Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Dwie nauczycielki postanawiają odpocząć w urokliwej leśniczówce koło Olsztynka. Zdeterminowane, by spędzić miło czas na zbieraniu grzybów, czytaniu i leniuchowaniu, wyruszają na wakacyjną wyprawę. Jednak zamiast grzybów znajdują w lesie… zwłoki. Od tego momentu ich urlop przeradza się w pasmo niespodziewanych wypadków, zapętleń akcji i poszukiwań. Nieustraszone bohaterki postanawiają bowiem samodzielnie złapać mordercę.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zwłoki powinny być martwe |
Autor: | Pruska Agnieszka |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Oficynka |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Agnieszka Pruska – autorka serii z komisarzem Barnabą Uszkierem w roli głównej. Podobnie jak jej bohater, ćwiczy aikido. Członkini Oliwskiego Klubu Kryminału, felietonistka i recenzentka serwisu Zbrodnia w Bibliotece. Czytelników zaprasza też na własną stronę: agnieszkapruska.pl. Są wakacje, więc czasem mam ochotę na lekką książkę, którą czyta się dynamicznie i przyjemnie. Z tego powodu sięgnąłem po „Zwłoki powinny być martwe”. Trochę żałuję własnej decyzji. Dwie nauczycielki w wakacje odpoczywają w leśniczówce koło Olsztynka. Chcą odpocząć od uczniów, wykorzystując czas na zbieranie grzybów, czytanie i obijanie się. Ich plany zmieniają się, gdy znajdują zwłoki. Postanawiają złapać mordercę, coby im się nie nudziło. Z dnia na dzień sprawa staje się coraz bardziej zawiła… Na początku ów utwór czytało mi się dynamicznie i przyjemnie. Zapowiadało się na dobrą komedię kryminalną, lecz później pojawiła się monotonia, nuda i ciągnąca się jak flaki z olejem akcja. Nie ukrywam, że od połowy do ostatnich pięćdziesięciu stron czytanie dłużyło mi się. Dopiero zakończenie mnie zaciekawiło. Nie spodziewałem się takiego rozwiązania akcji. Wątek kryminalny jest bardzo dobry. Interesujący i dość oryginalny. Jest dużo tajemnic, są zwroty akcji. Moje podejrzenia co do zabójcy okazały się (na szczęście) błędne. Autorce udało się mnie zaskoczyć, lecz czasem odniosłem wrażenie, iż jest on pogmatwany. Natomiast wątek miłosny mnie nie zaciekawił. Został on przedstawiony ogólnie, jest pominięty i w ogóle niepotrzebny. Lub coś się robi nieźle i przykłada do tego, lub się tego nie robi, ponieważ wówczas jest to złe. Główne bohaterki bardzo mnie irytowały. Nierzadko zachowywały się dziecinnie, tak, jakby nie były nauczycielkami, a piętnastoletnimi dziewczynami. Ich przekomarzanie się miało być zabawne, lecz coś nie wyszło. Mają jakiś zalążek zmysłu dedukcji. Są wścibskie, podstępne i dążące do celu za wszelką cenę. W komediach kryminalnych bardzo ważną rolę odgrywa humor. Tak naprawdę jest on tak samo ważny, jak wątki kryminalne. To dzieło nie jest zabawne. Sytuacje, które miały wywoływać uśmiech dla mnie były trochę żenujące. Jest to humor na dość niskim poziomie. Kąciki moich ust może z dwa razy lekko uniosły się do góry. To jest główny minus tej powieści. Na ogół w recenzjach nie wytykam błędów, które znajduję w książkach, ale teraz muszę zrobić wyjątek, gdyż podczas czytania znalazłem kilkanaście literówek (!). Jest to znaczna ilość. Dziwi mnie, że korektorzy czy redaktorzy nie znaleźli ich. Chciałem się rozerwać, oderwać od rzeczywistości i przyjemnie spędzić czas ponad morze, a wyszło na to, że nie chciało mi się wówczas nawet książki wyciągać. Najbardziej boli mnie to, iż dzieło to nie było zabawne, bo, jak wcześniej wspomniałem, wątek kryminalny jest dobry. Nie jestem usatysfakcjonowany i żałuję, iż po „Zwłoki powinny być martwe” sięgnąłem, ponieważ w tym okresie mogłem przeczytać coś o dużo ciekawszego. Postanowiłem, że sięgnę po Literata, ponieważ ma on dobre opinie. Poza tym jest to kryminał, a nie komedia kryminalna, więc może będzie lepiej. Książkę czyta się dość dobrze, jest ona lekką, niezobowiązującą lekturą na lato. Jeśli wybieracie się ponad jezioro czy morze, to zabierzcie ze sobą ten utwór, lecz nie nastawiajcie się na świetną przygodę. Za przekazanie egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Oficynka.
