Uwertura okładka

Średnia Ocena:


Uwertura

Gdy kurtyna opada, a zaczyna się życie… U progu idealnie zapowiadającej się kariery tanecznej Alicja ulega dramatycznej w skutkach kontuzji. Diagnoza: już nigdy nie będzie tańczyć. Lecz oto kilka lat później, gdy wszystko zdaje się sprzysięgać przeciwko niej, podejmuje próbę powrotu na scenę – zatańczenia w rewii. Poznaje Mateusza – wokalistę geja, Pierre’a – francuskiego choreografa, i muzyka – utalentowanego kompozytora: mężczyzn, którzy odzwierciedlają wszystko, przed czym ucieka. Jednak prawdziwym kłopotem okazuje się Iza, producentka przedstawienia, która nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć własny cel. Czy wyjątkowy talent, niepowtarzalna uroda i wrażliwość Alicji wystarczą, by pokonać mnożące się przeciwności? "Uwertura" to opowieść wielowątkowa, osadzona w barwnym, lecz i bezwzględnym świecie artystów estradowych. To lektura nie tylko dla fanów tańca i teatru, lecz dla tych wszystkich, którzy nie podjęli jeszcze decyzji, czy żyć tak, jak wypada, czy tak, jak tego rzeczywiście pragną. Być może odnajdą odpowiedź za maską sztucznego uśmiechu i makijażu, gdy kurtyna wreszcie opadnie...

Szczegóły
Tytuł Uwertura
Autor: Rozbicka Adrianna
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Zysk i S-ka
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Uwertura w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Uwertura PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Meggie

    Alicję wyróżnia wiele: nietypowy kolor oczu, płomienna barwa włosów, lecz przede wszystkim pasja do tańca, która nadaje jej życiu rytm i powoduje szybsze bicie serca. Gdy jest u szczytu formy i wszystko zmierza w dobrym kierunku - jedno dramatyczne zdarzenie burzy jej plany. Kontuzja, która zagroziła jej życiu i przerwała karierę taneczną. Doktorzy są zgodni: nie powinna tańczyć. Mimo takiej diagnozy i wbrew zaleceniom lekarskim kobieta postanawia spróbować własnych sił w rewii. Po raz następny natrafia na przeszkody, ale z innej strony niż mogłaby się spodziewać. Czy Alicja osiągnie cel, który sobie postawiła i zatańczy w rewii? Czy poradzi sobie z kolejnymi kłodami rzucanymi pod nogi przez los? Adrianna Rozbicka – absolwentka turystyki, nauczycielka jogi. Wykonywała różnorakie zawody, pomiędzy innymi jako tancerka i choreograf. Teraz napisała swą pierwszą powieść. Lubię sięgać po debiuty literackie, co już niejednokrotnie zaznaczałam. Dlaczego? Pewnie dlatego, że ciężko przewidzieć, co skrywa wnętrze, czy zachwyci, czy wręcz przeciwnie. Estetycznie skomponowana okładka przyciąga wzrok. Opis fabuły także zachęca. Czy treść okazała się równie interesująca, jak oprawa? Alicję poznajemy w przełomowym momencie jej życia, który nieodwracalnie zmienia jego bieg. Jej kariera zostaje gwałtownie przerwana w najlepszym momencie. Wydarzyło się coś, czego nie była w stanie przewidzieć, ani tym bardziej zapobiec tragedii. Trudno się unieść po takim upadku a także pozytywnie spojrzeć w przyszłość. Główna bohaterka wzbudza sympatię szczególnie z tego powodu, że cały czas idzie do przodu i się nie poddaje. Przeżywa chwile słabości i zwątpienia, co w jej przypadku wcale nie dziwi, lecz potem znowu wysoko unosi czoło i walczy dalej o własne marzenia. Taniec stanowi całe jej życie, bez niego czuje pustkę, dlatego również mimo kontuzji i diagnozy lekarskiej po raz następny usiłuje własnych sił. Dzięki temu czytelnik może zajrzeć za kulisy, wejść na scenę teatru, poczuć tremę, presję i wysiłek niemalże nad siły. Poczuć można również niestety niezdrową rywalizację, przerost ambicji, zawiść. Wśród wielu negatywnych uczuć przebija się równie dużo pozytywnych, takich jak sympatia, chęć niesienia pomocy, wsparcie w niełatwych chwilach, zaufanie, pozytywna energia, optymizm. W tle rozwija się dużo pobocznych wątków związanych z ciężkimi relacjami rodzinnymi, toksyczną miłością, poświęceniem rodziny dla kariery. Książkę czyta się bardzo nieźle i z zainteresowaniem. Autorka lekko snuje opowieść, a jednocześnie zgrabnie zarysowuje scenerię. Czuje się klimat teatru, pasję do tańca, wysiłek wkładany przez każdego uczestnika rewii, choreografa. Jedynie zadziwia fakt, że jednej osobie może się przydarzyć tak dużo nieprzyjemnych sytuacji. Czasem wydaje się to mniej realne. Wśród bohaterów mocno zaznacza się kilka postaci. Poza główną bohaterką jest to zdecydowanie Pierre, choreograf. Jego wrażliwość i siła, odwaga by wytrwać przy raz podjętej decyzji a także demony przeszłości, które go ścigają. Jest również Mateusz, pozytywnie zakręcony, pomocny, zabawny. Postać wydała mi się dosyć schematyczna, lecz przyciąga uwagę. Wspomnieć należy także o producentce Izie, dziewczynie wzbudzającej dużo negatywnych uczuć, skrywającej się za maską, którą przywdziewa każdego dnia. „Uwertura” to powieść, która wzbudza multum emocji, porusza i ukazuje teatr z tej drugiej strony, mniej magicznej a bardziej bezwzględnej. Czasem pasja i talent nie wystarczą, by zaistnieć. Ważne, by się nie poddawać i pozytywnie spoglądać przed siebie. Takie nastawienie do życia może przemienić bardzo wiele, dodać sił, energii do potyczki z przeciwnościami losu. Czy Alicji udało się je pokonać? O tym przeczytajcie sami, ja Was mogę tylko zachęcić do lektury, która wydaje się być doskonała na tę porę roku – przecież zawsze jest niezły moment na wyjście do teatru. http://ksiazki-moj-maly-swiat.blog.pl/2017/08/31/uwertura-adrianna-rozbicka/

