Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Świat, w którym runęły zapory i miliony ludzi straciło życie w ciągu zaledwie paru dni. Strefa klęski żywiołowej, skażona na całe wieki, w której nie działają ani prawa natury, ani prawa ludzkie. Dawna Ukraina, rozerwana na części przez Zachodnią Konfederację i Rosyjskie Imperium. Więzienie dla opozycjonistów i kryminalistów, poligon niehumanitarnych eksperymentów na ludziach, punkt przerzutowy dla handlarzy bronią i narkotykami, pole potyczki pomiędzy specsłużbami różnorakich krajów, strefa buforowa pomiędzy Wschodem a Zachodem, chroniona przez wojska ONZ, pola minowe i tysiące kilometrów zapór z drutu kolczastego. Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu. Jedyny dom dzielnych ludzi, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia. Ziemia Niczyja.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ziemia niczyja |
Autor: | Waletow Jan |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów Sp. z o.o. |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Postapo... tuż za naszą wschodnią granicą. Nie wiedziałem szczerze mówiąc, czego się po tej książce pdf spodziewać. Wyglądała na jeszcze jeden przykład modnego w ostatnich latach. literackiego postapo, z, na to się zanosiło, domieszką patriotyczno-umoralniających aluzji do aktualnej sytuacji politycznej za naszą wschodnią granicą... I poniekąd coś w tym jest. Aluzje są wyczuwalne, są do wyłapania, jednak książce pdf to nie przeszkadza. Sama zaś wizja wyłaniająca się z tej książki... funkcjonuje na wyobraźnię. Główny bohater jest do tego na tyle antypatyczny i... cwany, że... no... całość po prostu ciekawi coraz bardziej z każdą kolejną stroną... i się jak najbardziej broni :) Wyobraźcie sobie katastrofę na Ukrainie, klęskę żywiołową która zmiotła z powierzchni ziemi tysiące istnień, a cały kraj uczyniła jałowym pustkowiem... Rozrywanym w dodatku na kawałki przez ościenne, polityczne twory... Kraj zamieszkany przez ofiary, zamierzchłych przyjaciół a obecnie wrogów, infiltrowany przez obce wywiady i kryminalistów wszelkiej maści, na dokładkę zamieszkany przez tych nielicznych ocalałych, dla których to stale Ojczyzna, za którą są w stanie oddać życie... Taki właśnie kraj przemierza główny bohater, antypatyczny i - delikatnie mówiąc - w ogóle nie budzący sympatii Michaił Siergiejew, były szpion, a obecnie... no właśnie, kto? Poszukiwacz swojego odkupienia? Wyrachowany najemnik w trakcie specyficznej misji? Zapytanie zaiste ciekawe, ale nie zdradzę na nie odpowiedzi. Warto je poznać samemu. Książka, choć nie sposób uniknąć w niej pewnych powtórzeń i, do pewnego stopnia, też powielania pomysłów innych twórców z nurtu postapo, jest w jakiś specyficzny sposób... najbliższa czytelnikowi. Nie wiem, być może wynika to z faktu umiejscowienia fabuły wydarzeń tak blisko naszych granic w świecie, który z racji wielu uwarunkowań (historycznych, politycznych) jest nam, Polakom, jednakowoż bliski... Tak, być może o to właśnie chodzi. Może również poniekąd chodzi o wizję bezkresnych ukraińskich stepów i miast zniszczonych katastrofą, która w trakcie paru raptem dni zmiotła z powierzchni ziemi tak wiele... Nie da się ukryć, to funkcjonuje na wyobraźnię. Nie ma co gadać dłużej - książkę wypada tylko i wyłącznie polecić. Co również niniejszym z olbrzymią przyjemnością czynię! :) Serdecznie dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki. Recenzja znajduje się także na moim blogu: http://cosnapolce.blogspot.com/2017/06/ziemia-niczyja-jan-waletow.html Zapraszam
Książka ebook bez zakończenia. Nie wiadomo co twórca chciał osiągnąć pisząc. W książce pdf jest dużo wątków i retrospekcji, lecz brak jest im spójności. Są odwołania do przeszłości głównego bohatera, lecz nie ma na końcu ich wspólnego mianownika. Generalnie po przeczytaniu czuje się niedosyt i irytację. Wygląda to tak, jakby autorowi nie chciało się dokończyć tematu.
