Średnia Ocena:
Szczury Wrocławia
We Wrocławiu szaleje czarna ospa. W izolatorium na Psim Polu dochodzi do dziwacznego incydentu, milicjanci pilnujący ośrodka meldują o wybuchu paniki spowodowanej atakami ze strony „odmienionych” pacjentów. Świadkiem tych zdarzeń jest sierżant Mielech, dowódca tamtejszego posterunku. Na jego oczach dochodzi do zabójstwa pielęgniarki, które zapoczątkowuje cały ciąg ataków na pacjentów i personel medyczny. Próby wezwania pomocy spełzają na niczym. Komenda Wojewódzka nie wierzy w niesamowity meldunek podoficera. Zdaniem kapitana Brandysa, który nadzoruje proces kwarantanny, relacja o zmartwychwstałych napastnikach to kolejne wymysły alkoholika. Kolejne telefony z innych miejsc odosobnienia zmuszają jednak członków sztabu kryzysowego do podjęcia bardziej zdecydowanych działań.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Szczury Wrocławia |
Autor: | Szmidt Robert J. |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Insignis |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Szczury Wrocławia PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Obecnie prawdopodobnie jeden z moich ulubionych twórców nurtu szeroko pojętej fantastyki. Tym razem cofamy się w przeszłość, żeby być świadkami zombieapokalipsy w czasach PRLu. W tle Wrocław. Na pierwszym planie krew i flaki. Zalecam i czekam na element drugą.
Interesująca nie dająca się oderwać. Zalecam wszystkim.
Wrocławska prlowska apokalipsa w wydaniu Roberta Szmidta z zombie w roli głównej. Ciekawie się zapowiadało, więc sięgnąłem na wolny weekend. Oczywiście nie zawiodłem się, Szmidt wyrobił już sobie całkiem dobrą markę i pisze książki od których czasami niełatwo się oderwać. Coś czuję że przeczytam także następną część, ponieważ pierwszy tom cyklu zainteresował mnie i wciągnął. Myślałem że tematyka zombie jest obecnie trochę wyeksploatowana, jednak Szmidt w własnej książce pdf nadał jej świeżości i nieco nowego wymiaru, więc summa summarum polecam, szczególnie jeśli lubimy czytać coś związanego z zombie.
Głęboki PRL w Polsce już w sam sobie jest oazą absurdalnego humoru. Jeżeli dorzucić tam grupę zombie i okrasić to wszystko rodzynkami godnymi filmy Psy. Wówczas właśnie powstanie taka perła jak Szczury Wrocławia. Sam pewnie przyznasz że następna książka ebook typu: Umarł, ożył, chce mnie ugryźć. Jest sztampowa, nudna i do przysłowiowego zarzygania. Na całe szczęście Robert znów potrafi niebagatelnie zaskoczyć czytelnika. Podobnie jak to miało miejsce w Samotność Anioła Zagłady. Na nic tu próby oceny czy recenzji podpierając się kolejnym TWD czy innymi Apokalipsa Z. Ta książka ebook pokazuje coś zupełnie innego. Zombie są tu tylko można by napisać dodatkiem mającym podkręcić dynamikę, temperaturę, i oczywiście specyficzny PRL 'owski humor. Jeżeli tak jak ja masz ciut powyżej 30 -estki, spróbuj sobie wyobrazić taką sytuację: Twój tata słucha właśnie z kolegami nowej płyty Led Zeppelin. Przybiega zziajany kolega z podwórka i mówi: Na ulicach chodzą jacyś tacy śnięci ludzie i gryzą do krwi innych. Za oknami widać kolejki po papier toaletowy. Po ulicach biegają zombie a pacyfikuje je Z.O.M.O. W dodatku na dworcach zrobił się wielki przez to tłok i spóźnisz się na zajęcia. Ten kilka zdań to dopiero wierzchołek góry lodowej
Tematyka zombie ostatnio nieustanna się bardzo popularna, zarówno w kinematografii jak i w literaturze wychodzą co rusz nowe pozycje. Jednak większość z nich losy się długo po ,,godzinie zero", i żadna nie porusza Polski. Dlatego tego tematu podjął się Robert J. Szmidt w własnej powieści ,,Szczury Wrocławia", jak mu to wyszło? Zapraszam do przeczytania recenzji.całość http://ksiazkinawieczor.bloog.pl/id,352382116,title,Recenzja-Robert-J-Szmidt-Szczury-Wroclawia-Chaos,index.html
Kilkuset stronicowy opis urywanych członków, kąpania się we krwi i obdzierania ze skóry. Gdzieś w tym wszystkim twórca (kilku naprawdę fajnych książek) zapomniał, że opowieść musi mieć jeszcze fabułę. Zalecam raczej tylko fanom gatunku albo wrocławianom, którzy będą mogli lepiej wczuć się w klimat książki.
