10077
Szczegóły |
Tytuł |
10077 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
10077 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 10077 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
10077 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ISAAC ASIMOV
Z�OTO I MAGIA.
OPOWIADANIA
TYTU� ORYGINA�U GOLD & MAGIC. A SELECTION OF STORIES
PRZE�O�Y�A JOLANTA KOWALCZYK
NA ZDROWIE!
Kichn��em.
George odsun�� si� i zapyta� surowym tonem:
� Znowu si� przezi�bi�e�?
Wytar�em nos, z miernym efektem, i odpar�em g�osem st�umionym przez chusteczk�:
� To nie przezi�bienie, tylko zapalenie zatok. � Wbi�em wzrok w fusy, jakby to by�a ich wina, �e kawa zupe�nie nie ma smaku. � To ju� czwarty nawr�t w tym roku i za ka�dym razem, na d�u�ej lub kr�cej, trac� zmys� powonienia i smaku � doda�em. � Obecnie nic nie czuj�; kolacja, kt�r� w�a�nie zjedli�my, r�wnie dobrze mog�aby by� z kartonu.
� A czy pomo�e ci � rzek� George � moje zapewnienie, �e wszystko by�o znakomite?
� Ani troch� � odpar�em markotnie.
� Ja nie miewam takich przypad�o�ci � oznajmi�. � A przypisuj� to swemu higienicznemu trybowi �ycia oraz czystemu sumieniu.
� Dzi�kuj� ci � odparowa�em � za wsp�czucie, ja jednak sk�ania�bym si� raczej ku przekonaniu, �e ciebie takie nieszcz�cia omijaj�, poniewa� �aden szanuj�cy si� mikroorganizm nie zechcia�by si� �ywi� twoimi plugawymi tkankami.
� Nie czuj� si� dotkni�ty t� nieuprzejm� uwag�, stary przyjacielu � powiedzia� George, tym razem na szcz�cie si� hamuj�c � bo rozumiem, i� te dolegliwo�ci wywo�uj� w tobie zgorzknienie i sprawiaj�, �e m�wisz rzeczy, kt�rych w normalnym stanie umys�u (zak�adaj�c, �e kiedykolwiek si� w takim znajdowa�e�) by� nie powiedzia�. To wszystko bardzo mi przypomina histori� mojego serdecznego przyjaciela Manfreda Dunkela, z czas�w gdy rywalizowa� ze swoim serdecznym przyjacielem Absalomem Gelbem o wdzi�ki uroczej Euterpe Weiss.
� Niech diabli wezm� twojego serdecznego przyjaciela Manfreda Dunkela, jego serdecznego przyjaciela Absaloma Gelba oraz ich wsp�ln� ofiar�, Euterpe Weiss � odpar�em pos�pnie.
� To m�wi� twoje zatoki, stary, nie ty � rzek� George.
Manfred Dunkel i Absalom Gelb (wyja�ni� George) ucz�szczali do New York Institute of Opticianry i podczas tych studi�w bardzo si� zaprzyja�nili. Niemo�liwe jest bowiem, aby dwaj m�odzie�cy, kt�rzy wsp�lnie zg��biaj� tajemnice soczewek i refrakcji, bior� si� za bary z powa�nymi przypadkami kr�tkowzroczno�ci, starczowzroczno�ci oraz nadwzroczno�ci i siadaj� razem do sto�u szlifierskiego, nie poczuli w ko�cu, �e s� sobie bliscy jak bracia.
Pospo�u studiowali tabele do bada� oczu, projektowali nowe dla znaj�cych cyrylic� albo alfabet grecki, wybierali ideogramy dla Azjat�w i dyskutowali, jak tylko dw�ch specjalist�w potrafi, o wadach i zaletach stosowania rozmaitych znak�w diakrytycznych: grave, aigu, circonflexe i cedille przez pacjent�w francuskich; umlaut�w przez Niemc�w, tyld w wypadku os�b pos�uguj�cych si� hiszpa�skim i tak dalej. Absalom, powodowany silnymi emocjami, zapewni� mnie zreszt� swego czasu, �e brak tych akcent�w w niekt�rych j�zykach jest przejawem czystego rasizmu utrudniaj�cego w�a�ciw� korekcj� wad wzroku u os�b, kt�re nie s� pochodzenia czysto anglosaskiego.
Homerycka walka w tej sprawie wype�nia�a kilka lat temu rubryk� list�w w �American Journal of Optical Casuistry�. By� mo�e pami�tasz artyku� napisany przez naszych przyjaci�, w kt�rym pot�piali przestarza�e tabele do bada� wzroku. Jego tytu� brzmia�: Podrzyjcie te sfatygowane p�achty! Manfred i Absalom wspierali si� wzajemnie w boju przeciwko konserwatyzmowi ich profesji i mimo �e nie uda�o im si� wycisn�� pi�tna swych zapatrywa� na jej polu, d��enia owe zbli�y�y ich do siebie bardziej ni� kiedykolwiek.
Po uzyskaniu dyplom�w otworzyli firm� Dunkel i Gelb, rzuciwszy uprzednio monet�, by zadecydowa�, czyje nazwisko ma by� pierwsze. Wiod�o im si� nadzwyczajnie. Dunkel by� by� mo�e odrobin� lepszy w szlifowaniu szkie�, Gelba natomiast uwa�ano powszechnie za mistrza w projektowaniu oprawek w stylu art deco. Jeden wiedzia� zawsze, czego chce drugi, potrafili bowiem, jak lubili powtarza�, czyta� sobie nawzajem z oczu.
Nie dziwi�o wi�c, �e kiedy si� ju� zakochali, to w tej samej kobiecie. Gdy Euterpe Weiss przysz�a po nowe szk�a kontaktowe, obaj m�czy�ni zmierzyli j� wzrokiem (nie mo�na powiedzie�, �e przelecieli j� wzrokiem, ze wzgl�du na prawdziwie profesjonalny spos�b, w jaki badali jej przeurocz� optyk�) i u�wiadomili sobie, i� natkn�li si� na idea�. Jako laik w dziedzinie optyki nie mog� powiedzie�, bym tak do ko�ca pojmowa�, na czym �w idea� polega�, ale obaj stali si� nagle liryczni � ka�dy na sw�j spos�b ma si� rozumie� � i cz�sto dyskutowali na temat osi ga�ek ocznych i dioptrii Euterpe. Jako �e zna�em tych m�odzie�c�w od czas�w, gdy byli jeszcze nastolatkami nosz�cymi swe pierwsze okulary (Manfred by� lekkim kr�tkowidzem, Absalom lekkim dalekowidzem, obu im natomiast dokucza� umiarkowany astygmatyzm), bardzo obawia�em si� rezultat�w. A jednak, my�la�em sobie, z pewno�ci� �wi�ta m�odzie�cza przyja�� zwyci�y, kiedy ci dwaj, obecnie silni m�czy�ni, przyst�pi� do walki o Euterpe, kt�ra � jak stwierdzi� Manfred z d�o�mi przyci�ni�tymi do serca � by�a �widokiem syc�cym oko� albo � jak powiedzia� Absalom z r�koma uniesionymi ku niebu � Je�li idzie o Euterpe, oczy m�wi� same za siebie�.
Myli�em si� jednak. Nawet w zwi�zku z bosk� Euterpe dwaj optycy, bli�si sobie ni�li para najbli�ej osadzonych oczu, zachowywali si� nadzwyczaj przyja�nie. Zawarli porozumienie, zgodnie z kt�rym we wtorki i pi�tki Manfred m�g� si� spokojnie umawia� na randki z Euterpe, je�li uda�o mu si� je zaaran�owa�, podczas gdy Absalom mia� swoj� szans� w poniedzia�ki i czwartki. W weekendy zabawiali pann� razem, zabieraj�c j� do muze�w, do opery, na odczyty poezji oraz niewinne posi�ki w przytulnych jad�odajniach. �ycie przerodzi�o si� w �a�cuch nieustaj�cych przyjemno�ci.
Co ze �rodami, pytasz? �rody stanowi�y dow�d tego, jak �wiat�e stanowisko zajmowali ci m�odzi ludzie w sprawach najwy�szej wagi. W �rody Euterpe mia�a prawo spotyka� si� z innymi. Uczucia Manfreda by�y bowiem czyste, tak samo jak uczucia Absaloma. Pragn�li, by dziewczyna sama dokona�a wyboru, nawet je�eli oznacza�o to, i� jaki� prostak, kt�ry nie jest optykiem, b�dzie m�g� si� gapi� w jej oczy� wzdycha� do niej� m�wi� k�amstwa�
Czemu jeste� ciekaw, kto j� teraz ca�uje? Po co wprowadzasz jakie� swoje non sequitur, kiedy ja staram si� zda� ci sp�jne sprawozdanie z przebiegu zdarze�?
