Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Philip Blake przebył drogę przez piekło. Teraz stoi na czele jednego z ostatnich bastionów ludzkości. Raz już próbowano położyć kres jego dyktaturze. Niestety bezskutecznie.W końcu nadszedł jednak czas upadku Gubernatora. Woodbury już nigdy nie będzie takie jak wcześniej. Być może do miasteczka zawita w końcu praworządność.Znani wielbicielom komiksu a także serialu bohaterowie – Rick, Michonne i Glenn – ośmielą się unieść rękę na samozwańczego przywódcę, lecz z tej walki żadna ze stron nie może wyjść zwycięsko... Od dawna skrywane urazy przerodzą się w zaskakujące konfrontacje, zarysowane zostaną nowe linie frontu, a niespodziewane zwroty akcji przypieczętują dzieje winnych i niewinnych, żywych i martwych. Oto początek końca.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | The Walking Dead. Żywe Trupy. Upadek gubernatora. Część 1 |
Autor: | Kirkman Robert, Bonansinga Jay |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo SQN |
Rok wydania: | 2014 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Kto jest wielbicielem tego kultowego The Walking Dead, nie może odmówić sobie sięgnięcia po książkę, moim zdaniem świetną, dorównującą pod wobec napięcia i akcji serialowi. W zasadzie jest to według mnie znakomite uzupełnienie serialu. Ta element poświęcona jest postaci która w pewnym momencie zaczęła odgrywać niebagatelną rolę - mianowicie Gubernatorowi. Jego postać została przedstawiona bardzo wyraziście i barwnie, dodając całej historii smaczku. Osobowość Gubernatora wymagała poświęcenia mu całej części i oto ją mamy, jak na mój gust całkiem dobrą, wciągającą w klimacie jak najbardziej The Walking Dead.
Nierzadko zdarza się, że książki, które są adaptacją komiksów czy seriali powstają na fali popularności tylko w jednym celu - dla pieniędzy. Oczywiście rozpacza na tym jakość, a czytelnicy czują się oszukani. Na szczęście książki The Walking Dead. Żywe Trupy nie podlegają tej modzie i czytelnicy z pewnością nie będą zawiedzeni. Książkowa odsłona dorównuje pierwowzorowi, całkowicie oddaje klimat zombie horroru i uzupełnia dużo kwestii, które nie zostały dopowiedziane w komiksach czy serialu. Czytelnicy, którzy nie mieli wcześniej styczności z Żywymi Trupami w innych wydaniach będą mieli szansę zatopić się w bardzo dobrej lekturze.
Kirkman I Bonansinga powracają z kolejną powieścią ,,The walking dead". I tutaj już nie mamy historii o zagubionej w gnijącym świecie dziewczynie, znowu otrzymamy opowiadanie o człowieku - Gubernatorze, przy którym chodzące trupy są tylko miłymi, zaślinionymi istotkami.Już na początku książki okazuje się, że jedną z głównych postaci będzie Lilly Caul. Kobieta według mnie wydaje się nijaka w stosunku do przejść z „Drogi do Woodbury” - zbyt obojętna i opanowana. Ta przemiana mnie więc trochę zawiodła.„Upadek Gubernatora” miał być historią tego, jak szaleństwo Philipa Blake'a prowadzi do prawdziwej katastrofy i zniszczenia wszelkich planów budowy enklawy w ogarniętą przez zombie epidemią na świecie. Opowieść została podzielona na dwie części. Autorzy wymieszali ze sobą kilka interesujących wątków. Pierwsza element jednak o samym upadku niewiele mówi, za to prezentuje nam kluczowe wydarzenia mieszkańców Woodbury. Do miasta trafiają nieznani przybysze: Rick, Glenn i Michonne, a ich wizyta doprowadzi Gubernatora do jeszcze większego niż do tej pory szaleństwa.Porównując ,,Upadek Gubernatora" do ,,Drogi do Woodbury" czuję się szczerze mówiąc lekko zniesmaczona. Spodziewałam się przede wszystkim szybszej akcji. Z jednej strony jest ona bardzo malownicza, a z drugiej powiewa wymuszeniem niektórych scen. Pomimo tego, stale są moje ukochane fruwające flaczki i chodzące zombiaki więc nie można powiedzieć, że książka ebook mi się nie spodobała.Podsumowując: dla klasycznych wielbicieli ,,Walking dead" jest to pozycja obowiązkowa. A dla osób szukających niezłej apokaliptycznej powieści - polecam.
