10096
Szczegóły |
Tytuł |
10096 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10096 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10096 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10096 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Casanova zakochany
Tytu� orygina�u Casanova
1998
(tlum. Katarzyna Kasterka)
2000
Powie��: Drobna historyjka,
Zwykle o mi�o�ci.
Ze �S�ownika� Samuela Johnsona
Dla PW i DK
OD AUTORA
Powie�� ta cz�ciowo oparta jest na pami�tnikach Casanovy �Histoire de ma vie�, spisanych przeze� w podesz�ym wieku w zamku ksi�cia Waldsteina w Dux, na pograniczu czesko-niemieckim. G��wnie jednak przedstawione tu wydarzenia s� wytworem fikcji literackiej.
Historyczny Casanova zmar� 4 czerwca 1798 roku - jego organizm pokona�y w ko�cu siedemdziesi�t trzy lata niezwyk�ych przyg�d. Pochowano go na cmentarzu �wi�tej Barbary, na obrze�ach Dux. Kamie� nagrobny z nazwiskiem nie dotrwa� do naszych czas�w, zachowa�a si� jednak legenda g�osz�ca, �e przez wiele lat rdzewiej�cy krzy� nad jego grobem zahacza� o suknie m�odych kobiet przechodz�cych �cie�k� obok.
Marie Charpillon by�a p�niej kochank� angielskiego radyka�a Johna Wilkesa, jednak po roku 1777 - w wieku zaledwie trzydziestu jeden lat - znik�a z kart historii. Jej los pozosta� nieznany.
Cze�� pierwsza
Zaskrzypia�y drzwi i z holu wp�yn�a fala �wiat�a. S�u��cy otworzy� okiennice, pchn�� je na zewn�trz i zacieraj�c r�ce, rozejrza� si� po oproszonych �niegiem dachach Dux. Stary cz�owiek siedz�cy na krze�le za jego plecami z psem u st�p przesta� szlocha�, st�umi� bez�adne mamrotanie i wci�gn�� w nozdrza aromat nowego dnia.
- Go�� do pana, mein Herr - oznajmi� s�u��cy, odwracaj�c si� od okna i obrzucaj�c starca takim wzrokiem, jakby mia� przed sob� posta� z jednego z wielkich arras�w nale��cych do ksi�cia Waldsteina, zwieszaj�cych si� ze �cian pe�nego przeci�g�w dolnego holu - cz�owieka utkanego z delikatnej nici, tak chudego i wyniszczone go, �e nikogo by nie zdziwi�o, gdyby przez jego pier� prze�witywa�o oparcie krzes�a, na kt�rym siedzia�.
- Go��?
- Jaka� �dama�, mein Herr. Sehr sh�ne.
Bezczelniejszy ni� zazwyczaj - bo ksi��� wyjecha� do Feldkirchner, a majordomus nazywa� starca dziwad�em i reliktem przesz�o�ci (obrzuca� go nawet jeszcze mniej wyszukanymi s�owy) - s�u��cy przymru�y� porozumiewawczo oko, cmokn�� oble�nie i wymkn�� si� z pokoju. Stary cz�owiek, walcz�cy w tym czasie z okrywaj�cymi go pledami i si�� grawitacji, zdo�a� w ko�cu podnie�� si� z krzes�a i ruszy� w stron� drzwi, wymachuj�c przy tym zwini�tymi w pi�� r�kami, przypominaj�cymi rogi ogarni�tego furi� �limaka.
- Czy�cicielu nocnik�w! Jakobinie! Tw�j pan o tym us�yszy, n�dzny robaku!... A co z ogniem, h�? Chcesz mnie zamrozi� na �mier�? Bodaj�e ki�a z�ar�a ci nos!
�w wybuch w�ciek�o�ci by� jednak zupe�nie pozbawiony sensu, starzec wykrzykiwa� bowiem swe obelgi po w�osku, a �ci�le m�wi�c w dialekcie weneckim, zupe�nie niezrozumia�ym dla tych barbarzy�c�w. Po tysi�ckro� ju� obiecywa� sobie, �e nauczy si� kilku najbardziej obscenicznych niemieckich i czeskich wyzwisk - przeszywaj�cych trzewia r�wnie gwa�townie, jak doskona�e ostrze toleda�skiej szpady. Gdyby zna� takie dosadne s�owa, w�wczas zyska�by mo�e nieco szacunku. Ale teraz, oczywi�cie, by�o ju� za p�no na rewolucyjne posuni�cia, czas cud�w przemin��.
Stary cz�owiek potrz�sn�� g�ow� i podrepta� w stron� okna. Smugi dymu wype�za�y z okolicznych komin�w, a �nieg - po nocnej przerwie - zn�w zacz�� sypa�, pokrywaj�c z wolna delikatne hieroglify ptasich st�p na parapecie. P�atki �niegu, wiruj�c, opada�y na plac targowy, gdzie na tle pokrytych puchem g�sich cia� nabiera�y szarawej barwy. Starzec dostrzeg� w ich pobli�u plam� czerwieni - znak, �e niedawno pop�yn�a tam krew.
Na dzi� musia� przypada� dzie� targowy, a pewnie te� dzie� szczeg�lnych uciech, zjawi� si� bowiem objazdowy teatrzyk marionetek, z lalkami zrobionymi z ko�ci i drutu oraz starym wiernym mu�em, obwo��cym cierpliwie ca�� trup� od Olmutzu po Hubertusburg. Onegdaj i on, wsparty na lasce, schodzi�, by popatrze� na ich facecje, bo by�o w tych widowiskach co� prawdziwie uciesznego. Na jego cze�� trupa - ten rodzaj ludzi zawsze traktowa� go z du�� uprzejmo�ci� - przedstawia�a niekiedy marionetkow� wersj� commedia dell�arte: z Dottore i Brighell�, Arlecchinem i, oczywi�cie, Kapitanem Spavento, kt�ry nie m�g� nosi� koszuli, bo ilekro� zawrza� oburzeniem, g�ste w�osy je�y�y mu si� na piersi. Te spektakle pobudza�y starego cz�owieka do �miechu, ale i do p�aczu - idiotycznych starczych �ez, g�stych niczym bursztynowa �ywica, kt�rych nie potrafi� w �aden spos�b powstrzyma�.
�e te� przyjdzie mu dokona� �ywota w�a�nie w takim miejscu! W tej smaganej wichrami trupiarni na kra�cach Bohemii - chocia� trzeba przyzna�, �e niekiedy wiosn� b�d� latem przyp�ywa� tu lekki wietrzyk z po�udniowego zachodu, pozwalaj�c mu przez p� dnia kosztowa� smak innego �wiata: ukwieconych balkon�w, kolumnad sk�panych w liliowym cieniu, popo�udni tak d�ugich, �e zdawa�y si� trwa� ca�e �ycie, szczeg�lnie gdy le��c w ramionach jakiej� pi�kno�ci, wdycha�o si� aromat jej w�os�w i ciep�ego oddechu bij�cego spod pukli rozsypanych na piersi...
Nie. My�li o kobietach nie by�y ju� dla niego, chocia� zdarza�o si� czasami, �e o nich �ni�, a gdy si� budzi�, okrywaj�ce go prze�cierad�a ujawnia�y drobne wybrzuszenie �wiadcz�ce, i� niewielkie ilo�ci krwi przedostawa�y si� jeszcze niekiedy do jego m�sko�ci. Zdecydowanie lepsze by�y jednak te noce, gdy sen jedynie odcina� go od wszelkiej �wiadomo�ci - by� pr�b� �mierci, przed kt�r� starzec nie zamierza� si� ju� d�u�ej ukrywa�. Sny, niegdy� tak pokrzepiaj�ce, teraz jedynie ur�ga�y jego godno�ci.
Na stole, w�r�d szparga��w, odkry� resztki jajka na twardo. Obejrza� je z uwag�, po czym u�ama� kawa�ek zimnego bia�ka i w�o�y� po�ow� do ust, reszt� za� nakarmi� sw� foksterierk�, Finette, g�adz�c przy tym pieszczotliwie jej uszy. Potem powoli, sztywno pochyli� si� i uca�owa� przystrzy�ony, g�adki welwet psiej g�owy.
- Czy�by ten padalec powiedzia�, �e mamy go�cia?
