10038

Szczegóły
Tytuł 10038
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10038 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10038 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10038 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Zimniak Tchnienie szale�stwa Samoch�d zatrzyma� si� z�piskiem hamulc�w. Dwaj m�czy�ni, kt�rzy opu�cili szoferk�, udali si� wprost do Komendanta. Byli zm�czeni i�pokryci kurzem drogi. - O�Hara, Scoyt - przedstawili si� ma�emu, �niademu krajowcowi, kt�ry zdawa� si� gin�� za swoim masywnym biurkiem. Przygl�da� si� przybyszom przenikliwym, nieco drapie�nym wzrokiem. Przem�wi� dopiero po chwili: - Dosta�em telefonogram przed tygodniem. Do waszej dyspozycji jest chata trzcinowa, niestety, niczego lepszego nie mog�em przygotowa�. Jedna z�tutejszych dziewcz�t b�dzie wam pomaga�, nazywajcie j� Baloo. Gdyby�cie potrzebowali czego�, zwr��cie si� bezpo�rednio do mnie. Czy s� jakie� pytania? O�Har� uprzedzano o�surowo�ci obyczaj�w szczepu Baali i�niech�ci do obcych, lecz brak wszelkich form grzeczno�ciowych spowodowa� lekki szok. Poczu� wzbieraj�cy gniew, mrukn�� wi�c co� niewyra�nie i�skierowa� si� ku wyj�ciu. Nie zamierza� zaczyna� od sprzeczki. Lecz piskliwy g�os Komendanta osadzi� go na miejscu. - Jeszcze chwileczk�. Chcia�em udzieli� wam pewnej rady, dla waszego bezpiecze�stwa. Dop�ki nie b�dziecie niepokoi� naszych ludzi, oni te� dadz� wam spok�j. W�przeciwnym wypadku... Po prostu, u�nas przetrwa�o wiele zwyczaj�w z�dawnych czas�w. Ci przybysze, kt�rzy o�tym pami�tali, zawsze opuszczali osad� zadowoleni. I�jeszcze jedno we�cie te amulety. To znak rozpoznawczy, �e jeste�cie ze mn� w�zgodzie - doda� wyja�niaj�co. Komendant osiedla czy zabobonny szaman? Oto do czego prowadzi polityka nieinterwencji - pomy�la� O�Hara z�niesmakiem. Wzi�� jednak amulet i�schowa� go do kieszeni. Wyszli w�duszny, tropikalny zmrok, kt�ry zapad� nagle, zdawa�oby si�, �e jeszcze w�trakcie trwania pe�nego dnia. D�ungla pi�trzy�a si� gro�nie wok�, wali�a si� jakby szar�, ogromn� fal� ze wszystkich stron na rachityczne chaty osiedla. Dziki �piew cykad zdawa� si� wprowadza� czaszk� w�wibracje. O�Hara dopiero teraz zrozumia�, dlaczego lasy p�nocy, w�kt�rych s�ycha� tylko szum sosen, sprawiaj� wra�enie u�pionych. Jak spod ziemi wyros�a przed nimi drobna, naga dziewczyna, wskaza�a drog� do rozpadaj�cej si� trzcinowej chaty, rozwiesi�a hamaki i�przyrz�dzi�a straw�. Potem znik�a r�wnie nagle, jak pojawi�a si�. M�czy�ni jeszcze d�ugo w�noc przenosili i�ustawiali w�chacie sprz�t i�aparatur�. Wreszcie legli zm�czeni w�hamakach, lecz sen nie chcia� przyj��. Otacza�o ich nienaturalnie bujne, rozpasane �ycie tropik�w, s�yszeli, jak