Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Evie nieźle wie, co czuje osoba odrzucona przez rówieśników. Właśnie z tego powodu nierzadko marzy o ucieczce dokądkolwiek, gdzie w końcu mogłaby być sobą. Ojciec Evie w sekrecie tworzy wirtualną idylliczną krainę przeznaczoną wyłącznie dla niej. Ten upominek bezpowrotnie zmieni życie dziewczyny. Czy świeży świat faktycznie okaże się tym wyśnionym? A może najgorsze jest dopiero przed Evie?
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Username: Evie |
Autor: | Sugg Joe |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Insignis |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Książkę zalecam wszystkim. Mimo, że jest to debiut, mogę spokojnie powiedzieć, że widziałam o dużo gorsze początki. Dynamiczna akcja, bohaterowie i metaforyczne znaczenie gry sprawiają, że komiks połykamy w całości. Sama nie wiedziałam, kiedy go skończyłam. Teraz mam mały kłopot z zapisaniem wszystkich moich refleksji na temat książki, ponieważ przeczytałam ją już niemal 2 miesiące temu, a nie miałam kiedy jej opisać. Wszystko przez wakacje.http://odkryc-tajemnice-ksiazek-recenzje.blogspot.com/2016/09/93-username-evie-joe-sugg.html
Na blogu miałam już okazję recenzować dwie książki Zoelli, czyli słynnej brytyjskiej vlogerki, która jest także autorką książki Girl Online a także Girl Online w trasie. Lubię Zoe, a także jaj filmiki, lecz jeszcze bardziej przepadam i uwielbiam oglądać jej brata Joego Sugga. Jest równie znany, jak jego siostra ze własnej działalności na YouTube, jednak w przeciwieństwie do niej postanowił stworzyć opowieść graficzną. Oczywiście nie zrobił tego sam, gdyż w procesie tworzenia pomagała mu cała grupa ludzi. On jest pomysłodawcą fabuły, a także wszystkich bohaterów, jednak w realizacji tego projektu wzięła udział cała drużyna, która została wymieniona na jednej z pierwszych stron tej książki.Evie jest kobietą wyjątkowo samotną i odrzuconą przez rówieśników. Nie ma przyjaciół, jest za to ośmieszana i wyszydzana. Kobieta jest niepewna i nieśmiała, nie może znaleźć własnego miejsca. Ojciec tworzy dla niej idylliczną wirtualną krainę, w której wreszcie może być szczęśliwa. Jednak za nią do E.scape podążyła osoba, która nie zawaha się zniszczyć wszystkiego, dzięki czemu Evie może odczuwać radość i szczęście. Czy kobiecie uda się ocalić jej wyśniony świat, który niespodziewanie przemienił się w najgorszy koszmar?„Username: Evie” na pierwszy rzut oka wydaje się kolejną historią o dziewczynie, która musi zdobyć pewność siebie, jednak pod tą schematyczną fabułą kryje się los wielu zagubionych ludzi, którzy stale szukają własnej tożsamości. To opowiadanie o osobach, które nieco pogubiły się w swoim życiu. Historia Evie niesie za sobą przesłanie, które mówi, że nigdy nie jesteśmy sami, że zawsze ktoś może obdarzyć nas uczuciem, które da nam siłę, żeby iść przed życie z podniesioną głową.Bardzo lubię komiksy, które nie muszą być kolejną czasochłonną historią bez głębszego sensu, lecz mogą być krótką i treściwą opowieścią, z ukrytym na swoim stronach przesłaniem, które można przekazać w postaci ilustracji, tak jak zrobił to w tej książce pdf Amrit Birdi. Nie należy porównywać komiksu do powieści, bo wówczas można by przyczepić się do wielu rzeczy, że bohaterowie są za mało zarysowani lub że fabuła jest niedopracowana, lecz przecież nie o to w tym chodzi. Opowieść graficzna ma być treściwa i niezbyt długa, ma zapewnić rozrywkę i radość z każdej kolejnej strony. Na poznanie historii Evie starczy godzina, jednak zawsze możecie do niej wrócić, by podziwiać cudowne ilustracje.