Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Cejlon, lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku. Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona świeżym życiem na egzotycznej wyspie. Jednak Laurence, małomówny i zapracowany, nie poświęca żonie dużo czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady zagadkowej przeszłości: ubranka dzidziusia w skrzyni, zamknięte drzwi, zarośnięty grób w ogrodzie. Laurence nie chce z nią rozmawiać o rodzinnych sekretach. Gwen nie wie, że sama już wkrótce będzie musiała ukrywać swoją tajemnicę. Poruszająca, nastrojowa opowiadanie o kłamstwach, sekretach i przebaczeniu.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Żona plantatora herbaty |
Autor: | Jefferies Dinah |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Harper Collins Publishers |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Gwen Hooper przybywa na Cejlon, gdzie jej mąż posiada plantację herbaty. Młoda dziewczyna jest bezgranicznie zakochana w mężu i zachwycona świeżym miejscem, w którym przyszło jej żyć, lecz dynamicznie przekonuje się, że zapracowany Lawrence nie ma dla niej czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady zagadkowej przeszłości: dziecięce ubranka, ukryty w ogrodzie grób, zamknięte pokoje. Mąż nie chce rozmawiać z Gwen o rodzinnych sekretach, a ona sama już wkrótce zacznie ukrywać własny własny...Do lektury Małżonki plantatora herbaty skłonił mnie zachęcający zarys fabuły i fakt, że nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać powieści osadzonej w tych realiach. Odrobinę obawiałam się, że książka ebook zawiera zbyt dużo fragmentów romansu, z którym ostatnio nie jest mi po drodze. Zupełnie niepotrzebnie, bo w powieści Dinah Jefferies romansu jest, jak na lekarstwo. To klimatyczna opowiadanie o rodzinnych relacjach i tajemnicach, umiejscowiona w pięknej scenerii plantacji herbaty. Lubicie tajemnice, szczególnie te rodzinne i skrzętnie ukrywane? Na kartach powieści Jeffries znajdziecie ich wiele. Te, o których wspomina blurb wydawcy, to zaledwie początek, bo historia przybiera zaskakujący obrót i zmusza bohaterkę do ukrywania kolejnych sekretów. Opowieść pokazuje, jak szkodliwe mogą być takie sekrety i jak niekorzystnie wpływają na tych, którzy muszą je skrywać. Własną opowieść Dinah Jeffries osadziła na Cejlonie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Czasy niby niespecjalnie odległe, a jednak tak inne. Tłem dla powieści stają się kluczowe wydarzenia w historii Sri Lanki, jak chociażby zamieszki powodowane potyczką o mowa wykładowy w szkołach, choć autorka wspomina, że nieco przesunęła je w czasie. Jeffries starała się też przybliżyć proces uprawy i wytwarzania herbaty, a przy tym ukazała kontrast między zamożnymi plantatorami a zatrudnianymi przez nich robotnikami. Wspomina także, że w tych czasach warunki pracy uległy już poprawie, co pozwala nam się tylko domyślać, jak wyglądało to wcześniej...Powieść została napisana wyjątkowo lekkim i przystępnym językiem, co pozwala na płynną, przyjemną lekturę. Małżonka plantatora herbaty to przejmująca i wzruszająca opowiadanie o rodzinnych tajemnicach, kłamstwach i przebaczeniu. Przeżycia i odczucia głównej bohaterki sprawiają, że opowieść ta trafi przede wszystkim w gust pań. To też interesująca historia, dzięki której można przybliżyć sobie nieco orientalny świat plantacji herbaty.
Gwendolyn Hooper, 19-letnia główna bohaterka wyrusza na wyspę Cejlon do własnego nowo poślubionego żona Laurence'a. Ich spotkanie kipi radością i miłością, jednakże od samego początku da się zauważyć, że z owym facetem coś jest nie w porządku. Gwen z olbrzymią ochotą poznaje najskrytsze zakamarki cudownej wyspy i przypadkiem odkrywa miejsca i rzeczy, które na zawsze miały pozostać w ukryciu. Młoda dziewczyna coraz bardziej fascynuje się własnymi odkryciami i postanawia dowiedzieć się prawdy. Jednakże kto zdradzi jej duże tajemnice rodziny i historii wyspy? Czy Laurence jest w to wszystko zamieszany? Nagle okazuje się, że główna bohaterka też zmuszona będzie do ukrywania własnych sekretów przed światem. Czy postacie przedstawione w powieści będą w stanie żyć w cieniu kłamstw, tajemnic a także zagadkowych i niewyjaśnionych wydarzeń?Autorka zabiera czytelnika w wyjątkowo magiczną i malowniczą okolicę jaką jest wyżej wspomniana wyspa Cejlon. Możemy poznać dużo pięknych, innowacyjnych i niespotykanych roślin, kwiatów, domów. Opisy są tak dokładne i rozbudowane, że my, czytając ową powieść, jesteśmy w stanie zobaczyć wyspę tuż przed naszymi oczami, zachwycając się i rozkoszując zapierającymi dech w piersiach aromatami i widokami. Dodatkowo opisy są niesamowicie plastyczne, przez co nie są nam narzucane ścisłe wyobrażenia autorki i czytelnicy mogą w pewnym sensie sami dokończyć kreować własną swoją wyspę. Tekst jest luźny, dzięki czemu każdy może dodać historii coś od siebie i wyobrażać ją sobie na własny niepowtarzalny sposób.Główna bohaterka Gwen jest osobą dość cichą i skromną, przez co chwilami wydaje się niemal bezosobowa. Nierzadko nie ma własnego zdania i gubi się w obecnej sytuacji i świecie u boku małżonka. Jej głowę zaprzątają zupełnie inne rzeczy, a ona sama nie zawsze walczy o swoje. Laurence natomiast to facet od samego początku owiany niebanalną tajemnicą i aurą grozy. Roztacza wokół siebie wrażenie skrytości i sekretów, przez co zachęca czytelnika do dalszego poznawania historii. Kryje w sobie dużo zagadkowych spraw, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.Fabuła od samego początku była bardzo interesująca i wciągająca. "Połykałam" ją w zastraszająco szybkim tempie, bo byłam ogromnie zachęcona opisem wydawcy i dynamicznie musiałam zaspokoić własny głód czytelniczy. Pomimo, że początek książki to opowieści głównie z przeszłości, to dynamicznie przechodzą one we właściwą akcję, a czytelnik może ochoczo brnąć w historię. Pojawiające się w niej sekrety są dość nieźle dopracowane, bo na koniec doskonale się ze sobą zazębiają i okazuje się, że nawet na pozór mało znaczące info jednak miały znaczenie, i to nie małe! Niektóre tajemnice były przewidywalne a ich rozwiązanie dość proste, lecz na szczęście większość z nich była tak zagmatwana, że nikt nie byłby w stanie domyśleć się zakończenia. Wielki plus.
