Ze Świętej Góry okładka

Średnia Ocena:


Ze Świętej Góry

Bogata mieszanka historii i duchowości, przygód i polityki, powiązana nicią czarnego humoru, słynnego czytelnikom Williama Dalrymple’a z jego poprzednich utworów. W 587 roku naszej ery, dwóch mnichów, Jan Moschos i Sofista Sofroniusz, rozpoczynają niesamowitą podróż przez świat bizantyjski, od brzegów Bosforu po piaskowe wydmy Egiptu. Ich celem jest zebrać mądrość mędrców i mistyków z Bizantyjskiego Wschodu przed upadkiem ich delikatnego świata pod siłą Islamu. Niemal 1500 lat później, wykorzystując pisma Jana Moschosa jako własny przewodnik, William Dalrymple wyrusza, by odtworzyć ich drogę. Gdy zdamy sobie sprawę, że w tej podróży towarzyszyły mu: wojna domowa w Turcji, ruiny Bejrutu, napięcia na Zachodnim Brzegu i bunt fundamentalistów w Egipcie, sprawozdanie Williama Dalrymple’a staje się porywającą elegią dla ginącej cywilizacji wschodniego chrześcijaństwa.

Szczegóły
Tytuł Ze Świętej Góry
Autor: Dalrymple William
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Ze Świętej Góry w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Ze Świętej Góry PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • monweg

    William Dalrymple pochodzący ze Szkocji, pisarz, historyk i krytyk literacki spisał osiem książek, za które otrzymał liczne nagrody. W Polsce ukazały się do tej pory trzy: Dziewięć żywotów: na tropie świętości we współczesnych Indiach (Czarne); Powrót króla: Walka o Afganistan (Noir sur Blanc); Miasto dżinów. Rok w Delhi (Noir sur Blanc). Dalrymple pisze także scenariusze do audycji filmów dokumentalnych. W książce pdf Ze Świętej Góry Dalrymple prześledził dzieje prawosławnych zborów rozsianych na Bliskim Wschodzie. Odpowiada też na zapytanie jakie są na przestrzeni wieków islamskich rządów relacje z judaizmem, islamem i chrześcijaństwem na Środkowym Wschodzie. Ta idealna książka ebook powinna zajmować należne miejsce na półce […] Jest pełna poezji starożytnych miejsc i bez trudu przenosi zafascynowanego czytelnika do znikającego świata. (The Washington Post Book World) W jednej z ebooków pt. In Xanadu Dalrymple śledził drogę przebytą przez Marco Polo z Jerozolimy do Mongolii. Tym razem podąża drogą, którą w VI wieku podróżowali bizantyjscy mnisi Jan Moschos i Sofroniusz Sofis, od bizantyjskiego świata, po Konstantynopol, gdzie powstało dzieło Łąka duchowa, która zafascynowała szkockiego historyka. Podróż Dalprymple śladami Moschosa i Sofisa rozpoczyna się od góry Athos w Grecji pod koniec czerwca 1994 roku czyli nad 1400 lat później. Razem z autorem przebywamy długą drogę przez Stambuł do wschodniej Turcji, Syrię, Liban, Izrael, by dotrzeć w grudniu do palestyńskiego Zachodniego Brzegu, Jerozolimy i do egipskiego klasztoru Deir al-Muharrak. Tren Dalrymple’a poświęcony wschodniemu chrześcijaństwu dorównuje najlepszym współczesnym ebookom podróżniczym. (The Scotsman) Wędrówka nie jest li tylko przyjemnością. Twórca zetknął się po drodze z wieloma niebezpieczeństwami, jak choćby wojną domową w Turcji, napięciami na Zachodnim Brzegu Jordanu czy buntem fundamentalistów w Egipcie. W ten oto sposób książka ebook historyczna, reportaż i przewodnik w jednym staje się dodatkowo komunikatem Dalrympla o ginącej cywilizacji wschodniego chrześcijaństwa. Dalrymple prowadzi nas drogą bogatą w kontrasty, i jest przy tym idealnym obserwatorem i przewodnikiem. Nie ocenia, nie sądzi, zachowuje całkowitą neutralność i nie wpływa na tworzącą się na jego oczach historię. Do tego opowiada o tej porywającej wędrówce przepięknym językiem, lekko i z humorem. Książkę czyta się bardzo dobrze, choć niesie z sobą dobry ciężar historyczny. Jest to interesująca i przystępna pozycja, którą mogę śmiało polecić nie tylko historykom, lecz również innym czytelnikom, którzy szanują słowo pisane i szukają czegoś więcej niż zwykłej, łatwej rozrywki. Znakomita, wciągająca i pasjonująca droga do zrozumienia duchowości. Zgrabnie napisana, przejmująca i dzielna relacja z wędrówki, która konfrontuje zamierzchły idealizm z nienawiścią, zeświecczeniem i wyparciem się wiary teraźniejszości. (Karen Armstrong) Oficyna Literacka Noir sur Blanc dołożyła starań i czytelnik otrzymuje cudownie wydaną publikację w twardej oprawie z mapą Bizancjum i z licznymi fotografiami autorstwa małżonki pisarza Olivii Fraser (która towarzyszyła w tej wyprawie mężowi). Książka ebook zaopatrzona została w słowniczek, indeks osób i nazw miejscowości. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam gorąco tę doskonałą, nadzwyczajną i fascynującą podróż z Williamem Dalrymple w roli przewodnika.

