Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Jeżeli boisz się ryzykować, nawet nie siadaj do gry. Hausenberg to miasto, które nie ma litości dla słabych. Sposobów, aby cię przerobić, jest wiele: kieszonkostwo, obijana lub stara niezła szulerka. Ale jeśli jesteś charakterny i nie boisz się grać o wysokie stawki, będziesz zachwycony! Slava, młody, szatańsko zdolny szuler, wyznaje jedną zasadę – jeżeli czegoś chcesz, musisz to sobie wziąć. A jego cel jest prosty: pokazać wszystkim, że to on jest w Hausenbergu numerem jeden. Niestety, wybrał sobie fatalny moment, ponieważ nie jest jedynym w mieście, który ma poważne plany. Na domiar złego właśnie skrewił długo szykowany przekręt. Z pomocą przychodzą mu starzy kompani: morderca Nino i Petr, samozwańczy król złodziei. Żaden z nich nie podejrzewa, że już wkrótce przyjdzie im się zmierzyć z bardzo mocnym graczem. I postawić wszystko na jedną kartę. "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" to brawurowo napisana, łotrzykowska opowiadanie o tym, że żeby wygrywać z największymi, najpierw trzeba zwyciężyć z samym sobą. Ulice Hausenberga okrywa gęsty mrok, pomimo alchemicznego światła astralitowych latarni. Tu rządzą Ludzie Nocy – doliniarze, szulerzy i nożownicy. Mroczny świat, gdzie alchemia walczy z rzemiosłem, a młody, ambitny złodziej szykuje skok życia. Niezwykłe, oryginalne, świeże. - Jarosław Grzędowicz Oszuści, szulerzy i złodzieje – oto świat Hausenberga, miasta opanowanego przez przemoc i nocne życie. Miasta, które zdaje się powoli umierać, lecz zanim do tego dojdzie, jeszcze dużo może się wydarzyć. Aż ciężko uwierzyć, że to debiut. - Maciek Pitala, "Fantom" Nie kryję, że do lektury zasiadłem jako gracz, lecz książkę odłożyłem już jako czytelnik. Marchewka przestał być dla mnie scenarzystą, który spisał powieść, a stał się powieściopisarzem, który pisze scenariusze. - Bartek Czartoryski, samozwańczy spec od popkultury, krytyk filmowy, tłumacz literatury Magia płynąca ze stron debiutu Tomasza Marchewki czaruje nie tylko bogactwem nietuzinkowych wątków i sposobem ich prowadzenia, lecz również barwnymi postaciami a także skrupulatnie zaplanowaną intrygą, zaskakującą na każdym kroku, ale najbardziej w scenie kulminacyjnej i epilogu. Na uznanie zasługuje też gracja, z jaką wydarzenia półświatka Marchewka wynosi na salony. - Adrian Turzański, Kawerna
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wszyscy patrzyli, nikt nie widział |
Autor: | Marchewka Tomasz |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo SQN |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
"Wszyscy spoglądali nikt nie widział" Tomasz Marchewka w tej książce pdf bardzo zaintrygował mnie tytuł i sam twórca który wygląda ciekawie już dzięki temu pomyślałam że to będzie niezła książka ebook a jaka jest na prawdę? Slava - człowiek marzący o sławie a także skoku który stanie się legendą niestety w Hausenberg jest dużo takich jak on, hazard jest zapisany w ich krwi, przekręty i matactwa. Na nowo sprzymierza się z Nino i Petr lecz to mu w niczym nie pomaga, czeka go nieuniknione. Już pierwszy akapit zdradza nam co będzie działo się w książce pdf czyli że główny bohater poniesie porażke lecz i tak na końcu będzie tak zwany "Happy End", spoiler już na początku nie jest niczym dobrym ponieważ po co czytać książkę której zna się zakończenie. Brakuje mi w tej książce pdf opisu postaci, wiemy o nich nie dużo przez co nie możemy sobie ich dokładnie wyobrazić, Slava to pewny siebie kłamca, Petr niezły złodziej a Nino podstępny człowiek ulicy każdy z nich chce błysnąć lecz narazie nie wie jak. W książce pdf brak jest dziewczyn jedyne to te dziewczyny do towarzystwa, piękne, seksowne i nieźle ubrane. Podoba mi się to że akcja nie zwalnia, cały czas coś się dzieje, trzyma w napięciu, opisy są bogate lecz nie aż tak aby znudzić czytelnika. Twórca nie tuszuje nie komfortowych słów omawia wszystko tak jak w normalnym, prawdziwym życiu. Mnie nudziły momenty gier hazardowych, nie interesuje mnie to wogule więc czytałam te elementy z mniejszym zainteresowaniem. Opinie o tej książce pdf są różne, mi się spodobała jest mroczna, zagadkowa lecz nie fantastyczna tutaj wielki plus, jest co prawda niełatwa do zrozumienia lecz starczy bardziej się skupić i na pewno czytanie przyniesie nam dużą satysfakcje.
„Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” to debiut literacki Tomasza Marchewki i zarazem pierwszy tom „Miasta Szulerów”. Hausenberg to miasto, które żyje swoimi regułami, a w nocy tętni pełnią życia. Zwyciężają w nim wyłącznie Ci silniejsi i bystrzejsi. Tu nie ma miejsca na strach. Lub zasiadasz do stołu i wchodzisz do gry lub na miejscu jesteś przegranym. Szulerstwo, krętactwo i cwaniactwo to niemalże codzienność. Głównym bohaterem jest Slava, który może i przez własną głupotę nie obawia się niczego. Jest pewny siebie do granic możliwości. Jednak pewnego razu coś się nie powiodło, chłopaczynie nie poszło wszystko po jego myśli. Na szczęście z pomocą przybyli mu Nino i Petr. Jednak czy postawią oni wszystko na jedną kartę? Lektura ta jest pełna akcji. Co chwile coś się dzieje, czasami nawet aż trudno nam nadążyć. Jest to książka ebook przepełniona hazardem, krętactwem i tematyką dla "prawdziwych mężczyzn". Mimo tego, że jestem kobietą, to ta historia bardzo mnie wciągnęła i z miłą chęcią przeczytałabym jej drugą część.
"Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" to debiut, który mam nadzieję będzie miał własną kontynuację, by wyjaśnić i uzupełnić całą historię. Wszystko rozgrywa się w Hausenburgu, który istnieje nie wiadomo gdzie i kiedy. Wiemy jedynie, że jest to miejsce mroczne, oblane ciemnością, krwią i astralitowym światłem latarni. Można odnieść wrażenie, że mieszkańcy to przede wszystkim ludzie spod ciemnej gwiazdy, którzy całe życie musieli o coś walczyć. Główny bohater to Slava, młodziutki szuler, który w własnej głowie jest niepokonany, jest także jego przyjaciel Petr - król złodziei (przynajmniej sam tak o sobie myśli) a także Nino - bezlitosny zabójca, który pozbędzie się każdego (dosłownie) kto stanie mu na drodze. Nie zapominajmy też o Profesorze - mentorze, nauczycielu i głosie rozsądku, który usiłuje zapanować ponad Slavą, lecz czy skutecznie? To książka ebook przede wszystkim lekka, niewymagająca, może niedopracowana, której motywem przewodnim jest ciągła walka. Walczy się tutaj o pozycję społeczną, o pieniądze, pewien prototyp, lecz przede wszystkim o szacunek ludzi ulicy. To karty, silna ręka i przebiegłość decydują o tym, czy jesteś na górze, czy giniesz, jako pokonany. Sam zdecyduj, czy pragniesz stać się częścią tej gry.
"Wszyscy spoglądali nikt nie widział " Tomasza Marchewki to historia szulera, jego przyjaciół, a zarazem i wrogów. W tej książce pdf nie można przewidzieć kto jest "swój", a kto nie. Wszystko zależy od szczęścia, wygranej i tego kto z kim przystaje, lecz tylko w danym momencie. Najlepszy przyjaciel zdradza w najmniej odpowiednim momencie, kiedy wszystko zaczyna się na dobre układać. Czasami wojna "uliczna" bardziej odpowiada niż jej brak, pomimo tego, że ofiar jest dużo. U Marchewki, każdy na własny sposób może być szulerem, czy pochodzi z elit, czy w jakiś sposób się do nich przedziera. Wszystkim rządzi pieniądz, spryt i podstęp. Warto przeczytać chociażby po to, żeby poczuć się na chwilę w tamtym miejscu i czasie.
„Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” Tomasza Marchewki jest wciągającą i emocjonującą książką, która potrafi wciągnąć od pierwszej do ostatniej strony. Na kartach powieści nie raz zagości przemoc, hazard i liczne przekleństwa, a to wszystko okraszone łotrzykowskim klimatem. Jest to prawdziwa męska lektura, wciągająca do wykreowanego przez autora świata. Niniejsza książka ebook jest debiutem Marchewki, co dodatkowo zaskakuje podczas czytania. Całość jest wyjątkowo oryginalna i przemyślana. Podczas lektury przeczytamy o spiskach zakrojonych na szeroką skalę, brawurowych akcjach i o wielu innych ciekawych, niesztampowych smaczkach. Hausenberg jest miastem, które nie zna litości dla słabeuszy, a Slava to wyjątkowo zdolny szuler. Facet wyznaje zasadę, że jeżeli się czegoś pragnie, należy sobie to po prostu wziąć. Niestety pewnego feralnego dnia Slava spartolił dużą robotę i narobił sobie tym znacznych kłopotów. Na szczęście z pomocą przyszli mu jego druhowie, Nino a także Petr. Razem będą musieli coś wymyślić, żeby wyciągnąć kompana z bagna, w które sam się wpakował. Opowieść czyta się niemalże jednym tchem, głównie za sprawą szybkiej akcji i niesztampowych bohaterów z krwi i kości. Łotrzykowski klimat jest wyczuwalny przez cały czas trwania lektury. Atmosfera miasta została oddana w realistyczny sposób, a fragmenty fantastyczne zostały zaledwie lekko zarysowane. Mowa autora jest barwny i dosadny, fabuła nie raz wzbudza mocniejsze bicie serca, a zakończenie potrafi zaskoczyć. Z pewnością sięgnę jeszcze nie raz po książki spod pióra Tomasza Marchewki. „Wszyscy patrzyli, nikt nie widział” to emocjonująco napisana, łotrzykowska opowiadanie z werwą i nowym podejściem do tematu. Akcja jest dynamiczna, świat niebezpieczny, a bohaterowie realistyczni. Świat pełen jest łotrów spod ciemnej gwiazdy, przeklinających, wdających się w bójki a także liczne przekręty. Dzieje Slavy zaciekawiły mnie i sprawiły, że z miłą chęcią sięgnę po następny tom jego przygód. Jak najbardziej polecam. http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2017/12/wszyscy-patrzyli-nikt-nie-widzia-tomasz.html
W ciągu naszego krótkiego życia dzieję się tak, iż pragniemy sięgnąć po jakąś opowieść tylko i wyłącznie dlatego, iż spodobał nam się tytuł bądź okładka. Raz trafimy na opowieść wręcz fantastyczną, ale czasem niestety historia opowiedziana w lekturze nam się nie spodoba. Postanowiłam przeczytać "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział", bo zaintrygował mnie tytuł. Nie wiedziałam czego do końca będę mogła się spodziewać w środku. Po opisie wywnioskowałam, że jest to coś dla mnie, a to dlatego, że lubuję się w kryminałach. Niestety tym razem byłam bardzo rozczarowana. Polscy autorzy nie mają za bardzo talentu pisarskiego lub to ja mam aż za wielkie wymagania. Na początku książka ebook trochę mnie wciągnęła, były wątki jakie przypadły mi do gustu, ale nie czułam wówczas żadnego napięcia, które powinno towarzyszyć powieścią tego gatunku literackiego. Czasem, podczas czytania, się nudziłam, a po skończeniu miałam wrażenie, iż historia została urwana w połowie. Nie jest to zła lektura, raczej przeciętna, lecz na polskim rynku możemy znaleźć o dużo więcej lepszych.
Sympatyczna książka. Doskonała do poczytania, bez zaczytania...prosta, nieskomplikowana fabuła, z nieźle wykreowanymi postaciami.