Ulubienica wpatrywa�a si� we� uwa�nie, a w tym spojrzeniu nie by�o ani krzty bezmy�lno�ci; wydawa�o si� przepe�nione inteligencj� i �alem, i� na ten gest uczucia nie mo�e odpowiedzie� inaczej jak tylko w�szeniem, machaniem ogona i przyjaznymi pomrukami. Starzec wzruszy� ramionami. Teraz ju� nigdy nikogo nie oczekiwa�, ale ludzie i tak wci�� si� zjawiali - przybywali jako jego go�cie i cho� ich nie rozpoznawa�, nie potrafi� wydoby� z pami�ci ich twarzy, wita� jednak przyja�nie, poniewa� czasami przynosili ze sob� prezenty: wino, ser mascarpone, a niekiedy nawet langusty, za kt�rymi przepada�, a z kt�rych kucharz przyrz�dza� dla� zup�. Przybysze siadali, grzecznie wys�uchiwali opowie�ci, kiwali g�owami i pr�12 Casanova zakochany bowali nak�oni� go do rozmaitych niedyskrecji - chocia� zupe�nie nie m�g� sobie wyobrazi�, kto jeszcze z ludzi, kt�rych zna�, pozosta� na tej ziemi, i kto m�g�by sp�on�� rumie�cem z powodu jego zwierze�.
Tak czy inaczej tym razem nasz�a go ochota, by wdzia� porz�dny �akiet. Zosta�y mu jeszcze ze dwa godne okrycia, kt�re zdo�a�y si� oprze� molom i wilgoci. No i te papiery, nadaj�ce jego komnacie wygl�d kantoru ob��kanego kancelisty! Czas, by j� wreszcie uprz�tn��, bo s�u�ba nigdy si� do tego nie zabierze. Starzec wytar� nos w r�kaw i - wdzi�czny, �e nadal przychodz� mu do g�owy podobne my�li, skromne wzloty umys�u, przypominaj�ce, �e wci�� jeszcze (cho� w minimalnym stopniu) jest obywatelem �wiata - nag�ym ruchem podni�s� najbli�ej le��ce papiery, poprzek�ada� w d�oniach, po czym, mru��c oczy, przyjrza� si� nag��wkowi na arkuszu zwie�czaj�cym plik.
�Powielenie sze�cioboku przedstawione wed�ug regu� geometrycznych wszystkim uniwersytetom i wszystkim akademiom w Europie�.
Poni�ej, zamiast obiecanej naukowej rozprawy, znajdowa�a si� lista ruchomo�ci, kt�re zagin�y mu od czasu, gdy przyby� do tego plugawego gniazda srok, by obj�� posad� nadwornego bibliotekarza; dalej za� nast�powa�o oko�o tuzina stron obja�niaj�cych, jak - pos�uguj�c si� rozumnie regu�ami arytmetyki - mo�na by� pewnym wygranej na loterii w Rzymie, Genewie czy gdziekolwiek na �wiecie; chocia� jemu w tej materii szcz�cie nigdy nie dopisa�o.
Starzec chwyci� papierzyska w ramiona niczym brudy przeznaczone do prania, lecz zamiast wcisn�� je do jednej z szuflad b�d� kopniakiem wepchn�� pod �o�e - zak�adaj�c, �e znalaz�oby si� tam jeszcze troch� miejsca - podszed� do paleniska i cisn�� arkusze w wych�odzone popio�y. A potem, pocieraj�c krzesiwem o hubk�, zapali� drewnian� drask� i przytkn�� do papieru.
Puffff!
Jak�e szybko owe karty poddawa�y si� p�omieniom! B��kitne i pomara�czowe usta ognia po�yka�y inkaust, mi�siste w��kna, eleganckie, pe�ne zawijas�w pismo i uczucia (Unico Mio Vero Amico); s�owa francuskie, w�oskie, czerwony i czarny wosk. M�czyzna przygl�da� si� temu przez moment, na wp� przera�ony, ale ju� po chwili przyni�s� nast�pn� porcj� strawy dla ognia: listy mi�osne, �aci�skie traktaty, pro�by o pieni�dze, o audiencj�, o posad� oraz rachunki wszelkiej ma�ci - jednak w przewa�aj�cej wi�kszo�ci od krawc�w i handlarzy win. Wszystkie one w�drowa�y teraz na stos, bucha�y jaskrawym p�omieniem, by w ko�cu ulecie� kominem ku o�owianym chmurom nieba Bohemii. Po chwili starzec zacz�� opr�nia� szafki kom�d opatrzonych herbem Waldstein�w i kieszenie �akiet�w, kt�rych nie nosi� ju� od miesi�cy, a w�a�ciwie od lat. Finette, z ciemno�liwkowymi oczami roz�wietlonymi blaskiem p�omieni, pod��a�a za swym panem krok w krok, zaintrygowana t� niezwyk�� aktywno�ci�. Wkr�tce w komnacie zrobi�o si� niemal ciep�o, a on wci�� znajdowa� jakie� papiery do spalenia. Manuskrypt zatytu�owany �Delie Passioni�. Wymi�ty i po��k�y egzemplarz gazety z Gotenburga. Stary paszport, zezwalaj�cy na pobyt w Katalonii - bon pour �uinze jours - 1768. Czy kto� pami�ta jeszcze Nin� Borgonz�, kt�rej matka by�a jednocze�nie jej siostr�?
Czemu� nie pozby� si� tego wszystkiego wiele lat temu? Nagle poczu� si� tak, jak musieli si� czu� owi balonowi zdobywcy przestworzy, gdy ich powietrzne gondole gwa�townie wzbija�y si� w g�r� po wyrzuceniu z pok�ad�w work�w z piaskiem. On sam niegdy� planowa� lot ponad Alpami do Triestu, a stamt�d - do Wenecji. My�l o dryfowaniu w oparach unosz�cych si� nad morzem, ponad wodami Golfo di Venezia i rozrzucaniu z g�ry, na mieszka�c�w miasta, p�atk�w r� oraz bobk�w psiego �ajna przez miesi�c odurza�a go niczym mocne wino. Jednak w�wczas nieustannie d�y p�nocne wiatry, wszyscy okradali si� wzajemnie i w ko�cu zamiar upad� - podobnie jak wiele innych plan�w w jego �yciu.
Pastw� p�omieni pad�o r�wnie� kilkana�cie stron poemat�w, a tak�e pierwszy - i jedyny - rozdzia� jego wspania�ej �Historii Republiki�. Listy od Henrietty, listy od Manon Baletti, libretto pisane z my�l� o kompozytorze �Don Giovanniego�, kt�re jednak nigdy nie zosta�o wys�ane. Szyfry, pami�tniki, opisy sn�w. Spisy bielizny oddawanej do prania. Przepisy na nadziewan� papryk�, a tak�e �wi�skie n�ki w galarecie. Podobnym zapiskom nie by�o ko�ca! Jego �ycie sprowadza�o si� do stert arkuszy papieru, kt�re teraz obraca�y si� w jedwabiste, czarne popio�y.
Gdy ju� si� zdawa�o, �e do spalenia nie pozosta�o nic poza star� gazet� czy wiotkim, eleganckim banknotem w walucie r�wnie martwej, jak kr�l czy cesarz na nim uwidoczniony, stary cz�owiek znalaz� nagle - wetkni�ty w czuby swych but�w do konnej jazdy (daru wdzi�czno�ci od tej nimfomanki, diuszesy Chartres, za wyleczenie z uporczywej ropnej wysypki) - jeszcze jeden pakiecik list�w. By�o ich siedem czy osiem, przewi�zanych podwi�zk� rdzawego koloru, i mia� je ju� skaza� na �mier� w p�omieniach, gdy nagle jaka� dziwna fala niepokoju kaza�a mu zatrzyma� si� w p� gestu i unie�� pakiecik do nosa - organu, kt�remu wci�� jeszcze m�g� ufa�, jednemu z nielicznych, kt�re go nadal nie zawodzi�y. Poci�gn�� nosem, rozd�� nozdrza i poczu� przebijaj�cy przez zapach wiekowej, mi�kkiej sk�ry aromat letniego ja�minu, tak nieznaczny i ulotny, �e za drugim poci�gni�ciem (poci�gni�ciem? - nami�tnym, zach�annym wdechem!) znikn�� nagle niczym twarz za chmur� fajkowego dymu.
Starzec wyszarpn�� jeden z list�w spod podwi�zki, otwar� go i obr�ci� w d�oniach. Jego oczy rozpocz�y �mudn� w�dr�wk� po linijkach starannego, dziewcz�cego pisma, a� dotar�y do podpisu na dole arkusza - pojedynczego M, smuk�ego jak naparstek.
