Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Strzeżcie się, ponieważ tym razem nawet szósty zmysł nie pomoże! Ida powoli godzi się ze swoim przeznaczeniem. Kobieta jest szamanką od umarlaków, nie ma wpływu na to, czyj zgon przepowie, lecz staje się odpowiedzialna za duszę przyszłego zmarłego. Ma obowiązek ją chronić i zadbać, by bezpiecznie trafiła w zaświaty. Ida dojrzewa do własnej roli i świata, z jakim będzie musiała się już niedługo zmierzyć. A ten zapowiada się dosyć ponuro. W jej misji przeszkadza jej łaknący dusz Demon luster. Tym razem jednak nie może liczyć na niczyją pomoc. Znowu przekonuje się, że szósty zmysł nie zawsze jest błogosławieństwem… Kontynuacja "Szamanki od umarlaków" jest mocniej przepełniona magią i mroczniejsza, a intryga jeszcze bardziej skomplikowana.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Szamanka od umarlaków. Tom 2. Demon Luster |
Autor: | Raduchowska Martyna |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Uroboros |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Po lekturze drugiej tomu przygód Idy Brzezińskiej – szamanki od umarlaków – nie mogę się pozbyć wrażenia, że jest to jedna z najlepiej osadzonych w rzeczywistości historii z nurtu polskiego fantasy. I mówię to z całą odpowiedzialnością, pomimo że w "Demonie Luster" aż roi się od nadnaturalnych istot, równoległych wymiarów i obrazowania rodem z japońskiej popkultury (czy tylko mi lektura powieści Martyny Raduchowskiej stawia przez oczyma klatki z demonicznych anime? Już Gryzak wydawał mi się wyjątkowo podobny do japońskiego lisa, a wrażenie czerpania przez Autorkę z estetyki japońskiej nasiliło się w miarę rozwoju akcji – za co serdecznie Jej dziękuję). Gwoli przypomnienia: Ida Brzezińska, potomkini znamienitego magicznego rodu, przeznaczona była do dużych celów - a konkretnie, do poślubienia faceta o wspaniałych koneksjach a także do wielkiej kariery politycznej. Na przekór tym planom stanął kompletny brak uzdolnień magicznych u Idy - a także marzenia samej zainteresowanej, która o dużo cieplej myślała o karierze psychologa, niż o upolitycznionych gierkach w kuluarach magicznego parlamentu. Dopięła swego o tyle, że - uciekłszy z domu - dostała się na psychologię na Uniwersytecie Wrocławskim. Potem wszystkie plany wzięły koncertowo w łeb. Ida została szamanką od umarlaków: osobą łączącą w sobie zdolności medium i banshee, a zajmującą się przeprowadzaniem dusz ludzi, których śmierć zobaczyła w proroczej wizji, na przysłowiową "drugą stronę". Pech (co kluczowe dla akcji - pojmowany jak najbardziej materialnie) chciał, że pierwszym "delikwentem", jaki trafił pod jej profesjonalną opiekę, okazał się czarodziej zaangażowany w czarnomagiczne eksperymenty. Jego dusza zaginęła w lustrzanym piekle, wymiarze stworzonym przez niejakiego Kusiciela: a Ida, która niebacznie złożyła żonie zmarłego wieczną przysięgę, stanęła przed niewesołą alternatywą - lub odnajdzie i przeprowadzi zagubioną duszę maga... lub utraci własną, i pogrąży się w niebycie. "Demon luster" to opowiadanie o przygotowaniach do "akcji ratowniczej" dla zagubionej duszy maga Mikołaja. I tutaj pojawia się pierwszy zdecydowany plus dla Autorki: naszej bohaterce nic nie przychodzi prosto (jak to miewa miejsce w wypadku heroin z kategorii 'Mary Sue'), lecz także nie odnosimy wrażenia, że Autorka znęca się niepomiernie ponad stworzonymi