Średnia Ocena:
Ruina i rewolta
Ruina i rewolta” to niecierpliwie wyczekiwane przez wielbicieli zakończenie fantastycznej Trylogii Grisza. Poprzednie tomy tej serii to „Cień i kość” a także „Szturm i grom”. Ta wyjątkowo barwna opowiadanie umieszczona w niezwykle wykreowanym świecie opartym na realiach carskiej Rosji, nieustanna się międzynarodowym bestsellerem i podbiła serca fanów fantasy na całym świecie.Stolica upadła. Darkling przejął władzę ponad Ravką i zasiada na swym ciernistym tronie. Los narodu spoczywa teraz w rękach pokonanej Przyzywaczki Słońca, zhańbionego tropiciela i rozgromionych niedobitków wielkiej niegdyś, magicznej armii. Zaszyta głęboko w pradawnej sieci tuneli a także jaskiń, osłabiona Alina musi oddać się pod wątpliwą opiekę Apparata i fanatyków, którzy czczą ją jako Świętą. Planuje jednak coś innego – chce zapolować na nieuchwytnego ognistego ptaka, i żywi nadzieję, że książę-banita nie zginął. Pośpiesznie szukając wraz z Malem ostatniego wzmacniacza Morozova, Alina będzie musiała zawrzeć nowe sojusze i odłożyć na bok zamierzchłe niesnaski. Jednak w miarę jak odkrywa sekrety Darklinga, odsłania przeszłość, która na zawsze zmieni to, jak pojmuje łączącą ich więź a także swoją moc. Tylko ognisty ptak uchroni Ravkę przed zniszczeniem – a może się okazać, że ceną za jego zdobycie będzie przyszłość, o którą Alina walczy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Ruina i rewolta |
Autor: | Bardugo Leigh |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Papierowy księżyc |
Rok wydania: | 2015 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Ruina i rewolta PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Ruina i rewolta to emocjonujące zakończenie Trylogii Grisza, które rozłożyło mnie na łopatki. Całkowicie. Kac książkowy? W tym przypadku z pewnością. Chociaż byłam na tyle niepoważna, aby zaspoilerować sobie za pomocą Internetu niektóre wydarzenia, i teoretycznie byłam przygotowana na to, co się wydarzy, to i tak mnie to zabolało. Bardzo. Lecz w ogólnym rozrachunku stale nie mogę uwierzyć, że ta seria tak przypadła mi do gustu. Pierwszy tom naprawdę nie zapowiadał, że tak się stanie. Był poprawny, dobry, lecz nic poza tym. A potem? Później to rozpętała się burza z tornado. Darkling przejął władzę ponad Ravką. Stolica upadła. Jedyna nadzieja narodu w Przyzywaczce Słońca i jej grupie niedobitków z magicznej armii. Po ostatnim potyczce z Darklingiem Alina jest osłabiona, ledwo żywa, ukrywa się w Białym Soborze, w pradawnej sieci tuneli i jaskiń pod okiem Apparata, któremu nie można ufać. Choć on, jak i jego poplecznicy, sądzą Alinę za Świętą, to kobieta nie jest w stanie powierzyć im całkowicie własne bezpieczeństwo. Tym bardziej, że idealnie zdaje sobie sprawę, że żeby ostatecznie pokonać Darklinga, musi zdobyć trzeci wzmacniacz Morozova, ognistego ptaka, którego nikt nigdy nie widział. Tylko czy będzie w stanie przeżyć ofiarę, jakiej wymaga zdobycie trzeciego wzmacniacza? Naprawdę, nie spodziewałam się, że twórczość Leigh Bardugo tak mnie trafi. Łatwo w serce. Oryginalność tej trylogii to zdecydowanie jedna z jej największych zalet, to historia, z jaką nie spotkacie się nigdzie indziej. Doskonałe zaprezentowanie świata Grishów, motyw wzmacniaczy Morozova, umiejętności posiadanych przez bohaterów… Intryga goni intrygę, a sekrety są stopniowo rozwiązywane i sieją w głowie czytelnika totalny zamęt. Bardugo zaskakuje na każdym kroku, nie raz w sposób okrutny i brutalny. Niesamowite zwroty akcji podsycają atmosferę, czytelnik zdaje sobie sprawę z tego, w jak beznadziejnej sytuacji znaleźli się bohaterowie… Czy w kimkolwiek tli się nadzieja? Choćby mała jej iskierka? Wiecie… Musi. Ponieważ gdyby nie ta mała