Średnia Ocena:
Spowiedź w fotoplastikonie
Siedem rzeczy, których nie wiedzieliście o życiu, miłości i śmierci w dżungli okupowanej Warszawy.Warszawa, początek lata 1943 roku. Antek, absolwent liceum Batorego, niespełniony aktor i niedoszły konspirator, usiłuje dojść do siebie po niedawnej ucieczce z płonącego getta. Do tego czeka go kilka tygodni w pustym mieszkaniu, bo jego bliska rodzina wybiera się na wieś. Zaraz po wyprawieniu w podróż najbliższych spotyka na dworcu dawnego szkolnego kolegę – księdza z kresowej parafii. Czesiowi Bielawnemu towarzyszy młoda dziewczyna. Jak się okazuje, Bielawny porzucił stan kapłański i wkrótce będzie ojcem. Nikt z jego najbliższych nie jest jeszcze na to gotowy, więc Antek postanawia przygarnąć tych dwoje pod własny dach. Były duchowny, chcąc zapewnić sobie źródło utrzymania, kupuje fotoplastikon. Chwilę po transakcji w lokalu dochodzi do zabójstwa oficera Wehrmachtu. Ciała trzeba pozbyć się dynamicznie i niezauważenie. Przyjaciołom z pomocą przychodzi kumpel z dawnej klasy, Franek Bela. Wkrótce w życiu młodych ludzi zaczynają dziać się dziwne rzeczy...
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Spowiedź w fotoplastikonie |
Autor: | Beśka Krzysztof |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Melanż |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Spowiedź w fotoplastikonie PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
„I prawdopodobnie wówczas po raz pierwszy udało mi się poczuć magię tego wspaniałego urządzenia [fotoplastikonu]: z każdym kolejnym zdjęciem oddalałem się od problemów, które niosło życie. Nie było szmalcowników, ani tych żywych, ani zastrzelonych przez Ezrę, nie było żandarmów, a zamiast ich pokrzykiwań i wycia syren słyszałem bicie kościelnych dzwonów i piękną włoską mowę.” – element powieści. Lato 1943 roku. Główny bohater – Antek, zostaje w okupowanej Warszawie sam, kiedy to jego ojciec wraz z najbliższymi przenosi się na wiele spokojniejszą wieś. Antkowi nie jest jednak pisana samotność, ponieważ dzień po dniu wokół niego zaczynają się skupiać koleżanki ze szkolnej ławy renomowanego liceum im. Batorego. Okazuje się, że w wojennej zawierusze dziać mogą się rzeczy nieprzewidywalne, o czym przekonuje się pierwszy na Antkowej drodze Czesio Bielawny – kapłan, który porzucił własny duchowny stan dla pięknej Ukrainki, a na życie zaczął zarabiać wyświetlaniem zdjęć w tytułowym fotoplastikonie. Maszyneria ta daje przynajmniej chwilowe oderwanie od niełatwej rzeczywistości, zaspokajając przynajmniej częściowo głód dostępu do wyższej kultury. Tyle tylko, że urządzenie to, może również stać się groźnym narzędziem do inwigilacji tych, których hitlerowcy chcą raz na zawsze usunąć z ziemskiego padołu, fundując im wcześniej drogę przez mękę… Antek dał mi się już poznać w dwóch wcześniejszych tomach – „Autoportrecie z samowarem” a także „Rikszą do nieba” – jako chłopak rzutki, odważny, sprawny brawurowo, niekiedy na granicy zdrowego rozsądku, lecz i niezaprzeczalnie bohatersko, co sprawia, że jego perypetie czytają się wręcz same, a zakończenie pozostawia niedosyt i rozbudza ochotę na więcej. Nie inaczej jest w przypadku „Spowiedzi w fotoplastikonie”, w której to części Antek ociera się o konspiracyjne podziemie, staje oko w oko ze szmalcownikami, współpracuje z żydowskim mistrzem krawiectwa, i - co najbardziej pokazowe - trafia do szpitala psychiatrycznego a także więzienia, żeby ratować członków Państwa Podziemnego. Krzysztof Beśka dzielnie miesza w dużym garze historii, doprawiając własną książkową potrawę z pogranicza powieści przygodowej i historycznej, wątkami fikcyjnymi, lecz idealnie oddającymi realia nieludzkich, wojennych czasów. Pokuszę się o stwierdzenie, że Beśka pisze mową zaskakująco wykwintnym, osadzonym w epoce, a jednocześnie przystępnym i atrakcyjnym w odbiorze. Serdecznie zalecam Wam spotkanie z Antkiem, pozostającym konsekwentnie bez nazwiska, ponieważ w żadnym z tomów ono nie pada (i raczej już prawdopodobnie nie padnie), ponieważ to frapująca podróż w naszpikowane niebezpieczeństwem, lecz i heroizmem czasy, której poddajemy się z zapartym tchem. Już nie mogę się doczekać, kiedy poznam jego dalsze losy, a że twórca przygotował już tom czwarty pod jakże zapadającym w pamięć tytułem „Przepustka do piekła”, to nie pozostaje mi nic innego, jak odliczać dni do kwietniowej premiery. Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Melanż za egzemplarz recenzencki, a autorowi za niezapomniane wrażenia z lektury.