1
Szczegóły |
Tytuł |
1 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "A, B, C Chrze�cija�stwa"
autor: Alfred Cholewi�ski SJ
Przedmowa
Wprowadzenie
KERYGMAT APOSTOLSKI
Jezus nie tylko otworzy� nam Niebo (okrojone przyj�cie Dobrej Nowiny) Sk�d cz�owiek czerpa� szcz�cie na pocz�tku?
Sk�d cz�owiek usi�uje czerpa� szcz�cie po Upadku?
Dwie funkcje Krzy�a Chrystusowego
Ratunkiem dla grzesznika - Krzy�, Zmartwychwstanie i Dar Ducha �wi�tego (kerygmatpozytywny) By unikn�� faryzeizmu...
Z�o innych czyni mnie lepszym - Jezusem Chrystusem (Kazanie na G�rze) Niewidzialny B�g chce by� faktem empirycznym (misja Ko�cio�a) Chrzest - "pocz�tkiem" �ycia Chrystusa w nas
Religie naturalne czekaj� na chrze�cija�stwo
Realizuj�cy obietnice zbawienia B�g spotyka si� z wolno�ci� cz�owieka (wiara biblijna) Zbawienie wed�ug �wiata i wed�ug Jezusa Chrystusa
Stoj�ce na g�owie sprawy spo�eczno - polityczne Jezus postawi� na nogi
1. Przedmowa
Gdyby w upalnym dniu, nam spragnionym, podano dwie szklanki wody informuj�c, �e w pierwszej wodazosta�a zaczerpni�ta z uj�cia Wis�y do Ba�tyku, a w drugiej pochodzi z samych �r�de� Wis�y, bez wahaniasi�gn�liby�my po wod� ze �r�d�a - czyst�, rokuj�c� zdrowie. Podobnie rzecz si� ma w sferze ducha. Nie bez wp�ywu Ducha �wi�tego. Ojcowie Soboru Watyka�skiegoII wiele dobrego w tym wzgl�dzie uczynili. W wierz�cych rodzi si� i ro�nie g��d poznania Pisma �wi�tego, nie tyle jako �r�d�a wiedzy (ta bowiem podw�ch tysi�cach lat jest ogromna), co raczej jako mocy Bo�ej przemieniaj�cej cz�owieka. W tym klimacie w latach 1980 - 81 grupa Kap�an�w - Jezuit�w, prowadz�cych o�rodki akademickieprosi�a swego koleg� ks. Alfreda Cholewi�skiego, biblist� z wykszta�cenia, o pomoc. Przez dwa lata z rz�du pod koniec czerwca spotykali�my si� w nielicznym gronie w Zakopanem u Jezuit�wpod Guba��wk� na "G�rce", by przez kilka dni s�ucha� wtajemnicze� w dynamik� �ycia chrze�cija�skiegowed�ug Pisma �wi�tego. Dobrze si� sta�o, �e te wyk�ady w drugim roku naszych spotka� zosta�y utrwalone na ta�miemagnetofonowej. Z czasem spisa� je w formie skryptu kleryk teologii zauroczony warto�ci� syntezduchowo�ci biblijnej. Ca�e lata �w skrypt �y� i karmi� wielu (zw�aszcza na "obozach biblijnych") bezustannie powielany na ksero.Co warto�ciowe, pi�kne i dobre broni si� samo. Nie gasn�ce "powodzenie" skryptu upomnia�o si� oprzygotowanie do druku. Bywaj� ksi��ki, kt�re narodzi�y si� drukiem tylko dlatego, �e ich autorzy tego pragn�li, a czytelnicy aczytelnicy postanawiaj� by� bardziej ostro�ni przy kolejnych zakupach. Bywaj� ksi��ki, kt�rych "�ycia"pragn�li i autor i czytelnicy. W przypadku tej ksi��ki jej autor m�g� co najwy�ej z Nieba wp�ywa� na jej narodziny. W gruncie rzeczyjej walory powo�a�y j� do �ycia drukiem. Tym samym jej autor b�dzie m�g� kontynuowa� swe wyk�adyspod Guba��wki dla spragnionych "w�d �ycia" w Ksi�gach Natchnionych, zw�aszcza �e w jego �yciu Wiarai Nadzieja ju� zgas�y, a wybuch�a Mi�o��. o. Mieczys�aw Wo�oszyn SJ
2. Wprowadzenie
Chcia�bym w oparciu o Bibli� przedstawi� ABC chrze�cija�stwa. Czym ono jest? Jak je Pan B�g sobiewyobra�a? Po co w og�le zainicjowa� taki fakt w historii ludzko�ci? Pragn� w �wietle tych najbardziej og�lnych, ale te� i najbardziej istotnych problem�w zweryfikowa� to, comy w Ko�ciele robimy i jak �yjemy. Czy to jest zgodne z zamiarem Boga? Po co jest Ko�ci� ?
Jak� mu B�g powierzy� misj� ?
Dlaczego Chrystus zostawi� go na ziemi ?
Zacznijmy wi�c od sedna rzeczy, by p�niej wychodz�c od rdzenia chrze�cija�stwa wyprowadzi� wnioskibardziej praktyczne. Dlaczego w og�le zgodzi�em si� przyjecha� na ten Zjazd? Poniewa� odnosz� wra�enie, �e w Ko�cielepanuje spore zamglenie, gdy chodzi o �wiadomo��, czym jest Ewangelia i co ona g�osi. Ksi�a jako� niezdaj� sobie z tego sprawy. Nie maj� w g�owie jakiego� ko��ca. Takiego jasnego szkieletu, kt�ry dawa�byim orientacj�. Dlatego to, co s�ysz� w kazaniach po ko�cio�ach w niedziel�, w 80% to nie jest Ewangelia.Tam si� jak�� inn� religi� przepowiada, ale nie chrze�cija�sk�. To �wiadczy o tym, jak jeste�my zagubieni, jak nie wiemy, co jest dobrym ziarnem. Jak nam si� tutaj ideemieszaj�. A wydaje mi si�, �e na tym odcinku mam co� do powiedzenia, �e mam tu jasne idee, kt�rewyp�ywaj� z tego �r�d�a naszej wiary, jakim jest Pismo �w. Prosz� tak�e o s�uchanie bez nastawienia wybi�rczego, bez wy�awiania tego, co mi odpowiada. Innychrzeczy nie s�ysz�, albo zaraz je zapominam, poniewa�, to nie jest to, czego pragn� s�ucha�. Naprawd�s�ucham wtedy, gdy uwa�am, �e ten kt�ry m�wi, mo�e mie� mi co� do powiedzenia: co� wa�nego, co�prawdziwego. Mo�e mie�, to nie znaczy, �e zawsze ma. O tak� gotowo�� s�uchania bardzo prosz�. Do tych rzeczy podchodz� z wiar�. Wierz� bowiem, �e B�g tu i teraz chce nam co� da�, �eby�my wi�ctego nie zmarnowali, bo inaczej zag��bianie si� w ten problem nie b�dzie mia�o sensu. Inaczej by�aby totylko strata czasu. W pierwszej cz�ci przedstawimy problem najbardziej centralny, troch� dogmatyczny, troch� biblijny. Onjeszcze b�dzie ma�o praktyczny. Dopiero stamt�d, z tego �rodka, krok za krokiem b�dziemy wysnuwaliwnioski, kt�re nam b�d� rzuca�y �wiat�o na praktyk� naszego �ycia, na nasz� prac� duszpastersk�. Tymproblemem b�dzie to, co teologia fachowo nazywa kerygmatem w �cis�ym znaczeniu. To znaczykerygmatem apostolskim, tym, co stanowi�o temat przepowiadania pierwszych aposto��w. Dzieje Apostolskie relacjonuj� to w sze�ciu miejscach: w trzech miejscach bardziej szczeg�owo, a wtrzech innych w najog�lniejszym zarysie. To jest to, co mogliby�my nazwa� sednem Ewangelii, jej g��wnymnerwem, sercem. To, co stanowi o tym, �e Ewangelia jest Dobr� Nowin�, a nie uci��liw� nowin� dlacz�owieka.
