Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
- Kiedy powiedziałem ci, że przegrasz na twojej twarzy pojawił się dziwaczny wyraz. - Co oznaczał? - Oznaczał..."zobaczymy". Upadek jest nieunikniony. Syrinx zostanie zdobyte i splądrowane. Głowa cesarza potoczy się po marmurowej posadzce. Cesarstwo pogrąży się w chaosie i zniknie z map świata. Plan spiskowców jest idealny i musi doprowadzić do takiego właśnie finału. Rozumie to nawet Taida. Virion też to rozumie. Tylko...postanowił nie przyjmować tego do wiadomości. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Virion. Legion. Szermierz natchniony. Tom 3 |
Autor: | Ziemiański Andrzej |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów Sp. z o.o. |
Rok wydania: | 2023 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Porządnie i ciekawie zakończył się ten niełatwy dla głównego bohatera czas próby. Bez rozwijania szczegółów fabuły można rzec , że zarówno potyczka zewnętrzna jak i wewnętrzna musiały się zrealizować i były epicko przygotowane. Mimo, że czasy bohatera są w znanym autorowi książki okresie to jednak sposób myślenia społeczeństwa nie przemienił się tak mocno od setek lat. Postawić im w okolicy maca, paczkomat a także sieciówkę spożywczą i szczęście zapewnione. Mogę tylko wspomnieć, że warto poczytać do końca i na końcu nie spieszyć się z chłonięciem tekstu. Podobnie jak zakończył się Adept także tutaj czeka nas zapierające dech w piersiach zakończenie a także coś jeszcze ...
Super - czekałem na nią już od roku
Jest nieźle lecz mogło być lepiej.
Trzyma poziom.
Kres na horyzoncie. Bezkresne piaski pustyni. Bezlitośnie palące słońce i przebijająca się przez potworny ból pokiereszowanego ciała świadomość poniesionej chwilę temu klęski... Nasz niezły znajomy, szermierz natchniony Virion, jest w dobrych opałach... Głowę ma dopóki co całą, lecz lepiej, aby dynamicznie się ze swych aktualnych problemów wykaraskał - na stolicę Luan maszeruje bowiem kolejna, niszczycielska siła: Legion Moy! Czy i tym razem Virion i jego drużyna ocalą własne głowy? Czy Luan przetrwa? Przekonamy się o tym w finałowym tomie cyklu "Szermierz Natchniony", zatytułowanym "Legion"! Krótko i na zachętę napiszę tyle, że Andrzej Ziemiański jest stale w idealnej formie - co najmniej takiej, jak Virion w swych najlepszych chwilach! Różnica pomiędzy nimi jest taka, że Ziemiański zapisuje karty opowieści słowem, a Virion krwią, mieczem i kolejnymi pojedynkami. Obojgu stale idealnie to wychodzi! Z Virionem spotykamy się w chwili, gdy jego oddział zostaje rozgromiony na pustyni przez - aż dziw! - jedną, za to jakże mroczną (i skuteczną w swych poczynaniach) postać. Ów mroczny wojownik nosi miano Nekros i jest to (poniekąd)... sam Virion! A właściwie jest to nieumarły twór, który czerpiąc z zakazanej magii i z niespalonego ciała zmarłego za młodu brata Viriona tworzy "coś" (trudno bowiem nazywać nieumarłego osobą), co jako niszcząca siła zdolne jest zmieść z powierzchni ziemi najlepszego szermierza natchnionego wszech czasów. Wszystko jest dziełem spiskujących przeciw Luan zdrajców, którzy nieźle wiedzą, jak zabrać się za likwidację największego grożącego im zagrożenia... Na czele wspomnianych zdrajców stoi Geberik - człowiek, który zinfiltrował Zamek i skutecznie