Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
W małym, klimatycznym miasteczku na południu Polski w ciągu ostatniego ćwierćwiecza kilkanaście dziewczyn popełnia samobójstwo, podrzynając sobie gardła. Okoliczności samobójczych aktów wykluczają udział osób trzecich, dlatego policja nie ma żadnych podstaw do wszczęcia śledztw. Zbieżność faktów nie daje jednak spokoju dziennikarce lokalnego pisma. Magda namawia w końcu byłego policjanta, którego małżonka też odebrała sobie życie, żeby wspólnie spróbowali wyjaśnić zagadkę. Gdy w podobny sposób ginie małżonka burmistrza, oboje są przekonani, że za tymi dramatami stoi coś albo ktoś, kto skłania dziewczyny do tak drastycznego samobójstwa.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zła krew |
Autor: | Bilski Max |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwa Videograf S.A. |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Z Maxem miałam do czynienia tylko raz i to już jakiś czas temu. Czytałam jego pierwszą opowieść pt. "Hotel w Lizbonie", która otwierała cykl Podróże ze śmiercią. Książka ebook była kryminałem z fajna nutą komiki. Połączenie to robiło na prawdę interesujące wrażenie, a dzięki temu pozycja czytała się bardzo dynamicznie i przyjemnie. Gdy dowiedziałam się, ze Bilski zmienia styl na mocniejszy nie wahałam się z nim zapoznać. W końcu thriller to coś co kocham, więc jak mogła bym sobie darować przeczytanie książki z tego gatunku? Wraz z autorem przenosimy się do miasta na południu Polski. A dokładniej do Raciborza. To tam a także w niewielkiej odległości od tego miasteczka na przestrzeni ćwierćwiecza samobójstwo popełnia aż trzynaście kobiet. Dwie z nich zabijają się w przeciągu paru dni. Jedna z nich to małżonka burmistrza. Młoda dziennikarka ma własną teorię na temat samobójstw, ponieważ choć udział osób trzecich jest wykluczony to dużo rzeczy się nie zgadza. Namawia, więc ona do współpracy w rozwiązaniu zagadki emerytowanego policjanta, którego małżonka dużo lat temu też się zabiła. Pewnie nie było by w tym nic aż tak dziwacznego gdyby nie fakt, że zbrodnie są nieprawdopodobnie krwawe, a sposób odebrania sobie życia zupełnie nie pasujący do kobiet. W jaki sposób to robią? Podcinając sobie gardła. Do ekipy, która usiłuje rozwiązać zagadkę zostaje wplątany także młody policjant, który właśnie wrócił z wakacji i trafia w sam środek tej krwawej masakry. W ten sposób dwaj policjanci - jeden czynny, drugi w spoczynku - a także młoda reporterka zaczynają wydawało by się intrygujące śledztwo i przygodę własnego życia. Emeryt wciąga w to wszystko także własnego kolegę - profilera. Prawdopodobnie nikt, a już w szczególności oni nie pomyśleli by co ich będzie czekać. Osobą, która też nie wierzy w samobójstwo jest burmistrz, który też szuka i usiłuje pomóc grupie "detektywów". W pomiędzy okresie w tle tej historii poznajemy Dzidka. Bezdomnego, który mieszka w leśniczówce. Uznany za znachora i zielarza pomaga leczyć osoby, które odważą się do niego przyjść. Co tak na prawdę losy się w Raciborzu? Co z tym wszystkim wspólnego ma staruszek z leśniczówki? Co odkryje drużyna samozwańczych detektywów? Czy faktycznie w mieście dochodzi do czegoś więcej niż samowolne samobójstwa wśród kobiet? Oprócz zmiany gatunku Max zafundował na także zmianę stylu. Czy na lepsze czy na gorsze to już zależy od czytelnika. Ja nie potrafiłam odnaleźć się w tym iż narratorem był sam autor. Powodowało to, że nie umiałam się wczuć w historię. To tak jak by co jakiś czas ktoś wylewał na mnie wiadro zimnej wody i musiałam się otrząsać by znów wejść w głąb świata z powieści. Choć sama pozycja znowu okazuje się być lekka i momentami zabawna to zawiera ona fragmenty grozy co różni ją od tej pierwszej, którą miałam okazję poznać. Jednak w dalszym ciągu pozostaję wielbicielką Bilskiego i zdecydowanie będę sięgać po kolejne jego książki no i mam w planach nadrobić te poprzednie. Kiedy już zapozna i przywyknie się do pióra autora to wrażenia na pewno będą pozytywne. Zachęcam do sięgnięcia i przeczytania powieści Maxa. Więcej na: www.swiatmiedzystronami.blogspot.com