Zapewne zastanawia Was dlaczego piszę dopiero o trzeciej części, a nie o dwóch poprzednich. Już pędzę z odpowiedzią - poprzednie dwa tomy wysłuchałem w formie audiobooków. I teraz już wyjawię wam następny intrygujący sekret. Nie umiałbym zrecenzować audiobooka. Naprawdę. Gdy słucham książki nie potrafię skupić się na tym, w jaki sposób książka ebook jest napisana, jakim mową posługuje się twórca albo jak wykreowani są bohaterowie. Po prostu słucham. Więc nie mógłbym napisać recenzji tylko na podstawie fabuły, ponieważ wiadomo, każdemu może spodobać się co innego. Więc jeżeli zastanawiacie się ponad poprzednimi częściami to od razu mówię - cała seria trzyma jednakowy poziom. Moja przygoda z uniwersum Żywych Trupów rozpoczęła się od serialu, który był intrygujący i ciekawy, lecz z racji tego, że ja seriale oglądam potwornie długo to stale jestem między pierwszym a drugim sezonem. Co interesujące - serial, książki i komiksy to oddzielne historie, więc, przykładowo, to czego nie ma w serialu, możemy zobaczyć w ebookach i odwrotnie. Wydaje mi się to być ciekawym zabiegiem, zwłaszcza dla wielbicieli The Walking Dead, którzy chcieliby dowiedzieć się świeżych rzeczy o całej historii. Wracając jednak do książki - byłem bardzo zaskoczony. Audiobook słuchało się świetnie, lecz jak już wcześniej powiedziałem, każdy słucha mi się dobrze. Dopiero przy książce pdf zauważyłem, jak nieźle napisana jest ta historia i jak dobrym stylem operują autorzy. Całość czyta się niesamowicie dynamicznie i czytelnik bez problemu wczuje się w sytuacje bohaterów, chociaż w tym przypadku, może lepiej nie wczuwać się zbyt dogłębnie. Nie brakuje tu ostrego języka, przekleństwa lecą jedno za drugim, lecz to cały czas jest zaletą tych książek. Jest bowiem niesamowicie prawdziwa. Co do bohaterów - wow. Prawdopodobnie tylko tyle można powiedzieć. O wszystkich mogę powiedzieć, że są niesamowicie nieźle skonstruowani, lecz postać Gubernatora przyćmiewa wszystko i wszystkich. Jego okrucieństwo, dziwactwo i złożony charakter powalił mnie na kolana. I teraz sobie tak myślę, że właśnie bohaterów najbardziej lubię w tej całej historii. Podsumowując, "Upadek Gubernatora, element pierwsza" to następna idealna element serii osadzonej w uniwersum The Walking Dead. Powinna spodobać się nie tylko osobom, które zaznajomione są z serialem, lecz nie również tym, którzy chcą po prostu przeczytać serię o zombie. Ponieważ te książki to oddzielna historia i bez problemu każdy ją zrozumie. Ja sam nie mogę się doczekać, gdy sięgnę po następną część.
Upadek Gubernatora to moim zdaniem idealne zakończenie całej historii, w której autorzy wspięli się na wyżyny. Całość napisana z olbrzymią wyobraźnią i polotem. Dużo tam krwawych, czasem nawet nieco niesmacznych opisów, jakże charakterystycznych dla gatunku gore. Dla mnie to książka ebook doskonała.
Trzeci tom z cyklu żywych trupów, to zakończenie historii jednej z najbardziej burzliwych postaci ze świata zombie. Nawet jeśli znamy już Guberantora z komiksu, czy również serialu HBO, Kirkman i Bonansinga dają nam jeszcze więcej. Ta sama historia, jest czymś czego nie znaliśmy wcześniej. Możemy wejść w głowę zagubionego człowieka, który odnalazł własny "chory" sposób na przetrwanie, chociaż przez niektórych uznanego zapewne za zwyrodnialca. Klimat gore podkreśla świat, w który zabierają znowu odkrywając kolejne aspekty potyczki o życie. Poznajemy również nowe postaci, które ubarwiają nam 3 tomy.