  • www.arabiasaudyjska-ksa.blogspot.com

    William Dalrymple - nasz mężny Szkot, którego znacie z ebooków „Powrotu króla” i „Miasta dżinów. Rok w Delhi” wyruszył na bardzo nietypową wyprawę. Zafascynowany wspomnieniami innych podróżników – Jana Moshosa i Sofroniusza Sofisa postanawia podążyć ich śladami. I pewnie nie byłoby to aż tak nietypowe, gdyby tych wypraw nie dzieliło w okresie ponad.... 1300 lat. Dwaj bizantyjscy mnisi chcieli odwiedzić najistotniejsze miejsca, na które wpływ miała kultura ich kraju. A czasy były złe i niepewne, ponieważ na podbój świata ruszyli już wyznawcy Proroka Mahometa. Niedługo po zakończeniu wyprawy Jana Moshosa i Sofroniusza Sofisa, świat, który opisywali w własnych pamiętnika z podróży już nie istniał. William Dalrymple chciał obejrzeć to, co do dzisiaj zachowało się z czasów bizantyjskich. Wyruszając ze stolicy ówczesnego Wschodu czyli Bizancjum starał się odnajdywać miejsca, które w owych czasach słynęły ze idealnej architektury albo świątobliwych mężów kościoła prawosławnego. Wnioski, do jakich dochodzi są zaskakujące. Istambuł, po przeniesieniu stolicy Turcji do Ankary utracił większość ze własnej magii. Polityka władz tureckich doprowadza do niszczenia materialnych dowodów na to, że kulturę i sztukę krzewili tam głównie Grecy albo – w innych częściach państwie – chrześcijańscy Ormianie. Dochodzi do takiej paranoi, że młode pokolenie wychowane nawet nie na kreskówkach, tylko na czasami lekko podejrzanych źródłach internetowych potrafi twierdzić, że na przykład taki Homer nie był Grekiem ale Turkiem i nie miał na imię Homer, tylko Omar, a wszystkie zabytki Stambułu to wynik wspaniałego rozkwitu Imperium Osmańskiego. A że fakty temu przeczą, tym gorzej dla faktów. Celowo i świadomie są niszczone (lub całkowicie niechronione, co powoduje te same skutki, nieco tylko odsunięte w czasie) zabytki kultury przedmuzułmańskiej. Popadają w ruinę świątynie, a cmentarze i forty, są „dyskretnie" wysadzane przez wojsko. Jest to jeden z tych nielicznych momentów, kiedy w Turcji coś zostaje zrobione profesjonalnie i skutecznie, ponieważ po płytach nagrobnych nie pozostaje nawet ślad. Obecnie kozłem ofiarnym są Kurdowie, którzy jednak stosunkowo niedawno, ponieważ na początku XX w. wspierali ochoczo Turków w akcjach zwalczania Ormian. Teraz przyszła kolej na nich samych, ponieważ z mieszkających tam od wieków Ormian została już nieliczna garstka. Co i tak nie przeszkadza w ich prześladowaniu i dyskretnym mordowaniu. Zupełnie inna sytuacja miała miejsce raptem 20 lat temu w