Czasem trafia się na książki, które ma się ochotę przeczytać z czystej sympatii - czy to ze względu na intrygujący tytuł, czy również przykuwającą wzrok okładkę, bądź nietuzinkowy klimat. Jestem przekonana, że każdy książkoholik chociaż raz w własnej karierze sięgnął po opowieść z jednego z tych właśnie powodów, mając jedynie mgliste pojęcie, co również kryje w sobie fabuła. I niekiedy to jest strzał w dziesiątkę, znajdujemy historię, po którą z samego opisu nigdy byśmy nie sięgnęli. Lecz broń palna ma to do siebie, że jest nieobliczalna - czasem zamiast do tarczy, pocisk może trafić w stopę. Jakbym miała komuś streścić debiut Marchewki, wzruszyłabym ramionami i stwierdziła, że to po prostu opowieść o szulerach. Szykują skok życia, coś nie wychodzi i niespodziewanie stają się celem numer jeden dla wrogów. Ktoś usiłuje odzyskać własną własność, leje się krew, sypią trupy, odbywają bankiety, toczy się gra przy zielonych stołach, słychać tasowanie kart. A, i dochodzi jeszcze wątek intrygującego prototypu, który dynamicznie znika z ulic Hausenberga, pozostawiając po sobie niemałą legendę. I... to mniej więcej wszystko. W gruncie rzeczy nie wiem, o czym odkrywczym miała być ta książka. Nie wciągnęła mnie w żadnym momencie, ani razu nie poczułam jakiegokolwiek napięcia, a po zakończeniu lektury miałam wrażenie, że urwała się ona w połowie. Twórca niejednokrotnie nawiązywał do różnorakich wydarzeń, pojawiały się retrospekcje z życia bohaterów, na rozwinięcie niektórych ciekawych mnie wątków czekałam do końca - lecz się nie doczekałam. Czy to zapowiedź kontynuacji? A może to wszystko zostało jednak wyjaśnione, tylko tego nie zauważyłam, ponieważ bardziej byłam skupiona na tym, jak męczy mnie czytanie tej historii? To nie tak, że ta opowieść jest zła, zapewne znajdzie się masa ludzi, którzy zakochają się w niej od pierwszego wejrzenia. Jednak zdałam sobie sprawę, że ja wcale nie lubię gier karcianych, nie mam pojęcia, czy gry opisane w książce pdf są fikcyjne czy faktycznie takie istnieją, a opisy szulerstwa mnie po prostu... nudziły. Określenie "łotrzykowska powieść" mnie zaintrygowało; teraz wiem, że to zupełnie nie moja bajka. Choć książka ebook jest króciutka, męczyłam ją przez to z tydzień, w gruncie rzeczy zmuszając się do czytania niż odczuwając jakąkolwiek przyjemność. Co chwilę ją odkładałam i znowu sięgałam, nie mogąc się tak naprawdę skupić ponad tekstem. Ktoś, kto pochłonął opowieść na jedno, dwa posiedzenia, nie miał z tym pewnie żadnego problemu, lecz ja walczyłam od samego początku i do końca tak naprawdę nie rozróżniałam, który bohater jest kim, mieszałam wątki, w wyniku czego spirala frustracji tylko się zacieśniała. Nie wiem, czy wspominać o stylu, biorąc pod uwagę, że nieszczególnie zainteresowana fabułą, nie zwróciłam uwagi na ile lekko była ona przedstawiona - stąd również nie jestem szczególnie wiarygodnym źródłem. Jednak możecie się spodziewać niejednokrotnych powtórzeń znaczących powiedzonek. Sam tytuł powieści niejednokrotnie pojawi się na jej kartach, nie brakowało również rozdziału, w którym nie byłoby skwitowania w postaci "grało się". Do pewnego momentu było to interesujące zagranie, ponieważ nadawało takiego nonszalanckiego charakteru, potem trochę zaczęło irytować, gdy pojawiało się znów i znów. Niemniej, nie ma co liczyć na podniosłość, narracja jak najbardziej odpowiada klimatowi powieści i to zdecydowanie jest na plus. Chciałabym móc tę książkę polecić, zwłaszcza że jak najbardziej lubię wspierać polskich i do tego debiutujących pisarzy - lecz w tym przypadku naprawdę nie mogę. Nie jest to opowieść zła, jest... normalnie przeciętna, szczególnie dla ludzi niezwiązanych z tematem. Choć pewnie ci, którzy siedzą w klimatach Dużego Szu, będą zachwyceni, ponieważ autor, jak sam wspomina, ukrył w historii niejedno nawiązanie do tego typu filmów. Jednak osobiście mam nieodparte wrażenie, że w mojej głowie za miesiąc z fabuły nic nie zostanie.