Woodbury to miasteczko rządzone przez tajemniczego Gubernatora. Człowieka charyzmatycznego, lecz zarazem brutalnego i bezwzględnego. Są tacy, którzy go nienawidzą, są tacy, którzy w nim upatrują jedynej nadziei i są również tacy, którzy decydują się wypowiedzieć mu wojnę i doprowadzić do jego upadku…Najpierw był komiks, później serial, teraz uniwersum The Walking Dead rozszerzone zostało o serię powieści. Ten tom, trzeci z cyklu, opowiada o zdarzeniach słynnych z serialu z innej strony, z perspektywy mieszkańców Woodbury, stanowiąc więc idealną lekturę dla wielbicieli i uzupełnienie ich ukochanego serii. Zapytanie jednak, co z czytelnikami, którzy nie są fascynatami „Trupów…”?Podstawowym kłopotem wynikającym z literatury uzupełniającej czy adaptującej inne medium jak komiks, film, serial czy gry komputerowe, jest to, że najczęściej powstaje tylko i wyłącznie po to, aby przynieść zysk. Staje się odcinaniem kuponików od słynnej marki i zazwyczaj pokazuje niski poziom literacki i żenuje jakością. Tak było choćby z wydanymi kilka lat temu powieściami „Lost – Zagubieni”, na szczęście e przypadku „Żywych trupów” tego typu rzeczy nie występują. Znaczna w tym oczywiście zasługa Roberta Kirkmana, twórcy komiksowego pierwowzoru powieści i producenta i współscenarzysty serialu na jego podstawie, który trzyma piecze także ponad książkową serią, lecz nie tylko. Jay Bonansinga, który spisał powieści razem z nim, jest autorem operującym lekkim i przyjemnym stylem. Otarł się nawet o najistotniejsze horrorowi wyróżnienie literackie, Bram Stoker Award a to o czymś świadczy. „Żywe trupy” w jego wykonaniu są więc rasowym horrorem o Zombie, klimatycznym i poprowadzonym z wprawą, epatującym scenami gore i zrównoważonym porcją humoru. Z interesującymi postaciami i finałową retardacją podsycającą apetyt na następny tom.Jednym słowem jest to po prostu dobra, nastrojowa opowieść z pogranicza survival horroru dla wszystkich, którzy lubią ten gatunek, idealna szczególnie w perspektywie zbliżającego się właśnie Halloween.Dlatego zalecam ją Waszej uwadze, dla wielbicieli serialu i komiksu to absolutne „musisz to przeczytać”, a wydawnictwu Sine Qua Non składa serdeczne podziękowania za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.
Seria „The Walking Dead” przysporzyła setki tysięcy wielbicieli zombie na całym świecie. I chociaż wielu upatruje w tym dużego boomu na żywe trupy, to niżej podpisany należy do tej grupy maniaków, którzy fenomenowi zombie uległy znacznie wcześniej za sprawą filmów George'a Romero i Lucio Fulciego, a następnie całej rzeszy jego epigonów. Spędziłem radosne lata w redakcji Zombie Zone, sam wypuściłem żywe trupy na Polskę w paru swoich opowiadaniach, a do dzisiaj notorycznie czytam, oglądam i gram we wszystko, gdzie temat zombie się pojawia. I tutaj paradoks. Mimo wręcz fanatycznego zainteresowania tematem, nie uległem modzie „The Walking Dead”. Przeczytałem tylko dwa tomy komiksu, i chociaż bardzo mnie zainteresował, jego dostępność i cena uniemożliwiły mi jego cykliczne czytanie. Serial znudził mnie (tak, tak! Znudził!) po trzecim odcinku bijąc na głowę dużo innych nielogicznych filmów o zombiakach udowadniając, jak można rozdmuchać dobrą fabułę, aby ciągnęła się jak najdłużej, nieważne, że kosztem atrakcyjności. „The Walking Dead” dla mnie to przede wszystkim książki, których trzeci tom niedawno wylądował w księgarniach.Fakt, że nie uległem modzie na serial i komiks, nie znaczy, że nie orientuję się w ogóle w uniwersum Żywych Trupów. Postać Gubernatora jest tak interesująca, że nie sposób przejść obok niej obojętnie. Nic więc dziwnego, że opowieść „Narodziny Gubernatora” okazała się strzałem w dziesiątkę i idealnie opisała historię powstania tej postaci, jednocześnie bardzo nieźle motywując ją psychologicznie. „Droga do Woodbury” wprowadziła nową postać, Lilly Caul, a wydany obecnie „Upadek Gubernatora” łączy historię tych dwóch postaci i tytułem zdradza zakończenie. Można utyskiwać