Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wreszcie doktorzy zezwolili na mój wyjazd i 4 marca 1944 r. ruszyłem ze Stołpców do miejsca postoju oddziałów, w asyście plutonu kawalerii i kompanii piechoty. Dowiedziałem się od chłopców, że zawieszenie broni pomiędzy nami a Niemcami trwa już od grudnia 1943 r., że Niemcy przydzielają broń i amunicję, żywność i obuwie, że oddziały się rozrastają, ponieważ stale przychodzą ochotnicy albo uciekają z sowieckiej partyzantki do nas wzięci l grudnia do niewoli byli nasi żołnierze, że 6 stycznia 1944 r. został zamordowany koło Derewna przez własnych uciekający z sowieckiej partyzantki Henryk Aleksandrowicz, że koło swego folwarku Nowinki poległ jego właściciel Henryk Łysniewski „Długi”. W Rubieżewiczach pierwsza walka z Sowietami, w której brałem udział. Poległ wtedy 35-letni plutonowy „de Gaulle”. Wzięto do niewoli dwóch sowieckich partyzantów, z których jeden był ranny w udo. Na polecenie plut. Niedźwieckiego zrobiłem rannemu opatrunek. Miał 19 lat i pochodził z Briańska w ZSRR. Za Rubieżewiczami na górce po prawej stronie był las, koło którego zatrzymaliśmy się. Tu na polecenie plut. pchor. Bronisława Piwowarczyka odbyła się egzekucja wziętych do niewoli, której chciałem przeszkodzić. Wtedy plut. pchor. Piwowarczyk zapytał mnie: „Po co kumpel przyszedł do oddziałów?”.l sierpnia 1944 r. około godz. 1900 wyruszyliśmy w kierunku Warszawy, by zaatakować lotnisko na Bielanach, na którym stacjonowały samoloty myśliwskie. Do pokonania było 20 km po piaszczystych drogach puszczy. W strugach ulewnego deszczu doszliśmy do miejscowości Łuże ponad ranem 2 sierpnia. Pododdziały ustawiały się w czworobok, by wysłuchać zadania, które relacjonował kpt. „Szymon” (Józef Krzyczkowski), dowódca VIII rejonu. Nasza II kompania była środkową w ataku na lotnisko. Ruszyliśmy około godz. 400 ponad ranem, wychodząc z kotliny na pole pokryte stojącym na pniu zbożem. Szliśmy na czele w poczcie dowódcy. Po pokonaniu 500–700 m zobaczyliśmy wóz pancerny, a obok niego kilkunastu zdziwionych żołnierzy niemieckich. Odległość od nieprzyjaciela mogła wynosić 100 m, gdy huknęły strzały. Za pocztem dowódcy kompanii szedł z granatnikiem strz. Dzienis, który wymierzył pocisk z granatnika wprost w otwartą klapę wozu pancernego, w którym poczęła się rozrywać amunicja. Dowódca kompanii wydał mi rozkaz: „Sanitariusz 30 metrów do tyłu”. Naprzód poszła tyraliera i pluton cekaemów. A deszcz lał. Zostałem niedaleko samochodu pancernego, który płonął. Około godz. 800 z lotniska poderwały się samoloty myśliwskie i rozpoczęły atak na szturmującą piechotę, przelatując tuż ponad ziemią i siejąc z karabinów maszynowych. Ja strzelałem do Niemców biegających po dachu wielkiego murowanego budynku, z którego prowadzony był ogień z broni maszynowej. Wtem krzyk „sanitariusz” i biegnie z ręką podniesioną do góry kpr. Anisimowicz, rzucam się za nim bez trzewików (chwyciły mnie skurcze obydwu nóg – poprzecinałem sznurowadła i odłożyłem trzewiki), by go opatrzyć, lecz on biegnie w pewnej odległości ode mnie i chowa się za snopkiem zboża. Dobiegam do niego, rozkładam torbę sanitarną, chcąc zrobić opatrunek, lecz on się zrywa i biegnie za snop położony niżej w odległości może 7–8 m od poprzedniego, gdy pocisk padający w poprzedni snop przykrywa nas ziemią. Opatrunku nie zrobiłem. Ranny uciekł do sąsiedniego lasku.Szaleje ostrzał artyleryjski. Widzę odwrót tyraliery i zamieniające się stanowiska cekaemów. Było prawdopodobnie południe, gdy doszedłem do lasku, w którym rozwinął się punkt sanitarny dowodzony przez dr. Banisa. Jest matka. Roboty z rannymi mają sporo. Mnie dr Banis każe zawieźć naszych rannych do szpitala w Laskach – poprowadzi jeden z żołnierzy batalionu por. „Janusza”. Batalion ten poniósł znaczne straty: około 30 zabitych i nad 50 rannych, podczas gdy nasz batalion miał 10 zabitych i nad 20 rannych. Ze zwiadu konnego II kompanii poległ Mieczysław Dolecki. Pochodził z Łodzi. Przed ruszeniem do ataku częstował kumpli wódką, której cały litr trzymał w ręce. Mówił, że ostatni litr trzyma w ręce w swym życiu. Jakby przeczuwał!
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Z Iwieńca i Stołpców |
Autor: | Kuźmiński Józef Jan |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Mireki |
Rok wydania: | 2014 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.