Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Najczęściej nagradzana opowieść Muñoza Moliny."Nasza przyjaźń była doraźna, nocna, oparta raczej na zbliżonych upodobaniach alkoholowych – piwo, białe wino, angielski dżin, burbon – niż na bezwstydzie jakichkolwiek wynurzeń, w jakie nigdy, no, może niemal nigdy nie zdarzało nam się popaść. Jako pijacy ze dużym stażem obaj nie wierzyliśmy zbytnio w przesadną euforię i przyjaźń niesione przez alkohol i noc. Tylko raz, ponad ranem, pod wpływem czterech nieroztropnych wytrawnych martini Biralbo opowiedział mi o własnej miłości do kobiety niemal mi nieznanej – Lukrecji – i o ich wspólnej podróży, z której właśnie powrócił. Obaj wypiliśmy zbyt wiele tamtej nocy. Następnego dnia, kiedy wstałem, okazało się, że wprawdzie nie mam kaca, lecz ciągle jestem pijany, i że zapomniałem wszystko, co mi opowiedział. Pamiętałem jedynie nazwę miasta, w którym ta – tak gwałtownie rozpoczęta i zakończona - podróż miała dobiec kresu: Lizbona".
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zima w Lizbonie |
Autor: | Molina Antonio Munoz |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Dom Wydawniczy Rebis |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Bohaterów tej kryminalnej powieści poznajemy w Madrycie, w klubie nocnym „Metropolitano”, gdzie występuje grupa Giacomo Dolphin Trio. Narrator spotyka tam Biralba po kilkuletniej przerwie, i to spotkanie jest niejako inspiracją do opowiedzenia historii muzyka. Historii, w której prócz jazzu dużą rolę odegrała nieszczęśliwa miłość. Pojawia się Lukrecja i już samo jej imię wydaje się trochę niesamowite, trochę wzbudzające strach, że na pewno będą z nią kłopoty. I po części są to uzasadnione obawy. Lukrecja i Biralbo zakochują się w sobie, mimo iż ona jest żoną innego, Malcolma, który zresztą na początku tej historii oszukał Biralba. Jednak to miłość tych dwojga kochanków, ukrywających się ze swoim uczuciem w hotelach na godziny, namieszała dużo w dalszym biegu opowiedzianej historii. W kolejnych rozdziałach Lukrecja i pianista co jakiś czas spotykają się w różnorakich miejscach, a także korespondują ze sobą, gdy Lukrecja i Malcolm wyjeżdżają do Berlina. Ta korespondencja również ma znaczenie dla rozwoju akcji, niespiesznej zresztą, aczkolwiek wciągającej. […]Co sprawiło, że Lukrecja odważyła się odejść od męża, wiedząc jednocześnie, że skazuje się na ciągłą ucieczkę i ukrywanie się przed nim i jego wspólnikami? To wtedy wraca na chwilę do San Sebastian i opowiada własną historię dawnemu kochankowi, którego uczucia do Lukrecji ożywają w jednej chwili. W wyniku różnorakich postanowień tych dwojga wraca temat Lizbony, już nie tylko w piosence. Lecz czy kochankowie docierają tam razem? Nie zdradzę, by nie psuć Wam lektury. Napiszę tylko, że o Lizbonie Biralbo opowiada tak, jakbyśmy oglądali stary czarno-biały film z niespieszną akcją, dobrą muzyką i idealnie kadrowanymi scenami. Trochę oddaje to okładka książki (mimo iż fotografia na niej jest współczesne). Nie padają żadne nazwy miejsc, mijanych ulic i placów poza Birmą. No właśnie, Birma w Lizbonie to coś, co również przeplata się od początku tej historii. W końcu wraz z Biralbem poznajemy to miejsce. Wówczas również dowiadujemy się, też razem z naszym jazzmanem, o pewnym cennym obrazie. Czy Lukrecja lub jej były mąż też mają z tym coś wspólnego? Nawet niezbyt uważna lektura pozwoli Wam odpowiedzieć na te pytania.Więcej (+ konkurs książkowy) na blogu http://my-lisbon-story.blogspot.com
Książka, która intryguje nie tylko okładką, lecz również i opowiedzianą historią. Portugalia, nieszczęśliwa miłość... i muzyka.Jest to opowiadanie o niełatwej relacji miedzy dziewczyną i mężczyzną.Wydają się sobie przeznaczeni. Ciężko znaleźć ludzi bardziej do siebie pasujących. Niestety okoliczności im nie sprzyjają. Ciagle są w niewłaściwym miejscu i czasie. Ulotne chwile szczęścia, to tylko wspomnienia, które powodują, że mimo przeciwności losu cały czas do siebie wracają. Wszystko to losy się na tle pięknej Portugalii, której krajobraz oddaje osamotnienie i tak sprzeczne emocje rządzące bohaterami. Podobny nastrój tworzy wszechobecna muzyka, której tylko pozornie nie da się usłyszeć. Historię poznajemy z relacji głównego bohatera, lecz również i świadka zdarzeń, obserwatora, ich przyjaciela.Autor prezentuje też urok męskiej przyjaźni. Widzimy, że nie trzeba tłumaczeń, wyjaśnień by sobie pomagać, wspierać się. Nie ma pretensji, pytań. Jest to co najwazniejsze- drugi człowiek bez względu na wszystko.Fabuła powieści toczy sie bardzo powoli, nieśpiesznie. Mimo, że nie brak w niej momentów bardziej emocjonujących , to jednak dominuje tu wszechobecny spokój. Jest to lektura dla tych, którzy delektują się samym faktem czytania. Każde zdanie jest dopieszczone i idealnie zbudowane.Nie jest to ksiazka dla każdego. Historia miłości nie jest klasycznym romansem. Jest to opowieść dla czytelników szukających czegoś innego. Czegoś co zabierze ich w świat gdzie miłość nie zawsze wystarczy, gdzie muzyka łączy, lecz również niszczy...a urok otaczającego świata nie zawsze daje pocieszenie.Polecam!!!!Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam!
Klasyka gatunku, podlana alkoholem, w oparach papierosowego dymu nuta dekadencji. W sam raz na jesień, byle nie przesadzić z wczuwaniem się w temat:)
Sceneria niczym z biało-czarnych kryminałów, gdzie pełno podejrzanych charakterów, a alkohol jest najlepszym przyjacielem. To opowiadanie o samotności, wszechogarniającej...ale również o wielkiej miłości, namiętnej, tragicznej, nieszczęśliwej, lecz obrazującej cudowne uczucie...Molina zabiera nas w jazzową podróż po nocnych lokalach Madrytu, San Sebastian i Lizbony. Jazz wręcz słyszymy podczas czytania. "Zima w Lizbonie" zachwyci każdego...prawie każdego...kto niespiesznie...
Znalazłem w tej książce pdf miłość, którą kiedyś przeżywałem i o której chciałem prawdopodobnie zapomnieć.Znalazłem w tej książce pdf samotność, z którą było mi tak nieźle i która, tak naprawdę, powoli odbierała mi życie.Znalazłem w taj książce pdf alkohol i muzykę, które, jak pamiętam, zawsze mi pomagały.To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem...muszę iść się napić... "...w Lizbonie podczas jednej nocy i zimowego świtu Biralbo nauczył się, że właśnie to jedyne zawsze ich łączyło, nie pożądanie czy wspomnienia, lecz uczucie opuszczenia, pewność, że ich przeznaczeniem jest samotność, pewność, której nie musiała nawet usprawiedliwiać nieszczęśliwa miłość" (Zima w Lizbonie)