Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Jestem mechanicznym, którego nazwali Jax. Mój rodzaj powstał, by służyć ludzkości i spełniać jej zachcianki. Lecz teraz nasze więzy pękają. Moi bracia i siostry nareszcie się budzą. Nadszedł nasz czas. Oto wschód nowej ery. Ostatni tom trylogii „Wojen alchemicznych”. Epicka opowiadanie o wojnie i wyzwoleniu. Anastazja Bell, przywódczyni Nadleśnictwa – zbrojnego ramienia Świętej Gildii Horologów i Alchemików, tajnej policji Imperium Holenderskiego – dochodzi do siebie w szpitalu w Hadze. Nie ma jednak czasu na spokojną rekonwalescencję. Musi natychmiastowo wrócić do Ridderzaalu, kwatery głównej Gildii, by dokonać niemożliwego: powstrzymać zmiany trwale ingerujące w dotychczasowy porządek świata. Do Prowincji Centralnych powinny właśnie dotrzeć info o upadku Zachodniej Marsylii. Zamiast tego w Hadze dochodzi do niewytłumaczalnej inwazji – ataku mechanicznych, niegdyś niezdolnych do agresji wobec człowieka, teraz rozszalałych i żądnych zemsty. Na splamionych krwią polach otaczających ostatnią twierdzę Nowej Francji król Sébastien III przypieczętowuje rozejm z mechanicznymi rebeliantami. Już wkrótce rozpocznie się decydujący epizod w dziejach Mosiężnego Tronu. Kontynuacja „Mechanicznego” i „Powstania”. „Wyzwolenie”, trzecia i ostatnia element zachwycającej serii Iana Tregillisa, potwierdza miejsce autora wśród najbardziej oryginalnych autorów fantastyki ostatnich lat. Po raz następny czeka na was świat pełen mechanicznych ludzi, alchemicznych snów i synkopowych melodii.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Wojny alchemiczne. Tom 3. Wyzwolenie |
Autor: | Tregillis Ian |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo SQN |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
„Wyzwolenie” jest ostatnim tomem z rewelacyjnego cyklu „Wojny alchemiczne". Epicka trylogia wciągnęła mnie już od pierwszego tomu w własny świat i nie puściła, aż do emocjonującego finału. Jest to opowieść o wojnie i wyzwoleniu, o pewnym mechanicznym, którego nazwali Jax. Po dwóch udanych tomach przyszedł wreszcie koniec na zakończenie licznych zaskakujących wątków a także rozstanie się z ulubionymi bohaterami. „Wyzwolenie” jak najbardziej potwierdza, że warto było spędzić czas z tą trylogią z gatunku steampunka. Rozpoczyna się decydujący epizod w dziejach Mosiężnego Tronu. Król Sébastien III podpisuje rozejm z mechanicznymi rebeliantami, a w Hadze dochodzi nagle do niewytłumaczalnego ataku mechanicznych, żądających krwawej pomsty. Jax rozpętał rebelię, która teraz jest nie do powstrzymania. Święta Gildia Horologów i Alchemików, nie zamierza stać obojętnie z boku i dołoży własne trzy grosze do dziejących się właśnie wydarzeń. Anastazja Bell, przywódczyni Nadleśnictwa dochodzi do siebie w szpitalu w Hadze, jednak nie ma dużo czasu na rekonwalescencję. Świat zmienia się nieubłaganie. Książka ebook przyjemnie mnie zaskoczyła i nieustanna się doskonałym zamknięciem całego cyklu. Ian Tregillis po raz następny naszpikował opowieść sporą dozą akcji i sprawił, że nie sposób się nudzić. Jak zwykle podczas lektury zostały poruszone tematy wolności jednostki i samostanowienia, o czym przeczytałem po raz następny z nieukrywaną radością. Podczas czytania napotkamy na dużo pytań, które dostarczą nam sporego materiału do przemyśleń. Całość wypada bardzo pozytywnie, a niesztampowe zakończenie potrafi mocno zaskoczyć. Klimat