Recenzje

• Wkp

  2018-03-21

  ZABAWY ZE SMERFETKĄ Tak to już bywa, że każdy film, który z założenia ma być hitem, jeszcze zanim wejdzie na ekrany, otrzymuje nie tylko solidną kampanię reklamową, lecz również i całe mnóstwo dodatków a także gadżetów. Nie inaczej jest z najnowszą odsłoną przygód Smerfów. Na księgarskich półkach już na miesiąc przed premierą pojawiło się mnóstwo publikacji, w tym dwie książeczki z serii „Smerfy. Poszukiwacze zaginionej wioski: zadania z naklejkami”. Jedna z nich za postać wiodącą posiadała Papę Smerfa, druga – niniejsza – Smerfetkę. Obie zaś mocno zawiązane są kinową produkcją, oferując mnóstwo zabaw, zgadywanek, zadań i, oczywiście, naklejek. Są Smerfy-chłopcy, muszą więc być również Smerfy-dziewczyny – inne, niż tylko Smerfetka. I rzeczywiście, nasi bohaterowie odkrywają ich wioskę i tak zaczyna się zabawa. A wy, jeśli tylko chcecie, możecie do niej dołączyć i spędzić kilka długich i przyjemnych chwil w pięknym lesie, za towarzyszy mając małe, niebieskie stworki. Proponuje Wam to niniejsza publikacja, która zachęca do aktywnego spędzenia czasu ponad różnorakimi zadaniami. Co tutaj na Was czeka? Na początek będziecie musieli właściwie oznaczyć spotkane Smerfy, później przyjdzie Wam połączyć obrazki z odpowiednimi nazwami, przejść labirynt w celu uratowania Smerfetki, stworzyć obrazek za pomocą łączenia kropek, odszukać ukryte w wykreślance słowa czy nawet rozwiązać sudoku! Na koniec znajdziecie porcję naklejek – zarówno tych wypukłych, jak i klasycznych, przedstawiających postacie z filmu i komiksów , które można nalepić na planszę przedstawiającą las w celu stworzenia swojej scenki z bohaterami. Jak widać po powyższym opisie, chociaż książeczka liczy sobie zaledwie 16 stron, jej zawartość proponuje o dużo więcej zabawy, niż można by na pierwszy rzut oka przypuszczać. Tu śmiało pasowałyby klasyczne słowa – jest krótko, lecz treściwie. I przy okazji bardzo ładnie, ponieważ opracowanie graficzne publikacji wygląda mile dla oka, kolorowo (ale nie przesadnie, rządzą przecież zagadki i zadania, a nie ilustracje) i zróżnicowanie. Przede wszystkim jednak idealnie sprawdzają się wyzwania, jakie tytuł stawia przed młodymi odbiorcami. Dzieci uczą się więc poprzez zabawę i mile spędzają czas. A czego takiego się uczą? Nazywania różnorakich rzeczy, cyfr, rysowania czy kolorowania. Lecz to przecież nie wszystko. Co jeszcze cieszy? Oczywiście dodatki w postaci naklejek. To można wykorzystać w samej książeczce do stworzenia wspomnianej już scenki, lecz można również przecież użyć ich do różnorakich innych rzeczy i przyozdobić nimi niejeden przedmiot. Jak na liczącą zaledwie 16 stron publikację sami prawdopodobnie przyznacie, że to naprawdę dużo? No i warto zaznaczyć, że edytorsko książeczka także przedstawia się bez zarzutu. Dlatego zalecam ją dla Wszystkich małych (i tych większych także) fanów Smerfów.