Szklany tron. Tom 4. Królowa Cieni okładka

Średnia Ocena:


Szklany tron. Tom 4. Królowa Cieni

Powraca, by podpalić świat.  Nadszedł czas potyczki o wszystko, co ważne. Aelin wraca do Adarlanu, by pomścić bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali. Mroczne bestie, magiczne moce, namiętność i pragnienie zemsty…Celaena Sardothien do tej pory traciła wszystkich, których kochała. Zamordowano jej rodziców, ukochany Sam także zginął w męczarniach. Przyjaciółka Nehemia poświęciła życie, by Celaena mogła odkryć własne dziedzictwo... Lecz dość tego. Nadszedł czas zemsty. Zabójczyni Adarlanu zniknęła - urodziła się Aelin Ogniste Serce, królowa podbitego przez Adarłan Terrasenu. Aelin wraca do Adarlanu, by zemścić się na tych, którzy skrzywdzili jej bliskich, odzyskać tron i stanąć twarzą w twarz z cieniami przeszłości. A przede wszystkim po to, by chronić tych, którzy jej pozostali.W Adarlanie Aelin pozbawiona jest magii, która pozwala jej władać ogniem. Może jednak liczyć na własnych towarzyszy - kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana. Rowana - walecznego księcia wojownika Fae, jej bratnią duszę - do którego zaczyna żywić coraz bardziej płomienne uczucia...

Szczegóły
Tytuł Szklany tron. Tom 4. Królowa Cieni
Autor: Maas Sarah J.
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Szklany tron. Tom 4. Królowa Cieni w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Szklany tron. Tom 4. Królowa Cieni PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Julia Nowicka-Mieszała

    Książkę kupiłam 15 letniej córce - zachwycona serią. Zalecam

  • Magdalena Mrózek

    Czytając każdy następny tom serii Szklany Tron autorstwa Sarah J. Maas myślę, że autorka już nie może mnie niczym zaskoczyć. Przecież to aż niewiarygodne by z każdym tomem podnosić sobie coraz wyżej poprzeczkę. Jednak autorce się to udaje, więc jeśli myśleliście, że trzy pierwsze tomy serii były genialne, to muszę was zmartwić. Teraz jest jeszcze lepiej. W tej części Caleana nie jest już tą samą zagubioną kobietą co w poprzednich tomach. Przyszedł czas by zmierzyła się ze swoim największym wrogiem a także stawiła czoło przeszłości.Uwielbiam w tej serii rozwój bohaterów. Sarah J. Maas decyduje się na dość drastyczne zmiany w ich charakterach, jednak sprawia to, że cała opowiadanie jest szybka i zaskakująca. W Królowej Cierni ważną rolę grają również bohaterowie drugoplanowi. Możemy spodziewać się pojawienia ważnej postaci z zamierzchłych lat, która porządnie namiesza w życiu głównej bohaterki. Do tego serca czytelników kradnie pewna wiedźma, której historia w stopniowy sposób zmierza wprost do rozwiązania wielu sekretów Cealeny. Ma ona również bezpośredni wpływ na dużo innych kluczowych dla fabuły postaci. Jednak przede wszystkim w życiu naszej głównej postaci pojawia się świeży mężczyzna, który znajdzie miejsce w sercu każdej czytelniczki. Osobiście moim jedynym zarzutem w tej części jest odsunięcie na dalszy plan Doriana, który z pewnością zasługuje na większą uwagę. Sarah J. Maas sugeruje, że odgrywa on ważną rolę w wydarzeniach, po czym całkowicie go od wszystkiego odsuwa. Z każdym tomem jest to dla mnie denerwująca kwestią, bo po ogromnej uwadze jaką poświęciła tej postaci w Szklanym Tronie, niespodziewanie prawdopodobnie przestała mieć na nią pomysł i błąką się gdzieś między rozdziałami. Jednak i tak, jak większość czytelników, ogromnie zachęcam do przeczytania Królowej Cierni jak i całej serii autorstwa Sarah J. Maas. Skoro tyle osób ją uwielbia, to coś musi być na rzeczy. Autorka wprowadza świeży wymiar dla fantastyki i tworzy świat, który zostanie w naszej pamięci na dużo lat.