  • werka777

    Świat żmudnych prób, perfekcyjnie wyćwiczonych figur, piruetów a także upragnionej sceny. Rzeczywistość tańca uchwycona w rozmaitych momentach, także chwilach nieczystej gry, kiedy nie wszystko wygląda tak, jak wyglądać powinno. Autorka bardzo sprawnie operuje fachowym mową wyjętym rodem z tegoż środowiska (plié relevé itp.). Zaś fakt, że sama była choreografem i tancerką pozwolił jej na wiarygodną kreację tła, na którym wyrysowała własne postaci. Na chwilę mogłam więc sama wkroczyć za kulisy, by przyjrzeć się czemuś, co do tej pory było mi raczej słynne od tej drugiej, doskonałej i wyreżyserowanej strony. Interesujące doświadczenie. Główną bohaterką książki jest młoda kobieta o wyjątkowych oczach, Alicja. Osoba z niewesołą przeszłością, lecz również olbrzymią determinacją i odwagą. Niezłomna, lecz wrażliwa. Silna, choć potrafiąca w ukryciu uronić łzę. Dla czytelnika idealny przykład na to, że nie warto stać w miejscu. Dla mnie osobiście – postać godna naśladowania, choć niezupełnie mi bliska. Podziwiałam ją do samego końca, jednak nie odczuwałam emocjonalnej więzi, która by mnie z nią połączyła. Na słowo zasługują także bohaterowie drugoplanowi, a tutaj mamy całą mieszankę osobowości a także intencji. Są ci nieprawdopodobnie pomocni, ryzykujący w imieniu innych, lecz również ci zepsuci do szpiku kości, zawistni tak, że ciężko dostrzec w nich oznaki człowieczeństwa. Mam tutaj na myśli sympatycznego Pierra a także żmijowatą Izę, tworzących wyraźny kontrast bieli i czerni, nieco przypominającej baśniowe wróżki i okrutne czarownice. Nie wiem, czy autorka nie przesadziła z tymi skrajnościami, dodając do tego kotła bardzo uczynnego przyjaciela geja i obleśnego sponsora Witolda. Myślę, że postaci stojące na drugim planie to prawdopodobnie najsłabszy fragment tej książki. Ponieważ niby wyraźnie naszkicowane pozostają zarazem słabe. „Uwertura” to udany debiut, ponieważ raczej nieschematyczny i wciągający. To jednak przede wszystkim wielowątkowa opowieść z tańcem na czele, lecz również rodzinnymi problemami, tragedią i namiastką uczucia. Czyta się całkiem dynamicznie i całkiem przyjemnie, a styl Adrianny Rozbickiej ma w sobie raczej mało z nieudolnych, pisarskich początków. Zaskoczyła mnie ta treść, może również i dlatego, że w filmach o tańcu reżyserowie poświęcają dużo uwagi miłości, zaś autorka postanowiła udowodnić to, że w literaturze może być inaczej. Spodobało mi się zakończenie i choć mam zastrzeżenia co do postaci drugoplanowych, ogólnie czuję się tą lekturą usatysfakcjonowana.