Przez d�u�szy czas wszystko sz�o �wietnie. Nie by�o tygodnia, w kt�rym Manfred nie rozegra�by z t� m�od� dam� partyjki garibaldki jednego wieczoru, a Absalom nie mia� szansy odegra� dla niej poruszaj�cej melodii na owini�tym bibu�k� grzebieniu nast�pnego. Innymi s�owy, by� to okres niczym nie zm�conego szcz�cia.
Albo, w ka�dym razie, tak mi si� zdawa�o.
A� pewnego razu przyszed� zobaczy� si� ze mn� Manfred. Jedno spojrzenie na jego wymizerowan� twarz i jakbym ju� wszystko wiedzia�.
� Biedny m�odzie�cze � powiedzia�em. � Tylko nie m�w mi, i� Euterpe stwierdzi�a, �e koniec ko�c�w woli Absaloma. � (W tej sprawie zachowa�em neutralno��, stary, i by�em got�w pogr��y� si� w �a�obie, gdyby oboj�tnie kt�ry z tych dw�ch m�odzie�c�w dosta� po oku, �e si� tak wyra��).
� Nie � odpar� Manfred. � Tego ci nie powiem. Jeszcze nie. Ale to nie potrwa d�ugo, wujku George. Jestem w gorszej sytuacji. Mam zaczerwienione i podpuchni�te oczy, a Euterpe raczej nie mo�e szanowa� optyka z oczyma, kt�re odbiegaj� od normy.
� P�aka�e�, prawda?
� Ale� sk�d � odrzek� dumnie Manfred. � Optycy to dumni m�czy�ni, kt�rzy nigdy nie p�acz�. Ledwie zdarza mi si� poci�gn�� nosem. To jakie� przezi�bienie, rozumiesz?
� Cz�sto je miewasz? � spyta�em ze wsp�czuciem.
� Ostatnio tak.
� A Absalom, czy on te� si� przezi�bi�?
� Owszem � odpar� Manfred � ale nie tak cz�sto jak ja. Co jaki� czas wypada mu dysk, co mnie si� nigdy nie przytrafia. Ale c� z tego? Cz�owiek z chorym kr�gos�upem ma oczy jasne i przejrzyste. Niewa�ne s� sporadyczne poj�kiwania i okresowa niemo�no�� wstania z ��ka. Natomiast kiedy Euterpe wpatruje si� w moje za�zawione oczy, w zaczerwienione naczy�ka krwiono�ne tward�wki, w zaognione spoj�wki, w�wczas z pewno�ci� musi j� ogarnia� wstr�t.
� Ach, czy na pewno, Manfredzie? Ze wszystkich opowie�ci wynika, �e to przemi�a panna, obdarzona skorym do wzrusze�, wsp�czuj�cym okiem.
� Nie �miem na to liczy� � odpar� ponuro Manfred. � Nie stawiam si� na um�wione spotkania, gdy jestem przezi�biony, tote� ostatnimi czasy Absalom widywa� j� znacznie cz�ciej ode mnie. To wysoki, gibki m�ody cz�owiek; nie znajdziesz panny, kt�ra bez wzruszenia wys�ucha�aby rozczulaj�cych melodii wygrywanych przez niego na grzebieniu i bibu�ce. Obawiam si�, �e nie mam szans. � ukry� twarz w d�oniach, starannie przy tym unikaj�c szkodliwego ucisku na oczy.
Sam by�em poruszony, jakby dziesi�� grzebieni z dziesi�cioma bibu�kami odegra�o nagle marsza wojskowego The Stars and Stripes Forever.
� By� mo�e m�g�bym sprawi�, by� na zawsze uodporni� si� na przezi�bienia, ch�opcze.
Spojrza� na mnie z nadziej�.
� Znasz jakie� lekarstwo? Metod� zapobiegania? Przecie�� � Chwilowy p�omie� w jego zaczerwienionych oczach zgas�, pozostawiaj�c je jednak r�wnie zaognione jak przedtem. � Medycyna jest bezradna wobec zwyk�ego zazi�bienia.
� Niekoniecznie. By� mo�e potrafi�bym nie tylko ci� wyleczy�, ale i spowodowa�, by to Absalom chronicznie si� przezi�bia�.
Powiedzia�em to jedynie w tym celu, by go sprawdzi�, znasz bowiem moje surowe zasady etyczne, stary, i z dum� stwierdzam, �e Manfred przyj�� to, jak na optyka przysta�o.
� Nigdy � odpar� �arliwie. � Owszem, z ch�ci� poprosz� o uwolnienie mnie od tego koszmaru, ale chc� walczy� honorowo i zmierzy� si� z przeciwnikiem na uczciwych zasadach. Nie m�g�bym skaza� go na jak�� u�omno��, do tego nigdy bym si� nie zni�y�. Wola�bym ju� raczej straci� niebia�sk� Euterpe.
� B�dzie, jak chcesz � odpar�em, �ciskaj�c mu d�o� i klepi�c po plecach.
Azazel � by� mo�e napomyka�em ci ju� kiedy� o tym dwucentymetrowym pozaziemskim stworzeniu, kt�re mog� przywo�ywa� z przepastnych g��bin kosmosu i kt�re stawia si� na ka�de moje wezwanie? Ach, wi�c jednak napomyka�em? M�wi� prawd�, a niech ci� wszyscy diabli!
W ka�dym razie Azazel drepta� tam i z powrotem wzd�u� kraw�dzi sto�u, nerwowo wymachuj�c przypominaj�cym kawa�ek drutu ogonkiem. Male�kie wypustki zast�puj�ce mu rogi jarzy�y si� bladym, niebieskim �wiat�em oznaczaj�cym wysi�ek umys�u.
� Prosisz o zdrowie � rzek� Azazel. � Prosisz o normalno��. O sytuacj�, w kt�rej panuje r�wnowaga.
� Wiem, o co prosz�, o Boska i Uniwersalna Wszechmocy � odpar�em, staraj�c si� ukry� zniecierpliwienie. � Zabiegam o to, by m�j przyjaciel si� nie przezi�bia�. Pozna�e� go za moim po�rednictwem. Zbada�e� go.
� I to wszystko, czego chcesz? Unikni�cia tych paskudnych, kaprawych, plugawych, flegmowatych przezi�bie�, na kt�re cierpi� zwierz�copodobni mieszka�cy tej prze�artej przez robactwo planety? Uwa�asz, �e mo�na o�wietli� jeden k�t pokoju, nie rozja�niaj�c jednocze�nie ca�ego wn�trza? W takim razie dowiedz si�, i� r�wnowaga czterech humor�w w wypadku okazu, kt�ry mi przedstawi�e�, jest niebezpiecznie naruszona.
� R�wnowaga czterech humor�w? Pomaza�cze Kosmosu, humory odesz�y w niebyt wraz z Herodotem.
Azazel spojrza� na mnie przenikliwym wzrokiem.
� A jak ci si� zdaje, czym s� humory?
� To cztery p�yny reguluj�ce funkcje cia�a: krew, flegma, ��� i czarna ���.
� Co za ohydny pomys� � odpar� Azazel. � Mam nadziej�, �e ten Herodot wzbudza w�r�d ludzi z twojej planety powszechne obrzydzenie. Cztery humory to oczywi�cie cztery nastawienia umys�u, kt�re, je�li je bardzo starannie zr�wnowa�y�, nie mog� wprawdzie pom�c, lecz za to przywr�c� nieprzerwan� normalno�� oraz zdrowie bezu�ytecznym cia�om nawet tak nic nie znacz�cych robak�w jak, na przyk�ad, ty.
� No c�, czy w takim razie m�g�by� bardzo starannie zr�wnowa�y� humory mojego robakowatego przyjaciela?
� My�l�, �e mog�, ale to nie jest �atwe. Nie chc� go dotyka�.
� Nie b�dziesz musia�. Zreszt� jego nawet tu nie ma.
� Mam na my�li kontakt astralny. Nale�a�oby w�wczas odprawi� rytua� oczyszczenia, kt�ry potrwa�by prawie tydzie� i chwilami by�by do�� bolesny.
� Jestem pewien, o Wcielenie Perfekcji, �e dla ciebie unikni�cie kontaktu astralnego b�dzie b�ahostk�.
Jak zwykle pod wp�ywem pochlebstwa Azazel poja�nia�, a jego r�ki zesztywnia�y.
� O�miel� si� stwierdzi�, �e potrafi� � powiedzia�, i rzeczywi�cie tak by�o.