  • Sara Bankowska

    Bardzo fajna kontunuuacja historii. Wciąga i trzyma w napięciu. Jest dość długa lecz to traczej w niczym nie przeszkadza. Zalecam przezczytac choćby tylko ze względu na Rowana 😏

  • Anna Schlabs

    Idealna pozycja. Polecam. Jedna z najlepszych ebooków jakie ostatnio przeczytałam.

  • Singielka xxo

    http://intheheavenofbooks.blogspot.com/2017/10/68-krolowa-cieni-sarah-j-maas.html Widzieliście tę książkę? Ma niemal 850 stron! Jak można napisać coś takiego? Co w ogóle jest w niej zawarte? Opłaca się ją przeczytać, czy lepiej sobie odpuścić? Celaena stale się nie ujawniła, choć już coraz więcej osób dowiaduje się, że jest ona Aelin Ogniste Serce - prawdziwą spadkobierczynią tronu podbitego przez Adarlan Terrasenu. Jej najbliżsi umierają, a kobieta po cichu wini o to wszystko siebie. Nie pomaga jej także Chaol. Jak ona mogła być w nim tak zakochana!? Teraz w jej sercu jest Rowan - wojownik i książę Fae, który jest, niestety, daleko od Adarlanu. Aelin nie podoba się to miejsce, najchętniej zamieniłaby cały Adarlan w popiół. Na dodatek nie ma tam magii. Jednak jest to też ojczyzna Chaola i Doriana. Aelin ma dużo rzeczy do roboty. Po pierwsze, musi uwolnić własnego kuzyna skazanego na śmierć podczas urodzin Doriana. Właśnie, Dorian! Ma on w sobie potwora, który przejął jego ciało. Kobieta nie wie, jak go ratować, więc może jedynym ratunkiem dla niego byłaby śmierć...? Kiedy już rozwiąże te nieco mniejsze problemy, chce zająć się uwolnieniem magii a także odbiciem Terrasenu z rąk okrutnego króla (notabene ojca Doriana). Wydaje się to daleeeeką przyszłością, lecz przecież Celaena ma na to 850 stron... Sarah J. Maas udowadnia, że można napisać tak długą książkę. Lecz czy była ona dobra? Przyznam, że były momenty, które wywołały u mnie szybsze bicie serca, zwłaszcza w drugiej połowie książki. Jednak bardzo nierzadko nudziłam się czytając ją. Boję się kolejnej części, gdyż "Szklany tron" z każdą częścią staje się coraz mniej ciekawy. Moją ocenę nieco podnoszą momenty między Aelin a Rowanem, gdyż to na nie czekałam z niecierpliwością. Myślałam, że w czwartej części główna bohaterka znajdzie sobie kogoś nowego. W pierwszej był Dorian, w drugiej Chaol, w trzeciej Rowan. Dla zasady Sarah J. Maas powinna w kolejnej części dać kogoś nowego. Po cichu liczyłam na coś między Aelin a Arobynnem, lecz nie doczekałam się. Wówczas książka ebook zyskałaby pazura. Lecz może to i dobrze? Przynajmniej kobieta ponownie nie przeskakiwała z kwiatka na kwiatek...