przez siebie postaciami (kaszl, "Małe życie", kaszl). Ot, po prostu: Ida ma przed sobą niezwykle trudne a także potencjalnie niebezpieczne zadanie, więc stara się przygotować do niego możliwie jak najlepiej. Przygotowania te zajmują znaczną element książki, lecz bynajmniej się nie dłużą - Autorka wprowadza nowe postacie drugoplanowe (Skittles!) i rzuca nowe światło na skomplikowaną przeszłość bohaterów, których poznaliśmy w "Szamance...". Sama konfrontacja z Kusicielem zajmuje stosunkowo niewielką (objętościowo) element książki, lecz stanowi znakomite zwieńczenie wysiłków bohaterów. Ci zaś (bohaterowie, znaczy) dalecy są od ideału. Niektórzy postępują wybitnie małostkowo i nieprzyjemnie. Nie wszyscy lubią Idę - następny ważki argument na korzyść książki: za wiele przyszło mi w życiu przeczytać o pięknych, uzdolnionych bohaterkach, Ulubienicach Wszystkich - i nie wszyscy chcą, żeby jej plan się powiódł. Sama Ida też ma wątpliwości co do sensu podejmowanych przez siebie działań - i nie jest przekonana, czy proponowana jej dalsza... ścieżka kariery... to żeby najlepszy z możliwych planów działania. Bardzo pozytywną, orzeźwiającą odmianą był też brak wątku natury romantycznej między Idą a Chrup--tfu, Kruchym! Być może ta sytuacja ulegnie zmianie w kolejnych (bo będą, PRAWDA?...) tomach cyklu - ale, po pierwsze: nie jestem pewna, czy bym sobie tego tak do końca życzyła, i po drugie: bardzo miło obserwuje się ich relację na poziomie czysto przyjacielskim. Ciekawam bardzo, dokąd to wszystko doprowadzi... I więcej Skittlesa poproszę! Ze Skittlesem utożsamiam się w każdym calu.
Mam wrażenie, że „Demon Luster” podobał mi się trochę bardziej, niż pierwszy tom tej serii. Tym razem mamy do czynienia z dalszym ciągiem zdarzeń z „Szamanki od umarlaków”. Przy czym niepotrzebne są obawy o to, że nie pamiętamy wszystkiego, co się tam zdarzyło. Autorka w zgrabny sposób przypominana nam najistotniejsze info i zwroty fabuły, dzięki czemu jesteśmy w stanie lekko i dynamicznie zorientować się w akcji. Mnie udało się wciągnąć w lekturę już w pierwszych rozdziałach. Całkowicie pochłonął mnie omówiony przez Raduchowską bieg wydarzeń i cały czas byłam po wrażeniem jej oryginalnego pomysłu na dzieje bohaterów. Skoro już jesteśmy przy postaciach, to koniecznie muszę szerzej się wypowiedzieć. Wszyscy oni są mądrze wykreowani i mają w sobie charakterystyczne elementy, które czynią ich wyjątkowymi. Zarówno bohaterowie pozytywni, jak i ci sprawny na szkodę Idy mają konkretne motywacje własnych zachowań, a ich osobowości zostały nieźle skonstruowane. Widać to zarówno na przykładzie szamanki, jak i po przyjrzeniu się dwójce moich ulubionych postaci z tej serii – Tekli i Kruchemu. O ile odniosłam wrażenie, że ciotka Idy nie gra już w fabule tak znacznej roli, jak miało to miejsce w przypadku pierwszej części, to ten niedosyt zdecydowanie nadrobił podkomisarz Konstanty Kruszyński. Już przy czytaniu „Szamanki od umarlaków” czułam, że ten bohater będzie pojawiał się częściej w „Demonie Luster” i bardzo ucieszyłam się, kiedy moje przewidywania się sprawdziły. Uwielbiam Kruchego za jego cięty humor i ciągłą gotowość do działania. Mogłabym czytać o nim w nieskończoność, więc byłam zachwycona tym, że autorka zdecydowała się rozwinąć tę postać pokazując czytelnikowi wydarzenia z przeszłości, które ukształtowały jego charakter. Jeśli więc lubicie