�Monsieur, zapewne ucieszy Pana wiadomo��, �e Pa�ska papuga zosta�a szcz�liwie schwytana na dachu domu piwowara z Southwark, kt�ry ofiarowa� ptaka w prezencie swej ma��once, o ile mi wiadomo, kobiecie obdarzonej pot�n� tusz� i bardzo pogodnym usposobieniem...�
Gwa�townie zmi�� pergamin w zaci�ni�tej pi�ci i skruszy� w proch. Obrazy z przesz�o�ci, niczym p�atki tysi�ca wiosennych p�k�w, wykwit�y nagle w jego pami�ci. Marie Charpillon, jej matka, ciotki, babka (nieszcz�sna kobieta, niech�e B�g mu wybaczy!) - ich postaci zape�ni�y nagle jego umys� niczym �wietlisty kwietny py�; stan�y mu przed oczami jak �ywe, w pe�nej krasie, tak jakby widzia� je zaledwie wczoraj, a nie przed z g�r� trzydziestoma laty. Wraz z nimi pojawi� si� r�wnie� Jarba i pot�ny cz�owiek-cie�, a tak�e Goudar. I Londyn - to miasto przypominaj�ce wyci�ni�ty plaster miodu; miasto �ar�oczne, nienasycone, kt�re prze�u�o go, wypluwaj�c na koniec jedynie ko�ci. Ach, jakim szokiem s� tak gwa�towne wspomnienia, jak�e niebezpiecznie szarpi� jego nadw�tlone serce...
Finette zaskomla�a. Zmys�em nie danym cz�owiekowi wyczu�a zapewne lekki tupot st�p tamtych umar�ych istot, chwyci�a w nozdrza zapach zat�ch�ych paj�czyn i cmentarnego py�u. Przez moment jej pan, zastyg�y w przera�aj�cym bezruchu, nabra� wygl�du jednego z owych zmumifikowanych cia� z ko�cio�a kapucyn�w w Palermo. Ale ju� po chwili poruszy� si� i wstrz�sany dreszczem podszed� do kominka. Tyle �e gdy jego go�� wszed� cicho i bez zapowiedzi - starzec wci�� sta� w niezdecydowanej pozie, w smudze md�ego �wiat�a �nie�nego dnia, �ciskaj�c w d�oni listy.
- Signor Casanova?
Jaka� nuta w jej g�osie sprawi�a nagle, i� zda�o mu si�, �e kto� palcem musn�� lekko jego w�osy na karku. Powoli odwr�ci� si� ku nowo przyby�ej.
1
Sp�jrzmy na niego teraz: lat trzydzie�ci osiem, mocny podbr�dek, wydatny nos, du�e oczy w twarzy �afryka�skiego kolorytu�, tors i ramiona muskularne niczym u gwardzisty. Zszed� w�a�nie po trapie statku w Dover, post�puj�c za diukiem Bedford, z kt�rym, po pe�nych galanterii ceregielach, dzieli� koszty podr�y z Calais: ka�dy z nich zap�aci� kapitanowi bryku po trzy gwinee. S�u�ba znosi�a w�a�nie ich baga�e i ustawia�a na kei.
- In-ge-lan! In-ge-lan!
- Tak, w rzeczy samej to Anglia, monsieur - odpar� ksi��� nienagann� francuszczyzn�, jakiej nale�a�o si� spodziewa� po oficjalnym brytyjskim wys�anniku do Fontainebleau. - Mam nadziej�, �e zaliczysz, panie, sw�j pobyt tutaj do udanych.
Postali jeszcze przez chwil�, czekaj�c, a� ich nogi i cia�a odzyskaj� r�wnowag� i na nowo przywykn� do st�pania po terra firma. Wdychali powietrze przesycone sol�, smo�� do kalfata�u i odorem rybich wn�trzno�ci. Na wp� nagi ch�opiec, przytrzymuj�c swego kundelka za kark, wlepia� w nich wzrok - po�era� oczami ich obcis�e r�kawice, grube p�aszcze, ozdobne r�koje�ci szpad po�yskuj�ce w s�o�cu - z takim wyrazem twarzy, jakby obaj sp�yn�li nagle znad chmur, opu�cili si� na ziemi� po skrzypi�cych linach, niczym bohaterowie jarmarcznej pantomimy. Casanova z kolei wpatrywa� si� w malca i przez chwil� wynios�o�� bogactwa zmaga�a si� z but� ub�stwa. Oczywi�cie takie dzieci spotyka�o si� wsz�dzie, by�y nietrwa�ymi odpadami rasy ludzkiej, niemniej ilekro� na nie patrzy�, widzia� siebie sprzed lat - przyg�upiego syna tancerki Zanetty, przebiegaj�cego calla, wytrzeszczaj�cego oczy na czerwone szaty senator�w, z�otog��w obcokrajowc�w i kobiety stawiaj�ce spieszne kroczki w pantoflach wysadzanych klejnotami. Wyj�� wi�c z kieszeni drobn� monet�, skrawek srebra, i przez chwil� balansuj�c blaszk� na kciuku, pos�a� j� w stron� ch�opca. Pieni��ek odbi� si� od bruku, potoczy� i wpad� do ka�u�y wczorajszego deszczu. Ch�opiec, nie spuszczaj�c ani przez chwil� wzroku z m�czyzn, gmera� r�k� w wodzie, by go wy�owi�. Casanova si� odwr�ci�. By� zdecydowany nie dopuszcza� do siebie nieprzyjemnych my�li tak d�ugo, jak to tylko mo�liwe.
W komorze celnej przedstawi� si� jako de Seingalt - kawaler de Seingalt - obywatel Francji. K�amstwo, oczywi�cie, czy niemal�e k�amstwo, uwielbia� jednak wymy�la� dla siebie nowe miana. Istnia�y te� ku temu powody natury politycznej. Europa - a przynajmniej te jej regiony, kt�re nale�a�o uzna� za znacz�ce - by�a niewielkim obszarem, st�d przynajmniej po�owa ludzi, kt�rych pozna� w czasie swych niezliczonych woja�y, nale�a�a do grupy posiadaj�cej znaczne wp�ywy na ca�ym kontynencie. Nazwisko �Casanova� widnia�o na zbyt wielu dokumentach, przewija�o si� w zbyt wielu tajnych raportach i utkwi�o w umys�ach zbyt wielu ludzi, kt�rych wola�by nie spotka� wi�cej w swym �yciu. Co za� si� tyczy jego francuskiego obywatelstwa - no c�, by� przecie�, w pewnym bardzo og�lnym sensie, w s�u�bie jednego z ministr�w Ludwika XV, kt�ry, podczas kolacji z�o�onej z oblanego mas�em homara, synogarlic i puree z gotowanych karczoch�w, wyrazi� �yczenie, by Casanova zebra� w Anglii jak najwi�cej informacji istotnych z punktu widzenia obcego mocarstwa - o stanie floty, skandalach czy niezadowolonych torysach. A poniewa�, na domiar wszystkiego, zosta� skazany na wieczne wygnanie z Wenecji za nieustanne deprawowanie m�odzie�y Republiki; za przedk�adanie dramatopisarza Zorzi nad abbe Chiari� w czasie, gdy Czerwony Inkwizytor byl g�ow� frakcji Chiaria; za masoneri�, kabalistyk� i doprowadzenie ksi�nej Lornezy Maddaleny Bonafede do szale�stwa - podawanie si� za Francuza by�o, prawdopodobnie, nie do ko�ca pozbawione podstaw. W tych czasach ka�dy musia� nieustannie kreowa� si� na nowo. Tego nawet w pewien spos�b oczekiwano.
W rejestrze obcokrajowc�w z�o�y� wi�c zamaszysty, ozdobny podpis �Seingalt�. Urz�dnik osuszy� wilgotny inkaust piaskiem, odchyli� si� na krze�le i u�miechn�� ch�odno.
- To zwyk�a formalno��, monsieur - oznajmi�. - Mo�esz, panie, bez przeszk�d wjecha� do naszego kraju.
