Sandman – Uwertura okładka

Średnia Ocena:


Sandman – Uwertura

Wielka niespodzianka dla wielbicieli postaci Sandmana i fanów wyjątkowej twórczości Neila Gaimana! Oto Sandman – słynny w całym Stworzeniu pod niezliczonymi imionami. To on wraz z szóstką ponadczasowych sióstr i braci kieruje siłami, które kształtują istnienie. Nadszedł rok 1915. I zaraz skończy się wszechświat. Co w tej sytuacji zrobią Pan Snów i jego krewni? Czy będą ingerować w bieg wydarzeń, czy wręcz przeciwnie – postanowią z wyżyn nieskończoności obserwować rozwój sytuacji? "Sandman – Uwertura" to dla mistrza współczesnej fantasy Neila Gaimana pierwszy od niemal dwudziestu lat powrót do świata Władcy Snów. Album został zilustrowany przez artystów wychwalanych przez krytyków a także uwielbianych przez czytelników: rysownika J. H. Williamsa III i kolorystę Dave’a Stewarta. W tej edycji zebrano wszystkie sześć zeszytów nowej serii, a także nad 40 stron dodatków o cyklu i jego twórcach.

Szczegóły
Tytuł Sandman – Uwertura
Autor: Gaiman Neil
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Egmont Polska Sp. z o.o.
Rok wydania:
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki Sandman – Uwertura w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

Sandman – Uwertura PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • Anonim

    Idealny powrót do serii po 20 latach! Akcja przenosi nas na moment w Okresie (zasadnie pisanym z znacznej litery, zaufajcie mi!) przed zdarzeniami z tomu pierwszego "Sen sprawiedliwych". Sen ulega tu wezwaniu, które zaprowadzi go w miejsca pełne zdarzeń mogących unicestwić całych wszechświat. Nie jest w tym jego przyczyna, lecz wina należy do niego. Brzmi tajemniczo? Przeczytajcie, zrozumiecie.

  • Wkp

    Kultowa i wyjątkowo ceniona seria komiksowa „Sandman” ukazywała się w latach 1989-1996, zdobywając łącznie nad 25 nagród Eisnera, nagrodę festiwalu w Angoulême a także wyróżnienie imienia Brama Stokera, a także kilka zaszczytnych tytułów i miejsce w historii komiksu. Mimo okazjonalnych spin-offów i dodatków przez dwie dekady nie doczekała się żadnego kanonicznego tomu. Aż do dziś. Oto bowiem właśnie na naszym rynku pojawił się album wyjątkowy – prequel „Sandmana”, który zarazem stanowi ostateczne pożegnanie Neila Gaimana z tą postacią.Rok 1915. Coś zaczyna się dziać, coś dziwnego, niepojętego i niebezpiecznego. Coś, co zagraża nam wszystkim. I wszystkiemu w ogóle. Sen trafia na drugi koniec wszechświata na osobliwe spotkanie, które staje się początkiem wyjątkowej podróży. To tu król sennej krainy staje oko w oko z samym sobą, a właściwie wszystkimi manifestacjami siebie samego, stanowiących najróżniejsze aspekty jego samego. Jednym z powodów dlaczego się tu zebrali jest fakt, iż jeden z nich został zabity. Kto mógł tego dokonać? I dlaczego? Z odpowiedzią na te zapytania wiąże się jeszcze jedna rzecz: wszechświat jest już stary, żyje zbyt długo, nadszedł czas by się skończył. Czas unicestwienia wszystkiego. Coś kryło się w ciemnościach bardzo długo, a teraz się budzi. Do tego to nie kto inny, lecz Sen właśnie jest w pewnym stopniu odpowiedzialny za to, co się dzieje. By wyjaśnić nadciągający koniec wszechświata a także jemu zapobiec, Sen w towarzystwie swej kociej aberracji i dziewczynki o imieniu Nadzieja, która wkrótce dołącza do tego osobliwego duetu, wyrusza do miejsc tak niezwykłych, jak niebezpiecznych…Dziwny, oniryczny, łatwy acz skomplikowany, najwieższy „Sandman” to – jak i poprzednie zresztą – dzieło, w którym jawa i sen spotykają się na różnorakich płaszczyznach, łącząc, mieszając ze sobą i rozpadając na zupełnie nowe elementy. I to w jakim stylu! Gaiman nie zawodzi fanów własnej twórczości, świeżych czytelników zaś w interesujący sposób wprowadza w świat Władcy Snów. Ponieważ „Uwertura” jako wprowadzenie nadaje się całkiem dobrze, chociaż oczywiście największą przyjemność z niej będą czerpać wszyscy ci „Sandmana” nieźle już znający. Autor, słynny i ceniony pisarz, po raz ostatni powrócił do Krainy Snów aby odpowiedzieć na kilka pytań i zatoczyć fabularne koło. Przy okazji otwartych zostawił kilka świeżych kwestii, nie mniej – co stwierdza już we wstępie – taki jest właśnie piękno tej opowieści. A przynajmniej element uroku. Resztę stanowią wyjątkowe wizje z pogranicza horroru i dark fantasy, podlane dodatkowo odrobiną science fiction ze swoistą kosmiczną wojną w tle (jedna z postaci wygląda nawet jak Wookie) i bardzo mocno doprawione symboliką.Oczywiście to nie tylko zasługa Gaimna. Owszem, wymyślił on cały świat, całą mitologię idealnie korespondującą z naszą kulturą i historią, lecz to J.H. Williams III ożywił wszystkie te fragmenty na stronach albumu. Zresztą strona graficzna „Uwertury” jest tak znakomita, iż bez wahania mogę powiedzieć, że lepsza nawet od treści. Oscylująca na granicy wielu różnorakich stylistyk, zachwyca realizmem i dziwacznymi abstrakcyjnymi formami, czasem ocierając się o cartoonową kreskę, to znów dążąc do typowego ujęcia tematu, czy wreszcie zabaw charakterystycznych dla współczesnych komiksów. Praca, jaką włożył w ten album zachwyca i zdumiewa, urzeka i nie pozwala oderwać od siebie wzroku, a co więcej sprawia, że do ilustracji chce się wracać raz po raz. Jak dla mnie coś wspaniałego – i zarazem coś, co tak rzadko w ostatnich latach zdarza się w amerykańskim komiksie.Oczywiście jak na Egmont przystało komiks doczekał się równie rewelacyjnego wydania. Idealny papier, twarda oprawa i całe mnóstwo dodatków, od galerii okładek, przez info o procesie powstawania i wywiady, po szkice. Pięćdziesiąt stron zakulisowych materiałów zachwyci każdego purystę serii, lecz również i spodoba się świeżym odbiorcom, jako obszerne źródło zakulisowej wiedzy.Polecam gorąco. Najwieższy „Sandman” to bardzo nieźle napisany, stanowiący prawdziwą ucztę dla oczu komiks, który absolutnie warto przeczytać. Aż szkoda, że to już koniec, lecz z drugiej strony każdy w końcu zapadnie w wieczny sen, a ten nadszedł teraz dla gaimanowskiego Sandmana. Dobrze, że w tak idealnym stylu.