  • Zaczytana bez pamięci

    Alicja jest tancerką i ma przed sobą świetlaną karierę. Doznaje jednak kontuzji, która raz na zawsze ma przekreślić jej karierę. Dziewczyna nie poddaje się mimo przeciwności. Kilka lat potem bierze udział w przesłuchaniu do rewii. Nie wszyscy są jednak nią zachwyceni. Główny kłopot stanowi Iza, producentka przedstawienia, która od samego początku przejawia niechęć względem Alicji. Publicznie ją ośmiesza i robi wszystko, by dziewczyna nie otrzymała angażu. Jak zakończy się ta potyczka pomiędzy nimi? Czy Alicji uda się powrócić na scenę? Podziwiam wszystkich tancerzy. Sama kiedyś uczyłam się tańczyć i wiem, że nie jest to prosty kawałek chleba. Bóle mięśni, kontuzje i łzy, kiedy ciało stawia opór. To nie było obce też Alicji, która wbrew przeciwnościom postanowiła wrócić na scenę, choć nie dawano jej na to szans. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to profesjonalny język, jakim został omówiony świat tańca. Za sprawą autorki możemy poznać tę sztukę od podszewki. Ja nieco go liznęłam, lecz dzięki Adriannie Rozbickiej mogłam go poznać jeszcze lepiej. Alicja jest mi bliska. Sama musiałam pożegnać się z marzeniami o tańcu i idealnie rozumiałam to, co czuła. Podziwiałam jej determinację. Dużo osób na jej miejscu poddałoby się. Ona jednak nie umiała wyrzec się własnych marzeń. Oczywiście powrót na scenę nie był taki prosty. Kłopot stanowiła Iza. Moim zdaniem najbardziej wyrazista postać z całej powieści. Irytowała mnie i za nic w świecie nie chciałabym się z nią spotkać. To literacki debiut autorki. Dobry, przemyślany. To opowiadanie pełna pasji i determinacji. Daje kopa do działania i pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych do wykonania. Jeśli czegoś chcemy, musimy po to sięgnąć, samo nic nie przyjdzie. Autorka nie ukrywa, że droga na szczyt nie jest łatwa, nierzadko życie rzuca nam pod nogi kłody, a to, co z nimi zrobimy, zależy od nas. Jedyne, ponad czym autorka mogłaby trochę popracować, to bohaterowie drugoplanowi. Jak dla mnie czegoś im zabrakło. Mam nadzieję, że z czasem autorka poprawi te drobne niedociągnięcia. Ma potencjał. Jestem interesująca tego, jak dalej potoczy się jej pisarska kariera. Liczę na to, że jeszcze kiedyś mnie zaskoczy.