charyzmatycznych, silnych i wyrazistych bohaterów, to nie wahajcie się ani chwili, tylko koniecznie sięgnijcie po tę serię! Kolejnym wartym docenienia fragmentem tego cyklu jest sposób, w jaki autorka wprowadziła w własnych powieściach wątki fantastyczne. Oryginalnie wykorzystała niektóre słynne nam motywy i wymieszała je ze własnymi pomysłami, tworząc jeden z najciekawszych światów, z jakim miałam ostatnio do czynienia. W życiu głównej bohaterki magia rządzi się nieco innymi prawami, niż ma to miejsce w większości ebooków tego gatunku, co nadaje serii niezwykłości i czyni ją dość nietypową. Już w paru pierwszych rozdziałach „Demona Luster” rzucił mi się w oczy fakt, że wraz z biegiem fabuły cała historia staje się coraz bardziej zagmatwana i mroczna. Mamy do czynienia z licznymi demonami i opętaniami, które czasami budzą niepokój. Mimo znacznej dawki humoru występującej w tej powieści, nie raz miałam gęsią skórkę, kiedy czytałam niektóre mrożące krew w żyłach opisy. Jak już wspomniałam, w „Demona Luster” naprawdę prosto się wciągnąć. Znaczna w tym zasługa stylu autorki, który jest bardzo lekki i łatwy (momentami nawet za prosty). Wypowiedzi bohaterów obfitują w dużo potoczności i czasami także w wulgaryzmy, co może niektórym osobom przeszkadzać. W moim przypadku taka sytuacja nie miała miejsca, gdyż wydaje mi się, że ich ilość oscylowała w granicach rozsądku. Sposób pisania Raduchowskiej jest bardzo charakterystyczny i nie można pomylić go z żadnym innym. W usta własnych postaci autorka wkłada wiele sarkazmu i ironii, dzięki czemu nie raz zdarzyło mi się parsknąć śmiechem podczas lektury zarówno tej powieści, jak i pierwszego tomu (z tego powodu nie zalecam czytać w miejscach publicznych). Cóż pozostało mi do dodania… Jak mogliście się już nieźle zorientować, „Demon Luster” zdecydowanie mi się spodobał. Jeśli lubicie powieści fantastyczne z idealnie wykreowanymi bohaterami, nieprzewidywalną fabułą i dużą dawką humoru, to ta seria Martyny Raduchowskiej jest dla Was idealną propozycją. Na pewno nie będziecie żałować poznania Idy, Kruchego, Tekli a także Pecha, gdyż z takim towarzystwem nie sposób się niedobrze bawić 🙂 readwithpassion.it27.pl
Ida Brzezińska przestała się już zapierać przed powołaniem jako szamanki od umarlaków. Nie znaczy jednak, że dzięki temu jej los stał się lżejszy, o nie. Teraz biedna kobieta musi walczyć o coś więcej niż o zwyczajne życie. Tym razem chodzi o jej duszę. Pech Idy w Demonie luster Martyny Raduchowskiej ma się dobrze. I ponownie postanawia się wtrącić. Szamankę od umarlaków bardzo polubiłam. Bardzo niezła debiutancka opowieść Martyny Raduchowskiej. Jednak Demon luster… to już zupełnie inna liga. Owszem minęło trochę czasu pomiędzy pierwszym a drugim tomem, lecz styl autorki tak bardzo się rozwinął, jakby między było jeszcze co najmniej kilka powieści. Stale jest historia wyjątkowo zabawna, sarkastyczna, lecz również o dużo bardziej trzyma w napięciu i zaskakuje zwrotami akcji. Spodziewałam się dobrej powieści, a dostałam naprawdę wyśmienitą. Jeśli autorka będzie rozwijać się w tym tempie to zapowiedziany trzeci tom zwali z nóg! Problemy Idy nie skończyły się w pierwszej części. Stale musi przeprowadzić Mikołaja, zmusza ją do tego przysięga, którą złożyła Karolinie. Jeśli jej się nie uda to sama się wybierze na drugą stronę… ponieważ będzie martwa. Nawiedzają ją pewne sny i wizje, które