  • Kamila Kaczmarska

    Miałam chwilową przerwę od Sary J. Maas spowodowaną nowościami albo chęcią na coś innego niż fantastyka. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, choć skłaniałabym się ku pierwszemu wyborze, ponieważ mogłam z świeżym zapałem i jeszcze większą ochotą sięgnąć po “Królową cieni” i zatracić się w niej tak, jak w poprzednich częściach. Aelin Galathynius żyje i pragnie odbudować własne królestwo. Naprzeciw siebie ma pełno wrogów, obok zaś kilku przyjaciół, którzy są gotowi oddać za nią życie. Trzeba załatwić kilka spraw sprzed lat i zmierzyć się ze swoim największym wrogiem, a żeby to zrobić, Aelin ma coraz mniej czasu. Jest jednak nieugięta i pewna tego, co ma nadejść, nie pozwoli skrzywdzić nikogo z jej dworu. Jednak, aby coś mogło nadejść, coś innego musi przeminąć. Trzeba przemienić nie tylko szaty, lecz też całego siebie. Aelin stoi przed trudnym wyborem, w którym musi zdecydować, kogo ratować, a kogo skazać na śmierć. W tym samym okresie Manon Czarnodzioba i jej sabaty szykują się do wojny pod okiem księcia Perringtona. Valgowie się rozprzestrzeniają i nie oszczędzają nikogo, nawet wiedźmy mogą czuć się zagrożone. W Morath dzieją się dziwne rzeczy, które nurtują Manon. Wygląda na to, że nie tylko Aelin dokona zmiany, ponieważ też w sercu brutalnej i wyrachowanej Czarnodziobej coś zaczyna iskrzyć. Jestem oczarowana Królową cieni i po uszy zakochana w Rowanie. To tak słowem wstępu. Świat, który wykreowała dla nas Sarah J. Maas jest niesamowity, magiczny, pełen wrażeń, intryg i tajemnic. Muszę przyznać, że nic się nie zmieniło, książka ebook zaskakuje i wciąga tak samo, jak jej poprzedniczki, co sprawia, że ciężko mi napisać cokolwiek nowego. Z początku denerwował mnie praktycznie każdy bohater; Celaena, co prawda, już od pierwszej części, lecz teraz nawet warczałam na Chaola. Rozumiecie, co robi ta autorka? Obraca nas nawet przeciwko naszym ulubionym bohaterom. A później to zmienia. A później znowu. A później mam ochotę wszystkich przytulić. Tym razem nie zaczynało się niewinnie, aczkolwiek akcja toczyła się spokojnym rytmem z małymi odstępstwami. Stale jednak przewijały się szmery nadchodzącej bitwy, Aelin nawet przed nami miała mnóstwo tajemnic, a Maas nie miała zamiaru ich zdradzać. Przez chwile miałam wrażenie, że coś wiem, a później wymykało mi się to z rąk. Bohaterowie spiskowali zarówno przeciwko sobie, jak i przeciwko czytelnikowi, wszystko po to, by namącić i nie dawać nam poczucia pewności. Mogłoby się wydawać, że to nieco denerwujący zabieg, lecz w rzeczywistości jestem zafascynowana tym, jak Maas czaruje. Ciężko było czytać bez ciągłego poczucia, że zaraz coś się wydarzy. A jak już się wydarzyło, to jakby wybuchła bomba. Emocje pędziły jak szalone, czytałam z zapartym tchem i mocno bijącym sercem, niesamowicie się wkręciłam. Miałam ochotę zabunkrować się w pościeli i syczeć na każdego, kto mi przeszkodzi w czytaniu. Jednocześnie kocham i nienawidzę Sary J. Maas; to, co ona robi, powinno być zakazane. Po raz następny mocno zachęcam do czytania. Recenzja pochodzi z bloga: blue-spark-books.blogspot.com