pulsuje tysi�cami d�wi�k�w, niemal czuli przewalanie si� dziwnych stwor�w w�lepkim b�ocie mi�dzy mangrowcami, ciche zbli�anie si� drapie�nik�w i��liski ruch w�y po�r�d lian. Duszne powietrze d�awi�o ich niby g�sta, podgrzana ciecz. O�Hara oddycha� p�ytko i�z trudem. Nie m�g� zasn��, czu� dziwne podniecenie; zapada� jedynie w�kr�tkie drzemki, wype�nione koszmarnymi obrazami bagnistej d�ungli. Ubranie oblepia�o spocone, rozgrzane cia�o. Gdy nag�y, tropikalny brzask ws�czy� si� strumyczkami zamglonego �wiat�a przez szpary w�trzcinowych �cianach, m�czy�ni z�ulg� zwlekli si� z�hamak�w, prze�kn�li �niadanie i�niezw�ocznie rozpocz�li prac�. Trzeba zrobi� co nale�y i�wynosi� si� czym pr�dzej z�tego nieprzyjaznego zak�tka do cywilizowanych okolic, gdzie mo�na wzi�� prysznic i�gdzie ludzie stwarzaj� pozory wzajemnej �yczliwo�ci. O�Hara mia� trudno�ci z�wyzerowaniem aparatu, pokr�t�a i�przyciski wydawa�y mu si� toporne, a�konstrukcja urz�dzenia zupe�nie niepraktyczna. Czu� si� nienormalnie podekscytowany, zupe�nie jak po kilku fili�ankach mocnej kawy. Skin�� na Baloo, kt�ra siedzia�a w�kucki pod trzcinow� �cian�. Gdy podesz�a, si�ga�a mu zaledwie do ramienia, a�r�nic� pot�gowa�a jeszcze jej filigranowa budowa. O�Hara by� m�czyzn� s�usznego wzrostu i�wagi i�wygl�da� przy niej jak nied�wied�. Dziewczyna zgodzi�a si� na kilka elektronicznych pomiar�w. O�Hara musia� usi���, aby umocowa� na g�owie Baloo elektrody. Musn�� przypadkowo �okciem jej nag�, j�drn� pier� i�poczu� �agodny zapach kobiecego cia�a. Dotychczas mia� j� za dziecko jeszcze, za podlotka. Poczu� wzmagaj�ce si� podniecenie. Raptownie wsta�, si�gn�� do skrzyni i�rzuci� dziewczynie prze�cierad�o. - Zakryj si� tym - warkn��. Baloo pokaza�a w�u�miechu szereg bia�ych z�b�w. O�Hara m�g�by przysi�c, �e wszyscy krajowcy maj� w�twarzach co� drapie�nego, niezale�nie od nastroju, w�jakim si� znajduj�. - Jak pan sobie �yczy, sir. - I�no� to zawsze. - Dobrze, sir. Szybko dokona� pomiar�w i�odprawi� dziewczyn�, albowiem jej wdzi�ki, chocia� spowite teraz w�bia�� tunik�, stopniowo przes�ania�y mu ekrany i�wska�niki. Co si� ze mn� dziej�! my�la�. Ze statecznym obywatelem, powa�nym naukowcem, kt�ry nigdy nie ugania� si� za sp�dniczkami! Przebada� jeszcze kilku krajowc�w, lecz ci�gle widzia� Baloo i�czu� delikatny zapach jej sk�ry. - Co tam u�klimatologa? - rzuci� w�stron� Scoyta, aby odwr�ci� tok my�li. - Potwierdzasz czy obalasz teori�? - Do licha z�teori� - burkn�� niegrzecznie Scoyt, lecz zaraz zreflektowa� si� i�dalej ci�gn�� ju� normalnym tonem. - Z�danych odbiegaj�cych od przeci�tnej warto zanotowa� podwy�szony poziom promieniowania jonizuj�cego, a�w glebie spore st�enie