  • Agnieszka Deja

    Alicja jest tancerką. Niestety, podczas jednego z występów ma wypadek, który chyba przekreśli jej karierę. Po wyleczeniu nogi kobieta postanawia wrócić do tańca, mimo tego, że jej matka skutecznie ją do tego zniechęca, ciało odzwyczaiło się od wysiłku, a ból ciągle przeszywa kontuzjowaną kończynę. Nie poddaje się jednak i startuje w castingu do rewii. Alicja ma talent, jednak dla niektórych to za mało. Producentka rewii stara się zrobić wszystko, by kobieta nie wystąpiła w jej przedstawieniu, jednak choreograf jest nią zachwycony. Które z nich wygra walkę o dziewczynę? Od tego pomiędzy innymi zależy przyszłość Alicji... Uwertura Adrianny Rozbickiej to wielowątkowa powieść, w której główną bohaterką jest Alicja – ambitna, uparta i utalentowana dziewczyna, która miłuje taniec. Mimo że los ciągle rzuca jej kłody pod nogi, tancerka nie poddaje się i próbuje, trenuje i gryzie się w język, by nie zaprzepaścić szansy na powrót na scenę. Narrator prezentuje nie tylko główną bohaterkę, ujawnia również to, co robią inne osoby. Początkowo skupia się raczej na Alicji, z czasem wprowadzając na scenę kolejne postacie. Dzięki temu czytelnik może zobaczyć szerszą perspektywę tego, co losy się przy produkcji rewii, poznaje również sekrety pozostałych bohaterów i zaczyna odkrywać, że wszystko się jakoś łączy. Czasem ma się wrażenie, że zbiegów okoliczności, które występują w fabule Uwertury, jest za dużo. Z drugiej jednak strony – takie jest przecież życie, prawda? Nieprzewidywalne. A świat jest taki mały... Tematów poruszanych w Uwerturze jest kilka. Po pierwsze najmocniejszym z nich jest taniec, a raczej to, czym on jest dla głównej bohaterki. Alicja miłuje tańczyć, ma talent. Tego zajęcia nie popiera jej matka, inni natomiast uważają, że nie można być tancerką, nie kończąc wcześniej szkoły baletowej. Mimo przytyków Alicja tańczy, ponieważ miłuje to robić. Dodajmy do tego tematy poboczne jak trudne relacje rodzinne, kłopot w odnalezieniu się w świeżym środowisku, intrygi i knowania producentki rewii, a nawet miłość i uzyskamy wielowątkową powieść, przy której nie można się nudzić, a jednocześnie nie można poczuć się zagubionym podczas lektury, ponieważ autorka postarała się o to, by stopniowo wprowadzać wydarzenia do fabuły. To, czego nie brakuje w Uwerturze, to na pewno emocje i zaskoczenia. Po pierwsze nieraz podczas czytania miałam ochotę nawrzeszczeć na producentkę rewii, która z nienawiści zrobiłaby wszystko, by pozbyć się Alicji. Była złośliwa, uparta, nieprzyjemna i bezczelna. Jej intrygi namieszały wiele. Dodajemy również trudne relacje Alicji z matką, które nieraz sprawiały, że zgrzytałam zębami. Poza tym sama atmosfera prób do rewii przyprawiała mnie o gęsią skórkę. Autorka poradziła sobie idealnie z oddaniem tego specyficznego klimatu pełnego napięcia i zmęczenia, ambicji i uszczypliwości. Jeśli chodzi o zaskoczenia – ich także nie brakło. Niektóre wydarzenia rozgrywały się tak niespodziewanie, że nie tylko bohaterowie nie mogli w nie uwierzyć, lecz także ja podczas lektury byłam zdumiona. Uwertura to opowieść o tym, jak dużo jest w stanie poświęcić i znieść główna bohaterka, by robić to, co kocha. Książka ebook prezentuje blaski i cienie życia tancerki, której los na każdym kroku rzuca kłody pod nogi. To wciągająca lektura, w której nie brakuje intryg, emocji i zaskoczeń. Sądzę, że to naprawdę udany debiut Adrianny Rozbickiej i już nie mogę doczekać się kolejnych powieści jej autorstwa.

