Staruszek Anderson okładka

Średnia Ocena:


Staruszek Anderson

Missisipi, lata 50. Życie starego Andersona nie należało do najbardziej udanych. Kilka lat temu zabita została jego córka. Wszyscy wiedzą, kim byli mordercy, lecz sprawiedliwości nigdy nie stało się zadość. Teraz umiera małżonka Andersona. Dzisiaj już nie ma nic do stracenia... Mocna opowiadanie o zawiści i zemście. Świetne tempo i jak zawsze niezwykłe, malarskie ilustracje Hermanna czynią ze „Staruszka Andersona” jeden z najlepszych od lat komiksów belgijskiego mistrza. „Staruszek Anderson” to po „Stacji 16”, „Bez przeznaczenia” i „Krwawych godach” czwarty „one-shot” Hermanna, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Komiksowego. Wraz z seriami „Wieże Bois-Maury” i „Jeremiah” pokazują, że laureat Grand Prix w Angouleme należy do ulubieńców polskich czytelników.

Szczegóły
Tytuł Staruszek Anderson
Autor: Huppen Hermann, Yves H.
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe
Rok wydania: 2016
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Staruszek Anderson w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Staruszek Anderson PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Wkp

    Hermann Huppen ma już własne lata. Jednak ten narodzony w roku 1938 belgijski rysownik mimo wieku nie zwalnia stale oferując nam kolejne albumy. Jego najwieższe dzieło, do którego scenariusz spisał nie kto inny, jak syn Hermanna, kryjący się pod pseudonimem Yves H., to dowód na nieustające duże zaangażowanie w to medium i przy okazji kawał znakomitego komiksu utrzymanego w stylu współczesnych filmów Eastwooda.Jest rok 1952. W Missisipi czarnoskórzy obywatele nie mają zbyt wielu praw, przywilejów czy szacunku. Są traktowani jak śmiecie, jakby byli kimś gorszym od całej reszty, a sprawy ich dotyczące stale załatwia się na zasadach samosądu. Staruszek Anderson żyje sobie spokojnie do dnia, w którym umiera jego żona. Po śmierci Staruszki w Andersonie za sprawą słów przyjaciela ożywa dramat sprzed lat. Wnuczka staruszków zaginęła w nigdy niewyjaśnionych okolicznościach. Od tego wydarzenia minęło dużo czasu, lecz teraz pojawia się szansa by poznać prawdę, a przede wszystkim aby zemścić się na ludziach za to odpowiedzialnych. Anderson nie liczy, że przeżyje, nie liczy, że cała sprawa skończy się dla niego dobrze, jednak jednego jest pewien – winni zapłacą jemu za to, co musiała przejść jego rodzina i zgryzotę, jaka wpędziła do grobu jego żonę…„Staruszek Anderson” to komiks mocny i wymowny. W poprowadzeniu całości przypominający kultowe „Sin City” Franka Millera, lecz choć jego akcja toczy się w Stanach, forma przedstawienia całości jest stricte europejska. Odmienne jest także ujęcie samego tematu zemsty nawet za cenę życia. Ponieważ „Staruszek Anderson” to przede wszystkim komiks zaangażowany – tak emocjonalnie, jak i społecznie, chociaż oddźwięk obydwu dzieł pozostaje podobny.Scenariusz Yvesa, w Polsce idealnie słynnego z serii „Wieże Bois-Maury”, to solidna, przesycona depresyjną niesprawiedliwością opowieść, w której oprawcy i ofiary zamieniają się miejscami. Jednak to malunki Hermanna, jeśli nie budują całego klimatu, to zdecydowanie go potęgują. Dodają mu mroku, dodają kolorytu emocjonalnego, dodają wreszcie krwawej brutalności i atmosfery zagrożenia. Atmosfery nadciągającej śmierci – i to bynajmniej nie jednej.„Staruszek Anderson” to idealny materiał na film i to film, który miałby szansę na Oscara, jeśli tylko trafiłby we właściwe ręce. Poruszający, skłaniający do myślenia, a przy okazji po prostu cudowny wizualnie – tak, jak cudowne są ilustracje Hermanna.Polecam gorąco.