litu, cynku, no i�du�o kadmu. Poza tym nic specjalnego. - Czy gdzie� na �wiecie wyst�puje podobna kombinacja? - Owszem. W�Norwegii i�na Alasce - odczytywa� Scoyt z�ekranu komputera. - A�mi�dzy zwrotnikami? - Zaraz... S� nieco podobne uk�ady, ale zawsze kt�ra� komponenta jest o�wiele ni�sza. Tylko na Florydzie mamy co� podobnego. Oczywi�cie bior� pod uwag� jedynie dane skatalogowane. - Gdyby� podawa� inne, by�by� w�najgorszym przypadku wr�k� - mrukn�� O�Hara, lecz Scoyt g�adko przeszed� nad zaczepk�. - A�co u�ciebie? - U�wszystkich os�b, kt�re przebada�em, stwierdzi�em podwy�szone ci�nienie krwi, podra�nienie centralnego o�rodka nerwowego, silne reakcje emocjonalne i�ca�y zesp� innych cech, charakteryzuj�cy osobniki w�stanie stresu lub gotowo�ci do konfrontacji. Je�li dane pozostan� podobne w�ci�gu d�u�szego okresu, b�d� oznacza� tutejszy stan normalny. St�d wniosek, �e klimat i��rodowisko tego obszaru wywo�uje obserwowane przez nas niezwyk�e objawy emocjonalne. A�wtedy... - M�wisz jak zwolennik teorii - przerwa� Scoyt, a�jego ��te oczy zw�zi�y si�. - M�wi� o�faktach! - prawie krzykn�� O�Hara i�zacisn�� wielkie pi�ci. Przez chwil� mierzyli si� z�ym wzrokiem. Pierwszy opad� na trzcinowy fotel Scoyt. - Oto by� dow�d na wiarygodno�� twoich wynik�w. Ko�czmy szybko robot� i�zwijajmy ob�z, bo b�dzie �le. M�czy�ni wzi�li si� ra�no do pracy i, cho� niewyspani i�rozdra�nieni, nazajutrz zdo�ali zgromadzi� poka�ny materia�. Jednak�e niewiele z�niego wynika�o. - To tylko poszlaki, a�nie dowody - O�Hara wsta� zniech�cony i�przeci�gn�� pot�ne ramiona, a� zatrzeszcza�y stawy. - Sporo jednak tych poszlak - Scoyt pr�bowa� by� optymist�. - Zaczynam powa�nie bra� pod uwag� mo�liwo�� ewentualnego rozwa�enia... - Nie pr�buj by� dowcipny - przerwa� szorstko O�Hara. - Tak jest, szefie. Ale zauwa�, �e w�punktach o�podobnej charakterystyce geologicznej w�innych miejscach kuli ziemskiej te� wyst�puj� powa�ne zaburzenia atmosferyczne. Morze P�nocne lub Ochockie, Tr�jk�t Bermudzki... - Nigdzie tak silnie jak tutaj. Te niszczycielskie cyklony! - Ale te� ludzie Baali �yj� bardziej gromadnie, ca�e plemi� tworzy jakby jedn� rodzin�. Wszyscy zajmuj� si� i�przejmuj� na raz tym samym. - My�la�em ju� na ten temat. Wszystko poszlaki, a�nam potrzeba dowod�w. Nic wi�cej tu nie zdzia�amy, jutro pakujemy sprz�t. A�teraz id� rozerwa� si� troch�. Obejrz� gr� w�pi�k� w�wykonaniu tubylczych reprezentacji, podobno ciekawe widowisko. - Poczekaj, p�jd� z�tob� - Scoyt r�wnie� mia� ju� dosy� ja�owej pracy, polegaj�cej na kolekcjonowaniu danych. Obaj m�czy�ni ruszyli w�duszny �ar tropikalnego popo�udnia, czuj�c pal�cy ci�ar promieni s�onecznych na ramionach i�plecach. Pot sp�ywa� im