w założeniu mają jej pomóc rozwiązać zagadkę Kusiciela i wyciągnąć Mikołaja ze świata luster. Ku zaskoczeniu Idy jednym ze skutków ubocznych przysięgi zostało także przejęcie cech Karoliny. Kobieta niespodziewanie więc zyskała talent malarski a także kulinarny co bardzo odpowiada Chrupkiemu… przepraszam Kruchemu. W życiu Idy stale panoszy się Pech. I to coraz bardziej dosłowny. Jednak na szczęście kobieta nie zostaje z całą sytuacją sama. Pomaga jej Kruchy, mniej albo bardziej chętni członkowie WON-u, ciotka Tekla, która stale prześladuje dziewczynę ze własnymi niezłymi poradami oraz… sam Pech. Ponieważ co by zrobił bez Idy? Bohaterka odznacza się wyjątkowo czarnym humorem, co w sumie w jej sytuacji nie jest dziwne. Bardzo się przemieniła od pierwszej części – z roztrzepanej, młodej dziewczyny, która nie chce mieć z magią nic wspólnego i nie traktuje jej na serio nieustanna się poważną, zdeterminowaną i nie przebierająca w środkach osobą. Wyrok śmierci potrafi mocno przemienić ludzi, nie zmieniło się jednak jedno – stale pragnie normalności. Poza nią poznajemy także o dużo lepiej Kruchego, zwłaszcza jego przeszłe doświadczenia w WON-ie, które do różowych nie należały. Na wątek romantyczny nie ma co się nastawiać, jednak te przyjacielskie stosunki pomiędzy nim i Idą całkowicie mi odpowiadają – ich interakcje są naprawdę świetne. Chociaż Kruchy ma taki brzuch bez dna, że gdyby dar gotowania Karoliny był nieustanny to kto wie, czy by się nie zdecydował oświadczyć… Jest to już drugie wydanie powieści, tym razem pod szyldem wydawnictwa Uroboros. Okładka autorstwa Dominika Brońka jest naprawdę niesamowita. Demon luster zdecydowanie jest książką, po którą koniecznie trzeba sięgnąć. Tym, którym podobała się Szamanka zdecydowanie przypadnie do gustu, a ci co mieli co do niej mieszane uczucia koniecznie powinni zaryzykować i przeczytać drugi tom ponieważ naprawdę warto! https://koszzksiazkami.pl/demon-luster-recenzja/
Ida stale nie dogaduje się ze swoim pechem. Po trudnym i raczej opłakanym w skutkach, potyczka w zawodzie szamanki od umarlaków, dalej jest tylko gorzej. Kobieta zostaje zatrudniona jako konsultantka do spraw pośmiertnych, a że nienawidzi wszystkiego, co nadprzyrodzone nie podoba jej się nowe stanowisko. Gdyby tego było mało, to musi zmierzyć się nie tylko z pracą i studiami, jej największym kłopotem jest fakt, iż popadnie w niebyt, jeżeli nie zmierzy się z Demonem luster w celu wyrwania z jego szponów duszy zamordowanego przez nią Mikołaja Kwiatkowskiego. Jak się okazuje, zadanie to jest niesamowicie trudne i są ludzie, którzy zrobią wszystko, aby jej się to nie udało. Podobnie jak w pierwszej części dylogii niesamowicie prosto było mi wtopić się w postać Idy. Ta kobieta jest niesamowicie zabawna i nawet w obliczu nieuchronnej nicości nie traci charakteru. „Demon Luster” jest książką nieoczywistą w odbiorze. Z pozoru zabawna i lekka, staje się nie lada wyzwaniem do przeczytania bez znajomości „Szamanki od umarlaków". Ja sama czytałam obie, jednak w dość wielkim odstępie czasowym i na początku nie do końca ogarniałam to, co tam się działo. Dopiero po pewnym okresie gdy przypomniałam sobie pewne fakty, mogłam wtopić się w dość misternie utkane śledztwo. Jak pisałam już w recenzji „Szamanki od umarlaków”, styl autorki jest idealnie prosty, niemal swojski i przesycony poczuciem humoru. Czyta się ją