Średnia Ocena:
Życie i czasy Sknerusa McKwacza
Świętujemy 70. rocznicę powstania uwielbianej przez czytelników na całym świecie postaci Sknerusa McKwacza! Z tej okazji Egmont znowu wydał komiksowe opowieści autorstwa Dona Rosy pt. "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" w zupełnie nowej odsłonie! Poznaj historię życia największego sknerusa w historii! Dowiedz się, czemu Sknerus McKwacz zawdzięcza swe ogromne bogactwo. Przekonaj się, skąd się wziął Kaczogród i na swoje oczy zobacz, jak skończyło się pierwsze spotkanie Sknerusa i Kaczora Donalda. W komiksie nie zabraknie podróży po całym świecie, niesamowitych przygód i wciągających historii! "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" to pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika opowieści obrazkowych z drugim dnem. Komiksowy mistrz Don Rosa stworzył istne arcydzieło, jednocześnie rozbawiające do łez i wzruszające.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Życie i czasy Sknerusa McKwacza |
Autor: | Rosa Don |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Egmont Polska Sp. z o.o. |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Życie i czasy Sknerusa McKwacza PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Sknerus McKwacz to postać stworzona przez Carla Barksa. To wujek znanego choleryka jakim jest Donald. To także obrzydliwie bogaty, a przy tym nadzwyczajnie skąpy kaczor jaki kiedykolwiek stąpał po świecie. Na podstawie jego przygód stworzono nie tylko serial animowany, czy komiksy, lecz też figurki, puzzle i co tylko chcecie. Skąpstwo Sknerusa stało się bez mała przysłowiowe, lecz nie zawsze tak było. Don Rosa bazując na postaci stworzonej przez wspomnianego przeze mnie Barksa, stworzył chronologicznie ułożoną historię praktycznie całego życia najbogatszego kaczora. Który własne bogactwo uzyskał ciężką pracą, a z czasem dążył do niego wszelkimi dostępnymi metodami, co spowodowało konflikt z jego siostrami. Początki były ciężkie. A wszystko zaczęło się na rozległych wrzosowiskach Szkocji, gdzie niegdyś potężny ród McKwaczów wspomina własne dni chwały. Sypiący się, niegdyś rodowy zamek to jedyne świadectwo ich dawnej świetności. Sknerus zaczyna własną karierę jako pucybut. Wówczas to zdobywa własną pierwszą jednocentówkę, która stanie się jego talizmanem, na który będą polować co rusz różnego rodzaju męty społeczne. Kaczor w własnej wędrówce zwiedza praktycznie cały świat. Odnosi porażki i sukcesy, aż wreszcie po zarobieniu pierwszego miliona zaczyna odnosić same spektakularne sukcesy. Osiada w Kaczogrodzie, gdzie buduje potężny skarbiec, w którym składuje własne niewyobrażalne bogactwa. Lecz czy to wszystko co ta opowiadanie ma do zaoferowania? Twórca całkiem zgrabnie połączył słynne wszystkim fakty z ciekawą i wyjątkowo zabawną opowieści. Na kartach tych opowieści poznamy pomiędzy innymi przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, lecz nie tylko. Spotykamy też postaci, które zapadły zapewne w naszej pamięci, gdy czytaliśmy inne przygody naszego kaczora. Poznajemy przodków Braci Be, ich samych, Forsanta, czy Diodaka. Znanego siostrzeńca Donalda, a także Dyzia, Zyzia i Hyzia. I o dużo więcej. Twórca, który tak na marginesie za to dzieło zdobył nagrodę Eisnera przedstawia tu także własne przemyślenia na temat kolejnych historyjek. Opowiada nam także o tym, jakie fragmenty z historii stworzonych przez Barksa dołączył do własnych opowieści. A sam komiks jest wspaniałą sagą prowadzącą nas przez historię praktycznie całego świata. Od gorączki złota w Klondike po czasy kiedy Roosevelt dopiero myślał o zostaniu prezydentem. Mnie najbardziej podobały się początkowe historie, w których poznajemy historię zamku, a sam Sknerus nie jest pozbawionym serca łajdakiem, tylko pełnym pasji młodzieńcem, który chce uratować rodowy zamek i stara się funkcjonować uczciwie. Późniejsze opowieści-owszem są idealnie napisane, lecz moim zdaniem za wiele w nich westernowych klimatów. Co do najważniejszego aspektu każdego komiksu, czyli rysunków, są bardziej niż doskonałe. Autor nie tylko potrafi oddać całą gamę uczuć bohaterów, lecz i potrafi wyjątkowo szczegółowo przedstawić krajobraz, czy wnętrza. Uważni „oglądacze” mogą znaleźć w tych szczegółach mnóstwo smaczków, które wywołują uśmiech, lecz i zadumę.
