10102
Szczegóły |
Tytuł |
10102 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10102 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10102 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10102 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wojciech Go��bowski
Do zobaczenia w nocy. Pami�tnik.
Dnia szesnastego stycznia wyszed� z domu i nie wr�ci� pan Andrzej Szyszko, lat 47, zamieszka�y w L�borku. Wzrost
[...]
Ca�� win� zrzuci�em na nieszczelno�ci okna. Na dworze le�a�y kopy �niegu, zimny wiatr hula� do woli. Niedok�adna
budowa bloku nie by�a w stanie go zatrzyma� na zewn�trz. Z�y na projektant�w, wykonawc�w, na wiatr, zim� i w
og�le, odwr�ci�em si� na drugi bok. R�k�, na kt�rej poczu�em zimny powiew, schowa�em pod ko�dr� i uporczywie
stara�em si� zasn��.
W ubieg�� �rod�, pi�tnastego lutego wysz�a z domu i nie wr�ci�a pani Zofia Maer, zamieszka�a w Tczewie [...]
Pierwszy przypadek, ten styczniowy, przypomnia�em sobie w lutym. Okoliczno�ci by�y podobne. Cho� na dworze po
�niegu pozosta�o tylko szare b�oto, wiatr nadal by� ch�odny. Nie zwr�ci�bym wi�kszej uwagi na zimny powiew wok�
prawego nadgarstka, gdyby nie to, �e ca�a prawa r�ka spoczywa�a bezpiecznie pod ko�derk�.
Dnia siedemnastego marca bie��cego roku wyszed� z domu i nie wr�ci� obywatel Tucholi, Wies�aw Mazur, lat 32 [...]
Dopiero w marcu dopad�o mnie to skojarzenie. Pami�tam, by� ciep�y, mi�y wiecz�r, ani �ladu wiatru. Tym bardziej
wi�c zaskoczy�o mnie nag�e zimno na mojej r�ce. Po parunastu dniach, gdy b��dz�c po kana�ach telewizji kablowej
us�ysza�em suchy komunikat, zrobi�o mi si� zimno nie tylko na r�ce. Wspomnienia po��czy�y si� w pary i uderzy�y
mnie jak m�ot kowalski, rzucaj�c mn� z powrotem na kanap�, z kt�rej to nieopatrznie wsta�em. Wypi�em chyba ze
�wiartk� tego, co mia�em, zanim nie opanowa�em si� na tyle, by m�c i�� spa�.
Pi�tnastego kwietnia wyszed� z domu i nie wr�ci� [...]
Tym razem wiedzia�em, �e przyjdzie. Co noc w okolicy po�owy miesi�ca czuwa�em czekaj�c na lodowaty powiew. I
nie zawiod�em si�. Przyszed� i odszed� r�wnie nagle, pozostawiaj�c po sobie tylko makabryczne wspomnienie. I strach.
Narastaj�cy z miesi�ca na miesi�c. Z dnia na dzie�. O co tu chodzi ? Czemu ja ? Przecie� zagini�� by�o wi�cej -
dlaczego wi�c "czuj�" tylko te z po�owy miesi�ca ? Dziesi�tki pyta�. �adnych odpowiedzi. Strach.
Dnia czternastego maja wysz�a z domu i nie wr�ci�a [...]
Spogl�daj�c w kalendarz, zorientowa�em si� w jednym : "moje" zagini�cia zdarza�y si� wy��cznie w pe�ni� ksi�yca. Z
dok�adno�ci� co do p� dnia. Co do kilku godzin. Jedna odpowied� - ile� nowych pyta� ! Zacz��em zapisywa�
komunikaty - mo�e owe osoby posiadaj� jakie� wsp�lne cechy ? Mo�e s� tymi cechami (t� cech�) powi�zane ze mn� ?
A, przy okazji - jakby w odpowiedzi na ch��d wok� prawego nadgarstka, wok� lewego pojawi�o si� nie�mia�e
ciepe�ko. Czy�by reakcja obronna organizmu?
Trzynastego czerwca bie��cego roku wyszed� z domu i nie wr�ci� [...]
Zimno i ciep�o staje si� coraz bardziej intensywne. Nadal nic z tego nie rozumiem. Boj� si� przyzna� komukolwiek -
jak nic pomy�l�, �e si� pr�buj� z nich nabija�. Albo wy�l� mnie do psychiatry. My�la�em te� o p�j�ciu do lekarza lub
na policj�, ale c� bym im powiedzia�?