płynnie, bez zbędnego skupienie wyłapuje się wszystkie ważne fakty. Raduchowska czasami szokuje, czasami straszy i bardzo nierzadko bawi. Świat wykreowany przez autorkę jest światem barwnym i dobrze dopracowanym. Czasami zapominałam, że akcja losy się we współczesnej Polsce. Autorka bardzo mądrze uknuła własną intrygę, nie tylko tę fantastyczną, lecz i kryminalną. Nigdy nie przypuszczałam, że takie połączenie może stworzyć jedną zwartą i sensowną całość, a tu proszę! Akcji jest dość dużo, a sytuacji mrożących krew w żyłach jeszcze więcej. Nie można oderwać się od lektury! Bardzo gorąco polecam. www.posredniczka-ksiazek.pl
"Szamanka od umarlaków" Martyny Raduchowskiej zdecydowanie skradła moje serce. Niecierpliwie czekałam więc na kontynuację tej niesamowitej historii. Co czeka Idę tym razem? Czy zdoła dotrzymać nieśmiertelnej przysięgi i przeprowadzi duszę Mikołaja na drugą stronę zanim pochłonie ją niebyt? Ida Brzezińska ma przed sobą niebywale trudne zadanie. Ba! Wręcz niemożliwe do wykonania. Żeby odnaleźć Mikołaja i uratować jego duszę, musi udać się do piekieł Kusiciela. Kobieta nie ma pojęcia, jak tego dokonać, a jedyna osoba, która wie, jak przechodzić przez lustra, nie ma najmniejszego zamiaru jej tego uczyć. Zresztą nawet jeśli jakimś cudem zdobędzie tę wiedzę, potrzebuje klucza, by dostać się do właściwej lustrzanej rzeczywistości (a jest ich od groma), gdzie stanie oko w oko z psychopatycznym seryjnym mordercą. Ida jest jednak zdesperowana. Jeśli zawiedzie, umrze nie tylko jej ciało, lecz dusza też rozsypie się w pył. Stale dręczą ją koszmary, nie może spać ani jeść, do tego mroczne wizje zaczynają się pojawiać także w ciągu dnia. Niebyt zaczyna się o nią coraz silniej upominać. "Demon luster" wciągnął mnie od pierwszych stron. Z zapartym tchem śledziłam każdy krok Idy, każdą wizję, wraz z nią starając się poskładać wszystkie części układanki i odnaleźć klucz. Muszę przyznać, że była to podróż nadzwyczaj emocjonująca i pełna niespodzianek. Moje ulubione bohaterki - Ida i Tekla - nie zawiodły i tym razem, fundując świetne, skrzące humorem dialogi. Kruchy także nie pozostawał w tyle, a dzięki wyjawieniu szczegółów ogromnej traumy, jakiej doświadczył w przeszłości, stał się jeszcze bardziej intrygującą postacią. Opowieść czytało mi się wyjątkowo szybko, styl pisania autorki doskonale wręcz wpasował się w moje gusta. Nie nudziłam się ani chwili, miałam wrażenie, że non stop coś się dzieje. Martyna Raduchowska płynnie przechodziła od sceny do sceny, umiejętnie dostosowując tempo akcji do opisanych wydarzeń. Najbardziej ujęły mnie dialogi - zabawne, z pomysłem, odpowiednio wyważoną dawką złośliwości i sarkazmu, a przede wszystkim sprawiające wrażenie całkowicie naturalnych i niewymuszonych. Mój zachwyt wzbudziła także sama okładka - przyciągająca wzrok i zdecydowanie wyjątkowa. A ilustracje wewnątrz książki idealnie współgrały z jej klimatem. Jeśli przy "Szamance od umarlaków" idealnie się bawiłam, to można powiedzieć, że "Demon luster" mnie opętał. Najpierw zahipnotyzował obsydianowym spojrzeniem z okładki, a później porwał i wciągnął w opowieść, która pochłonęła mnie całkowicie. Było mrocznie, tajemniczo, strasznie, momentami makabrycznie, lecz nie zabrakło również naprawdę zabawnych fragmentów, przy których szczerze się uśmiałam. Te nieco nad 400 stron minęło mi szybko, zdecydowanie zbyt szybko, ponieważ wcale nie chciałam żegnać się jeszcze z historią Idy. Pozostaje mi tylko czekać na kolejną część. Zalecam całym sercem i nierozszczepioną duszą! Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Uroboros! ogrodksiazek.blogspot.com
