Skaza okładka

Średnia Ocena:


Skaza

Są ciała, nie ma zbrodni. Tylko krzyk z przeszłości domaga się prawdy. Zimą 2018 roku ze skutego lodem jeziora obok Chełmży zostają wyciągnięte zwłoki nastolatka. Patolog jest pewien, że śmierć chłopca nastąpiła w wyniku utonięcia. Znamion przestępstwa nie nosi również ciało starszego, bezdomnego faceta o nieustalonej tożsamości. Oba zgony łączy tylko mroźna noc. To jednak za mało, by rozpocząć śledztwo. Zdaniem komisarza Bernarda Grossa pytań w obydwu sprawach jest zdecydowanie więcej niż odpowiedzi. Kiedy zaczyna je zadawać, mieszkańcy niewielkiego miasteczka nabierają wody w usta. Gross wie, że ich milczenie to mur, za którym czają się duchy przeszłości. Jeśli zdoła go przeskoczyć, dowie się, że kluczem do odkrycia prawdy jest objaśnienie starej sprawy tajemniczego zaginięcia małżeństwa niejakich Tarasewiczów… Nowa mistrzowska seria Małeckiego. Mocna i mroczna.

Szczegóły
Tytuł Skaza
Autor: Małecki Robert
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Czwarta strona
Rok wydania: 2018
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Skaza w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Skaza PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • werka777

    Mówią o nim, że rozwiązał wszystkie powierzone mu śledztwa. I choć może niekoniecznie mają rację, w każdej legendzie tkwi źdźbło prawdy. Choć jego życie prywatne legło w gruzach, ograniczone do szpitalnych wizyt u boku wegetującej żony, stale wierzy w słuszność pracy policji. I wykorzystując swoją inteligencję a także smykałkę do zadawania precyzjyjnych pytań, nie szczęści wysiłku i trudu, by ułożyć pełen obraz z rozsypanych puzzli tego śledztwa. Bernard Gross, bohater przedstawiony z perspektywy narracji trzecioosobowej to glina z krwi i kości, konkretny, rozgarnięty, zdeterminowany. Warto się z nim zaprzyjaźnić, ponieważ to dopiero początek cyklu kryminałów z jego udziałem. I to jaki początek! Nie ma spektakularnego morderstwa, ociekających krwią opisów czy mrożącego krew w żyłach napięcia. To nie ten typ sensacji, która co rusz funduje petardę powodującą palpitacje serca. Tutaj sprawa zaczyna się zwyczajnie, choć w powietrzu cały czas wisi znak zapytania, aura niepewności podsycana przywoływanymi zdarzeniami sprzed lat, w których to pojawia się obraz patologicznej sytuacji pewnej rodziny, relacji, które – wszystko na to wskazuje – muszą zakończyć się nieszczęściem. Twórca zadaje dużo pytań, rozpoczyna kilka wątków po to, by później wszystko zgrabnie ująć w jedną całość. Przeszłość upominająca się o sprawiedliwość i brzydota skrywana pod grubą warstwą pozorów. Kiedy Bernard Gross bierze sprawy w własne ręce, nic się przed nim nie ukryje. Choć trzeba przyznać, że tym razem ma co robić i wcale nie jest tak łatwo. Prócz pierwszoplanowego wątku Robert Małecki proponuje także kilka tych pobocznych, otwierając drzwi do życia prywatnego głównego bohatera a także komisariatu policji, gdzie nie wszyscy mogą pochwalić się czystą kartą. Zdrady, osobiste tragedie, rodzinne nieszczęścia i nieprzepracowane kłopoty mogące doprowadzić do nieszczęścia. Różnorodna kreacja stanowiących tło postaci, pośród których raczej dominują ci mający coś za uszami, zimni i skupieni na swóim szczęściu. Na zakończenie początek kolejnej sprawy, której ja z przyjemnością przyjrzę się bliżej. Słusznie typowałam sprawcę całego zajścia, choć nie byłam go w stu procentach pewna. Nie traktuję tego jednak jako wadę, ponieważ po pierwsze nastąpiło to dość późno, po drugie – dużo jest do odkrycia, więc na brak newsów narzekać nie mogłam. Mam jednak wrażenie, że na jednej ze stron nastąpiło małe zamieszanie związane z imionami (dwu czy trzykrotnie użyto niewłaściwego) co nieco zbiło mnie z tropu i musiałam czytać jeszcze raz aby się upewnić, czy to ja mam kłopot z odbiorem treści czy nastąpiła pomyłka. Jestem przekonana, że chodzi o to drugie (str. 160) i właśnie to niedopatrzenie potraktuję jako jedyną, większą wadę tej historii. To moje pierwsze spotkanie z prozą autora i przyznaję szczerze, udane. Misternie utkane śledztwo podparte rozbudowanym tłem fundującym wątki poboczne. Bez zbędnych krwawych scen, z portretami psychologicznymi i wachlarzem mniejszych czy większych grzeszków czy tragedii. Na czele komisarz Bernard Gross, inteligentny, choć niewyidealizowany. Godne otwarcie cyklu, któremu ja na pewno w późniejszym okresie będę chciała przyjrzeć się bliżej. https://ktoczytaksiazki-zyjepodwojnie.blogspot.com/2018/08/skaza-robert-maecki-dwa-ciaa-zero.html#more