iskierka, to wszystko by przepadło. Leigh Bardugo w mistrzowski sposób wykreowała czarny charakter tej serii. Darkling to po prostu chodząca perfekcja, istna doskonałość. Nie ma tutaj teraz znaczenia moja bezgraniczna miłość do niego, lecz ten mężczyzna po prostu emanuje siłą, pewnością siebie. Nawet w najgorszych chwilach nie brakuje mu gracji i magnetyzmu. A jednak ten ból widoczny w jego oczach, ta rozpacz, która nim zawładnęła… To te fragmenty jego osobowości, których nie prezentuje każdemu. Jednak chyba to w tym tomie najlepiej widać jego okrucieństwo, to, jak daleko jest w stanie się posunąć, żeby osiągnąć własne cele. Uwielbiam motyw nisztoi, jego mrocznych stworów, które rozrywają wrogów na strzępy. Ruina i rewolta to nieubłagalny koniec, w którym wyjaśniają się wszystkie niejasne do tej pory sprawy. Nie raz jest to ogromne zaskoczenie, chwilami ból i rozczarowanie. Autorka stworzyła tak przejmujący i barwny świat, że trudno jest nie odczuwać tego samego, co bohaterowie. Tego braku nadziei, tego bólu, cierpienia i cierpienia. Jednak nie brakuje tutaj też cudownych widoków, krajobrazów Ravki, niesamowitych stworzeń i lekkiego, rozluźniającego atmosferę i przeganiającego ponury nastrój humoru. Przodują w nim Zoja i Harshaw, Grishowie z armii Aliny. Nie brakuje tutaj również emocji, wspomnień, przyjaźni, odwagi i honoru. To pełnowymiarowa historia, która jest idealnie dopracowana w każdym calu. Autorka odpowiednio stopniuje napięcie, dozuje emocje, nie zapomina o dobrym tempie akcji. Po przeczytaniu ostatnich zdań tej powieści człowieka ogarnia spokój. Satysfakcjonujące zakończenie, takie naprawdę dobre, takie, jakie powinno być. Po tym całym bólu przychodzi pora na ukojenie, radość i spokój. Ma się poczucie nieźle spełnionego obowiązku i ulgi. Na twarzy pojawia się uśmiech. Cała trylogia wypada naprawdę znakomicie, jestem przekonana, że ta seria na długo pozostanie w moim sercu, nie tylko Darkling. Wywołała we mnie całe mnóstwo emocji, stałam się jej częścią, dlatego nie będzie tak prosto się jej wyzbyć. Ba! Nawet nie mam na to ochoty. Trylogia Grisha to coś wspaniałego, po prostu. www.bookeaterreality.blogspot.com
Zdarza mi się trafić na serie, które nie są wyjątkowe, przy których zdążyłam się wynudzić, a jednak kilka ostatnich epizodów każdego tomu rozpala we mnie taki głód, że czym prędzej sięgam po kolejny. Takie emocje wywoływała u mnie Trylogia Grisza, po której zwieńczenie, Ruinę i Rewoltę, właśnie sięgnęłam.Nie chcąc sypnąć spoilerami tam, gdzie ich nie potrzeba, nie zdradzę nic na temat fabuły, oprócz tego, co wiedzieć musicie, by zrozumieć założenie całej serii - Grisza to istota o nadludzkich zdolnościach. Główna bohaterka i narratorka, osierocona Alina, pewnego dnia odkrywa w sobie niespotykane moce, z których wcześniej nie zdawała sobie sprawy. W tym momencie wiedzieć więcej wręcz nie możecie, lecz przygotujcie się na jedno - cień, szturm i ruinę.Ciąg dalszy + fotografie + cytaty:http://secret-books.blogspot.com/2015/11/i-fall-ruina-i-rewolta-leigh-bardugo.html
Ostatnio zakończyłam już jedną trylogię płaczem i smutkiem, a tu zaraz czekało kolejne zwieńczenie - tym razem pożegnanie z Aliną Starkov, Malem Orecevem i Darklingiem. Leigh Bardugo pokochałam po idealnym pierwszym tomie (Cień i kość), a Szturm i grom tylko pogłębił to uczucie. Świat inspirowany klimatami rosyjskimi i coś w rodzaju rasy nadludzi z różnorakimi mocami, do której - jak się przypadkiem okazuje - należy bohaterka trylogii, okazali się fenomenalnym podłożem do cudownej, wciągającej historii.Alina, Mal i kilkoro ich przyjaciół trafili do podziemia, gdzie ukrywający się tam uciekinierzy stworzyli coś w rodzaju sekty, wynosząc Przyzywaczkę Słońca do rangi