Zdecydowanie warto przeczytać, ponieważ: • Gryzak i ciotka Tekla w tej części również wymiatają! • W porównaniu do "Szamanki od umarlaków", "Demon" wypada o dużo lepiej, akcja jest bardziej rozbudowana, dopiero teraz widać, że pierwszy tom to tylko wstęp. • Obok śmiesznych sytuacji pojawia się również kilka strasznych scen, ponieważ "Demon" to połączenie powieści fantastycznej, horroru i kryminału. • Akcja porywa od samego początku, obszerne opisy pozwalają poznać rzeczywistość podobną do tej, którą znamy, uzupełnioną o nadprzyrodzone elementy. Więcej: www.onlypretender.pl
Moje pierwsze spotkanie z Idą Brzezińską wypadło całkiem nieźle. Martyna Raduchowska zaserwowała mi zabawną historię początkującej szamanki od umarlaków osadzoną w fantastycznym świecie, w którym żyją czarodzieje, duchy, demony i łowcy. Sięgając po drugi tom nastawiłam się na historię w podobnym klimacie, jednak to co otrzymałam okazało się czymś zdecydowanie lepszym. Czytając „Szamankę” narzekałam na dość skąpo wykreowany świat, w którym zabrakło mi konkretów. Za to w „Demonie Luster” autorka bombardowała mnie nowościami, odkrywając przede mną sekrety świata szamanki. Przędzarze iluzji potrafią przybrać czyjąś postać, telepaci dobierają się do umysłów, rekognici potrafią w ułamku sekundy rozpoznać człowieka po jego rysach twarzy, a siewcy wspomnień modyfikują pamięć. Z zafascynowaniem chłonęłam każdy świeży fragment świata wykreowanego przez Raduchowską i z olbrzymim trudem przyszło mi rozstać się z nim, gdy zakończyłam książkę. Ucieszyłam się, gdy w powieści pojawiły się nieźle słynne nam osoby z pierwszej części historii. Teklę ze swoim specyficznym zachowaniem i metodą wyrażania powitałam z otwartymi ramionami, gdy tylko pojawiała się na kartach powieści. Tekla jak to Tekla, potrafiła cisnąć ciętą ripostą i zbesztać siostrzenicę za brak rozsądku, lecz także zaprezentowała się z tej lepszej strony, czyli kochającej i troskliwej opiekunki. Autorka zaskoczyła mnie także postacią Kruchego, gdyż nie spodziewałam się, że stanie się jednym z głównych bohaterów drugiego tomu. Konstanty jest łowcą i pracuje dla Wydziału Opętań i Nawiedzeń a także pomaga szamance w rozwiązaniu sprawy. Jego przeszłość niesie za sobą tragiczną historię, po której popadł w niełaskę Firmy. Jego nonszalancja niekiedy potrafiła mnie rozbroić, co sprawiło że bardzo polubiłam jego postać. Największym zaskoczeniem okazała się dla mnie fabuła „Demona Luster”. Spodziewałam się prostej historyjki, gdzie Ida będzie musiała nauczyć się kilku magicznych sztuczek i przejść na drugą stronę lustra, zaliczając przy tym parę wpadek. Autorka zaserwowała mi niezłą historię z wątkiem kryminalnym osadzonym w fantastycznym świecie. Akcja pomimo obszernych opisów toczy się szybko, szczególnie w drugiej połowie książki, gdzie nie było miejsca na nudę. Ida poprzez mroczne wizje musi rozwiązać zagadkę zagadkowych zniknięć. Sprawa wyjątkowo mnie intrygowała i z zapałem przewracałam kartki, żeby dowiedzieć się, jak potoczą się wydarzenia i sprawa z Kusicielem. Całość na: http://www.mowmikate.pl/2018/02/przedpremierowo-martyna-raduchowska.html