Ziemia Niczyja Jana Waletowa to następna opowieść postapokaliptyczna od Fabrycznej Zony. Tym razem idąc tropem koloru okładki spodziewałam się jak w przypadku Lodowej cytadeli, przeszywającego mrozu i odrobiny śniegowych mutantów. Z zapałem przeczytałam blurb zamieszczony na końcu książki. Zaskoczona stwierdziłam, że uszu sobie nie odmrożę, lecz zapowiada się na fajne czytadło, a następny interesujący świat uchyla przede mną własne drzwi. "Świat, w którym runęły zapory i miliony ludzi straciło życie w ciągu zaledwie paru dni. Strefa klęski żywiołowej, skażona na całe wieki, w której nie działają ni prawa natury, ani prawa ludzkie. Dawna Ukraina, rozerwana na części przez Zachodnią Konfederację i Rosyjskie Imperium. Więzienie dla opozycjonistów i kryminalistów, poligon niehumanitarnych eksperymentów na ludziach, punkt przerzutowy dla handlarzy bronią i narkotykami, pole potyczki pomiędzy specsłużbami różnorakich krajów, strefa buforowa pomiędzy Wschodem a Zachodem, chroniona przez wojska ONZ, pola minowe i tysiące kilometrów zapór z drutu kolczastego. Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu. Jedyny dom dzielnych ludzi, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia. „Ziemia Niczyja”. I po kiego grzyba ja uchylałam te drzwi… W wielkim skrócie – książkę przemęczyłam. Niby akcji „po kokardki”, bohater skrojony całkiem przyzwoicie, a ja nie mogłam się przebić i gubiłam się jak dzidziuś we mgle. A wszystko przez to, że ten świat „po” to jakaś jedno duże nieporozumienie. Na śniadanie, obiad i kolację twórca postanawia bowiem zaserwować czytelnikom polityczne rozgrywki i machlojki władzy. Namiastką deseru jest zaś to, co powinno być sednem całej historii – zniszczony świat, w którym runęły zapory. Zdaję sobie sprawę, że Ziemia niczyja to początek całego uniwersum, lecz szczerze mówiąc nie wiem, czy będę chciała pokusić się na coś więcej.
Zabierając się za czytanie Ziemi niczyjej miałem z tyłu głowy, że Lodowa Cytadela, która również jest z niebieskiej serii Fabrycznej Zony, odbiegała trochę od stalkerskiego klimatu - wiem, że Kornew spisał oddzielnie cykle Ślepy, Śliski itd, czytałem je i mi się podobały, lecz do tej zony Lodowa Cytadela nie pasowała. Dlatego bardzo ucieszyłem się, gdy po pierwszym rozdziale już było wiadomo, że Ziemia Niczyja to inna bajka. Zalecam wielbicielom Fabrycznej Zony - starym i tym, którzy dopiero przygodę z nią zaczęli.