Bardzo rzadko sięgam po powieści historyczne, a już w szczególności te, których akcja rozgrywa się w XVII, XVIII, XIX czy również XX wieku. O niebo lepiej czuję się w czasach starożytnych lub po prostu w innych gatunkach, takich jak kryminały czy fantastyka. Tym razem jednak postanowiłam dać szansę Dinah Jefferies i spróbować czegoś zgoła innego.Gwen to świeżo upieczona mężatka, która przybywa na Cejlon, by tam zacząć nowe życie u boku męża. Jak się okazuje, nie tylko codzienność na plantacji herbaty zaskakuje młodziutką Angielkę, też zachowanie jej męża diametralnie różni się od jej wyobrażeń. Dziewczyna z dnia na dzień odkrywa coraz to nowe tajemnice, które od lat ukrywano – ubranka dzidziusia zamknięte w skrzyni i zarośnięty grób to tylko niektóre z nich. Jednak już niebawem sama Gwen będzie musiała wymyślić sposób, by ukryć własny sekret, w który przypadkowo się wplatała.Po „Żonę plantatora herbaty” sięgnęłam głównie ze względu na opis na okładce, który bardzo mnie zainteresował. Sekrety i sekrety, które skrywa przed nami przeszłość to słynny i nierzadko powtarzany watek, który uwielbiam. Plus moja odwieczna miłość do herbaty powinny sprawić, że zakocham się w klimacie tej powieści. Powinny, lecz niestety tym niekoniecznie im się udało.Już od pierwszych stron doświadczamy uczty dla wyobraźni. Piękne, długie i barwne opisy cejlońskich krajobrazów, klimatu i otoczenia, których wcale nie czyta się źle. A jednak dynamicznie zorientowałam się, że ta książka ebook normalnie nie jest dla mnie. Że irytują mnie chwilowe przestoje i zawieszenie leniwo rozwijającej się akcji, że wcale nie interesują mnie rodzinne intrygi i skrywane sekrety, a jedyne o czym marzę, to doczytać tą książkę do końca. I nie zrozumcie mnie źle – nie oceniam książki po pierwszych 50 stronach, lecz jednak czasem trudno dać szansę czemuś, na co nie ma się najmniejszej ochoty.Zabrakło mi w tej powieści przede wszystkim specyficznej i pełnej napięcia atmosfery. Zagadkowej aury pełnej tajemnic i tajemnic. Wprawdzie w zamian otrzymałam celebrowanie każdej chwili i powolne sączenie jej niczym najlepszej herbaty, o której tajnikach produkcji w XX wieku dowiedziałam się zaskakująco mało. No cóż, musiałam się obejść ze smakiem, chociaż szczerze liczyłam na coś więcej na ten temat. Jeśli chodzi o bohaterów, to raczej nie zaskarbili sobie oni mojej sympatii. Gwen to ledwo 19-letnia i niedoświadczona dziewczyna, która bardzo niepewnie czuje się w świeżym miejscu. Brakuje jej najbliższej rodziny i angielskich klimatów, chociaż Cejlon z dnia na dzień podoba jej się coraz bardziej. Chwilami zbyt dobra, zbyt naiwna i stanowczo zbyt mocno wierząca w dobre intencje ludzi wokół niej, co sprawia, że jest obiektem zręcznej manipulacji. Jej relacje z mężem są dla mnie nieco zawiłe i czasem po prostu dziwne. Gwen momentami przypominała mi rozkapryszone dziecko, które nie rozumie nieźle danej sytuacji, lecz od razu wyraża własny sprzeciw. Całkiem dobrze umie przy okazji ukrywać kłamstwa i kłamstewka, nie potrafi jednak zdobyć się na szczerość, nawet względem bliskich ludzi.„W oczach Gwen zakręciły się łzy. Dynamicznie otarła je serwetką nakazując sobie spokój. W końcu wiedziała dobrze, że Laurence ma mnóstwo pracy, a plantacja jest najważniejsza.”Za to Laurence to wdowiec, który stale zmaga się z przeszłością, a małżonkę traktuje jak lekarstwo na własne lęki. Miłuje ją, lecz też dużo informacji przed nią ukrywa bądź zataja. Nie potrafi też oderwać od siebie natrętnej siostry, która od śmierci ich rodziców przykleiła się do niego niczym rzep.Najbardziej w całej książce pdf spodobało mi się jej zakończenie, które, o dziwo, okazało się naprawdę nieprzewidywalne i bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Spokojnie mogę ją polecić fanom gatunku, którzy w powieściach cenią sobie spokój a także leniwe poznawanie świeżych krajobrazów 🙂www.carolinelivre.pl
Gween Hooper opuszcza wyspy Brytyjskie, żeby rozpocząć świeży epizod w swoim życiu u boku własnego nowo poślubionego męża. Zostawia rodzinę, bliską jej sercu kuzynkę Fran i wyjeżdża w nieznane. Jest przepełniona niepewnością, lecz też towarzyszy jej ekscytacja związana z zasmakowaniem cejlońskiej herbaty i przeżycia czegoś egzotycznego..Gwen wiedzie o dziwo spokojne, sielskie życie. Nie może na nic narzekać. Mieszka w pięknym domu, w którym pracuje służba a ona nimi zarządza na czas nieobecności męża. Spotyka się z sympatią pracowników. Mąż okazuje jej wsparcie i troskę. Dla niej jest idealnym, wymarzonym wręcz partnerem. Rozumie ją i mocno kocha. Gwen ma świadomość tego, że jej mąż ma bolesną przeszłość - w końcu nie jest jego pierwszą żoną, lecz niechęć Laurenca do podejmowania rozmów w tym temacie jest dla niej niepokojąca. Nie rozumie, co mogło się stać, żeby nie pragnąć w zupełności podejmować rozmowy. W każdym razie, małżeństwu nieźle się wiedzie. Na nic nie może narzekać. Plantacja herbaty, którą rodzina Laurenca prowadzi od pokoleń przynosi zyski, to jest najistotniejsze w tym interesie. Gwen jest oczarowana miejscem, w którym odnalazła się. Czuje, że to jest jej właściwe miejsce na ziemi i ani jej się śni stamtąd powrót. Dynamicznie wrosła w dziką aurę Cejlonu.Jednak w pewnym momencie stopniowo nadchodzi kryzys. Laurence coraz częściej wyjeżdża w pilne podróże. Niechętnie rozmawia o plantacji i związanych z nią problemami pieniężnymi. Zostawia Gwen, która jak się okazuje, jest w ciąży. Najbliższy lekar rodziny przewiduje bliźniaczą ciążę. Kiedy Gwen samotnie spędza czas w rezydencji, postanawia lepiej poznać okolice, co okazuje się groźnym posunięciem ze względu na zamieszki między tubylczymi robotnikami. Jednak nawet niepokojące konflikty polityczne nie przeszkadzają nastoletniej kobietce na przemierzanie po nieznanych jej trasach. Ku zaskoczeniu swemu w głębi ogrodu odnajduje zaniedbany mały nagrobek i nie rozumie sam fakt jego istnienia a także zaniedbanie przez właściciela. Domyśla się, że może to być związane z przeszłością dawnej rodziny jej męża, o której tak uporczywie nie chce zabierać głosu.I kiedy myśli, że mąż skrzętnie chowa w sobie sekrety, sama stoi przed dokonaniem bardzo trudnego wyboru, który na zawsze odmieni samą Gwen, jej spojrzenie na rodzinę a także na swojej skórze przekona się czym są intrygi, strach, obawy, przerażenie doświadczane każdego dnia. Co więcej, dowie się czym jest lojalność a także na czym polega prawdziwe zaufanie a także miłość.Dla Gwen urodziny dzieci okazują się olbrzymią i trwałą rewolucją w życiu. Lecz niestety, nie wszystko przebiega po myślach kobiety. Ponieważ dziewczyny po odkryciu materiału widzi nie tylko urodziwego chłopca, lecz dziewczynkę zupełnie wyglądem jej ani męża nieprzypominającej zaczyna się jedna potyczka - o zachowanie tajemnicy dla siebie, tyle że kręcąca się siostra męża a także jego przyjaciel od interesów wcale nie zamierzają tego ukrywać. I jak zareaguje Laurence na nowe, zaskakujące i wybijające z pantałyku wieści?Miłość zostaje wystawiona na olbrzymią próbę. Lecz należy zaufać i uwierzyć w bohaterów, którzy z obronną ręką wyjdą z tej batalii..Powieść obfita w treści, lecz podczas jej lektury czułam się spokojnie, jakby bezpiecznie. Akcja też nie jest porywista, nie wpędza w zakłopotanie. Daje wytchnienie i czas na zastanowienie. Czytelnika cieszy spokojnie przeżywane życie przez bohaterów. Można podziwiać uczucie łączące małżeństwo, które nie słabnie mimo przeciwności losu. Laurence okazuje się czułym i kochającym mężem. Kluczowa jest dla niego praca, nieźle prosperujące interesy, lecz to rodzina okazuje się najważniejszą, mimo wszystko, co można dostrzec po postawie względem dziecinnie i nieodpowiedzialnie zachowującej się siostrze, czy samej żonie, która podupada na zdrowiu po okresie poporodowym. A w dobie kryzysu potrafią odnaleźć raz jeszcze siebie, stanąć łatwo na nogi i o wspólnych siłach zmierzyć się z przeciwnościami losu a także podrzucanymi kłodami. Można brać przykład z głównych bohaterów, owszem, nie w każdym aspekcie, lecz tym kluczowym, kiedy trzeba było zawalczyć nie o pieniądze, lecz o to co było dla nich najistotniejsze - miłość swoją a także rodzinę.