wrotkaczyta.blogspot.com - "Uliczne przysłowie Hausenberga mówi, że prawdziwy facet musi w życiu zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, owo życie przegrać, czyli utracić wszystko, co posiada. Po drugie, odrodzić się dla nocy i odegrać z zyskiem, ponieważ uczyni go to mocniejszym niż kiedykolwiek. Po trzecie, spłodzić syna - tak po prostu, bez dodatkowych warunków" Wszyscy spoglądali nikt nie widział to opowieść utrzymana w konwencji opowieści łotrzykowskiej. Tomasz Marchewka przenosi nas do Hausenberga, miasta, które samo w sobie jest również osobnym bohaterem tej książki. To miasto karcianych stolików, dużych pieniędzy i władzy, pełne intryg, oszustw, zepsucia i śmierci. To żyjący nocą twór, który z każdym epizodem coraz bardziej wciąga nas w własny mrok i zniewala, każąc obserwować dziejący się na ulicach, domach i w szulerniach spektakl, którego głównymi aktorami są: Slava - szuler, który, jak to cudownie ujął autor, we swojej głowie był niepokonany, Petr, samozwańczy król złodziei i Nino - zabójca. Akcja powieści rozgrywa się w nieokreślonym okresie i w nieokreślonym miejscu we wszechświecie - tak, tak, chociaż Słońce mamy stale jedno, to nocą ponad miastem świecą dwa księżyce. Mamy wrażenie, ze poza tym jedynym miastem, żaden inny świat nie istnieje. Dzięki skokom czasowym zastosowanym przez autora, teraźniejsza akcja uzupełniana jest przez fragmenty przeszłości. Takie niewielkie puzzle, które włożone na miejsce dopełniają całości obrazu. Twórca postawił na akcję, to nią żyjemy, o głównych postaciach nie wiemy tak naprawdę nic. Nie znamy ich przeszłości, nawet do końca nie wiemy jak wyglądali i tego prawdopodobnie najbardziej mi w powieści brakowało, tej konkretnej charakterystyki postaci. Opowieść napisana jest zgrabnie, akcja nie zwalnia ani na moment. Tomaszowi Marchewce z łatwością udało się zaprosić mnie do wykreowanego przez siebie świata i była to bardzo miła wizyta. Urzekły mnie karciane sztuczki, gangsterski klimat miasta i moralnie niejednoznaczni bohaterowie. Twórca sprawił, że byłam jak wszyscy mieszkańcy Hausenberga, którzy spoglądali lecz nikt nie widział.
ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com Miasto Hausenberg nie ma litości dla słabych. By w nim przetrwać musisz być zmyślny i przebiegły. Jeśli nie wykażesz się sprytem to przerobią cię na każdy możliwy sposób, a jest ich niemało. Moja rada? Jeśli odnajdziesz się tam przez przypadek - wiej, gdzie pieprz rośnie! Tam nie ma miejsca dla takich mizeraków jak ty. "Uliczne przysłowie Hausenberga mówi, że prawdziwy facet musi w życiu zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, owo życie przegrać, czyli utracić wszystko, co posiada. Po drugie, odrodzić się dla nocy i odegrać z zyskiem, ponieważ uczyni go to mocniejszym niż kiedykolwiek. Po trzecie, spłodzić syna - tak po prostu, bez dodatkowych warunków". Slava to młodzieniec, który porywa się z motyką na słońce. Chce za wszelką cenę pokazać innym, że jest numerem jeden. Nie zamierza być normalnym szulerem jakich wiele. Jego celem jest osiągnięcie najwyższej pozycji w mieście. Niestety, do takich akcji moment wybrał bardzo niekorzystnie. W Hausenbergu aż roi się od groźnych przekrętów, a ludzie którzy staną na drodze Slavy są godnymi przeciwnikami. Slava wraz z zabójcą Nino i samozwańczym królem złodziei - Petrem zrobią wszystko, by pokazać kto tu rządzi. "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" Tomasza Marchewki to prawdziwie męska książka. Nie spodziewałam się, że może mi się tak spodobać! Nie oszukujmy się - przemoc, hazard, wulgaryzmy i łotrzykowskie przepychanki to coś, co z reguły nie robi wrażenia na kobietach, lecz facetów zachwyca. I właśnie dlatego byłam niesamowicie zdziwiona, że autorowi udało się wciągnąć mnie do wykreowanego przez siebie świata. A zrobił to rewelacyjnie! Aż ciężko uwierzyć, że ta książka ebook jest debiutem Marchewki. Wszystko dokładnie przemyślane, wyjątkowo oryginalne i momentami zapierające dech w piersiach. Książka ebook opatrzona jest wszystkimi wyznacznikami dobrej lektury, lecz brakowało mi jedynie trochę więcej