na rozciąganie niepotrzebnie akcji, kumulację przymiotników i nachalne wręcz opisy. Lecz właśnie to buduje klimat tego uniwersum i wytwarza specyficzną aurę postapokaliptycznego świata po wybuchu plagi zombie. Przeplatanie się wątków Lilly i Blake'a urozmaica lekturę, bowiem wątki z kobietą są jakby przebłyskami światła w tym ponurym świecie, szczególnie w mroku, który gęstnieje coraz bardziej wraz z postępującym szaleństwem Gubernatora. Chociaż sam bardziej interesowałem się nakręcającą spiralą obłędu Blake'a niż rodzącym się romansem Lilly, to jednak stwierdzam, że brak tego drugiego znacznie spłyciłby książkę, a już na pewno nie uderzyłby tak mocno finałem.Finał to już eskalacja przemocy i uczta dla fanów gore, które co wrażliwszych może przyprawić o obrzydzenie. Autorzy przez całą książkę nie unikają krwawych, drastycznych opisów, z pieczołowitością i najdrobniejszymi detalami opisując wszelkie potyczki z truposzami, jak ich szczegółowy wygląd, wraz ze stopniem rozkładu. Mimo to, w finale udaje im się wzbić na szczyty, które może nie sięgają zenitu zastrzeżonego dla horroru ekstremalnego, lecz próżno szukać równie brutalnych scen w innej mainstremowej (bądź co bądź) książce. Przetykanie krwawych i ponurych scen wątkami Lilly pozwala wziąć co chwilę oddech przed ponownym zanurzeniem się w postapokaliptyczny świat, gdzie wszelkie ludzkie wartości zdają się być równie martwe co większość społeczeństwa.Wszelkie narzekania na tego typu literaturę można więc wrzucić do kosza, kto nie rozumie i nie docenia tej książki, nie rozumie fenomenu zombie, a już na pewno nie ma pojęcia o co naprawdę chodziło choćby w pierwszej trylogii Romero. „The Walking Dead” to na pewno idealny odpowiednik tych filmów w świecie literackim i na pewno najlepszy cykl o zombie wśród książek. Przynajmniej do tej pory.Łukasz Radecki
Zaobserwowałem już w poprzednich tomach, że Kirkman i Bonansinga piszą książki w sposób podobny co budowane jest napięcie w serialu. Jest spokojnie, czasem mozolnie i wieje nudą, a na koniec rozdziału burzą ten błogi spokój. I tak samo jest w "Upadku Gubernatora, element I". Lecz to jest akurat ok, ponieważ już przywykłem. Niestety poza tytułowym Gubernatorem ważną rolę odgrywa tutaj znowu Lilly i jej problemy, których to akurat poznawać nie chciałem. Jest ona niestety złem koniecznym, źródłem wielu interesujących spostrzeżeń na wydarzenia rozgrywające się w Woodbury. Lecz to, czego się akurat nie spodziewałem tak szybko, to pojawienie się drużyny pod dowództwem Ricka. Jak na razie historię komiksową znam tylko w części, i świadom jestem tego, że serial jest kręcony jako alternatywne wydarzenie. Dużo postaci odgrywa inne role, umiera inaczej, i tak dalej. Lecz nie spodziewałem się, że książki przyjmą inną wersję niż serial. Wstrząsnęły mną dzieje tej trójki (Rick, Michonne i Glenn) ukazane w trak niełatwy i bestialski sposób. Sceny z ich udziałem mają na pewno wpływ na przemianę Gubernatora, lecz z jego upadkiem jak na razie nie za dużo. Po przeczytaniu większości książki byłem nieco znudzony wolną akcją, kompletnie zdegustowany przygodami Lilly... i niespodziewanie doznałem przebudzenia, jakbym dostał plaskacza od samego Gubernatora. Epizody z opisem tak starszych rzeczy czytałem niemalże na stojąco, niesamowite ciary przeszyły moje ciało i bardzo chciałem uwierzyć, że to inny Rick, Michonne czy Glenn trafili w ręce Gubernatora, ponieważ przecież takich ekscesów w serialu nie było. Nie było ucinania kończyn, wydłubywania oczy, czy odcinania co ważniejszych organów rozrodczych. Trzeba mieć dobrze zryty beret, aby takie rzeczy wymyślać, a także żeby je tak dokładnie ująć w słowa. Jednym słowem, znając serial nie mamy do końca pewności co się stanie z bohaterami, gdyż ciągle towarzyszy nam niepewność co do ich losu. Tak rozpędzona akcja ustaje dopiero zaledwie na kilka stron przed końcem książki, zostawiając nas z klasycznym dla seriali zawieszeniem akcji w niepewności na kilka miesięcy.