„Username: Evie” zalecam szczególnie fanom komiksów, a także osobom lubującym się w krótkich i zwięzłych historiach skłaniających do refleksji. To książka ebook doskonała na każdą okazję, która dostarczy rozrywki, będzie cieszyć oczy, pomoże też odprężyć się po trudnym dniu i zapewni chwilę wytchnienia.http://someculturewithme.blogspot.com/2016/08/ucieczka-w-wirtualna-rzeczywistosc.html
Jak ja dawno nie czytałam komiksów! Pamiętam te czasy podstawówki, kiedy byłam regularnym bywalcem szkolnej biblioteki ponieważ własnie tam można było znaleźć, słynne wówczas komiksy z Kaczorem Donaldem. Od tamtego czasu, mój kontakt z tym rodzajem literatury był bardzo sporadyczny a wręcz znikomy. Czy zatem powrót po latach okazał więc pozytywnym posunięciem?W jakimkolwiek dziele literackim, czy to książka ebook czy komiks, najistotniejsza jest według mnie fabuła. A tutaj była ona wprost idealna. Początkowo jesteśmy lekko wprowadzeni w klimat historii i poznajemy bohaterów, a później uderza wielka fala szybkich wydarzeń, która spowodowała moje duże zainteresowanie "Username: Evie". Twórca bardzo ciekawie poprowadził dzieje głównej bohaterki, mimo iż początkowo czytając spodziewałam się czegoś kompletnie innego, odsłona Joe'ego okazała się dla mnie świetna.Podobały mi się również fragmenty science- fiction wprowadzone do komiksu. Może lekko nam już słynny z innych ebooków a w zasadzie częściej z filmów, tu został w miarę ciekawie rozwinięty. Wprowadzone w tym interesujące rozwiązania, nierzadko zaskakujące, tylko podsycały moje zainteresowanie tematem.Czytanie "Username : Evie" było nie tylko bardzo szybkie, lecz i przyjemne. Idealnie brnęło się przez wszystkie wydarzenia. Choć mam wrażenie że było ich za mało. Według mnie twórca mógł bardziej rozwinąć niektóre wątki, albo dodać kilka pobocznych. Mam wrażenie, że moja przygoda z Evie była zdecydowanie za krótka. Z olbrzymią chęcią poczytałabym sobie jeszcze o Evie a tu koniec....Głowna bohaterka wywarła na mnie spore wrażenie, gdyż była nie tylko silną lecz i charakterystyczną. Kobieta wiernie dążyła wyznaczonym sobie celom i nie stara się dopasować do otoczenia. Pomimo złego traktowania ze strony rówieśników, Evie dość znośnie radzi sobie z problemami, choć ich nie rozwiązuje. Jej kuzynka - ogromnie denerwująca postać, była w zasadzie nieźle wykreowana. To klasyczny czarny charakter. I właśnie dlatego cieszę się że ta postać tak bardzo interesowała mnie swoim zachowaniem. Myślę, ze twórca miał taki właśnie zamiar.Jako że jest to komiks, bardzo ważnym jego fragmentem jest strona graficzna tej publikacji. Tu następny duży plus dla grafików. Nie tylko sama okładka lecz i wnętrze książki są bardzo dopracowane. Ogromnie podobają mi się te obrazki i uważam, iż doskonale odwzorowują całą historię. Czasem wręcz ją dopełniają.To prawdopodobnie jasne że komiks bardzo mi się podobał. Miło było wrócić do czasów w których byłam ich olbrzymią fanką. Myślę również że wkrótce wrócę do tego. Samo czytanie nie zajmuje długo, a jest bardzo przyjemne i można przy nim się zrelaksować, zatapiając się w naprawdę ciekawą historię. Zdecydowanie zalecam tę publikację dla każdego niezależnie od wieku czy płci. Już teraz staram się namówić moją mamę by się z tym zapoznała.