  • Dominika Jachimowska

    Nie chcąc nikomu przez przypadek zdradzić fabuły poprzednich części, tym razem pominę opis, jako że Królowa Cieni jest już czwartym tomem serii, więc nietrudno byłoby niepostrzeżenie wyjawić jakiś znaczący fakt. Dla mnie nigdy opisy kolejnych ebooków cyklu nie miały większego sensu, mam nadzieję, że to rozumiecie. Moje wcześniejsze doświadczenia ze Szklanym tronem były bardzo różne, jednak seria zawsze była utrzymana na co najmniej przyzwoitym poziomie. Po tym, jak pierwszą część, czyli Szklany tron dosłownie POCHŁONĘŁAM w dwa dni, Korona w mroku była dla mnie maleńkim rozczarowaniem. Dziedzictwo ognia znów natchnęło mnie nadzieją na powrót tej niesamowitej akcji z początku serii. Jak więc w tym zestawieniu wypadła Królowa Cieni? Pierwsze słowo, które przychodzi na myśl, to zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Nigdy bym się nie spodziewała, że Celaena wyląduje w tym miejscu, w którym jest, z tymi ludźmi, którzy ją otaczają, zajmując się tym, co aktualnie zaprząta jej głowę. Nigdy nie spodziewałabym się też, że tak będzie wyglądała jej relacja z Chaolem, który przecież swego czasu był jej przyjacielem albo nawet kimś więcej. Teraz kapitan i kobieta byli zdolni jedynie do stałego plucia na siebie jadem i gotowości do skoczenia sobie do gardeł. Jak widzicie, dużo się wydarzyło odkąd Celaena trafiła na dwór władcy Adarlanu, wyciągnięta z kopalni soli w Endovier. Czy te zmiany były złe? O nie, to właśnie one sprawiły, że Królowa cieni miała własny niepowtarzalny charakter i smak. Uwielbiam to, jak Sarah J. Maas dba o dynamikę wśród bohaterów. Tak samo jak w poprzednim tomie przedstawiła nam nowe postacie - pomiędzy innymi Sorschę i Lucę – a każda skrywała w sobie wyjątkową, zagadkową historię, tak i tutaj następny raz poznajemy świeżych bohaterów i zaryzykuję stwierdzenie, że byli oni jeszcze lepsi niż ostatnio (czy to w ogóle możliwe?). Elide, Lysandra, Nestryn… Postaci tak wyraziste i charakterne, że trudno wykreować je lepiej niż zrobiła to Maas. Mam nadzieję, że w nie znikną one w kolejnych tomach, a autorka uchyli nam rąbka tajemnicy i pozwoli dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Oczywiście prócz świeżych bohaterów mamy jeszcze nasze stare, słynne już twarze – Celaena (lub raczej Aelin), Aedion, Rowan, wspomniany już Chaol… Cała czwórka wraz z Lysandrą a także Nestryn stworzyła coś w rodzaju ekipy gwiazd – śmiertelnie niebezpiecznej, przebiegłej i zabójczej. Jestem podekscytowana na samą myśl o nich, bo przypominali mi grupę superbohaterów, coś w typie Avengers w innej rzeczywistości. Razem dają potężny pokaz sprytu i talentu. Niejednokrotnie Aelin albo jej ekipa wykazuje się imponującymi  umiejętnościami taktycznymi i przebiegłością, która pozwala im przygotować skuteczną zasadzkę, ucieczkę albo atak. W wodzeniu przeciwnika za noc przoduje jednak Aelin, która dzięki pomysłowości potrafi owinąć sobie wrogów wokół palca i robić z nimi co tylko jej się żywnie podoba. Pora odnieść się do wątku miłosnego. W recenzjach wcześniejszych tomów wspominałam, że o ile postacie Celaeny i Chaola osobno były dla mnie fantastyczne, to ta dwójka wspólnie mi do siebie nie pasowała. Coś nie zgadzało mi się zarówno w Aelin i Dorianie, jak i Aelin i Chaolu, lecz w końcu nadszedł ten moment, kiedy jeden z bohaterów dopełnia ją całkowicie – dzięki ci Rowanie! W końcu jest to para, którą potrafię sobie wyobrazić – śmiercionośni, groźni i niebezpieczni Aelin i Rowan. Jedyną sprawą, która funkcjonowała mi na nerwy, było zachowanie Chaola, który niespodziewanie doznał prawdziwego szoku widząc brutalną wersję Celaeny i robił jej z tego powodu wyrzuty. No naprawdę, kapitanie! Myślałam, że zdążyłeś już zauważyć, że Aelin to nie typ kobiety biegającej po łące z kwiatkami i goniącej motyle… Westfal naprawdę czasem zachowywał się nieznośnie i trudno było ignorować jego zmiany nastroju. O ile podczas dwóch poprzednich tomów Szklanego tronu miałam kłopot z wciągnięciem się w książkę na początku, Królowa Cieni porwała mnie od razu. Tutaj nie było miejsca na niepotrzebne wstępy czy długo rozwijającą się akcję – nie, tym razem o nudzie nie było mowy. Szczerze mówiąc, zabrakło mi efektu zaskoczenia na końcu książki, jaki był obecny w każdym poprzednim tomie. Mam na myśli kilka ostatnich zdań, które potrafiło momentalnie rozerwać moje serce na kawałki. Tutaj, chociaż cała opowieść była absolutnie fantastyczna, brakowało mi tego ostatniego, końcowego uderzenia. Podsumowując, Królowa Cieni to najlepszy tom Szklanego tronu od czasu pierwszej części. Zachwycili mnie tutaj nie tylko wybitni bohaterowie, tworzący zgraną, piekielnie zdolną drużynę, lecz także (w końcu!) idealnie zgrany wątek miłosny a także akcja, która ani razu się nie zatrzymała. Mimo minimalnych zgrzytów w postaci irytującego zachowania Chaola praz braku zaskoczenia w końcówce powieści, jest to książka, którą pokochałam z całego serca. booksofsouls.blogspot.com

  • Nina Baruch

    Idealna i wciągająca! Z każdą kolejną książką coraz trudniej się oderwać od tej historii.

