odem i kt�rych
hekatomba s�u�y�a za odskoczni� dla trzech czy czterech intryg
w Komisji Wykonawczej i Zgromadzeniu. Mieszczanie, stali�cie
si� okrutni i niewdzi�czni: tote� represje, jakie nast�pi�y po
dniach czerwcowych, wo�a�y o pomst� do nieba. Wy�cie si� stali
wsp�winowajcami reakcji, wy okryli�cie si� ha�b�.
Obecnie znowu pojawili si� intryganci polityczni,
zdemoralizowani przez wszelkie formy rz�du, obiekty waszej
odwiecznej nienawi�ci. Ob�udnicy, potrafili was otumani�;
przyjaciele obcych kraj�w, uczynili z was cichych wsp�lnik�w
swojej antynarodowej polityki; s�udzy wszelkich tyranii, kt�re
wy�cie pokonali, ��cz� si� z wami ka�dego dnia w swych zemstach
zab�jczych dla wolno�ci. W ci�gu trzech lat wasi rzekomi zbawcy
�ci�gn�li na was wi�cej ha�by, ani�eli p� wieku niepowodze�
sprowadzi�o n�dzy na proletariat. I ci ludzie, kt�rym wasza
�lepa nami�tno�� pozwoli�a uj�� w r�ce nieograniczon� w�adz�,
drwi� z was i was zniewa�aj�; przedstawiaj� was jako wrog�w
wszelkiego �adu, niezdolnych do karno�ci, zara�onych filozofi�,
liberalizmem, socjalizmem; oni was maj� za REWOLUCJONIST�W!
Przyjmijcie, Mieszczanie, to miano jako tyt� do waszej chwa�y
i jako r�kojmi� waszego pojednania z proletariatem. Pojednanie
- powiadam wam - to rewolucja. Wr�g wtargn�� do naszej domeny:
niechaj jego obelgi s�u�� wam za has�o do zbi�rki. Wy, seniorzy
Rewolucji, kt�rzy byli�cie �wiadkami narodzin i �mierci tylu
despotyzm�w, od Cezar�w a� do njm�odszych Bourbon�w, wy�cie nie
mogli uchybi� waszemu przeznaczeniu. Serce mi m�wi, �e jeszcze
co� zdzia�acie. Rewolucja wyci�ga do was swe ramiona: ratujcie
lud, ratujcie siebie samych, jak to czynili wasi ojcowie;
ratujcie poprzez Rewolucj�.
Biedna Rewolucja! Wszyscy obrzucaj� j� kamieniami. Ci, kt�rzy
jej nie spotwarzaj�, nie ufaj� jej jednak i pracuj� najusilniej
nad tym, aby j� sprowadzi� na manowce. Jedni m�wi� wam o
przed�u�eniu w�adzy Prezydenta; inni prawi� o po��czeniu dw�ch
kierunk�w i o konieczno�ci jak najszybszego uporania si� z
dylematem: moarchia czy demokracja. Ci broni� Konstytucji z 1848
roku, tamci o�wiadczaj� si� za Prawodastwem bezpo�rednim...
My�la�by kto, �e to sprzysi�enie empiryk�w przeciwko idei
lutego.
Gdyby ta polityka mog�a s�u�y� do czegokolwiek, gdyby
rozporz�dza�a najmniejsz� cho�by si�� utrzymania si� i pokoju -
by�bym milcza�. Nie m�ci�bym, Mieszczanie, waszego spokoju. Ale
niezale�nie od tego, czy jest kto za Rewolucj�, czy przeciwko
niej, Rewolucja na was zak�ada swe fundamenty i to z szybko�ci�
tysi�ca mil na sekund�. Nie chodzi tu o dyskutowanie na jej
temat: trzeba, �eby�cie si� przygotowali na jej przyj�cie; a
przedewszystkim trzeba, �eby�cie j� poznali. W czasie
d�ugiego przebywania w wi�zieniu, gdy w�adze, �ami�c moje
dziennikarskie pi�ro, trzymaj� mnie z dala od codziennej
polemiki, moja rewolucyjna dusza podr�uje znowu po krainie
Idei.
Z moich w�druwek po tej krainie, le��cej poza przes�dami
naszego starego �wiata, przywioz�em troch� nasion , kt�rych
uprawa nie mo�e si� nie uda� na naszej przysposobionej glebie.
Pozw�lcie, �e ofiaruj� wam dzisiaj ich pr�bk�. Wam, Mieszczanie,
przypada honortego siewu, kt�rego pierwszym owocem b�dzie
przywo�anie na wasz� pami�� jedynej sprawy, jak� warto w tych
czasach si� wam zaj�� i o jakiej si� wsz�dzie zapomina -
Rewolucji. I oby po mnie, zach�ceni moim przyk�adem, naj�mielsi
badacze mogli dokona� wreszcie od tak dawna wymarzonego odkrycia:
Republiki demokratycznej i spo�ecznej!
Z braterskim pozdrowieniem
P. J. Proudhon
Conciergerie, 10 lipca 1854