Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Niezawodny duet Ed Brubaker (Fatale, Velvet, Criminal) i Sean Phillips (Fatale,Marvel Zombies) stworzył ponury, intrygujący thriller dekonstruujący motyw samozwańczych mścicieli. "Zabij lub zgiń" opowiada o młodym facetowi zmuszonym do zakładania maski i zabijania co miesiąc jednej przypadkowej osoby. Autorzy dokonują szczegółowej wiwisekcji ludzkiej psychiki zmieniającej się pod wpływem nacisków i niepożądanych działań. Brutalnie szczerej i agresywnie pięknej.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Zabij albo zgiń. Tom 1 |
Autor: | Brubaker Ed |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Non Stop Comics |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Motyw mścicieli jest w popkulturze, a zwłaszcza w komiksach bardzo słynny – w końcu zalicza się do nich chociaż sam Batman. Gość, który załatwia bad guy’ów, może jest nieco wątpliwy moralnie, lecz jednak oceniamy go pozytywnie na zasadzie „oj tam, że funkcjonuje poza prawem, lecz w sumie wykonuje dobrą robotę”. W przypadku takiego Batmana ciężko zapomnieć o pewnej umowności całej historii, a poza tym Mroczny Rycerz przecież zazwyczaj ogranicza się do obezwładnienia bandytów i przekazywania ich władzom. A gdyby wszystkich po kolei zabijał? Pewnie również byśmy mu to wybaczyli. Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej, gdy mścicielem zostaje normalny człowiek, który rzeczywiście brudzi sobie ręce. A kimś takim jest Dylan – bohaterem „Zabij lub zgiń”. Dylan nie miał w życiu łatwo. Po próbie samobójczej wyleciał z college’u i od tamtego czasu jest kilka lat za rówieśnikami. Jego najlepsza i w zasadzie jedyna przyjaciółka związana jest z jego współlokatorem, lecz w wolnych chwilach oddaje mu całą siebie, jeszcze bardziej komplikując ich toksyczną relację. Dylan nie wytrzymuje, następny raz postanawia się zabić, lecz jakimś cudem przeżywa skok z szóstego piętra. W powietrzu zdaje sobie sprawę, że chce żyć, niezależnie od tego, jak życie go traktuje. To doświadczenie go zmienia, wyrywa z apatii. A, byłbym zapomniał – po upadku objawia mu się demon, który wysuwa dość konkretne żądanie. Ma zacząć zabijać złych ludzi, jednego miesięcznie. W tym momencie „Zabij lub zgiń” zaczyna opowiadać o (dosłownej) potyczce ze własnymi demonami. Czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Dylan powołał na świat demona, w ramach jakiegoś usprawiedliwienia dla własnych działań, czy może faktycznie mamy do czynienia z pierwiastkiem nadnaturalnym. Nawet sam bohater zdaje się wszystko sobie racjonalizować, lecz ciężko uznać go za wiarygodnego narratora, prawda? Fascynująca jest walka, którą Dylan toczy z samym sobą. Nie chce zabijać, to oczywiste, lecz coś mu każe to jednak zrobić. Czy to strach przed demonem? Czy chęć, by wreszcie zacząć kontrolować swoje życie, lub nadać mu jakiś sens poprzez walkę ze złymi ludźmi? No właśnie, źli ludzie. Jak ich zdefiniować? Kiedy można być pewnym, że naprawdę są źli i zasłużyli na śmierć? Ci, których osądzono, nierzadko siedzą już w więzieniu, a nie przemierzają ulicę. Gdy motyw mściciela przeniesiemy do realistycznej rzeczywistości, dynamicznie zorientujemy się, że nic nie jest czarno-białe, a bohater, który powinien wzbudzać choć trochę sympatii, budzi raczej odrazę. Lecz jednocześnie i współczucie – widzimy, jak się miota, nie potrafiąc okiełznać własnych emocji. Zresztą to typowe dla bohaterów tworzonych przed Eda Brubakera – seria „Criminal” zdobyła taką sława właśnie dzięki realistycznym bohaterom z wieloma nieprzepracowanymi traumami. Jeśli czytaliście którąkolwiek element „Criminal”, warstwa graficzna „Zabij lub zgiń” raczej niczym Was nie zaskoczy. Sean Philips stawia na łatwe kreski i nieprzeładowane kadry. Całość od początku do końca utrzymuje restrykcyjny charakter, koncentruje się na tym, by jak najlepiej służyć scenariuszowi. Restrykcyjny charakter pasuje do narracji – Dylan nie opowiada nam pięknej baśni o własnej nowej pasji/powołaniu (niepotrzebne skreślić), a raczej coraz bardziej się przed nami obnaża. Pozwala – nie, wręcz zmusza nas – zajrzeć w głąb własnej duszy. A dusza ta nie jest piękna, oj nie jest.