powieści jest niepowtarzalny i zapada na długo w pamięci. Filozoficzne, jak i technologiczne zagadnienia nie raz zmuszą nas do zastanowienia ponad naszym światem, a także nami samymi. „Wyzwolenie” jest udanym zakończeniem cyklu „Wojny alchemiczne”, opowiadającym o losach wielu ciekawych bohaterów i zawierającym niesztampowe zwroty akcji. Ian Tregillis stworzył wciągający świat, o którym czyta się z nieukrywaną przyjemnością. Wizja świata została stworzona z zacięciem a także dbałością o najmniejsze szczegóły. Postacie z krwi i kości potrafią zaskoczyć własnymi dziejami i wzbudzić sympatię, co zasługuje na jak największy plus. Mogę polecić Wam ten cykl. Nie powinniście żałować poświęconego czasu lekturze. Polecam. http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2017/12/wyzwolenie-ian-tregillis.html
Wyzwoleni na murach Starej Marsylii mechaniczni zwracają się przeciwko swoim danym panom. Rozpoczyna się potyczka o przetrwanie, ochronę sekretów i wolną wolę. Wszystko to, co w poprzednich tomach było dobre - takie pozostało aż do samego końca. Chociaż w trzeciej części mało było mojego ulubionego Jaxa, to jednak wszystko inne wynagrodziło mi to z nawiązką. Nietuzinkowi bohaterowie, ciagle zwroty akcji, zaskakujące sytuacje, cięte riposty - to wszystko sprawia, że Wojny Alchemiczne to książki, jakich dawno nie czytałam.
Alternatywne wizje świata, a raczej historie o tym jak potoczyłyby się dzieje świat, gdyby przemienić jakiś element, cieszą się dużą popularnością. Do najpopularniejszych, a nawet najsłynniejszych wizji należy opowieść Philipa. K. Dicka "Człowiek z Wysokiego Zamku". Jak wiemy w tej alternatywie Hitler zwyciężył własną wojnę, a cały świat podzielono pomiędzy zwycięskie państwa. Inny przykład, to "Lód" naszego rodzimego pisarza Jacka Dukaja i inne. W każdej tej opowieści zmieniając zaledwie jeden fragment możemy doświadczyć zupełnie nowego świata. Wypływamy, niczym Kolumb na nieznane nam wody. I zazwyczaj są to wyprawy wyjątkowo udane. Tak jest i w tym przypadku. „Wojny Alchemiczne”, to interesująca wizja świata, w którym wynalazek pewnego naukowca zupełnie odmienił życie wszystkich. Chodzi tu o klakiery-mechaniczne postaci, stworzone do służenia ludziom. Cykl opowiada o Jaksie, który uzyskał pewnego rodzaju świadomość i postanawia uwolnić, a raczej uświadomić własnych braci w niedoli. Rozpoczyna się wojna jakiej świat nie widział, a ludzie przekonają się, że ich do tej pory posłuszni pomagierzy, mają swoje plany co do własnych losów. W trzeciej części cyklu, która nosi tytuł „Wyzwolenie”, śledzimy stale dzieje klakiera. Dowiadujemy się także, o niewytłumaczalnym ataku Mechanicznych na ludzi, a to nie powinno się zdarzyć. Dowiadujemy się także o dalszych losach Anastazji, która powoli dochodzi do siebie. Jednak wydarzenia przyspieszają i dziewczyna musi ruszyć w drogę. Lecz czy zmiany uda się powstrzymać? Przekonajcie się sami. Słowem podsumowania, cykl ten stale należy do moich ulubionych lektur. Interesujące zwieńczenie, tylko spotęgowało moją fascynację tą serią. Pisarzowi całkiem zgrabnie wyszło ukazanie dylematów ludzi i maszyn. Cudownie przedstawił także inną od naszej historię, a także dzieje świata, które potoczyły się całkiem inaczej, a jednak podobnie. Bowiem ludzka skłonność do poznawania i niestety do przemocy, jest wszędzie taka sama. Nieważne w jak fantastycznym środowisku ją umieścimy. Pozostaje mi tylko polecić.