Nast�pnego dnia spotka�em Manfreda. Wyra�nie promienia� zdrowiem.
� Wujku George � rzek� � te �wiczenia z g��bokim oddychaniem, o kt�rych mi opowiedzia�e�, zrobi�y swoje. Wyleczy�em si� z przezi�bienia mi�dzy jednym a drugim oddechem. Oczy si� oczy�ci�y, odzyska�y kolor, och�od�y i teraz mog� spojrze� w twarz ca�emu �wiatu. W�a�ciwie � kontynuowa� � nie wiem, co to takiego, ale ca�y czuj� si� zdr�w. Czuj� si� jak dobrze naoliwiona maszyna. Moje oczy s� reflektorami cudownej lokomotywy, kt�ra mknie przez kraj. Odczuwam nawet � ci�gn�� � ten cudowny impuls, by ta�czy� do jakiego� uwodzicielskiego, hiszpa�skiego rytmu. Uczyni� to, osza�amiaj�c niebia�sk� i eteryczn� Euterpe.
Wyszed� z pokoju, ta�cz�c � jego stopy pogardliwie odtr�ca�y pod�og� delikatnymi krokami, gdy pokrzykiwa� rytmicznie:
� Oko, oko, oko�oko!
Nie mog�em si� nie u�miechn��. Manfred nie by� tak wysoki jak Absalom, ani te� zgrabny czy klasycznie urodziwy, mimo �e wszyscy optycy to wcielenie klasycznego idea�u pi�kna. Wygl�da� lepiej ni� Apollo Belwederski, ale nie a� tak dobrze jak Absalom. Ta aura zdrowia, pomy�la�em, wszystko wyr�wna.
Przypadek zrz�dzi�, �e na jaki� czas musia�em opu�ci� miasto w wyniku sporu, w kt�ry uwik�a�em si� z pewnym bukmacherem: jak si� okaza�o, do�� nikczemn�, g�uch� na logiczne argumenty kreatur�.
Po powrocie dowiedzia�em si�, �e Manfred od dawna na mnie czeka.
� Gdzie� ty by�? � spyta� gderliwym tonem.
Popatrzy�em na niego z trosk�. Wygl�da� na zdrowego i wysportowanego, oczy mia� p�ynne i przejrzyste, a jednak� a jednak�
� Wyjecha�em, uciekaj�c przed interesami � odpar�em, starannie unikaj�c wdawania si� w szczeg�y. � Ale co z tob�, ch�opcze?
� Co ze mn�? � Za�mia� si� sardonicznie. � C� niby mia�oby by�? Pi�kna Euterpe dokona�a wyboru, lecz niestety nie pad� on na mnie. Wychodzi za Absaloma.
� Ale co si� sta�o? Chyba nie powiesz mi, �e�?
� �e zachorowa�em? Gdzie� tam. Pr�bowa�em, mo�esz mi wierzy�. Spacerowa�em na lodowatym deszczu. Wk�ada�em mokre skarpetki. Brata�em si� z lud�mi, kt�rzy byli przezi�bieni lub chorowali na nie�yt nosa. Na mi�y B�g, ja nawet zabiega�em o zapalenie spoj�wek. Wszystko, byle tylko zachorowa�.
� Nic nie rozumiem, Manfredzie. Dlaczego chcia�e� by� chory?
� Bo Euterpe ma silny poci�g macierzy�ski. Najwyra�niej to powszechna cecha w�r�d istot ludzkich odmiany �e�skiej. Nie mia�em o tym poj�cia.
Zaniepokoi�em si�. Rzeczywi�cie, co� takiego obi�o mi si� o uszy. By�o nie by�o, to kobiety rodz� dzieci, a dzieci wiecznie niedomagaj�, �lini� si�, poc�, kichaj�, kaszl�, gor�czkuj�, siniej� i na wiele innych sposob�w obrzydliwie choruj�, co jako� nigdy nie wp�ywa na mi�o�� matki � raczej na odwr�t, jak si� zdaje.
� Powinienem to wzi�� pod uwag� � odpar�em po namy�le.
� To nie twoja wina, wujku George � odrzek� Manfred. � Natychmiast przesta�em �wiczy� g��bokie oddychanie, lecz to nie pomog�o. Tu posz�o o Absaloma, tego biednego faceta. Jego po prostu przygwo�dzi�o do ��ka.
� Raczej nie m�g� udawa�, jak si� domy�lam. Manfred wyra�nie si� zatrwo�y�.
� Udawa�? Optyk? Wujku George! Wymogi profesji nie pozwoli�yby na to. Ani te� nasza bliska przyja��. Poza tym kt�rego� razu, kiedy skoczy�em na niego bez uprzedzenia i zmusi�em, by usiad�, ryk �miertelnego b�lu, jaki z siebie wyda�, nie m�g� by� symulowany.
� I to w�a�nie tak wp�yn�o na Euterpe?
� Niewiarygodnie. Nie odst�puje go na krok, karmi niezliczonymi miskami bulionu i pilnuje, by cz�sto zmieniano ciep�e kompresy na jego oczach.
� Ciep�e kompresy na oczach? A to na co? Jak zrozumia�em, twierdzi�e�, �e dysk mu wyskakuje?
� Tak w�a�nie jest, wujku George, ale Euterpe uwa�a, bo tego j� nauczyli�my, �e wszelkie leczenie zaczyna si� od oczu. W ka�dym razie twierdzi, i� jej �yciow� misj� jest opiekowanie si� Absalomem, pilnowanie, by wyzdrowia�, dbanie o jego szcz�cie i wygod�, w zwi�zku z czym musi go po�lubi�.
� Ale� Manfredzie, ciebie przecie� stale n�ka�y przezi�bienia. Dlaczego ona nie�
� Poniewa� unika�em Euterpe, by jej nie zarazi�, nie zobaczy� zimnego wyrazu wstr�tu, kt�ry, jak sobie wyobra�a�em, ujrz� w jej oczach. Jak�e si� myli�em! Jak ja si� myli�em! � tu uderzy� si� pi�ci� w g�ow�.
� Mog�e� udawa� � zacz��em.
Jednak na jego twarzy znowu pojawi� si� ten wyraz trwogi.
� Optyk nie pos�uguje si� w �yciu k�amstwem, wujku George. A poza tym, z jakiego� dziwnego powodu, nie potrafi� przekonuj�co udawa� chorego. Po prostu wygl�dam zbyt zdrowo. Nie, musz� pogodzi� si� z losem, wujku George. Absalom zwr�ci� si� do mnie jako swego najbli�szego przyjaciela, bym zosta� jego dru�b�.
I tak te� si� sta�o. Manfred by� dru�b� i mimo �e od �lubu tamtych dwojga up�yn�o tyle d�ugich lat, jest ci�gle kawalerem. Niekiedy my�l� sobie, i� by� mo�e pogodzi� si� ze swym smutnym losem. Absalom natomiast dorobi� si� tr�jki do�� nieprzyjemnych dzieci, Euterpe przybra�a na wadze i jej g�os sta� si� piskliwy, a poza tym jest szalenie rozrzutna.
Ostatnio zwr�ci�em na to uwag� Manfredowi, a on westchn�� tylko i powiedzia�:
� By� mo�e masz racj�, wujku George, lecz optyk, kiedy kocha, nie kocha p�ytko. Optyk kocha na zawsze.
George westchn�� rzewnie i umilk�.
� Dziwne, ale tego jedynego optyka, jakiego znam, zawsze widziano w towarzystwie kobiety. Nigdy te� nie ujrzano go dwa razy z t� sam� � powiedzia�em.
� Szczeg� � odpar� George, machaj�c r�k�. � Opowiedzia�em ci t� histori�, by ci� przekona�, �e mo�esz si� wyleczy� z zapalenia zatok. Za n�dzne dwadzie�cia dolar�w�
� Nie � zaprotestowa�em kategorycznym tonem. � Moja �ona, kt�r� bardzo kocham, jest lekark� i znajduje perwersyjn� przyjemno�� w leczeniu mnie. Uwolnij mnie od symptom�w, a zapewne oszaleje. Prosz�, masz tu pi��dziesi�t dolar�w. Obiecaj tylko, �e zostawisz mnie w spokoju.
By�y to dobrze wydane pieni�dze.
KRYTYK NA PALENISKU
Podczas kolacji z George�em by�em nieco zamy�lony. W pewnej jednak chwili zapyta�em:
� Czy chcia�by� us�ysze�, co Samuel Taylor Coleridge my�la� o krytykach?
� Nie � odpar� George.
