Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Reporterska opowiadanie o tajemnicy żydowskiego miasteczka.Miejscowość jakich w Polsce wiele. Mord na żydowskich sąsiadach. Tajemnica, której po dzisiaj dzień nie może poznać nikt obcy. Co losy się z ludźmi, którzy zamykają się przed światem zewnętrznym? To nie jest następna książka ebook o pogromach. To nie jest próba szukania winnego. To opowiadanie o mechanizmach pamięci małego miasteczka, której udziałem staje się eksterminacja Żydów.Klimontów, niewielka miejscowości w okolicach Sandomierza, w okresie okupacji jest świadkiem wielu okrutnych scen. Lecz na tym nie koniec, zaraz po wojnie dochodzi do zdarzeń, które zostawiają piętno na Polakach. Po wielu latach, kiedy wszystkim wydaje się, że prawdę zatarł czas – wracamy do miasteczka. Odwiedzamy mieszkańców, którzy zajęli domy swych zamierzchłych sąsiadów i pragniemy wysłuchać prawdy o tamtych zdarzeniach. Tylko czy da się przerwać to milczenie?
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zmiłuj się nad nami |
Autor: | Nowak-Arczewski Andrzej |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
W jednej z piosenek śpiewanych przez Geppert są słowa: „Tych miasteczek nie ma już Okrył niepamięci kurz Te uliczki, lisie czapy, kupców rój Płotek z kozą żywicielką Krawca Szmula z brodą olbrzymią Co jak nikt umiał szyć ślubny strój (…) niepamięci kurz Warto, aby jakiś wiatr nareszcie zwiał Warto pięścią w stół uderzyć Czarną prawdę tak odmierzyć Jak ten Szmul, gdy na frak miarę brał” Takie miasteczko, jego przeszłość, mieszkańcy, topografia, bolączki są bohaterami dokumentalnej książki „Zmiłuj się ponad nami” Andrzeja Nowaka-Arczewskiego. Dzięki autorowi przenosimy się do Klimontowa – miejscowości przed wojną zamieszkałej w dużej większości przez Żydów, w którym Polacy byli jedyni namiastką. To miejsce, w którym spotkały się wszelkie wiatry historii: okupacja, nazizm, Holocaust, partyzantka, nacjonalizm i w tym chaosie ciężko było wyłapać jednostki dobre i złe. Klimontów to miejsce, w którym historia stale jest żywa – mało kto chce mówić o szpiclach, donosicielach, sprzedawczykach, masowych mordach, egzekucjach, okrucieństwie nazistów i sąsiadów. To miasteczko, w którym historia krzyczeć chce sama za siebie – ponieważ żywi mówią o niej niechętnie, a zmowa milczenia wydaje się być oczywista. Klimontów to miejsce, którego mieszkańcy doświadczyli okrucieństwa podczas wojny i po niej, zadawali je okupanci, sąsiedzi, samozwańcze jednostki partyzanckie – jakby wybuch wojny i chaos po jej zakończeniu odblokował falę nienawiści, rządzę mordu i potrzebę zemsty. Klimontów stale wydaje się być „(…) miejscem mrocznym i pełnym niedomówień. Miejscem, w którym krew wypływa z domów, placów, spływa uliczkami” – s.8. A ostateczne okazuje się, że „Historia Klimontowa to opowiadanie o tych, którzy od nas odeszli na zawsze” (s. 46), ponieważ po wojnie została jedynie garstka rdzennych mieszkańców. W „Zmiłuj się ponad nami” co rusz możemy przeczytać słowa typu: „To nie antysemityzm, nie względy polityczne, nacjonalistyczne, a rabunkowo-materiale decydowały o ludzkich zachowaniach. Najgorsze, że zginęli konkretni ludzie, z konkretnego narodu. Doszło do mordu. Przykro, że to się stało w Klimontowie. Lecz to jest fakt” (s. 39). A wcześniej: „Ludzie wytropili ją jak psy. Gonili, strzelali. Uciekła w pole. Zaczęło się polowanie na kilkunastoletnią dziewczynkę. Nagonka jak na zwierzynę łowną. Zginęła w pobliżu drogi. To było już po wysiedleniu, wiosną czterdziestego trzeciego roku. A mogła przeżyć” (s.23). Czas narracji książki Nowaka-Arczewskiego jest dwutorowy: z jednej strony mamy teraźniejszość, współczesny Klimontów, jego mieszkańców, rytm życia miasteczka, obecną topografię, poznajemy uwagi autora na temat tego, co teraz można tam zobaczyć, a z drugiej strony jest wyłaniająca się z opowieści najstarszych przeszłość, którą tworzą przedwojenni i wojenni mieszkańcy a także ich losy. Opowieści te są chaotyczne, rwane, pełne subiektywnych interpretacji, wątków pobocznych, odchodzenia od głównego tematu, by po paru uwagach do niego powrócić (jak do zdarzeń na Sandomierskiej). „Zmiłuj się ponad nami” nie uszlachetnia, lecz jest pozycją ważną. Nie ma w niej nic pięknego, wysublimowanego – to brutalny opis praktykowanego antysemityzmu: w wykonaniu Niemców i Polaków. Lecz dzięki takim ebookom można usłyszeć głos tych, którzy przedwcześnie musieli umilknąć. Po takie książki należy sięgać.