  • Klaudia Mróz

    Autorka skupiła się na sferze obyczajowej, na tym by pokazać na czym polega produkcja tanecznego show, na kreowaniu Alicji. Bohaterka na początku była dla mnie zbyt doskonała - cudownie tańczy, ma talent, zbyt niepowtarzalna - wyjątkowy kolor oczu, kręciła nosem, lecz w miarę rozwoju akcji zaczęło do mnie docierać, że ta kobieta to kłębek nieszczęść, który prócz swojej siły i właśnie tego talentu nie ma nic więcej. Zaczęłam doceniać jej upór, podziwiać jej starania, by wrócić do tańca. Zaczęłam jej wreszcie kibicować! Alicji nie można było nie lubić, to bohaterka, która prosto się nie poddaje, która chociaż czasem płacze po nocach i miejscami użala się ponad swym losem, to jednak: ma powody. To nie jest płacz, który wynika z niczego, autorka przysporzyła naszej bohaterce od groma problemów, a największym była Iza, która na każdym kroku usiłowała udowodnić własną wyższość ponad całym światem i Alicją... Była to niestety... Scary Sue - przeciwieństwo Mery Sue, czyli postać tak złowieszcza, że gorszej nie ma, w Izie brakowało mi jedynie szaleńczego śmiechu do kompletu. Chociaż jej działania były usprawiedliwione egoistycznymi pobudkami, to moim zdaniem, zbyt wiele trupów pojawiło się na jej drodze do celu. Była aż za bardzo zła, żaden promyk nie rozjaśniał jej wizerunku - nie lubię takich za mocno zarysowanych antagonistów. Jak Iza zwracała się do Alicji, to niemalże zawsze z niej drwiła, jak Iza wykorzystywała innych, to na całego - nie oszczędzała nikogo, nawet bliskiej rodziny. Ten promyk, ta jedna niezła cecha mogłaby ocalić w moich oczach kreacje bohaterki, niestety była ona zbyt... zła. Zbyt jednoznaczna. Cóż - Iza jest jedyną zadrą w Uwerturze, właściwie jej jedynym mankamentem, który dostrzegłam podczas kartkowania powieści. Czytając, zastanawiałam się, czy felerem nie będą zbiegi okoliczności, których w powieści jest całkiem sporo, jednak zamykając debiut Rozbickiej i po rozmowie z koleżanką, stwierdziłam, że działają im plus, nie im minus. Dlaczego? Ponieważ takie jest właśnie życie! Nie zrozumcie mnie źle, nie były to zbiegi okoliczności pokroju: spotkała go na ulicy, okazało się, że on również miłuje jazz, razem zaczęli tańczyć, ponieważ uwielbiają tego samego choreografa. Raz były subtelne, innym razem mniej, lecz służyły kolejnym elementom fabuły, które w końcowych scenach ułożyły się w piękną całość. Fabuła, którą starałam się omówić jak najlepiej mogłam, by nie spoilerować w drugim akapicie jest jednym z silniejszych fragmentów powieści: zaskakuje i trzyma w stałym napięciu, chciałam wiedzieć czy Alicji się uda, chciałam poznać jej dzieje i ludzi z nią związanych. Historia porusza dużo wątków: od wspierania bliskich w każdej sytuacji, po alkoholizm, rodzicielską miłość, aż wreszcie po spełnianie marzeń, po dążenie do celu, po pasję i miłość. Jest to historia różnorodna. Taniec spaja wszystkie te wątki. Uwertura prezentuje życie tancerza: wzloty, upadki, trudy i... toksyczność. Taniec dla wielu postaci jest jak narkotyk, od którym prosto się uzależnić, lecz trudno go odrzucić. Rozbicka najlepiej właśnie omawia sceny tańca, miałam wrażenie, że go oglądam, nie o nim czytam, autorka nie sili się na ogromne opisy miejsc, idzie w emocje, gra na nich dzięki słowom, lecz popisowe numery to wspomniane już taneczne sceny. Po tekście się płynie, nie ma zgrzytów np. w postaci sztucznych dialogów, ponieważ takich tutaj nie uświadczycie, niemalże każda z postaci mówi swoimi niemożliwymi do podrobienia głosami. Autorka nie skupia się w narracji na Alicji, dzieli ją na wielu bohaterów, dzięki temu mamy dość niezły ogląd na sytuacje. Autorka poradziła sobie też z kreacjami postaci (oprócz wspomnianej Izy). Najbardziej polubiłam Muzyka, z którym z pewnością złapałabym wspólne fale, jednak nie odgrywał on aż tak istotnej roli w powieści, pojawiał się w kluczowych momentach, by później gdzieś się ulotnić. Bohaterowie, którzy dostali własne pięć minut zazwyczaj byli przydatni do dalszej części historii, ciągnęli ją, nie pojawiali się bez powodu. Mati, przyjaciel, o którym dużo osób marzy - wysłucha i wesprze, zażartuje, gdy potrzeba, pomoże, jedna z najmilszych postaci w całej książce. Kaśka - nie polubiłam się z nią, jednak nie można ją uznać za antagonistkę, była raczej postacią dość irytującą. Aż wreszcie Pierre - bohater wielowarstwowy, jak cebula, mądry choreograf, który dostrzega talenty i potrafi poprowadzić ludzi do celu. Nie chce o żadnym bohaterze się rozpisywać, by przypadkiem nie ukraść Wam zabawy odkrywania ich celów, ale... nie są to bezwolne marionetki, to ludzie z krwi i kości, bowiem mają tajemnice, obrywają od losu, wreszcie: nie są bez skazy.