Pojazd diuka Bedford czeka� na ulicy, tu� przed komor� celn�. Casanova ch�tnie przyj�� propozycj� ksi�cia podwiezienia do Londynu, upewniwszy si� uprzednio, �e jego niezliczone kufry podr�ne pod��� za nim pierwsz� woln� podwod�. Ociepli�o si�, m�czy�ni zdj�li wi�c p�aszcze i uchylili okna powozu, jednak nie wi�cej ni� na par� centymetr�w, inaczej bowiem zad�awi�yby ich tumany kurzu unosz�ce si� na drodze. Jego Ksi���ca Wysoko��, cz�owiek systematyczny i rozwa�ny - Casanova nigdy go nie przyuwa�y� w Allee des Soupirs pa�acu kr�lewskiego czy w innym r�wnie niestosownym zau�ku owego os�awionego miejsca - natychmiast zacz�� przedstawia� histori� hrabstwa Kent od zamierzch�ej przesz�o�ci do dnia obecnego. Casanova, cho� potakiwa� ruchem g�owy, a niekiedy nawet wydawa� z siebie grzeczno�ciowe okrzyki zdumienia - nie s�ucha� jego s��w. Wodzi� oczami po soczystej zieleni angielskich p�l i las�w, zachwycaj�cym, rozbielonym b��kicie angielskiego nieba i zastanawia� si�, czy to rolnicze, przyjemne pa�stewko mog�oby sta� si� miejscem odpowiednim do rozpocz�cia nowego �ycia, wyleczenia si� z chorobliwego przymusu czuwania a� do �witu w czasie owych nocy, gdy zdawa�o mu si�, �e jaki� demoniczny pies rozpar� si� na jego piersi, dysz�c niu prosto w twarz; przede wszystkim za� otrz��ni�cia si� z owych ponurych nastroj�w, nachodz�cych go od czasu Monachium niczym uporczywy kaszel, kt�rego nie spos�b si� ju� wyzby� raz na zawsze...
Monachium! Tam ka�da karta, jak� oferowa� mu los, okazywa�a si� kart� przegran�, a ta ma�a tancerka, La Renaud, obrabowa�a go z szat i klejnot�w i na dodatek zarazi�a wstr�tn� chorob�. Straszliwe cierpienie. Gor�czka, kt�ra sprawia�a, �e wy� niczym pot�pieniec podczas burzy. A do tego spustoszenia zapocz�tkowane przez chorob�, powi�kszane jeszcze przez lekarzy - ich �acin�, pija�stwem i brudnymi no�ami. W ko�cu sam si� uleczy�, przechodz�c na �cis�� diet� z�o�on� z mleka, wody i kleiku j�czmiennego. To wszystko trwa�o dwa i p� miesi�ca. Podw�jne widzenie, gnicie z�b�w, przera�aj�ce ropne wysi�ki.
Z czasem zwiotcza�e mi�nie odzyska�y si��. Zn�w strzela�y mu w palcach orzechy i na pierwszy rzut oka owe straszne prze�ycia nie pozostawi�y �adnych �lad�w. On sam jednak cz�sto si� zastanawia�, jakie by�y rzeczywiste koszty owych zmaga�. Jaki procent g��bokich rezerw cz�owieka zostaje poch�oni�ty przez podobne do�wiadczenia? Niekiedy mia� wra�enie, �e �wiat skurczy� mu si� przed oczami, horyzont za� przybli�y�, jakby go co� zaciska�o. Potrzebowa� spokoju, przestrzeni wype�nionej cisz�, w kt�rej m�g�by odnale�� si� na nowo; ukojenia. Jestem przecie�, powiedzia� sobie ju� po raz trzeci czy czwarty tego dnia, w sile wieku, w najlepszym momencie swego �ycia. Dziwne mu si� jednak zda�o i niepokoj�ce, �e musia� sam siebie o tym tak cz�sto przekonywa�.
Dojechali do londy�skiego West Endu o zmierzchu i po�egnali si� wyrazami wzajemnego szacunku.
Gdy pow�z diuka rozp�ywa� si� w wieczornym �wietle, Casanov� ogarn�o uczucie rozkosznego zawrotu g�owy, jakiego zawsze doznawa� tu� po przybyciu do nieznanego miasta z sakw� wype�nion� z�otem; poczu� delikatn� presj�, wywo�an� tajemnicz� obfito�ci� r�norodnych walor�w tego miejsca. W kwestii miast uznawa� si� za eksperta - przecie� widzia� ich w �yciu tak wiele - i twierdzi�, �e mo�e powiedzie� o nich wszystko, obserwuj�c jedynie tempo, w jakim poruszaj� si� ludzie na ulicach, kondycj� ich zwierz�t, liczb� i zachowanie �ebrak�w oraz wdychaj�c zapachy, sk�adaj�ce si� na szczeg�lny, niepowtarzalny klimat danego miasta - od�r zat�ch�ego wina czy intymny aromat kobiecych halek. Powietrze Londynu, kt�re przefiltrowa� swymi wyczulonymi zmys�ami, pachnia�o dla� wilgotnym tynkiem, b�otem, r�ami i piwnym s�odem, a dalej dymem w�glowym, �wie�ym ciastem oraz kurzem.
Na Soho S�uare zacz�� przechadza� si� leniwie pod oknami poselstwa weneckiego, przeci�gaj�c moment odej�cia, w nadziei �e Zucatto, ambasador Republiki, wyjrzy przez okno, by przyjrze� si� ruchowi ulicznemu na placu i dostrze�e go, przebywaj�cego w dobrej kondycji w Londynie, oboj�tnego na pot�pienie tego odleg�ego kraju, za kt�rym w cicho�ci ducha tak t�skni�.
Po chwili wypi�� pier� i poprzez ogrody biegn�ce �rodkiem placu zacz�� i�� powoli w kierunku domu znajduj�cego si� po przeciwnej stronie. Zamierza� zatrzyma� si� u swej dawnej przyjaci�ki, z kt�r� kiedy� w przesz�o�ci, pod zupe�nie innym niebem, sp�dzi� kilka nami�tnych godzin: madame Cornelys - znanej r�wnie� jako de Trenti i Rigerboos - wdowie po tancerzu Pompeatim, tym samym Pompeatim, kt�ry pozbawi� si� �ywota w Wenecji, rozpruwaj�c sobie brzuch brzytw�.
Przyj�a go w saloniku na pi�trze. �wiate� jeszcze nie zapalono, tak wi�c Casanova nie m�g� stwierdzi� - przynajmniej do czasu, p�ki nie sk�oni� si� nad wyci�gni�t� d�oni� pani domu - jak �askawie b�d� brutalnie obszed� si� z ni� czas. Mia�a na sobie sukni� w ciemnych i jasnych odcieniach b��kitu, troch� barwiczki na twarzy, nieco pudru. Jej kibi� nadal by�a r�wnie wiotka, jak przed laty, a sylwetka niczym u m�odego ch�opca, jednak teraz wydawa�a si� jakby zahartowana w ceramicznym piecu i utwardzona wieloma latami ci�kich zmaga� z �yciem.
Skomplementowali si� wzajem. Ka�de z nich stwierdzi�o, �e drugie si� nie zmieni�o ani na jot�. Czas omija� ich ko�em! Jak�e ona m�odo wygl�da. Jak doskonale on si� prezentuje, jak bogato. Roze�miali si� oboje. Stwierdzi�a, �e ciemno�� ukrywa niedostatki urody; jej spojrzenie odbija�o jego wzrok, niczym lustro: pomi�dzy ich dwojgiem pr�ba ukrycia czegokolwiek by�a bezsensowna. To, czego sobie nie powiedz� - a wiele s��w nie zostanie wypowiedzianych - nie b�dzie nale�a�o do wa�kich sekret�w.
Chwycili si� pod rami� i podeszli do jednego z wysokich okien z widokiem na plac. Zaspokoiwszy wymogi etykiety, zacz�li teraz wspomina� starych znajomych - m�wili o Marcellu i Italo, o Fredericu i Francois-Marie, i o Fiodorze Michaj�owiczu. Sm�tna by�a ta wyliczanka imion, spis na kr�tko wygrzebanych z pami�ci twarzy ludzi, z kt�rych zbyt wielu pad�o ju� ofiar� gwa�townej �mierci: w ostatnim be�kocie, �api�c si� za gard�o, za serce, wykrwawiali si� w jakim� parku o �wicie b�d� te� gin�li w trakcie czyszczenia broni z luf� w ustach. Przez jedn� ulotn� chwil� ich dawna za�y�o��, otulona melancholi�, wyp�yn�a na powierzchni�. Zmierzch zdawa� si� napiera� na nich i uwodzi� obietnic� nocy. Oboje zamilkli. W ci�gu dw�ch czy trzech minut - gdy patrzyli, jak �wiat�o zamiera nad dachami Londynu, a z�ocisty szal, przetykany wzorami z�o�onymi z trajektorii lotu drobnego ptactwa, spowija ko�cielne iglice i kominy dom�w - Casanova zabawia� si� my�l� o pochwyceniu jej w �arliwy u�cisk, po�o�eniu na stoj�cym za ich plecami lit de jour, by zado��uczyni� cielesnej przyjemno�ci i ukoi� umys� w akcie kopulacji. Jednak po chwili zabrzmia�y kuranty zegar�w i s�u�ba wnios�a �wiat�a. Kobieta i m�czyzna przy oknie odsun�li si� od siebie.