Ziemia Niczyja to następna opowieść postapokaliptyczna z serii Fabryczna Zona, a moje drugie spotkanie z tym cyklem. Jak więc prosto się domyślić, nie jestem specjalistką od postapo wydawanego przez Fabrykę Słów. Lecz przecież tego typu powieści nie są tylko dla znawców tematu. Książki są formą rozrywki i przyznaję, że dość przyjemnie (choć może „miło” to nie jest najlepsze słowo) spędziłam czas przenosząc się na Ziemie Niczyje. Oczywiście dopiero wtedy, gdy już się wgryzłam w opowiadaną historię, ponieważ z początku szło mi z oporami."Świat, w którym runęły zapory i miliony ludzi straciło życie w ciągu zaledwie paru dni. Strefa klęski żywiołowej skażona na całe wieki, w której nie działają ni prawa natury, ani prawa ludzkie. Dawna Ukraina, rozerwana na części przez Zachodnia Konfederację i Rosyjskie Imperium. Więzienie dla opozycjonistów i kryminalistów, poligon niehumanitarnych eksperymentów na ludziach, punkt przerzutowy dla handlarzy bronią i narkotykami, pole potyczki pomiędzy spec służbami różnorakich krajów, strefa buforowa pomiędzy Wschodem a Zachodem, chroniona przez wojska ONZ, pole minowe i tysiące kilometrów zapór z drutu kolczastego."Od powieści postapo oczekuję ciarek w niektórych częściach ciała i w tym przypadku też dostałam to, czego szukałam. Przede wszystkim jest ciekawie i nierzadko po plecach przebiegał mi dreszczyk emocji. Jest świat po apokalipsie. Świat wyniszczony, w którym, wydawać by się mogło, nie ma miejsca dla ludzi. Ludzie jednak są podobne do zwierząt, które potrafią się odnaleźć w różnych, nawet najgorszych sytuacjach. Niedobitki egzystują, próbując się dostosować do niesprzyjających warunków i przetrwać.Głównym bohaterem jest Michaił Siergiejew, który wraz z nastoletnim chłopcem Milczkiem przemierza wyniszczoną ziemię. Nie sposób polubić Michaiła. Jest cwany i wyrachowany, pod maską całkowitej obojętności skrywający własne dotychczasowe życie. Ich droga nie jest miła ani bezpieczna, stanowi wszak przestrzeń po Potopie, gdzie zapuszczają się tylko ci, którzy muszą. Prócz innych ocalałych, grożą im sfory psów albo zasadzki stworzone przez zdradliwą naturę.Ziemia Niczyja, nie należąca do nikogo, lecz jednocześnie przynależna wszystkim, którzy przetrwali. To miejsce, w którym towarzyszymy Michaiłowi i Milczkowi. Lecz także miejsce, gdzie działają gangi, odbywają się potyczki o władzę, gdzie szmugluje się narkotyki czy broń. Lubię takie książki, gdzie nigdzie nikomu się nie śpieszy; gdzie historia opowiadana jest niespiesznie. Ta opowieść taka jest, zresztą dokąd śpieszyć się, gdy praktycznie nic już nie ma. Gdzie to, co było, trafił szlag."Ile czasu potrzeba, by nowe pokolenie wyrosło na nieludzi? Czyżby aż tak mało? A najstraszniejsze jest to, że oni to sądzą za życie. Normalne, zwykłe życie. Nie znają innego. Wybacz mi, panie! I jej również wybacz. Ichneumon miał rację – nigdy nie trafimy do raju! Stąd prowadzi łatwa droga do piekła. Bez odpuszczenia grzechów, bez modlitwy. I ciało nigdy nie spocznie w poświęconej ziemi. Ile takich płytkich grobów jest na Ziemi Niczyjej, któż policzy? Wybacz jej, Boże! (…) Okaż miłosierdzie, Panie, dzieciakom i zwierzętom, dla nas o nic nie proszę. Nie jesteśmy dziećmi, a i zwierzątka są lepsze od nas."Czytałam kiedyś Łabędzi śpiew Roberta McCammona. To było moje pierwsze lub drugie spotkanie z literaturą postapokaliptyczną. Zaczarowała