� �wietnie! W takim razie powiem ci. Stwierdzi�: �Recenzenci to przewa�nie tacy ludzie, kt�rzy byliby poetami, historykami, biografami etc, gdyby mogli; wypr�bowali jednak swoje talenty w tym czy owym i spotka�a ich pora�ka � dlatego w�a�nie zostali krytykami�. Percy Bysshe Shelley wyrazi� si� w owej kwestii niemal�e tak samo. Mark Twain powiedzia�: �Zaw�d krytyka, krytyka literackiego, muzycznego i teatralnego jest najbardziej degraduj�cym z wszystkich zawod�w�. Lawrence Sterne o�wiadczy�: �Ze wszystkich frazes�w, jakie s� g�oszone na tym pe�nym frazes�w �wiecie� frazesy krytyk�w torturuj� najgorzej�. Dwadzie�cia trzy wieki temu grecki artysta Zeuksis powiedzia�: �Krytykowa� �atwiej, ni�li nauczy� si� rzemios�a�. Lord Byron rzek�: �Krytycy to wyroby partacza� wiedz� do��, by m�c b��dnie cytowa�. Doda� tak�e: �Lepiej szuka� r� w grudniu, lodu w czerwcu, sta�o�ci nadziei na wietrze albo ziarna w�r�d plew; wierzy� kobiecie, epitafium albo ka�dej innej rzeczy, kt�ra fa�szem jest, ni�li ufa� krytykom�. M�g�bym tak ci�gn�� w niesko�czono��.
� Ju� ci�gniesz w niesko�czono�� � stwierdzi� George. � Co ty w�a�ciwie wyprawiasz? Uczysz si� tych tekst�w na pami��?
� Tak, znam ich ca�e mn�stwo.
� Tylko mi tu wszystkich nie cytuj.
� Dwa z nich to moje w�asne opinie. Pierwsza g�osi, �e ka�dy krytyk powinien zosta� �mieciarzem. Wykonywa�by u�yteczniejsz� prac� i dzi�ki temu zajmowa�by wy�sz� pozycj� w spo�ecze�stwie. Druga stwierdza, i� wszystkich krytyk�w powinno si� wrzuca� do kominka.
� �eby krytykowali z paleniska, co? I wszystko to, jak mniemam, z tego jedynego powodu, i� za kt�ry� ze swoich �a�osnych p�od�w doczeka�e� si� szczerej recenzji od jakiego� zapracowanego rzemie�lnika, kt�rego zmuszono do przebrni�cia przez twoje wypociny.
Nagle wpad�em na znakomity pomys�.
� George � powiedzia�em � czy kiedykolwiek pozna�e� jakiego� krytyka i stara�e� si� mu pom�c?
� Czemu pytasz?
� No c�, wciska�e� mi przemoc� do ucha opowie�ci o swoim ma�ym demonie, jak mu tam, i o nieszcz�ciach, kt�re za twoim po�rednictwem sprowadzi� na niewinne ofiary. Z pewno�ci� musia�o kiedy� doj�� do tego, �e narazi�e� na nieszcz�cie kogo�, kto sobie na to zas�u�y�. Innymi s�owy, krytyka.
� Istotnie, by� taki przypadek: Lucjusza Lamara Hazeltine�a � odpar� George po namy�le.
� To krytyk?
� Tak, ale w�tpi�, by� o nim kiedykolwiek s�ysza�. On z zasady nie obraca si� w�r�d miernot twojego pokroju.
� I stara�e� si� mu pom�c?
� Stara�em.
Po raz pierwszy w czasie naszej d�ugiej znajomo�ci nie pr�bowa�em popsu� jednej z jego opowie�ci.
� Opowiedz mi to koniecznie, ze wszystkimi szczeg�ami! � zawo�a�em w uniesieniu.
Lucjusz Lamar Hazeltine (rzek� George) to nadzwyczaj przystojny m�odzieniec, mimo �e jest krytykiem. W�a�ciwie nigdy w �yciu nie zna�em nikogo bardziej przystojnego z wyj�tkiem mnie samego w m�odszych latach.
To w�a�nie jego prezencj� uwa�am za przyczyn�, dla kt�rej przez dziesi�� d�ugich lat pracy krytyka uda�o mu si� zachowa� g�adk� twarz i nie z�amany nos. Jak sam, i to lepiej ni� ktokolwiek, wiesz, recenzenci stale musz� si� liczy� z tym, �e zostan� bezwzgl�dnie zaatakowani przez zjednoczone si�y pisarzy, ��dnych wyrazi� sw�j sprzeciw wobec nazywania ich �bezwstydnymi dostawcami organicznego nawozu�.
Hazeltine jednakowo� ze swymi czystymi, b��kitnymi oczyma, z�otymi lokami, r�ow� cer�, zgrabnym nosem i m�skim podbr�dkiem do tego stopnia przypomina� anio�a, �e pisarze jeden za drugim kroczyli ku niemu z wrogimi intencjami, po czym ugina�y si� pod nimi kolana i zawracali. �aden nie chcia� ponie�� odpowiedzialno�ci za zniszczenie tego idea�u pi�kna. Bez w�tpienia przeklinali sw� s�abo�� i zapewne przychodzi�o im do g�owy, �e wystarczy, aby bodaj jeden spo�r�d nich zgodzi� si� przyla� Hazeltine�owi, a jego nieskazitelna uroda ulegnie zniszczeniu i ca�a reszta b�dzie mog�a go obi� z niczym nie hamowan� w�ciek�o�ci�.
Niemniej jednak nikt nie chcia� zagra� w tej sztuce roli czarnego charakteru.
Przez jaki� czas nadzieje braci pisarskiej spoczywa�y na Agacie Dorothy Lissauer. By� mo�e s�ysza�e� o niej. Pisze krymina�y oparte na wewn�trznych prze�yciach psychopat�w. Jej powie�ci s� tak przesycone najbardziej ohydnymi szczeg�ami, �e nawet krytycy nie mog� si� oprze� magii ich przyci�gania. Jeden z nich stwierdzi� nawet: �Agathy Dorothy Lissauer nie da si� dotkn��, gdy� ca�a jest oblepiona szlamem�. Inny za� powiedzia�: �Ka�de jej zdanie przepe�nia przera�aj�ca ohyda�.
Naturalnie ka�da dobrze wychowana m�oda kobieta czu�aby rado�� i rozkosz, gdyby jej dzie�o opisano w taki spos�b, nic wi�c dziwnego, �e na spotkaniu Stowarzyszenia Autor�w Powie�ci Kryminalnej Lissauer by�a jedyn� osob�, kt�ra wsta�a i broni�a sztuki krytyki, ku zaskoczeniu wszystkich uczestnicz�cych w nim porz�dnych pisarzy.
A jednak Lucjusz Lamar Hazeltine �da� jej szko��. Zignorowa� zupe�nie pierwsze kilkana�cie powie�ci Agathy, za to jego uwag� wyra�nie przyku�a jej nowa ksi��ka � Umyjcie r�ce w mojej krwi. Powiedzia� mi�dzy innymi: �Autorka Umyjcie r�ce w mojej krwi istotnie stara si� rozstroi� czytelnikowi �o��dek i niekiedy czuje si� bardzo �agodne md�o�ci, ale nic ponadto. Dziwi� si�, to przecie� m�oda kobieta, a sta� j� na tak niewiele. T� powie�� r�wnie dobrze m�g� napisa� m�czyzna�.
Przeczytawszy to, Agatha Dorothy Lissauer wybuchn�a p�aczem, a potem zacisn�a usta i z zimnym, twardym spojrzeniem swych przecudownych oczu ruszy�a na w�dr�wk� od jednego przedsi�biorstwa wynajmu koni do drugiego, testuj�c baty.
Hazeltine, jak wiedzia�a, by� cz�onkiem Zrzeszenia Krytyk�w, zwi�zku zawodowego, kt�rego cz�onkowie spotykali si� w pewnej obskurnej kamienicy w dzikich ost�pach po�udniowego Bronksu, gdzie, jak ca�kiem zasadnie uwa�ali, nikt nie o�mieli�by si� ich �ciga�. Pani Lissauer jednak�e, pochwycona w kleszcze burzliwych emocji, nabra�a wiatru w �agle. Zamierza�a odszuka� siedzib� zwi�zku, zaczeka�, a� Hazeltine wy�oni si� z budynku, a potem bezlito�nie wych�osta� go na krwaw� miazg�.
Dop�ki nie stan�a z nim twarz� w twarz, by�a przekonana, �e zrobi to przy wt�rze burzliwego aplauzu rado�nie za�linionego gremium Stowarzyszenia Autor�w Powie�ci Kryminalnej. Ogl�da�a jego zdj�cia, lecz nigdy nie widzia�a go w ca�ej, tr�jwymiarowej okaza�o�ci.
