Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Ona skrzypaczka, on lekarz kardiochirurg. Ona z Warszawy, on z niewielkiego francuskiego miasta. Oboje boleśnie poranieni przez los i zarazem opiekunowie bliskich sobie ludzi, jeszcze bardziej przez los pokrzywdzonych. I ich osiem krótkich, przypadkowych spotkań: w Rzymie, Paryżu, Warszawie, Kolonii, Klagenfurcie, Gołdapi i Wenecji. Ich spotkania to jedynie króciutkie „przerwy na życie”, podczas których mogą przeżyć momenty odprężenia, odpoczynku i bardzo prostej i zwyczajnej radości.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Sonata da Camera |
Autor: | Wachowicz-Makowska Jolanta |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Ridero |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Zauroczyli mnie w Sonacie jej bohaterowie. Są oto z gruntu dobrzy! Gdzież zazdrość, chciwość, hedonizm, mściwość, łajdactwo? Gdzie kłamstwo, hipokryzja, obmowa? Przyczyny ich niepowodzeń przychodzą zwykle z zewnątrz, jako wola Boska, czy jak kto woli – fatum. Autyzm dziecka, wpadek samochodowy, wreszcie – choroba nowotworowa nie są w żadnym razie zawinione przez Martę, Michała, Pawła czy Marie -Yvonne. Nieprawdziwe – powie ktoś. Wyidealizowane! Lecz czytając, obcując z bohaterami Jolanty Wachowicz – Makowskiej czułam się lepsza, czyściejsza, uwolniona od całej tej naturalistycznej brutalności, której, zapomniawszy o wstydzie, zapowietrzywszy hamulce, nie szczędzi nam dzisiejsza literatura. Gatunek science fiction proponuje nam fantastyczne wizje, związane zwykle z „przyszłościowymi” wynalazkami. Proza autorki Sonaty to również swego rodzaju science fiction, tyle, że w sferze duchowej, etycznej. Przewracając strony jej powieści doświadczamy czegoś co wokół nas nie istnieje, lub tylko w jakiejś cząstkowej formie. Lecz przecież – mogłoby być. Chcielibyśmy, aby było! Może kiedyś będzie? Tak jak na ostatnich stronach, kiedy umierającą Martę Michał wiezie wenecką gondolą. Są świadomi końca, lecz ten koniec – jakże piękny! Zazwyczaj umieramy w bólu i samotności, lecz przecież nie musiałoby tak być! Moglibyśmy umierać, płynąc przysłowiową gondolą, opatuleni kocem miłości i troski. Gdyby na świecie więcej było bohaterów pani Jolanty. Elżbieta Uczkiewicz - Bachmińska