Madame Cornelys zarabia�a teraz na �ycie wydawaniem przyj�� dla londy�skiej socjety. By�a to zazwyczaj jedna kolacja w miesi�cu, na kt�r� z g�ry nale�a�o wykupi� zaproszenie za dwie gwinee. Trzymaj�c w r�ku wysoko uniesiony kandelabr, pani domu poprowadzi�a Casanov� do sali bankietowej, by zademonstrowa� mu przepych polerowanego sto�u, za kt�rym jednocze�nie mog�o zasi��� pi�ciuset biesiadnik�w. Oznajmi�a, �e drugiego takiego nie ma w ca�ym mie�cie.
- A zatem radzisz sobie doskonale, moja droga Tereso.
- Tylko pozornie - odpar�a, rzucaj�c mu spojrzenie ponad p�omieniem �wiec. - Wszyscy okradaj� mnie nie mi�osiernie. Rzemie�lnicy, kupcy i s�u�ba. Moje dochody z zesz�ego roku wynios�y dwadzie�cia cztery tysi�ce funt�w, ale dla mnie nie zosta� z tego ani pens. Potrzeba mi - m�wi�c to, odwr�ci�a si� ty�em - inteligentnego m�czyzny, kt�ry czuwa�by nad interesami.
Casanova spojrza� w g��b holu. By�a to pierwsza oferta, jak� otrzyma� w Londynie i to oferta nie byle jaka, jednak natychmiast zrozumia�, �e jej nie przyjmie, �e nie mo�e jej przyj��. T� kobiet� szcz�cie ju� opu�ci�o; kawaler wyczuwa� to w jej oddechu. Jej wdzi�czno�� wkr�tce zmieni�aby si� w trucizn� i w ko�cu on te� zacz��by j� oszukiwa�. Pani Cornelys i jej przyj�cia - kt�rych obrzydliw� rozpust� m�g� sobie z �atwo�ci� wyobrazi� - nie by�y tym, po co przyjecha� do Londynu. Rzek� wi�c:
- Jestem pewien, �e wkr�tce znajdziesz takiego m�czyzn�.
- Zapewne - odrzek�a w taki spos�b, jakby jednocze�nie gwa�townym ruchem przekre�la�a czubkiem pi�ra jego nazwisko i odprawia�a go.
Gdy znale�li si� z powrotem w saloniku, gdzie na francusk� mod�� podano kaw�, Casanova zosta� przedstawiony c�rce pani Cornelys. Mia�a na imi� Sophie i szybkie odliczenie lat - dzia�anie matematyczne, kt�re przeprowadza� teraz przy wielu okazjach - potwierdzi�o, �e on sam m�g� by� autorem owego dziewcz�cia, �e mo�liwa by�a wi� pomi�dzy skrzypi�cym �o�em, mi�osnym krzykiem, ostatnim, brutalnym pchni�ciem a tym dzieckiem o ch�odnych oczach, odzianym w d�ug� sukni� i czepeczek. M�wi�a dobrze zar�wno po francusku, jak i po angielsku. Gra�a na fortepianie, �piewa�a, ta�czy�a. Mia�a dziesi�� lat. Casanova zata�czy� z Sophie, po czym pokry� jej twarz poca�unkami. M�dry ojciec rozpoznaje w�asne dzieci. Jej sk�ra mia�a delikatno�� p�atk�w kapryfolium. Gdy Sophie stan�a przy jego krze�le, wbili w siebie wzrok, jakby chcieli przejrze� si� nawzajem w swoich oczach. Ona, oczywi�cie, nigdy nie pozna wszystkich swych braci i si�str. On sam nie zna� wi�kszo�ci z nich, doszed� ju� jednak do takiego wieku, �e na g��wnych ulicach wielkich miast - od Brugii po Famagust� - cz�sto odnosi� wra�enie, i� rozpoznaje swe potomstwo, rzucaj�ce w jego stron� uwodzicielskie spojrzenia, u�miechaj�ce si� do� jego w�asnymi ustami. Ta �wiadomo�� powinna go pokrzepia�, a tymczasem sprawia�a, �e czu� si� jako� wyja�owiony, poszarpany. By� jedenasty dzie� czerwca 1763 roku.
2
Mieszka� pod dachem pani Cornelys przez dwa tygodnie, p�niej jednak nie m�g� ju� ignorowa� jej pe�nych wyrzutu spojrze�, paplaniny na temat s�u��cych oraz strachu przed wierzycielami, widocznego wyra�nie na twarzy kobiety, gdy wychodzi�a z domu. Wynaj�� wi�c rezydencj� przy Pali Mali za cen� dwudziestu gwinei miesi�cznie. Dom mia� cztery pi�tra - na ka�dym z nich znajdowa�y si� dwa pokoje i garderoba. Wszystko by�o tam wyszorowane do czysta, posk�adane, uporz�dkowane, gotowe do zamieszkania. Dywany pokrywa�y pod�ogi w ca�ym domu; wsz�dzie wisia�y lustra. Mia� te� do dyspozycji serwisy z chi�skiej porcelany, zestaw srebrnych talerzy, doskonale urz�dzon� kuchni� oraz ca�e mn�stwo prze�cierade� niepo�ledniego gatunku. Z ty�u domu znajdowa� si� niewielki ogr�d z ceglanym ust�pem i ma�ym stawem, w kt�rym sta� pos��ek Kupidyna wpatruj�cego si� uporczywie w p�czki lilii wodnych.
W negocjacjach z w�a�cicielem rezydencji pomaga� mu niejaki signor Martinel�i, kt�rego pozna� w Orange Coffee House naprzeciw Haymarket Theatre. By� to lokal licznie odwiedzany przez W�och�w najgorszego autoramentu. Martinel�i jednak, niepomny obecno�ci t�um�w handlarzy uongole, pozbawionych �ask confidenti i zawodowych �onkosi�w, pracowa� tam nad korekt� pewnego manuskryptu, tak jakby znajdowa� si� w bibliotece uniwersytetu w Padwie. Od pi�tnastu lat �y� pomi�dzy Anglikami niczym uczona pluskwa. By� cz�owiekiem cichej pracowito�ci, kt�ry - jak si� zdawa�o - przetrwa� wszelkie �yciowe burze i osi�gn�� wreszcie �w rodzaj spokoju ducha, do jakiego Casanova tak bardzo t�skni�. Jego ostatnim przedsi�wzi�ciem by�o nowe t�umaczenie �Dekameronu�. Bilety subskrypcyjne na to dzie�o kosztowa�y po gwinei za sztuk�. Casanova kupi� ich tuzin, darzy� bowiem pisarzy wielk� rewerencj�, kt�rej nigdy nie potrafi� w sobie zdusi�.
Gdy ju� za�atwili interesy zwi�zane z wynajmem domu, Martinelli zaprowadzi� kawalera na drugi koniec miasta - na Kr�lewsk� Gie�d� przy Cheapside. Tam - w�r�d zgie�ku, wieloj�zycznego be�kotu, szybkiego klaskania w d�onie, potrz�sania g�owami, pobrz�kiwania monetami i zapachu interes�w, szacowania warto�ci fiskalnych, rejestrowania w pami�ci twarzy i maj�tk�w, w�r�d spojrze� taksuj�cych stroje i towarzystwo - Casanova zdoby� s�u��cego. By� to m�ody, wykszta�cony Murzyn z inteligentnymi oczami o grzecznym spojrzeniu, z czo�em przypominaj�cym wypolerowany w�giel. Na swym szczup�ym, nieco kobiecym ciele nosi� str�j z br�zowego barchanu i fular, karminowy fular odcinaj�cy si� od szyi gor�cym kolorem p�omienia.
- Twoje imi�?
- Zw� mnie Jarba.
- M�wisz po w�osku?