Widok jego cudownej twarzy zmieni� wszystko. Odrzuciwszy bat, ze �zami w oczach pad�a na kolana. Wspomnia�em by� mo�e, i� pani Lissauer dor�wnywa�a urod� Hazeltine�owi, tyle �e jej w�osy by�y rdzawe, a oczy niebia�sko piwne. Nosek mia�a zadarty, usteczka od�te jak po u��dleniu pszczo�y, cer� barwy niedojrza�ej brzoskwini i, ujmuj�c to najkr�cej jak si� da, tych dwoje natychmiast si� w sobie zakocha�o.
Nied�ugo potem spotka�em Hazeltine�a. Byli�my dobrymi znajomymi, po cz�ci dlatego, �e z nim jako krytykiem ma�o kto rozmawia�, tote� zawsze by� mi wdzi�czny, i� godz� si� na pogaw�dki. No, ale znasz mnie, stary. Hazeltine ugaszcza� mnie sutymi lunchami, a ja jestem wszak typem prawdziwego demokraty. Przyjmuj� posi�ki regeneruj�ce od ka�dego, nie bacz�c na to, z jakiej sfery spo�ecznej si� wywodzi.
� Lucjuszu � powiedzia�em � moje gratulacje. S�ysza�em, �e zdoby�e� serce najurodziwszego pisarza na ca�ym �wiecie.
� A tak, zdoby�em � odpar� z wyrazem dziwnego napi�cia na twarzy � ona za� zdoby�a serce najurodziwszego krytyka na ca�ym �wiecie, czyli mnie. Z�a to jednak mi�o��. Nigdy nie doczeka si� spe�nienia, George.
� A to dlaczego? � spyta�em zdumiony.
� Ona pisze. Ja krytykuj�. Jak zatem mo�emy si� kocha�?
� Ot, zwyczajnie. Wynajmijcie pok�j w motelu, wyposa�ony w wygodne ��ko, a potem�
� Ja nie m�wi� o fizycznych przejawach mi�o�ci, George, ale o wewn�trznym, duchowym pi�knie. R�wnie dobrze m�g�by� oczekiwa�, �e oliwa i woda b�d� si� miesza�, ogie� i piach wsp�egzystowa�, delfiny zamieszkaj� z jeleniami, skoro spodziewasz si� od pisarzy i krytyk�w, �e jedni b�d� kocha� drugich. Czy� m�g�bym si� powstrzyma� od recenzowania jej powie�ci?
� Oczywi�cie, �e tak, Lucjuszu. Po prostuje ignoruj.
� Nie. Po napisaniu recenzji z Umyjcie r�ce w mojej krwi naby�em praw wy��czno�ci i musz� zrecenzowa� wszystkie jej przysz�e powie�ci, ��cznie z t�, kt�r� pisze teraz, rozczulaj�c� historyjk� zatytu�owan� Powie�cie mnie za bebechy.
� No c�, skoro ju� piszesz recenzje, to powiedz w nich co� mi�ego. Wyra� si� dobitnie o swych md�o�ciach i obrzydzeniu.
Hazeltine spojrza� na mnie z odraz�.
� Jak�e m�g�bym to zrobi�, George? Zapominasz o Przysi�dze Krytyka, ustanowionej ju� w czasach staro�ytnych Grek�w. Prze�o�ona na nasz j�zyk brzmi: �Temat wprawdzie boski jest, a dzie�o spojrzenia szerokiego, do kr�gos�upa jednak krochmalu sobie wlej i napisz co� obrzydliwego�. Nie mog� z�ama� przysi�gi, George, mimo �e niszczy moj� mi�o�� i rozdziera mi serce.
Poszed�em spotka� si� z pani� Lissauer. Nie zna�em jej, ale przedstawi�em si� jako bliski znajomy Lucjusza Lamara Hazeltine�a. To, w po��czeniu z towarzysz�c� mi aur� statecznego dostoje�stwa, zdzia�a�o cuda i niebawem zrosi�a mi koszul� �zami.
� Kocham go, kocham � powtarza�a, szukaj�c suchego miejsca na moim r�kawie, by otrze� oczy.
� Wi�c czemu nie napisa� czego�, co mu si� spodoba?
� Jak�e bym mog�a? � spyta�a, patrz�c na mnie z obrzydzeniem. � Nie potrafi�abym z�ama� Przysi�gi Pisarza.
� To istnieje jaka� Przysi�ga Pisarza?
� Znali j� ju� staro�ytni Sumerowie. Prze�o�ona na nasz j�zyk brzmi: �B�d� zawsze lotny i �cis�y, gdy trzeba, by wszystkich krytyk�w pozbawi� ich chleba�.
Serce krwawi�o mi na my�l o tych dwojgu rozdartych pomi�dzy mi�o�ci� a obowi�zkiem i przekonany, �e musz� zwr�ci� si� do Azazela, przyst�pi�em do wzywania go z kontinuum zaawansowanej technologii, kt�re zamieszkuje.
O dziwo by� w dobrym nastroju. Drobna, czerwona twarzyczka, zwie�czona wypustkami zamiast nie istniej�cych rog�w, u�miechn�a si� do mnie, a calowej d�ugo�ci ogonek zamerda� rado�nie.
� O Cudzie Kosmosu � powiedzia�em. � Wydajesz si� szcz�liwy.
� Istotnie, jestem � odpar�. � Napisa�em �ylczik, kt�ry spotka� si� z powszechn� aprobat�.
� Co to jest �ylczik?
� Dowcipne powiedzonko. Wszyscy si� �miali. Dla mnie to wielki triumf.
� Och, �ebym to ja m�g� rzec co� o triumfie dwojga systematycznie �amanych m�odych serc! Ale skoro tw�j �ylczik spotka� si� z powszechn� aprobat�, to w takim razie tw�j �wiat nie zna takiej profesji jak krytyk literacki.
� Czy�by? � odpar� oburzony nagle Azazel. � I tu zdradzasz swoj� �enuj�c� niewiedz�. Mamy w�r�d nas te skamieliny Hadesu. Nie dalej jak w ubieg�ym tygodniu, podczas dyskusji o wymy�lonym przeze mnie �ylcziku � chcia�em rzec skomponowanym � pewien krytyk powiedzia�:
�Horsabelum desoderatim andeviduali stinko�. Uwierzy�by� w podobn� ignorancj� i nikczemno��?
� Co to znaczy w moim j�zyku?
� Nie skala�bym sobie ust t�umaczeniem.
Robi� si� w�ciek�y i widzia�em, �e odchodzi mu ochota do wsp�pracy, pospiesznie wi�c przyst�pi�em do nakre�lenia sytuacji.
Wys�ucha� mnie uwa�nie i odpar�:
� Masz znajomego krytyka i pragniesz poprawi� jego zachowanie.
� Tak.
� To niemo�liwe. Nawet ja nie m�g�bym tego zrobi�. Krytykowi nie da si� pom�c na �adnym poziomie rozwoju techniki.
� Czy w takim razie m�g�by� jakim� sposobem sprawi�, by sta� si� kim� innym ni� krytykiem?
� To te� niemo�liwe. Z pewno�ci� zdajesz sobie spraw�, �e krytyk jest ca�kowicie niezdolny do odniesienia sukcesu w jakiejkolwiek innej sferze dzia�alno�ci. Gdyby mia� w sobie �lady jakiego� innego talentu, to czy zosta�by krytykiem?
� Co� w tym jest � odpar�em, pocieraj�c podbr�dek.
� Niemniej jednak � ci�gn�� Azazel � pozw�l, �e si� zastanowi�. Jest w to zaanga�owana jaka� inna osoba. Pisarz.
� Tak � odpar�em, ow�adni�ty nagle entuzjazmem. � Czy zdo�a�by� sprawi�, aby ta osoba napisa�a co� kompromisowego i tym samym unikn�a krytyki?
� Wiesz, �e to niemo�liwe. �aden utw�r literacki nie mo�e by� tak kompromisowy albo, skoro ju� o tym mowa, tak dobry, by jaki� krytyk powstrzyma� si� od rozdarcia go na strz�py. W czym innym bowiem znajdziesz sens krytyki? Jednakowo��
� Jednakowo�? � powt�rzy�em z napi�ciem.
� Nie mog� wprawdzie zmieni� krytyka i nie potrafi� zmieni� pisarza, ka�dego z nich z osobna, mog� ich jednak podmieni�. To znaczy� korzystaj�c z Prawa Zachowania Profesji, mog� zmieni� krytyka w pisarza, a pisarza w krytyka, i by� mo�e ka�de po do�wiadczeniach z przeciwnej strony ogrodzenia, �e si� tak wyra��, zdo�a�oby potem spojrze� na to drugie �wie�ym okiem.
