Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Powiedzmy to sobie od razu, aby nie było niedomówień i bolesnych rozczarowań: książka ebook ta nie jest monografią dermatologicznych wykwitów, ale zestawem felietonów poświęconych pewnym zjawiskom językowym.O istnieniu języka - tego anatomicznego, jak i tego służącego do komunikacji - przypominamy sobie dopiero wtedy, gdy wyczujemy na jego powierzchni jakiś pypeć, coś, co nas uwiera, boli, drażni, przeszkadza, lub po prostu śmieszy. Te uczucia, jak widać dość mieszane, mają wspólny mianownik: świadomość języka. Świadomość, że świat składa się nie tylko z rzeczy, lecz i ze słów, które nie są owym rzeczom podporządkowane, jako ich znaki, lecz są równouprawnionym materiałem budulcowym.„Pypcie na języku” to zestaw uroczych, napisanych z olbrzymią kulturą, anegdot wziętych z życia autora, dla których punktem wyjścia (i dojścia) jest niefortunnie użyte słowo („Awaria toalety. Prosimy załatwiać się na swoją rękę”) czy jakaś zagadka językowa („Zakaz dobijania dziobem”, „100 gramów drakuli”). Te opowieści, właściwie błahe, ale nakreślone z prawdziwym mistrzostwem, są obrazkami naszej codzienności wplecionej w mowa i naszego języka wplecionego w codzienność – uzmysłowiają nam, że mowa jest czymś bardzo osobistym, a użyty w sposób nietypowy pozwala dostrzec zadziwiające wymiary rzeczywistości („Organizujemy sylwestry. Dowolne terminy”)."Czy to delikatnie pastwiąc się ponad słowną kreatywnością naszych rodaków („Mariola frontuje na nabiale”, „Rekord Guinnessa – największy Papież na świecie”), czy to ukazując śmieszne sytuacje, których „głównym bohaterem” jest mowa („Znaleziono psa. Wiadomość w smażalni”), czy wreszcie opisując nieporozumienia wynikłe z niestandardowego użycia słów („Pokażę panu cipkę”), Rusinek zdradza olbrzymią czułość względem języka i fascynację jego przewrotnością." Katarzyna Kłosińska"PILNE. Nie odnajdziesz lepszej polszczyzny niż Rusinka. Taki intrygujący komunikat przewijałby się dzisiaj jako „pasek” w telewizji. Jako odpowiednik Paska Jana Chryzostoma, najbardziej szalonego naszego zabytku językowego. To taka pętla czasowa, że można by się na pasku powiesić. Tylko po co to robić!? Czy nie lepiej bawić się i dziwić, zanurzać w odmętach i mętach języka i znajdować w tym czystą przyjemność? Wzorem Rusinek. Michał Rusinek." Michał Ogórek
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Pypcie na języku |
Autor: | Rusinek Michał |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Agora |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Idealna lektura na poprawę nastroju. Warto zapoznać się z felietonikami p. Rusinka i zobaczyć jak w śmieszny sposób my Polacy nie zdając sobie czasem sprawy przekombinowujemy nasz ojczysty język.
Myślę, że każdy Polak słyszał o Wisławie Szymborskiej, o jej sekretarzu już pewnie niekoniecznie. Michał Rusinek – wykładowca teorii literatury i retoryki na Wydziale Polonistyki UJ. Rodowity Krakus. Twórca ebooków dla dzieci i dorosłych, rzecz jasna – o języku. Jego najwieższa książka ebook Pypcie na języku to prawdziwy majstersztyk! Już sam tytuł budzi wątpliwości i zaciekawienie. Od razu pojawia się zapytanie o pypeć. 😊 Według Słownika Języka Polskiego pypeć to „białawe zgrubienie na końcu języka drobiu”, potocznie mówi się o „kroście na języku” albo „wypukłym znamieniu”. Michał Rusinek wyjaśnia, że pypeć to coś, co nas uwiera, boli, drażni, przeszkadza lub po prostu śmieszy. Te mieszane uczucia związane są ze świadomością języka. Im mniej błędów w posługiwaniu się językiem, tym staje się on niezauważalny. Dopiero, gdy pojawia się jakieś odstępstwo od reguły, coś niepoprawnego, wówczas uświadamiamy sobie, że świat to słowa, które nie tylko określają wszelkie pojęcia, lecz także mają własne znaczenie i historię. Po więcej zapraszam tu: https://makestoriesbymarli.blogspot.com/2017/07/pypcie-na-jezyku.html
Uff, to nie dermatologia ;) To zestaw opowiastek asystenta Szymborskiej o meandrach naszego "ślicznego" współczesnego języka polskiego. Idealna lektura na czas przejazdu metrem (czy innymi środkami komunikacji publicznej) w drodze do pracy i z pracy. Zarazem można wtedy konfrontować treść lektury z dialogami toczącymi się obok :)
Bardzo interesujące i zabawne anegdoty na temat językowych wpadek ;)
Czytanie tej książki w środkach komunikacji publicznej gwarantuje podróż w dobrym towarzystwie. Dodatkowo można również liczyć na zwolnienie miejsca - tak mi się przydarzyło, gdy przeuprzejmy starszy pan stwierdził, że nie wolno chichotać na stojąco :) Krótkie historyjki o języku, który czasem płata nam figle, a czasem to my "figlujemy" próbując swe myśli wyrazić... Polecam!
Bardzo udany prezent. Przyjaciel chwalił się, że śmiał się na głos czytając książkę. W związku z tym zalecam :)
super pypcie językowe na podstawie prawdziwych wydarzeń.. śmiało mogę polecić. książka ebook jest przezabawna
Interesująca książka, jednak sądziłam oprócz historii podanych w streszczeniach, będzie bogatsza o perypetie bohatera. Niezła lektura na wieczór.