doprowadził do tego, że cesarstwo znajduje się ni mniej, ni więcej, tylko na krawędzi upadku. Sprawa nie wygląda nieźle także z tego względu, że w granice Luan wkroczyła niszczycielska, złowieszcza siła. Osławiony Legion Moy. Niszczone od środka przez zdrajców i najechane z zewnątrz w sytuacji, w której nie sposób zorganizować realnej obrony, Luan staje w obliczu nieuchronnej klęski... Do murów Syrinx zbliża się apokalipsa i nic już nie stawi jej czoła. Nic... poza Virionem! Virion z nowego cyklu to stale zbir, lecz zbir szanowany i poważany. Ludzie go podziwiają albo się go boją (zależnie kto się wypowiada), jednak pewne jest jedno: jest sławny, a jego chłopczykowi sprawia, że nikt względem jego osoby nie pozostaje obojętny. Sam Virion to już pewny siebie, dojrzały mężczyzna, którego spojrzenie na życie i na świat stwardniało i w pewien właściwy dojrzałości sposób już się ukształtowało. Nie bez znaczenia dla postawy życiowej Viriona jest także jego prywatna upiorzyca, Niki – żona spodziewa się dzidziusia (!), co także odbija się na postrzeganiu świata przez naszego bohatera. Jak Wam pewnie wiadomo, szermierz natchniony już od pewnego czasu przemierza cesarstwo wraz ze swoim teamem marzeń, który śmiało można nazwać „Avengersami Ziemiańskiego”! W grupie tej znajdzie się bowiem nie tylko małżonka Viriona (świetny i skuteczny w walce, nawet mimo ciąży, zwiadowca), lecz także nasi dawni koledzy z kart „Achai”, którzy także przeszli do legendy uniwersum. Kto to taki? Hekke i Nolaan, kolejnych dwóch szermierzy natchnionych we swoich osobach! Całość uzupełni pewna idealna nożowniczka a także stary, budzący grozę żołnierz (mistrz w swoim fachu – jeśli ktoś jednym cięciem miecza jest w stanie przepołowić człowieka, to zdecydowanie powinien znaleźć się w tej grupie). Team marzeń jak do tej pory radzi sobie idealnie i wygrywa z każdym, jednak teraz... dostaje łomot. Jak zwyciężyć z czymś, co jest de facto nami samymi i, na dodatek, z czymś nieumarłym? A nawet jeśli ta sztuka się uda, to w jaki sposób kilka mieczy może pokonać cały legion maszerujących na stolicę wrogów? Niewykonalne... Lecz czy na pewno? Beznadziejne sytuacje to specjalność Viriona i jego ekipy, nie skreślajmy ich więc tak prędko! Świeży Virion robi dokładnie to, czego można od niego oczekiwać: nie rozczarowuje. Trzyma poziom poprzednich części. Daje czytelnikowi kolejną porcję idealnej rozrywki, w której frajda z czytania i jeszcze jedna przygoda w nieźle znanym uniwersum stoją na pierwszym miejscu. Twórca dokłada kolejną ważną i ciekawą cegiełkę do świata Achai, co może tylko i wyłącznie cieszyć - wszak następna seria osadzona fabularnie w tym uniwersum to nie przypadek, ale wypadkowa jakości poprzednich opowieści i zapotrzebowania wynikającego z oczekiwań pokaźnego ilościowo fandomu. Andrzej Ziemiański nie zdejmuje nogi z gazu i jadąc na pełnej prędkości porywa nas ze sobą łatwo w piach pustyni, a następnie pod mury Syrinx, gdzie będziemy świadkami epickich bitew i zapierających dech w piersiach pojedynków, w których ogłuszająca nawałnica mieczy będzie szła o lepsze z błyskawicznym tempem akcji. Świat Viriona jest szybki, błyskotliwy i ostry niczym jego miecz. To nie jest miejsce dla ludzi słabych. Jednak dla legend pokroju Viriona jak najbardziej.