„Username: Evie” opowiada historię dziewczyny, która została odrzucona przez społeczeństwo. W szkole nikt jej nie lubi, jest wyśmiewana, a w domu ma tylko ojca. Nie radzi ona sobie z problemami, przez co robi bardzo dziwne rzeczy, które mają jej pomóc. Evie chce uciec jak najdalej od własnego miejsca zamieszkania. Jej tata stworzył wirtualną krainę, dzięki której może ona nauczyć się pewnych rzeczy a także zapomnieć o problemach współczesnego świata. Czy da się stworzyć świat bez zła? Czy mógłby on zwyczajnie funkcjonować?Komiks porusza bardzo kluczowy problem, o którym obecnie jest dość głośno. Chodzi oczywiście o wyalienowanie osoby z danego środowiska, bo inaczej się ona zachowuje, ubiera etc. Joe Sugg bardzo nieźle przedstawił nam to utrapienie nastolatków.Miałem wrażenie, że wszystko w tej książce pdf za dynamicznie się dzieje. Twórca mógł trochę bardziej dopracować tę książkę, rozszerzyć ją o kolejne motywy i stworzyć z niej poczytny utwór, który może dałby niektórym ludziom do myślenia. Mimo wszystko zalecam poczytać ten komiks. Dzięki niemu przyjemnie spędziłem czas.Ilustracje są świetne. Kolorowe, bohaterowie zostali bardzo realistycznie przedstawieni, dynamiczne, współgrające z treścią, niekiedy wzruszające i straszne. Kolory zostały bardzo nieźle wybrane. Czasem przerażają, a czasem stwarzają sielski klimat.W utworze nie brakuje potyczki ze złem, z przerażającymi stworami a także swoimi słabościami.Evie to główna postać. Jest ona nastolatką nielubianą w szkole i praktycznie samotną w domu (jej tata przez cały czas ślęczy przed komputerem). Nie ma ona ani jednej przyjaciółki, której mogłaby się wygadać.Historia jest bardzo prosta. Zakończenie zbyt dynamicznie się skończyło, Joe Sugg mógł zrobić je bardziej nieoczywiste i dopracowane. Bohaterowie zostali bardzo nieźle wykreowani.Wydawnictwo Insignis postarało się i wydało książkę w bardzo dobrej jakości.Podsumowując: zalecam wam przeczytać ten utwór, mimo że nie został on jakoś bardzo dopracowany. Jest dobry, lecz gdyby pomysł został trochę bardziej rozwinięty, byłby o dużo lepszy.Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję Wydawnictwu Insignis.Tytuł: „Username: Evie”Tytuł oryginału: „Username: Evie”Autor: Joe SuggWydawnictwo: InsignisKorekta: Helena BrzozowskaPrzekład: Tomasz Brzozowski & Julia DiduchRysunki: Amrit BirdiWydanie: IOprawa: miękkaLiczba stron: 181Data wydania: 15.06.2016ISBN: 978-83-65315-28-1
Joe Sugg - na YouTube słynny jako ThatcherJoe - to autor całej fabuły i zarysu wszystkich bohaterów komiksu pod tytułem "Username: Evie". Może być słynny Wam także jako brat Zoelli - vlogerki i autorki serii "Girl Online" (jak wiadomo, będzie trzecia część).Historia jest dość łatwa i nieskomplikowana - wyobcowana i wyśmiewana przez innych Evie niespodziewanie staje się kimś ważnym i to w jej rękach spoczywa los innych. To, że staje się taka w świecie, który został stworzony specjalnie dla niej przez jej ojca, jest już całkiem inną sprawą. Okazuje się jednak, że w teoretycznym raju także mogą pojawić się kłopoty, z którymi będzie musiała zmierzyć się główna bohaterka (z dość zagadkową pomocą).Nie jestem znawczynią tematu, ponieważ przeczytałam zaledwie dwa komiksy (dzieciństwa w to nie wliczam), lecz według mnie taka forma to coś podobnego do tradycyjnej książki, bo jest wydany w zbliżonej formie, lecz oczywiście różni się kilkoma rzeczami. Opowiadanie przedstawiona jest w formie ilustracji, a wypowiedzi poszczególnych bohaterów znajdują się w dymkach. Nie wiem jak w innych komiksach, lecz "Username: Evie" składa się z trzech