1. Jezus nie tylko otworzy� nam Niebo (okrojone przyj�cie DobrejNowiny)
Skonfrontujmy najpierw ten kerygmat (gr. keryssein - g�osi�, przepowiada�) z powszechnym uj�ciem,jakie maj� w g�owach nasi ludzie, ci, z kt�rymi si� spotykamy. To jest schemat, kt�ry ludzie maj� w g�owach, a ksi�a na ambonach i w konfesjona�ach prezentuj�.Wed�ug tego schematu daje si� ludziom rady, dokonuje si� wybor�w duszpasterskich. Jaki jest ten schemat, kt�ry nie b�dzie naszym schematem, kt�ry b�dzie skonfrontowany i zast�piony jakbyinnym? Wielu do tego schematu wstydzi�oby si� przyzna�, ale on de facto istnieje w g�owach ludzi, wg�owach masy ksi�y i wielu biskup�w. Mo�na by go z grubsza w ten spos�b opisa�: Pan B�g da� cz�owiekowi w raju �ycie nadprzyrodzone. Da�mu udzia� w swoim �yciu i da� mu to, co nazywamy �ask� Bo��. I cz�owiek mia� ten dar jakby uczyni�swoim przez pr�b�, kt�r� mia� przej��. Ta pr�ba polega�a na daniu przykazania, kt�re jest symbolicznie wyra�one w Pi�mie �w. w formie zakazu:"Nie b�dziesz spo�ywa� owoc�w z jednego drzewa - dobra i z�a". Pr�ba sko�czy�a si� negatywnie.Pierwszy cz�owiek tego przykazania nie wype�ni�. Przekroczy� je i wskutek tego utraci� �ycie wieczne. A �ycie wieczne mia�o da� cz�owiekowi wst�p do nieba. Mia�o mu zapewni� szcz�liw� wieczno�� zBogiem. Teraz niebo przed nim si� zamkn�o i dla ludzi nie ma ratunku. Na ludzi przyszed� grzechpierworodny. Jest on zawinionym brakiem �ycia Bo�ego, kt�re mia�o w nas by�, kt�re mia�o si� w nas pojawi�r�wnocze�nie z rodzeniem i by� przekazywane w akcie rodzenia. Tak wyja�nia p�niej �w dogmat Sob�rTrydencki, �e to mia�o si� dokona� w spos�b jakby paralelny z biologicznym, na drodze przekazywania�ycia. Cz�owiek teraz przekazuje �ycie z brakiem �aski Bo�ej. I ten zawiniony brak �aski nazywa si� grzechempierworodnym. I dot�d interpretacja jest dobra, tego nie b�dziemy zwalcza�. Niebo jest zamkni�te i ca�y rodzaj ludzkiznajduje si� w rozpaczliwej sytuacji. Ca�y jest skazany na wiekuist� zag�ad�. Grzech pierworodny sw�jowoc pokazuje w grzechach indywidualnych, kt�re w ka�dym cz�owieku pr�dzej czy p�niej wychodz� napowierzchni�. Tym samym cz�owiek jakby przypiecz�towuje ten sw�j stan od��czenia od Boga, zas�uguj�cjednocze�nie na wiekuiste pot�pienie. Z tej tragicznej sytuacji nie by�o wyj�cia. Dlaczego? (Tu jest ta teoria, kt�r� b�dziemy uzupe�nia�, korygowa� i rozszerza� jej ciasne horyzonty.)Dlaczego nie by�o wyj�cia? Dlatego, �e grzech pierworodny i nasze grzechy osobiste powoduj� niesko�czon� obraz� Pana Boga. Icz�owiek teraz nie potrafi sam tej niesko�czonej obrazy naprawi�. Nie potrafi zado��uczyni� za sw�jgrzech. Nie potrafi Bogu z�o�y� wystarczaj�cej satysfakcji, wynagrodzenia, poniewa� wszystko, cokolwiekczyni, jest sko�czone. Cz�owiek jest istot� sko�czon� i ka�dy jego czyn ma, niestety, tylko wymiarsko�czony. Natomiast grzech, kt�rym obrazi� niesko�czonego Boga, posiada wymiar niesko�czony. Dlatego cz�owiek jest bezradny. Sam z tej sytuacji nie potrafi wyj��, cho�by si� nie wiadomo jak stara�.Cho�by robi� wszystko, co mo�e, nie potrafi Bogu wynagrodzi�, naprawi� tego, co grzechem zepsu�. Niepotrafi Panu Bogu z�o�y� niesko�czonego wynagrodzenia. I dlatego - m�wi ta teoria, kt�ra jest jakby eksplikacj� dogmatu o Odkupieniu - trzeba by�o wcieleniaSyna Bo�ego. Dlatego, �e wcielenie Syna Bo�ego stwarza sytuacj� pojawienia si� kogo�, kto jestjednocze�nie Bogiem i cz�owiekiem w jednej osobie. Jako cz�owiek mo�e w naszym imieniu z�o�y� PanuBogu odpowiednie wynagrodzenie. I to wynagrodzenie jest dopiero w jego wypadku r�wne niesko�czonejobrazie Boga, bo On jest r�wnie� Bogiem. I to wynagrodzenie, kt�re Bogu z�o�y, posiada r�wnie� wymiarniesko�czony. Niesko�czona obraza b�dzie mog�a wreszcie by� zlikwidowana niesko�czonymwynagrodzeniem z�o�onym przez Syna Bo�ego. Dlatego Jezus si� rodzi, �yje w�r�d nas, sk�ada Bogu toniesko�czone wynagrodzenie, kt�rym przez swoj� �mier� krzy�ow�, wyr�wnuje grzech cz�owieka. Ta teoria bardzo podkre�la �mier�. W�a�ciwie tylko podkre�la �mier�. To jest ten moment, w kt�rym SynBo�y w imieniu grzesznej ludzko�ci k�adzie z drugiej strony na szal� niesko�czone wynagrodzenie,wyr�wnuj�ce niesko�czon� obraz�. B�g Ojciec jest nareszcie przeb�agany jak trzeba za nasze grzechy idlatego wielkodusznie dla ludzko�ci zaczyna now� er�. Podwoje niebios si� otwieraj�. Brama jest znowuotwarta na o�cie� i ludzko�� mo�e w ni� wej��. To jest w tej teorii Dobr� Nowin� (faktycznie, to tak�e jestDobr� Nowin� dla ludzko�ci). Ale tutaj ta Dobra Nowina si� ko�czy. To co dalej si� ludziom m�wi, co ludzie my�l�, nie jest ju� Dobr�Nowin�. Dlatego, �e m�wi si�: "Niebo jest ju� otwarte. Jezus ju� z�o�y� za nas zado��uczynienie Panu Bogu.No i teraz my 'wszyscy ludzie' starajmy si� wej�� do tego nieba, bo ono jest ju� otwarte. Teraz naszwysi�ek przyniesie owoce. Owoce �ycia wiecznego". Dlatego zaczyna si� teraz ca�a ta strona, kt�r� ludzie doskonale znaj�. Ca�y ten baga� moralizowania.Mianowicie: "Dzie�o odkupienia dokonane. Jezus Chrystus z�o�y� Panu Bogu zado��uczynienie za nas.Przeb�agany B�g otworzy� znowu niebo, �ycie wieczne jest dla nas mo�liwe. I starajmy si�, wysilajmy si�,pracujmy nad sob�. R�bmy wszystko co mo�liwe. B�d� dobrym m�em, �on�... Zachowuj przykazania".Wszystko w ten worek wpychamy i k�adziemy go grzecznie ludziom na ramiona. Dla pociechy m�wimy im:"Nie jeste� w tych sprawach sam. B�g ci pomaga. Przecie� po to ustanowi� sakramenty, �eby ci w tympomaga�y". Tylko, �e ludzie tu stwierdzaj� jedn� dziwn� rzecz. Te sakramenty jako� s�abo pomagaj�. Chodz� dospowiedzi, przyst�puj� do Komunii �w., a w�a�ciwie sytuacja si� niewiele zmienia. Jestem w�a�ciwie takijak zawsze by�em. To jest ta teoria, kt�ra ma prawo obywatelstwa w g�owach ludzi. To jest to, z czego my cz�stowychodzimy m�wi�c o Odkupieniu. M�wi�c o tym, jak funkcjonuje zbawienie Bo�e, o co w�a�ciwie wKo�ciele chodzi. Ot� o tym schemacie m�wimy, �e jest on co najmniej niewystarczaj�cy, niepe�ny. Mo�na by tu u�y�takiego por�wnania: Odkupienie - jako dogmat - to jest jakby wielki ocean, a ta teoria by�aby butelk�,kt�ra zawiera wod� z tego oceanu, ale o kt�rej nigdy nie mo�emy powiedzie�, �e to jest ocean. To nie jestDobra Nowina. Dobra Nowina to jest co� wi�cej, co� szerzej. To jest co�, co naprawd� cz�owieka stawiana nogi. Co naprawd� raduje serce cz�owieka. Co daje perspektyw� i nadziej�, co mu