  • SkrytaKsiążka

    Trudno jest mi omówić fabułę książki unikając jakichkolwiek spoilerów (zwłaszcza, że to już czwarty tom serii), tak więc rezygnuję z tego i przejdę po prostu do innych aspektów, które chciałabym poruszyć w tym poście. Jak już napisałam - to moja czwarta przygoda z ukochanymi i niezastąpionymi bohaterami od których tak się uzależniłam, że mogłabym tę historię czytać w kółko i w kółko. Czy to już nałóg? Lub jakaś choroba psychiczna? Nie mam pojęcia, lecz seria "Szklany tron" to mój WIELKI i OGROMNY numer jeden i wątpię, że cokolwiek go przebije. Dopiero w "Królowej cieni" zauważyłam jaką olbrzymią metamorfozę przeszła główna bohaterka od pierwszego tomu. Od zawsze darzyłam ją sympatią, a jej ironia i arogancja wcale mi nie przeszkadzały. Teraz staje się zupełnie inną osobą. Jej charakter ogromnie się ukształtował, nie tylko przez wszystkie sytuacje, które ją spotkały, lecz również przez to kim tak naprawdę jest. Zawsze wie co powiedzieć, co zrobić, jak zareagować.. a co najlepsze, jej intrygi i pomysły są nieobliczalne i momentami byłam w takim szoku, że nawet ja tak prosto dałam się jej omamić. Sytuacja z Manon i jej wiedźmami, które poznajemy w "Dziedzictwie ognia" nabiera intensywności. Ten wątek dziwnie mi się dłużył w poprzedniej części, lecz teraz widzę, że to wszystko było potrzebne. Ta bohaterka też doświadcza pewną wewnętrzną przemianę, co było kluczowe dla fabuły i ogromnie przypadło mi to do gustu. Genialne jest to, jak Sarah J. Maas ma wszyściutko perfekcyjnie obmyślone. Nie wiem ile razy jeszcze wspomnę, że jestem pod olbrzymim wrażeniem! Rowan, Chaol, Dorian, Aedion.. dosłownie nie wiem, który z tych panów bardziej mnie oczarował. Co prawda głęboko w sercu zawsze będę za byłym kapitanem Gwardii, lecz reszta owych facetów też jest fenomenalna. Podobało mi się jaką rolę odegrał każdy z nich i jak to wszystko się rozwinęło. Najmniej mieliśmy zdarzeń związanych z Chaolem i Dorianem, lecz jeśli już jakieś były, to były z pewnością ważne i przyprawiające o palpitacje serca. Na samym początku strasznie bawiła mnie relacja Rowana i Aediona. Ogólnie zdarzały mi się momenty w książce, kiedy miałam ochotę śmiać się do rozpuku, głównie przez śmieszne dialogi. Ile świeżych odkryć, faktów i bohaterów! Z każdym tomem zostajemy zasypani świeżymi informacjami, które całkowicie zmieniają bieg fabuły. Ja dosłownie zawsze nie mam pojęcia czego się spodziewać w trakcie lektury i ciągle myślę, co ta autorka wymyśliła. Jednymi z kluczowych ról w historii zawartej w "Królowej cieni" odgrywają też Lysandra i Elide. Obie Panie nie znałam, bo nie pojawiły się we wcześniejszych częściach, lecz cieszę się, że miały własne momenty. Obie mega odważne, silne i jak się okazuje - kluczowe w życiu naszej głównej bohaterki. Uwielbiam Sarah J. Maas za to, jak kreuje damskie postacie. To jak są waleczne, bezkompromisowe i nie płaszczące się przed nikim, jest niesłychane. We wcześniejszych tomach akcja skupia się głównie na paru kluczowych miejscach, które odgrywają w fabule zasadniczą rolę. W "Szklanym tronie" i "Koronie w mroku" był to Adarlan. W "Dziedzictwie ognia" rozrasta się na Adarlan i Wendlyn, a tutaj wszystko losy się wszędzie.. dosłownie! Akcja bardzo się rozprzestrzeniła. Większość czytelników uważa, że pierwsza połowa książki jest raczej nudna, lecz ja jestem zakochana w całości. Autorka specjalnie to zrobiła, żeby później na sam koniec wbić nam nóż w serce i zostawić z płaczącą duszą. Teoretycznie (z samego początku) ta opowieść zaczyna się spokojnie, a potem coraz bardziej nabiera tempa, niczym jazda na rowerze. Moim największym zaskoczeniem było samo zakończenie książki i następny ważny fakt związany z miejscem Morath, bo nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Ostatnie sto stron to była czysta apokalipsa w mojej głowie. Zdarzyło mi się odkładać tę książkę na dłuższy czas, ponieważ nie mogłam przetrawić tego wszystkiego. No cóż.. za wiele emocji, zdecydowanie za dużo, a przecież każdy musi odpocząć od nadmiaru tego stresu, które wywołują w nas książki tej autorki. Nie żebym narzekała.. o nie, nie. Jestem zadowolona, lecz nie chciałam tak dynamicznie jej skończyć, ponieważ z tomu na tom ta seria jest bliższa końcowi. Po raz następny jestem zachwycona. Po raz następny jestem zakochana. Z każdym tomem kocham tę historię coraz mocniej i zawsze na końcu trudno mi się rozstać z bohaterami, których pokochałam od pierwszej części. Sarah J. Maas z tomu na tom tworzy coraz bardziej niesamowitą fabułę. "Szklany tron" w porównaniu do "Królowej cieni" to nic, dosłownie nic. To aż nieprawdopodobne.