� Cudownie � odpar�em. � My�l�, �e znalaz�e� rozwi�zanie, o W�adco Niesko�czono�ci.
Jaki� tydzie� p�niej poszed�em zobaczy� Lujusza Hazeltine�a. Nie by�o w�tpliwo�ci � wirus dzia�a�. Westchn�� na m�j widok i powiedzia�:
� Jestem ju� zm�czony byciem krytykiem, George. Ostracyzm spo�eczny, kt�ry spotyka mnie z ka�dej strony, nienawi��, pogarda i zniewagi � to wszystko nu�y mnie ju�. Nie kompensuje tego nawet orze�wiaj�ca ekstaza, jaka towarzyszy znajdowaniu nowych sposob�w na bycie niesprawiedliwie obrzydliwym i z�o�liwym w moich ocenach dzie� literackich.
� Ale co b�dziesz robi� w zamian? � spyta�em z niepokojem.
� Zostan� pisarzem.
� Ale� Lucjuszu, ty przecie� nie umiesz pisa�. Potrafisz naskroba� stek krytycznych inwektyw i na tym koniec.
� B�d� pisa� wiersze. To �atwe.
� Jeste� pewien?
� Oczywi�cie. Znajdujesz jeden albo dwa rymy, liczysz metrum, a je�li to poezja wsp�czesna, to nawet nie musi mie� sensu. Na przyk�ad taki oto kawa�ek, kt�ry w�a�nie machn��em na poczekaniu. Zatytu�owa�em go S�p. Idzie tak:
Chwyta si� turni zakrzywionym szponem;
S�o�cu bliski, nieustraszony,
Otoczon zewsz�d �wiatem lazurowym,
Ofiar� sw� ze szczyt�w zoczy,
I niczym straszliwy grom na ni� skoczy.
� Lucjuszu, to brzmi jako� znajomo � odpar�em po namy�le.
� Znajomo? O czym ty m�wisz?
� Jest taki wiersz, zatytu�owany Orze�, kt�ry zaczyna si� od s��w: �Chwyta si� turni zakrzywion� d�oni��.
Hazeltine spojrza� na mnie z furi�.
� Orze�? Z d�o�mi? Ka�dy wie, �e orze� nie ma d�oni. Ten poeta musi by� niespotykanych rozmiar�w durniem, skoro pozwala sobie na tak� ignorancj� w elementarnych kwestiach przyrodniczych. A kto w�a�ciwie napisa� ten wiersz?
� Alfred Tennyson, lord zreszt�.
� Nigdy o nim nie s�ysza�em � o�wiadczy� Hazeltine. (Bez w�tpienia nigdy o nim nie s�ysza�, poniewa�, kimkolwiek sta� si� teraz, by� kiedy� krytykiem literackim). � Pozw�l, �e ci odczytam kilka innych kawa�k�w � powiedzia� i wyrecytowa�:
Pos�uchajcie, drogie dziatki, tak jak tu siedzicie,
A opowiem wam histori�, je�li pozwolicie,
O Krainie S�o�ca Wschodz�cego.
Nie ma ju� w�r�d �ywych pami�taj�cego,
Jak si�dmego grudnia, roku czterdziestego pierwszego�
Przerwa�em mu:
� A jak to zatytu�owa�e�, Lucjuszu? O czym drzema�o si� Kimmelowi i Kr�tkiemu?
Spojrza� na mnie z ukosa.
� Sk�d wiesz?
� Zgad�em.
Wtedy powr�ci� do przerwanej recytacji:
� �Moja g�owa jest w g�rach, moja g�owa nie tu�� i �Bo to my, Jankesi, jak burza na Anzio spadli�my tamtego dnia pami�tnego��
Musia�em mu przerwa�, kiedy zacz�� deklamowa� co�, co zanosi�o si� na bardzo, bardzo d�ug� ballad�. Pierwsze wersy brzmia�y nast�puj�co:
Stary ten �eglarz
Jednego z pi�ciu zatrzymuje
Pu��e mnie, durniu siwobrody,
�ywot tw�j kr�tki przewiduj�.
Oddali�em si� niepewnym krokiem. Nie sz�o mu a� tak �le jak wtedy, gdy by� krytykiem, ale te� niewiele lepiej.
Poszed�em zobaczy� si� z pani� Lissauer. Znalaz�em j� w jej gabinecie, pochylaj�c� si� smutnie nad jakim� r�kopisem.
� Ju� chyba nie potrafi� pisa�, George � mrukn�a cicho. � Ta praca przesta�a mnie interesowa�. Ksi��ka Powie�cie mnie za bebechy odnios�a spory sukces mimo okrutnej i z�o�liwej recenzji mojego ukochanego Lucjusza, ale ta nowa jest obmierz�a. Nosi tytu�: Obedrzyjcie mnie ze sk�ry do ko�ci, ale jako� nie potrafi� w�o�y� serca w to obdzieranie.
� Ale co masz zamiar robi� w zamian, Agatho? � spyta�em.
� Postanowi�am zosta� krytykiem. Pos�a�am do Zrzeszenia Krytyk�w swoje curriculum vitae ��cznie z dokumentami, z kt�rych wynika, �e maltretowa�am moj� s�dziw� babk� i przy r�nych okazjach krad�am mleko niemowl�tom. Wierz�, i� to kwalifikuje mnie do wykonywania tego zawodu.
� Jestem o tym przekonany. A wi�c zamierzasz zosta� krytykiem literackim?
� Nie ca�kiem. Jestem, ostatecznie, pisarzem, a co pisarz wie o literaturze? Nie, tak naprawd� to chc� zosta� krytykiem poezji.
� Poezji?
� Oczywi�cie. To �atwe. Utwory s� zazwyczaj kr�tkie, wi�c czytaj�c je, nie nabawisz si� b�lu g�owy. A je�li s� wsp�czesne, to nie trzeba si� wysila�, �eby je zrozumie�, bo z zasady nic nie znacz�. Postaram si� o posad� w �Tygodniku Ksi�garzy�, kt�ry publikuje anonimowe recenzje. Jestem pewna, �e spe�ni� si�, je�li nikt nigdy nie odkryje, kto powiedzia� te obrzydlistwa, kt�re mam zamiar powiedzie�.
� Ale� Agatho, prawdopodobnie o tym nie s�ysza�a�, lecz tw�j ukochany Lucjusz nie jest ju� krytykiem. Pisze wiersze.
� Wspaniale! � ucieszy�a si� Lissauer. � W takim razie b�d� recenzowa�a jego utwory.
� Delikatnie, mam nadziej� � odpar�em. Popatrzy�a na mnie z obrzydzeniem.
� Zwariowa�e�? I mia�abym zosta� wylana z �Tygodnika Ksi�garzy�? Nigdy.
Przypuszczam, �e koniec ju� znasz.
Hazeltine wyda� swoje wiersze w tomiku zatytu�owanym Wonne reminiscencje, a pani Lissauer zrecenzowa�a je anonimowo. Tym razem to Hazeltine przeszed� si� po przedsi�biorstwach wynajmu koni, testuj�c baty pod k�tem ich niezb�dnej spr�ysto�ci. Wparowa� jak burza do redakcji �Tygodnika Ksi�garzy� i zanim zd��yli �ci�gn�� oddzia� policji, �eby go usun��, znalaz� ukryt� w k�cie pani� Lissauer.
� Tak, tak � powiedzia�a. � To ja jestem autork� tej recenzji.
Hazeltine odrzuci� sw�j bat i wybuchn�� p�aczem. Kiedy go stamt�d wywlekali, powiedzia�:
� Ona zas�uguje na baty, ale nie potrafi� skazi� pr�gami tej cudownej sk�ry.
Wszystko jednak pozosta�o jak dawniej. Mimo zamiany jedno nadal jest krytykiem, drugie pisarzem, a ich mi�o��, nieodmiennie g��boka i nami�tna, musi na zawsze pozosta� nie spe�niona.
Wys�ucha�em uwa�nie tej opowie�ci i kiedy dobieg�a ko�ca, stwierdzi�em:
� Wyja�nijmy sobie jedn� rzecz, George. Lucjusz Lamar Hazeltine, kt�ry by� niegdy� krytykiem literackim, wci�� cierpi. Mam racj�?
� Cierpi m�ki pot�pionych.
� Cudownie. A Agatha Dorothy Lissauer, kt�ra zosta�a krytykiem, te� nadal cierpi, nieprawda�?
� Bardziej jeszcze ni� Hazeltine, je�li to mo�liwe.
� I czy b�d� tak cierpie� w niesko�czono��?
� Jestem tego pewien.