r�wnie� daje moc. Czego w tej teorii brakuje? Przede wszystkim ona akceptuje tylko M�k� i �mier� Pana Jezusa (bo to jestmoment wynagrodzenia). Natomiast zmartwychwstanie nie ma ju� takich dobrych eksplikacji.Zmartwychwstanie w tej teorii schodzi do rz�du jakiego� dowodu na b�stwo Jezusa. Albo osobistejgratyfikacji, jak� B�g Ojciec da� swojemu Synowi za trudy m�ki. Nie wida� w tej teorii, jak si� tu mazdanie �w. Paw�a z Listu do Rzymian z ko�ca czwartego rozdzia�u:"On zosta� wydany za nasze grzechy iwskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia". Jezus zmartwychwsta� nie dla siebie, ale dla nas. Zmartwychwstanie jest bardzo wa�ne dla nas i jest dla nasr�wnie� po�yteczne. Tak jak wszystko, co si� sta�o z Jezusem Chrystusem. Jego przyj�cie, �ycie i �mier�.Zmartwychwstanie dokona�o si� dla naszego usprawiedliwienia. W tej teorii nie wida�, jak to si� dzieje. Dalej, ta teoria jest bardzo jurydyczna. To znaczy, wychodzi z za�o�enia, kt�re nie jest biblijne, z za�o�enia,�e grzech jest obraz� Boga, �e grzech jest zniszczeniem jakiego� abstrakcyjnego, przez Bogaustanowionego porz�dku moralnego i ten porz�dek musi by� naprawiony. On musi by� naprawiony alboprzez kar� grzesznik�w, albo przez jaki� wyj�tkowy czyn. W�a�nie tak, jak to Jezus zrobi� swoj� m�k� i�mierci�. Ten porz�dek tylko tak mo�e by� wyr�wnany. Poniewa� grzech jest zniszczeniem tego porz�dkuustanowionego przez Boga, jest r�wnie� i obraz� Boga, kt�ry jest jego tw�rc�. Jest o�mieleniem si� dobuntu przeciw Bogu, jakby pokazaniem Mu plec�w. (My te obrazy bardzo antropomorfizujemy). Jest toco� takiego, jak by�my kogo� uderzyli w twarz. Ten kto� p�niej jest na nas �miertelnie obra�ony i musimyco� zrobi�, �eby go udobrucha�. Tak my to wszystko rozumiemy. Brak jest w tej teorii podej�cia egzystencjalnego, kt�re jest podej�ciem na wskro� biblijnym. Stwierdzaono, �e ludzko�� zaci�gn�a okropny d�ug wzgl�dem Pana Boga. Przyszed� Syn Bo�y, kt�ry ten d�ugwyr�wna�. Ale to wszystko dzieje si� nad naszymi g�owami. To osobi�cie mnie nie dotyczy. Ja si� o tymwszystkim tylko dowiaduj�. Dowiaduj� si�, i� kiedy� w zaraniu ludzko�ci zdarzy�a si� ta wielka katastrofaludzko�ci z Adamem i Ew� na czele. Niebo si� zatrzasn�o i nie by�o dla nas nadziei. Jednak B�g by� takdobry i pos�a� swojego Syna. I ten Syn z�o�y� Panu Bogu za mnie wynagrodzenie. W tej chwili niebo jest ju�otwarte. O tym wszystkim si� tylko dowiaduj�. Co� ponad moj� g�ow� wydarzy�o si� w przesz�o�ci. By�ostrasznie �le, teraz jest ju� dobrze. Ja si� dowiaduj�, �e musz� si� teraz wysila�, �eby nie zmarnowa� tegowszystkiego, co B�g dla mnie zrobi�, aby �mier� Chrystusa nie by�a dla mnie daremna. O tym si�dowiaduj�, ale to mnie wewn�trznie nie zmienia. �eby to jeszcze lepiej zilustrowa�, u�yjmy tu pewnego obrazu. Ot� za nasze grzechy jeste�my skazani nado�ywotnie wi�zienie. Siedzimy w tym wi�zieniu. I teraz odkupienie w tej teorii polega na tym, �e nagleprzychodzi wiadomo��: "S�uchaj. Jezus Chrystus przyszed� do wi�zienia i powiedzia�: Ja za ciebie odsiedz�!Ty wyjd� na wolno��!" No dobrze, ale je�eli ja mia�em przedtem serce z�odzieja, zb�ja, mordercy,lubie�nika, mam je dalej. Jeszcze si� nic we mnie nie zmieni�o. Jestem taki, jaki by�em. To jest Odkupienie jakby zewn�trzne, jurydyczne. Ono nie dotyka serca cz�owieka. Ono mnie nie zmienia.Tymczasem ja czuj�, �e problem siedzi gdzie� w �rodku. Dlatego Ewangelia w powszechnym odczuciu ludzinie jest Dobr� Nowin�. Niby m�wi si�: "Ewangelia, Ewangelia - Dobra Nowina ". No, kochany, poka� mi, co jest dobrego wtej Ewangelii, kt�r� ty przepowiadasz. Ty mi m�wisz tylko, co mam robi�. To jest uci��liwa nowina. Ludzie w wi�kszo�ci maj� takie do�wiadczenie. Chrze�cija�stwo jest fur� przykaza� do zachowania,ci�kim wozem, kt�ry trzeba ci�gn��. No, niby pomaga mi w tym B�g, ale ja czuj�, �e ta pomoc jest s�aba,�e ona mi moich problem�w �yciowych nie rozwi�zuje. Ona mnie z grzech�w na dalsz� met� niewyprowadza. Na nowo w nie wpadam. Co jest? Co� tu nie gra. Powinni�my sobie to wszystko dobrze u�wiadomi�, gdy� tak� koncepcj� zbawienia maj� ludzie w swoichg�owach. Mo�e nie jest ona jasno u�wiadomiona. Kiedy� zapyta�em pewn� dziewczyn�, kt�ra co niedziel�chodzi do ko�cio�a, na religi� ucz�szcza�a do dwunastej klasy w��cznie: "Na czym polega Ewangelia? Jak tyj� rozumiesz? Jak rozumiesz Odkupienie?" Nie umia�a odpowiedzie�. Przedstawi�em jej powy�sz� teori�.Wtedy odpowiedzia�a: "No tak, no tak, tak ksi�a m�wili. (No i co jeszcze) Nic wi�cej". Tak ludzie defacto powszechnie my�l�.
2. Sk�d cz�owiek czerpa� szcz�cie na pocz�tku?
Skonfrontujmy teraz te teorie z tym, co na temat Dobrej Nowiny m�wi Biblia - norma naszej wiary. Wtym, co b�dziemy rozwa�a�, p�jdziemy etapami historii zbawienia. B�dziemy szli etapami dlatego, �e Pismo�w. ten temat tak nam w�a�nie przedstawia.
Etap pierwszy - historia ludzko�ci przed upadkiem
My tu abstrahujemy od tego, czy ten etap przed upadkiem istnia�, czy nie istnia�, w jakiej formie istnia�.B�dziemy si� trzymali opisu biblijnego - S�owa Bo�ego. Nawiasem tu m�wi�, �e s� r�ne teorie odno�nie tej sprawy. Czy tak by�o naprawd�? Oczywi�cie nie by�otak naprawd�, jak Biblia opisuje. Nie by�o nigdzie raju. G�upim jest pytanie, w jakiej cz�ci geograficznejistnia� raj. Raj jest to symboliczny opis, kt�ry przedstawia wewn�trzn� sytuacj� cz�owieka. Ale jest problem, czy ta wewn�trzna sytuacja cz�owieka naprawd� istnia�a przed upadkim? To jestproblem. Poniewa� to wydaje si� niezgodne z nauk� o ewolucji, kt�ra m�wi, �e ludzko�� wychodzi�a zestanu barbarzy�stwa. Jeszcze ni�ej, ze stanu p�zwierz�cego, zwierz�cego. I powoli si� cywilizowa�a.Powoli ros�a jej kultura. Powoli ros�a �wiadomo�� ludzko�ci. To, co m�wi Biblia, kaza�oby przyj��, �e gdzie� w zaraniu, setki tysi�cy lat temu istnia� taki moment. Niewiadomo jak d�ugi. Mniej lub wi�cej kr�tki. Jakiego� blasku, o�wiecenia. Kiedy ludzko�� �y�a na szczytach�wiadomo�ci tego, kim jest, jakie ma B�g wzgl�dem niej plany, o co Bogu chodzi. A przez grzechwszystko to p�niej utraci�a. Czy nauka nas do tego uprawnia, �eby�my moment takiego �wiat�a, jakiego� blasku przyj�li? Powiedzmy,kiedy ludzko�� materialnie i kulturalnie jest na niskim poziomie, ale duchowo jest na najwy�szych szczytach.Czy mamy prawo co� takiego przyjmowa�? We wsp�czesnej teologii istnieje tendencja, �eby postawi� znak r�wno�ci mi�dzy protologi� (nauka