  • To Read Or Not To Read

    Pełna recenzja dostępna na: https://toreador-nottoread.blogspot.com/ Królową cieni mogę podzielić na dwie połowy, zadziwiająco sobie równe. Ta pierwsza stanowiła dla mnie przedłużenie męczarni z Dziedzictwa ognia. Czyli ponownie; nic nie wnosiła, składała się z nic nie znaczących dialogów, rozmów i scen, które zatykały dziury i miały znaczny wpływ na końcową objętość książki. Za to ta druga, ta druga! Dziedzictwo ognia było złe. Zanotowałam tam znaczny spadek formy i miałam co do niego kilka znacznych „ale”. Złą passę Maas kontynuuje w pierwszej połowie Królowej. Znowu nic nie ma sensu, wprowadzane wątki zupełnie nie mają na nic wpływu i te durne wiedźmy tylko wytrącają człowieka z równowagi. A potem… Zaczynasz rozumieć, że decyzje pani Maas nigdy nie są pozbawione rozsądku. W drugiej połowie wszystko zaczyna nabierać kształtu i wskakiwać na własne miejsce. Niespodziewanie półtorej powieści będącej bezsensownym bełkotem nabiera sensu i stanowi łącznik, bez którego nie można się było obyć. Maas zaczęła stawiać na relacje. Całe Dziedzictwo ognia skupiało się wokół Cealeny i Rowana, Królowa cieni tylko to kontynuuje. Autorka poświęciła więcej miejsca i zadała sobie więcej trudu, żeby określić uczucia, którymi siebie darzą. Dalej nie jestem za tym, żeby tych dwoje skończyło razem jako para, lecz teraz jestem o krok bliżej do zrozumienia tej decyzji autorki niż wcześniej. Za to o relacji Aelin i Aediona powiedzieć nie mogę, że została przekonywująco pokazana. To rodzina, kuzynostwo. Od biedy spoglądając na ich obecną sytuację można potraktować ich zachowania jak typowe dla brata i siostry. Jednak… coś nie wyszło. Ich rozmowy i myśli na temat siebie wzajemnie nie przypominały braterskich uczuć. To miało oddźwięk starego i doświadczonego małżeństwa, które przechodzi kryzys, nie może się ze sobą dogadać i przestaje aprobować własne wybory. Do tego sam Aedion… czy tylko mnie tak strasznie irytował przez te 850 stron? Rzecz, przy której na moje usta wypełzł uśmiech, dotyczy Rowana. Autorka przez tyle stron kreowała go jako silnego i niezależnego mężczyznę, wojownika z krwi i kości, brudnego dzikusa, nieprzejmującego się prozaicznymi rzeczami, walczącym z poświęceniem dla wyższego celu. A tu wpada niespodziewanie taki Tarzan do mieszkania Aelin, śmierdzi jak nie wiadomo co i zostaje zagoniony do łazienki. Zderzenie świata poznanego w Dziedzictwie ognia z tym, który znamy z wcześniejszych tomów. Wypadło to trochę mało naturalnie i sztucznie, lecz przynajmniej Rowan zyskał moją większą sympatię do własnej osoby. Schodząc na tematy facetów w tej powieści… Tradycyjnie nie obędzie się bez Sama, który chociaż tu nie występuje z przyczyn, hm, oczywistych, to gości we wspomnieniach wielu bohaterów i jest tematem rozmyślań Aelin. W nowelkach, w których pierwszy raz poznajemy jego postać, nie zapałałam do niego sympatią, wręcz go nie lubiłam. A teraz? Zaczęłam za nim tęsknić i teraz żałuję, że spotkało go to, co go spotkało. Zobaczymy, co Maas wykombinowała w Imperium burz. Mam nadzieję, że wróci chociaż w części na stare tory. A jak nie, to przynajmniej będę mieć następny materiał do plucia żółcią. Chociaż Królowa cieni nie była aż tak soczystym kąskiem jak Dziedzictwo ognia, by rozkładać ją tak dokładnie na czynniki pierwsze. Jednak zanotowałam poprawę.