Uwielbiam pić herbatę, praktycznie od zawsze. Granulowaną o smaku cytryny, zwykłą, a czasem zieloną. Dziennie przygotowuję wielki dzbanek tej ciepłej cieczy, która pobudza moje kubki smakowe. Nie pijam żadnych soków, energetycznych napojów, wolę herbatę, która towarzyszy mi od dłuższego czasu. Dlatego, gdy ujrzałam książkę ,,Żona plantatora herbaty" postanowiłam ją niezwłocznie przeczytać. Nie tylko zaciekawiła mnie swoim tytułem, opisem, lecz także tym, co takiego może ta historia w sobie skrywać. Czy mnie zaciekawi, wciągnie w wir wydarzeń, czy sprosta moim oczekiwaniom wobec powieści. Bałam się jednak do niej zajrzeć, że moje przypuszczenia co do opowieści będą mylne i zawiodę się na tej historii, skrytej w tej pięknej okładce. Dni mijały, a moja ciekawość z każdą minutą wzrastała. Nie mogłam oprzeć się tej książce, więc gdy tylko uporałam się z mrocznymi demonami zabrałam się za lekturę. I kto by pomyślał, że za tak niepozornym tytułem może się znajdować wyjątkowa historia z którą warto się zapoznać. Moje obawy odeszły w zapomnienie w chwili, gdy miałam już za sobą kilka rozdziałów. Nie spodziewałam się, że tak bardzo zżyje się z opowieścią, że ciężko będzie mi się z nią pożegnać. Chciałam trwać w nieskończoność w tym wyjątkowym świecie otoczona przez plantację herbaty. Żyć w rzeczywistości bohaterów i stale na nowo przeżywać z nimi ich wspólną historię. Móc jeszcze raz zobaczyć te wszystkie obrazy przyrody, usłyszeć śpiew ptaków, poczuć piękne zapachy, ujrzeć na nowo ten egzotyczny świat.Dziewiętnastoletnia Gwendolyn Hooper porzuca własny rodzinny dom w Anglii i przenosi się w zupełnie inny świat, w inną rzeczywistość, której jeszcze do tej pory nie znała- do Cejlonu. Jej życie będzie się teraz kręcić wokół męża i jego plantacji. Laurence jest plantatorem herbacianych krzewów, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Gwen cieszy się z tej zmiany, jest pewna, że jej życie będzie piękne, urokliwe i spokojne. Niestety po upojnej nocy poślubnej nie ma już śladu. Laurence z każdym dniem coraz bardziej odsuwa się od kobiety, co doprowadza ją do rozpaczy. Nie wie, dlaczego facet ją tak traktuje i co jest tego powodem. Pewnego razu snując się samotnie po okolicy natrafia na niewielką polanę zarośniętą przez krzewy i pnącza. Tam odnajduje stare zabawki i grób. Innym razem natrafia na zamknięte drzwi i skrzynię z dziecięcymi ubrankami. Niestety, gdy Gwen usiłuje dowiedzieć się czegoś o rodzinnych sekretach, Laurence zamyka się w sobie. Niebawem sama poczuje brzemię ukrywania sekretu przed światem.Pokochałam tę niezwykłą, ciepłą, bardzo mądrą historię. Z każdym kolejnym epizodem przywiązywałam się do tej cudownej opowieści. Chłonęłam wszystko to, co dookoła się działo. W tej lekturze mogłam być cichym obserwatorem różnorakich wydarzeń, które odcisnęły piętno na mojej duszy. Opowiadanie Gwen bardzo mnie wzruszyła, unosiła na duchu, nierzadko smuciła, doprowadzała do łez, a także niepohamowanej złości. Ta opowieść zapewniła mi niezapomniane wrażenia, pozwoliła poznać jak się żyje na plantacji, jakie zasady tam obowiązują, jak się tworzy herbatę. Poznałam różnorakich bohaterów, którzy dużo wnoszą do opowiadanej historii. Lekturę tę połknęłam w kilka dni zarywając noce, co nie zawsze mi się zdarza. Tę opowiadanie przeżywałam całą sobą, do teraz czuje jak szczęka mnie boli od zaciskania zębów, a także głowa od nadmiaru wrażeń. Książka ebook jest bardzo lekka, dynamicznie i płynnie się ją czyta. Może i momentami opowiadanie była dla mnie zbyt przewidywalna, lecz bardzo nieźle się przy niej bawiłam. Mogłam zajrzeć w podświadomość Gwen, poznać jej przeżycia, emocje, rozterki, bez problemu się z nią utożsamić. To nadzwyczajna i cudowna historia o której nieprędko zapomnę i na pewno będę do niej nierzadko powracać. Gorąco polecam.
A jak o herbacie mowa, chciałam pokazać Wam tutaj książkę, którą ostatnio przeczytałam, może zainspiruję Was do sięgnięcia po nią przy kolejnej wizycie w bibliotece czy księgarni."Żona plantatora herbaty" Dinah Jefferies to opowieść historyczna, napisana lekko i przyjemnie, choć historia w niej zawarta na pewno nie należy do łatwych.więcej o książce pdf i przepis na mrożona herbatę tu http://smakuje.blox.pl/2016/08/Herbata-mrozona.html
W czasie wakacyjnym lubię wybierać lektury których akcja losy się w atrakcyjnych zakątkach świata. Nie mogąc odwiedzić ich osobiście zjawiam się w nich za sprawą książki. Tak właśnie trafiłam na Cejlon i za sprawą Dinah Jefferies znalazłam się na terenie Azji w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. W podróży na tę wyspę towarzyszyłam młodej, zaledwie 19-letniej dziewczynie o imieniu Gwen, która poślubiła mężczyznę będącego właścicielem plantacji herbaty. Zakochana po uszy w mężu małżonka trafia do pięknego świata, na dziką wyspę, która jest w stanie oszołomić swym pięknem, widokami, przyrodą. Gwen liczy, że tu będzie szczęśliwa i spędzi cudowne dni w objęciach wybranka własnego serca. Jednak coś jest nie tak. Laurence ma mnóstwo obowiązków, mało czasu dla małżonki, jest zamknięty w sobie, tajemniczy, wręcz dziwny. Jego młodej żonie dokucza samotność. Pewnego dnia podczas spaceru po posiadłości Gwen odkrywa zagadkowy grób, dziecięcą odzież ... Znalezisko szokuje ją, zadziwia i budzi niepokój. Dziewczyna za wszelką cenę chce rozwikłać ten sekret... Nim to się stanie ona sama będzie miała olbrzymią swoją tajemnicę, która nie powinna nigdy ujrzeć światła dziennego...Książka jest niesamowita, cudowna i czyta się ją na jednym wdechu. Przystępny język, idealnie dialogi, niezbyt długie aczkolwiek wyjątkowo plastyczne i prosto pobudzające wyobraźnię opisy dynamicznie wtrącają czytelnika do świata dynamicznej fabuły pełnej różnorakich scen. To nie jest nudna opowiadanie rozwlekła niczym brazylijski tasiemiec. To wyjątkowo pełna temperamentu, tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji historia opowiadająca o miłości, nienawiści, zdradzie i kobiecych dylematach. A wszystko rozgrywa się na prześlicznej wyspie, która wydaje się być pozornie rajem. Jak się okazuje jest niczym róża i ma kolce.Gwen to sympatyczna, nieco naiwna młoda dama którą los za chwilę słabości srogo doświadcza i wymaga od niej podjęcia niełatwych decyzji - jednak żadne rozwiązanie nie jest ani dobre, ani szlachetne. "Żona plantatora herbaty" to kompletnie nieprzewidywalna powieść, czyta się ją ze smakiem i nie wiadomo, co wydarzy się za kilka stron, czego doświadczą bohaterowie. To opowieść z pewnością o miłości dla kobiet, która jednak nie jest ckliwym, lukrowanym romansem. I ten fakt dodaje jej w moich oczach blasku i atrakcyjności. Lektura rozszerza wiedzę na temat dziejów Cejlonu. Dyskretnie ukazuje jego urodę, problemy, specyfikę życia w tym miejscu, a także przekrój ówczesnego społeczeństwa i jego rozwarstwienie. To naprawdę wyjątkowo pobyć w takim miejscu w minionym czasie, który już uleciał w przeszłość. Wyjątkowym było zasmakowanie życia w "fabryce" mojego ulubionego napoju jakim jest herbata.Podsumowując chwalę tytuł jako propozycje dla kobiet. Panom tę lekturę jednak odradzam. To kobiece klimaty w dobrej jakości i stylu. Emocje gwarantowane, a opowieść sprawdzi się i w podróży i na plaży i w działkowej altanie. Zatem wraz z Dinah Jefferies zapraszam na Cejlon.