oprawdach, kt�re by�y na pocz�tku ludzko�ci) a eschatologi�. Czyli to, co opisuje Ksi�ga Rodzaju, nigdy niemia�oby miejsca. To jest jakby przedstawienie na pocz�tku Pisma �w. zamiar�w Pana Boga wobecludzko�ci. Ku czemu zmierza historia zbawienia, a co b�dzie osi�gni�te na ko�cu, gdy przyjdzie definitywniekoniec eschatologii. To jest dzisiaj teoria do�� modna i szeroko lansowana przez teologi�. Ona ma ten minus, �e nie bardzozgadza si� z tym, co Ko�ci� o tych sprawach dotychczas my�la�. Opis grzechu, wed�ug tej teorii, mia�by jedynie charakter typologiczny. To znaczy, �e grzech Adama i Ewyopisany w Ks. Rodzaju jest typem ka�dego grzechu. W nim ka�dy mo�e si� przejrze�. W tym grzechuka�dy z nas mo�e zrozumie�, jak funkcjonuje w nim mechanizm z�a, w jaki spos�b dochodzi w nim dogrzechu, co si� w�a�ciwie wtedy dzieje z cz�owiekiem. Oczywi�cie, �e protologia jest tak�e eschatologi�. To znaczy, �e B�g zmierza do tego, �eby przywr�ci�sytuacj� raju w�r�d ludzko�ci. Do tego zmierza historia zbawienia. Z tym trzeba si� zgodzi�. Jest tylkopytanie. Czy w tym si� wyczerpuje intencja doktrynalna tego urywka? Ot� ca�a teologia tradycyjna plus po�owa dzisiejszych powa�nych teolog�w jest zdania, �e nie. Powiadaj�,�e Biblia m�wi to, co by�o na pocz�tku. Nie widz� jakich� trudno�ci w tym, �eby w pewnym momencie, wprzysz�o�ci, ludzko�� jakby fizjologicznie, biologicznie do tego dojrza�a. Kiedy ta �wiadomo�� mog�a by�ju� �wiadomo�ci� ludzk�, �e cz�owiek sobie to, o czym m�wi opis biblijny, jasno u�wiadomi�. Pomagam sobie w wyja�nianiu tego problemu nast�puj�cym przyk�adem. Stosuj� tu analogi� do ma�egodziecka, kt�re przez chrzest otrzymuje �ycie Bo�e w zarodku. I ten zarodek jest jak ziarno ca�ym przysz�ymdrzewem, kt�re z niego wyro�nie. Ono jest ju� w nim zawarte. B�g rzeczywi�cie w ludzko�� w�o�y� tewszystkie dary, o kt�rych jest mowa w Ks. Rodzaju. Tylko �e ludzko�� od pocz�tku nie musia�a ich wpe�ni sobie u�wiadamia�. Owe dary by�y ziarnem. W miar� jak ludzko�� si� b�dzie rozwija� w swojejkulturze, w swojej cywilizacji, b�d� coraz bardziej u�wiadamiane. To wszystko wyst�pi nie tylko w�wiadomo�ci, ale tak�e przyniesie owoce w zachowaniu cz�owieka. Uwa�am, �e bardzo trudno b�dzie w tej nowej teorii udowodni�, �e tu jest tylko mowa o eschatologii.Trudno b�dzie udowodni� zgodno�� z dogmatem o grzechu pierworodnym. My w tej chwili zajmujemy si� jak gdyby klinicznym obrazem sytuacji cz�owieka z 1 i 2 rozdzia�u Ks.Rodzaju, kt�ry by� bez grzechu. Ot� B�g stworzy� cz�owieka jako istot� doskona��, kt�rej niczego niebrakowa�o w swojej doskona�o�ci, harmonii. Pami�tajmy, �e w tych rozdzia�ach Ks. Rodzaju jest zawarta intencja polemiczna wobec sposobu wiarys�siednich narod�w odno�nie cz�owieka i jego genezy. Wed�ug babilo�skich i innych mit�w (Enuma Elisz) cz�owiek jest ze swojej natury z�y, poniewa� jeststworzony z krwi boga Kingu, kt�ry by� bogiem buntownikiem. On jako pierwszy wprowadzi� roz�am w�wiat bog�w. Paru z nich nawet zakatrupi�. Wytworzy�a si� wojna mi�dzy bogami. Boga Kingu ujarzmi� b�gMarduk. P�niej zwo�ano narad� bog�w, aby zadecydowa�, co zrobi� z tym gagatkiem. Zapad�a decyzja, aby zabi�boga Kingu i z jego krwi zmieszanej z glin� stworzy� cz�owieka. I w tej koncepcji cz�owiek jest jakby tymzlepkiem, w kt�rym bogowie skanalizowali z�o w nich tkwi�ce. Cz�owiek ma natur� z istoty swej z��. Takaby�a nauka staro�ytno�ci. Z tym polemizuje Biblia m�wi�c, �e cz�owiek wyszed� z r�ki Boga doskona�y, jako istota zharmonizowana.Nic mu nie brakowa�o. To jest to, co m�wi Pismo w Ps. 8: "Otoczy�e� go chwa�� i czci�". Cz�owiek by�kr�lem stworzenia. Ta prawda jest tre�ci� Ks. Rodzaju "Stworzy� go na obraz i podobie�stwo swoje" (Rdz 1,27). "Obraz ipodobie�stwo" jest u�ywane w literaturze egipskiej i babilo�skiej tylko w odniesieniu do kr�la. M�wi si� okr�lach panuj�cych, zgodnie z teologi� wschodni�, �e kr�l jest obrazem i podobie�stwem boga Mardukaczy podobie�stwem boga Rew w Egipcie itp. Obraz i podobie�stwo boga znaczy, �e b�g jest obecny dlapoddanych w kr�lu. On go reprezentuje, przedstawia jakby w widzialny spos�b dla poddanych. Przeniesienie tego teologumenu przez Bibli� na cz�owieka jako takiego chce powiedzie�, �e ka�dy cz�owiekposiada godno�� kr�lewsk� w odniesieniu do ca�ego �wiata, �e jest widzialnym reprezentantem Boga, Jegoobrazem dla ca�ego stworzenia. Jak kr�l w imieniu Boga rz�dzi swymi poddanymi, tak Pismo �w. m�wi docz�owieka: "Ty masz rz�dzi� ca�ym �wiatem". To prawo rz�dzenia jest wypowiedziane w spos�b do�� drastyczny. Jest tu u�yty wyraz hebrajski, kt�ryznaczy: "Ty mo�esz depta� po stworzeniach, one s� na twoje us�ugi". W�adza kr�lewska by�a tak absolutna,�e deptanie po ludziach by�o czym� normalnym. Zw�aszcza w czasie wojny, wzgl�dem wrog�w. Nas najbardziej tu interesuje relacja cz�owieka do Boga. Ot� cz�owiek �y� w intymno�ci z Panem Bogiem.To w�a�nie wyra�a antropomorficzny obraz tych popo�udniowych przechadzek Pana Boga przy wietrzykupo rajskim ogrodzie. Jeszcze jak sobie pu�cimy wodze fantazji, to widzimy, jak spotyka Adama, kt�rygdzie� tam kopie grz�dki. Klepie go po ramieniu i pyta: "Co tam s�ycha�, Adasiu kochany? Jak ci dzisiajsz�o, zadowolony jeste�? Niczego ci nie brakuje?". Cz�owiek by� stworzony jako istota, kt�ra swoje �ycie czerpie tylko z Boga. Poczucie bezpiecze�stwacz�owiek bierze z Boga. To poczucie, �e jest kochany przez kogo�, (jest to potrzebne do �ycia cz�owiekowido tego stopnia, �e mo�na �mia�o postawi� znak r�wno�ci " �y� to znaczy kocha� i by� kochanym" ),cz�owiek czerpa� z Boga. Mo�na by to tak powiedzie�, �e cz�owiek jak drzewo by� wkorzeniony w Boga, zkt�rego czerpa� wszystko, co potrzebne jest do �ycia. Tym by� B�g, stamt�d przychodzi�o �ycie. Pos�u�my si� tu nasz� sytuacj�, znan� nam ze stosunk�w mi�dzy lud�mi. Ka�dy cz�owiek zabiega, �ebymie� wp�ywowe przyja�nie, bo wtedy czuje si� pewniej, wtedy wszystko za�atwi. Czuje si� bardzo mocnypresti�owo, bo ma jakiego� wysoko urodzonego czy bardzo wa�nego w �yciu spo�ecznym przyjaciela, dokt�rego mo�e osobi�cie zadzwoni�. Cz�owiek czuje si� wtedy pewny, bo wie, �e on wszystko za�atwi izawsze pomo�e. Kiedy� to zabezpieczenie cz�owiek czerpa� z Boga. To, co m�wi�, jest prorocz� zapowiedzi� tego, co ju� teraz daje nam zmartwychwsta�y Chrystus, kt�ryprzywraca ludzko�ci to, co kiedy� straci�a. Pismo �w. nam m�wi, �e ta relacja, jaka jest dzisiaj, by�a