Zło jest wszędzie, człowiek przed nim nie ucieknie, chociaż może próbować zejść mu z drogi albo zwrócić jego uwagę na kogoś innego zamiast na siebie. Czasem sami rzucamy mu wyzwanie, a czasem stajemy się niczego nie spodziewającymi się ofiarami. Czy da się spojrzeć mu w twarz i nie utracić tego co najważniejsze?Nakonieczny nie myśli zbytnio o przyszłości i przeszłości, wystarczająco absorbuje go teraźniejszość, tego co było nie zmieni już, a co będzie to się zobaczy. Trochę tęskni za spokojem, lecz ten jakoś omija go łukiem, nawet bardzo szerokim. Ostatnie zlecenie zbytnio nie wyróżniało się spośród wcześniejszych, lecz niestety skutki miała dość bolesne. Świeża oferta zawodowa przychodzi w momencie jak najbardziej odpowiednim, chociaż wiążę się ze ścieżką, z której Nakonieczny zszedł dawno temu. Czy będzie w stanie podołać nowemu zadaniu? Kopalnia kojarzy się z wieloma sprawami, ale morderstwo w ogóle nie przychodzi nikomu na myśl w jej kontekście. Jednak śmierć Franciszki Kulok właśnie miała miejsce w pod ziemią, w górniczym wyrobisku, po prostu na dole. Sprawca pozostaje nieznany i co więcej atakuje znowu, policja nie ma niemal żadnych tropów, dochodzenie nie posuwa się do przodu, a górnicza brać nie zamierza być cicho gdy ktoś morduje ludzi z ich otoczenia. Nakonieczny zna kopalnianą rzeczywistość, chociaż nie jest jej częścią wie jak poruszać się w niej, a to może pomóc w dochodzeniu. Dzień po dniu zaczyna zagłębiać się w labirynt słabo oświetlonych chodników, którymi poruszał się morderca. Dawno pogrzebana przeszłość daje o sobie znać, podobnie jak zmęczenie, lecz nie czas by poddać się jednemu albo drugiemu. Czy nieużywane od lat umiejętności wystarczą by rozwiązać kryminalną zagadkę? Dół rządzi się własnymi prawami, za błędy w końcu trzeba zapłacić i nie da się od tego uciec. Niepokojący i mroczny, zło nie jest w nim dodatkiem, ale pierwszoplanowym bohaterem obecnym zawsze i wszędzie, niewidoczne, lecz odczuwalne. Wojciech Bauer połączył w "Porze chudych myszy" pierwszorzędny kryminał noir z powieścią grozy, wręcz o gotyckich cechach. Zamiast zagadkowych murów jakiegoś dworu albo rezydencji jest kopalnia, równie niedostępna dla obcych i niechętnie zdradzająca im swe sekrety. Przyszłość postaci jest wyznaczana przez przeszłość naznaczoną błędami i teraźniejszość, też nie wolną od nich, kryminalna zagadka stanowi tło dla rozliczenia się z dokonanymi wyborami a także stawianiem czoła temu co przyniosły. Główny bohater wydaje się początkowo raczej antybohaterem, jednakże to właśnie on - przegrywający kolejną rozgrywkę z przeznaczeniem jest jedynym, który może podołać zagadce kryminalnej jaka wymaga od niego powrotu do początków. Gdzieś tam pod ziemią jest do odnalezienia odpowiedź na mordercze zapytanie - kto zabija, chociaż być może będzie ona całkiem inna niż ktokolwiek spodziewałby się. Stare górnicze chodniki skrywają nie tylko niepotrzebne nikomu narzędzia, lecz także coś co żyło w nich od zawsze i zawsze będzie ich częścią składową, czasem pokazujące intruzom co grozi gdy narusza się odwieczny mrok. Zresztą powierzchnia też nie jest bezpieczna, tutaj także trzeba mieć się na baczności, światło dnia jest zwodnicze i starczy jeden krok by z myśliwego stać się ofiarą. "Pora chudych myszy" odkrywa mroczny obraz podzielony na górę i dół, oba niezbyt przyjazne dla człowieka, ale w tym drugim panuje przynajmniej pierwotna sprawiedliwość, chociaż ślepa i bezlitosna. Zło nie zawsze musi pokazać własną twarz, starczy by człowiek poczuł jego obecność, a strach zawładnie ludzkim umysłem bezpowrotnie.