humoru - męskiego, wulgarnego i czarnego komizmu - idealnie oddającego ogólny klimat powieści. W końcu Hausenberg to miasto, w którym króluje nocne życie! Jeśli jeszcze nie udało mi się przekonać was do sięgnięcia po książkę to może pomoże mi fakt, że twórca pracował ponad grą Wiedźmin 3: Dziki Gon i dodatkiem do gry Krew i Wino? Odjazd, prawda?! :) Podsumowując, gdy sięgniecie po książkę Tomasza Marchewki przeniesiecie się do całkowicie innego wymiaru, do świata, w którym ryzyko jest na porządku dziennym, a w każdej ciemnej uliczce czai się ktoś, kto nie potrzebuje powodu, by zrobić coś złego... Zagłębcie się więc w lekturze i sprawdźcie, czy jesteście kozakami, którym udałoby się przeżyć wśród mrocznych zaułków Hausenberga! Izabela Nestioruk
Miasto szulerów... Ciekawe, oryginalne... można powiedzieć nawet, że... ożywczo świeże :) Bardzo fajnie napisane, przyjemne czytadło o kanciarzach, szulerach, oszustach i ich świecie. Świecie, w którym rządzi nic innego, jak nieźle wszystkim słynne prawo silniejszego (choć tutaj wypadałoby dodać jeszcze "prawo sprytniejszego"). Panie i Panowie - oto urokliwe miasto Hausenberg! :) "Uliczne przysłowie Hausenberga mówi, że prawdziwy facet musi w życiu zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze, owo życie przegrać, czyli utracić wszystko, co posiada. Po drugie, odrodzić się dla nocy i odegrać z zyskiem, ponieważ uczyni go to mocniejszym niż kiedykolwiek. Po trzecie, spłodzić syna - tak po prostu, bez dodatkowych warunków". To prawdopodobnie najlepsze podsumowanie Miasta Szulerów i jego mieszkańców :) ... Bezpieczny na ulicy (i nie tylko) nie jest nikt, a im większy kant względem kogoś - tym lepiej. Czyż to nie urocze? :) Gdyby nie opis, w życiu bym się nie domyślił, że to pisarski debiut Tomasza Marchewki. Książka ebook napisana jest z werwą, ma dobrą akcję, oddaje również prawdopodobnie to, co zamierzał twórca - groźny świat pełen łotrów spod ciemnej gwiazdy, którym nie obce bluzgi, przemoc i oszustwo. Czytało mi się to wszystko arcy miło :) Sama kanwa fabuły sprowadzającej się do tego, że młody łotrzyk chce podbić swym łotrostwem świat nie jest może zbyt oryginalna, lecz na papierze wypada fajnie. Czekam więc na ciąg dalszy tej historii :) - jest to bowiem pierwszy tom "Miasta Szulerów" (!). Serdecznie zalecam :) To zdecydowanie coś innego niż tylko awanturnicza, po trosze sensacyjna lektura. To kawał fajnej książki, w sam raz na kilka wieczorów :) Serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki. Recenzja znajduje się także na moim blogu: http://cosnapolce.blogspot.com/2017/06/wszyscy-patrzyli-nikt-nie-widzia-tomasz.html Zapraszam!
„Całe życie powtarzał, że zbiegi okoliczności to wymówka tych, którzy nie potrafią planować.” Najlepsze zastosowanie: Hausenberg to nie jest zwykłe miasto, gdzie żyją zwyczajni ludzie. Tam powietrzem są karty, przekręty i zdobywanie, jak największej ilości pieniędzy. Najistotniejsze jest, żeby zrobić wielki przekręt, dzięki któremu zarobi się obrzydliwie dużo, a przy tym nie dać się za to zabić. Nie jest to proste i zdecydowanie wymaga subtelności i rozumu. Jednym z młodych szulerów głodnym wrażeń a także splendoru, jaki idzie za byciem najlepszym, jest Slava. Chłopak jest uczniem Profesora, najlepszego szulera w całym Hausenbergu, tego, który kiedy siada do stołu, zawsze wygrywa. Slava chciałby być tak dobry, jak własny mentor, a nawet lepszy. Sprawy się jednak nieco komplikują, bo nie tylko on ma poważne plany w tym niecodziennym mieście. W drodze do sławy pomagają mu Nino a także Petr, który nazywa siebie królem złodziei. Razem chcą zrobić coś spektakularnego, coś co zostanie zapamiętane przez wszystkich mieszkańców obywateli przez bardzo długi czas. Jednak nie będzie to łatwe. Przyjdzie czas, że będą zmuszeni postawić wszystko na jedną kartę, nawet jeśli rozdanie nie będzie dla nich zbyt korzystne. Lecz od czego są przekręty a także młodzieńczy upór i odwaga? Całość: http://www.karazydwa.pl/2017/06/Wszyscy-patrzyli-nikt-nie-widzial.html