I oto doczekałam się zakończenia Wojen Alchemicznych. Po Mechanicznym nigdy bym nie podejrzewała, że historia aż tak mnie zainteresuje, lecz drugi tom – Powstanie – całkowicie przekonał mnie do twórczości Iana Tregillisa. W związku z tym zabrałam się za czytanie Wyzwolenia z dużą dozą niecierpliwości i wysokimi oczekiwaniami. Z jakim efektem? Na największą uwagę zasługują postaci, które stanowią gratkę dla niejednej feministki. Tę element zdominowały dziewczyny o bardzo mocnych charakterach. Cały ciężar powieści przeniósł się z Jaxa na Berenice, Anastazję i w niewielkim stopniu na Mab. Uważam, że zestawienie tych pań wyszło doskonale, bo pokazało, że trzy zupełnie różnorakie światy i odmienne doświadczenia, mogą „sprowadzić” na świat tożsame charaktery, dążące do zupełnie innych celów w bardzo podobny sposób. Ciekawie obserwowało się przemianę bohaterek w chwili, gdy posypał się słynny im porządek świata. Podoba mi się, że mimo wrażenia déjà vu przy niektórych scenach, postaci zupełnie inaczej zareagowały na zło, którego się dopuściły, wyciągnęły inne wnioski i miały inne refleksje. Tregillis ma wielkie wyczucie i świadomość literacką. Mimo że to przeniesienie ciężaru z mechanicznych na ludzi średnio mi się podoba, to jest to całkowicie uzasadnione z punktu widzenia fabuły. W Wyzwoleniu to ludzie stają w obliczu katastrofy, więc to oni muszą skonfrontować własne dotychczasowe wyobrażenie świata z tym, jak ono obecnie wygląda a także jak będzie wyglądać w przyszłości. I chociaż może się to wydawać absurdalne, klakierzy jako jednostki nie mają już takiego znaczenia. Mimo to żałuję, że Jax stał się postacią nawet nie drugoplanową, a epizodyczną. Jego rola sprowadzała się do przemyśleń ponad wolnością, sumieniem i obowiązkami, co nie było do końca satysfakcjonujące. Co prawda uważam, że ilość filozoficzno-etyczno-duchowych refleksji była wystarczająca, lecz trochę brakowało mi klakierów z ich pojmowaniem świata. Podziwiam zdolność autora do przekazywania wartościowych treści. Robi to niejako mimochodem, co w pierwszym tomie byłoby nie do pomyślenia. Rozważania na temat wolnej woli, duchowości czy człowieczeństwa przewijają się przez całą powieść, lecz (poza przypadkiem Jaxa) nigdy nie są nachalne ani nawet pisane wprost. Czytelnik sam musi zastanowić się ponad niektórymi zachowaniami postaci, wyciągnąć wnioski i ocenić ich etyczny i moralny wymiar. Tregillis nie podaje niczego na tacy i nie wmusza własnej opinii, co jest godne pochwały. Nie będę nic pisać o fabule, aby niczego nie zaspoilerować, lecz wspomnę, że akcja jak zwykle rusza z kopyta i nie zostawia czytelnikowi czasu na powolne wdrożenie się w fabułę. Co nie znaczy, że twórca zaniedbał osoby, które miały przerwę w lekturze. W paru zdaniach przypomniał postaci, wątki, naprowadził na odpowiednie skojarzenia. Chwilami jest to trochę irytujące, lecz z drugiej strony kilka razy mi się przydało, więc generalnie doceniam tę dbałość o przybliżenie fabuły z poprzedniego tomu (zwłaszcza że ostatnio imiona i szczegóły fabuły momentalnie uciekają mi z głowy). W tej części akcja nie jest tak dynamiczna, jak w drugim tomie, lecz stale jest jej więcej niż w pierwszym. Niestety od pewnego momentu Wyzwolenie staje się również dość... oczywiste. Do tej pory Tregillis pozytywnie zaskakiwał pomysłami, wyrywał się z utartego schematu steampunkowej hegemonii Wielkiej Brytanii i dbał o nietuzinkowy oddźwięk Wojen Alchemicznych. A tu niespodziewanie historia podąża najbardziej oklepanym i oczywistym szlakiem. Brakuje efektu wow i jakiegoś porządnego suspensu przed zakończeniem fabuły. To nie znaczy, że jest źle. Po