Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Czy przemierzanie świata z dwójką dzieci jest możliwe? Oczywiście! Najlepszym dowodem na to jest rodzina Łopacińskich i ich świeża książka. Roczna wyprawa dookoła świata. Bez kolorowania i upiększania. Prawdziwa i w prawdziwy sposób pokazująca świat a także relacje w podróżniczej rodzinie. „Zabrałam brata dookoła świata – Ameryka Południowa” to następna książka ebook z serii, która tym razem przedstawia – pisane na cztery głosy – przygody rodziny Łopacińskich w państwach Ameryki Południowej. Podróżująca chiken busami, a nawet autostopem, nierzadko śpiąca w namiocie i domach u innych rodzin, polska rodzinka poznaje świat i... samych siebie.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zabrałam brata dookoła świata. Ameryka Południowa |
Autor: | Łopacińska Eliza, Łopaciński Wojciech |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Bernardinum |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
„Zabrałam brata dookoła świata to bardzo przyjemna książka”, wspólna autorstwa całej rodziny Łopacińskich, a więc Lusi, Wojtka, Elizy a także Wojciecha. Jest to już druga cześć wyprawy, która odbyła się na terenie Ameryki Południowej. Tak więc młoda rodzina prowadzi nas czytelników po obszarach Ameryki, najpierw widzimy ich w Peru, w San Salvador, gdzie zatrzymują się u tamtejszej rodziny, która przyjmuje ich ponad wyraz miło. Razem z nimi spędzają czas, wybierają się na ryby, spacerują, podziwiają nawet starą konstrukcję mostu, spoglądają na nie i zastanawiają się, jak można było je w ogóle wybudować. To są przemyślenia rodziny Łopacińskich, cała książka ebook jest bogata w tego rodzaju dygresje. W Limie poznają pracowników polskiej ambasady, cieszą się, że w końcu po tak długim okresie słyszą mowa polski. Kolejnym etapem ich podróży jest Boliwia, tam wspinają się na szczyty, jeżdżą rowerami po górskich ścieżkach, wymagających wielkiego zaangażowania fizycznego, mimo to są szczęśliwi. Potem Chilie i tu zaczyna się następna przygoda, która rodzina Lusi, Wojtka, Elizy i Wojciecha zapamiętają na zawsze. Tam, autokarem udają się w podróż do La Serena, prowadzą degustacje w restauracji Valle de Elqui i Pisco, tam poznają smaki wytrawnych alkoholi, na bazie cydru i owoców cytrusowych. Udaje im się zwiedzić fabrykę win, zostają oprowadzeni po miejscach gdzie wina są przechowywane, wszystko to dla tych młodych ludzi jest nowe i zatrzymują to dla siebie, jako świeży bagaż doświadczeń. Następny przystanek to Argentyna, tam cicho marzyli o tym, żeby na swoje oczy zobaczyć Antarktykę, czyli obszar poprzedzający Antarktydę. Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, rodzina obawiała się, że spędzi je sama, jednak udało się, święta przeżyli razem z rodziną pani Marii w Bueno Aires, w Ośrodku Katolickim. Razem ze wszystkimi łamali się opłatkiem i składali sobie życzenia. W Urugwaju postawili na jedzenie, próbowali tamtejszego jedzenia, płynęli także Katamaranem, zapełnionym po brzegi turystami. Widzieli Cataratas największy wodospad świata. W Argentynie Eliza zainteresowała się kopalnią, z której wydobywane były szlachetne kamienie. Oczywiście musieli zobaczyć je na swoje oczy. Duże było ich zaskoczenia, gdy spostrzegli duże kamienie. Jako ostatni cel własnej podróży zostawili sobie Brazylie i słynną plażę Copacabana, tam zostali poczęstowani drinkami z palemką, a przy okazji spaceru mogli podziwiać stadion, na którym kiedyś grali Maradona czy Pele. Czego nauczyła rodzinę Łopacińskich podróż po Ameryce Południowej? Na pewno dzięki tej podróży poznali trochę świata, nowe kultury, lecz przede wszystkim ludzi, którzy okazali się dla nich wielkoduszni, dobrzy, dając im dach ponad głową, czy coś do jedzenia. W tak długiej podróży mogli liczyć nie tylko na siebie, lecz również na innych ludzi. Nie sposób omówić wszystkiego co zobaczyli: lodowce, góry, wodospady, rwące rzeki, czy plaże i kopalnie. Wszystko to było piękne, jako rodzina dla wielu tamtejszych ludzi - byla wzorem do naśladowania, niezwykłe są relację łączące rodzinę Łopacińskich. Bookolover