części (na początku znajduje się jeszcze coś w rodzaju prologu); pierwsza to tak jakby wprowadzenie, potem zawiązanie akcji, a na końcu rozwiązanie.Jak wspomniałam wyżej, bardzo ważnym aspektem wyróżniającym komiks od książki są ilustracje, które, można powiedzieć, są fundamentem tych historii rysunkowych. W przypadku dzieła Joe autorami właśnie takich kluczowych rzeczy jak ilustracje, dymki, barwy czy współgranie tekstu z obrazkami są: Mindy Lopkin, Amrit Birdi, Joaquin Pereyra a także Matt Whyman.Podsumowując, muszę stwierdzić, że "Username: Evie" to bardzo niezła pozycja! Pomijając już to, iż historia trochę za dynamicznie się skończyła, a akcja gnała do przodu, jestem całkiem zadowolona z tego, co otrzymałam w trakcie zagłębiania się między stronicami wspomnianego komiksu. Jest to debiut, który ze własnej strony mogę Wam bardzo polecić.Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Insignis!http://oxu-czytanie.blogspot.com/2016/07/username-evie-joe-sugg.html
Opowieść graficzna, czyli powszechnie słynny komiks to taki gatunek literacki, który pobudza wyobraźnię czytelnika podwójnie. Oprócz tekstu mamy możliwość poznawania losów bohaterów śledząc rysunki. Joe Sugg, słynny youtuber, postanowił właśnie takim podwójnym strzałem na wyobraźnię wtargnąć na rynek literatury. I powiem szczerze, że udało mu się zaciekawić nie tylko liczne grono młodzieży. Wśród własnych wielbicieli ma również osoby dorosłe. „Username: Evie” to doskonały debiut, doskonała lektura i doskonała zabawa.„Każda przeszkoda jest wyzwaniem, każda próba – potencjalnym triumfem.”Fabuła skupia się na nastoletniej Evie – kobiecie nieakceptowanej przez rówieśników. Evie jest bardzo samotna, a jedyną osobą, która jest przy niej, jest jej schorowany ojciec. Gdy ten umiera świat Evie się zawala. Odkrywa ostatni upominek od ojca – dziwną aplikację, która przeniesie ją do wirtualnej krainy, stworzonej specjalnie dla niej. Lecz nie tylko Evie się tam przenosi…Joe Sugg zadebiutował na rynku literatury. Do tej pory słynny był wyłącznie jako youtuber ThatcherJoe. Być może znajdą się osoby, które śledzą jego poczynania w sieci, oglądają filmiki z jego udziałem. Ja skupiłam się wyłącznie na powieści graficznej, którą stworzył. Jak sam podkreśla na wstępie było to jego marzenie, które udało mu się spełnić. Nie obyło się bez pomocy innych osób, lecz jak mówi Joe, najważniejsi dla niego są jego wielbiciele i czytelnicy. To dzikim, nam ta opowieść powstała.Komiks kojarzony jest głównie z dzieciństwem. Jednak istnieją komiksy kierowane tylko do dorosłych czytelników. „Username: Evie” to opowieść graficzna, która własnych odbiorców może szukać wśród młodzieży a także wśród dorosłych. Każdy odnajdzie się w tej fabule, każdego ona wciągnie i każdy będzie miał okazję przenieść się do świata fantasy, grafiki i świata wirtualnego.Autor tworząc tę opowieść skupił się na pokazaniu jednego kluczowego aspektu – pewności siebie. Pomiędzy linijkami odczytujemy jak kluczowa jest pewność siebie, akceptacja siebie takim jakim się jest. Główna bohaterka czuje się wyobcowana, odrzucona przez rówieśników, lecz to pewność siebie dodaje jej odwagi, by zmierzać się z przeciwnościami losu. Nie boi się wyzwań. Joe Sugg stworzył postać, która może być odzwierciedleniem każdego z nas. A przemiana jaka w niej przechodzi powinna być wzorem dla wielu.Powieść graficzna to, jak wspomniałam na wstępie, podwójna dawka dla wyobraźni. „Username: Evie” jest przepełniona przepiękną grafiką, która zasługuje na pochwałę. Kolory są żywe, malunki przejrzyste i czyste. Każdy wywołuje masę