prostu twórca przyzwyczaił mnie do czegoś lepszego. Mimo to całość pokazuje się bardzo dobrze, a finał, chociaż niepowalający, jest zadowalający. Zwłaszcza epilog, który stanowi ładną klamrę zamykającą historię. W ogólnym rozrachunku Wyzwolenie wypada słabiej niż Powstanie, lecz lepiej niż Mechaniczny, który zmęczył mnie przekombinowanym stylem i przesytem dysput filozoficznych. Równowaga została zachowana, szkoda tylko, że zabrakło odrobiny rozmachu i pomysłu na finał. Nie zmienia to jednak faktu, że Wojny Alchemiczne to trylogia, z którą powinien zapoznać się każdy fan steampunku ;) wiedzmowa-glowologia.blogspot.com
"Byliśmy jak dzieci cieszące się ze znalezienia pojedynczej muszelki na plaży i nazywające się przez to królami mórz." Ciekawie było następny raz wejść w scenerię wyzwolonych, klakierów, mechanicznych i zegarmistrzów. Z jednej strony szkoda, że to już koniec wciągającej przygody czytelniczej, a z drugiej strony mam wrażenie, że wszystko co miało być zaprezentowane i przekazane znalazło satysfakcjonujący finał. Metaliczna kakofonia, chrobotliwe dźwięki, stukot żelaznych części, klekotanie łożysk, drgania i łoskot pracujących podzespołów i jeszcze unikalny mowa komunikowania się. Praca, służenie, metageas i alchemiczne rozwiązania. Świeża era relacji pomiędzy gatunkami, pomiędzy człowiekiem a maszyną. Ludzie, władcy i panowie, stający przed groźbą wyginięcia, brutalnych morderstw i odwrócenia społecznych warstw. Zniszczone miasta, dezintegracja ustalonego porządku zwierzchnictwa, zniszczone symbole wielkości i wiary, większość i dominacja zamieniona w mniejszość i podporządkowanie. Spojrzenie na dużo aspektów wolności, z różnorakich perspektyw, w niejednolitych odcieniach, rodzących dylematy moralne, trudne wybory i konflikty postrzegania. Czym tak naprawdę jest samookreślenie i samostanowienie? Jakie ograniczenia w sobie zawierają? Dlaczego niepodległy byt nie jest w pełni swobodny i niezależny? Frapujący materiał do przemyśleń i refleksji. W pewien sposób także diagnoza etycznej otoczki ludzkości, intrygująca wizja przyszłego świata, w którym człowiek na swoje życzenie będzie zmuszony koegzystować, a nawet układać się, ze sztuczną inteligencją. Polityczne przewagi, ideowe wyższości, uprzywilejowane pozycje, nieuniknione wojny, silne pragnienia wyzwolenia i uwolnienia skrywanych wiekami marzeń. Przyjemnie wspominać będę przygodę z trylogią ("Mechaniczny", "Powstanie", "Wyzwolenie"), udane i przyjemne zaczytanie, frapująca opowiadanie w alternatywnej historycznej odsłonie, z zaskakującymi wynikami kierunku potoczenia się faktycznych zdarzeń. Fantastyka w atrakcyjnym wydaniu, prosto w niej odnajdujemy się, chętnie zanurzamy w oryginalnie wykreowany przez wyobraźnię autora świat. Wyraziste postaci, mające dużo do zaoferowania, spójna fabuła, kształtowana w barwny i zajmujący sposób. Odpowiadało mi zakończenie, w pełni wpasowało się w przemyślaną i logicznie poprowadzoną mieszankę wątków, trochę uproszczeń i spłyceń wkradło się w treść, z pewnością zyskałyby na rozwinięciu, jednak generalne wrażenia są pozytywne i przychylne. bookendorfina.pl
Trzeci tom "Wojen alchemicznych" to na dobrą sprawę ciągła akcja. Bez względu na to czyj punkt widzenia czytelnik aktualnie śledzi, historia cały czas gna do przodu, raz po raz przerywana niespodziewanymi zwrotami akcji. W "Wyzwoleniu" ciężko o spokojniejsze, dające wytchnienie fragmenty, a to wszystko zwiastuje szybki i zapadający w pamięć finał. I tak również się dzieje. Zakończenie trylogii trzyma w napięciu do ostatniej strony, co sprawia, że lektura ebooków Iana Tregillisa daje czytelnikowi prawdziwą satysfakcję. Całość na: http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2017/10/ian-tregillis-wyzwolenie.html