Takich miejscowości jak Klimotów w Polsce jest wiele. Ta mała wioska w okolicach Sandomierza, na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Spokojna, położona w ciszy, mająca własną tradycję i historię. Jednak to niepozorne miejsce spłynęło krwią zamordowanych Żydów w okresie II wojny światowej i tuż po niej. Wydaje się, że było to lata temu – jednak w takich małych społecznościach widmo tamtych zdarzeń jest stale obecne. Ludzie spoglądali na to, jak sąsiad wydaje sąsiada, słyszeli strzały, widzieli ciała własnych kolegów na ulicach – pomimo, że wojna dobiegła końca. Zamiast świętować to, że tak niewielu Żydom udało się przeżyć – mordowali ich z zimną krwią obwiniając ich za całe zło, które spotkało tamte okolice. Nie po raz pierwszy, historia udowadnia, że wrogiem nie był tylko inny naród, lecz również ludzie, którzy żyli przez lata obok. Mieszkańcy nie chcą o tym mówić. Jedna z maturzystek postanowiła odkopać stare archiwa i omówić to, co zdarzyło się w jej okolicach. Szukając materiałów napotkała mur ludzkich uprzedzeń. Starsi nie chcą o tym mówić, wiedząc, że wraz z nimi przeminie pamięć o tych morderstwach, o rzeźi. Młoda kobieta nie dała jednak za wygraną i poświęcając mnóstwo czasu i energii opisała ówczesną rzeczywistość – to dzięki jej pracy stało się głośniej o tym rejonie i twórca postanowił zgłębić temat bardziej i poruszyć na ogólnopolskim forum tą publikacją. Czytając to, co reporter zdołał wyciągnąć na światło dziennie, niejednokrotnie miałam ciarki. To niewiarygodne jak daleko człowiek jest w stanie się posunąć. Argumenty, jakie padały z ust osób prześladujących Żydów są nieprawdopodobne. Nie mogę uwierzyć, że Ci ludzie naprawdę uważali to za coś dobrego, słusznego, jedyne wyjście. Choć to niechlubna karta historii, to jednak ważna. Dobrze, że są ludzie, którzy chcą o tym mówić, o tym pamiętać i nie boją się, że nie będzie to nieźle wyglądało na tle hasła jedności narodu polskiego. Każdy naród ma coś na swoim sumieniu, my również. Nie ma sensu udawać, że jesteśmy nieskazitelni,a całe zło, które działo się po wojnie to wina ustroju i komunistów. Czasem nie ma winnych. Tylko ci, co znają historię, mogą zapobiec jej powtarzaniu. Mam nadzieję, że to, co omawia ta książka ebook już nigdy więcej nie będzie miało miejsca. Nigdzie. Nigdy.
Klimontów to miejsce, w którym echo wojny nigdy nie ustanie i nie da o sobie zapomnieć. Arczewski usiłuje przedstawić nam kilka wspomnień i obrazów ze świata, który naznaczony został wojenną przeszłością. Tej przeszłości nie można zignorować, zapomnieć, zepchnąć na dalszy plan. Nie prosto jest też przejść ponad nią do porządku dziennego, dlatego, że wydarzenia, mimo upływającego czasu, stale są żywe w umysłach mieszkańców miasta. Niczym ciernie ranią ich serca, niczym upiory z dzieciństwa zalegają w umyśle. „Okrutne sceny wydostają się tutaj z każdego kąta. Wychodzą na wierzch skrywane skrzętnie tajemnice. Nie dają spokoju, burzą utarty rytm życia, niepokoją, skłócają, irytują”. Ta książka ebook to zestaw elementów niebanalnie ułożonych. To układanka, w której brakuje elementów. Zbiór puzzli, w których pojedyncze pogubiły się, zniszczyły, w dziwaczny sposób przestały pasować. Nie ma powodów, by doszukiwać się w niej sensu, logiki, pełnego wyjaśnienia faktów, ponieważ wydarzeń, które zdeterminowały życie mieszkańców Klimontowa nie można w żaden sensowny sposób usprawiedliwić czy wyjaśnić. Arczewski cierpliwie usiłuje uporządkować uzyskaną wiedzę, zabierając nas w podróż do świata wypełnionego smutkiem, melancholią, zbrodnią. Rozpytuje mieszkańców Klimontowa, z premedytacją docierając do zakamarków duszy i głębin umysłu. Choć może wcale nie trzeba szukać tak daleko? Niektórzy nie chcą z nim rozmawiać, wolą dusić w sobie żale, poczucie niesprawiedliwości, wyrządzone krzywdy. Inni chętnie dzielą się wspomnieniami, opowiadając o zasłyszanych historiach czy wydarzeniach, których świadkami się stali. I nie, nie muszą wcale szukać w pamięci. Mimo upływu lat wszystko jest żywe i rozpalone, przypomina niezagojone rany i blizny wypalone na skórze ludzkim okrucieństwem. „W Klimontowie ciągle mówią o zamierzchłych sąsiadach, lecz