"Nikt jej nie powiedział, że bycie matką to życie wypełnione miłością absolutną, zapierającą dech. To też strach tak wielki, że wstrząsa całym jestestwem. Nikt jej nie uświadomił, że te dwa uczucia są sobie tak bliskie."Dinah Jefferies zabiera czytelnika we wspaniałą podróż do pierwszej połowy dwudziestego wieku, śladami angielskich kolonistów na cejlońskich ziemiach. Autorka idealnie oddaje zachwycające urok kontrastowej egzotycznej przyrody, soczystej zieleni herbacianych plantacji, bieli kwiatów palm czy żółci tulipanowców. Idealnie wyobrażamy sobie powab upajającej mieszanki wszechobecnych aromatów jaśminu, cynamonu i drzewa sandałowego. Opowieść to też obraz różnic rasowych, klasowych, kulturowych, językowych i stereotypów panujących w ówczesnych czasach. Warto podkreślić plastyczną narrację, przekonywujące oddanie nastroju, wierne odzwierciedlenie klimatu, magiczne przyciąganie uwagi, fascynującą umiejętność oddziaływania na emocje. Lecz przede wszystkim ciekawą i intrygującą fabułę, niespodziewane wydarzenia, zaskakujące zwroty akcji, płynnie przeplatające się wątki i mocno satysfakcjonujące zakończenie. Czytanie tak napisanej książki to prawdziwa radość i przyjemność, trudno się od niej oderwać, w bardzo szybkim tempie pochłaniamy niemalże pięćset stron powieści, ciężko oprzeć się pokusie, żeby jak najszybciej dowiedzieć się, jak potoczą się dzieje głównych bohaterów.Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper, pełna ciekawości, nadziei i zapału, udaje się na Cejlon, żeby dołączyć do Laurence, świeżo poślubionego angielskiego plantatora herbaty. Początkowo całkowicie pochłania ją czar i egzotyka wyspy, nie może nasycić zmysłów jej urokiem i przyciągającą odmiennością. Jednakże zaczyna wyczuwać ze strony męża pewien dystans, zagadkowe i niepokojące ślady przeszłości, dowody na istnienie celowo zapomnianych miejsc i osób. Jak dużo tajemnic skrywa rodzina Laurence? Dlaczego tak mocno obawiają się je wyjawić? Czy te przeszłe zawiłości nie okażą się złowieszcze, nie doprowadzą do tragicznych wydarzeń, bólu i udręki? Cudowna opowieść o niezwyklej potędze matczynej miłości, nieukojonym bólu rozłączenia z najbliższą sercu osobą, wyniszczającej sile poczucia winy, nakładających się warstw kłamstw i oszustw, świadomym skazywaniu się na stały strach i obawę. Po przeczytaniu tej historii natychmiastowo nasuwają się refleksje o przerażającej kruchości ludzkiego szczęścia, które przy nieodpowiednim traktowaniu błyskawicznie wymyka się z rąk. Zastanawiamy się ponad uspokajającą i dodającą otuchy mocą wybaczania innym, a także ponad olbrzymim i nierzadko nieprzezwyciężonym trudnościom wybaczania samemu sobie. Książka ebook zapewnia kilka godzin sympatycznego, wzruszającego i wciągającego zaczytania, warto po nią sięgnąć.bookendorfina.blogspot.com
Tajemnicą dla nikogo nie powinien być fakt, iż bardzo lubię romanse na tle XIX-wiecznej Anglii, gdzie młode, niezamężne panienki poszukiwały mężów, pragnęły spełnić chyba ambicje własnych matek i ich wybory często padały na podstarzałych panów z pokaźną sumą na koncie. Taka była rzeczywistość, ponieważ w klasycznych romansach Harleqiuna sprawa wyglądała inaczej: młoda, zbuntowana kobieta w znacznej liczbie przypadków nie potrzebowała męża, a i tak się napataczał i do tego męski niczym sam Belzebub!Książka autorstwa Dinah Jefferies „ Małżonka plantatora herbaty” w moich oczach jest nieco inna, ponieważ jak do tej pory trafiałam na książki, gdzie główni bohaterowie poznają się, czasami w dziwacznych okolicznościach, skaczą sobie z początku do gardeł, pazury idą w ruch, a ostatecznie następuje pięknie cudowne zakończenie, bowiem najczęściej kończy się to ślubem. Natomiast w tej książce pdf akcja zaczyna się tuż po ślubie! To mnie zaskoczyło (żeby nie było, czytałam opis książki, jednak wiecie… sam fakt, że taka książka ebook omawia życie po zawarciu związku małżeńskiego!), a im dalej tym ciekawiej. Lecz od początku! Dziewiętnastoletnia Gwen płynie na Cejlon do swego nowo poślubionego męża, Leurence’a Hoopera, tytułowego plantatora herbaty i jest tym faktem naprawdę poruszona, podekscytowana i nie wiadomo, co jeszcze. Nie dziwię się, ponieważ zapewne również bym się nieco stresowała czy sprostam życiu w świeżym miejscu, wśród obcych ludzi, kultury, zwyczajów… tak samo robiła Gwen, a jako jeden z powodów można by podać choćby jej wiek. Już na samym początku okazuje się, że bycie żoną plantatora to nie jest ekscytujące życie, jest wręcz nudnym życiem, bowiem Laurence całym dniami przebywa poza domem, a jego młodziutka współmałżonka się najzwyczajniej w świecie nudzi.Tak naprawdę to splot najróżniejszych zdarzeń doprowadza do tego, że oprócz pana domu z tajemnicą z przeszłości na barkach, dołącza do niego jego małżonka z swóim sekretem. I co do tego sekretu… nie przypominam sobie bym czytała kiedyś książkę o podobnej tematyce, dlatego w moim odczuciu jest to nowy pomysł i całkiem zgrabnie poprowadzony. Nie będę jednak ukrywać, że koniec może nieco przewidywalny, chociaż nie do końca! Zaskoczył mnie samiuteńki koniec, z jednej strony może nietypowy, lecz z drugiej cieszyłam się, że tak właśnie się stało. Myślę, że zakończenie jak na taką książkę, jest odpowiednie. Jeślibym miała wskazać kwestie, które mnie denerwowały to była to siostra Laurence’a, Verity – strasznie irytująca kobieta, bardzo interesowna, a także może odrobinę sama Gwen, bo… pierwszy jej odruch w sytuacji, w jakiej się odnalazła w kluczowym momencie był wręcz nieludzki, okrutny. W miarę jak czytałam książkę, dochodziłam to wniosku, że Gwen mogłaby postąpić zupełnie inaczej i wyszłoby prawdopodobnie nawet lepiej. A Laurence… okej, mężczyzna z kłopotami i bolesną przeszłością… okej. Lecz odnosiłam chwilami wrażenie, że mój mały szczeniak ma w sobie więcej męstwa niż Laurence. Ponieważ on był po prostu… płytki. Ogólnie emocje bohaterów można by za takie uznać, bo… zdarzyła się dramat dla Laurence’a, a on? Napiszę jedno słowo: ABSURD. Jeden wielki, absurd, którego mój mózg nie ogarnia. Ach! Jeszcze jedna sprawa, co do drobnych minusów? Nie mam pojęcia czy to kwestia tłumaczenia czy autorka sama tak napisała, lecz jeśli już zaczyna się jakąkolwiek rozmowę to prawdopodobnie wypadałoby ją jakoś skończyć, a nie jakby.. urwać w połowie. Co to ma być? Bardzo mnie to denerwowało, ponieważ niektóre rozmowy odbywały się jedynie na podstawie ogólnego opisu. Po macoszemu został również potraktowany wątek Tamilów i Syngalezów a także ich konflikt etniczny, lecz to ma być przecież opowieść obyczajowa a nie polityczna, prawda? ;)W żadnym razie książki nie odradzam! Każdy ma inny gust i mnie akurat się podobała, ponieważ omawiała ludzkie dzieje już w tej instytucji zwanej małżeństwem, codzienne jego problemy, sekrety małżonków, tajemnice z przeszłości… to jest prawdopodobnie na takim… porządku dziennym. Historia o kłamstwach nawet między ludźmi, którzy szczerze się kochają, lecz również o ich wybaczaniu, a to jest najważniejsze. A także Gwen, która pomimo bólu i strachu trzymała tajemnicę w sobie przed dużo lat.
Od czasu do czasu warto przeczytać jakąś lekką i przyjemną lekturę. Taka właśnie w większości okazała się ,,Żona plantatora herbaty" autorstwa Dinah Jefferies.Dopiero co wkraczająca w dorosłość Gwendolyn Hooper niedawno wyszła za mąż za Laurenca Hopper'a i z tego również powodu odbywa morską podróż do Cejlonu, gdzie zostanie żoną plantatora herbaty. Akcja toczy się w latach 20. i 30. XX wieku. Poznajemy nieco zagubioną, lecz jednocześnie przedsiębiorczą młodą kobietę, które nie może się doczekać spotkania z ukochanym mężem. Na miejscu jednak okazuje się, że Laurence nie ma dla niej aż tyle czasu, a ,,plemiona" zamieszkujące Cejlon i pracujący na plantacji robotnicy żyją w warunkach poniżej przyjętych standardów. Gwen postanawia coś zmienić, niestety, przyjeżdża siostra pana domu i krzyżuje jej szyki...Muszę przyznać, że już gdy przeglądałam zapowiedzi wydawnictwa HarperCollins na lipiec, ,,Żona plantatora herbaty" od razu wpadła mi w oko. Tak czułam, że ta historia mi się spodoba. Autorka przygotowała dla czytelnika historię pełną ciepła, którą pochłania się ekspresowo, a jednocześnie zagłębia się po części w psychikę kobiety, matki, która staje przed wyborem, którego zwyczajnie na pewno by się nie podjęła. Nie chcę zdradzać więcej. Nie potępiam, aczkolwiek, zważywszy na panujące wtedy zwyczaje, nie wiem, czy nie postąpiłabym podobnie.Korekta i redakcja nie ustrzegły się paru literówek i raz Gwen została Glen, lecz poza tym nie wpływa to na odbiór tekstu. Przeczytałam tę opowieść praktycznie w dwa dni. Nie nużyła mnie, to jedna z tych książek, które może nie wywierają na czytelniku piorunującego wrażenia, lecz zostawiają po sobie miłe wspomnienia. Jeżeli szukacie wakacyjnej lektury, zalecam Wam najnowszą wydaną w Polsce pozycję autorstwa Dinah Jefferies.
„Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona świeżym życiem na egzotycznej wyspie. Jednak Laurence, małomówny i zapracowany, nie poświęca żonie dużo czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady zagadkowej przeszłości: ubranka dzidziusia w skrzyni, zamknięte drzwi, zarośnięty grób w ogrodzie. Laurence nie chce z nią rozmawiać o rodzinnych sekretach. Jednak Gwen sama już wkrótce będzie musiała ukrywać swoją tajemnicę. " Od niedawna jestem niezywkle zakochana w herbacie. Mogę pić ją litrami i stale pozostanie dla mnie wyjątkowo aromatycznym i smacznym napojem na każdą porę roku. Szczególnie kocham ją pić w moje oczko w głowie jakim jest zima. Wiadomy obraz, na zewnątrz lodówka i biało ( jeśli ma się szczęście... ) a Ty w środku w jednoczęściowej piżamie i z kubkiem herbaty przy jakiejś dobrej książce. Z opisu a także tytułu książki mogliście się spodziewać, że zacznę od harbaty. Jestem odrobinę przewidywalna... Jeśli już przejdziemy do książki to mam co do niej lekko mieszane uczucia. Z jednej strony było to, czego się spodziewałam czyli coś w podobie sensacji - ktoś coś ukrywa, jakiś tajemnica i niespodziewanie wychodzi to w jakimś stopniu na jaw, a druga osoba to zauważa i drąży. Z drugiej strony odrobinę się nudziłam. Autorka zdecydowanie widziała świat jaki został przedstawiony w książce. Są tam ujęte konkretne opisy, dzięki którym lepiej jest nam wyobrazić sobie świat zawarty w powieści. Jeśli jednak chodzi o akcję jest ona prowadzona niezbyt szybko. Trochę trzeba się naczytać zanim przejdziemy do tych wszystkich tajemnic. Podsumowując książka ebook jest godna przeczytania, może bardziej dla dziewczyn niż dla mężczyzn, lecz jednak. Trzeba tylko przebrnąć przez niekiedy nudne opisy by dotrzeć do upragnionego wnętrza.
Weźcie głęboki wdech i zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie, że siedzicie między drzewami tulipanowca a gdzieś w oddali słychać delikatnie cykanie cykady i odgłos skubania listków herbaty. Czujecie tą cudowną, orientalną mieszankę?Cejlon, lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku.Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona świeżym życiem na egzotycznej wyspie. Jednak Laurence, małomówny i zapracowany, nie poświęca żonie dużo czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady zagadkowej przeszłości: ubranka dzidziusia w skrzyni, zamknięte drzwi, zarośnięty grób w ogrodzie. Laurence nie chce z nią rozmawiać o rodzinnych sekretach. Gwen nie wie, że sama już wkrótce będzie musiała ukrywać swoją tajemnicę. /harpercollins.plSpodziewałam się w sumie czegoś co odciągnie mnie od młodzieżówek i przeniesie w ten egzotyczny i nieznany świat Cejlonu i w sumie dostałam coś takiego, jednak nie tak cudownie zapakowanego jak chciałam. Zaczynając od fabuły, to nie jest ona niczym odkrywczym, jednak dzięki pięknym opisom przyrody, nie jesteśmy w stanie się nudzić. Uwagę głównie powinien przyciągać romans, który gra pierwsze skrzypce, lecz mamy do czynienia również z przemianą głównej bohaterki jak i z naprawdę prawidłowo poprowadzonymi zdarzeniami historycznymi. Co oczywiście z mojej strony zasługuje na duży plus. Idąc dalej, niestety biorąc fabułę jako całość, jest ona dość schematyczna i osoby, wymagające więcej od powieści nie będą nią aż tak zaintrygowane jak ja. Jednak mnie w dość wielkim stopniu urzekł jej egzotyczny i historyczny klimat.Jeśli mówimy o bohaterach, to muszę powiedzieć, że nie mamy ich w tej powieści zbyt dużo. Jednak oczywiście, skupię się na głównej heroinie, której niestety nie polubiłam. Nie wiem dlaczego, lecz autorka poszła trochę w stronę harlequinów tworząc tę postać i początkowo zrobiła z niej nieporadną i emocjonalną dziewczynę, na szczęście, tak jak zmienia się wiek bohaterki tak staje się ona dojrzalsza i bardziej zdecydowana w własnych wyborach. Lecz niestety stale mnie to nie przekonuje. Nie potrafiłam się z nią zjednoczyć tak jak potrafiłam to zrobić z Emaline z powieści Sarah Dessen. Zostając przy damskiej części historii, muszę przyznać, że denerwowała mnie też Verity. Chociaż jej imię brzmi przepięknie, wszystkie podstępne intrygi do jakich się posunęła, były po prostu dziecinne i naprawę schematyczne. Jedyną osobą, która ratuje tę sytuację jest Fran, czyli ta najbardziej nowoczesna i największa dusza towarzystwa jaką spotkałam, trzymałam za nią i pewnego młodzieńca kciuki. Mężczyźni w tej opowieści również nie powalają na kolana oryginalnością, jednak są ładnie zaprezentowani i potrafią uwieźć czytelnika.Autorka ma w swoim stylu pisania jedną skazę, której nie potrafiłam znieść. Mianowicie: dialogi. Są bardzo kiepsko poprowadzone i musiałam zmuszać się do ich czytania, ponieważ po prostu nie potrafiłam ich sobie wyobrazić w rzeczywistości. Jednak co innego mogę powiedzieć o opisach – piękne, barwne z aromatem drzewa sandałowego w tle, potrafiły przenieść do autentycznego Cejlonu.Miałam pewien kłopot pisząc tę recenzję, ponieważ opowieść nie jest zła. Jest po prostu powtarzalna i gdyby nie ten egzotyczny i przyciągający klimat, pewnie bym przy niej nie wysiedziała. Jednak przyznam jedną rzecz – jest to historia lekka i bardzo przyjemna dla czytelnika. Można ją przeczytać w jeden wieczór, by odetchnąć od natłoku zajęć i od szarej, wcale nie letniej codzienności. Do tego, dzięki fantazji i umiejętnościom Dinah Jefferies, nie będziecie musieli płacić wygórowanej ceny za wakacje, ponieważ autorka zabierze Was między liście herbaty, gdzie zdarzyć się może wszystko, a Wy, ubrani w kolorowe sari, przeżyjecie przygodę na Cejlonie.https://kulturalnaszafa.wordpress.com/
"Żona plantatora herbaty" przyciąga oryginalnym klimatem i licznymi intrygami. Tajemnice trzymają w napięciu, zachęcają do dalszego czytania i poznania zaserwowanej historii. Liczne emocje towarzyszą nam podczas czytania, aż nie można odłożyć książki choć na moment. Postać Gwen potrafi zaintrygować i sprawić, że chłoniemy jej dzieje z wypiekami na twarzy. Jest to książka ebook bardzo nastrojowa, która nie pozwoli Wam się nudzić.Gwen Hooper udaje się w daleką podróż na Cejlon, wraz z mężem, żeby zamieszkać na plantacji herbaty. Zapracowany małżonek nie poświęca małżonce wystarczająco wiele czasu i ta zaczyna próbować w jakiś sposób zapełnić nadmiar wolnego czasu. Gwen całe dnie spędza w posiadłości i pewnego dnia odnajduje dziwne miejsce, zapuszczony ogród a w nim zaniedbany, stary grób. Porzucone dziecięce ubranka w skrzyni i tajemnicze, zamknięte drzwi. Laurence wykręca się od zadawanych pytań, jakby ukrywał przed żoną jakąś straszna tajemnice. Niedługo sama Gwen Hooper będzie powierniczką strasznego sekretu...Powieść przypadła mi do gustu i czytałem ją z dużymi emocjami, aż do ostatniej strony. Postać Gwen przypadła mi do gustu i z wypiekami na twarzy czytałem jej dalsze losy. Autorka potrafi idealnie tworzyć emocjonujący klimat i w odpowiedni sposób dawkować kolejne informację. Tym samym rozpalając niemalże do czerwoności wyobraźnię czytelnika. Nie sposób się nudzić choć przez moment i ani się obejrzycie to przewrócicie ostatnią stronę. Styl autorki jest lekki i barwny dzięki czemu czytanie to prawdziwa przyjemność. Wątki fabularne zostały nakreślone ciekawie i rozwijają się z biegiem powieści. Książka ebook na pewno przypadnie do gustu fanom gatunku."Żona plantatora herbaty" jest lekturą lekką, którą czyta się w szybkim tempie. Ze względu na dynamiczna akcję i niesztampowe zwroty fabularne, nie omieszkam sięgnąć po kolejne pozycje z pod pióra autorki. Realia Cejlonu z lat 30. XX wieku zostały wiernie odwzorowane i ciekawie opisane. Postać Gwen czy jej męża zostały ciekawie skonstruowane i nie raz zaskakują swymi wyborami i poczynaniami na kartach książki. Dinah Jefferies idealnie się spisała oddając w ręce czytelników opowieść udaną i zaskakującą różnorodnością interesujących postaci i zaskakujących zwrotów fabularnych. Jak najbardziej polecam.