  • Paulina11

    Aelin po paru miesiącach przebywania w Wendlyn, wraca do Adarlanu. Zabójczyni wraca silniejsza, po treningu z Rowanem potrafi walczyć jeszcze lepiej. W Adarlanie jednak kobieta traci własną moc władania ogniem. Królowa Terrasenu nie jest jednak sama. Z pomocą przyjaciół – Chaola, Lasandry, kuzyna Aediona, a także Rowana szykuje zemstę dla okrutnego króla. Jak już jesteśmy przy bohaterach... ludzie kochani, czy tylko mnie tak bardzo Chaol na początku wkurzał?! Miałam ochotę wejść do książki i porządnie nim potrząsnąć. Z biegiem czasu jednak się zrehabilitował w moich oczach. W czwartym tomie poznajemy w końcu człowieka, który ocalił i wytrenował Celaenę – Arobynna Hamela. Sama Aelin jednak nie żywi do niego zbyt przyjaznych uczuć. Nie po tym, co Król Zabójców zrobił jej ukochanemu kilka la t wcześniej. Postać Hamela odgrywa w Królowej cieni dosyć spore znaczenie i myślę, że autorka nieźle zrobiła nie wciskając go do poprzednich części, gdyż doskonale wykorzystała potencjał owego bohatera w tym konkretnym tomie. Bardzo interesujący zabieg Sarah zrobiła łącząc w pewnym momencie ścieżki wiedźm i naszej grupki bohaterów. Owe wiedźmy są bardzo ciekawymi postaciami w tej serii, lecz nie ukrywam, że ich wątek lubię najmniej, mimo że w Królowej cieni już bardziej je polubiłam. Po skończeniu Dziedzictwa ognia, sądziłam, że trzecia element jest najlepsza. Myliłam się okay? Trzeci tom owszem, był świetny, lecz czwarty był jeszcze lepszy *.* Aż się boję pomyśleć, co będzie w piątym. Królowa cieni może i ma nad 800 stron, lecz jej objętość widać tylko po tym, że jest ona ciężka XD Treść ani trochę się nie dłuży, w tych całych ośmiuset stronach nie ma miejsca na nudę... Tam się co chwile coś dzieje. Raz śledzimy wydarzenia z udziałem wiedźm w Morath, czasami zaglądamy do zamku zobaczyć co u naszego biednego Doriana, lecz jednak najczęściej śledzimy dzieje Aelin i jej towarzyszy. Nie wiem jak Maas to robi... lecz czytając jej książki, mam wrażenie, że uczestniczę w tych wszystkich zdarzeniach razem z jej bohaterami. W Królowej nie było inaczej. Wiadomo, że książki przenoszą do innego świata ale... jak czytałam zakończenie (a jak wiemy, w zakończeniach Sarah szczególnie nie ma dla nas litości) miałam wrażenie, że jestem w Adarlanie razem z Aelin i resztą. Kiedy odłożyłam czytanie, żeby iść spać, rzeczywistość uderzyła we mnie jak obuchem. Cały czas myślami krążyłam w tym świecie. Trudno jest wykreować aż tak realistyczny świat, więc może i to mówiłam, lecz powiem jeszcze raz – Sarah to mistrzyni świata fantasy. Wyżej wspomniałam, że zakończenie typowe dla niej. Oj tak, bardzo podobne emocje, jak przy końcówce ACOMAFU... wściekłość, ból, przerażenie, lęk, radość, strach, euforia i tysiąc innych określeń. To mnie rozbiło. Skończyłam Królową z uśmiechem na twarzy, ponieważ pomimo pewnego smutniejszego wątku, zakończenie mnie zadowoliło. Teraz z jednej strony z niecierpliwością czekam na Imperium burz... lecz z drugiej.... kto wie, ile będziemy musieli czekać na kolejną część... zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