Po lekturze pierwszego tomu, wprost nie mogłam się doczekać, aż będę miała okazję, żeby zapoznać się z kontynuacją. Tragiczne zakończenie Szamanki od umarlaków zaostrzyło mój apetyt na twórczość Raduchowskiej, więc gdy tylko Demon luster wpadł mi w ręce (nie dosłownie oczywiście, nie potrzebuję w domu demona), od razu wzięłam się za lekturę. I spędziłam na czytaniu tej książki kilka naprawdę niezłych godzin. Fabuła tego tomu skupia się na przysiędze, którą złożyła Ida. Jeżeli dusza Mikołaja nie odnajdzie spokoju w zaświatach, to szamanka odpłaci to całkowitym zniszczeniem własnej duszy. Znalezienie Jednookiego Kanibala teoretycznie jest łatwe – w końcu znajduje się w Piekle Demona luster. To wydostanie go stamtąd stanowi problem... Brzmi dramatycznie, prawda? I takie również jest! Ta historia jest o dużo mroczniejsza niż ta, którą poznaliśmy w pierwszym tomie. Właściwie mogłoby się wydawać, że Szamanka od umarlaków jest zaledwie preludium do faktycznej historii, wprowadzeniem do większej intrygi. Autorka ma bogatą wyobraźnię, której upust daje przede wszystkim przy przedstawieniu demonów. Kiedy czytałam ich opisy, miałam przed oczami bardzo plastyczne obrazki, których na pewno nie mogę kategoryzować jako miłe i przyjemne. Lecz to nieźle – w końcu to świadczy o dobrym warsztacie autorki. Historia porwała mnie od pierwszych stron. Do samego końca byłam ciekawa, jak to wszystko zostanie wyjaśnione, jak potoczy się los Idy, a historię życia Demona luster czytałam z wypiekami na twarzy. Z kolei na sam koniec byłam usatysfakcjonowana tym, jak potoczyły się wydarzenia. W trakcie Demona luster czytelnik lepiej poznaje bohaterów, których istnienie było zaznaczone, jednak nieszczególnie rozwinięte, np. Chrupkiego... to znaczy się tego, no, Kruchego. Poznajemy nowe postacie, które zaskakują czytelnika i od razu wywołują poczucie sympatii. Inne z kolei, jak panna Brzezińska, przechodzą pewną przemianę. Sytuacja, w której odnalazła się szamanka wpływa na jej psychikę – i dobrze. Doceniam również, że nie wpycha się jej na siłę wszystkich szlachetnych cech bohaterów. Raduchowska ma talent do stworzenia ludzkich postaci, nie są one wyidealizowane, ot, można je spotkać na ulicy. Oczywiście – czym byłaby ta opowieść bez świetnego poczucia humoru! Śmieszne dialogi dużo razy sprawiały, że parskałam śmiechem, a niektóre kwestie wysyłałam przyjaciółkom. Jeżeli teraz pomyśleliście sobie: lecz zaraz, to jak, ta historia jest w końcu mroczna czy zabawna?, spieszę z wyjaśnieniem. Mroczne fragmenty dominują, a humor nie jest wymuszony. Zdaje się on być podbudowany sarkazmem, ostatnią rzeczą, która pozostaje w obliczu niebezpieczeństw z którymi mierzą się głównie bohaterowie. Co mnie bardzo cieszy, to fakt, że historia zamyka się w dwóch tomach. Jasne, na pewno dałoby się wyciągnąć jeszcze trzecią część, jednak nie jest ona koniecznością do istnienia tej serii. Takie wyłamanie się z sytemu – to musi być trylogia, nieważne, czy historia będzie w dalszym ciągu logiczna – jest zadowalające, choć pewnie nie wszyscy uznają to za zaletę. Podsumowując, drugi tom wciągnął mnie niczym magiczne lustro. Nie byłam w stanie się oderwać i z dozą żalu przyjęłam, że ta historia tak dynamicznie się skończyła. Wierzę, że jeszcze kiedyś wrócę do tego cyklu, bo jest naprawdę dobry. I myślę, że może przekonać niektórych ludzi do tego, że polska fantastyka to niezła fantastyka.