Zafascynowała mnie okładka, zaintrygował tytuł, a intuicja podpowiedziała, że "Żona plantatora herbaty" to jest to, co lubią nieco dojrzalsze dziewczęta. Intuicja mnie nie zawiodła.Początek XX wieku. Młoda Angielka Gwendolyn Hooper wyrusza w długą drogę do swego nowo poślubionego męża Laurence'a, który jest właścicielem znacznej wielkości plantacji herbaty na Cejlonie. Laurence to kochający mąż, starszy o kilknaście lat, a Gwen jest jego drugą żoną. Laurence wychował się na Cejlonie, dla Gwen jest to znaczna zmiana, odnalazła się w obcej kulturze, wśród obcych ludzi, nie zawsze jej przychylnych. Jak choćby siostra Laurence'a - Verity, wieczna stara panna, na utrzymaniu swego brata, kochająca go miłością toksyczną, czy również Christina - Amerykanka, była kochanka Laurence'a, która prowadzi z nim interesy ... czy jednak wyłącznie interesy? Gwen nieco zagubiona w nowej rzeczywistości, pragnie się jak najszybciej przystosować. Prowadzenie domu jest w obecnej chwili jej zajęciem. Jej delikatna natura nie pozwala na stanie z boku, kiedy widzi, że tubylcy pracujący na plantacji męża są źle traktowani. Różnice kulturowe są ogromne. Tu nie wypada kumplować się z kimś o innym odcieniu skóry. Zatem wszelkie poczynania Gwen, zmierzające w kierunku polepszenia warunków bytowych pracowników plantacji, źle są widziane przez nadzorcę plantacji, zatwardziałego McGregora. Jej najwierniejszą towarzyszką na plantacji staje się stara Neveena, niegdyś mamka i opiekunka Laurence'a. Mąż nie zawsze ma czas dla Gwen, najczęściej pracuje, albo po prostu z niewiadomych powodów odsuwa się od niej, co jeszcze bardziej pogłębia jej samotność. Pomiędzy nimi jest zbyt dużo niewiadomych, sekretów sprzed lat. Jak potoczą się dzieje Gwen i Laurence'a? Czy przetrwają nadchodzące burze? Czy ich miłość będzie na tyle mocna, by obdarzyć się wreszcie wzajemnym zaufaniem? Ile sekretów wyjdzie na jaw, ile niedomówień stanie się jasnych i czytelnych? A może ich natura będzie zbyt słaba, by pokonać kłopoty? Koniecznie przeczytajcie tę interesującą powieść. Naprawdę warto!"W pobliżu domu droga biegła prosto, później zakręcała i pięła się po zboczu wzgórza. Gwen najchętniej poszłaby teraz właśnie tam, postanowiła jednak, że najpierw obejdzie dom i przyjrzy się nietypowemu pokojowi, który miał tylko trzy ściany wewnętrzne i osiem słupów z ciemnego drewna zamiast czwartej. Była to znacznej wielkości loggia, podobnie jak pokój Gwen zwrócona ku jezioru. Na marmurowej posadzce nieustanny rattanowe meble, nakryty do lunchu stolik, a po drewnianym słupie wspinała się mała wiewiórka z paskami na futerku."Czego zabrakło mi w tej powieści, to historii Cejlonu. Temat został ledwie "liźnięty", a szkoda. Tym niemniej uważam, że książka ebook jest rewelacyjna. W sam raz na letnie klimaty, kiedy lepiej będzie nam się utożsamić z warunkami panującymi na Cejlonie.
Tajemnica, która powstała przed laty potrafi niszczyć kolejne pokolenia. Trzeba przejść przez multum tragedii, żeby w końcu dotrzeć do prawdy. Ile jest w stanie znieść człowiek niosący na sobie ciężar tylu łez? Ile musi ich upłynąć?Młodziutka Gwendolyn Hooper przybywa na Cejlon, gdzie rozpoczyna zupełnie nowe życie. Świeżo upieczona mężatka, ma zamieszkać z ukochanym Laurencem na plantacji herbaty, prowadzonej przez jego rodzinę od wielu lat. Zapał zachwyconej otoczeniem Gwen dynamicznie stygnie, gdy musi zmierzyć się z samotnością. Zapracowany mąż nie poświęca jej tyle czasu, ile by chciała. Pewnego dnia kobieta odkrywa zaniedbany grób dziecka. Kim był Thomas? Laurence unika jednoznacznych odpowiedzi. Prawdziwa burza rozpętuje się w momencie narodzin bliźniąt, a Gwen zaczyna pieczołowicie zadbać o własne swoje sekrety. Jaką rolę w jej życiu odegra pewien męski artysta?Parę lat temu przeczytałam „Monsunowe dni” Laili El Omari. Akcja funkcjonuje się daleko, w Indiach, nad sto lat wstecz. Od tamtej pory chciałam trafić na coś w podobnym klimacie, lecz skutki poszukiwań okazały się dość mizerne. I tym razem przypadek zadziałał lepiej — w propozycjach natknęłam się na autorkę o wdzięcznym nazwisku Jefferies. Opis „Żony plantatora herbaty”, sam tytuł, dostatecznie zaintrygowały, abym z niecierpliwością czekała na paczkę. Gdy tylko wpadła w moje ręce, to zaczęłam czytać. I skończyłam głęboko w nocy. Później jeszcze maltretowałam najbliższych dokładnym sprawozdaniem z lektury, analizując poszczególne zachowania bohaterów. Ot, książka ebook we mnie wniknęła. A to coś, czego wymagam od literatury, wyznacznik. Wyznacznik stron najbliższych mojemu sercu. Jestem zadowolona, choć apetyt rośnie w miarę jedzenia i dalej czekam na kolejne pozycje tego typu. Jeśli je znacie, to koniecznie dajcie znać!Dinah Jefferies skupiła się na barwnych opisach. Rozległe, określające nawet drobny wzorek na dywanie. Nie każdemu przypadnie do gustu taki styl, pełen ozdobników i zawijasów. Jednak podkreślę, że objętościowo fabuła nie traci, nie ginie w gąszczu. Fakt, czasem odczuwałam przytłoczenie takim kolorowym językiem. Jak w pokoju pełnym zapachów, lecz akcja wynagrodziła mi niedociągnięcia. Muszę doczepić się do korekty — pojawiło się dużo literówek, błąd ortograficzny („nieprawda” piszemy łącznie). Bardzo liczę, że w następnych wydaniach zostanie wszystko poprawione, ponieważ szkoda, żeby psuło ciekawą książkę, wybijało czytelnika z rytmu. Choć sama czcionka należy do tych miłych dla oka!Bohaterowie to wielkie indywidualności. Trochę naiwna Gwen, pogrążony w pracy, lecz namiętny Laurence, do tego cała paleta postaci drugoplanowych. Najbardziej zaciekawiła mnie Verity — dwulicowa, sprytna, funkcjonująca na nerwy. Zazwyczaj takie osoby zapadają w pamięć, gdy liczymy na ich potknięcia i nauczki od losu. Co narobiła Verity musicie dowiedzieć się sami, lecz jestem pewna, że mocno Was zirytuje! I cudowna, choć bardzo zagadkowa piastunka, Naveena. Ujęła lojalnością, choć przedstawiła również pewną uległość względem pracodawców. Cechę, która upadła, gdy miejscowi zaczęli żądać należnego im szacunku.Dinah Jefferies przemyciła spory kawałek historii. Niepokoje wstrząsające Cejlonem i okolicami, doprowadzające Europejczyków do szoku. Kiełkująca wojna pomiędzy Tamilami a kolonizatorami została ściśle wpleciona z sytuację, która spotkała Gwen. Lata prześladowań, oburzenie na związki mieszane, nierzadko kary cielesne — autorka jedynie przesunęła niektóre daty, lecz dbała o szczere przedstawienie wtedy panujących nastrojów. Jestem fanką poznawania takich wydarzeń, więc zaczęłam szperać w temacie, co uznaję za dodatkową korzyść płynącą z lektury. Spoglądając z naszej perspektywy możemy dostrzec, ile tak naprawdę się zmieniło w ciągu dekad. I ta obserwacja jest interesującym czynnikiem, wręcz doskonałym dla osób kochających historię.„Żona plantatora herbaty” powinna spodobać się sympatykom tajemnic, stopniowo rozwiązujących się, lecz porażających rozwiązaniem. Książka, która trzyma w napięciu do samego końca, więc warto szykować się na nieprzespaną noc — sama taką spędziłam i nie żałuję. Idealna fabuła, długo siedząca w głowie.