PRZEŁAMUJĄC TABU „Życie i czasy Sknerusa MacKwacza” wreszcie doczekały się wydania, na jakie ten komiks zasługiwał. Wszystko z okazji siedemdziesięciolecia powstania tytułowej postaci. Co jest w nich takiego niezwykłego? Przede wszystkim to, że ten wyróżniony nagrodą Willa Eisnera (komiksowym odpowiednikiem Oskara) album to nie tylko opowiadanie z najwyższej komiksowej półki, lecz jednocześnie przełamująca tabu historia udowadniająca, że nawet w ramach serii przeznaczonej stricte dla dzieci można stworzyć coś ambitnego, co zachwyca i porusza czytelników niezależnie od ich wieku. Jest rok 1877. Glasgow, Szkocja. Sknerus McKwacz kończy dziesiąty rok swego życia, lecz narodziny to nie powód do świętowania, kiedy żyje się w biednej rodzinie, która na dodatek słynie ze skąpstwa. Wspomnienia o utraconej chwale rodu to jedyne, co pozostało ostatnim żyjącym jego członkom. Ojciec z okazji urodzin buduje Sknerusowi zbiór do czyszczenia butów, lecz bo praca powinna czegoś młodzieńca nauczyć, ojciec daje jego pierwszemu klientowi amerykańską dziesięciocentówkę; monetę w Szkocji bezwartościową. To oszustwo staje się doskonałą lekcją życia, moneta zaś, która stanie się w przyszłości determinującym życie kaczego bohatera talizmanem, symbolem i największym trofeum, zmobilizuje młodzika do wyruszenia do Stanów Zjednoczonych. Tam również zacznie się jego pełna wzlotów i upadków przygoda, która rzuci go w wir najistotniejszych zdarzeń Ameryki aż do roku 1947, ukazując na tle zachodzących przemian historycznych spełnienie Amerykańskiego Snu. Karierę od pucybuta do miliardera, a zarazem przemianę z radosnego, pełnego nadziei chłopca w zgorzkniałego, samotnego starca… Czy już sam powyższy opis brzmi Wam jak typowe dzieło sygnowane nazwiskiem Disneya? Absolutnie nie i to jest pierwsza odmiana, jaką oferują „Życie i czasy Sknerusa McKwwacza”. Pierwsze z wielu złamanych tabu. Drugim jest wierność historyczna i odtworzenie realiów danych czasów. Może i w filmowym stylu, może rzeczywiście bardziej tak, jak chce tego od nas popkultura niż fakty, a jednak w sposób fascynujący, urzekający i przekonujący. Nawet pomimo tego, że mamy przecież do czynienia z komiksem humorystycznym. Kolejną rzeczą, jakiej nigdy wcześniej w opowieściach o kaczkach się nie spotkało, jest konkretne umiejscowienie akcji w okresie i na świecie. Komiksy z tej serii zawsze były ponadczasowe z tego również względu, że nie rozgrywały się w ramach konkretnych dat (a co za tym idzie i krajów). Don Rosa się tym nie przejął i dzięki tak prostemu i oczywistemu zabiegowi, pokazał realizm, prawdę i niezwykłą siłę. Wyłapywanie historycznych smaczków i powiązań pomiędzy fikcją, a prawdą staje się dla czytelników prawdziwą przyjemności – w zabawie tej pomagają rozległe komentarze autora, nigdy wcześniej w naszym państwie nie wydane. Jednak prawdziwym tabu złamanym przez Dona Rosę jest śmierć. Ta i owszem, zdarza się w dziełach sygnowanych nazwiskiem Disneya, lecz nigdy nie było w niej tyle realizmu i szczerości. Nawet jeśli losy się poza kadrem, potrafi ścisnąć za gardło, choć jednocześnie pozostaje daleka od łzawych zgonów znanych kreskówkowych bohaterów. Całość więc, pomimo humoru, posiada wielki ładunek emocjonalny. Wzrusza, angażuje, bawi i uczy. Dla komiksów o Kaczkach jest tym samym, czym „Powrót Mrocznego Rycerza” dla opowieściach o Batmanie. Zresztą ostatnim rozdziałem, kiedy to Sknerus po latach nieobecności w życiu publicznym (przez co uważany jest bardziej za legendę, niż postać autentyczną) mimo starczych dolegliwości, wraca do akcji by raz jeszcze pokazać do czego jest zdolny, wykazuje spore z „PMR” podobieństwo. Podobne cechy wspólne wykazuje „Sknerus…” z „Forrestem Gumpem”, spotykając liczne postacie historyczne czy biorąc udział w znaczących zdarzeniach (katastrofa Titanica, gorączka złota, wynalezienie elektryczności etc. – choć temat Drugiej Wojny Światowej pozostaje nietknięty). A wszystko to idealnie zilustrowane, zadziwiająco realistycznie jak na dzieło z Kaczkami i uzupełnione o dobry świeży kolor. A jak całość wypada edytorsko? Po prostu rewelacyjnie. Zachowano tu przekład z drugiego wydania, lepszy i wierniejszy oryginałowi niż w edycji z 2000 roku, która aż wołała o pomstę do nieba – a na dodatek jeszcze go poprawiono. Są wpadki, zostawiono choćby nieprzetłumaczony okrzyk „rik” (bogaty), lecz są to drobiazgi niepsujące odbioru. Całość uzupełniają komentarze autora, zdradzające kulisy powstawania „Życia i czasów”, nawiązania do dzieł innych artystów i wczesne wersje pomysłów a także oferujące wgląd w szkice i niepublikowane rysunki. Do tego dochodzi przedruk dodatkowych epizodów słynnych z drugiego tomu wcześniejszych wydań (pominięto „Pierwszą dziesięciocentówkę”) i magazynu „Kaczor Donald” (rewelacyjne „Czy to jawa, czy sen?”), najistotniejsze fakty z życia Sknerusa, info o dedykacji D.U.C.K i drzewo genealogiczne, które kiedyś dołączono do „Kaczora Donalda” jako plakat (należało uzupełnić na nim postacie zbierając naklejki).