Fabuła została podzielona na trzy rozdziały, a każdy z nich składa się z podrodziałów. Twórca lawiruje między czasem aktualnym, a przeszłym, dzięki czemu poznajemy różnorakie oblicza miasta a także bohaterów. Generalnie pomysł na konstrukcję fabuły jest całkiem niezły, ale...przeskakiwanie między czasem teraźniejszym, a przeszłym nie zawsze autorowi nieźle wychodzi i czasami wprowadza lekki zamęt. Ponad tym wypadałoby jeszcze odrobinę popracować. Twórca powoli snuje własną opowiadanie chociaż pełna jest ona nieoczekiwanych zwrotów akcji, to wszystko tutaj ma własne miejsce i własny czas, a to co wydarzyło się w przeszłości rzutuje na czas obecny. Opowieść z początku toporna, potem przyspiesza, a to jak twórca miejscami sprawnie operuje słowem zasługuje na pochwałę. Jest naprawdę nieźle. Hausenberg to miasto, które ożywa na kartach powieści. To tu toczy się akcja, to właśnie tutaj bohaterowie spotykają się na grę i to tu dla niektórych kończy się ich życie. To właśnie miasto jest tutaj głównym bohaterem. Nie Petr, nie Slava, nie nikt inny, tylko właśnie ono - ciche miejsce wydarzeń, ich tło. Autorowi nie udało się wykreować bohaterów w sposób zadowalający. Tak, są ciekawi. Tak, są jedyni w swoim rodzaju. Jednocześnie są bladzi. Brakuje tutaj jakiejś pełnej kreacji, wszystko jest cząstkowe. Ponad tym również można odrobinę popracować. Nie myślcie jednak, że bohaterowie nie są charakterni, ponieważ są i na pewno w kolejnych tomach, jeśli twórca rozwinie ich kreacje pokażą jeszcze lepiej na co ich stać. Mnie osobiście stale najbardziej intryguje postać Profesora, który trzęsie miastem, zawsze wygrywa, chociaż nawet nie gra, a tak naprawdę niemal nic o nim nie wiadomo. Bardzo do gustu przypadła mi szulerka. Na kartach znam się średnio, więc nie zamierzam oceniać autentyczności tych tekstów, lecz przy stołach gry całkiem dużo się działo, podobnie przed grą i tuż po niej. Świetne wykorzystanie motywu, które przypadnie do gustu wielu czytelnikom. Całość: http://www.recenzjezpazurem.pl/2017/06/tomasz-marchewka-wszyscy-patrzyli-nikt.html
Lubię książki, z szeroko pojętego "nurtu fantastycznego", w których fantastyczne postacie, wydarzenia są zaledwie zarysowane i praktycznie musimy na słowo wierzyć autorowi, że opowieść którą czytamy jest nietypową. A przykłady? Starczy wymienić choćby Joego Abercrombie. Tutaj naprawdę trzeba się wczytać w treść aby zrozumieć, dlaczego jego teksty zaliczono do fantasy. Nie inaczej jest w przypadku Tomasza Marchewki i jego książkowego debiutu "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział". Hausenberg to miasto, które nigdy nie śpi. Dosłownie. Cokolwiek sobie zamierzysz, w tym mieście zapewne zrealizujesz. Nieważne czy będzie to zlecenie zabójstwa, czy próba wzbogacenia się. Tutaj nikt nie jest bezpieczny, a każda forma przestępstwa jest tutaj, można by rzec mile widziana. Żyj i nie pozwól się zabić, oto główna zasada tej metropolii. Tutaj właśnie żyje Slava, młody i pełen ambicji chłopak. Dostawszy się pod skrzydła Profesora- niezwyciężonego szulera, lecz nie tylko, chłopak, już widzi siebie, jako tego który pokonuje wszystkich i zyskuje nieśmiertelną sławę. Żeby tego dokonać gotów jest nawet umrzeć. Dosłownie. Opowieść podzielona jest na części, w każdej poznajemy różnorakie aspekty tego samego wydarzenia, a także mamy okazję przekonać się co działo się z bohaterami w przeszłości. Ich dylematy, lecz przede wszystkim atmosfera miasta, sprawia, że opowieść tą czyta się znakomicie. Trochę to miasto przypomina mi Grimm City, z cyklu powieści Jakuba Ćwieka. I wcale nie jest jakieś gorsze. Przeciwnie, mogło by nawet leżeć całkiem niedaleko. Co do wspomnianych śladów fantastyki, jedynym fragmentem który może mieć takie znamiona, są dwa księżyce na niebie. Podwójna pełnia to czas różnorakich złowróżbnych wydarzeń. Kumulują się rzec by można podwójnie. Inspiracją dla autora był idealny film "Wielki Szu" i sam pisarz objaśnia to na końcu książki. Także nie wierzcie tym, którzy w własnych opiniach robią odkrycie stulecia, co ta opowieść im przypomina. Autor sam się przyznał co go zainspirowało, choć tych inspiracji było znacznie więcej. Krótkim podsumowaniem-warto, dlatego zachęcam do lektury.
