Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Bajkowy słoń Konstanty składa obietnicę wykonania bardzo odpowiedzialnego zadania: musi wysiedzieć jajko. Nie wie jednak, jak dużo czasu musi temu poświęcić i z jakim wiąże się to poświęceniem. Kto taki mógł poprosić Konstantego o pomoc i czy wierny słoń poradzi sobie z zadaniem? Legendarne postaci stworzona przez Dr. Seussa są idealnie słynne amerykańskim czytelnikom, a dzięki idealnemu tłumaczeniu Stanisława Barańczaka mają szansę bawić także polskie dzieci. Książka zawiera suplement z tekstem bajki w języku angielskim.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Słoń, który wysiedział jajko |
Autor: | Dr Seuss |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Media Rodzina |
Rok wydania: | 2016 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Dr. Seuss własnymi ślicznymi rymowankami zjednał sobie serca dzieci na całym świecie. Jego dzieła nie tylko uczą lecz i bawią, jednocześnie przekazują wartości. Od jego debiutu minęło 80 lat, mimo tego jego rymowanki do dziś nie straciły na popularności. "Słoń, który wysiedział jajko" to następna pozycja w dorobku pisarza. Opowiada ona o słoniu Konstantym, który słynie z tego, że nie potrafi odmówić pomocy. Ten fakt wykorzystuje ptak Podpuszczajka, który znudzony wysiadywaniem jajka, a jednocześnie pragnący wakacji, zmusza słonia do zaopiekowania się jajkiem. I tak biedny Konstanty trwa na stanowisku, chociaż wszystko wkoło poprzysięga się przeciw niemu. Lecz jako że obietnica to rzecz święta, słoń robi wszystko żeby wysiedzieć jajko. Na koniec czeka go wielka niespodzianka. Przeurocza opowiadanie którą sam przeczytałem z uśmiechem na twarzy. Dzieci także powinny mieć wiele radości zagłębiając się w lekturę tej książeczki. Tekst idealnie przełożony przez Stanisława Barańczaka. Na końcu dodano tekst w języku angielskim, a wielkim plusem są także świetne ilustracje. Polecam.
HORTON WYSIADUJE JAJKO „Horton słyszy Ktosia” to zdecydowanie jedna z najbardziej rozpoznawalnych opowieści dr. Seussa. Wszystko za sprawą udanego filmu o tym samym tytule, który trafił do kin w 2008 roku. Jednakże sympatyczny bohater w twórczości autora pojawił się już wcześniej, właśnie w książeczce „Słoń, który wysiedział jajko” – ślicznej publikacji dla młodych ciałem i duchem. Ptak Grzebielucha, zwana również Podpuszczajką, wysiaduje własne jajko, lecz pewnego dnia dochodzi do wniosku, że już nie może znieść tej nudy. Dlatego również postanawia wziąć urlop od własnych obowiązków, a widząc przechodzącego obok słonia Konstantego (w oryginale Hortona), postanawia poprosić go o pomoc. Słoń nie jest chętny zastąpić Grzebieluchę w wysiadywaniu potomstwa, jednak w końcu ulega namowom jest przecież dobrym, uprzejmym i naiwnym zwierzęciem – i wchodzi na drzewo, aby usiąść na gnieździe. Wcześniej przygotowuje odpowiednie podpórki, by nie zagrozić maleństwu, a później czeka już na niego tylko jedna wielka przygoda. Najpierw zajęcie go nuży i męczy, pogoda bowiem nie dopisuje, nadciąga zima, wreszcie przychodzi wiosna, a Grzebieluchy jak nie było, tak nie ma. Konstanty nie wie, że ptak zdecydował się nie wracać, a bo dał słowo wysiedzenia jajka, nie zamierza zrezygnować, chociaż zwierzątka z lasu wyśmiewają go, a wkrótce pojawiają się także myśliwi. Co więcej słoń zostaje wywieziony (wraz z drzewem i jajkiem) do cyrku, a jego sytuacja z każdą chwilą staje się coraz trudniejsza. Czy uda mu się wrócić do domu? Co jeszcze go czeka? I czy jego krzywdy zostaną wynagrodzone? „Słoń, który wysiedział jajko” to następna w dorobku dr. Seussa bajka, która porusza temat odpowiedzialności za własne czyny i pokazuje, że uczynione komuś dobro, nawet jeśli inni z niego kpią, zawsze do nas wraca. Musimy tylko wytrwać w tym, co robimy i twardo trzymać się tego, jacy sami jesteśmy. Wszystko to ujęte zostało w ramy ślicznej historii przygodowej, pełnej zdarzeń, choć przecież krótkiej. Historii, która została przy okazji bardzo, bardzo sympatycznie zilustrowana. Cartoonowa kreska i charakterystyczne dla dr. Seussa rysy postaci, które nieźle oddano choćby w filmowym „Hortonie…” czy również „Grinchu” (gdzie własną drogą pojawiają się Ktosie słynne z ekranizacji drugiego tomu przygód sympatycznego słonia), z miejsca wpadają w oko. Omawiając te książeczki nie można jednak zapomnieć także o jej przekładzie. Ten w wykonaniu Stanisława Barańczaka jest znakomity, lecz jednocześnie bardzo swobodnie traktujący tekst oryginału, który możemy przeczytać na końcu tomu. Warto poznać obie wersje i przekonać się, która bardziej nam odpowiada, lecz przede wszystkim warto jest poznać tak „Słonia…”, jak i pozostałe utwory dr. Seussa. Zalecam gorąco.