- Gdy by�em ch�opcem, signore, mieszka�em w domu handlarza oliw� w Palermo.
- A j�zyk francuski?
- Tak, monsieur. Przez pi�� lat w Bordeaux s�u�y�em jako lokajczyk u �ony pewnego prawnika.
- I zapewne doskonale w�adasz angielskim?
- Tak, sir. W rzeczy samej. By�em bowiem osobistym s�u��cym angielskiego kapitana statku. P�ywa�em z nim po morzach i co noc czyta�em mu ust�py z Biblii.
- Co sta�o si� z kapitanem, Jarba?
- Zmar�, monsieur.
- Czy we w�asnym �o�u?
- Uton��.
- W takim razie chcia�bym us�ysze� t� histori�.
- Zmierzali�my do wybrze�a gwinejskiego z �adunkiem szk�a, drutu mosi�nego i sukna. Sztormy zagna�y nasz okr�t daleko na zach�d, a potem wiatry nas opu�ci �y i przez wiele d�ugich dni musieli�my dryfowa�. Na stat ku zapanowa�a choroba. Ludzie byli zbyt wycie�czeni, by usi��� do wiose�. Wystrzelili�my z armaty, �eby obudzi� wiatr, a m�j pan modli� si� nieustannie w swej kajucie, 26 Casanova zakochany jednak wiatr nie nadchodzi�. Niekt�rzy m�wili, �e nasz �adunek jest przekl�ty. Inni - �e to kapitan. Widzieli�my dziwne �wiat�a, monsieur. Za�odze ukazywa�y si� morskie potwory z ludzkimi twarzami i statki-widma ze szlochaj�cymi �eglarzami na pok�adach. Pewnego dnia, gdy morze przypomina�o g�st� oliw�, kapitan zawo�a� mnie do swojej kabiny. Pob�ogos�awi�, obdarowa� sw� lunet� na pami�tk�, a potem wyszed� na pok�ad, wspi�� si� na reling i znikn�� w morzu. Wi�cej ju� nie wyp�yn��.
- Pr�bowali�cie go zatrzyma�?
- On nie chcia�, �eby�my go zatrzymywali.
- Czy by� szalony?
Jarba wzruszy� ramionami.
- W jakim wieku by� �w nieszcz�sny cz�owiek?
- Mniej wi�cej w pa�skim, monsieur.
W taki oto spos�b Jarba zosta� zatrudniony i zaraz te� znalaz� dla nowego pana francuskiego kucharza, kt�ry tkwi� po�rodku k��bi�cego si� t�umu ze swymi rondlami i chochlami, oznajmiaj�c ka�demu, kto tylko zechcia� s�ucha�, �e pewnego razu przyrz�dza� potrawk� z kurczaka dla samej kr�lowej Francji.
Teraz, pomy�la� Casanova, wracaj�c do swojej rezydencji w lektyce z adamaszkowymi zas�onami i kluczami do domu w kieszeni, na dobre rozgo�ci�em si� w tym mie�cie. Mog� mieszka� tu i jada� jak d�entelmen. Wszystko �wietnie si� u�o�y�o. �wiat jest pi�kny. W tej chwili �yczy� sobie jedynie, by jako� uda�o mu si� wyrzuci� z pami�ci opowie�� o kapitanie Jarby, obawia� si� bowiem, �e d�ugie opadanie owego nieszcz�nika na dno oceanu b�dzie nawiedza� go w snach. Ba� si� tak�e, �e zacznie podziwia� tego cz�owieka.
3
Pomimo dziewi��dziesi�ciu siedmiu dni, jakie swego czasu sp�dzi� w pojedynczej celi wi�zienia do�y Wenecji, Casanova nie opanowa� sztuki �ycia w odosobnieniu. Teraz, gdy samotnie snu� si� po pi�knych pokojach swego domu, zacz�y prze�ladowa� go g�osy, przemawiaj�ce st�umionym, natarczywym tonem, jakby w jego g�owie pojawi� si� nagle tuzin zakapturzonych m�czyzn stoj�cych na szafocie, szepcz�cych wyznania, rzucaj�cych oskar�enia... Jak�e trudno by�o �y� w tym wielkim mie�cie i patrze� na nie, jak na nierozpakowany prezent! Kim te� byli ludzie przechadzaj�cy si� pod jego drzwiami lub przeje�d�aj�cy w powozach przez bramy wspania�ych rezydencji naprzeciwko? Zacz�� odczuwa� przemo�n� pokus� znalezienia dobrego towarzystwa, jakiegokolwiek towarzystwa. Opiera� si� jej przez kilka tygodni, ale w ko�cu musia� si� podda�; jego silna wola p�k�a niczym tafla kruchego szk�a. W odpowiednie sfery wprowadzi�a go pani Cornelys - pocz�tkowo niech�tnie, jakby si� obawia�a, �e obrabuje j� z towarzystwa tych wszystkich ludzi. Cenna lista odpowiednich nazwisk stanowi�a jej prawdziwy i jedyny skarb, jednak w ko�cu, mru��c oczy i wzdychaj�c ci�ko, napisa�a kilka list�w i teraz Casanova - gani�c sam siebie za s�abo��, z poczuciem zdrady wobec w�asnych przekona� - zacz�� nawi�zywa� znajomo�� z tym miastem.
W salonach, domach hazardu i lo�ach operowych zam�ne kobiety przygl�da�y mu si� takim wzrokiem, jakby by� �m� kr���c� wok� roztaczanego przez nie blasku. Ich c�rki, z wypiekami na twarzy, ow�adni�te obsesj� przynale�no�ci do odpowiedniej kasty, patrzy�y na niego tak, jak kot m�g�by patrze� na paj�ka. Starsi m�czy�ni dyskutowali z nim na temat prawa, snuli opowie�ci o przodkach i kosztach utrzymania kochanek. M�odzi za� - �miesznie nad�ci i do cna zdeprawowani - chadzali z nim do gospody na ostrygi i szampana. Jedynie przemoc zdawa�a si� zaspokaja� owych znamienitych m�odzie�c�w - przemoc i hazard - chocia� poza tym wszyscy oni byli poetami i zwiedzili Koloseum w Rzymie. Wielu z nich widzia�o nawet Serenissim�, a mimo to Casanova nie potrafi� dostrzec w nich ludzi do ko�ca ucywilizowanych.
Niemniej - a mo�e w�a�nie dlatego - urzeka�a go ich niecierpliwo��, ich okrucie�stwo, pewien brak r�wnowagi wynikaj�cy z czas�w, w jakich przysz�o im �y�, b�d� z metod wychowawczych stosowanych w ich rodzinach. Jeden z owych m�odzie�c�w, lord Pembroke, zosta� nawet w jakim� sensie jego przyjacielem. Jego Lordowska Mo�� by� bogaty, przystojny i zawsze odziany wed�ug najnowszej mody. Goli� si� trzy razy dziennie, tak by �adna z jego niezliczonych towarzyszek �o�a - nie m�g� bowiem, jak twierdzi�, znie�� widoku tej samej kobiety przez dwa dni z rz�du - nie zosta�a zadra�ni�ta jego zarostem.
Pewnego parnego czerwcowego dnia, o zmierzchu, Jego Lordowska Mo�� zawita� na Pali Mali, by podziwia� nowy dom Casanovy. Kawaler siedzia� pogr��ony w lekturze, w smudze zachodz�cego s�o�ca, kr�c�c si� na krze�le, krzy�uj�c i prostuj�c swoje d�ugie nogi. Niewielka ksi��eczka na jego kolanach, rozchylona niczym tajemniczy, sk�rzasty owoc o delikatnym, zbutwia�ym mi��szu (jak�e cz�sto Casanova odczuwa� ch�� konsumowania ksi��ek, fizycznego ich po�erania!) zawiera�a Owidiuszowe �Metamorfozy�. Zanim zad�wi�cza� dzwonek u drzwi, kawaler doszed� do opowie�ci o po�cigu Peleusa za nimf� morsk� Tetyd�. Czyta� o tym, jak w zatoce Hemonia Peleus pochwyci� j� w ramiona i przywar� do jej cia�a, a ona przemieni�a si� nagle w ptaka, potem za� w drzewo, a� w ko�cu sta�a si� pasiast� tygrysic�, i wtedy to w�a�nie jej admirator - pokonany, sromotnie zawstydzony - musia� umyka� pla��, z wargami pokrwawionymi ostrymi drzazgami i ustami pe�nymi puchu i sier�ci...