Świat przedstawiony w The Walking Dead jest przerażająco mroczny, cyniczny i krwawy, a jednocześnie jak najbardziej realny. Ludzie stają w obliczu zagłady, każda stara się przetrwać na własny sposób, niszcząc w sobie empatię i altruizm. Każdy powoli staje się egoistą próbującym przetrwać za wszelką cenę. Pozostaje pytanie, gdybyśmy stanęli w obliczu takiej apokalipsy, ilu z nas stałoby się takimi Gubernatorami?
To już trzecia element dalszych losów Gubernatora i konsekwencji jego krwawych dokonań. Brutalne opisy dają książce pdf aktualną jakże realną wymowę, do czego zdolny jest człowiek gdy na swej drodze napotka zagrożenie ... Apokaliptyczna wizja świata ogarniętego chaosem i próba budowania społeczności, która tylko pozornie nabiera realnej rzeczywistości. Czy Woodbury okaże się przykładem ostatecznej klęski człowieczeństwa? Tego zapewne dowiemy się w następnej części ostatnego tomu 'TWD'. Czekam z niecierpliwością na finał tej przerażajacej historii !!!
Autorem „Upadku gubernatora” jest: Robert Kirkman – obecnie jeden z najbardziej oczekiwanych scenarzystów, który w 2000 roku zabłysnął serią komiksów „Betele Pope”. Sławę przyniosła mu też seria „Żywe trupy”- okazała się ona, bowiem jedną z najbardziej słynnych produkcji telewizyjnych.Drugi z twórców – Jay Bonansinga to nikt inny jak jeden z najbardziej pomysłowych twórców thrillerów. Jego słynne powieści zostały przetłumaczone na dziewięć języków, a jego debiut „The black Mariah” doszedł do finału nagrody Brama Stokera.Z takiej mieszanki po prostu musiała wyjść niezła książka.Akcja powieści zaczyna się po dwóch latach od momentu, kiedy pierwszy raz martwi ludzie powrócili do życia. Zostało tylko kilka nielicznych grupek, którym udało się uchować przed zarazą dzięki skryciu w opuszczonych miejscach. W miasteczku powstawało, co raz więcej plemion. Z miejsca słynącego niegdyś z rolnictwa Woodbury stało się gotową do ataku osadą uzbrojoną w sprzęt wojskowy. Dookoła zapanował wszechogarniający strach. Ludność zaczęła się buntować i dążyć do upadku Gubernatora przewodzącego całej „krwawej uczcie”. Raz już bezskutecznie próbowano wprowadzić kres jego bezwzględnej dyktaturze. W końcu jednak, obywatele osiągają własny cel, a miejsce pobytu przestaje być takim, jakim było wcześniej.Lily, Alice a także Martinez starają się zachować dla siebie własne poglądy na temat twardej ręki Philip’a Blake’a – tytułowego Gubernatora, do czasu aż ów człowiek postanawia uwięzić ocalałych ludzi z innej społeczności, wszczynając tym samym wojnę. Rick, Michonne i Glenn będą zmuszeni przejść przez prawdziwe piekło, by wrócić do swych bliskich.Mężczyzna zaślepiony miłością do córki własnego brata, która też nieustanna się jednym z kąsaczy, wierzy w to, iż trupów można czegoś jeszcze nauczyć.Do tej pory nie miałam styczności z tą serią, choć jest bardzo słynna i niebawem stanie się kolejnym kultowym klasykiem. Przyznam szczerzę, że tematyka nie należy do moich ulubionych. Odwiecznie omijam wszystko, co związane jest z zombie: począwszy od seriali, poprzez filmy, a kończąc na książkach. „Upadek Gubernatora” otrzymałam do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa SQN. Miłym zaskoczeniem było dla mnie to, że choć sceptycznie podchodziłam do powieści to fabuła nieco mnie zaciekawiła. Książka, co prawda nie trafi na moją półkę z ulubionymi dziełami, lecz jestem pewna, że wielbicielom serialu, komiksu a także twórców przypadnie do gustu.