Upał okładka

Średnia Ocena:


Upał

Fikcja bardziej bolesna niż rzeczywistość. Wszystko dzwoni, pika, wibruje. Klikasz, odbierasz, gnasz. Zewsząd dopadają cię setki newsów. Nie pamiętasz, co czytałeś, dlaczego, gdzie, po co. Uwięziony w wirtualnym świecie nie dostrzegasz odległej o milion lat świetlnych rzeczywistości, aż w brutalny sposób przypomni ci o swoim istnieniu. "Upał" to opowiadanie o pułapce, w którą wpaść może każdy, o sieci, którą na nas zastawiono, o (nie)obecności, pracoholizmie, manipulacji. Twórca z wirtuozerią i pozorną lekkością prowadzi czytelnika do piorunującego finału."Powtarzam tę samą czynność po raz kolejny, robię to kilkadziesiąt razy w ciągu doby, budzę się czasem w nocy, by sprawdzić, czy nic mi nie umknęło. Czasem info wlewają się we mnie wąską strugą, a czasem z siłą Wodospadów Wiktorii, nawet w uszach mi szumi wtedy, jakbym znajdował się w środku wietrznej sawanny."fragment książki

Szczegóły
Tytuł Upał
Autor: Olszewski Michał
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
Rok wydania: 2017
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Upał w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Upał PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Natalia Nowicka

    Olszewski podarował światu opowieść o konstrukcji ryzykownego strumienia świadomości głównego bohatera – strumienia, który ledwie po kilkunastu stronach okazuje się rwącą rzeką. Oto Fej, redaktor naczelny pewnego miejskiego portalu informacyjnego, przeżywający aktualnie po piętnastu latach kariery „szczytowanie zawodowe”. Nie da się odmówić Olszewskiemu fantazji, ponieważ obdarzył własnego antypatycznego protagonistę bogatą paletą cech dziennikarskiego wypaczenia. Fejowi nawet nie drgnie powieka, kiedy naciąga albo koloryzuje fakty, żeby zwiększyć tzw. klikalność materiału – na internetowym ringu wszystkie chwyty są dozwolone. Być może miłosierny czytelnik obdarzyłby go współczuciem, gdyby pewne aspekty jego zachowania wynikały z nieświadomości. Lecz jak na złość redaktor Fej świadomy jest i to bardzo. Także własnego infoholizmu, choć stosuje w tej kwestii tradycyjne wyparcie. W opowieści Feja przeszłość przeplata się z teraźniejszością. Chaotyczne wywody bohatera raz po raz przerywane są postami wrzucanymi przez niego na konto portalu, w którym pracuje, założone w znanym medium społecznościowym. Posty obowiązkowo zawierają hasztagi. Jednak hasztag w książce pdf Olszewskiego przestaje być tylko metodą umożliwiającym grupowanie komunikatów o zbliżonej tematyce. Hash (# – ang.), ta niepozorna „kratka” umieszczana przed danym słowem staje się symbolem współczesnego zniewolenia i złudzenia, że będąc w sieci jesteśmy częścią czegoś dużego i ważnego, a uwaga całego świata skierowana jest na to, co mamy akurat do powiedzenia (zazwyczaj nic istotnego). „#Upał” to nie horror, lecz podczas lektury mimowolnie włos jeży się na głowie, ponieważ postęp technologiczny przybiera tu kształt technologicznego ustępu, z którego wylewa się falami niekontrolowana zawartość – wstydliwy skutek uboczny błyskawicznego i bezrefleksyjnego trawienia podanych na brudnym talerzu informacji, które czynimy naszą, niekiedy jedyną, wiedzą o świecie. Perypetie Feja naszpikowane są zdarzeniami brzmiącymi bardzo znajomo, jeśli od czasu do czasu fundujemy sobie fascynującą lekturę słynnych internetowych serwisów informacyjnych lub tickerów, czyli pasków informacyjnych, które pojawiają się zazwyczaj u dołu ekranu na większości kanałów TV. Uważny czytelnik dostrzeże tam pierwsze oznaki postępującej tabloidyzacji. Starczy kilka przymiotników niosących odpowiednią dawkę wyolbrzymienia, a kolizja trzech aut urasta do rozmiarów karambolu, pęknięta opona w prezydenckim samochodzie staje się zamachem, nieszczęśliwy wypadek ze śmiercią w tle – materiałem do debat o bezpieczeństwie odbywanych przy niedzielnym kotlecie. Można Olszewskiemu zarzucić to, że poszedł po linii najmniejszego oporu, bo wykorzystał w fabule kilka tych znajomo brzmiących tematów, którymi żyły rodzime tabloidy w ciągu ostatniego pięciolecia, zafundował im stylistyczną panierkę i podał w sosie prozy, lecz z drugiej strony, czy owa fabuła nie wybrzmiewa przez to bardziej wiarygodnie? Ponieważ przecież ktoś napędza te wszystkie statystyki oglądalności i klikalności, a na pewno nie jest to tylko przeciętny Kowalski, zakładający skarpety do sandałów, z miernym wykształceniem i aspiracjami życiowymi na poziomie ameby (jesteś tym, w co klikasz?). Olszewski to doświadczony reporter i reporter, więc być może uznał, że grzebanie w fantazji tylko po to, aby stworzyć coś, co uda fakt, będzie w pewnym sensie wymyślaniem koła na nowo. Po co, skoro można czerpać garściami z przepastnych czeluści internetu, który karmi się historiami pisanymi przez życie, a później wziąć z nich to, co najlepiej, zdaniem twórcy, zasili fabułę. I tu objawia się paradoks powieści Olszewskiego: z jednej strony ukazuje ona zgubne skutki „bycia w sieci”, a z drugiej zapewne sama została napisana z jej pomocą, lecz Olszewski biegłości w używaniu internetu wcale nie ukrywa. Natomiast wielki akcent kładzie w powieści na to, co się dzieje, kiedy internet zaczyna używać nas. Jeśli ktoś podjąłby się karkołomnego zadania zrobienia kategoryzacji powieściowych epilogów, to opowieść Olszewskiego śmiało można wsadzić do szuflady o nazwie „Zaskakujące”. Nazwać '#Upał" tylko polską powieścią współczesną, to nazwać Bałtyk kałużą, ponieważ „#Upał” to przede wszystkim udane prozatorskie studium info- i siecioholizmu, które gwarantuje świadomemu czytelnikowi niewygodne wnioski. Uczestnicząc w tej kuriozalnej odysei Feja po morzu informacji, w pierwszym odruchu z zaczyna się człowiekowi robić mdło na widok komputera, smartfona i tabletu. Przychodzi za tym nieodparta chęć „wylogowania się do życia”, doświadczania świata organoleptycznie i przypomnienia sobie podstawowych odruchów społecznych. Zwłaszcza gdy jeszcze długo lekturze odbija się w głowie echem z pozoru nieistotne zdanie, raz po raz padające z ust Feja: „Coś nas rozłączyło”, ponieważ nabiera ono innego znaczenia i staje się wręcz symbolem stanu więzi rodzinnych bohatera. Lecz czy tylko jego? Jeśli odpowiedź będzie nas uwierać, zrobi się naprawdę gorąco.