Zwłoki powinny być martwe, to komedia kryminalna, której fabuła umiejscowiona została współcześnie w okolicach Olsztynka. Alka i Julka to dwie nauczycielki pracujące w gimnazjum. Na wakacje, młode dziewczyny postanawiają wyjechać do urokliwego miejsca jakim jest leśniczówka. Kuzyn Ali jest leśniczym, a jego małżonka prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Urlop dla obydwu nauczycielek miał być sielskim czasem leśnych spacerów, letnich kąpieli w malownicze położonych jeziorkach i oazą spokoju. I wszystko pewnie by się spełniło, gdyby pewnego dnia dziewczyny nie znalazły wśród malin zwłok mężczyzny, które... zniknęły zanim obie panie powróciły na miejsce dziwacznego znaleziska z policją.I wszystko pewnie by się spełniło gdyby nie pływające w jeziorze zwłoki, które całkowicie zniechęciły nauczycielki do letnich kąpieli lecz za to zainspirowały do przeprowadzenia śledztwa. Czy zwłoki faceta z malin rzeczywiście były martwe? Czy zwłoki dziewczyny pływające w jeziorze miały coś wspólnego ze zwłokami z malin? I kto tak właściwie prowadził śledztwo… policja, czy podekscytowane przygodami nauczycielki? Po raz następny autorka spowodowała, że nie mogłam oderwać się od książki. Dodatkowym bonusem tym razem była znaczna dawka dobrego humoru, który wprost zalewa fabułę książki. Dwie poważne kobiety, z zawodu nauczycielki, więc powinny być zaliczane do osób poważnych, dosłownie „zabijają” czytelnika słowami i czynami. Zabijają w sensie humorystycznym. Nie można „nie polubić” głównych bohaterek, i chociaż ich osobowości różnią się od siebie, to obie panie mają ze sobą dużo wspólnego. Znaczna ilość malowniczo omówionych miejsc zarówno wiejskich jak i miejskich jest z pewnością kolejnym plusem tej książki, a śmieszne dialogi dopełniają reszty. Niesamowite zwroty akcji, nie pozwalają na oderwanie się od fabuły, która nie tyle intryguje, zaskakuje i trzyma w napięciu, co po prostu bawi. Poważne dylematy śledztwa ukazane zostały od strony amatorskich detektywów, lecz ich dedukcja bardzo dużo miała oryginalności i słuszności. Mam wrażenie, że wielu czytelników przypisze tej powieści „łatkę”, porównując ją do kryminałów Joanny Chmielewskiej, lecz myślę, że to dobrze. Czy kryminał musi być brutalny, wulgarny mrożący krew w żyłach? Już inny twórca komedii kryminalnych - Alek Rogoziński udowodnił, że przy kryminale można się równie nieźle bawić, co bać. W tej powieści urzekło mnie dużo wątków. Na przykład opisy historyczne, czy opisy przyrodnicze (wszak jedna z pań to nauczycielka biologii), wątek wychowawczy (mamy w powieści dwoje ciekawskich dzieci) i delikatny wątek miłosny. Ach… niemal zapomniałam o chwilach grozy, jakie wprowadziła autorka zaprowadzając własne bohaterki do opuszczonej po PGR-owskiej wsi. Moim zdaniem, jest to książka ebook doskonała na długi weekend albo na urlop. Zrelaksuje z pewnością nie tylko miłośnika komedii czy kryminału. W tej z pozoru sielankowej atmosferze wakacji, cały czas coś się dzieje, więc… ciężko o nudę. No… ale, aby nie było zbyt słodko, muszę wstawić odrobinę dziegciu w tę miodną opinię. Bardzo nie lubię, kiedy książki są spisane w jednej ciągłości. Nie mogę sobie wtedy pozwolić na stwierdzenie „jeszcze jeden rozdział, i idę spać”. Niestety ta opowieść została tak napisana. Jednym ciągiem. Aby chociaż małe odstępy…, dwóch, trzech „enterów”. Innym może taki układ tekstu nie przeszkadza, mnie osobiście sprawiał mały dyskomfort w czytaniu. Ale, nie ma co narzekać, kiedy fabuła ciekawa. Książka, moim zdaniem przyciąga już samą okładką, która wprowadza czytelnika w kulisy. Mało przewidywalne jak dla mnie zakończenie. Nie było dużego BUM! Nie jestem dobrym detektywem, lecz tylko trochę źle rozwiązałam zagadkę. Panie detektywki-amatorki odrobinę mnie zmyliły. Zdradzę jednak, że podobno autorka planuje kontynuację przygód pań nauczycielek, chociaż ja przyznam szczerze, że bardziej czekam na kontynuację serii z komisarzem Uszkierem, którego poznałam we wcześniejszych kryminałach tej autorki. Mam nadzieję, że zachęciłam do przeczytania tej książki. Jeśli chodzi o mnie, to proszę o więcej takich kryminałów. Lektura lekka, prosta i przyjemna, w której umieszczono prócz kryminalnego, dużo innych, interesujących wątków. To książka, która pozwala zatracić się w czytaniu bez ryzyka zawału serca. I co najważniejsze, moim zdaniem mogą po nią sięgnąć czytelnicy nawet w młodym wieku (no młodzież, nastolatkowie - nie dzieci), bo nie ma w niej wulgaryzmów, brutalności i nie leje się krew strumieniami.