ju�wtedy; cz�owiek �y� tym poczuciem, �e jest kochany przez Boga. On t� mi�o�� odczuwa�. T� mi�o�� doBoga r�wnie� w spos�b naturalny i spontaniczny posiada�. To jest to, co m�wi Pismo �w. na temat �ycia odrodzonego w Chrystusie, �e Duch �w. daje cz�owiekowipoczucie, �e jest kochany, �e B�g go kocha. I wtedy w jego sercu pojawia si� okrzyk pe�en mi�o�ci izaufania: "Abba, Ojcze". Czym� takim �y� cz�owiek przed upadkiem, kiedy jeszcze nie by�o grzechu. Ta mi�o�� sprawi�a r�wnie�, �e cz�owiek w spos�b naturalny odczuwa� mi�o�� do innych ludzi. I tutajwyrazem tego jest jego �ona, kt�ra w intencji drugiego rozdzia�u Ks. Rodzaju jest jakby typem nie tylko�ycia ma��e�skiego, ale w og�le typem ca�ego �ycia spo�ecznego. Cz�owiek jest stworzony do �yciaspo�ecznego, kt�rego g��wn� regu�� jest regu�a mi�o�ci, wzajemnej pomocy. Czyli przeciwie�stwo egoizmu.Ja pomagam drugiemu cz�owiekowi, ja �yj� dla niego. Tak wygl�da�a sytuacja cz�owieka w raju. Do jego konstytucji nale�a�o jeszcze �ycie S�owem Bo�ym. Bibliaprzedstawia t� sytuacj� w nakazie: "Z tego jednego drzewa nie mo�esz je��". Ten zakaz by� dla cz�owiekazbawienny, poniewa� mu przypomina�, �e jest stworzeniem, �e twoje miejsce jest takie a nie inne. Chodzi oto, �eby kr�lik zgodzi� si� na to, �e jest kr�likiem, a nie pretendowa� do tego, �eby by� koniem. Aby ko�by� zadowolony, �e jest koniem a nie pretendowa� do tego, �eby by� s�oniem. Cz�owieku, pami�taj, �e jeste� tylko cz�owiekiem. Dlatego cz�owiekowi zabroniona jest autonomiamoralna. Czyli prawo decydowania o tym, co jest moralnie dobre dla mnie, a co jest moralnie z�e. O tymdecyduje B�g. B�g tylko chcia�, aby cz�owiek to uzna�. To by�a tre�� tego pierwszego s�owa, kt�re B�gskierowa� do cz�owieka. I cz�owiek tym s�owem �y�. Cz�owiek �y� zadowolony w poczuciu, �e jest naswoim miejscu, �e wszystko naoko�o gra, �e jest dobrze. �w. Pawe� w 7 rozdziale Listu do Rzymian m�wi o pierwszym cz�owieku: "Kiedy� ja prowadzi�em �yciebez prawa" (Rz 7,9). Ca�y fragment tego rozdzia�u jest opisem sytuacji cz�owieka przed upadkiem: cz�owiekw raju bez prawa. Nie w tym sensie, �e nie mia� �adnego prawa. Tylko w tym sensie, �e prawo by�ozinterioryzowane, wewn�trzne. Ono by�o mu zapisane w sercu i dlatego nie odczuwa� prawa jako ci�aruzewn�trznego, jako jarzma na nim ci���cego. Tak jak my to dzisiaj odczuwamy. To by�a jak gdyby pierwsza scena dramatu, sytuacja cz�owieka stworzonego przez Pana Boga. Sytuacjacz�owieka, kt�ry otrzyma� od Boga natur� tak�, �e �ycie mu b�dzie p�yn�o tylko z Boga. Cz�owieku,b�dziesz zadowolony i tylko wtedy b�dziesz szcz�liwy, gdy w tym b�dziesz trwa�. To �ycie ode Mnieb�dzie ci p�yn�o... Gdyby�my tak hipotetycznie zapytali pierwszego cz�owieka: "Czego potrzebujesz do szcz�cia? Czego cibrak?" odpowiedzia�by, �e do szcz�cia potrzebuje tylko i wy��cznie Boga. My dzi� m�wimy inaczej. Gdyby dzisiejszemu cz�owiekowi postawiono takie pytanie, odpowiedzia�by: "Do szcz�cia potrzebuj�pieni�dzy, rodziny, ma��e�stwa, samochodu, domu, lepszej pracy, innej te�ciowej itd, itp". Nikt zzapytanych, tak przez zaskoczenie, nie odpowiedzia�by: "Ja do szcz�cia potrzebuj� Boga". Dzi�cz�owiekowi taka potrzeba nie rodzi si� w g�owie. Tymczasem nasza natura jest tak stworzona przez Pana Boga, �e do szcz�cia jest nam potrzebnywy��cznie i jedynie B�g. Wszystko inne jest wzgl�dne. Wszystko inne jest dobre i przyczynia si� doszcz�cia, ale nie jest istotne. Brak tych innych rzeczy szcz�cia nie zabiera, nie daje cz�owiekowi poczucia,�e traci grunt pod nogami. Nie daje cz�owiekowi tego poczucia, �e wpada w przepa�� bez dna, niewiadomo co si� teraz ze mn� dzieje. Nie daje poczucia tej determinacji, kt�r� teraz posiadamy. Wszystkoinne jest relatywne. To znaczy, wszystko inne jest dobre, je�li jest u�ywane w Bogu, ale zawsze B�g jestnajwa�niejszy. To jest bardzo wa�ne i dobrze powinni�my sobie to u�wiadomi�, dlatego �e my jakby troch� wstydzimy si�o tym m�wi� (bo tak si� sprawy maj�) i ludzi do tego zach�ca�. My, gdy dzisiaj przepowiadamy, to ca��pasj� wk�adamy w problemy, �e ty, cz�owieku, masz prawo do domu, pracy, pieni�dzy itp. A jako� takcichute�ko, po cichu m�wimy: "Ty masz prawo do Boga. Twoim �yciem jest B�g, a nie te wszystkierzeczy". Tak m�wimy, jakby od innych rzeczy zale�a�o twoje �ycie, twoje szcz�cie. A Pan B�g jako takidodatek, ukoronowanie, jako kompot do zasadniczego dania. A jest przecie� na odwr�t. Dlatego w dalszych rozwa�aniach b�dziemy robi� ma�e wycieczki w kierunku praktyki, w kierunku tego,czego si� wstydzimy, w kierunku naszych tendencji do tego, co powinni�my przepowiada�.
3. Sk�d cz�owiek usi�uje czerpa� szcz�cie po Upadku?
Tutaj przychodzi ten fragment Ks. Rodzaju, kt�ry dobrze znamy, a kt�ry t�umaczy wiele spraw tak�e wnaszej sytuacji: "W�� by� najbardziej przebieg�y ze wszystkich zwierz�t polnych, kt�re Jahwe B�g stworzy�"(Rdz 3,1a). W�� jest symbolem jakiej� si�y, kt�ra jest zewn�trzna cz�owiekowi, si�y z�a. Ks. M�dro�cikomentuj�c ten fragment (Mdr 2,24) zidentyfikowa�a w�a jako szatana, kusiciela. Pismo �w. m�wi, �e z�o nie narodzi�o si� w sercu cz�owieka, tylko zosta�o zasiane tam z zewn�trz: "On torzek� do niewiasty: Czy to prawda, �e B�g powiedzia�, nie jedzcie owoc�w ze wszystkich drzew tegoogrodu?" (Rdz 3,1b). Zakaz de facto dotyczy� jednego drzewa. Ewa zaraz to mu sprostuje: "Nie, nie zewszystkich". Jest tu jakby k��tnia o ten wyraz: "wszystkie" czy "jedno". Jak si� w�a�ciwie sprawy maj�? Tu rodzi si� pytanie: Czemu to przeinaczenie? Czemu diabe� powiedzia� "ze wszystkich?" Czy onprzypadkowo si� przej�zyczy�? Nie, to nie by�o przypadkowe. To by�o bardzo sprytnie sformu�owane. Onozmierza�o do tego, �eby cz�owiekowi u�wiadomi�, �e jego wolno�� jest tego rodzaju, �e wystarczy jedenzakaz, aby� ty cz�owieku nie by� wolny. I na tym b�dzie zawsze szatan bazowa� w kuszeniu cz�owieka. Tonic, �e ci wolno robi� sto rzeczy, ale jednej ci nie wolno. I teraz nie �ud� si�, �e jeste� wolny. Chc� cipowiedzie�, �e ca�a ta twoja wolno�� jest pozorem. Natomiast naga prawda jest taka, �e ty nie jeste�wolny. To, co stanowi twoj� godno��, najbardziej zaszczytne wyposa�enie, tw�j tytu� do chluby, to jestfikcja, to nie istnieje. Do tego zmierza�o to przeinaczenie: "ze wszystkich drzew", aby w cz�owiekurzeczywi�cie zrodzi�o si� poczucie krzywdy. No, faktycznie, tak si� sprawy maj�, nie wolno mi jednejrzeczy robi�. Dlaczego mi nie