� C� � odpar�em � nikt nie powie, �e jestem osob� z�o�liw� albo �e chowam urazy. Wszyscy, kt�rzy mnie znaj�, wyra�aj� si� pochlebnie o moim pogodnym usposobieniu oraz zdolno�ci przebaczania i zapominania. Ale faktycznie zdarza mi si� czyni� wyj�tki. George, chocia� raz nie musisz mnie o nic prosi�. Oto dwadzie�cia dolar�w. Je�li Azazel jest w stanie jako� wykorzysta� ziemskie pieni�dze, to daj mu po�ow�.
TO TE� PRACA
Zwraca�em na to uwag� przez ca�� kolacj�, wi�c ostatecznie nabra�em przekonania, �e si� nie myl�. Wygl�d George�a �wiadczy� niezbicie, �e zacz�o mu si� powodzi�.
Nie bardzo, �eby�my si� zrozumieli. Rzecz w tym, �e r�kaw jego marynarki by� jakby mniej postrz�piony, w�ze� krawata troch� porz�dniejszy, a policzki lekko zar�owione. Tak w�a�ciwie doszukiwanie si� konkretnych zmian, kt�re sk�ada�y si� na to wra�enie, nie mia�o sensu. To by�o jedynie og�lne wra�enie.
Nic na �wiecie nie mog�o sprawi�, by George wygl�da� inaczej ni� zwyk�y obibok, ale tego dnia zdawa�o si�, �e boki ma mniej obite ni� zwykle.
� George � powiedzia�em � nie odwa�y�e� si� chyba na jaki� desperacki krok typu podj�cie pracy, prawda?
Skrzywi� si� i pr�dko upi� �yk wina, a potem wynios�ym tonem o�wiadczy�:
� Czy twoja matka nigdy ci nie powiedzia�a, �e ludzie cywilizowani nie poruszaj� w rozmowach pewnych temat�w? Na przyk�ad tematu pr� pr�
� Pracy � podpowiedzia�em us�u�nie.
� Umiem wym�wi� to s�owo � rzek� opryskliwie. � Tyle tylko, �e uwa�aj�c si� za cz�owieka przyzwoitego, nie wypowiem go w zwi�zku z w�asn� osob�.
� W takim razie, George, czemu nale�y przypisa� to nijak niewyt�umaczalne wra�enie, �e nie jeste� doszcz�tnie sp�ukany?
� Ach, ju� rozumiem. Moja beztroska rozrzutno�� wywar�a na tobie wra�enie. W samej rzeczy, dokona�em pewnej inwestycji, kt�ra bardzo mi si� op�aci�a.
� Z takim skutkiem, �e rachunek, kt�ry tak skwapliwie przyj��e�, pr�dzej czy p�niej trafi jednak do mnie?
� Z drugiej strony � ci�gn�� George � skoro ju� mowa o pracy� przypominam sobie czasy, kiedy pewien m�j przyjaciel ca�y a� si� pali�, �eby dosta� prac�, got�w, w rzeczy samej, zrobi� wszystko, byle tylko otrzyma� jak�kolwiek posad�, a gdy ju� j� mia�, to i tak nie potrafi� jej utrzyma�.
� George � powiedzia�em � jeste� taki rozrzutny, �e a� wzi��e��
� Czemu tak uparcie przerywasz mi czcz� gadanin�, kiedy staram si� opowiedzie� ci histori� V�in�m�inena Glitza?
George zawsze wie, jak mnie zbi� z panta�yku.
� V�in�m�inen! � wykrzykn��em. � A c� to za imi� �V�in�m�inen�? Przecie� ty nie masz zielonego poj�cia, kim by� V�in�m�inen!
� Oczywi�cie, �e mam. W�a�nie ci powiedzia�em. V�in�m�inen Glitz by� moim przyjacielem. Wszyscy nazywali go Van.
� Ale� to absurd. Poza Finlandi� nie ma takiego miejsca na �wiecie, gdzie mo�na mie� na imi� V�in�m�inen. V�in�m�inen* to fi�ski bohater mityczny: muzyk, czarodziej, p�b�g�
� M�j V�in�m�inen by� po prostu sympatycznym go�ciem, bardzo przystojnym, zdaniem m�odych dam, i tak bogatym, jak dzie� jest d�ugi. W rzeczy samej, nazywa� si� V�in�m�inen Glitz III.
� Chcesz powiedzie�, �e jego ojciec i dziadek�
� Tak, tak chyba nale�y zak�ada�. A mo�e mia� w sobie domieszk� krwi plemienia Czoktaw�w. Moim zdaniem V�in�m�inen to s�owo z j�zyka Czoktaw�w oznaczaj�ce �dzielnego wojownika�. Ale mo�e pozwolisz, �e odpu�cimy sobie twoje rozwa�ania nad przeci�tnym imieniem Czoktaw�w czy Czikasaw�w, bym m�g� kontynuowa� swoj� opowie��.
Wzruszy�em ramionami.
Widz�, �e ca�y zamieniasz si� w s�uch (powiedzia� George), pozw�l wi�c, i� bez dalszych ceregieli powt�rnie zag��bi� si� w tej opowie�ci.
Dobrze zna�em ojca Vana (nazywa� si� V�in�m�inen Glitz Jr.) i z przyjemno�ci� przypatrywa�em si� dorastaniu ch�opaka. Otrzyma� wybitnie sympatyczne wychowanie, w nadzwyczaj przyjaznych okoliczno�ciach, jako �e jego ojciec po uzyskaniu stanowiska rzecznika prasowego Pentagonu zosta�, naturalnie, multimilionerem.
Van by� bardzo odwa�nym m�odzie�cem; nigdy nie zapomn� jego rozczarowania faktem, �e wojna w Wietnamie sko�czy�a si�, zanim on osi�gn�� wiek poborowy. Z jakim�e podnieceniem oczekiwa� chwili, gdy dane mu b�dzie wst�pi� do Gwardii Narodowej.
Tak si� jednak sta� nie mia�o. W zamian wype�nia� swe patriotyczne obowi�zki inaczej, dokonuj�c inspekcji rozmaitych region�w wypoczynkowych naszej wspania�ej ojczyzny. Od czasu do czasu wraca� do miasta i zwyk� wtedy twierdzi�: �Wylegiwanie si� na pla�ach to bardzo ci�ka praca, George. Mi�o jest wr�ci� i zje�� czasem kolacj� w twoim towarzystwie�.
Wszystko mog�o si� dla niego potoczy� jak najlepiej, poniewa� zosta� jednym z g��wnych ekspert�w w dziedzinie pla�, nocnych klub�w, teatr�w i innych wa�nych plac�wek gospodarczych tego typu, lecz niestety pozna� Dulcyne� Greenwich. Tylko mi tu nie zacznij sarka� na to imi�, stary. Twierdzi�a, �e jej ojciec przeczyta� kiedy� powie�� zatytu�owan� Don Kichot, aleja s�dz�, �e to zmy�li�a, bo i ty wiesz, i ja wiem, �e nikt nigdy nie napisa�by ksi��ki, w kt�rej mog�oby si� pojawi� r�wnie g�upie imi�. Taka ksi��ka za nic by si� nie sprzeda�a.
Van odwiedzi� mnie kt�rego� dnia, nies�ychanie podniecony.
� George! � zawo�a�. � Pozna�em najcudowniejsz� kobiet� na �wiecie. Dynamiczn�. Siln�. Inteligentn�.
� Inteligentn�? � zapyta�em. Przypatrywa�em si� jego kilkunastu lu�nym zwi�zkom mi�osnym i jako� nigdy nie przysz�o mi do g�owy, by inteligencja mog�a dla niego stanowi� kryterium kobiecej doskona�o�ci.
� No jak�e � odpar�, u�miechaj�c si� g�upawo � ona twierdzi, �e kocha mnie do szale�stwa, i je�li nie jest to oznaka inteligencji, George, to c� innego?
� Van � powiedzia�em � kiedy kto� jest tak przystojny jak ty i na dodatek tak obrzydliwie bogaty, to czego tu nie kocha�? To nie jest oznaka inteligencji, tylko dow�d na to, �e ona nie jest martwa.
� Nie � odpar� Van. � To nie jest kobieta tego pokroju, a poza tym uwa�am, i� nie przystoi ci ten cynizm. Tak si� sk�ada, �e inne m�ode kobiety, pozornie zn�cone moim wdzi�kiem osobistym, chcia�y wszystkie bez wyj�tku wyj�� za mnie i zdoby� znakomite intercyzy oraz podw�jne polisy ubezpieczeniowe. Przypominasz sobie?
� Przypominam.
� A tymczasem Dulcynea nie chce niczego.