  • Storm

    Po prostu cudo! Dalej nie mogę się otrząsnąć po przeczytaniu. Czytałam z wypikami na twarzy. Aż się boję pomyśleć co będzie w następnej części i jak wógle autorka ją napisała? Niemal najlepszy tom mówię niemal bo czekam na wyniki w 5 tomie. Nie mogę się już doczekać. Tak samo zalecam Dwór cierni i róż wszystkie części!

  • Piotr Bednarek

    tej książki i pozostałych z tej serii nie da się omówić to trzeba przeczytać. W 100% wciągająca aż szkoda ,że tak dynamicznie przeczytałem..

  • nataliaxsiema

    Najlepsza i najbardziej wciągająca element całego cyklu! :) Zapraszam na całą recenzję na moim blogu: http://inthefuturelondon.blogspot.com/2016/09/krolowa-cieni-sarah-j-maas-recenzja.html :)

  • Beata Chołodowska

    Uwielbiam książki tej autorki... Interesująca fabuła, wątek. Warto przeczytać, polecam!

  • Robert Bartoszek

    Książka ebook mojej Córci. Po jej przeczytaniu jednoznacznie stwierdziła , że jest super !

  • Julia

    Kolejne przygody cudownego dziewczęcia - Sarah J. Maas wie co robi i robi to genialnie. Naprawdę warto przeczytać kolejną element niesamowitych przygód, które wciągają bardziej niż ruchome piaski. Razem z wyjątkowymi bohaterami kroczymy przez niesamowity świat - coś niezwykłego!

  • Darek

    Książka ebook kierowana do młodzieży, lecz starsi spokojnie również znajdą coś dla siebie. Rewelacja, 10/10

  • Mały Lis

    Koszmar powieści wielotorowej, element wątków dodana prawdopodobnie w biegu, bowiem pojawiają się znikąd, nie były w żaden sposób zaanonsowane, nawet napomknięć nie było. Całość jednak broni się tym, że mimo wielowątkowości wciąga i jest już na dobrym poziomie, który pozwala przeczytać książkę dynamicznie i bezboleśnie. Odrobina rozczarowania na końcu - to nie jest ostatni tom. Główne wydawałoby się wątki zostały zamknięte, poboczne stanęły w punkcie, który w połączeniu z zakończeniem wątku Aelin Ashryver Galathynius mógł spokojnie zostać ładnym niedopowiedzeniem pozwalającym czytelnikowi na pewną swobodę interpretacji. Niestety jeden z wątków na wpół głównych pozostał rozgrzebany i wymaga kolejnego, miejmy nadzieję ostatniego tomu. 4/5 gwiazdek za dobrą, dojrzałą narrację (w przeciwieństwie do dwóch pierwszych tomów) i zgrabne poprowadzenie głównego wątku, co sprawiło, że całość wciąga.

  • Katarzyna Smaga

    Rewelacja!!!!! Wciągnęłam jednym haustem!!!! Zalecam