Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Wczasów w Barlinku Róża Kwiatkowska nie będzie nieźle wspominać. Reporterka została tam oskarżona o popełnienie morderstwa! Ofiarą jest Andrzej Siudek, profesor archeologii podwodnej, który prowadził badania w Jeziorze Barlineckim. Kto naprawdę stoi za śmiercią naukowca? Była żona? Lokalny złodziejaszek? A może archeolożka kierująca konkurencyjną grupą badawczą? Zszokowana obrotem sprawy Kwiatkowska wzywa na pomoc prywatnego detektywa Szymona Solańskiego. Z nieodłącznym kundelkiem Guciem u boku ruszają na poszukiwanie mordercy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Strzały nad jeziorem |
Autor: | Matyszczak Marta |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Dolnośląskie |
Rok wydania: | 2018 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
A jak nie ja, to kto? - "Strzały ponad jeziorem" Marta Matyszczak "Gdyby Solański nie zapomniał o starym porzekadle, które mówi, że jeżeli ktoś nie podoba się twojemu psu, ty także powinieneś się zastanowić ponad tą znajomością, już dawno znalazłby prawdziwego mordercę". Pamiętacie jeszcze detektywa Solańskiego i jego czworonożnego przyjaciela, Gucia? Stale kroczą, ramię w łapę po chorzowskich włościach. Lecz w odsłony 'na bogato'. Kto czytał poprzedni tom - "Zbrodnia ponad urwiskiem", ten wie, że detektyw odziedziczył spadek. A ilość zer na koncie wpływa nieco paraliżująco na jego zdrowy rozsądek. Stara, poczciwa nokia poszła w odstawkę, w szafie zawisły nowe ciuchy - ponieważ kto by nosił podarte dżinsy i T-shirt z napisem Lady Pa_k? I na horyzoncie pojawia się ruda piękność. Nie, nie chodzi mi o Różę. Język o audi TT, które zajęło miejsce przerdzewiałej skody, porzuconej na ul. 11 Listopada. Nawet Gucio, bardziej nie chcąc, aniżeli chcąc, został beneficjentem tego luksusu. A Róży, za którą tęskno i Szymonowi i Guciowi, ponownie nie ma w Chorzowie. Lecz przynajmniej wiemy, gdzie jest. Barlinek. Małe, poniemieckie miasteczko ponad Jeziorem Barlineckim, w sercu Puszczy Barlineckiej. W skrócie - miasto w dechę, za sprawą produkcji deski lubuskiej. Dokładnie tam Różyczka, przez nikogo nie przymuszana, poddaje się torturom. Znaczy się, przebywa na turnusie odchudzającym. "Tak prawdę mówiąc, byłą zwolenniczką twierdzenia Marii Czubaszek, że przez sport do kalectwa, lecz czegóż się nie robi, że zagrać mężczyźnie na nerwach". Na brak nudy nie narzeka, zważywszy na to, że zostaje oskarżona o morderstwo. I to nie byle kogo! Samego Andrzeja Siudka, który przybył w to miejsce, by prowadzić badania naukowe ponad prehistorycznym szkieletem nosorożca, który - nomen omen - odkryła Róża podczas nurkowania. I tego już nie zdoła ukryć przed Szymonem, którego rozpaczliwie prosi o pomoc. A dla detektywa ocalenie jej przed więzieniem to sprawa honoru. Tylko, że podejrzanych jest tyle, ile w kryminałach Agathy Christie. Stanowczo za dużo. Zazdrosny brat, była żona, drobny złodziejaszek, kierowniczka konkurencyjnej drużyny badawczej, odtrącona i wyrzucona z pracy... A dla policji jest jasne, że wszystkiemu jest winna ta reporterka ze Śląska! I uparcie trzymają się tej wersji, ponieważ przecież nikt nie będzie im psuł policyjnych statystyk. Oj, trudno będzie miał Solański... Tym bardziej, że ponad Jeziorem Barlineckim dużo się dzieje, zwłaszcza nocą, przy świetle księżyca. Ach, Ci naukowcy! A może wszyscy cierpią na bezsenność? W trzeciej części serii Kryminału pod psem ponownie dostajemy to wszystko, co przykuło naszą uwagę w poprzednich tomach. Detektywistyczny duet, którego system pracy jest nieco skomplikowany. Szymon lub błądzi jak dziecię we mgle, lub wpada na kuriozalne pomysły. Na szczęście jest Gucio, który wysłany na zwiady zawsze coś podpatrzy albo podsłucha. W tej części niezwykle jest wiele Róży, w odsłony wysportowanej, za którą doprawdy trudno nadążyć. I nie straszne jej nawet tojtoje ani upierdliwy dziennikarzyna, który na długo zapamięta, że każde potyczka z nią kończy się dla niego stratami. Na sprzęcie i na ciele. Śledztwo ubarwiają frapujące postacie - zerknijcie choćby na same nazwiska. Barański, Wrona, Kania, Wąs, Szpon... i pani adwokat o podwójnym nazwisku. Potomek-Chojarska. Jej widok wyzwala w Róży dość niecenzuralny potok słów, spośród którego do zacytowania nadaje się prawdopodobnie tylko adwokacka bździągwa. Porządna dawka humoru, też w odsłony czarnej, błyskotliwe obserwacje czworonoga i komiczne sytuacje, wywołujące salwy śmiechu - oto gwarancja niezapomnianej lektury. Marta Matyszczak ma własny niepowtarzalny sposób pisania i psiego detektywa, którego wszyscy jej zazdroszczą. ------------------- literackieprzeszpiegi.pl
Styl Pani Marty przywołuje na myśl Joannę Chmielewską - ponieważ o morderstwie w sposób poważny, a zarazem komiczny trzeba umieć napisać. Autorce "Strzałów ponad jeziorem" po raz trzeci wychodzi to znakomicie. W tej części Kryminału pod psem lądujemy w Barlinku. Urokliwym i spokojnym miasteczkiem wstrząsa śmierć Andrzeja Siudka - profesora archeologii podwodnej, pracującego ponad szkieletem w jeziorze Barlineckim. A, że Róża lubi wpadać przez przypadek w kłopoty, tym razem zostaje aresztowana i oskarżona o morderstwo. Wiadomo, Róża nie da sobie w kaszę dmuchać i dzwoni do Szymona, by przyjechał pomóc udowodnić jej niewinność. A ten wraz z Guciem ruszają w złapać morderce... Autorka w Strzałach śmielej bawi się treścią i skojarzeniami. A jej umiejętność operowania słowem sprawia, że bohaterowie żyją. Wiadomo, fabuła i wydarzenia są wykreowane przez autorkę, lecz w taki sposób, że spokojnie opisane sytuacje mogły dziać się na prawdę. Bez zbytnich upiększeń i przekoloryzowania wnikamy do Barlinka. I trudno oderwać się do rzeczywistości :) Podsumowując, "Strzały ponad jeziorem" można czytać, nie znając dwóch poprzednich części. Lecz jeśli nie znacie- koniecznie po nie sięgnijcie! Wiele tracicie! Sami bohaterowie są tak wykreowani, że ma się ochotę iść z Szymonem na piwo, a z Gustawem na spacerek po kilogram śląskiej.