We współczesnej literaturze panują trendy, które nie potrzebują większego rozgłosu, gdyż są one idealnie rozpoznawalne gołym okiem. Idea niektórych z nich wręcz wbija się w umysły autorów, którzy starają się spłodzić dzieło mieszczące się w ich ramach, ale nie zawsze się to udaje. Sama koncepcja pozbawiona oryginalności umrze szybciej niż zombie rozjechane opancerzonym wozem bojowym. Czy połączenie Polski Ludowej z niespotykaną i zagadkową pandemią wirusa czarnej ospy ma szansę wyrwać się z ram? Gdzie w tym zamieszaniu znajdziemy ubabrane we krwi zombie? Jak władza poradzi sobie z narastającym z minuty na minutę kłopotem? Jeżeli pragniecie się tego dowiedzieć, to serdecznie zapraszam do lektury książki Roberta J. Szmidta pt. „Szczury Wrocławia. Chaos”.Tematyka postapokaliptyczna jest bardzo nieźle słynna w świecie literatury światowej, a także krajowej. Nawet w naszym nadwiślańskim kraju nie brakuje autorów, którzy zręcznie poruszają się w jej obrębie. Zakropienie powyższej dziedziny odrobiną zombie jest mieszanką iście wybuchową, jednakowo nie gwarantuje ona sukcesu danego dzieła. Takiego zadania podjął się Robert Szmidt w własnych „Szczurach Wrocławia”, w których to całkowicie rozłożył na łopatki dotychczasowe, słynne pozycje na rynku. Wyeksploatowanie tych dziedzin wymusza na autorze naprawdę precyzyjne działania i przemyślenia każdego słowa, żeby nie stać się jedną z tych kolejnych ebooków na półce, którym brakuje polotu. W tym wypadku nie ma o tym nawet mowy.Akcja tego dzieła rozgrywa się latach 70. XX wieku, w których to nasza ukochana ojczyzna jest wciąż patrolowana przez patrole ZOMO, ORMO, KBW, itp. Głównym obszarem po którym będziemy się poruszać wraz z rozwojem fabuły jest miasto Wrocław, a także tereny podmiejskie. To właśnie w tej aglomeracji dojdzie do niespotykanych do tej pory incydentów, które zapoczątkują prawdziwą apokalipsę. Szalejący wirus czarnej ospy wymusił zastosowanie nadzwyczajnych kroków, które mają na celu jak najszybsze opanowanie epidemii . Wspomniana choroba okaże się tylko przykrywką do znacznie poważniejszych problemów, które zmiotą w pył słynny wszystkim świat.Podczas lektury ciężko narzekać na nudę, gdyż tempo akcji jest naprawdę spore. Nie ma tutaj czasu na odpoczynek, bowiem każda kolejna strona przynosi kolejną dawkę zdarzeń i nieodłącznej adrenaliny. Twórca w tej kwestii wykazał się niemałym kunsztem. Stworzył genialne połączenie fabularne, które prze do przodu niczym rozpędzony pociąg. Wartkość historii przypadła mi do gustu, nie wyobrażam sobie, żeby mogło to być przedstawione w inny sposób. Linie fabularne są idealnie ze sobą powiązane, a większość niewiadomych znajduje własne rozwiązanie prędzej czy później. Niektórych rzeczy czytelnik musi domyślać się podczas lektury, jednak nie przeszkadza to w czytaniu. Są to raczej domysły wysnute na podstawie dotychczasowych informacji, niż jakiekolwiek braki fabularne.Trudno wskazać tutaj jednoznacznie głównego bohatera, ale w moim przekonaniu jest nim każda napotkana przez nas postać, przynajmniej w jakiejś cząstce. To prawdopodobnie jedyna książka ebook z tego gatunku w której giną prawdziwe osoby. Wszystko dzięki rzeszy czytelników i specjalnemu profilowi społecznościowemu. Taki zabieg tłumaczy realność zachowania postaci. Mają oni uczucia, które okazują na każdym kroku, boją się, nie są nieśmiertelni, ot zachowują się jak zwykli ludzie tamtych czasów. Nie przywiążemy się do nikogo na dłuższy czas, ponieważ śmiertelność wśród bohaterów jest niesamowicie spora.