- Seingalt - ozwa� si� m�ody lord, kr���c po pokoju z kielichem w d�oni; wygl�da� przy tym niezwykle �wie �o, jakby skwar w og�le mu nie przeszkadza�. - Bardzo si� tu wygodnie urz�dzi�e�.
- Mam nadziej�, �e Jego Lordowska Mo�� raczy wkr�tce uczyni� mi ten zaszczyt i zgodzi si� oceni� umiej�tno�ci mojego kucharza.
- Z najwi�ksz� przyjemno�ci�. Powiedz�e mi jednak, czy nie ci��y ci samotno��?
- Samotno��, milordzie? Czemu� mia�bym czu� si� samotny?
M�wi�c to, Casanova z�o�y� usta tak, jakby mia� si� roze�mia� na t� my�l, zaraz jednak zrozumia�, �e nie zda si� to na wiele. Pomimo ci�g�ych spotka� z lud�mi - a 29 spotkania z lud�mi nigdy nie stanowi�y dla� �adnego remedium - by� w tej chwili, jak sobie nagle u�wiadomi�, tak samotny, jak jeszcze nigdy wcze�niej w �yciu. Czy�by ju� teraz jego twarz zdradza�a owo uczucie? Podobna mo�liwo�� wprawi�a go w przera�enie. Nie m�g� znie�� my�li, �e Pembroke�owi uda�o si� przejrze� go tak �atwo, pomimo wystudiowanej, towarzyskiej pozy. Zebra� si� jednak w sobie i tonem, kt�ry - jak mia� nadziej� - zdradza� pewn� enigmatyczn� wielko�� ducha oraz g��bok� oboj�tno�� na potrzeby przeci�tnych ludzi, odpar�:
- Za dnia zamierzam oddawa� si� zwiedzaniu miasta, wieczory natomiast chcia�bym po�wi�ci� lekturze.
Twarz Jego Lordowskiej Mo�ci wykrzywi� grymas.
- Nie przypuszcza�em, �e� mi�o�nikiem ksi��ek, Seingalt. To rozrywka tych, kt�rzy nie maj� do�� rozumu lub pieni�dzy, by zabawi� si� w inny spos�b. A co z kobieta mi?
- Kobietami, milordzie?
- Czy odnios�e� ju� jakie� sukcesy w tym wzgl�dzie? Dam ci kilka bilecik�w, b�dziesz m�g� pos�a� po damskie towarzystwo.
- Przyjd� do mego domu?
- Ale� oczywi�cie.
- To by�oby... niezmiernie dogodne.
Czemu� nie mia�by tego uczyni�? Nic nie nadw�tla m�skich si� bardziej ni� abstynencja. A w ten spos�b b�dzie m�g� wreszcie zaspokoi� swoj� ciekawo�� - sprawdzi�, co kobiety w tym mie�cie chowaj� pod sp�dnicami bez ryzyka, �e jaka� c�rka baroneta upokorzy go swym spojrzeniem znad gazety, daj�c mu do zrozumienia, �e nie jest nikim lepszym od malarza pokojowego. Posy�anie po kobiety mog�o, bez w�tpienia, stanowi� modus operandi na przysz�o��. Bardzo przypad� mu do gustu ten pomys�.
Tak wi�c Jego Lordowska Mo��, wyposa�ony przez Casanov� w odpowiednie przybory, nakre�li� kilka s��w na bilecikach. Imi� dziewczyny, miejsce, gdzie mo�na j� znale��, jej cen�. Niekt�re z nich warte by�y cztery gwinee, inne - sze��. Jedna za� a� dwana�cie.
- Kim ona jest, milordzie?
- Kochank� cz�owieka, kt�ry posiada tkalni� jedwabiu w Derby. �w jednak korzysta z jej us�ug jedynie raz w miesi�cu.
- Ach, tak - odpar� Casanova w roztargnieniu, zapatrzy� si� bowiem na wielk� much� w kolorze topazu, rozpart� na r�kawie utytu�owanego go�cia, kt�r� - nim zacz�a z wolna si� porusza� - wzi�� za autentyczny klejnot.
- W tym mie�cie - stwierdzi� Pembroke - wszystko jest proste dla cz�owieka, kt�ry ma pieni�dze i got�w jest wydawa� je lekk� r�k�. Zapami�taj me s�owa, Seingalt.
Kawaler sk�oni� si� dwornie w odpowiedzi.
Nast�pnego wieczoru, gdy delikatne m�oteczki zegarowych kurant�w wybi�y pe�n� godzin�, Casanova upu�ci� ksi��k� na pod�og�, a po chwili - z jednym z bilecik�w od lorda Pembroke - pos�a� Jarb� po dziewczyn�. Sam za� stan�� w oknie, my�l�c o tym, jak bardzo czu�by si� szcz�liwy, gdyby zamiast tego p�nocnego, kamiennego miasta zaludnionego obcymi mu lud�mi m�g� zobaczy� po drugiej stronie szyby blask ksi�yca rozlewaj�cy si� po wodach Canale Grande i dzi�b gondoli - przypominaj�cy cz�owieka pogr��onego w modlitwie - tn�cy nier�wn� materi� wody, skr�caj�cy w stron� schod�w do jego domu...
Dziewczyna, kt�r� przyprowadzi� Jarba, okaza�a si� nie dziewczyn�, lecz kobiet� - s�dz�c po sk�rze jej d�oni i szyi - kilka lat starsz� od kawalera. Jej widok by� zno�ny dla oczu jedynie dlatego, �e pokrywa�a twarz biel� o�owiow�, kredowym proszkiem i mastyksem, a oczy podkre�la�a w�glem drzewnym (podobnie zreszt�, jak i on czyni�). Nie w�ada�a ani j�zykiem w�oskim, ani francuskim. Casanova obra� gruszk� i nakarmi� przyby�� kawa�kami owocu. Ona za� wybuchn�a p�aczem. P�aka�a, jad�a gruszk� i jednocze�nie wyrzuca�a z siebie wiele s��w.
- Co ona m�wi? - spyta� Casanova.
- M�wi - wyja�ni� Jarba, poleruj�c kieliszki - �e ty, panie, przypominasz jej matk�.
Sprowadzi� kolejn� dziewczyn�. Zjad�a z nim razem kolacj�. Zna�a kilka francuskich s��w. Niegdy� mia�a przyjaciela z Francji.
- Z jakich okolic Francji, moja droga?
- Tak, monsieur. Z Francji.
Kawaler uca�owa� jej nadgarstki.
- Co dostan� na deser, monsieur? - spyta�a.
Gdy sko�czyli posi�ek, przysiad�a na jego kolanie, pog�adzi�a czubek jego nosa, paplaj�c typowym dla kurtyzany dziecinnie pieszczotliwym j�zykiem, pe�nym zdrobnie� i seplenienia. Jej profesja najwyra�niej zabi�a w niej prawdziw� kobieco��. Wydziela�a od�r tanich dom�w schadzek i koszmar�w sennych. Ponad jej ramieniem Casanova skin�� g�ow� w stron� Jarby. Murzyn wyprowadzi� j� na ulic�.
Dziewczyna za dwana�cie gwinei spodoba�a mu si� najmniej. Mia�a twarz osoby zdeprawowanej ju� od czas�w dzieci�stwa. U�miecha�a si� uroczo, jednak Casanova nie mia� w�tpliwo�ci, �e za pi�� lat rozpusta prze�re j� niczym plugawe robactwo. Jednak zabawi� si� z ni�, chocia� ba� si� jej i tego, co ich po��czy�o; ba� si� - jak nagle pomy�la� - ich niemal kazirodczego zespolenia. Odliczy� pieni�dze. Przypi�a kolczyki i wrzuci�a monety do swej sakiewki. Zapyta�a potem, czy d�entelmen �yczy�by sobie pozna� kilka imion us�u�nych ch�opc�w.
- Ch�opc�w - odpar� na to kawaler - konsumuj� jedynie w sezonie.
Przez chwil� nie odrywali od siebie wzroku. W ko�cu ona rzek�a:
- Bon chance, monsieur.
- Vous aussi, mam �zel. Vous aussi.
Oboje jednak wiedzieli, �e �ut szcz�cia im nie wystarczy.