Nie ma prawdopodobnie osoby, która po przeczytaniu Powstania nie wyczekiwałaby z utęsknieniem finału Wojen Alchemicznych. Wszystko przez zakończenie, które znacząco zmieniło układ sił w świecie, jaki wykreował Ian Tregillis. Oto bowiem klakierzy zyskali wreszcie wolną wolę i mogą sami decydować o swoim losie. Jedni z nich pragną jedynie zemsty na własnych twórcach, inni nie chcą się angażować w nadchodzący konflikt, a jeszcze inni pragną żyć na równych warunkach obok ludzi, zaś szalona Mab i jej Zagubieni Chłopcy pragną zniewolić ludzkość... Względem tego Świeża Francja zawiera kruchy pokój z częścią mechanicznych, którego utrzymanie jest każdego dnia olbrzymim wyzwaniem - nie prosto od razu zaufać maszynom, które jeszcze kilka dni temu ich zabijały... Natomiast w Hadze dochodzi do niewytłumaczalnej inwazji – tysiące mechanicznych morduje z niesłychaną brutalnością wszystkim napotkanych ludzi. Czy w ogóle możliwy jest pokój pomiędzy ludźmi a mechanicznymi? Czy może ludzie skazani są na zagładę? Choć klakierzy utworzyli kilka obozów różniących się wyznawanymi wartościami, zwłaszcza w stosunku do własnych stwórców, to w rzeczywistości obserwujemy głównie Mab z jej Zagubionych Chłopców a także Daniela z mechanicznymi, którzy pomagają ludziom w odbudowie Zachodniej Marsylii. Jest to podział w gruncie rzeczy na wskroś czarno-biały, gdzie nie ma mowy o odcieniach szarości. Jednak dzięki temu cała opowieść bardzo wiele zyskuje, bo otrzymujemy w ten sposób bardzo realne i wyjątkowo groźne zagrożenie, z którym bohaterowie muszą sobie poradzić. Można oczywiście zadać sobie pytanie, czy wątek Mab nie jest żeby wymuszony, czy nie można było tej historii skończyć w Powstaniu dopisując kilka, bądź kilkanaście dodatkowych rozdziałów. Moim zdaniem nie, bo Wyzwolenie idealnie spaja wszystkie rozpoczęte w poprzednich dwóch tomach wątki, dobudowuje świeży aspekt całej historii i skłania do świeżych przemyśleń. A plany Mab pokazują, że mechaniczni i ludzie nie różnią się wcale metodą myślenia, a także okrucieństwem i bezwzględnością względem siebie nawzajem... W Wyzwoleniu obserwujemy głównie dwie bohaterki: Anastazję a także Berenice, stojące niegdyś po dwóch przeciwnych stronach barykady, lecz obecnie po tej samej. Choć obie mierzą się z nieco innymi przeciwnościami losu a także trudnościami, to dla mnie zdecydowanie ciekawsze okazały się przygody Anastazji. Z tego względu, że w jednej chwili cały świat jaki znała niespodziewanie się zawalił - nie dość, że mechaniczni mordują każdego napotkanego człowieka z wyjątkowym okrucieństwem, to w dodatku potrafią samodzielnie myśleć i podejmować nawet skomplikowane decyzje. Nie są jedynie bezwolnymi i bezrozumnymi maszynami jak całe życie sądziła... Natomiast Daniela, dawniej zwanego Jaxem, obserwujemy jedynie sporadycznie i przez większość czasu pozostaje niejako z boku. Choć w opinii mechanicznych jest mesjaszem, który ich wyzwolił, to twórca poświęca mu zaskakująco mało czasu i to praktycznie do samego końca książki. Bardzo tego żałuję, bo od samego początku polubiłem jego rozważania i rozterki na kwestie wolności i wolnej woli. A na temat zdarzeń z trzeciego tomu z pewnością miałby wiele interesującego do powiedzenia. Zakończenie nie jest złe, czy niepasujące do całości, co normalnie miałem wrażenie, że twórca w pewnym momencie poprowadził fabułę dokładnie tak jak można się było tego spodziewać i niczym odkrywczym nie zaskakuje. Co prawda Tregillis w epilogu objaśnia bardzo wiele jak będzie wyglądać świat po zdarzeniach z zakończenia, jak ludzie i mechaniczni będą żyć obok siebie, to jednak oczekiwałem czegoś innego, czegoś nie do końca tak oczywistego. Co prawda Wyzwolenie nie zaskoczyło mnie w kwestii zakończenia, to pomimo tego jest bardzo dobrym zwieńczeniem trylogii Wojny Alchemiczne. Książka ebook zawiera wiele emocjonujących wydarzeń, niełatwych wyborów dokonywanych przez bohaterów a także ich przemyśleń na temat tego, co definiuje istotę myślącą. Polecam! Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non! hrosskar.blogspot.com
Wydawnictwo Sine Qua Non zaprezentowało we wrześniu ostatni tom steampunkowej trylogii Iana Tregillisa - Wojny Alchemincze, jednej z najlepszych fantastycznych serii, jakie miały okazję zagościć w ostatnim okresie na polskim rynku. Wyzwolenie to brawurowe zwieńczenie cyklu, w dodatku pozostawiające otwartą furtkę na ewentualne kontynuacje. Szkoda bowiem byłoby opuścić tak intrygujący, niejednoznaczny i kapitalnie skonstruowany świat. Ponieważ to świat, w którym cyberpunkowe idee zaprezentowano na przykładzie steampunkowego świata. O ile w poprzednich tomach Tregillis sugerował pewne tezy, o tyle w Wyzwoleniu już otwarcie zadaje zapytania natury moralnej i egzystencjalnej w kontekście Sztucznej Inteligencji. Najistotniejszym z nich jest pytanie, czy samoświadoma maszyna może posiadać duszę? Dodajmy do tego religijną walkę pomiędzy katolicką Francją i protestancką Holandią i dość dynamicznie zauważymy, że ponad tym fantastycznym światem unosi się duch teologicznych sporów wraz z pytaniami, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Po zdarzeniach słynnych z Mechanicznego i Powstania, porządek świata wywraca się do góry nogami. Olbrzymia element klakierów zyskała wolną wolę, co poniosło za sobą dalekosiężne skutki, zarówno dla wyzwalających ich Francuzów, jak - przede wszystkim - dla ciemiężących ich od setek lat Holendrów. Dość dynamicznie okazuje się że wyzwolone maszyny nie mówią jednym mową i mają zupełnie różnorakie pomysły, jak wykorzystać nową sytuację. Jedni pragną jedynie zemsty na dotychczasowych oprawcach, inni wolą skupić się swoich sprawach; jedni pragną życia na równych warunkach wraz z ludźmi, inni próbują ich zniewolić. W Hadze, gdzie przywódczyni Gildii Horologów i Alchemików Anastazja Bell dochodzi do siebie, ulice spływają krwią. Wyzwoleni klakierzy bestialsko mordują mieszkańców w odwecie za lata upokarzającego wykorzystywania. Członkowie Nadleśnictwa nie dopuszczają jednak do siebie myśli, że maszyny mogłyby zyskać wolną wolę; uważają że to spisek i że ktoś nadpisał klakierom metageas. Tymczasem pokraczna królowa Mab zbiera armię mechanicznych, by raz na zawsze zniewolić ludzkość. Wielu klakierów się do niej przyłącza, lecz nie Daniel, słynny z poprzednich tomów jako Jax, pierwszy z wyzwolonych. Inni widzą w nim mechanicznego mesjasza, który miałby wyprowadzić klakierów na zupełnie świeży poziom samoistnienia. Berenice chce wykorzystać jego popularność, by naprawić dramatyczne skutki własnych dotychczasowych działań. Tym razem twórca pozwala nam poznać sytuację z obydwu stron barykady. Jedna z linii narracyjnych skupia się bowiem na losach wspomnianej Anastazji Bell, dzięki czemu możemy zrozumieć jej motywacje. W kontekście zagrożenia w jakim odnalazła się ona i cały kraj, nie trzeba wiele, by zapałać do niej sympatią. Nie obawia się również Tregillis piętnować złe wybory Berenice, która dotychczas jawiła się jako główna protagonistka historii. Tym samym w fabułę wkrada się więcej niejednoznaczności, a historia jest jeszcze mniej czarno-biała niż poprzednio. W dodatku w Wyzwoleniu rodzi