spod kapeluszy na. szyj� i�dalej ka�da kropla torowa�a sobie drog� po piersiach lub �opatkach. Mimo potwornego upa�u napi�cie wok� wyczuwalnie ros�o; krajowcy biegali mi�dzy chatami, a�na g��wnym placu po�rodku wioski zebra� si� ju� gwarny t�um. Gracze obu dru�yn, z�naszej osady i�s�siedniej, blisko po�o�onej wioski, rozgrzewali si� ju�, miotaj�c na siebie obelgi. T�umnie przybyli mieszka�cy obu wiosek r�wnie� nie �a�owali sobie, tak �e harmider zag�usza� nawet odwieczne g�osy d�ungli. Co tu b�dzie dzia�o si� za chwil� - pomy�la� O�Hara i�nagle w�ol�nieniu spojrza� na Scoyta, lecz ten by� zbyt zm�czony na wszelkie dysputy. Dowl�k� si� do zacienionego miejsca i�usiad� na piasku, sk�d sm�tnie obserwowa� coraz bardziej podnieconych krajowc�w. Rozpocz�� si� mecz. Og�lnie gra polega�a na waleniu ma�ej pi�eczki wielk� pa�k� w�taki spos�b, aby kauczukowa kulka spad�a na pole przeciwnika. Zar�wno gracze, jak i�kibice krzyczeli ile si� w�p�ucach, wymachiwali r�kami, ta�czyli, niekt�rzy wpadali w�ekstaz�. Coraz cz�ciej wybucha�y b�jki lub wi�ksze awantury. O�Hara i�Scoyt woleli wycofa� si� zawczasu, krajowcy byli bowiem coraz bardziej nieobliczalni i�niebezpieczni. Tej nocy obydwaj m�czy�ni nie zmru�yli oka. Czuwali,. �owi�c niecierpliwie odg�osy z�zewn�trz. To jeden, to drugi podnosi� nagle g�ow�, aby lepiej oceni� jakie� s�abe, ledwie uchwytne d�wi�ki. Lecz gdy wreszcie ucich�y chrapliwe nawo�ywania krajowc�w, kt�rzy nie spieszyli si� do swoich chat, zewsz�d dobiega�o tylko granie milion�w cykad. I�nic ponadto. My�li O�Hary b��dzi�y wci�� wok� tego samego tematu. Tak, teraz w�a�nie, jeszcze tej nocy wszystko powinno si� wyja�ni�. Mo�e nie b�dzie to rozwi�zanie ostateczne, ale przynajmniej bardzo istotna przes�anka. A�wszystko zacz�o si� tak niedawno, zaledwie kilka lat temu, kiedy Lemour wzi�� si� do obliczania entropii informacji i�emocji. O�Hara pami�ta�, jak �ysy niby wygolone kolano, lecz za to brodaty Lemour przychodzi� do niego i�grzmia�: no, stary, mam problem akurat na nasze mo�liwo�ci! Jaka jest r�nica w�entropii mi�dzy tomem encyklopedii i�ksi��k�, w�kt�rej has�a i�litery tego tomu zosta�y wydrukowane chaotycznie? Albo jak zmienia si� entropia cz�owieka prze�ywaj�cego siln�, emocj�? H�? To przecie� proste - bierzesz ca�k�... Nie by�o to proste, ale w�ko�cu Lemour u�o�y� r�wnania i�rozwi�za� je. Uznano wtedy, �e jest nieszkodliwym wariatem lub w�najlepszym razie szarlatanem. Wspomnienia O�Hary przerwa� gwa�towny podmuch wiatru, kt�ry z�furi� uderzy� w�a�urowe �ciany chaty. Obaj m�czy�ni jak na komend� zeskoczyli na ziemi� i�wybiegli w�ciemno��. Po niebie p�dzi�y niskie, we�niaste chmury, a�pe�na rozbudzonych krzyk�w d�ungla