mnie ta dwutomowa, obszerna powieść. Dla mnie, niewprawnej czytelniczce gatunku, nie ma porównania. Opowieść McCammona była według mnie świetna, akcja nie leciała na złamanie karku podobnie jak u Waletowa, lecz opowiadanie była zdecydowanie ciekawsza. Skutki choroby popromiennej zmieniły oblicza większości osób, upodabniając ich do groteskowych i strasznych masek. W Ziemi Niczyjej nie ma takich anomalii. Prawdopodobnie mi trochę tego brakowało. U Stephena Kinga, w powieści Bastion, mamy do czynienia ze śmiertelnym wirusem. Tutaj śmierć może nas spotkać jedynie z rąk naszych pobratymców albo zdziczałych zwierząt.Jednak opowieść Waletowa zainteresowała mnie na tyle, że chętnie sięgnę po kolejną element Dzieci Kapiszcza. Kto wie, co Jan Waletow szykuje dla nas, czytelników w drugiej odsłonie. Niestety, nie mogę powiedzieć, że opowieść Waletowa czytało mi się łatwo. Kilkakrotnie ją odkładałam, by po chwili odpoczynku znów wziąć ją do ręki. Nie wiem czy Ziemia Niczyja spodoba się fanom prozy postapo, ponieważ jak napisałam wcześniej, dopiero zaczynam stawiać w niej pierwsze kroki. Myślę, że opowieść przypadnie do gustu takim osobom, jak ja, raczkującym w tym gatunku."Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia, Ziemia Niczyja." http://monweg.blogspot.com/2016/05/ziemia-niczyja-jan-waletow.html
„Ta zatruta, krwawiąca ziemia jest ojczyzną dla wielu, którzy przeżyli katastrofę. Ojczyzną, której są gotowi bronić do ostatniego tchu. Jedyny dom dzielnych ludzi, dawno umarłych dla całego pozostałego świata. Ich ziemia. Ziemia Niczyja”. - specjalnie przytoczyłem końcówkę opisu, gdyż doskonale oddaje ona charakter książki. Coś, gdzieś i po coś, jednak wszystko zostało zatracone po drodze. Czy tytułowe „Ziemie Niczyje” okażą się puste i bezlitosne nawet dla czytelników? Gdzie w tym wszystkim są mutanty, a także anomalie? Co tak naprawdę doprowadziło do wspomnianej katastrofy? Jeżeli chcecie się o tym przekonać, to zapraszam do lektury „Ziemi Niczyjej”. Jednym z najistotniejszych bohaterów jest tutaj Michaił Siergiejew, z którym przeżyjemy praktycznie większą element przygód. To wyrachowana osoba, która potrafi sobie radzić w życiu, nawet pomimo słusznego wieku. Po drodze zapoznamy się także z okresem jego dojrzewania, co jest kluczowe dla rozgrywających się wydarzeń. Prosty, tajemniczy, a także wyszkolony agent, który nie ma sobie równych. Nie polubiłem go, jednak w książce pdf jest to jedna z najsensowniejszych postaci. Brak szczęśliwego dzieciństwa a także życie zaplanowane przez dziadka widocznie odbiły się na jego zachowaniu, co czuje się podczas lektury. Z jednej strony ma to dużo plusów, dzięki temu udało mu się przeżyć największą katastrofę ludzkości. Pomimo szorstkości, okazuje on ludzkie uczucia, zarówno na Ziemiach niczyich, jak i w cywilizowanym świecie. Trudno go rozgryźć, co dodaje mu dodatkowego uroku. Prócz Michaiła Siergiejewa na naszej drodze napotkamy dużo postaci. Milczek, Rabbi, Placek, czy Wika, to tylko element z nich. Autorowi nie można odmówić różnorodności w ich toku myślenia. Każdy z nich posiada skomplikowaną osobowość, jednak odnoszą się one w cywilizowanym świecie, nijak mając się do prawdziwego miejsca akcji. Gdyby włożyć w ich kreację jeszcze trochę wysiłku, książka ebook zyskała by naprawdę wiele, a tak jest jedynie przeciętnie. Świat przedstawiony jest