Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Reporterka telewizyjna Anna Rogozińska znajduje w skrzynce pocztowej zagadkową kopertę. Z przesyłki wypada karta do gry – zaproszenie do morderczej rozgrywki – a także lakoniczny list od siedzącego za kratami Kapelusznika. Czy groźny kryminalista pomoże Annie zapobiec serii zabójstw? Kłopoty prywatne utrudniają śledztwo, w dodatku zwierzchnicy zlecają Annie zadanie angażujące niemalże 24 godziny na dobę – reportaż o pracy pogotowia ratunkowego. Reporterka nie ma wyboru, musi podjąć wyzwanie, niestety ratownicy są niechętni do współpracy. Anna musi wytrzymać wycieńczające tempo i stan ciągłej gotowości, co więcej – zadanie może okazać się bardzo niebezpieczne…
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | To koniec, Anno |
Autor: | Opiat-Bojarska Joanna |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Czwarta strona |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Następna już książka ebook pani Joanny Opiat - Bojarskiej bardzo mnie zachwyciła. W książce pdf dużo się losy idealnie napisana i przede wszystkim są poruszane są kluczowe kwestie dotyczące bieżących zdarzeń jak dopalacze czy terroryzm. Gorąco zalecam całą serię o Annie Rogozińskiej.
W pewnym momencie trafia się na książki, które wsysają w własne szpony i nie chcą odpuszczać. Trafia się na Autorów, którzy swoim talentem i wrażliwością budują nieprawdopodobne obrazy. Trafia się wreszcie na serie, których się nie czytało, przy nieprawdopodobnym zamiłowaniu do tegoż właśnie Autora. I dochodzi się do wniosku że ufff – wzięłam się za serię w momencie, kiedy Pisarka pisze „To koniec, Anno”. Ponieważ założyłam radośnie, że to ostatnia książka ebook z serii i w końcu nie będę, jak w przypadku serii z Aleksandrą Wilk, gryźć paznokci mniej albo bardziej plastikowych, w oczekiwaniu na kolejną książkę. Pojęcia nie mam, dlaczego radośnie pominęłam te książki, a przynajmniej te dwie pierwsze. Może zmyliła mnie okładka? może zaćmienie w torbiel szyszynki rąbnęło i po prostu zapomniałam? Że są takie książki? Lecz nieźle się stało. Siadłam pewnego dnia i zaczęłam czytać. I, jak zwykle w przypadku Szanownej Pani Joanny (bo wkurza mnie to pisanie po nazwiskach o Autorach, nie ukrywam, jakieś takie to nie pasujące… :) ) było mi się zarwało kilka nocy. Zgryzło się kilka tipsów. Olało się małża. Wyganiało się dziecia szybciej spać. Czytało się w poczekalniach. Zasypiało się jednakowoż też i to nie dlatego, że zamulało, tylko praca w kość dawała, więc z rana samego, do kawy zielonej, Anna Rogozińska zasiadała ze mną. Zaiste. Joanno kochana. To, co Ty robisz z polskim kryminałem, to, jak idealnie piszesz, jak idealnie potrafisz nie tylko zawiązać intrygę, lecz w zasadzie… nie, to nie są zwykłe kryminały. Pojęcia nie mam, jak tam się w dużym świecie pisarskim kwalifikuje książki do gatunków. Że noir, że jakiś tam inny kryminał, lecz to to jest po prostu mistrzostwo. Zaczęłam czytać, tak wiesz, na lajcie, jak to u Ciebie, i pomimo tego, że wiedziałam, że za chwilę będzie akcja, to i tak nie byłam przygotowana. Ponieważ Ty tak piszesz. To dosłownie jak jazda na rollercoasterze. Akcja powoli się rozpędza, wchodzimy pomalutku w historię, lecz w sumie tak, jakbyśmy weszli w środek Anki dnia, i tak się rozkręca, aż w końcu wjeżdżamy na szczyt rozpędu i później to już jest tylko jazda bez trzymanki. Akcja po akcji, intryga goni intrygę, Anka mnie momentami wkurza tak, że aż się kot płoszy od moich emocjonalnych reakcji w tym temacie…. a jednocześnie poruszasz tak wyjątkowo ważne tematy. I jednocześnie wiem, ile pracy kosztowało Cię przygotowanie się do napisania każdego kolejnego zdania. I to właśnie jest ten moment, kiedy wiem, że pomimo powiedzenia, że w każdym jest nienapisana książka, to ja jednak moją książkę zostawię w stanie płynnym w torbieli szyszynki. Ponieważ masz nieprawdopodobny warsztat, ponieważ czyta się to tak, że aż mam żal, że koniec, i pierwszy raz zdarzyło mi się zawiesić książkę na wirtualnym haczyku jakieś 100 stron do końca nie dlatego, że mnie znudziła, tylko dlatego, że żal mi było ją kończyć… Moi rodzice emeryci już tupią nóżkami, aby dostać całą serię w własne ręce, obawiam się, że nie będę miała po co do nich dzwonić w najbliższym okresie ;) Dziękuję Ci za Annę, a odliczam już dni do kolejnej „Gry” – a wszystkim zainteresowanym z całego serca zalecam i ostrzegam, że jak teraz zaczniecie, to majówka w plecy ;)