gi�a si� pod nag�ymi ciosami wichury. - Oto dow�d! - Scoyt usi�owa� przekrzycze� szum huraganu. - Powiedzmy, �e po�owa dowodu - O�Hara by� nieco ostro�niejszy, lecz jego oblicze promienia�o. Nazajutrz obydwaj m�czy�ni wzi�li si� od rana do pracy; nie zauwa�yli nawet, �e Baloo przysz�a dopiero ko�o po�udnia. By�a naga, a�w�osy mia�a zaplecione w�misterne warkoczyki. - Dlaczego nie ubra�a� si�? - spyta� szorstko O�Hara. Dziewczyna spu�ci�a oczy. - Przysz�am... po�egna� si�. - Co? - Wczoraj urodzi�o si� bia�e ciel�. To znak. - Do czego? - Do sk�adania ofiar Bogom. Ja b�d�... dawa�a ofiar�. Nie mog� potem wam s�u�y�. - Dlaczego? Nie odpowiedzia�a, schyli�a tylko jeszcze bardziej g�ow�. O�Hara spojrza� na jej kszta�tne piersi i�wysokie sklepienie bioder i�my�lami by� bardzo daleko od sk�adania ofiar bogom ludu Baali. - Jak wygl�da takie sk�adanie ofiar? - zainteresowa� si� Scoyt. - To bardzo dawny zwyczaj. Nie dla bia�ych. - Z�ta�cami, �piewami? - Tak, na pocz�tku. - A�p�niej? Zn�w nie odpowiedzia�a, tylko schyli�a g�ow� i�ciemna fala drobno splecionych w�os�w opad�a na delikatne ramiona, ods�aniaj�c subtelny �uk plec�w. O�Hara ledwie powstrzyma� si�, �eby ich nie odgarn��; czu�, jak puls wali mu w�skroniach, Otar� pot z�czo�a. - Cz�sto odbywaj� si� takie ceremonie? - bada� dalej Scoyt. - Nie - dziewczyna usi�owa�a sobie przypomnie�. Chyba... w�tym roku dwa lub trzy razy. Scoyt za�o�y� jej kask, uruchomi� baterie i�wsun�� w�otw�r kaset� synchronizuj�c�. - Spr�buj przypomnie� sobie, kiedy to by�o. - Zaraz... na pewno trzeciego stycznia, potem chyba dziesi�tego czy jedenastego kwietnia, no i�w maju, tak, pi�tego maja. Dok�adnie pi�tego wieczorem. Wszyscy doro�li cz�onkowie szczepu id� do lasu, pozostaj� dzieci i�starcy. Lecz Scoyt ju� nie s�ucha�, tylko wywo�ywa� dane z�komputera. Po chwili wyda� triumfalny krzyk i�odczyta�: - Dwa cyklony, Daisy i�Betty, i�tajfun Cleopatra. Z tego zbie�no�� dw�ch zupe�nie niez�a. Co ty na to? Nie czekaj�c na odpowied� zaskoczonego O�Hary pyta� dalej dziewczyn�: - A�co z�meczami, no, w�pi�k�? Kiedy by�y urz�dzane? - Nie wiem, to nie dla kobiet - odrzek�a jakby zawstydzona. - Dobra - Scoyt zerwa� si� z�miejsca - id� do Komendanta, on na pewno zna daty - i�wybieg� na dw�r. - Co to jest? - Baloo wskaza�a na jeden z�przyrz�d�w. Co wy robicie? - To za trudne dla ciebie, dziecko - roze�mia� si� O�Hara, ale widz�c jej obra�on� min� doda�: - My, jakby to powiedzie�... pr�bujemy wyja�ni�, sk�d bior� si� wiatry. Widzisz, nam wydaje si�, �e one nieraz zaczynaj� si� w�nas samych. Zreszt�, poczekaj. Pogrzeba� chwil� w�skrzyni i�wyci�gn�� kaset�, kt�r� wepchn�� do drugiej szczeliny w�kasku Baloo. Dziewczyna zachwia�a