podzielony na dwie odmienne strefy. Cywilizowany świat, a także Ziemie niczyje. Między nimi widać olbrzymią przepaść. Od starego świata, któremu udało się przetrwać katastrofę, po strefę buforową, jakimi są właśnie opuszczone tereny. Ten drugi świat przykuł moją uwagę od razu, jednak po dłuższej chwili okazał się pusty, niewygodnie wręcz ograniczony. Brak w nim mutantów, jakichkolwiek anomalii, ciekawych miejsc, czegoś, co przyciągnie na dłuższą chwilę. Nie tego spodziewałem się po tym tytule. Historia przedstawiona na kartach tej książki jest łatwa jak budowa cepa. Brakuje tutaj czegoś pozytywnego. Twórca chciał nieźle jednak zagubił się po drodze tak samo jak linie fabularne. Coś miało gdzieś być, jednak po przeczytaniu tego tytułu niewiele z niego zapamiętałem. Historia kręci się przeważnie przy głównym bohaterze i jego kompanach, ale bywają momenty odmienne od tego. Nie będę zdradzał o co chodzi, przekonacie się, jak sięgniecie po ten tytuł. „Ziemie Niczyje” w moim przekonaniu jedna ze słabszych pozycji Fabryczne Zony. Po przeczytaniu żałuję czasu poświęconego lekturze. Bardzo się zawiodłem, naprawdę nie wiem komu mogę polecić ten tytuł. Czytacie na swoją odpowiedzialność. Nie zranicie się tak bardzo, może po prostu miałem zbyt wygórowane oczekiwania, co do tego tytułu. *W tym przypadku powstrzymam się od wystawienia oceny, gdyż zależeć ona będzie od każdego z was. Wolicie ilość, czy jakość drodzy mieszkańcy Ziem Niczyich ? Moja ocena: */10 Chodara Krzysztof W tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Fabryka Słów za przekazanie egzemplarza do recenzji. Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK: http://koszztk.blogspot.com/
Całość recenzji pod adresem: http://zapach-ksiazek.pl/ziemia-niczyja/ Michaił Siergiejew i jego towarzysz niedoli, Milczek, to już stali rezydenci strefy wspólnych wpływów, bądź też, jeśli ktoś woli, ziemi niczyjej. Nieustanna się ona dla nich domem, jedynym, jaki jeszcze im pozostał. Z pozoru mogłoby się wydawać, że wędrują nieco bezcelowo, jednak dynamicznie przekonujemy się, że spotkanie z zagadkowym Ali-Babą nie będzie zwykłą dżentelmeńską herbatką, podczas której siedzi się z kolegami i wspomina dobre czasy. Tak jest w tym życiu. Jednocześnie Siergiejew wspominając niejako opowiada własne zamierzchłe dzieje. Z poprzedniego życia, sprzed Fali. To opowiadanie o kobiecie, którą miłował i starym przyjacielu, którego spotyka po latach. A także o tym, kim był on sam w tym poprzednim wcieleniu. Dawno i niedawno jednocześnie.
Dzisiaj jest 31 marca. Wczoraj jak dumnie obwieszcza na własnej stronie Empik - można już kupić "Ziemie niczyją". Nic bardziej mylnego. Byłem dzisiaj (godz. 15-ta) z takim zamiarem w salonie Empik w domu handlowym RENOMA we Wrocławiu. Na półkach książki nie ma. Miła pani z obslugi zasugerowała mi zamówić ja przez internet - mimo, że strona i stany magazynowe - sprawdzane dodatkowo w salonie pokazują dostępność tytułu. Poszedłem do drugiego salonu Emipk'u we Wrocławiu - tym razem na Rynek. Również nie było lepiej. Następna pani musiała wertować pojemniki z świeżymi dostawami. Nie mniej udało się. Kupiłem. Niestety cena wydrukowana na okładce 37,90 nijak się ma do tego ile płacimy w kasie 39,90. Po prostu Empik strzela sobie w oba kolana na raz. Pozytywna strona to jedynie chęć pań do szukania książki po pojemnikach - za co im dziękuje.