„Szczury Wrocławia. Chaos” to niesamowita przygoda literacka, podróż w okresie do smętnych czasów PRL-u. Klimatyczność dzieła wybija się na główny plan, przez co nie sposób narzekać na nudę. Tempo akcji, hordy łakomych zombie, bolączki PRL-u – to szatańskie połączenie sprawdza się ponad wyraz dobrze. Twórca tym dziełem udowodnił, że nawet wyeksploatowana tematyka może być genialna. Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji, gdyż szczerze zżyłem się z tym tytułem. Miłym dodatkiem jest dołączone na końcu opowieść "Horda" autorstwa Artura Olchowego. Zalecam każdemu czytelnikowi, gdyż za jednym zamachem można liznąć kawał idealnej literatury i historii.Moja ocena: 8/10ArtiusW tym miejscu pragnę podziękować wydawnictwu Insignis za przekazanie egzemplarza do recenzji.Po więcej recenzji zapraszamy na blog KZTK:http://koszztk.blogspot.com/
"Szczury wrocławia" to powieść, która wywolała dużo medialnego szumu na polskim rynku książki, a przynajmniej ja mam takie wrażenie, ponieważ gdzie się nie obróciłam, to wszędzie na nią wpadalam. Wydaje mi się jednak, że jest to książka ebook z gatunku young adult przeznaczona głównie dla facetów i fanów różnorakich fantastycznych gier komputerowych, w których leje się masa czerwonej, lepiącej się krwi itp. yu już bez ograniczeń wiekowych, ponieważ wiem, że gracze są w różnorakim wieku legalnie bądź również nie. W każdym razie nie jest to opowieść dla płci pięknej, czyli dla delikatnej, przeciętnej kobiety, która nie interesuje się zbytnio motoryzacją z roku 1963, syrenkami, ogórkami itp cudami techniki. Przyznam szczerze, że bardzo trudno czytalo mi się opowieść Szmitta, lecz nie zamierzam oceniać jej negatywnie, gdyż rozumiem to, że czasem nie trafimy w gusta każdego czytelnika, a po za tym wzięłam się za lekturę tej książki, bo chcialam i to na mnie spoczywa odpowiedzialność nietrafionego w 100 procentach wyboru. Uważam, że ta opowieść ma w sobie pewien potencjał, biorąc pod uwagę chociażby to, że na nad pięciuset stronach twórca zmieścił tylko dwa dni pełne krwawej akcji i potyczki zomo z zombi, a to wszystko działo się w jego fantazji w roku 1963 i to jeszcze we Wrocławiu - w Polsce. Osobiście, nie potrafiłam stworzyć dobrego wyobrażenia tego, co chciał przekazać twórca dlatego, nie chcę tej książki negatywnie oceniać, ponieważ wina nie leży po stronie autora w tym wypadku. Łatwo rzecz ujmując, nie jestem wielbicielką Wrocławia, szaleję za wszelkimi górskimi klimatami, a nie za Wroclawiem pełnym słodkich figórek krasnoludków. Wizja zombi w polskim mieście w ogóle do mnie nie przemawia, niestety. Zasłużoną pochwałę muszę przyznać szacie graficznej książki i całemu jej wykonaniu, bo biorąc pod uwagę tematykę ksiązki, graficy wydawnictwa Insignis spisali się na medal, bo nawet ja nie mogę napatrzeć się na plan miasta i te wszystkie drobne szczegóły, o które się postarali. Idealna robota! Bardzo jednak cieszy mnie fakt, że w ogóle mogłam sięgnąć po tą książkę i się z nią zmierzyć, ponieważ w gruncie rzeczy było to dla mnie całkiem nowe doznanie i poznalam drugą stronę polskiej literatury fantasy. Zalecam tę książkę wszystkim spragnionym silnych wrażeń, nieustających emocji i krwi! Może Wy również zechciecie dołączyć do innych śmiałków, którzy wzięli udział w akcji chcę zginąć w Szczurach Wroclawia". :) "Siostra Ina, jakiś lekarz i ktoś trzeci kogo sierżant nie poznawał z wyglądu, rozrywali żołądek Agnieszki gołymi rękami."