si� lekko, lecz po chwili odzyska�a r�wnowag� i�poczu�a si� normalnie. - Po�yczy�em ci tak� biblioteczk�, z�kt�rej tw�j m�zg mo�e czerpa� dane - za�mia� si� O�Hara. - B�dzie ci �atwiej zrozumie�. - To jest... takie dziwne. Jakby jaka� r�ka przeszukiwa�a moj� g�ow� - wyszepta�a dziewczyna i�nagle umilk�a, przestraszona w�asnymi s�owami. - Nie zwracaj na to uwagi, tego typu odczucie wyst�puje zawsze - O�Hara m�wi� nienaturalnym g�osem, nie mog�c oderwa� wzroku od d�ugich ud Baloo. Mia� wra�enie, �e w��y�ach pulsuje mu stopiony, �askocz�cy metal. A dziewczyna, doskonale wyczuwaj�c jego zainteresowanie, jakby umy�lnie eksponowa�a swoje wdzi�ki. Bawi si� kosztem starego durnia - pomy�la� ze z�o�ci�. Zacz�� m�wi�, gwa�townie wyrzucaj�c s�owa i�usi�uj�c st�umi� wzbieraj�ce ciep�� fal� po��danie. - Znasz ju� teraz poj�cie entropii, prawda? Przyjmijmy po prostu, �e jest to miara chaosu. Bez�ad - to maksimum entropii, za� celowe organizowanie to jej zmniejszenie. Rozwijaj�cy si� ludzie s� jakby wysepkami malej�cej entropii w��rodowisku jej og�lnego wzrostu. Chocia� procesy samorzutne... - To wiem. M�wi pan w�spos�b prosty o�rzeczach og�lnie znanych - przerwa�a dzika, lecz wyposa�ona w�kasetk� dziewczyna z�plemienia Baali. - Przepraszam najmocniej - O�Hara nie m�g� powstrzyma� u�miechu. - Wobec tego przechodz� do sedna sprawy. Jeden z�moich przyjaci�, Lemour, przyj��, �e entropia cz�owieka w�stanie r�wnowagi psychicznej jest wi�ksza ni� po doprowadzeniu go do silnego wzburzenia. Po prostu bezruch i�stagnacja, charakteryzuj�ce spok�j wewn�trzny, to stany poprzedzaj�ce dzia�anie bod�ca, kt�ry powoduje ukierunkowan�, a�wi�c w�pewnym sensie uporz�dkowan� koncentracj� reakcji psychofizjologicznych, czyli w�ko�cowym efekcie po prostu wzburzenie emocjonalne. Lemour nie poprzesta� na spekulacji abstrakcyjno - filozoficznej, lecz... Dlaczego ja to wszystko jej t�umacz�? Przecie� trac� cenny czas... Nie, bo piersi tej dziewczyny s� niesamowite, takie ostre, jak wykute w�kamieniu, chcia�bym wzi�� je w�r�k� chocia� na chwil�, nie dbam o�reszt�, po co mi stanowisko uniwersyteckie... - Czy wszystko jest w�porz�dku? - w�g�osie dziewczyny d�wi�cza� niepok�j. Poczu� raczej ni� zobaczy�, �e zbli�y�a si�. - Tak!! - rzuci� przez z�by, odwracaj�c si� ty�em. Po chwili m�wi� dalej: - Wi�c ten m�j przyjaciel, zreszt� sta� si� on wkr�tce przyjacielem wielu os�b, a�nawet osobisto�ci, kt�re przedtem raczy�y zwykle nie zauwa�a� jego istnienia, tak wi�c Lemour obliczy� swoj� ca�k�. Warto�� entropii, a�raczej warto�� jej spadku w�wyniku wzburzenia emocjonalnego, wysz�a monstrualna, nieprawdopodobnie wielka. By�o jasne, �e w�rozumowaniu tkwi� b��d lub �e... Mo�na