Choć już wszyscy trąbią o tak zwanym "back to school", jeszcze trwają wakacje. Element z nas będzie dopiero wyjeżdżała. Wyobraźcie sobie, że wreszcie wybieracie się na wyczekany urlop, w ciche, spokojne miejsce, a tam... ni stąd, ni zowąd, w okresie spaceru, znajdujecie zwłoki. Najprawdziwsze ludzkie zwłoki. Zaskoczeni? Dokładnie taka sytuacja przytrafia się Ali i Julii, dwóm przyjaciółkom, które po męczącym roku pracy w zawodzie nauczycielek są spragnione tylko ciszy i spokoju. Chcą leżeć, spać do południa, spacerować, czytać książki, jeść owoce leśne - jednym słowem: odpoczywać. I podczas jednego ze spacerów trafiają pod krzakiem malin na niecodzienne znalezisko: ciało młodego mężczyzny. Oczywiście natychmiastowo sprawdzają, czy mężczyzna jest jeszcze żywy, lecz puls jest niewyczuwalny. Diagnoza może być tylko jedna: śmierć. Dziewczyny udają się na policję, ale kiedy wracają na miejsce, okazuje się, iż zwłoki zniknęły. Po prostu. Funkcjonariusze uznają je lub za fantastki wymyślające niestworzone historie dla zabicia czasu, lub za osoby, którym po prostu coś się przywidziało. Jednak nieustraszone przyjaciółki są pewne tego, co widziały; postanawiają same przeprowadzić śledztwo i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Obawiałam się, że treść książki może wzbudzać strach (nie lubię się obawiać i dlatego na ogół nie czytam kryminałów), lecz opis mnie zachęcił. Skojarzyłam go sobie troszkę z twórczością Joanny Chmielewskiej, którą uwielbiam. Stwierdziłam, że... raz kozie śmierć i sięgnęłam po tę powieść. Na szczęście nie musiałam zarywać nocy ze strachu, co niewątpliwie jest (jak dla mnie) znacznym plusem "Zwłok...". Kolejną pozytywną cechą jest równowaga wątków. Nie przeważa ani wątek kryminalny, ani obyczajowy. Nie zawiedzie się żadna grupa czytelników. Obawiałam się, że lub opisy zbrodni zdominują fabułę (a wówczas kompletnie nie poznam bohaterek), lub odwrotnie - poznam bohaterki tak dobrze, jakby istniały naprawdę, lecz z kolei wątek kryminalny na tym ucierpi i będzie tylko gdzieniegdzie nieśmiało wtrącony. Tak się na szczęście nie stało. Podobał mi się wątek romansu Julii z policjantem, lecz jak dla mnie był on trochę za mało rozwinięty. Liczę, że w kontynuacji powieści poznam ich dzieje dokładniej. Tym, co niezbyt mi się podobało, są przydługie dialogi i tłumaczenie przez narratorkę oczywistych rzeczy. Jeśli, dajmy na to, z wypowiedzi jakiejś osoby możemy jasno odczytać, że coś jej się podoba lub nie podoba, narrator nie musi już tego dodatkowo wyjaśniać, na przykład słowami "X nie podobało się Y". Zostawmy czytelnikom trochę luzu, niech sami się tego domyślą. Nieco zawiodło mnie zakończenie. Spodziewałam się mocnego uderzenia, podsumowania takiego, jakie mi przez myśl nie przeszło. Dostałam zneutralizowanie wątków, jakby zakończenie "na szybko". Jednak na wakacyjne wypady książka ebook jest świetna, zwłaszcza dla kogoś, kto nie za bardzo lubi się obawiać (jak, nie przymierzając, ja ;-) ). Jest i wakacyjny klimat, i dreszczyk emocji. Doskonały na letnie, upalne wieczory. www.madrepisanie.pl
Książkę mogę jednak zdecydowanie polecić wszystkim fanom kryminałów, a także osobom, które poszukują lekkiej, zabawnej lektury na letnie dni. Można z nią naprawdę przyjemnie spędzić czas i nawet nie zauważyć jego upływu. Więcej na: http://www.bookparadise.pl/2017/06/zwoki-powinny-byc-martwe-agnieszka.html