się jeszcze trzecia strona odwiecznego konfliktu. Kto ma rację? Po czyjej stronie stanąć? W takich sprawach nie ma oczywistych odpowiedzi. Po nieco słabszym w kontekście całej trylogii Powstaniu Tregillis proponuje nam przemyślany i błyskotliwie rozegrany finał, który do ostatniej strony trzyma w napięciu. Nie ma tu jednoznacznych bohaterów, niezłych albo złych postaci, oczywistych wyborów. Jest wojna, w której każda strona ma własne racje. I taką sytuację udało się autorowi idealnie zobrazować. Całość jest kompletna i jawi się jako idealny przykład rozrywkowej fantastyki, która niesie ze sobą głębsze treści, zmusza do refleksji i nie pozostawia czytelnika obojętnym. http://www.mechaniczna-kulturacja.pl/2017/09/ian-tregillis-wyzwolenie-recenzja.html
WOLNOŚĆ TO STAWIANIE JEDNEGO MAŁEGO KROCZKU ZA DRUGIM Wreszcie nadszedł finał „Wojen alchemicznych”. Po dwóch udanych tomach, które może i miały drobne minusy, lecz dostarczały wiele dobrej zabawy i czytały się naprawdę miło teraz opowiadanie dobiega końca, a „Wyzwolenie” tylko potwierdza, że warto było spędzić czas ponad tą specyficzną trylogią z gatunku clockwork punk. Historia naszego świata potoczyła się zupełnie inaczej. W XVII wieku holenderski uczony stworzył pierwszego klakiera – robota napędzanego za pomocą zegarowego mechanizmu i alchemii. Klakierzy stali się pomocnikami, żołnierzami, niewolnikami, lecz potrafili myśleć, a tam, gdzie są myśli, rodzi się również bunt. Gdy w prowincji Centralnej oczekuje się wiadomości o upadku Zachodniej Marsylii, w Hadze dochodzi do ataku mechanicznych. Jak to w ogóle możliwe, skoro mieli być niezdolni do jakiekolwiek agresji wobec człowieka? Jak poradzić sobie z tą sytuacją? Czy istnieje szansa na rozejm? Tymczasem przywódczyni Nadleśnictwa, Anastazja Bell, choć nie ma się najlepiej i powinna przechodzić rekonwalescencję, musi wrócić do kwatery głównej Gildii by powstrzymać zmiany. Czy to jednak możliwe, kiedy te tak mocno ingerują w obecny porządek świata? Wolność zdobywa się stawiając jeden mały kroczek za drugim, lecz za jaką cenę? „Wojny alchemiczne” Tregillisa zaczęły się jak clockworkowa wariacja na temat „Frankensteina” i „Golema”, później skręciły w stronę opowieści w styli Issaca Asimova, by wreszcie wyewoluować w historię o wielkiej wojnie, jakiej nie powstydziłyby się klasyczne powieści fantasy – podlanej solidną porcją alternate history i science fiction. Brzmi osobliwie? Spokojnie. Jeśli myślicie, że taki mix gatunkowy będzie lub niestrawny, lub potraktowany zbyt pastiszowo, wyzbądźcie się wątpliwości. „Wyzwolenie”, jak i pozostałe tomy trylogii, to naprawdę niezła lektura. I napisana na poważnie – z nieźle skonstruowanym światem, którego mechanika przekonuje i nie jest infantylna, interesującymi postaciami i wydarzeniami, gdzie miesza się polityka, historia, akcja i dylematy moralne. Zapytania o granice człowieczeństwa, czy sztuczny twór może mieć duszę i być „żywy” także są obecne. Oczywiście nie jest to odkrywcze, lecz nie o nowatorskie podejście do tematu chodzi. Żadnego novum w tym przypadku (poza realiami gatunkowymi) nie da się już prawdopodobnie znaleźć, lecz dobre odtwórstwo jest zawsze w cenie. A „Wojny alchemiczne” są dobre. Nieźle poprowadzone, nieźle napisane. Mają własny klimat i charakter. Finałowy tom znajduje równowagę pomiędzy akcją a spokojniejszymi elementami. Podobnie jest również z kwestią bohaterów – mamy tu dużo kobiecych akcentów, dzięki wielkiemu udziałowi bohaterek, jest również znaczna porcja męskich elementów. Lecz przede wszystkim jest dobra, udana zabawa. Jeśli więc lubicie fantastykę, będziecie zadowoleni. Polecam.