� Niczego? � Potraktowa�em to o�wiadczenie z g��bok� podejrzliwo�ci�.
� Z wyj�tkiem jednej rzeczy.
� A jednak.
� To nie to, co my�lisz. Ona chce, �ebym podj�� jak�� prac�.
Nie wypr� si�, stary, �e �le co� po�kn��em, kiedy to powiedzia�, i dopiero po jakim� czasie nabra�em pewno�ci, i� jednak nie zad�awi� si� na �mier�. Gdy wreszcie wszystko przesta�o mi wirowa� przed oczyma, upiornym szeptem zapyta�em:
� Prac�? Dlaczego chce, �eby� podj�� prac�?
� Ona uwa�a � rzek� markotnie � �e praca uczyni ze mnie m�czyzn�.
� Ale� ty przecie� jeste� m�czyzn�. Jeste� ponadto bogatym cz�owiekiem � doda�em z uczuciem zgrozy, zawsze bowiem robili na mnie wra�enie tacy, kt�rym talent i spryt dopom�g� w urodzeniu si� bogatymi � a je�li jest co�, co lepiej okre�la m�czyzn� ni� wypchany portfel, to chcia�bym wiedzie�, co to takiego.
(Wobec takich poj��, jak wypchany portfel, �ywi� uczucia niezwykle nami�tne, stary, bo chocia� okoliczno�ci rzuci�y mnie w cie� niejakiego ub�stwa, to sercem i dusz� jestem r�wnie bogaty jak wszyscy bogaci mieszka�cy Stan�w Zjednoczonych).
� Ona twierdzi � powiedzia� Van � �e wprawdzie mam w sobie moc wdzi�ku i �e bardzo mnie kocha, lecz jej zdaniem jestem leniwym nicponiem.
� Leniwym nicponiem? Mimo pracy, kt�r� wykonujesz na pla�ach i w kurortach?
� Z jakiego� powodu ona nie chce wzi�� tego pod uwag�. Chce, �ebym mia� jak�� cich� prac�, wykonywan� od dziewi�tej do pi�tej, i �ebym utrzyma� si� na tej posadzie nie kr�cej ni� przez sze�� tygodni, udowadniaj�c samemu sobie, �e potrafi� � jak si� wyrazi�a � by� przedsi�biorczy.
� Ona jest chyba chora!
� Nie, George. Nie jest. Dulcynea to istota ho�duj�ca wy�szym idea�om, a poza tym zdoby�a moje serce. Znajd� prac� i udowodni� jej, �e potrafi� by� r�wnie przedsi�biorczy jak wszyscy przedsi�biorcy.
� A co to b�dzie za praca, Van?
Van potrz�sn�� g�ow�.
� Tu mnie dopad�e�, George. Nie zosta�em ani wykszta�cony, ani przyuczony do niczego i mog� mie� jedynie nadziej�, �e jakiego� przysz�ego pracodawc� ucieszy, �e wiem ma�o, a wr�cz nic. � U�miechn�� si� dzielnie. � Jestem, rzecz jasna, ekspertem i dyplomowanym inspektorem pla�. Mo�e to si� przyda. Do widzenia, George, ruszam na barykady.
Biedny Van. To, co si� zdarzy�o p�niej, by�o �a�osne. �a�osne! Gdybym mia� to opowiedzie� dok�adnie, stary, to �takie bym rzeczy ci opisa�, kt�rych najmniejszy szczeg� rozdar�by ci dusz�, m�od� krew twoj� zmrozi���*.
(B�agam, nie recytuj wraz ze mn�. Znowu kto� ukrad� moje wiersze? � Ojciec Hamleta? W �yciu o nim nie s�ysza�em).
W ka�dym razie nie uda�o mu si�. Oczywi�cie nie �ledzi�em jego przypadku zbyt uwa�nie, jestem bowiem zaj�tym cz�owiekiem, kt�ry ma zawsze mn�stwo rzeczy do zrobienia. Sama lektura biuletyn�w z tor�w wy�cigowych� ale odbiegam od tematu.
Czasami zaprasza� mnie na kolacje i by�o jasne, �e ugina si� pod brzemieniem napi�cia. Jego opalenizna blak�a i przyzna� te�, �e partyjki polo posz�y w odstawk�.
� Kiedy ci powiem, George � wyzna� st�umionym szeptem � �e w ubieg�ym miesi�cu dwa razy spad�em z kucyka, zrozumiesz, co mam na my�li. Prosz�, nie pozw�l, by to si� roznios�o.
� Ale� to si� z pewno�ci� rozniesie. Przecie� inni gracze musieli zauwa�y�, �e spad�e�?
� Gracze w polo nigdy nie m�wi� o takich rzeczach, George. Taki jest kodeks tej gry.
Problem wi�za� si� oczywi�cie z t� piekieln� spraw� pracy. Twierdzi�, i� pr�bowa� wszystkiego. Dosta� posad� kipera szampana w swoim ulubionym nocnym klubie, pierwszego wieczoru upi� si� i obrazi� szefa. Zosta� wyrzucony w nadzwyczaj krzywdz�cy spos�b. Zaofiarowa� si�, �e poka�e mi miejsce, w kt�re go kopni�to, ale mnie ten widok nie interesowa�.
Znalaz� posad� kasjera, ale nie umia� wykoncypowa�, jak funkcjonuje kasa. I powiedzia�, �e od tej ca�ej matematyki czuje si� wiecznie zamatowany, co � jego zdaniem � jest powodem, dla kt�rego wymy�lono takie s�owo. Zatrudni� si� na stacji benzynowej, lecz nigdy nie wymy�li�, jak si� zdejmuje pokryw� zbiornika. Znalaz� posad� w recepcji u Bloomingdale�a, ale rzuci� j� w�ciek�y ju� po godzinie, poniewa� klienci zdawali si� oczekiwa�, �e ma jakie� informacje. Czy musz� kontynuowa�?
� Obawiam si� � rzek� Van � �e nigdy nie zdob�d� dziewczyny moich marze�. Moje �ycie, George � ci�gn�� � b�dzie puste i pozbawione znaczenia. Inspekcje pla� strac� powab. Wizytacja nowego klubu nocnego nie przyniesie nic pr�cz p�ytkiej rozrywki. Na co mi nurzanie si� w odm�tach ja�owego pr�niactwa, je�eli utrac� kobiet�, z kt�r� moja dusza zwi�zana jest na wieki? � 1 tutaj za�ka� do swojego szampana, rozcie�czaj�c go w zatrwa�aj�cy spos�b.
Serce mi si� kraja�o, stary. Czu�em, �e je�li on wycofa si� z �ycia, pogr��aj�c w �alu i smutku, to zapewne przestanie mi fundowa� kolacje. A poniewa�, jak sam dobrze wiesz, prawdziwy altruizm zaczyna si� w domu, musia�em co� dla niego zrobi�.
A to oznacza�o wezwanie Azazela. Czy kiedykolwiek opowiada�em ci o moim dwucentymetrowym znajomym z obcej planety, kt�rego mog� przyzywa� za pomoc� tajemnych metod, znanych wy��cznie mnie samemu?
Opowiada�em? Raczysz sobie �artowa�.
Zreszt� mniejsza o to. Wezwa�em Azazela.
Azazel, jak si� nale�a�o spodziewa�, by� w�ciek�y. Skrzecza� swym charakterystycznym kontrsopranem i w�ciekle m��ci� �apkami. Po chwili rozejrza� si� dooko�a, dostrzeg� mnie i powiedzia�:
� Ty zidiocia�y grobbledugu, czy to w�a�ciwa pora, �eby mnie wzywa�?
� To pora, kiedy ci� potrzebuj�, o Cudzie Kosmosu.
� Kiedy ja w�a�nie obserwowa�em� � Zabra� si� do opisywania ca�ej sprawy, podaj�c mn�stwo nu��cych szczeg��w. Wysz�o na to, �e w jego �wiecie �yj� jakie� obdarzone sze�cioma odn�ami bestie, wykonuj�ce podskoki i kozio�ki, a tym samym przemieszczaj�ce si� w przypadkowych kierunkach, i te ich biegi stanowi� przedmiot wysokich zak�ad�w pieni�nych. Wygrywa ten zawodnik, kt�ry jako pierwszy przebrnie przez wytyczon� lini�. Azazel upiera� si�, �e jego rumak � nie podejmuj� si� powt�rzy� jego imienia � by� w�a�nie bliski zwyci�stwa.
� Je�eli nie wr�c� dok�adnie w tym momencie, w kt�rym odszed�em � wrzasn�� � to strac� siedemdziesi�t dworszak�w!
� Ale� wr�cisz na pewno dok�adnie w tym samym