"Żona plantatora herbaty" to książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Dzięki lekkiemu stylowi Dinah Jefferies i ciekawej historii przenosimy się w lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku.Piękny, egzotyczny Cejlon i plantacja herbaty, jego kolorowi mieszkańcy. Poznajemy młodą, ponieważ zaledwie dziewiętnastoletnią Gwen Hooper, która przybywa do całkowicie nieznanej sobie kultury i miejsca, by zamieszkać z nowopoślubionym mężem na jego plantacji herbaty. Laurence jest dużo starszy od Gwen, bardzo wiele pracuje i nie poświęca jej tyle czasu ile by chciała. Był już żonaty, lecz jego małżonka młodo zmarła. Gwen przebywając dużo czasu sama w posiadłości trafia na coraz dziwniejsze rodzinne sekrety: zamknięte drzwi, porzucone ubranka i zabawki dziecięce, zarośnięty grób w ogrodzie. Mąż nie chcę opowiadać o swej bolesnej przeszłości. Sytuacji nie ułatwia siostra Laurenca, która właściwie jest na utrzymaniu brata i ani myśli założyć własnej rodziny i właściwie mieszka z małżonkami, a od początku nie pała sympatią do nowej bratowej. Niepokój Gwen budzi również amerykanka Christina, z którą jej mąż prowadzi interesy. Pomimo wielu tajemnic i sekretów Gwen jest bardzo szczęśliwa z Laurencem, zachodzi w ciążę i... właśnie i tu zaczynają się sprawy komplikować. Nie napiszę więcej, by nie zdradzać szczegółów.Książkę jak najbardziej polecam, to idealna lektura zwłaszcza na ciepłe lato, wówczas jeszcze bardziej można wczuć się w egzotyczny klimat Celjonu i jego mieszkańców. MJźródło: osemkowyklubrecenzenta.blogspot.com
Wybierzmy się dziś w daleką i dziką podróż do "olśniewającego kraju". Tam, gdzie "zewsząd dolatuje aromat cynamonu zmieszany z aromatem kwiatów". Do państwie kontrastów, feerii barw, niemiłosiernego upału i pór monsunowych. To Cejlon lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Będziemy towarzyszyć "Żonie plantatora herbaty". Taki bowiem tytuł nosi opowieść historyczna pisarki narodzonej w Malezji, Dinah Jefferies.Dziewiętnastoletnia Angielka Gwendolyn Hooper przybywa na Cejlon, pełna wątpliwości, niepewna, lecz podekscytowana przyszłością u boku świeżo poślubionego wdowca - właściciela plantacji herbaty. Odurzona pięknem posiadłości usadowionej wysoko na wzgórzach, wśród ogrodów, jezior i wodospadów, rozpoczyna nowe życie z dala od rodzinnego domu i zamierzchłych przyzwyczajeń. U boku męża zyskuje nowe obowiązki związane z prowadzeniem domu. Jako "biała pani" nie powinna interesować się sprawami robotników na plantacji, trzymać się z daleka od ich domostw i dostosować się do zasad panujących w tym, świeżym dla niej, świecie.Ale Gwen jest młodziutka i pozostawiona sama sobie przez zapracowanego męża trafia na ślady rodzinnych tajemnic. W ogrodzie przypadkowo znajduje porzucony grób, a w jednym z kufrów dziecięce ubranka. Poza tym mąż miewa bardzo zmienne nastroje, wydaje się nawet, że z jakiegoś powodu odsuwa się od niej. Gwen postanawia wyjaśnić wszystkie sekrety. Nie wie jeszcze, że wkrótce sama będzie musiała żyć z piętnem tajemnicy, której nie będzie jej wolno nikomu zdradzić. Dokona życiowego wyboru, który będzie miał znamienny wpływ na wszystkich w jej otoczeniu."Żona plantatora herbaty" to opowieść nawiązująca do niektórych zdarzeń historycznych jakie miały miejsce w brytyjskim Cejlonie. Niektóre z nich dla potrzeb fabuły zostały przesunięte w czasie, lecz dzięki nim jesteśmy w stanie głęboko wczuć się w emocje bohaterów, podsycane przez rasizm i strach przed upadkiem kolonialnego imperium. Pisarka stworzyła plejadę postaci, które poddawały się stereotypom, kierowały się skomplikowanymi motywacjami i żyły w napięciu. Dinah Jefferies w wyjątkowy sposób oddała atmosferę i egzotykę kolonialnego Cejlonu, jednocześnie umieściła wydarzenia w kontekście przemian polityczno-gospodarczych przełomu lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia (na przykład Czarny Czwartek na giełdzie nowojorskiej). Historia konfliktu pomiędzy Tamilami i Syngalezami a także kłopoty społeczne stanowią tło dla idealnej opowieści o miłości, która została poddana wielkiej próbie, opowieści o zazdrości, chciwości i strachu przed przed wyjawieniem prawdy. Jednocześnie jest to poruszająca historia o stracie i sile przebaczenia.W tej wieloaspektowej powieści udało się stworzyć postać bohaterki, która na naszych oczach przeszła metamorfozę i z młodej, niewinnej nieustanna się samodzielną i silną kobietą. Kobietą, która kiedyś, być może, będzie umiała wybaczyć także sobie.A wszystko to rozegrało się wśród fioletowych pól, pod kobaltowym niebem, w męczącym upale, który na koniec przyniósł wszystkim wzruszający finał.Polecam "Żonę plantatora herbaty",przede wszystkim kobietom, jako ciekawą i cudownie napisaną sagę, z fabułą nieźle rozłożoną w czasie, oryginalnymi postaciami, barwnym i pełnym aromatów i dźwięków światem, w którym prosto jest się zanurzyć.Może pomyślicie o nim przy kolejnej filiżance herbaty?