Książkę „Zabrałam brata dookoła świata ” spakowałam w podróż z Pomorza do Krakowa – w obie strony to niemal 16 godzin w pociągu. Niestety zabrakło mi…lektury! Tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją szybciej niż się spodziewałam. Rodzina Łopacińskich omawia w niej kawałek własnej podróży dookoła świata – ta element (druga) to przygody w Ameryce Południowej (Peru, Boliwia, Argentyna, Urugwaj, Brazylia). Czy można wybrać się z dwójką dzieci w roczną podróż? Autorzy udowadniają, że można! Bez telefonu, komputera, lecz wspólnie i rodzinnie. Momentami się uśmiechałam, innym razem czytałam z otwartymi ze zdumienia ustami. Jak tak można ciągnąć za sobą dzieci pod most? Czy sama bym się na to odważyła? Czy porzuciłabym pracę na rzecz przygody życia? Czy zdecydowałabym się jechać wiedząc, że dużo nocy spędzę na dworcach, pod mostem, w namiocie….? Nie. Ja bym się nie zdecydowała. Dzisiaj nie potrafię wyjść ze własnej strefy komfortu i porzucić ciepłych kapci kosztem przygody. Tym bardziej podziwiam rodzinę Łopacińskich. „Na mnie nie liczcie, to jakieś wariactwo. Jak możecie pragnąć łapać stopa w Patagonii? Prędzej nas zdmuchnie ten wiatr, niż ktoś się zatrzyma w tę pogodę” – dodała mama z dużym pokładem „pozytywnej” energii. Str. 157 Książka ebook wciąga, śmieszy, bulwersuje. Prezentuje wartości, które są niewidoczne w codziennym życiu. Fotografie zapierają dech w piersiach i budzą zachwyt i…lekkie uczucie zazdrości. Kilka historii uderzyło mnie wyjątkowo mocno. Opowieści o sierotach w ośrodkach salezjańskich czy o życiu w dzielnicach biedy (brazylijskie fawele). Były również elementy mocno obrazujące to, jak nasze życie i postrzeganie różni się czasem od życia w innych miejscach na ziemi. Zauroczony prawdopodobnie tą odmiennością tata postanowił spróbować shakea z żaby. Lecz nie takiej po francusku, pieczonej jak kurczak, tylko surowej. Tak, zupełnie surowej. (str.59). Pragniesz wiedzieć jak się to skończyło? Zapraszam do lektury! Dowiesz się również m.in. jak wygląda przedinkaski cmentarz czy zjazd Drogą Śmierci (na rowerze!). Publikacja wydana jest w pięknej formie – okładka ze skrzydełkami, wewnątrz której znajdują się mapy z trasą podróży. Cudowne ilustracje, ładny śliski papier – to wszystko sprawia, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Napisana jest z czterech różnorakich perspektyw – każdy z bohaterów podróży pisze o własnych odczuciach, co jest dużą zaletą – poznajemy perspektywę dzidziusia (najmłodsza Lusia ma 12 lat) i rodzica. Troski, fochy, radości, inne spojrzenie na tę samą sytuację. Wszystko spójne i tworzące jedną całość. Ta opowiadanie jest dowodem na to, że można spełniać własne marzenia. Bohaterowie opisują jak pokonywali samych siebie (choćby wchodząc na kolejne górskie szczyty i to z rozwolnieniem!), trudności w trasie i tęsknotę. Pokazują, że można żyć bez technicznych nowinek, lecz ze sobą – dostrzegając ludzi, zwierzątka i przyrodę. Są przykładem na to, że to czego człowiekowi brakuje nie znajduję się w sprzęcie elektronicznym, lecz w sercu, zachwycając się tym, czego na co dzień nie widzimy. Zalecam tę lekturę nie tylko fanom dalekich podróży, lecz każdemu kto chciałby poczuć jak może rozwijać się rodzina i relacje z drugim człowiekiem. https://niezawodnanadzieja.blog.deon.pl/
W Boliwii popychano ich zderzakiem samochodu, bo szli za wolno. W chilijskiej bibliotece oglądali egzemplarze Pana Tadeusza. W Argentynie jedli żurek i spotkali wnuczkę Polki, która po drugiej wojnie postanowiła poszukać dla siebie bezpiecznego miejsca. Odwiedzili przedinkaski cmentarz, przeżyli zjazd Drogą Śmierci, łapali się na darmowe noclegi, lecz i niemal padli ofiarą kradzieży. Prawie. Brzmi ciekawie? Przyjemna, zachęcająca do wyruszenia w świat lektura. Niejednokrotnie udowadniająca, że nie ma barier nie do pokonania. Spontaniczna, pozytywna relacja prezentująca cudowny obraz rodzinnych więzi, które niezakłócone nowoczesnymi technologiami, zaś zacieśnione wspólną pasją, są w stanie wyeliminować niedogodności i nauczyć jakże istotnego, wzajemnego szacunku. Może planujący w tamte rejony Ziemi, przyszli podróżnicy, nie znajdą tutaj zbyt wielu porad, lecz zyskają inspirację i natchnienie. Jest i dużo fotografii, rzadziej tych statycznych, o dużo więcej pełnych dynamiki, wyłapujących chwile. Dla tych, którzy lubią dotrzeć dalej, specjalne kody, które przy użyciu telefonicznej aplikacji dają wgląd do większej ilości zdjęć. Jeśli lubicie literaturę podróżniczą, Ameryka Południowa chodzi Wam po głowie albo nie wierzycie, że rodzinne, dalekie podróże z dzieciakami są w stanie zakończyć się powodzeniem – sugeruję książkę „Zabrałam brata dookoła świata. Ameryka Południowa.” Razem z rodziną Łopacińskich odkryjecie wyjątkowe rejony Ziemi a także magię międzyludzkich relacji.