emocji i doskonale odzwierciedla elementy fabuły. Można utonąć w tej powieści bez możliwości wypłynięcia na powierzchnię. „Username” Evie” wciąga i zachwyca.Książkę zalecam każdemu czytelnikowi. To doskonała odskocznia od klasycznych powieści. Przeczytanie jej zajmuje bardzo niewiele czasu, lecz nie o to chodzi w komiksach. Tutaj trzeba śledzić rysunki, ponieważ są tak samo kluczowe jak tekst. Joe Sugg zasługuje na wyróżnienie i mam nadzieję, że znajdzie się wielu czytelników, którzy z chęcią sięgną po jego debiut. Naprawdę warto!http://ksiazkomania-recenzje.blogspot.com/
Zacznę od tego, że powieści graficznych nie czytuję. Kiedyś, jak byłam mała, to podczytywałam sobie komiksy braci i bardzo to lubiłam, więc kiedy zobaczyłam tę idealnie wydaną książkę, musiałam ją mieć! Naprawdę - cudo! Lecz o tym niżej. Na początek ogromy szacunek do autora. Joe na pierwszych stronach wita się z czytelnikiem. Opowiada o sobie i sposobie powstania niniejszej powieści. Naprawdę podoba mi się to, że twórca pomyślał o nas "szaraczkach" i w tak miły sposób okazał nam szacunek i sympatię. W dodatku czytając ten wstęp a także podziękowania, to aż się wzruszyłam. Naprawdę, twórca to idealny gość, który nie boi się okazywać emocji. Duży szacunek. Przechodząc do sedna... Pierwsze co, to oczywiście grafika. Świetne ilustracje, od których oczu nie można oderwać. Te barwy, kreska... Wszystko dopracowane na tip top! Aż chciałoby się więcej. Następnie, w zasadzie to prawdopodobnie najistotniejsze - pomysł na historię, przedstawienie jej w taki, a nie inny sposób. Postaci, cały ten świat Evie... Po prostu sztos. Komiks ten prezentuje nam jaką siłę niszczenia wszystkiego wokół ma złość, zawiść i wszystkie negatywne emocje. Lecz również pokazuje, jak można to zło zwalczyć. Jak można pomóc komuś zrozumieć, że nie tylko on i jego potrzeby się liczą, że nie władza czy sława jest najważniejsza. Opowieść ta prezentuje nam również, jak osoby mniej atrakcyjne, bardziej nieśmiałe i te, które nie mają pewności siebie, są tłamszone przez te słynne i piękne. Joe Sugg w własnej powieści umieścił kilka bardzo kluczowych przekazów, które wyłapałam i, które są trafione w punkt. Dlatego nie jest to "taka tam tylko opowieść graficzna". Jest to bardzo niezła powieść, która niesie ze sobą kluczowy przekaz, jeśli się doszukacie to nawet nie jeden. Czy zalecam Wam tę opowieść graficzną? Oczywiście, że tak. Jest cudownie wydana, na pewno spodobają Wam się rysunki. Ma interesującą fabułę i zmusza czytelnika do refleksji. sol-shadowhunter.blogspot.com
Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim (zarówno młodym, jak i dorosłym), którzy lubią, czytają i spędzają miłe chwile podczas czytania komiksów. Pod koniec maja zapowiadałam na blogu premierę pierwszej powieści graficznej słynnego brytyjskiego youtubera występującego pod pseudonimem TchatcherJoe. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam o dwudziestoczteroletnim autorze komiksu "Username: Evie".W dniu premiery wydawnictwo Insignis przekazało także filmowe newsy związane z wydaniem w Polsce owej publikacji. Przyznam, że z ciekawością oczekiwałam na swój egzemplarz, by na swoje oczy przekonać się, dlaczego "Username: Evie" zyskało już miano bestsellera. Dziś mogę stwierdzić, że Joe Sugg sprawił mi olbrzymią frajdę. Lektura jego pierwszej książki była całkiem miłym przeżyciem."Username: Evie" to prawdopodobnie pierwszy komiks, który przeczytałam po bardzo wielu latach. Dawno temu w odległym dzieciństwie lubiłam, tzw. "Żbiki", "Klossy", "Kajki i Kokosze" i dużo innych z kolekcji "Relax". Dziś można je już uznać za kultowe relikty PRL - u. Postanowiłam sprawdzić jakie wrażenia będą mi towarzyszyć podczas lektury współczesnego komiksu dla młodzieży. Zazwyczaj zbyt dynamicznie mój wzrok przemyka się wśród tekstów umieszczonych na stronach wypełnionych ilustracjami. Tym razem było podobnie, lecz historia opowiedziana przez Joe Sugga sprawiła, że na moment zapomniałam o specyfice formy powieści graficznej. Bohaterką komiksu na miarę XXI wieku jest Evie, nastolatka odrzucona przez rówieśników. Z ich powodu nierzadko marzy o tym, by uciec gdzieś daleko stąd. Pragnie odnaleźć miejsce, w którym mogłaby poczuć się naprawdę sobą. I taką piękną scenerię tworzy ojciec Evie. To wyjątkowa i cudowna kraina przeznaczona jedynie dla niej. Idylliczna w założeniu i przekazana kobiecie w prezencie. Starczy nacisnąć przycisk aplikacji E. Scape na komputerze i przenieść się do wyśnionego, wymarzonego świata, w którym nie ma już prześladujących i wyśmiewających wszystkich wokoło nastolatków. Lecz czy na pewno? Co jeśli do świata Evie wkroczą inni? Co jeśli będą chcieli go zniszczyć? Jak obronić urok i spokój przed totalną destrukcją? Może słowa ojca Evie pozwolą jej pokonać wszystkie przeciwności losu?"Nie daj się im. Bądź dumna z tego, kim jesteś"Historia zawarta w "Username: Evie" to niezła opowieść. Momentami nieco naiwna i uproszczona, lecz to moje zdanie. Wydaje mi się, że młodsi odbiorcy odnajdą się w niej należycie. Fabuła, dzięki której możemy przenieść z jednego świata do drugiego z pewnością spodoba się nastolatkom. Przygody bohaterów komiksu pobudzają wyobraźnię, która nie musi mieć żadnych granic. Ojciec Evie stworzył dla niej świat, w którym mogła poczuć się naprawdę kochana. To jedno z ważniejszych przesłań tej graficznej opowieści: uświadomienie sobie, że nie jesteśmy sami ze własnymi kłopotami i zawsze możemy znaleźć przyjaciół. W wieku nastoletnim nierzadko wydaje nam się, że jesteśmy inni, czujemy się niezrozumiani i kompletnie odrzuceni. Poszukujemy dróg wyjścia i uciekamy w wirtualny świat.W końcu jednak trzeba wrócić do rzeczywistości i zacząć żyć naprawdę pokonując przeszkody z podniesioną głową.Oczywiście prócz kluczowych myśli, które starał się przekazać czytelnikom młody autor, nie brakuje w opowieści fragmentów potyczki z mrocznymi siłami, bohaterów o nadprzyrodzonych mocach, ścigania się z czasem i niespotykanych zjawisk. Wszystko podane w taki sposób, żeby nastoletni odbiorca, któremu nieobce są nowoczesne gadżety i media społecznościowe mógł poczuć się jak u siebie w domu. Poza treścią na uwagę zasługuje praca całej ekipy Sugga, która stworzyła ten debiutancki komiks. Dobre malunki wykonał Amrit Birdi. Dymki, wyniki i liternictwo zawdzięczamy Mindy Lopkin. Joaquin Pereyra zadbał o kolory komiksowego świata. Matt Whyman zadbał zaś o to, narracja płynnie zgrała się z obrazem. Całość jest bardzo ładnie dopracowana. Drogi czytelniku! A może Twoja nazwa użytkownika w sieci też sprawi, że będziesz mógł przenieść się do wirtualnej rzeczywistości. Tylko nie pozostawaj tam zbyt długo. Kto wie, co może się jeszcze wydarzyć? I jeszcze jedno, mała przestroga od samego Joe Sugga: "pod żadnym pozorem nie chowajcie się w lodówce..."Na zakończenie dodam tylko, że obcowanie z komiksem cudownie wydanym współcześnie wywołało u mnie zupełnie inne wrażenia, niż obcowanie z nieco mniej kolorowymi wydawnictwami z lat mojego dzieciństwa. Szkoda, że wówczas nie było takich możliwości.Polecam do przeczytania w wybrany dzień zbliżających się wakacji. "Username: Evie" zapewni garść sympatycznej rozrywki.
