Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Tytuł kryminału pochodzi od nazwy miejsca akcji. Markenmore to cudowna posiadłość wiejska. Jednak jej właściciel, sir Anthony, leży na łożu śmierci. Czuwają przy nim najmłodsze dzieci: Harry i Valencia. Niespodziewanie - po siedmiu latach nieobecności i braku jakiegokolwiek kontaktu z rodziną - we dworze pojawia się Guy, pierworodny syn Anthony'ego i dziedzic jego majątku. Nie chce jednak spotkać się z umierającym ojcem ani przyjąć spadku. Lecz to nie dlatego Markenmore traci tego feralnego dnia aż dwóch swych posiadaczy i opiekunów. Guy zostaje zamordowany! Kto go zabił i dlaczego? Czyżby rodzeństwo chcące zabezpieczyć olbrzymi majątek? A może to zamierzchłe porachunki miłosne (przecież wówczas przybywa do dworu także John Harborough i pani Tretheroe)? Detektyw Blick wyrusza śladem mrocznych sekretów starego Markenmore.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Tajemnica dworu Markenmore |
Autor: | Fletcher Joseph Smith |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo LTW |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Idealnie czyta się tę książkę (pomimo sposobu wydania przez wydawcę). W odróżnieniu od większości zalegających księgarnie powieści kryminalnych bardziej słynnych twórców z tego okresu, tutaj czytelnik wie tyle co prowadzący śledztwo, wciąż odkrywa nowe fakty, powiązania, stopniowo zbliża się do rozwiązania zagadki.Jeżeli komuś podobały się doskonałe kryminały W.F.Croftsa wydane w Polsce w latach osiemdziesiątych "Tragedia w Starvel" i "Tajemnica Hogs Back" powinien sięgnąć po ten tytuł.
Kryminał ze idealnym klimatem. Książka ebook bardzo odpowiednia, jeśli ktoś gustuje w historiach w których pełno zagadek a w Tajemnicy dworu Markenmore na pewno tak jest. Jest tu napięcie i zaskoczenie, które jest nieodzowne w przypadku tego typu książek. Bardzo polecam, nieźle się czyta, kryminał wciąga.
Nie sposób w spokoju oddać się lekturze, bo wydawca całkowicie lekceważy zasady polskiej pisowni. Poza tekstem na okładce nigdzie w treści książki e ma znaków przenoszenia części wyrazu do następnej linii /czyli dywizu - kreseczki, oznaczającej dzielenie słowa; dawniej na sylaby, teraz już tylko, w druku komputerowym, tej części, która się nie mieści w linii/.W ten sposób wyrazy pisane razem wyglądają jak pisane osobno - młodzież całkiem się pogubi. Wszystkie inne również pozostają niejasne, dopóki nie odtworzymy sobie w myślach całego słowa. Te dodatkowe 'zagadki' udziwniają całkiem zgrabny staromodny kryminał - czy o to chodziło wydawcy? Trzeba prawdziwego samozaparcia, aby przebrnąć przez to 'polskie' tłumaczenie.