Przeczytałem wcześniej dwa kryminały Maxa Bilskiego i od początku czuję tu pewną nowość i lekkość pióra. Twórca nie sili się na literackie wygibasy i maksymalne komplikowanie wątków, nie ma komisarzy obarczonych furą własnych swoich problemów, tylko wartka, nieobciążona niepotrzebnymi dywagacjami i analizami akcja. Po prostu niezła rozrywka. Gatunek w Złej krwii jest trochę niełatwy do określenia, lecz nie ma to znaczenia. Kiedy zaczynasz czytać, pragniesz to robić dalej. Zalecam z czystym sumieniem.
Max Bilski to twórca młody stażem, a jednak już słynny i ceniony. Ledwie rok jak zadebiutował na rynku, a wystarczyło by zaprezentował czytelnikom trzy tomy „Podróży ze śmiercią”, zapowiedział kolejne, a w międzyczasie popełnił to oto dzieło, „Złą krew”, odchodząc od kryminału w kierunku thrillera ocierającego się czasami o horror.Niewielka mieścina staje się scenerią tragedii, która wstrząsa społecznością. Samobójstwo młodej, pięknej kobiety, Katarzyny Dunaj, sprawia, że aspirant Adam Zieliński, który ledwie zdążył wypocząć na spóźnionych wakacjach, trafia w sam środek krwawej łaźni. Że dziewczyna popełniła samobójstwo, nie ma najmniejszych wątpliwości, udział osób trzecich zostaje wykluczony, lecz dużo rzeczy się nie zgadza. Samobójstwo dziewczyny jest wyjątkowo brutalne, lecz co dziwniejsze w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat kilkanaście innych przedstawicielek płci pięknej odebrało sobie życie w taki właśnie sposób. Co je łączyło? Dlaczego wybrały taką metodę? I czemu tak naprawdę umarły? Zapytania te nie dają spokoju lokalnej dziennikarce, Magdzie, która do pomocy namawia byłego policjanta, którego małżonka była wśród ofiar. Do czego doprowadzi ich to śledztwo?Temat znajomy, słynne treści, lecz Bilskiemu udało się to ująć w przyjemny i interesujący sposób. Ponieważ tak to już z thrillerami jest, wiemy, że jest ofiara i że jest morderca, a mordercę tego ściągają jacyś dobrzy bohaterowie, z którymi możemy się mniej albo bardziej identyfikować (a przynajmniej z nimi sympatyzować), a jednak stale interesuje nas kto zabija i dlaczego. Jak autorowi uda się spleść wątki i na jaki pomysł rozwiązania całej akcji wpadł, że zechciał się nim z nami podzielić. Bilski własny pomysł znalazł, nie zdradzę oczywiście jaki, lecz logiczny dla całości. I sprawiający zarazem, że thriller przecież, jaki staje się udziałem naszych bohaterów, czasem zbliża się miło do estetyki horroru.Styl, jakim operuje w powieści, jest stylem lekkim i przyjemnym, odpowiednio krwawym i humorystycznym, kiedy trzeba, choć zarazem stylem, do którego trzeba przywyknąć. Starczy jednak kilka stron na obycie się z piórem Maxa i zostaje już tylko przyjemność z lektury dla wszystkich, lubiących mocne wrażenia.Efekt finalny jest naprawdę udany i wart polecenia. Fajna treść skryta pod znakomitą okładką mojego ulubionego polskiego ilustratora, Dariusza Kocurka. Całość, która intryguje i zachęca do śledzenia kariery Bilskiego. Lubicie powieści z dreszczykiem, sięgnijcie więc, ponieważ warto.