Świętej, gdzie czczą ją i są w nią wpatrzeni jak w obrazek. Apparat, tamtejszy kapłan, jest sprytnym manipulatorem i nie pozwala nikomu z jej grupki wyjść na powierzchnię. Schronienie okazuje się kolejną klatką, w którą wpadła Alina. Ma trudności ze własną mocą, musi więc liczyć na własnych przyjaciół, prócz Mikołaja - o którym słuch zaginął po zawaleniu się budynku. Darkling zaś zaczął posuwać się do drastycznych metod i Alina jest jedyną osobą, która może stawić mu czoło raz na zawsze. Ale do tego niezbędny jej trzeci wzmacniacz Morozova - jak jednak znaleźć ognistego ptaka, będąc uwięzionym pod ziemią?Nieoczywista. Takie słowo przychodzi mi na myśl o Ruinie i rewolcie. Żadna fabuła tak mnie nie zaskoczyła. Owszem, były zwroty akcji, które rzeczywiście zdumiały, lecz całościowo, sam pomysł jeszcze nigdy nie był tak nietypowy. Gdy myślę o rozprawianiu się z Wrogiem, widzę patetyczne sceny poświęcenia, długi monolog Złego, dlaczego robił źle i - oczywiście z gigantyczną dawką patosu i poświęcenia - zgładzenie go. Po czym powrót do szczęśliwego życia z ukochanym/ukochaną. Tymczasem Bardugo wyłamuje się z tego schematu i prezentuje taką bardziej ludzką stronę takiego przedsięwzięcia. Pokazuje, że ci, którzy ratują kraj, są ludźmi i to wszystko zmieni ich nieodwracalnie. Dodatkowo, sama fabuła jest bardzo dopracowana i niełatwa do przewidzenia (choć nie całościowo, w trakcie Czytelnik prosto domyśli się pewnych rzeczy). Lecz tak naprawdę zakończenia przewidzieć się nie da. Jest takie nieoczywiste.Możliwe, że przeżywszy dwa dni wcześniej całą gamą uczuć od smutku, przez rozpacz, po akceptację zakończenia ostatniego tomu, wyczerpałam własny zapas skrajnych emocji i dlatego nie zareagowałam tak gwałtownie na Ruinę i rewoltę. Opowieść rzeczywiście wywołuje dużo emocji, jest obfita w różne zwroty akcji (naprawdę fenomenalne zagrania, za których obecność mam ochotę jednocześnie uściskać i zamordować Bardugo) i nie daje odetchnąć. Niestety, zaczyna się dosyć nudnym opisem codzienności Aliny w podziemiu, który nie zniechęca do dalszej fabuły, jednak również nie zachwyca.Ruina i rewolta zaczyna się powoli. Jest troszkę jak z jazdą kolejką górską, z czego większa element powieści jest jazdą pod górkę (dość ciekawą, jednak nie aż tak, jak sądziłam, że będzie), żeby końcową jedną trzecią zjechać gwałtownie w dół. Bardzo gwałtownie, z wszelkimi atrakcjami w postaci ogromnych emocji, ponieważ rozwiązania fabularne są zaskakujące - aczkolwiek można je odgadnąć częściowo wcześniej, jednak ciężko się spodziewać tego, co następuje. Po prostu Ruina i rewolta nabiera rozpędu pod koniec, reszta to ciekawa, acz rozwijająca się średnim tempem akcja.Zakończenie satysfakcjonuje. Mnie usatysfakcjonowało, przede wszystkim dlatego, że jest jednocześnie smutne i szczęśliwe. Zazwyczaj w tego typu ebookach bohaterka uratuje świat i żyje sobie szczęśliwie z ukochanym, a Ruina i rewolta pokazuje, jak te wydarzenia zmieniają bohatera. Ponieważ nie sposób otrząsnąć się do końca po tym, co się wydarzyło, nie da się wrócić do zwyczajnego życia ot tak, po prostu. Cieszę się, że Leigh Bardugo to uwzględniła. Epilog był taki prawdziwy i wprawiający w smutny nastrój... Idealny.Całą trylogię oceniam bardzo dobrze. Jest ciekawie napisana, z interesującym pomysłem i co ciekawe, historia pomyślana jest jako całość i dopiero później podzielona na części, przez co zaskakiwani jesteśmy znaczeniem scen z poprzednich tomów. Zawsze bardzo mnie cieszy takie dopracowanie, zwłaszcza w powieściach, które bazują na swóim uniwersum. Ruina i rewolta to fenomenalne zwieńczenie serii - z nudnawym początkiem i późniejszą jazdą bez trzymanki!http://ksiazkoholiczka-nadeine.blogspot.com/2015/08/ruina-i-rewolta.html