Lubię herbatę. Może nie piję jej litrami, a w lato przede wszystkim sięgam po wersję mrożoną, lecz jest to jeden z tych napojów, które cenię i chętnie poznaję nowe smaki. Co zatem z książką o herbacie? Odpowiadam: czemu nie! Opowiadanie o plantacji roślin służących do sporządzania tego naparu, o miłości i tajemnicach przeszłości brzmiała intrygująco. Sięgnąłem. I chociaż nie jest to historia, na jaką liczyłem, chociaż ta herbata ostygła nieco wraz z moim zapałem, nie mogę powiedzieć by była to zła książka.Początek dwudziestego wieku. Młoda, zaledwie dziewiętnastoletnia Gwen Hooper, porzuca życie w Anglii i przenosi się w sam środek zupełnie egzotycznego jej świata, ponieważ do Cejlonu. Jak można domyślić się po nazwie miejsca, jej życie w mocny sposób związane ma być z herbatą. Jej mąż, Laurence, jest bowiem plantatorem herbacianych krzewów, należących do jego rodziny od pokoleń. Czyżby na pięknej wyspie czekała ją sielanka i wspaniałe życie u boku wyśnionego mężczyzny? Wprawdzie Gwen tęskni za rodzinnymi stronami i bliskimi jej ludźmi, a na samym Cejlonie losy się istna robotnicza rewolucja, nie mniej czy może to stanowić duży problem? Dynamicznie jednak młoda dziewczyna zauważa, że jej mąż jakby utracił nią zainteresowanie, a wkrótce, snując się w samotności po okolicy, natrafia na dziwne znaleziska. Zarośnięty grób, dziecięce ubranka, zamknięte pomieszczenie… Rodzinne tajemnice Laurence’a są tak ciekawe, jak pilnie strzeżone, lecz i Gwen już niedługo przekona się co to znaczy posiadać podobne tajemnice…To osobista książka. I przy okazji także opowieść o ciekawej fabule (a właściwie ciekawie się zapowiadającej, ponieważ autorce wkradło się dużo oczywistości i zbyt prostego podejścia do rzeczy, które powinny być woltą lub przynajmniej zaskoczeniem). Największym jednak jej minusem jest styl. Chociaż, co muszę podkreślić od razu, jest to kwestia subiektywna. Dinah Jefferies pisze bowiem w stricte kobiecy sposób, który do mnie nie przemówił. Co przeszkadzało? Na pewno nie rozpisywanie się ponad widokami, ponieważ nigdy nie przeszkadzają mi obszerne opisy, czy powolne prowadzenie akcji (pod warunkiem, że jest to literacka wyższa półka i coś z tego płynie – wartość stylu, nieprzeciętność podejścia czy siła wizji). Więc co? Jej styl jest w pewien sposób naiwny, czasem brzmiący, jak z niedrogiego romansu. Łatwy w prezentacji, pomimo szczegółowości. Styl charakterystyczny dla literatury kobiecej, może więc do czytelniczek bardziej przemówi niż do mnie, niestety odbiorcy płci męskiej (i fani wyższej literatury) nie odnajdą się w takim klimacie.Sama opowieść, jej poprowadzenie i emocje, które się pojawiają są jednak całkiem udane i potrafią spełnić własne zadanie. I chociaż nie wszystkim „Żona plantatora herbaty” się spodoba, grupa docelowa odbiorców nie będzie zawiedziona.
Każdy z nas ma tajemnicę, skrywaną tak głęboko, że na myśl o tym, iż mogłaby wyjść na jaw drżymy ze strachu. Coś, co kiedyś zrobiliśmy, do czego zostaliśmy zmuszeni zbiegiem okoliczności albo bez zastanowienia przystaliśmy na czyjś pomysł. Tak właśnie stało się w przypadku głównej bohaterki książki, o której dzisiaj piszę. Kiedy usłyszałam o Żonie plantatora herbaty, ujrzałam jej uroczą okładkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać!Jest to druga opowieść Dinah Jefferies, narodzonej w Malezji, wychowanej w Wielkiej Brytanii autorki, której życie prywatne bardzo wpłynęło na jej twórczość. Lecz więcej zdradzić nie mogę, byłby to spojler :)Książka przenosi nas na drugą co do wielkości wyspę leżącą na Oceanie Indyjskim, Cejlon. Lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku są czasem zmian społecznych na tej wyspie - robotnicy zaczynają walczyć o własne prawa. Te wydarzenia są tłem opisywanej przeze mnie powieści historycznej. Dziewiętnastoletnia Gwendolyn Hooper przybywa na wyspę, aby wieść szczęśliwe życie na plantacji razem z świeżym mężem, Laurencem. Jest pełna obaw a także tęsknoty za rodzinnym domem w Angli, na dodatek odkrywa zagadkowy grób dziecka, ubranka. Historia jest opowiedziana z jej punktu widzenia.Najsilniejszą stroną książki są barwne opisy otaczającej plantację przyrody, roślin a także zwierząt znajdujących się na wyspie. Dzięki nim przeniosłam się w okresie na wyspę, na której losy się akcja. Dinah Jefferies opowiada nam o tym, jak życie może stać się udręką przez skrywany sekret, ciągle obecny w myślach dziewczyny, nie pozwalający spać, myśleć, zwyczajnie funkcjonować. Pokazuje, jakiego spustoszenia może dokonać poczucie winy, kiedy nie można podzielić się z nikim tym, co się czuje.Kreacje bohaterów są bardzo wiarygodne, najbardziej spodobała mi się Naveena - służąca Hooperów, która poświęciła rodzinie całe własne życie. Opowieść jest podzielona na cztery części, każda z nich to kilkuletni skok w czasie.Muszę też pochwalić wydanie - okładka oczarowała mnie od pierwszego spojrzenia, najładniejszy jest element nieba, który zawiera w sobie wszystkie moje ulubione kolory! Ponadto wydanie jest o centymetr szersze i wyższe od tradycyjnych, dzięki czemu książkę czytało się bardzo przyjemnie. Wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie mogłam się od niej oderwać. Niestety, ma też kilka wad, o których nie sposób nie wspomnieć. Znalazłam literówki w imieniu głównej bohaterki, brakującą kropkę czy spację. Też niektóre z dialogów pomiędzy Gwen a jej mężem wydawały mi się trochę sztuczne.Żona plantatora herbaty to doskonała pozycja na wakacje - na leżak, plażę, czy urlopowy odpoczynek w domu. Przenosi nas na malowniczą wyspę w pierwszej połowie XX wieku, a także pozwala towarzyszyć Gwen, która stara się, ponieważ jej tajemnica nigdy nie wyszedł na jaw, a także usiłuje odkryć tajemnicę własnego męża. Mowa jest bardzo przyjemny, ta lekka opowieść historyczna spodoba się każdej kobiecie. Ocenię ją wysoko, bo pomijając wady o których wspomniałam, historia Gwen porwała mnie.
Cejlon, lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku.Dziewiętnastoletnia Gwen Hooper przypływa na Cejlon, by zamieszkać z mężem na plantacji herbaty, którą jego rodzina prowadzi od pokoleń. Jest zakochana i zachwycona świeżym życiem na egzotycznej wyspie. Jednak Laurence, małomówny i zapracowany, nie poświęca żonie dużo czasu. Podczas samotnych dni w posiadłości Gwen natrafia na ślady zagadkowej przeszłości: ubranka dzidziusia w skrzyni, zamknięte drzwi, zarośnięty grób w ogrodzie. Laurence nie chce z nią rozmawiać o rodzinnych sekretach. Gwen nie wie, że sama już wkrótce będzie musiała ukrywać swoją tajemnicę.Nie zdradzę Wam niczego, co dotyczy fabuły, bo uważam, że ta historia jest tak wspaniała, że trzeba ja poznać na swoją rękę. ;)Główna bohaterka to wyjątkowo silna, energiczna osobowość, która mimo własnego młodego wieku musi sprostać wyzwaniom, jakie rzuca jej życie. Młoda dziewczyna nie boi się żadnego ryzyka. Przede wszystkim Gwen daje się lubić, jest ciepłą osobowością, która zachęca czytelnika do dalszego zgłębiania lektury. Jej mąż Laurence różni się od niej. Ma za sobą już jedno małżeństwo, dzięki któremu posiada olbrzymi bagaż doświadczeń. Mimo tego, że jest wiele starszy od własnej drugiej żony, wykazuje się wyrozumiałością i troskliwością. Gwen i Laurence to zdecydowanie kochające się małżeństwo! Lecz czy tak będzie do samego końca? Tego musicie przekonać się sami. Opowieść wprowadza czytelnika w niesamowity klimat! Tego po prostu nie da się nie odczuć. Plantacje herbaty, jezioro, dzięki zwierzęta, Cejlon… Jest to krajobraz niezwykły dla nas – ludzi mieszkających w kompletnie innych warunkach klimatycznych. Prócz tego wspaniałego miejsca, możemy również zapoznać się z paroma zdarzeniami i ciekawostkami historycznymi. Autorka doskonale ukazuje codzienne życie ludzi pracujących na plantacjach a także zamożnych właścicieli ziemskich. Różnica pomiędzy ludźmi jest ogromna, nie tylko ze względu na stan majątkowy. Mamy tutaj do czynienia z odmiennym językiem, kulturą, kolorem skóry i kłopotami związanymi z różnicą zdań. Co więcej, przedstawione wydarzenia są jak najbardziej prawdziwe! Autorka, zafascynowana historią Sri Lanki, postanowiła podzielić się wrażeniami z większym gronem odbiorców. I rzeczywiście, jest się czym zachwycać. Pomijając to, że historia jest oparta na faktach, że jest to opowieść historyczna, trzeba pochwalić autorkę za idealny styl pisania. Nie jest wyszukany, lecz dobrany został w taki sposób, aby nie zniechęcać odbiorców do czytania powieści historycznych. Fabuła jest nie tylko wciągająca i tajemnicza, ale także wyjątkowo wzruszająca. Przyznam się, że ostatnie strony wycisnęły ze mnie morze łez. Już dawno się tak nie popłakałam przy książce! Tajemnice, intrygi i codzienne życie zostały tak nieźle przedstawione, że nie będziecie mogli oderwać się od tej powieści. Zdecydowanie zalecam i sama jeszcze kiedyś do niej wrócę. ;)