Zarówno młodsi jak i starsi czytelnicy nierzadko z chęcią sięgają po komiksy. Stanowią one inną, choć równie przyjemną formę lektury, nie raz poza ciekawą historią zachwycając szatą graficzną. Jak wśród innych pozycji wpada dzieło blogera Joe Sugga, brata Zoe, która podbiła serca czytelników „Girl Online” a także „Girl Online w trasie”? Do kogo jest skierowany komiks „Username: Evie” i co ma do zaoferowania czytelnikowi? Wszystkich interesujących odpowiedzi na te zapytania zapraszam do lektury recenzji.Evie, główna bohaterka komiksu Joe Sugga to niewyróżniająca się z tłumu nastolatka, odrzucona przez rówieśników, żyjąca z dala od innych, a za jedyne towarzystwo posiadająca własnego chorego ojca. Choć życie jej nie rozpieszcza, mężnie kroczy przez każdy następny dzień, znosząc złośliwe komentarze i zaczepki bez słowa skargi. W głębi duszy marzy jednak do ucieczki w miejsce, gdzie mogłaby być po prostu sobą. Wszystko zmienia się w dniu, gdy umiera ojciec dziewczyny, a Evie odkrywa, że pozostawił jej ostatni upominek – wirtualny idylliczny świat, w którym nareszcie spełnią się wszystkie jej pragnienia. Jednak to co wydawało się kobiecie rajem i bezpiecznym schronieniem zaczyna przemieniać w najgorszy koszmar. Co jest tego przyczyną i jaką drogą obierze bohaterka, o tym będziecie musieli przekonać się sami podczas lektury.Sięgając po komiks „Username: Evie” należy pamiętać iż jest to pozycja skierowana do dzieci i młodzieży. Porusza kłopoty typowe dla nastolatków, skupiając się na dyskryminacji, odrzuceniu z grupy, samotności, a także, choć w mniejszym stopniu, bólu po stracie najbliższej osoby i tym jak sobie radzić z taką stratą. Nie jest to jednak głęboka historia, wręcz przeciwnie - komiks nastawiony jest na to by przynieść czytelnikowi nieco rozrywki, zabierając nas do stworzonego przez autora wirtualnego świata, gdzie bohaterka będzie poszukiwać prawdy o samej sobie. Prosta, lekka opowiastka - tymi słowami najtrafniej zdefiniujecie przekazaną przez autora historię.Tak jak wspominałam historia jest przyjemna i prosta w odbiorze, jednak nie pozbawiona wad. Tym co mnie dość mocno rozczarowało w historii było zakończenie. Zbyt proste, zbyt naiwne i zbyt dynamicznie wszystko niespodziewanie się ułożyło. Ponieważ o ile jasny podział na tych niezłych i tych złych nie był niczym zadziwiającym, a wręcz przeciwnie był konieczny i pasował do całości, to zbyt wielkie uproszczenie finału historii mocno kłuje w oczy. Uważam, że komiks miał spory potencjał i szkoda, że został zmarnowany w ten sposób. Tym bardziej, że Joe Sugg włożył w niego naprawdę wiele pracy i stworzył interesujący świat i bohaterkę, do której można się przywiązać.W komiksach równie ważną rolę, co opowiadana historia i bohaterowie, pełni szata graficzna. W „Username: Evie” stoi ona na dość wysokim poziomie, choć nie jest idealna. Interesujące kadry i żywe kolory przyciągają wzrok. Jednak sylwetki postaci