wolno tej jednej rzeczy robi�? I zaraz rodz� si� jeszcze dalsze pytania. Niewiasta odpowiedzia�a w�owi: "Owoce z drzew tego ogrodu je�� mo�emy, tylko o owocach z drzewa,kt�re jest w �rodku ogrodu, B�g powiedzia�: Nie wolno wam je�� z niego, a nawet go dotyka�, aby�cie niepomarli" (Rdz 3,2-3). W tej odpowiedzi, kt�ra jest cytatem S�owa Bo�ego, s�owem, kt�rym pierwszycz�owiek �y�, mamy podstawowe i fundamentalne stwierdzenie, �e grzech i �mier� s� ze sob� identyczne.One s� jakby jedn� i drug� stron� tej samej rzeczywisto�ci: grzech poci�ga za sob� �mier�. To znaczy ruin�ycia cz�owieka, jego egzystencji. Ta �mier�, o kt�rej tu mowa, to nie jest �mier� fizyczna. Dlatego �e ten dar nie�miertelno�ci, o kt�rym m�witeologia, a kt�ry wraz z �ask� otrzyma� Adam i Ewa w raju, nie oznacza, �e cz�owiek b�dzie �y� wiecznietutaj na ziemi, �e nie b�dzie �mierci fizjologicznej. (Bo inaczej nast�pi�oby przeludnienie ziemi - ludzie si�rodz�, a nikt nie umiera. Gdzie ostatecznie musieliby�my jecha�? Na ksi�yc? Na gwiazdy?) �mier�fizjologiczna by�a tylko przezroczysta. By�a wej�ciem w �ycie OjcaBoga. Ale przez bramy �miercifizjologicznej mia� przechodzi�, bo inaczej by�my wszyscy na tej ziemi zostawali. W tym problemie chodzi o �mier� inn�. Nazwijmy j� tutaj umownie �mierci� istoty cz�owieka, �mierci�ontyczn�, ontologiczn�, kt�rej �mier� fizyczna teraz staje si� symbolem. Ona zmieni�a ten symbolizm.Dlatego pierwsi chrze�cijanie, gdy odzyskali na nowo to, co cz�owiek utraci� w raju, nie nazywali �miercifizycznej �mierci�, tylko za�ni�ciem. Dla nich przesta�a by� tym, czym by�a dawniej. Sta�a si� inn�rzeczywisto�ci�. To by�o za�ni�cie a nie �mier�. �mier� jest rzeczywi�cie skorelowana z grzechem. Grzech poci�ga zawsze za sob� �mier�. To znaczy ruin�cz�owieka. Jest dla niego trucizn�, z�em, kt�re mu �ycie utrudnia, kt�re mu �ycie zatruwa, kt�re prowadziostatecznie do �mierci. Cz�owiek jest stworzony do �ycia, tymczasem grzech prowadzi do �mierci. DlategoPan B�g da� mu s�owo: "Tam si� nie zbli�aj, bo tam jest �mier�". Tymczasem diabe� odwr�ci� kota ogonem.Na to stwierdzenie Ewy powiedzia�: "Wtedy powiedzia� w�� do niewiasty: Na pewno nie umrzecie". Tutaj mamy jakby pra�r�d�o przekonania, kt�re dzisiaj w g�owach ludzi istnieje, �e grzech nie jest czym�z�ym dla cz�owieka, �e on nie prowadzi do �mierci, do rozk�adu ludzkiej egzystencji, do rozk�adu ludzkiegoszcz�cia. Tylko �e grzech sam w sobie jest pozytywny. Sam w sobie jest dobry. Sam w sobie zawierarzecz pon�tn�, mi��, daj�c� �ycie, przyjemno��, rozw�j. Tak ludzie my�l� o grzechu. To jest to, co my�l�narkomani na temat narkotyk�w, �e on im da wyzwolenie, �e on mi da poczucie, i� jestem w raju, �e nowe�ycie si� dla mnie zaczyna. Tak ludzie my�l� o grzechu. Tylko s�k w tym, �e to jest zabronione; jest z�e, bozabronione. I m�wi si� trudno. Pan B�g to jest taki jaki� dziwny, ponury. Najpi�kniejsze rzeczy akurat musi� nie podobaj�. Nie wolno nam ich czyni�. No, ale jest Bogiem, mo�e robi�, co mu si� podoba,zakazywa� co Mu si� podoba. Jego musimy s�ucha�, bo inaczej p�jdziemy do piek�a, gdyby�myprzypadkiem o�mielili si� Go obrazi�. Tu jest �r�d�o z�a: w tej katechezie, kt�r� szatan ws�czy� w �wiadomo�� cz�owieka i kt�ra go g��bokoprzenikn�a, przenikn�a g��boko tkanki ludzko�ci. "Na pewno nie umrzecie! Ale B�g wie, �e gdyspo�yjecie owoc tego drzewa, otworz� si� wam oczy i tak jak B�g b�dziecie znali dobro i z�o" (Rdz 3,5). Szatan chce zburzy� Bo�y �ad ludzkiego �ycia. Nie wprost, ale przez zasianie niepokoju w cz�owieku, przezwzbudzenie jego ambicji. W tym zdaniu zawarta jest ca�a z�o�liwo�� tej katechezy, jej jad. Mianowicie, wtym zdaniu jest zniekszta�cony obraz Pana Boga, w z�ym �wietle przedstawione s� Jego intencje. O ile cz�owiek �y� przedtem tym przekonaniem, �e B�g mnie stworzy�, stworzy� mnie z mi�o�ci, ja t� mi�o�ci��y�em, o tyle teraz ta katecheza szatana ugodzi�a w to naturalne, konstytutywne dla �ycia cz�owiekapoczucie. W t� �wiadomo��, �e B�g mnie stworzy� dla mi�o�ci, z mi�o�ci - bo mnie kocha. Stworzy� mnie,bo jest rzecz� dobr� istnie� w spos�b taki, a nie inny. Tak a nie inaczej by� od Niego uzale�nionym - jestdla mnie dobrem najlepszym, jest wyrazem mi�o�ci Bo�ej. W�� natomiast powiedzia�, �e tak nie jest. Tylko to jest wyrazem tego, �e B�g ciebie nienawidzi. On niechce twojego dobra. "Gdy spo�yjecie owoc z tego drzewa, otworz� si� wam oczy i tak jak B�g b�dziecieznali dobro i z�o". W�a�nie przekroczenie tego zakazu zaprowadzi was wy�ej. Stworzy przed wami nowehoryzonty. Pod�wignie was o jeden szczebel wy�ej. Staniecie si� jak B�g, b�dziecie mieli w r�ku sekretrzeczy. B�dziecie znali dobro i z�o. B�dziecie mogli decydowa�, co jest dla was dobre, a co z�e. I tegow�a�nie B�g nie chce. To przed wami chroni, to wam zagrodzi�. I to ograniczenie jest dowodem, �e On wasnie kocha. Tu jest ta bomba atomowa - zakwestionowanie Bo�ej mi�o�ci. Tu jest przekre�lenie tej definicji Boga,kt�r� Pismo �w. na samym ko�cu podaje. Gdy objawienie ju� si� sko�czy�o i �w. Jan kontempluje t�prawd� (co Pismo �w. ma mi�dzy wierszami), on to napisa� wyra�nie w wierszu: " B�g jest mi�o�ci� ". Z�o zacz�o si� od tego, �e t� prawd�, pewnik, dogmat, cz�owiek przekre�li�. B�g ciebie nie kocha. Onciebie nie stworzy� z mi�o�ci. Nie stworzy� ciebie dla dobrych cel�w. B�g jest kapry�ny, absolutny, tyran,kt�ry chce ciebie wyzyska�. Ty jeste� Jego s�ug�. �yjesz w niewolniczej zale�no�ci od Niego, a to jestprzecie� niegodne ciebie. Tak mniej wi�cej mo�na by sparafrazowa� tre�� tego powiedzenia: B�g nie jestmi�o�ci�. I co si� dzieje teraz z cz�owiekiem? Nast�puje uczynek. "Wtedy niewiasta spostrzeg�a, �e drzewo to madobre owoce do jedzenia, �e jest ono rozkosz� dla oczu i �e owoce tego drzewa nadaj� si� do zdobyciawiedzy". Nagle to drzewo, kt�re nie stwarza�o �adnych problem�w cz�owiekowi, sta�o si� problematyczne.Nagle �w zakaz "B�dziecie jak stworzenia i uznacie to" przedtem sam przez si� zrozumia�y, nie budz�cy�adnych w�tpliwo�ci, nagle sta� si� problemem. Cz�owiek si� zastanawia. Kto tu m�wi prawd�? Czy B�g,czy szatan? Mam do wyboru jakby dwie prawdy. Ale gdzie jest prawda? Kt�ra z tych prawd jestrzeczywi�cie prawd�? Zobaczymy jak to zdanie opisuje grzech pod k�tem po��dania. Drzewo jest rozkosz� dla oczu, a owocenadaj� si� do zdobycia wiedzy. Dlatego �w. Pawe� w Li�cie do Rzymian powie, �e cz�owiek otrzyma� tenzakaz "nie po��daj". Rzeczywi�cie, ca�a tradycja Izraela jak i Pismo �w. jak gdyby w kr�tkim powiedzeniu"nie po��daj" streszcza to g��wne negatywne przykazanie dane cz�owiekowi. Jest ono wzi�te jak gdyby ztej analizy i z refleksji nad opisem raju. Co dalej dzieje si� z cz�owiekiem? Cz�owiek po tym momencie refleksji opowiedzia� si� za prawd�szata�sk�. Bowiem to zerwanie owocu, kt�re p�niej nast�pi�o, jest wyznaniem wiary, �e nie B�g m�wi miprawd�, lecz to tajemniecze zdanie, kt�re us�ysza�em sk�din�d. To jest prawd�, co us�ysza�em w tymnowym zdaniu "B�g nie jest mi�o�ci�". Teraz cz�owiek usi�uje sobie �ycie stworzy� po swojemu. Wszystkojest jakby zawarte w tym czynie. Zwr��my uwag�, �e jest wyznaniem wiary nie ustami, lecz czynem.Wyznanie wiary, kt�re my robimy czynem, zapada o wiele g��biej ni� to, co my ustami wypowiadamy. Tonowe wyznanie zapad�o g��boko w serce cz�owieka. Nie B�g ma racj�, lecz szatan i ja, kt�ry odt�d za tymposzed�em. "A wtedy otworzy�y im si� obojgu oczy i poznali, �e s� nadzy" (Rdz 3,7). Wed�ug Pisma �w. nago�� jest czym� haniebnym dla cz�owieka. Cz�owiek jak gdyby wyra�a si� ubraniem,tym co nosi na sobie. W tym wyra�a si� jego osobowo��, jego pe�nia. Nago�� jest symbolem ogo�ocenia,obrabowania, utraty czego� wa�nego. Cz�owiek jest obrabowany, nie wiadomo do kogo nale�y, utraci�nowy wymiar. To chce Pismo �w. powiedzie� przez "poczucie nago�ci". I na tym tle staje si� dziwniejsza owa nago��, kt�ra przedtem nie razi�a cz�owieka. Dlatego Ojcowiesyryjscy, np. �w. Efrem, m�wi�, �e ta nago�� jest symbolem tego, �e cz�owiek by� przyobleczony w blaskiBo�e, on nosi� na sobie szat� chwa�y Bo�ej, kt�r� teraz utraci�. Od tego momentu zaczyna si� nowa sytuacja cz�owieka. Ju� nie ta pierwsza, kt�r� B�g zamierzy�. Nie ta,dla kt�rej de facto cz�owiek istnieje, lecz ta, w kt�rej obecnie jeste�my wszyscy zanurzeni. Co si� terazdzieje? Warto to sobie u�wiadomi�, gdy� jest to rzecz bardzo prosta, a t�umacz�ca wiele rzeczy, kt�re si�w �wiecie dziej�. Zrozumienie tego sprawi, �e niczemu nie b�dziemy si� dziwi�, ani u siebie, ani u innych. Cz�owiek, kt�ry jak drzewo r�s� w tej glebie mi�o�ci Bo�ej, z tej gleby si� wysadzi� i przesta� w niej tkwi�korzeniami. Sta� si� sam dla siebie. Sta� si� sam dla siebie bogiem. Do tego zmierza� szatan m�wi�c:"B�dziecie jako bogowie". Tylko �e cz�owiek nie jest Bogiem. Cz�owiek jest tylko stworzeniem. Tu jestdramat. Tu jest �mier� zadana jakiemu� g��bokiemu wymiarowi, z kt�rym Pan B�g nas stworzy� i co naskonstytuowa�o w naszym cz�owiecze�stwie. To zale�no�� od Boga. To, �e ja czuj� si� kochany przez Boga,�e ja czerpi� moje �ycie z tej mi�o�ci, moje poczucie pewno�ci. To zabezpieczenie, �e �ycie p�jdzie midobrze, �e nie mam si� czego ba�, bo jestem w r�ku Boga. On mnie kocha i wszystko mo�e, wi�c czegosi� b�d� ba�? To cz�owiek utraci�. Dalej m�wi Pismo �w., �e cz�owiek, kiedy zobaczy� Boga, zacz�� mie� przed Nim l�k. Pan B�g si� dziwi:"Sk�d si� wzi�� ten l�k? Kto was katechizowa�?" Co si� sta�o? Sk�d wzi�� si� ten problem? W cz�owiekuzrodzi� si� nowy zafa�szowany obraz Boga. Z tego zafa�szowanego portretu Boga jest bardzo prosta drogado ateizmu. Bo zaprzeczy�, �e B�g jest mi�o�ci�, r�wna si� zaprzeczy�, �e B�g istnieje. Na to wychodzi. Ateizm jesttylko ostatni� logiczn� konsekwencj� tej drogi, na kt�r� ludzko�� tutaj wesz�a. To nic, �e ta droga trwa�asetki tysi�cy lat, ale cz�owiek musia� doj�� do jej ko�ca. To jest logiczna kropka nad "i" na drodze, kt�r�cz�owiek zapocz�tkowa� w raju, kiedy zaprzeczy�, �e B�g jest mi�o�ci�. Cz�owiek d�ugo �y� zafa�szowanym obrazem Boga, a� doszed� do ateizmu. B�g wzbudza w nim strach, cho�nie powinien, gdy� jest mi�o�ci�. Dlaczego strach? Elementy tego zafa�szowanego portretu s� rozmaite. Ludzie my�l�, �e B�g jest s�dzi�, kt�ry stoi z lask� i tylko czyha, a� ty zgrzeszysz. I kiedy tylko zgrzeszysz,od razu ci przy�oi. Je�li si� stanie jakie� nieszcz�cie, ludzie od razu pytaj�, jaki ja grzech pope�ni�em,kt�rego by� mo�e sobie nie u�wiadamiam, ale grzech jest i dlatego B�g mnie karze. Jest to jeden zelement�w tego zafa�szowanego portretu Boga. W ka�dym razie B�g nie jawi si� cz�owiekowi obecnie jako mi�o��. Cz�owiek jest z Niego wykorzeniony.Cz�owiek prze�y� upadek w przepa��. On nie rozumie siebie, bo utraci� pierwotny wymiar. Utrata tegowymiaru jest �mierci�, kt�r� grzech zadaje cz�owiekowi. On nosi w sobie ziarno tej �mierci. Cz�owiek jest chodz�cym trupem. Dlatego �w. Pawe� nazywa cz�owieka umar�ym. Jest to jedno zpor�wna� dzisiejszej sytuacji cz�owieka. On nosi w sobie zal��ek �mierci. Nie tej fizycznej, kt�ra by�a idalej b�dzie. Lecz zal��ek tej �mierci wynikaj�cej z przekre�lenia tego wymiaru, jakim by�o wkorzenieniesi� w Boga. Tego ju� we mnie nie ma. Przedtem cz�owiek czu� w sobie g�os Ducha �w., kt�ry mu m�wi�: " B�g jest mi�o�ci� " i wywo�ywa� wnim okrzyk : " Abba - Tatusiu! " Ten okrzyk pochodzi� od Ducha �w., a nie by� wymawiany przezcz�owieka. I nie by� te� owocem teoretycznej nauki o Bogu. Cz�owiek wtedy posiada� jakby jaki� odbiornik, w kt�rym ustawicznie sz�a fala od Boga, kt�ra m�wi�a:"Nie b�j si�, Ja ci� kocham. Jestem mi�o�ci�", i w cz�owieku wydobywa� si� okrzyk: "Ojcze - Tatusiu". Toprosty zwrot uwielbienia dla Pana Boga. Z chwil� grzechu ten odbiornik si� wy��czy�. Cz�owiek tej fali ju�nie s�yszy, zag�uszy� jej g�os. To jest ta �mier� ontologiczna, kt�r� cz�owiek w sobie nosi. To jest to, coteraz determinuje ca�e dzia�anie cz�owieka. Cz�owiek wie, �e ma t� tragiczn� cisz�. Nie s�yszy od nikogo: "Ja ciebie kocham". Czuje si� jak w pustce,czuje si� w gruncie rzeczy sam. I pojawia si� w cz�owieku nowa dominanta, nowy p�d. Gonitwa za �yciem. Gonitwa za tym, �eby t� �mier�wyrugowa� z siebie, gdy� cz�owiek jest stworzony do �ycia, do pe�ni, do szcz�cia, do nie�miertelno�ci. Aw tej chwili on czuje, �e to w nim nie istnieje. To pod�wiadomie jest w nim, on o tym dobrze wie. I todeterminuje t� pogo� za �yciem, za pe�ni�. Cz�owiek, kt�ry swoje �ycie czerpa� z Pana Boga, teraz musisobie szuka� zast�pczej gleby, sk�d b�dzie czerpa� soki �yciowe, sk�d b�dzie czerpa� �ycie, sk�d b�dzieczerpa� pewno��, �e kto� go kocha. I dlatego w tej chwili, jakby mackami o�miornicy, chwyta si�rozmaitych rzeczy stworzonych przez Pana Boga, kt�re mia�y by� tylko kompotem do g��wnego dania, a wtej chwili staj� si� g��wnym daniem dla cz�owieka. Te rzeczy