Tak szczerze, to tematyka zombie mało mnie interesuje, lecz zombie-apokalipsa we Wrocku, w moim ulubionym miesicie, to co innego. Cieżko mi porównywać do innych ebooków z tej dziedziny, ponieważ nie czytałem, lecz wydaje się, że ilość wyrywanych flaków jest wystarczająca, a czasami nawet przesadna. Brakuje mi trochę budowania nastroju, strachu. Po pierwszych 100 stronach człowiek orientuje się, że każdy nowo napotkany bohater i tak zginie za maksymalnie stron 50 (prawie każdy), więc właściwie nie ma się czego bać. No i ta cholerna epidemiologia się kłania. Ja wiem, że to książka ebook o zombie, wiec w zasadzie logika jej niepotrzebna, lecz skoro już twórca dedykuje książkę lekarzowi, to może przydałoby się trochę więcej szacunku dla tej profesji. No chyba, że jak sugeruje jeden z bohaterów, Amerykanie ze stonką zarazę spuścili.Podsumowując lektura obowiązkowa dla fanów Wrocławia a elektywna dla osób, które potrzebują się trochę odmóżdżyć.
Ta recenzja potrzebowała czasu, by zostać napisaną. Każdego dnia po przeczytania propozycji świata zombie przez pana Roberta, biłam się z myślami. Biłam to prawdopodobnie nawet za mało powiedziane, bo nie dowierzałam swoim odczuciom. Czy może być tak, że zawiodłam się na książce, którą tak dużo osób poleca?ZOMO i zombie. Trzeba przyznać, dość niecodzienne połączenie, ale przedstawienie apokalipsy w zamierzchłych polskich realiach jest dość nietuzinkowym pomysłem. Tylko co się tak naprawdę dzieje, gdy pomysł jest jednym z ważniejszych zalet danej pozycji? Tak moi kochani, Riana poczuła się odrobinę oszukana. Gdy tylko chwyciłam pozycję w ręce wiedziałam, że będzie to niecodzienna odskocznia czytelnicza. W końcu otwarcie się przyznaję, że zombie lubię i lubić będę.Nie sposób przypomnieć wam pewną informację, że Twórca postanowił zamordować w własnej pozycji prawdziwe osoby. Oczywiście wykorzystując jedynie ich dane personalne, postanowił losować postaci, spośród tych, którzy polubili fanpage. No cóż, niecodzienny pomysł, nie spotkałam się z takim pomysłem nigdy wcześniej. Nawet i ja chciałabym zobaczyć, jak Adriana umarłaby i powstała nowo na łamach powieści. Jednak, gdy zagłębiałam się w treść coraz głębiej, przestałam żałować, że nie zostałam wylosowana.Moim głównym zarzutem jest właśnie liczba osób zabitych. Ja naprawdę rozumiem, że gdy mamy do czynienia z pewną plagą, to logiczne, że pochłania ona dużo ofiar. Jednak wymienianie wszystkich z imienia i nazwiska jest nużące. Nie jestem też żadną feministką, co to to nie, jednak dostrzegłam, że wylosowane kobiety, w większości umarły i zarazem powstały w jednym momencie. No cóż, też zdaję sobie sprawę z tego, że w ZOMO miejsca dla dziewczyn nie było, lecz bez przesady. Moim subiektywnym spostrzeżeniem jest to, że Pan Robert, mógłby wykorzystać powiedzmy pięćdziesiąt osób, a i tak byłoby to za wiele moim zdaniem. Przecież przyznacie, że