Śledząc głównych bohaterów stale trzymałam za nich kciuki. Trudno się do nich nie przywiązywać. Właściwie nie powinno się tego robić, bo przy takim gatunku, autorzy nie mają skrupułów by kogoś uśmiercić. Najbardziej spodobało mi się zakończenie.Wieloosobowa narracja, w sposób pozytywny wpływa na rozwój wydarzeń. Opowieść czyta się dynamicznie i pragnąc pocieszyć nienasyconych czytelników, muszę oznajmić, iż z tego, co wiem niebawem ma się pojawić następna część. Poza wielbicielom zalecam książkę osobom o mocnych nerwach, którym nie przeszkadzają krwawe opisy.
Tylko wiesz że Upadek Gubernatora to 3 element ? Drugą częścią jest Droga do Woodbury ;D
Książka ebook naprawdę bardzo fajnie nawiązuje do serialu. Oczywiście Gubernator to była jedna z ciekawszych i bardziej przyciągających potsaci jaka pojawiła się w serialu. W książce pdf mamy pokazane wydarzenia które doprowadziły do utraty przez Gubernatora jego pozycji. Książkę czyta się naprawdę super. Wielbicielom serialu prawdopodobnie nie muszę polecać.
Jako niezmierny wielbiciel wszystkiego, co dotyczy zombie, żywych trupów i apokaliptycznych światów, jestem zachwycony z serii "The Walking Dead". Miałem okazję przeczytać pierwszą element tej serii - "The Walking Dead. Żywe Trupy. Urodziny Gubernatora" i byłem zachwycony. pomijam fakt, że jestem na bieżąco z amerykańską produkcją serialową, więc mam pełne pole porównawcze. Myślę, że cała ta seria jest to największy sukces zarówno Roberta Kirkmana, jak i wydawnictwa Image Comics. Poraża bardzo wyrazista, ostra, mięsista i dobrze krwista akcja. Ze szczerością stwierdzam, że "Upadek gubernatora" trzyma poziom!
Jestem wielbicielem tego serialu więc kupno tej książki, jak i innych z tej serii to dla mnie było tylko kwestią czasu. Co do tej pozycji to przyznać muszę, że nie pamiętam kiedy tak wciągnęła mnie jakaś książka ebook - jak ta. Po prostu oderwać się od niej nie mogłem! Dlatego uważam, że jeśli jesteś wielbicielem tego serialu to powinna to być dla Ciebie pozycja obowiązkowa!
Książkę dostałem od własnych kolegów na imieniny. Wiedzą, że jestem dużym wielbicielem zombie i mam w domu książki, filmy i seriale z nimi. Jeśli chodzi o tę opowieść - to bardzo się ucieszyłem bo jest ona na bazie mojego ukochanego serialu. Czytając ją bawiłem się równie nieźle jak przy oglądaniu. Dlatego również stawiam jej 5/5!
Ten serial zaczęłam oglądać przypadkowo, lecz bardzo dynamicznie podbił moje serce. Ta akcja, która nie pozwoliła oderwać ci się od ekranu telewizora. Oczywiście sięgnięcie po książkę jest w moim przypadku kwestią obowiązkową. Mam nadzieję, że niebawem dotrze :-), ponieważ chcę ponownie zagłębić się w świat ogarnięty przez plagę zombie. Zalecam nie tylko wielbicielom serialu!