mo�na podzieli� na dwa nurty, w kt�rych cz�owiek usi�uje znale�� dla siebie �ycie: Pierwszy to pieni�dz jako posiadanie oraz praca jako �rodek prowadz�cy do pieni�dzy, kt�ry dalej dajepresti� �yciowy. Drugi to s� afekty , czyli wykorzystywanie przyja�ni, ma��e�stwa, rodziny, dzieci itp. do tego, �eby czerpa�ycie. Te wszystkie rzeczy s� dobre i s� dla cz�owieka. Te wszystkie rzeczy mia�y mu dawa� szcz�cie, ale wBogu. W chwili, gdy B�g znikn�� z horyzontu, nagle te rzeczy s� absolutyzowane, ub�stwiane. Staj� si�g��wnym i jedynym nurtem, w kt�rym cz�owiek upatruje sw� szans� �ycia. Usi�uje z tych rzeczy jak zcytryny wycisn�� jak najwi�cej �ycia. Do tych rzeczy, sk�din�d dobrych, podchodzi z postaw�ba�wochwalcy. Z tym, co Pismo �w. nazywa chciwo�ci�. �w. Pawe� opisuje cz�owieka w tej nowej sytuacji bez Chrystusa (wtedy, gdy zaistnia� grzech) jako odkolebki do grobu " chciwego ". Chciwego tego, �eby z rzeczy, �eby z pieni�dzy, �eby z d�br, �eby z os�bwycisn�� dla siebie maksimum �ycia. I to �w. Augustyn nazwa� invicta cupiditas - niezwyci�on�po��dliwo�ci�. Augustyn kontynuuje tradycj� biblijn�, gdy g��wny problem cz�owieka, g��wny jego grzechwidzi w po��dliwo�ci, w przyklejaniu si� do tych d�br materialnych jako do �r�d�a �ycia, a nie do Boga. Zafa�szowany obraz Boga widoczny jest r�wnie� w tym, �e B�g mi s�u�y co najwy�ej do tego, �e ja Go wtej chwili prosz�: "Panie Bo�e, realizuj moje plany. Pomagaj mi w tym �yciu, �ebym mia� zdrowie, �ebymmia� pieni�dze, �ebym osi�gn�� to czy tamto". Zreszt� popatrzmy na tre�� modlitw, tam gdzie s� sta�e nowenny np. do Matki Bo�ej Nieustaj�cej Pomocyspotykamy pro�by: o mieszkanie, wygranie sprawy s�dowej, dobrego m�a, �ony. Prawie nikt nie prosi odar Ducha �w., o odpuszczenie grzech�w, o zwyci�stwo w pokusach, o dar mi�osierdzia. To jest znowudzia�anie tego zafa�szowanego obrazu Boga na moje �ycie. Dalej, �w zafa�szowany obraz Boga zburzy� solidarno�� mi�dzy ludzmi. Cz�owiek, kt�ry utraci� wi� zBogiem, nagle utraci� orientacj� odno�nie tego, co si� wok� niego dzieje. Je�eli nie ma Pana Boga, je�eliOn mnie nie kocha, to kim jest ten drugi cz�owiek? Kim jest Ewa? Ona jest zagro�eniem mojej wolno�ci. Ito te� jest pokazane w dalszym opisie raju. Pan B�g jakby zaczyna dochodzenie, co si� sta�o. Kto tu jest winien? Od razu spotyka si� z tym, �em�czyzna m�wi: "To nie ja zrobi�em, to zrobi�a ta niewiasta, kt�r� ty mi da�e�". To jest zwalanie winyr�wnie� na Pana Boga. "Po co� mi dawa�! Gdyby jej nie by�o, to by si� nie sta�o, co si� sta�o. Ona mipoda�a, wi�c zjad�em". Zasada "ratuj si�, kto mo�e". Niech drugiego psy po�r�, bylebym ja by� ca�y. Ju� zosta�a zburzona solidarno��, harmonia i jedno�� mi�dzy lud�mi. W tej chwili cz�owiek z t� invictacupiditas podchodzi do drugiego cz�owieka w spos�b nieczysty. Cz�sto, z my�l� g��boko ukryt� podpozorem wielkiej uczciwo�ci, g��bokiego szacunku dla drugiego cz�owieka itd, �e ty w jaki� spos�bb�dziesz dla mnie drabin� na drodze mojego �ycia, na drodze mojego szcz�cia. Cz�owiek zawsze ma w sobie prawo naturalne, jakie mu B�g zapisa� w sercu, a kt�re jest sformu�owane wz�otej regule: " Nie czy� drugiemu co tobie niemi�e ", czego by� nie chcia� od drugiego dozna�, albo:"Czy� drugiemu to, co chcia�by�, aby drugi czyni� tobie". Cz�owiek to czuje i wie, �e w tym jest �ycie. Ale wtej chwili jest w sytuacji wewn�trznego rozdarcia. Wiem, �e �ycie jest w mi�o�ci. Id� ku temu. Pragn�drugiego kocha�. Ale w pewnym momencie dochodz� do miejsca, do progu, w kt�rym widz� zagro�enie.Gdy dalej bed� go kocha�, to on mnie zrujnuje, zniszczy, to ja b�d� wykorzystany, b�d� na tym stratny. Tasytuacja rodzi walk� wewn�trzn�, szamotanie si�. Cz�owiek pragnie czyni� dobrze i nie mo�e. �w. Pawe� w rozdz. 7 Listu do Rzymian pisa� o tej sytuacjicz�owieka po upadku. Mo�emy to tak uj��: Ja wiem co jest dobre, tego pragn�, przyznaj� racj� prawuBo�emu, �e pragnie mojego szcz�cia. Id� w tym kierunku i natrafiam na mur, kt�rego nie mog�przekroczy�. Tym murem jest �mier�, kt�r� w sobie nosz�. Do�wiadczam, �e �ycie mi ju� nie przychodziod Boga. Do �ycia, do szcz�cia s� mi potrzebne pieni�dze, mi�o�� innych ludzi, presti�, sukcesy, uznanie.Gdy drugi cz�owiek, kt�rego chc� kocha�, zabiera mi te rzeczy niezb�dne do szcz�cia, wtedy m�wi�:Stop! Ja musz� broni� swego �ycia. I to ma na my�li autor Listu do Hebrajczyk�w, gdy m�wi w rozdz. 2, �e cz�owiek dzia�a pod wp�ywemdeterminanty, a jest ni� l�k przed �mierci�. Dlatego jest nam niezb�dne dzie�o Jezusa Chrystusa. "Poniewa�za� dzieci uczestnicz� we krwi i ciele, dlatego i On (Jezus) tak�e bez �adnej r�nicy sta� si� ich uczestnikiem(naszej natury ludzkiej), aby przez �mier� pokona� tego, kt�ry dzier�y� w�adz� nad �mierci�, tj. diab�a iuwolni� tych wszystkich, kt�rzy ca�e �ycie przez boja�� �mierci podlegli byli niewoli" (Hbr 2,14-15). Cz�owiek jest taki, �e g��biny jego wn�trza podlegaj� niewoli szatana. Od tego momentu, jaki opisuje Ks.Rodzaju zacz�a si� sytuacja, kt�r� r�wnie� �w. Jan na ko�cu swego 1 Listu tak okre�la: "Ca�y �wiat le�yw mocy z�ego". Ca�y �wiat jest manewrowany, oszukiwany przez szatana. To, co obecnie szatan wykorzystuje jako swojego najwi�kszego sprzymierze�ca w cz�owieku, dzieki czemumo�e t� absolutn� w�adz� nad nim wykonywa�, jest l�k przed �mierci�. L�k przed wydarzeniami, osobami,sytuacjami, kt�re mi zabieraj� to jedyne �ycie, kt�re mam. �ycie, kt�re ja pragn� w tej chwili oprze� opieni�dze, o ludzkie uznanie, o seks. A wszystko, co mi usi�uje w jaki� spos�b �ycie uszczupli�, uczyni�mniej szcz�liwym, co moja wolno�� kontestuje, to wszystko cz�owiek odrzuca m�wi�c: "Nie, ja tego niechc�". Tym w�a�nie szatan manipuluje, wpychaj�c nas w grzech. Cz�owiek si� broni przed wszystkim, co rabuje mu jego ma�e �ycie, ma�e szcz�cie. Broni si� w rozmaityspos�b: - pogard� wobec innego cz�owieka, a to jest grzech,
- niech�ci� do innego cz�owieka, a to jest grzech,
- cynizmem, a to jest postawa grzeszna,
- nienawi�ci�, a to jest jawny grzech,
- ch�ci� zemsty, a to jest jawny grzech itd.
I to jest sytuacja, z kt�r� si� rodzimy, w kt�rej �yjemy, a kt�ra ujawnia si� ju� w dzieciach. Kiedy ma�edziecko ro�nie, pierwsz� rzecz� kt�r� m�wi: "To jest moje" ju� ma t� �wiadomo��: "To jest moje" (2-3lata). Albo drugi odruch. Na pytanie: "Kto to zrobi�?" odpowiada: "To Kasia zrobi�a, to nie ja zrobi�em".Zwala win� na drugiego cz�owieka. Ro�nie