by�o za�o�y�, �e w�otoczeniu jednocze�nie zachodzi ogromny kompensuj�cy wzrost entropii, i�wtedy proces nie przeczy� podstawowym prawom termodynamiki. A�wzrost entropii to ujednolicenie, u�rednienie. Je�li w�g��bi ziemi istnia�y napr�enia, powinno w�tym momencie lub niewiele p�niej nast�powa� ich wyr�wnywanie. Na przyk�ad: intensywnie prze�ywane emocje grupy ludzi mog�yby, wed�ug jego hipotezy, spowodowa� gwa�towne trz�sienie ziemi w�rejonach sejsmicznych. Dalej - je�li w�atmosferze istnia�aby r�nica potencja��w, to wedle teorii wy�adowanie w�postaci pioruna mia�oby zosta� zainicjowane w�analogiczny spos�b. To samo przy r�nicy ci�nie� mi�dzy dwoma obszarami, kt�ra powinna by� niwelowana huraganem lub tylko wiatrem, w�zale�no�ci od gradientu wielko�ci fizycznej i�od mocy impulsu emocjonalnego. St�d burze i�wiatry wiosenne, kiedy wszystko co �ywe dostaje gor�czki rozmna�ania, st�d te� straszliwe tajfuny i�cyklony w�obszarach tropikalnych, bo ludzie s� tu szaleni, a��ycie zwariowane w�por�wnaniu z�zimn� p�noc�. O�Hara gada� urywanymi zdaniami jak nakr�cony, zupe�nie jakby wypluwa� z�siebie ten najkr�tszy w��yciu wyk�ad. W nerwowym podnieceniu zaciska� wielkie, spocone pi�ci. Pragn�� wyrzuci� st�d t� drobn� dziewczyn�, i�to jak najpr�dzej; tylko jeszcze cho� raz spojrzy na jej smuk�e plecy i�wiotk� tali�. - Jaka to pi�kna hipoteza - zawo�a�a z�podziwem, patrz�c, zdumiona na O�Har� - i�jaka naci�gana! Przecie�... - Ale� oczywi�cie! - jednym szarpni�ciem zerwa� jej kask z�g�owy. Wiem, �e s� jeszcze tysi�ce innych czynnik�w! Lecz gniew zgas� w�nim natychmiast, gdy ujrza� jej zal�knione oczy i�skulon� posta�. Poczu� si� paskudnie, jakby zabi� noworodka. - Zimno tutaj, sir. Czy ja... spa�am? - Nie, to jest... tak, przez chwil�. - Przepraszam! - To by� eksperyment, pomiar - t�umaczy� niezr�cznie. Czu�, �e d�u�ej nie zniesie widoku tej dziewczyny, a�raczej kobiety, podlotka czy wampa - wszystko jedno. Chcia� wybiec, uciec, lecz wtedy ona podesz�a i�dotkn�a go. Zwyczajnie dotkn�a, id�c za g�osem naturalnego, pierwotnego odruchu. Zobaczy� wok� czerwie� i�ju� nie czu� nic - tylko jej mokr�, rozgrzan� twarz i�gibkie kocie cia�o. Czas zatrzyma� si� i�p�dzi� jednocze�nie w�ob��dnym rytmie osuwaj�cego si� �wiata, a�gor�ca rozkosz nap�ywa�a kumuluj�c� si� a� do b�lu fal�. Poczu� s�ony smak krwi. Dopiero drugie uderzenie dotar�o do jego �wiadomo�ci. Zwali� si� ci�ko na ziemi�; mi�dzy z�bami zazgrzyta� piach. Czyja� twarda d�o� przewr�ci�a go na plecy, spostrzeg� nad sob� czerwon�, wykrzywion� w�ciek�o�ci� twarz i���te �lepia Scoyta. - Co� ty narobi�, sko�czony idioto! O�Hara podni�s� si� na �okciu. Zd��y� jeszcze zobaczy�, jak Komendant i�kilku