Coś się kończy, by coś zacząć się mogło... - słowa te oddają w doskonały sposób wymowę najwieższej powieści Andrzeja Ziemiańskiego pt. „Virion. Legion”, będącej zarazem ostatnim aktem cyklu „Szermierz natchniony”, ukazującego się od nieco nad roku nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów. Poznajmy zatem tę ostatnią historię i emocje, jakie sobą ona niesie... Tak źle nie było jeszcze nigdy... Armia Cesarstwa Luan poniosła klęskę, przerażający Legion wroga podbija kolejne miasta, a upadek Syrinx wydaje się być jedynie kwestią czasu. W tym wojennym chaosie Virion i jego towarzysze szukają bezpiecznej przystani na pustyni, by wyleczyć poniesione rany, jak i obmyślić kolejne kroki na najbliższą przyszłość. Taida wraz Taronem stara się wyczarować żołnierzy do obrony murów stolicy, ponosząc przy tym coraz większe ryzyko. Księżniczka Kasjopeja walczy zaś o życie na pustynnych bezkresach... Czy to naprawdę koniec...? O tym zadecydują najbliższe dni... Niezły finał powieściowego cyklu - tudzież trylogii, winien charakteryzować się intrygującym pomysłem na fabułę, perfekcyjnym budowaniem napięcia i zaskakującym obrotem zdarzeń, które najbardziej prawdopodobne scenariusze czynią absolutnie chybionymi... I dokładnie tak właśnie przedstawia się rzecz z niniejszą powieścią, na której to nad 570 stronach znajdziemy też wartką akcję, olbrzymią przygodę i olbrzymią porcję dobrego, tradycyjnie nieco ironicznego i czarnego, humoru. Opowiadanie ta dzieli się na dwa główne wątki - pierwszy, który skupia się na losach Viriona, Niki, Noolana i reszty drużyny..., jak i drugi, opisujący nie mniej skomplikowane położenie Taidy i Tarona, którzy musza walczyć z wrogimi agentami, oporem społeczeństwa i nieustanną podejrzliwością Zamku. I prawdopodobnie po raz pierwszy również obydwu tym relacjom poświęcono tu równie dużo miejsca i wagi, co mnie osobiście bardzo ucieszyło, gdyż od pewnego czasu odnosiłam wrażenie, że Virion i Taida stali się sobie równie kluczowymi bohaterami tej historii. Odwiedziny wyjątkowych miejsc, spotkania z równie wyjątkowymi ludźmi i nieludźmi, magia a także potyczka (tak ta z mieczem w ręku, jak i ta za pomocą kłamstwa i niedomówień) - to wszystko i znacznie więcej czeka na nas na kartach tej powieści. Bohaterów książki znamy już naprawdę dobrze, wiedząc idealnie to, czego możemy się po nich spodziewać. Jednakże potrafią nas oni zaskoczyć - choćby Virion swoim opanowaniem, Niki coraz bardziej ludzkim, skomplikowanym charakterem, czy również Taida romantyczną naturą, której prawdopodobnie nikt się po niej nie spodziewał. To ludzie (i nie tylko) z krwi i kości, pełni niedoskonałości, wyjątkowo mocno osadzeni w tych quasi antycznych realiach i do tego mający własne mniejsze i większe marzenia o sławie, bogactwie, szczęściu. Fascynującym jest także spojrzenie na ten świat, który ogarnia wojenna pożoga, niepewność jutra i chaos. I tu znów należy dokonać podziału na ludzką i demoniczną rzeczywistość, które nawzajem się tu ze sobą przeplatają, tworząc piękną, klimatyczną, lecz również i bardzo brutalną całość. Cieszyć może także to, że twórca poświęcił równie dużo miejsca kwestiom stricte wojennym, wywiadowczym, politycznym, co i również przedstawiającym codzienność życia zwykłych ludzi. Na koniec mamy zaś interesującą wizję tego, w jakim kierunku może zmierzać ten świat... Przygoda, komedia, potyczka w mniej i bardziej spektakularnej skali... - to wszystko składa się na tę opowieść, w której jednakże nie mogło zabraknąć także i śmierci. I w tym kontekście nie jest to być może dla nas zaskoczeniem, gdyż finały to do siebie po prostu mają..., lecz w niczym nie umniejsza to naszego smutku, żalu, gorzkich refleksji. Ponieważ tak naprawdę prawdopodobnie po raz pierwszy w tej trylogii uświadamiamy sobie to, że nasi ulubieni bohaterowie walczą o życie i czasami tę walkę przegrywają… Tej barwnej, intrygującej i wyjątkowo klimatycznej relacji dopełniają też cudowne ilustracje Pawła Zaręby, które pozwalają ujrzeć nam na swoje oczy najistotniejsze ze scen. Tym samym również lektura powieści jest jeszcze bardziej porywającą, emocjonującą i fascynującą, gdy oto odkrywamy nie tylko dalsze dzieje bohaterów, lecz również i otrzymujemy coraz więcej odpowiedzi na ważne pytania. Oczywiście jest to finał, który jednakże nie oznacza dla nas pożegnania z Virionem, lecz jedynie początek zupełnie nowego rozdziału, który z pewnością będzie równie ciekawym. Opowieść Andrzeja Ziemiańskiego pt. „Virion. Legion”, to absolutne spełnienie naszych wszelkich oczekiwań wobec tej pozycji, która nas bawi, intryguje, lecz często również i dogłębnie porusza. Powiem więcej – lektura tej książki uświadamia nam jeszcze bardziej to, z jak idealnym cyklem mamy i mieliśmy do czynienia - czy to pod kątem kreacji świata, bohaterów, czy również samej fabuły. To też pożegnanie i zarazem powitanie z nową odsłoną przygód Viriona i Niki, których nie mogę się już doczekać. Tymczasem zaś gorąco zalecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.