Tekst z bloga: https://amandaasays.blogspot.com/ WITAJ W HAUSENBERGU! W tym mieście po nocach chodzą tylko odważni, liczą się umiejętności karciane a także spryt i przebiegłość, pozwalające przetrwać w krainie oszustwami płynącej. W krętych uliczkach czekają kłopoty, a ostatnio napięcie jest coraz większe, ponieważ chodzą plotki, że szykuje się coś wielkiego. Kłopot w tym, że o władzy w mieście kanciarzy pomyślało jednocześnie paru mocnych zawodników. A to oznacza tylko jedno - zapowiada się widowisko warte obserwowania! SLAVA, TY NARWAŃCU! Nasz główny bohater to młody chłopak, któremu marzy się wielka sława. Szulerki uczył się od samego Profesora, który upodobał sobie tego szalonego chłopca, chociaż nie raz trzeba było go ratować z opresji przez coraz to nowsze wybryki. Niespokojna krew, wielka duma, mądry talent, lecz i błędy naiwniaka - nasz Slava powinien się jeszcze trochę nauczyć, jednak niecierpliwość sprawia, że zbyt nierzadko umyka spod czujnego oka mentora. Teraz szykuje coś wielkiego, ponieważ w końcu żeby zostać legendą, trzeba zaryzykować. Tylko co jeśli po drodze wszystko się, jak to mówi, "zesrało"? BOHATEROWIE, CZYLI KTO JESZCZE OSZUKUJE W HAUSENBERGU Na Petra i Nino Slava zawsze mógł liczyć. Niejeden numer już razem zrobili, a doświadczenie facetów wielokrotnie uratowało chłopaka z patowej sytuacji. Był jeszcze Profesor, który dużo go nauczył, lecz stale traktował jak niedoświadczonego dzieciaka. No i Camilla, co do której mówiono, że będzie jego zgubą, a on i tak ją uwielbiał. Gdzieś w mieście był inżynier, który pragnął dużych odkryć i człowiek, który przybył, by zdobyć to, co głęboko ukryte. A to oczywiście nie wszystko. Cała paleta ciekawie wykreowanych, różnorodnych postaci, z których każdy miał własne pięć minut i wykorzystał je tak, jak najlepiej potrafił. Niezwykłą frajdą było odkrywanie sieci powiązań pomiędzy bohaterami a także ich ukrytych zamiarów. Tutaj każda postać wnosi coś do historii, a niektóre z wątków okazują się niezłym zaskoczeniem. STRUKTURA NASZEGO OSZUSTWA Historia podzielona jest na trzy części, w ramach których mamy epizody prezentujące różnorakie płaszczyzny czasowe. Prócz teraźniejszości, poznajemy także bliższą i dalszą przeszłość Hausenberga, a umiejscowienie poszczególnych elementów doskonale łączy nam opowiadanie w spójną całość. Narracja natomiast jest trzecioosobowa i lawiruje pomiędzy bohaterami, dzięki czemu mamy lepszy podgląd na sytuację i łatwiej jest nam zebrać info i zrozumieć całą akcję. ŁOTRZYKOWSKI KLIMAT Przyznam, że nigdy wcześniej nie czytałam historii takiej jak ta. I chociaż grę w karty znam tylko z niewinnych rozgrywek z dziadkiem w dzieciństwie, to dynamicznie wkręciłam się w ten specyficzny klimat i czułam, jak gdybym kroczyła ulicami mrocznego Hausenberga wraz z naszymi bohaterami. Klimatu nadaje także mowa przepełniony karcianym i ulicznym slangiem a także małe nawiązania do słynnych historii o karciarzach i oszustach. Przyznam, że z tej historii mógłby powstać dobry film. Może ktoś kiedyś wpadnie na ten sam pomysł, kto wie? ;-) PODSUMOWUJĄC Wszyscy patrzyli, nikt nie widział, to historia napisana z niesamowitym wyczuciem, którą czyta się z olbrzymią ciekawością dalszych wydarzeń. Zasiadłam do stołu z wytrawnymi graczami, zaplanowaliśmy numer stulecia, zaskoczyło nas kilka twistów, lecz co przeczytałam, to moje. Zalecam tym, którzy mają ochotę na coś nietypowego, ze idealnie wykreowanymi bohaterami i tajnikami karcianych sztuczek (nawet jeśli tak jak ja, na kartach nie znasz się w ogóle - to nie przeszkadza). Moja podróż do Hausenberga była udana, a jak będzie z Tobą?