krajowc�w pospiesznie opuszcza chat�; pozosta� sam ze Scoytem, kt�ry usiad� ci�ko i�z�apa� si� za g�ow�. Powoli wracali do r�wnowagi. Powietrze by�o g�ste od straszliwego, dusznego gor�ca. Ubrania oblepia�y dok�adnie cia�a obu m�czyzn. Na zewn�trz gard�owe wrzaski krajowc�w przybiera�y na sile. - Odprawiaj� taniec wojenny. Trzeba ucieka� - Scoyt m�wi� z�trudem, po raz pierwszy j�ka� si�. - A�aparatura? - O�Hara d�wign�� si� z�trudem i�bezskutecznie usi�owa� doprowadzi� ubranie do porz�dku. - Jaki ty jeste� g�upi - wycedzi� Scoyt, a�jego ��te oczy zw�zi�y si� do szparek. - Nawet je�li oni nie zd��� podziurawi� nas swoimi w��czniami, nie domy�lasz si�, co stanie si� za godzin� lub dwie?! - krzycza� z�bezradnym, troch� dziecinnym wyrazem twarzy. - Ca�e plemi�, ��cznie z�kobietami i�dzie�mi, pa�a ��dz� zemsty na tobie, teraz ju� na nas obu. Powietrze a� drga od emocji. Uciekajmy! Wybiegli w�ci�ki �ar popo�udnia. W�szoferce nie by�o czym oddycha�, a�fotele parzy�y niby rozgrzany piec. Silnik prychn�� par� razy i�zgas�. Scoyt zakl�� i�spr�bowa� ponownie - tym razem zapali� i�zawy� od razu na najwy�szych obrotach, lecz w�z zarzuci� i�zakopa� si� w�piachu. Wszystkie d�tki by�y przedziurawione. O�Hara poczu� ucisk strachu na krtani. Rzuci� si� ci�ko w��lad za biegn�cym Scoytem. Wkr�tce dotarli do podmok�ej d�ungli, gdzie wpadali w�g��bokie b�oto mi�dzy korzeniami mangrowc�w, ostre kolce bole�nie rani�y sk�r�, a�tysi�ce moskit�w cisn�y si� do ust i�oczu. Lecz nawet tam dogania�y ich krzyki rozw�cieczonych mieszka�c�w wioski - nie mogli uj�� daleko. Ju� po chwili zdali sobie spraw� z�beznadziejno�ci sytuacji; nie mieli �adnych szans. Wtedy d�ungla zamilk�a. Zwierz�ta jakby straci�y g�os i�wpe�z�y w�najg��bsze zakamarki swoich kryj�wek. W z�owrogiej ciszy nawet krajowcy zaprzestali nawo�ywa�. Nagle uderzy� huragan. Rozszala� si� od razu ca�� moc�, jakby chcia� natychmiast wy�adowa� d�ugo gromadzon� w�ciek�o��. D�ungla krzykn�a strasznie jak rozdzierany i�mia�d�ony potw�r i�podda�a si�. Wielkie drzewa pada�y z��oskotem, a�mangrowce leg�y od razu niby trawa pod kos�. Powietrze wype�ni�y strz�py lian, li�cie i�grudy ziemi; martwe ptaki przypomina�y wiruj�ce strz�py rozdmuchanego pierza. O�Hara, kt�ry jako jedyny jakim� cudem ocala� z�pogromu, czasami wspomina te wydarzenia jak nierealny, z�y sen, cho� musi przyzna�, �e przez ca�e swoje spokojne �ycie nie dozna� tylu wra�e�, co w�ci�gu owych kilku szalonych dni. Natomiast teoria, jak to cz�sto bywa, nie zosta�a nigdy ani ca�kowicie obalona, ani dowiedziona ponad wszelk� w�tpliwo��; po prostu zast�piono j� inn�, lepsz� i�nowocze�niejsz�, co nie znaczy, �e ostateczn�, a�tym bardziej prawdziw�.