jakby wstydliwie, na ucho, w zaufaniu”. Nie czyta się łatwo. Nie czyta się szybko. Ta lektura boli, wywiera nacisk, zmusza do refleksji i obcowania z faktami. Nie pozwala zostać obojętnym. Nie umożliwia zrozumienia. Wwierca się w psychikę, napiera na nas przeszłością i zmienia teraźniejszość. Prawda nie wyzwala. Realizm nie oczyszcza. A spowiedź nie przynosi odpuszczenia win. To w znacznej mierze opowiadanie o nas, Polakach. O tym, jacy potrafimy i możemy być. O lojalności, przyjaźni, wrażliwości na okrucieństwo i chęci niesienia pomocy. Nie znaczy to jednak, że brakuje w niej mroku, zawiści, zdrady, krzywdy. Można by spróbować je wytłumaczyć. Zastanawiać się, skąd tyle zawiści i agresji. Lecz nie można zrozumieć tego, czego nie przeżyło się na swojej skórze. Tej książki nie można jednoznacznie ocenić, podobnie jak wydarzeń, które naznaczyły przeszłość. To piękne, choć smutne świadectwo wiecznie żywej historii. Nieźle się jednak stało, że Arczewski podjął próbę wyciągnięcia na światło dzienne drzemiących w mieszkańcach upiorów i że pokazał, iż po wielu latach ludzie stale pamiętają. Nie cofniemy czasu, nie zadośćuczynimy, możemy tylko pamiętać i przekazywać info dalej. I wracać do książkowych zdjęć, pamiętając uwiecznionych na fotografiach ludzi. Moim zdaniem warto.
"Okrutne sceny wydostają się tutaj z każdego kąta. Wychodzą na wierzch skrywane skrzętnie tajemnice. Nie dają spokoju, burzą utarty rytm życia, niepokoją, skłócają, irytują." Andrzej Nowak-Arczewski dzięki reportażom ocala od zapomnienia dramatyczne dzieje klimontowskiej żydowskiej społeczności. Przybliża czytelnikom migawki wspomnień odchodzących już świadków tragicznych zdarzeń z drugiej wojny światowej i tuż po jej zakończeniu. Ciężko się czyta o zagładzie narodów, mieszkańców, sąsiadów, znajomych, przyjaciół, kumpli z jednej klasy. Dużo informacji stale owiewa tajemnica, niektóre bezpowrotnie zostały utracone, a inne jedynie w szczątkowej formie i w bojaźliwym tonie wydostają się na powierzchnię prawdy. Unikanie rozmów, skrywanie faktów, niedociekanie w obawie przed szykanami, które stale tlą się w niektórych ludziach, potrafią poróżnić, wystawić na społeczny ostracyzm. Przebija niechęć, dyskomfort przed rozmowami na bolesne tematy, swoista zmowa milczenia, zarówno kiedyś, jak i teraz. Niewiele daje się ustalić, nierzadko same domysły i przypuszczenia bez możliwości potwierdzenia. Tylko nieliczni decydują się na rozliczenie z dojmującą, wstydliwą i ciążącą na sumieniu przeszłością, rozrachunek będący jedyną drogą oczyszczenia. Mordy dokonywane przez niemieckich okupantów na Żydach w Klimontowie, ich skala, brutalność i okrucieństwo, zabijanie dorosłych, nie oszczędzanie dziewczyn w ciąży, dzieci i kalek. Zabieranie przez żandarmów młodych Żydówek do niemieckich domów publicznych. Brzydkie karty polskiego społeczeństwa, donosicielstwo, zajmowanie budynków i mienia eksterminowanych Żydów, lecz i sami żydowscy współbracia wydawali siebie nawzajem. Też cudowne karty świadczące o człowieczeństwie, jak udzielanie pomocy, dawanie schronienia, ukrywanie, przynoszenie wody i jedzenia, choć groziły za to śmiertelne sankcje, likwidacja całych polskich rodzin. Klimontowskie piekło, niejednoznaczne, zawiłe, z jednej strony ucieczka wsi przed okrutną przeszłością, a z drugiej strony odkrywane śladów pozostałości po zamierzchłych jej mieszkańcach. Twórca przybliża tę przejmującą historię, wyzwalającą dużo emocji i refleksji towarzyszących jeszcze długo po przeczytaniu reportaży. Nic tak nie przemawia do fantazji czytelnika, jak ukazanie elementów losów indywidualnych ludzi, strzępki pojedynczych opowieści, widziane, zasłyszane, przekazywane z ust do ust, mimo upływających dziesiątków lat. Bolesne rany wioski stale o sobie dają znać, nie pozwalają zapomnieć o tym, co się zdarzyło, przerwaniu tysięcy ludzkich żyć, przerażającym poczuciu bezsilności, także wyrzutach sumienia. Nie nam szukać pojedynczych winnych, oceniać, oskarżać, ale utrwalając przeszłość okazujemy szacunek i pamięć tym, którym w imię chorych idei odebrano nie tylko majątki, lecz przede wszystkim to, co mieli najcenniejsze, ludzkie życie. bookendorfina.pl