Plan obalenia cesarza Luan okazał się pozbawiony słabych punktów. Już nic nie można zrobić – Syrinx zostanie zdobyta przy pomocy jednego legionu bez żadnych wątpliwości. By tak się stało, starczy pokonać jednego człowieka, który samotnie stanął na drodze potęgi. Pojedynczy facet pod murami stolicy naprzeciw tysiąca piechoty – pokonany w pojedynku na pustyni przez ścigające go nieludzkie monstrum (nie sposób go zabić). Równolegle Taida odnajduje miłość wśród pożogi. Nigdy nie była tak blisko śmierci i nigdy tak szczęśliwa. Czy wśród wszechobecnych wrogów, paranoi Pałacu, paraliżu Zamku, ale obok ukochanego odnajdzie sposób, by przeżyć? By przetrwały obronne mury? Mamy więc finał serii. Losy nauczyciela Achai tuż przed jej nadejściem są mistrzowskim zwieńczeniem misternej intrygi i godnie rywalizują z protoplastką uniwersum. Wartka akcja kipiąca emocjami, dosadny humor i precyzjyjne spostrzeżenia to zaledwie dodatek do głębokiej immersji, gdy żar suchej pustyni wypala nam płuca, dym a także popiół płonącej Syrinx zapiera dech i wyciska łzy z oczu, zaś ciepła krew wrogów bryzga łatwo w twarz. Cudowna to podróż. Parafrazując autora: stosy książek, wariackie idee, kobiety z ciepłych wspomnień i ci wszyscy ludzie od pierwszej do ostatniej walki. Virion zaakceptował dorosłość i przyjął odpowiedzialność. Nie tracąc szaleństwa! A w imię dobrej zabawy wybaczymy mizoginię i deus ex machina. Zawłaszcza, że Ziemiański zapowiedział kontynuację. Coś się kończy, coś się zaczyna...
Uwielbiam jak universum trzyma poziom. Główny cykl, sequele, preqele wszystkie równie dobre. Virion. Ostatni tom drugiej części przygód Szermierza Natchnionego. Spotykamy się z naszymi milusińskimi na pustyni. Banda Viriona całkowicie pokiereszowana musi się wykurować, odnaleźć zgubioną księżniczkę i wyruszyć w dalszą drogę. W tym samym momencie rozpoczyna się podjudzanie motłochu przeciwko bogatszym obywatelom i egzekucje. W tym tomie dostajemy wyważoną dawkę akcji, humoru, polityki i rozszerzenia uniwersum. Kolejne lokalizacje, nowe upiory, nowe intrygi. Szczerze przyznaję, że jestem wielbicielką twórczości Ziemiańskiego. Jego humor, gry słowne, zręczność w operowaniu pomiędzy akcją, rozlewem krwi a znaczna dawka polityki, intryg i gier pałacowych idealne wpasowują się w mój gust czytelniczy. Osobiście ogromnie zalecam i czekam na więcej. Więcej Viriona, więcej potyczki na miecze, więcej kłamstw, nieczystych zagrań. A najbardziej czekam na jeszcze więcej smaczków w postaci nawiązań do poprzednich tomów, ponieważ to dla mnie jak powrót do czasów nastoletnich. A jeśli ktoś nie ma ochoty czytać to spieszę z wieścią, że idealnie wykonany audiobook jest dostępny na @audioteka