nie przepadacie gdy pojawia się tryliard imion, nawet jeżeli są to postacie poboczne.Lecz zostawmy już te nieszczęsne ofiary, przejdźmy do treści. No cóż, jeżeli chodzi o ZOMO, to nie jestem zbytnio znawcą historii, a nawet się przyznam, że niewiele wiem na ten temat, jednak cała otoczka zawarta w książce pdf kompletnie mnie nie wciągnęła. Ciągle biegniemy z miejsca na miejsce, by tam przystanąć na chwilę, żeby przeczytać kto sobie kogo zjadł, jak go zjadł i to by było na tyle. Miałam po prostu wrażenie, że pierwsze skrzypce gra tutaj obowiązek zabicia wylosowanych ludzi, a nie przedstawienie paniki, i otoczki związanej z taką epidemią.To prawdopodobnie następny przykład książki, która miała szeroko zakrojoną promocję, ludzie jak baranki biegną do guziczka lubię to, by tylko zginąć. I tak oto machina się napędza i raczej moja recenzja jej nie zatrzyma. A także w moim mniemaniu (już nie zwracając uwagi na liczbę osób zabitych), ale jeżeli ktoś wykorzystuje moje dane w pozycji, to powinnam ją dostać gratisowo, a nie, że mam możliwość zakupienia edycji kolekcjonerskiej, do której nie-ofiary nie mają dostępu. Wiem, że uznacie, iż ściska mi tyłek z tego powodu, że nie umarłam w tej pozycji, lecz po przeczytaniu tej pozycji, dziękuję siłom wyższym, że jednak się tak nie stało. Jest dużo innych, lepszych pozycji o zombie, nawet na ziemiach polskich, wskazuję tutaj szczególnie Infekcję Pana Wardziaka.
Ta książka ebook naprawdę mrozi krew w żyłach. Od razu zaznaczę, że pomysł na zombie w wykonaniu polskiego autora niezmiernie mi się spodobał. Akcja ma wartkie tempo i bardzo trzyma w napięciu, postaci są konkretne i barwne. Opowieść Szczury Wrocławia jest wyjątkowo sugestywna, autorowi udało się stworzyć klimat grozy i niepewności.
"Szczury Wrocławia" to bardzo niezła książka ebook z ciekawie zarysowaną fabułą. Zakwalifikowałbym tę opowieść do gatunku Science Fiction z wyraźnymi fragmentami horroru, więc zalecam ją fanom zdecydowanie mocnej literatury. Książka ebook pokaźnych rozmiarów, a czyta się naprawdę szybko. Warta przeczytania.
Pomysł całkiem fajny, lecz wykonanie zawiodło. Twórca przesadził z "masakrowaniem". Jak lubię horrory, tak tu wysiadłem, za wiele krwi, flaczków, za mało artyzmu.
Ksiażka, na którą czekałem bardzo długo i nie zawiodłem się. Rzeczywiście akcja jest bardzo dynamiczna, ciągle coś się w niej dzieje. Pomysł na fabułę naprawdę genialny. Połączenie świata fikcyjnego z rzeczywistymi zdarzeniami z 1963 r. - wyborne. Gorąco zalecam wszystkim. Rewelacja!!!!
Odrazu napiszę, że recenzja oparta jest na dwóch udostępnionych rozdziałach. Autorowi udało się połączyć wartką akcję a także klimat tamtych czasów. Umiejętnie zagnieździć fikcję (czy żeby na pewno ;-) ) w prawdziwych zdarzeniach roku 1963. Nie dotarłem jeszcze do starć pomiędzy zarażonymi odmieńcami a ZOMO lecz dostępny tekst sugeruje, że będzie się działo!.