ZABIĆ, JAK TO ŁATWO POWIEDZIEĆ „Zabij lub zgiń” to następna sensacyjna seria autora „Zimowego Żołnierza”, „Fatale” czy „Velvet”. Jak na tego scenarzystę przystało, nie mamy tu do czynienia z tanią opowieścią akcji, a naprawdę idealnie skrojonym dziełem, które potrafi zachwycić. I chociaż trafiają się pewne zgrzyty, czytelnicy dostają komiks bijący na głowę dużo dokonań Brubakera. Dylan nie jest typem bohatera, nie jest nawet typem mściciela, choć kiedy go poznajmy, zamaskowany wykańcza złych ludzi. Jak do tego doszło? Jego życie nigdy nie układało się najlepiej, w końcu depresja doprowadziła go do próby samobójczej, przez którą zmarnował kilka lat studiów i obecnie, choć dobija już do trzydziestki, stara się nadrobić stracony czas na uczelni. Przyjaźni się co prawda z piękną dziewczyną, lecz nawet na tym polu nie ma powodów do radości, ponieważ ta znajduje sobie chłopaka w postaci jego współlokatora. Wprawdzie z Dylanem również usiłuje tego i owego pod nosem faceta, jednak wychodzi na to, że robi to jedynie z litości. Co w takiej sytuacji zostaje chłopakowi? Dylan nie wytrzymuje i postanawia się zabić, lecz nawet to mu nie wychodzi. Cudem przeżywa skok z szóstego piętra, właściwie nic mu nie jest. Pod wpływem chwili chce nawet zrobić rzeczy, na jakie wcześniej by się nie porwał, choć akurat stale niezbyt nieźle mu to wychodzi. Tak czy inaczej, czyżby szczęście wreszcie się do niego uśmiechnęło? Nic bardziej mylnego. Istota, która sprawiła, że przeżył upadek upomina się o swoje: lub Dylan zacznie dla niej zabijać (złych ludzi co prawda, lecz jednak), lub sam umrze. Czy rzeczywiście chłopaka spotkało coś paranormalnego, czy może jego własna psychika funkcjonuje przeciw niemu? W obliczu utraty nowo odzyskanego życia traci to na znaczeniu… Klimat. Napięcie. Mrok. Przekonujące postacie. Znakomite tło obyczajowe. Świeża seria Brubakera nie zawodzi. Idealnie napisana, nieźle pomyślana, okazuje się być lepsza chociażby od jego „Velvet”. Może dlatego, że szpiegowskie intrygi i zimnowojenne klimaty porzucił na rzecz bardziej przyziemnej i realistycznej opowieści? Mniej skomplikowanej, lecz za to przekonującej i oferującej więcej realizmu. Realizm w historii z demoniczną istotą w tle? Akurat ten fragment nieco szwankuje, ponieważ czemu nie zrobić tego w tonie pozostałych części komiksu? Brubaker na szczęście łagodzi to niepewnością czy rzeczywiście mamy do czynienia z czymś nie z tego świata, czy również może wszystko tkwi w głowie Dylana. Cała reszta natomiast nie zawodzi, nie przypadkiem zresztą za „Zabij lub zgiń” scenarzysta zdobył nominację do Eisnera, a sam tytuł został wyróżniony kolejnymi trzema (najlepsza seria kontynuowana, najlepsza okładka i najlepszy kolor). Jest jednak coś, co w tej opowieści zachwyca bardziej niż scenariusz, a mianowicie rysunki. Fotorealistyczne, bardziej europejskie niż amerykańskie, robią duże wrażanie. Phillips idealnie operuje cieniami, dbając jednocześnie o najdrobniejsze detale. Całość natomiast uzupełnia idealnie dobrany kolor. Czy trzeba dodawać więcej? „Zabij lub zgiń” to po prostu idealny komiks. Dla fanów niezłych thrillerów, horrorów i po części superhero. Lecz takiego brudnego, brutalnego, gdzie bohaterem nie kierują dobre pobudki, a jego vendetta nie różni się dużo od czynów tych, których się pozbywa. Polecam.