Syrii. Aleppo było najbardziej tolerancyjnym dla innowierców miastem, a Syria – najbardziej przyjaznym i tolerancyjnym krajem Bliskiego Wschodu. Chrześcijanie różnorakich nurtów, jazydzi, potomkowie Chaldejczyków czy perskich Czcicieli Ognia żyli sobie spokojnie w „straszliwej dyktaturze” rodu Assadów. A chwalił te rządy jako światłe i sprawiedliwe, (jeśli się nie zajmował polityką, oczywiście) sam Prawosławny Patriarcha Antiocheński. Tak, w tym samym Aleppo, w którym nieprzerwanie od 2011 trwają potyczki z oficjalnymi władzami syryjskimi prowadzone przez „demokratyczną opozycję”. Składającą się, jak to w demokratycznych opozycjach bywa z „prześladowanej” większości sunnickiej. Fakt, że kiedy obejmie ona władzę to alawici, druzowie, imamici i ismailici, prawosławni, Chaldejczycy czy katolicy albo protestanci stracą własną uprzywilejowaną pozycję jest prawdopodobnie oczywisty. I z wielkim prawdopodobieństwem – razem z głowami i majątkiem. Dziwne to wszystko, że aspirująca do Unii Europejskiej Turcja okazała się krajem barbarzyńskim, a „nieokrzesana, krwawa dyktatura syryjska” najbezpieczniejszym dla innowierców krajem Bliskiego Wschodu, bardziej nawet chwalonym niż Liban, gdzie z mocy prawa prezydent jest maronitą, premier sunnitą, przewodniczący pierwszej izby parlamentu szyitą, przewodniczący drugiej greckim ortodoksem. Wizyty w Libanie, Egipcie, Izraelu czy Zachodnim Brzegu Jordanu również pokażą Wam nieco inny obraz świata, niż ten aktualnie obowiązkowy, a głoszony w ramach Pax Americana. Z weselszych tematów – kościół wschodni na tamtych obszarach ma tak nawiedzonych wyznawców, że nawet co bardziej odjechani przedstawiciele "personelu naziemnego" wydadzą się Wam sympatycznymi liberałami. Do tej pory kult słupników ma się dobrze, a najbardziej znanym był niejaki św. Szymon Słupnik Starszy. Uprawnienia świętego w kościele katolickim stracił podobno w latach 60-tych XX w, gdyż uznano, ze gość raczej, jak to mówiła moja Babcia „nie miał wszystkich w domu”. Jednak napotkani przez Williama Dalrymple ortodoksyjni prawosławni uważający papieży za Antychrystów, a ich matki za Nierządnice Babilońskie odebrania Szymonowi Słupnikowi tytułu świętego do wiadomości nie przyjmują. W jednym z odwiedzonych przez Williama miast jest nawet projekt wybudowania świątyni z miejscem dla słupników. Ba, jest nawet kandydat na to zaszczytne stanowisko, tylko chwilowo nie pełni funkcji, bo.... robi doktorat za granicą. Tak sobie pomyślałem – a może by tak i u nas ? Bardzo cudowna wizja :-D http://niestatystycznypolak.blogspot.com