4
Koniec z podobnymi dziewcz�tami. Nie mog�y zaoferowa� mu niczego, czego nie potrafi�by dok�adnie przewidzie� i co rzeczywi�cie pragn��by dosta�. Te z nich, kt�re robi�y wra�enie szcz�liwych - okaza�y si� szalone, 32 Casanova zakochany natomiast smutek pozosta�ych by� zbyt zara�liwy, by cho�by przez chwil� m�g� go znie�� jakikolwiek inteligentny m�czyzna. Obcowa� z owymi kobietami mo�na by�o jedynie wtedy, gdy mia�o si� w sercu �w szczeg�lny rodzaj zdecydowanej brutalno�ci b�d� gdy pija�stwo otwiera�o otch�a�, w kt�rej wszystkie zmys�y ulega�y st�pieniu. Przyjmuj�c ofert� Pembroke�a, okaza� si� g�upcem. Podobne sprawy nale�a�o zawsze za�atwia� po swojemu.
Zdecydowa� si� na og�oszenie.
�Drugie b�d� trzecie pi�tro domu, umeblowane, wynajm� m�odej damie w�adaj�cej biegle angielskim i francuskim, bez prawa przyjmowania go�ci za dnia ani w nocy�.
Jarba przet�umaczy� te s�owa i wypisa� wielkimi literami na karcie, kt�ra wkr�tce znalaz�a si� w oknie salonu. Par� dni p�niej, 5 lipca 1763 roku, mo�na by�o j� tak�e przeczyta� w �Gazetteer and London Daily Advertiser�.
W pierwszym tygodniu od chwili ukazania si� og�oszenia zjawi�y si� dziewi��dziesi�t dwie kobiety: zbieg�e od m��w �ony, kurtyzany, istoty dotkni�te szale�stwem oraz �wie�o przyby�e z okolicznych hrabstw na wozach z sianem dziewcz�ta, kt�re - jakim� cudownym zrz�dzeniem losu - nie wpad�y jeszcze w �apy ulicznych rajfur�w b�d� �owc�w kobiet z dom�w publicznych. Casanova, w obecno�ci Jarby oraz pani Feaver - swej leciwej zarz�dzaj�cej - przeprowadza� z nimi wszystkimi rozmowy w jadalni. Zadawa� im pytania jedynie po francusku, eliminuj�c w ten spos�b wi�kszo�� z przyby�ych. Inne odrzuci�, gdy okaza�y si� zbyt bezwstydne b�d� zbyt nie�mia�e. Najbardziej podoba�y mu si� te, kt�re wykazywa�y najwi�ksz� przemy�lno�� w pr�bach oszukania go - on sam dobrze wiedzia�, jak ci�ko gra� okre�lon� rol�, buduj�c swe �ycie jedynie na s�owach; jednak �adna z nich nie by�a stworzeniem, kt�re mia� na my�li. Wkr�tce to, co z pocz�tku zda�o mu si� tak wspania�ym pomys�em - zacz�o go nu�y�. Na d�wi�k dzwonka u drzwi z gard�a wyrywa� mu si� j�k, a gdy kobiety wkracza�y do pokoju, unika� ich wzroku. Kiedy w ko�cu szeroka rzeka ch�tnych zmieni�a si� w cienki strumyczek, by ostatecznie wyschn�� zupe�nie - odetchn�� z ulg�.
- Mam wra�enie - rzek� do Jarby pewnego wieczoru, gdy s�u��cy zabawia� go, wyczarowuj�c na �cianie salonu bestiariusz cieni, pos�uguj�c si� tylko w�asnymi d�o�mi i p�omieniem �wiecy - �e tym og�oszeniem wystawi�em si� jedynie na po�miewisko. Jestem pewien, �e ca�e miasto natrz�sa si� ze mnie. Czy nie s�dzisz, i� powinienem by� wybra� pierwsz�, kt�ra si� do mnie zg�osi�a?
- A mo�e t�, kt�ra dopiero si� zjawi? - odpar� s�uga, przekrzywiaj�c g�ow� w stron� uchylonego okna, zza kt�rego - unoszony fal� powietrza letniej nocy - dobieg� ich odg�os lekkich krok�w, zmierzaj�cych ku frontowym drzwiom.
Mia�a oko�o dwudziestu lat i odziana by�a w r�ow�, jedwabn� sukni�. W�osy - w�asne, o najja�niejszym, najbledszym odcieniu s�omkowej ��ci, nosi�a zaplecione w warkocze i podpi�te lu�no na czubku g�owy za pomoc� bia�ego pomponu z pi�r. Cer� mia�a wyj�tkowo blad�, tak jak i oczy - bladoszare na tle bladego b��kitu. Na pierwszy rzut oka trudno j� by�o dostrzec; nale�a�o spojrze� uwa�nie, a potem dobrze wysili� wzrok. Prawd� powiedziawszy, nie mo�na by�o spu�ci� z niej oczu. Jarba wni�s� misk� pomara�czy - obra�a jedn� z nich bardzo wprawnie; spod jej palc�w zwiesza�a si� nieprzerwana spirala pomara�czowo-bia�ej sk�rki. O�wiadczy�a, �e nie mo�e zap�aci� wi�cej ni� dwa szylingi tygodniowo, Casanova za� odpar�, �e w�a�nie tak� cen� chcia�by uzyska� za wynajem.
- W niedziele - powiedzia�a - chadzam do kaplicy ambasadora Bawarii. - Po czym doda�a: - Prosi�abym tak�e, panie, aby� nikomu mnie nie przedstawia�.
Zap�aci�a za tydzie� z g�ry i zbiera�a si� ju� do odej�cia, gdy kawaler spyta�:
- Czy od czasu do czasu zechcesz, pani, zje�� ze mn� obiad? Nie znosz� spo�ywania posi�k�w w samotno�ci. A ty, pani, zaoszcz�dzisz w ten spos�b na wydatkach.
Wprowadzi�a si� wkr�tce. Mia�a niewiele ruchomo�ci: tuzin sukien, szachy z ko�ci s�oniowej (gra�a w nie po mistrzowsku, dawa�a kawalerowi mata w czterech ruchach); tom Miltona po angielsku, Ariosta po w�osku oraz �Charaktery� La Bruyere�a po francusku. Nosi�a imi� Pauline, by�a Portugalk�. Opowie�� o kolejach jej �ycia zaj�a im kilka dni, obfitowa�a bowiem w niezliczone perypetie, roi�a si� od okrutnych wuj�w, utraconych fortun oraz burz morskich. Casanova - pochylaj�c g�ow� w ge�cie wyrozumia�ego ojca czy mo�e duchownego - wys�uchiwa� cierpliwie owych zwierze�, w szczeg�lno�ci za� historii jej romansu z ksi�ciem A., kt�ry odwiedza� j� codziennie w domu jej ojca, z niejasnych przyczyn podaj�c si� za handlarza koronkami. To wspomnienie sprawi�o, �e Pauline sp�on�a rumie�cem, Casanova jednak rozumia� j� doskonale. Nale�a�a do kategorii zdrowych histeryczek, znajduj�cych przyjemno�� w kreowaniu zgorszonych �wiadk�w utraty swej cnoty. Jej siostry by�y wszystkie wzorowymi zakonnicami i �y�y w stanie afektowanej ekstazy. Ona sama zapewne czu�aby si� �wietnie w murach klasztoru, we w�osiennicy, ze �wi�tym Janem od Krzy�a unosz�cym si� noc� nad jej pos�aniem.
Czyta� jej ust�py z Ariosta o przygodach Ricciardetta i Fiodespiny i zastanawia� si�, czy nie zaczyna pa�a� do niej uczuciem. Wmawia� sobie, �e tak. Jak wiele lat up�yn�o od czasu, gdy mi�osne zwi�zki by�y dla niego czym� wi�cej ni� jedynie gr�, zachciank�, fa�szyw� monet�? Teraz jadali razem i prawili sobie nawzajem wyszukane komplementy. Zam�wili tak�e swe portrety u najbardziej wzi�tego miniaturzysty w Londynie. Zaprosili Sophie na Pali Mali i we troje odgrywali rol� przyk�adnej rodziny. Dziecko �atwo by�o przekupi�, za jard wst��ki i troch� pieszczot zgadza�a si� zwraca� do Pauline �mamo�, co by�o niezwykle zabawne. Wspania�a przygoda. Co prawda w swych snach Casanova wci�� d�wiga� na w�asnych barkach ci�kie wory wype�nione w�glem, jednak ju� w porze �niadania zapomina� o tych wizjach. Czemu� bowiem nie mia�by si� czu� szcz�liwy?