Dnia dwunastego bie��cego miesi�ca wyszed� z domu i nie wr�ci� [...]
Lato! Omal nie przegapi�em pe�ni ksi�yca. Zimno zn�w da�o zna� o sobie. Niestety, coraz bardziej makabrycznie.
B�d�c przygotowanym na jego przyj�cie, stara�em si� jako� je wyczu�, zbada�, czy co� w tym gu�cie. Gdybym zna�
wcze�niej rezultaty, chyba wola�bym si� upi�. Zimno bowiem (podobnie zreszt� ciep�o) uformowa�o si� na kr�tko w
kszta�t pier�cienia. Bardzo nieregularnego - raz szerszego, raz w�szego. A� za bardzo przypomina�o dotyk d�oni, ale
dotykiem, jako takim, nie by�o. Pr�dzej by�o to, jakby - oj, jakby to opisa� - o, na przyk�ad gdyby kto� chcia� chwyci�
ci� za r�k�, lecz w ostatniej chwili zrezygnowa�. Albo gdy zbli�ysz si� do pieca - czujesz jego ciep�o, cho� go nie
dotykasz.
Dziesi�tego sierpnia wysz�a z domu i nie wr�ci�a [...]
Nadal niewiele odpowiedzi. Ale, ach ! Znalaz�em co�. Jakby szlak. Jednak zapisywanie komunikat�w da�o rezultat.
Je�li si� nie myl�, "moje pierwsze" dochodzi�y gdzie� z P�nocy. To by si� zgadza�o. Od maja do sierpnia - cztery
zagini�cia. Cztery miasta. W�oc�awek. Konin. Kalisz. Wielu�. Szlak wiod�cy nieub�aganie na po�udnie. Ci�gle �adnych
cech wsp�lnych zaginionych. Wysocy i niscy. Chudzi i otyli. M�odzi i starzy. Niczym w �redniowiecznym "dance
macabre". Ka�dy jest wybrany. Nikogo nie ominie. Ponowna obserwacja potwierdzi�a dotyk r�k. Zimnej i ciep�ej.
Dotyk jednak nie cia�a, lecz ducha. Jest co� dziwnego w tej "zimnej" r�ce. Jakby jaka� nieregularno��, kt�rej pomimo
narastania intensywno�ci dozna� nie mog� okre�li�.
Dnia dziewi�tego wrze�nia [...]
Odkry�em sekret "zimnej" d�oni. Odkrycie to rzuci�o mnie na skraj szale�stwa, na dno strachu wdzieraj�cego si� w
ka�d� kom�rk� cia�a. Zimna r�ka nie by�a ludzka. Abstrahuj�c od jej temperatury, mia�a (ma) trzy nienaturalnie d�ugie
palce. I chwytny kciuk POMI�DZY palcem drugim a trzecim. Przez nast�pne par� dni by�em pijany - po takim
odkryciu nie mia�em i tak co ze sob� zrobi�.
Ko�cz� ju� ten pami�tnik. Wrze�niowy wyb�r - Lubliniec wyra�nie wskazuje dalszy ci�g w�dr�wki. Pogodzi�em si� z
tym, �e to ja b�d� nast�pny. No, chyba, �e co� nie wypali i TO przejdzie obok mnie. Co wtedy zrobi� z tymi kartkami ?
Mo�e podr�. Mo�e spal�. Nie wiem. Na pewno nie znajdziecie ich na moim biurku. Ale tak si� nie stanie. Wiem o tym.
To si� czuje - owo zbli�anie si� nieuniknionego. Co by tu jeszcze napisa� ? Mo�e par� s��w o sobie. Mieszkam (skoro
to czytasz, to znaczy, �e powinno tu pisa� "mieszka�em") sam, adres najbli�szej rodziny jest w notesie, kt�ry po�o��
obok. Bior�c pod uwag�, �e nie znajdziecie mojego cia�a, nie k�opoczcie si� z pogrzebem. Najwy�ej ma�y, symboliczny
krzy�. By�em ochrzczony, wi�c niech ju� b�dzie ten krzy�.
Taaak. Zapada zmrok. Dzi� pe�nia. Ciekawe, dok�d zaprowadzi mnie dzi� zimna r�ka. A mo�e b�dzie to s�odki g�os ?
A� w ko�cu chwyciwszy mnie mocno, jedn� moj� "p�cielesn�" r�k� po�o�y na wybra�cu listopadowym, samemu
tak�e przypiecz�towuj�c nieuniknione. Co potem ?
Ha ! A mo�e b�d� was straszy� po nocy ?