niekiedy wyglądają mocno nienaturalnie, zagubione zostały proporcje. Za to na twarzach bohaterów wyraźnie widać targające nimi emocje, tak, że nawet przez chwile nie mamy problemu, aby zorientować się co dana postać czuje i myśli.Wydanie stoi na wysokim poziomie. Papier jest dobrej jakości, sztywny, a kolory żywe i wyraziste. W cenie komiksu dostaliśmy więc ładną, usztywnioną okładkę, dobrej jakości druk na porządnym papierze, a biorąc pod uwagę iż nie jest to cieniutki zeszyt, a licząca około 180 stron pozycja, jest to naprawdę sporo.Jeżeli lubicie komiksy i szukacie przyjemnej, lekkiej w odbiorze historii „Username: Evie” z pewnością Was nie rozczaruje. To pozycja przy której można się rozerwać, spędzić miłą godzinę, gdyż mniej więcej tyle zajmuje jej przeczytanie. Nie jest to jednak historia do której będziecie wracać, czy poruszy Was w jakiś szczególny sposób. Warto jednak po nią sięgnąć w ramach odskoczni pomiędzy poważniejszymi pozycjami, bądź po prostu dla rozrywki.Ocena: 6,5/10Sara GlancZa egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Insignis.Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK:http://koszztk.blogspot.com/
Jestem pod wrażeniem tego, jak Joe za pomocą książki, wykorzystał, własną sława do przekazania innym bardzo kluczowych wartości. Autor z pewnością zdaje sobie sprawę, iż element jego odbiorców to osoby w wieku szkolnym. Mają oni typowe nastolatkom problemy, nierzadko mierzą się z odrzuceniem, wyśmiewaniem albo odwrotnie - należą do tych wyśmiewających. Joe ukazał życie zwykłej nastolatki i stworzył dla niej wyjątkowy świat, który z pewnością trafi do najmłodszych czytelników. Jednocześnie w bardzo łatwy i dobitny sposób pokazał skutki napiętnowania. Co, mam nadzieję, otworzy oczy chociaż części czytelników. Myślę, że starsi odbiorcy też znajdą coś dla siebie. Pod postacią nastolatków można ujrzeć dorosłych, poważnych ludzi, którzy nierzadko zachowują się gorzej niż młodzież. W, bądź co bądź krótkim tekście, padają bardzo kluczowe słowa, nie będę ich cytować, lecz mniej więcej postaram się przybliżyć ich sens: odnalezienie się w centrum uwagi nie zapewnia zdobycia szacunku - a to szacunek liczy się najbardziej. To idealny morał, z którego powinien czerpać każdy - młodsi jak i ci starsi.Komiks jest specyficzną formą przekazu. Treściwe dialogi i krótkie objaśnienia sprawiają, że książkę czyta się dosłownie w niecałą godzinę. Tekst ograniczony jest do koniecznego minimum - to obraz gra główną rolę. Graficzna strona książki jest niesamowicie nieźle dopracowana. Ilustracje idealnie oddają emocje towarzyszące bohaterom, a także udzielają się czytelnikowi. Książka ebook przepełniona jest akcją i napięciem. Z każdym kolejnym obrazem wrażenia rosną. A przekrój targających czytelnikiem odczuć jest ogromny. No i jest to 'więcej', na które ja czekam przy okazji każdej lektury. A 'więcej' w tym przypadku jest bardzo kluczowe i wartościowe.