"Pypcie na języku" to gwarancja dobrego stylu i ogromnej dawki humoru. Zalecam tę książkę wszystkim szanującym ojczysty mowa i lubiącym słowne igraszki.
Książka ebook zachwyca, prowokuje do śmiechu lecz też do krytycznego spojrzenia na codzienny język. Czyta się z przyjemnością, uczy i bawi.
bardzo interesująca,nie można się oderwać,świetny relaks
Pełna recenzja: http://przymuzyceoksiazkach.pl/2017/08/02/michal-rusinek-pypcie-na-jezyku-recenzja/ Mało kto potrafi pisać dzisiaj po polsku tak jak on – pięknie, elegancko, z dbałością o detale, a przy tym wyjątkowo lekko i dowcipnie. Przy okazji mamy przykład, jak można skrytykować kogoś albo coś tak, że aż w pięty pójdzie, a przy okazji nikt nie powinien czuć się urażony. Ba, prędzej będzie się śmiał sam z siebie. Klasa sama w sobie. Jedyny mankament, jaki dostrzegłem w „Pypciach…” to fakt, że są po prostu zbyt krótkie! Choć książka ebook liczy sobie nieco nad 200 stron, to pochłania się ją na raz, mnie zajęła jedno popołudnie.
Idealna zabawa mową polskim, przy nieomalże każdym felietonie głośno się śmiałam, a każdy z pewnością daje wiele do myślenia. Twórca doskonale wyłapuje ciekawostki językowe i z humorem, a także wielkim dystansem do siebie samego, je opisuje. Jedno ale: trochę za wiele klasycznego języka naukowego.
Doskonale dynamiczna realizacja zamówienia. Jestem wieloletnim klientem i sądzę że jest coraz lepiej,chociaż ceny są tylko akcyjne.
WSPANIALA KSIĄŻKA.KUNSZT I STYL JĘZYKA AUTORA NO I ŚMIECHU CO NIE MIARA .WYSOKA KLASA.ELEGANCKIE WYDANIE.HUMOR PRZEDNI.BŁYSKOTLIWOŚĆ AUTORA.B R A W O !!!!!
A słowo pypciem się stało Drogi Panie Rusinek, cóż ja mogę napisać? Prawdopodobnie tylko - świetna, zabawna i skłaniająca do refleksji. Postawić kropkę a także podsumować stwierdzeniem - POLECAM! Dlaczego? Ponieważ przez cały czas, kiedy tworzyłam recenzje, w głowie miałam tylko jedną myśl - ile zrobiłam już błędów. Jednak biorąc pod uwagę, że graniczy z cudem to, że Michał Rusinek przeczyta ten mój wywód, postanowiła zaryzykować. W końcu do dzielnych świat należy. Zatem piszę. Pypcie na języku dotychczas kojarzyły mi się z powiedzeniem, że ktoś nas obgaduje. W mojej interpretacji jest to bardzo śmieszne odwołanie do czegoś, co jest na języku i strasznie nam doskwiera. Można nawet zastanowić się czy nie stworzyć z „Pypci” Rusinka jednostki chorobowej. Może to skłoniło by do głębszej refleksji, ponad tym jak im zapobiegać, a nie jedynie leczyć - a zazwyczaj, niestety, na leczenie jest już za późno - bowiem siła nawyku jest wszechmocna. Jednak spokojnie, mogę was zapewnić, że podczas czytania nie odczujecie żadnego dyskomfortu. Twórca wypunktował czytelnikowi dużo błędów jakie ten tworzy podczas własnych wypowiedzi. Same błędy z perspektywy językoznawców mogą nie być zabawne, lecz Michał Rusinek przedstawił je w taki sposób, że momentami czytało się z uśmiechem na ustach. „Pypcie na języku” to zestaw felietonów, które twórca publikował na łamach Czasopisma Wyborczej w krakowskim dodatku. To, czego możecie się spodziewać to prosty do przetrawienia tekst, jedynym powodem przez który może was boleć żołądek to nie ciężkostrawność przelanych na papier myśli, a salwy śmiechu przy każdej ze stron. Michał Rusinek posiada olbrzymią wrażliwość na mowa która pozwala wyłapać nawet najmniejsze lapsusy słowne i przyodziać w odpowiednie szaty. Przegląd Pypci jest szeroki i z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie Pypcie z życia (autora) wzięte. Pypcie kulturalne. Pypcie historyczne i nostalgiczne. Pypcie współczesne. Pypcie wirtualne i komórkowe. Pypcie kulinarne. Pypcie zapożyczone. Pypcie językoznawcze. Pypcie obywatelskie. Nie da się ukryć, że mowa „żyje” i rozwija się wraz z jego użytkownikami. Gdyby cofnąć czas i zerknąć na to jak ewoluował, moglibyśmy w niektórych momentach w ogóle go nie poznać. Z racji wpływów kulturowych z czasem pojawiają się różnorakie modyfikacje i zapożyczenia. Posługujemy się również ukształtowanymi przez lata dialektami, czy tworzymy slangi. A teraz połączcie te wszystkie sytuacje ze sobą i otrzymacie lingwistyczny misz masz. Nie mam pojęcia ile zrobiłam byków w tym całym tekście, lecz mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A wy, macie jakieś własne pypcie, które się do was przykleiły i za pierona nie chcą odkleić? A poniżej mała próbka „Opowiadał mi znajomy szwedzki polonista, że poprosił kiedyś własnych studentów, by przetłumaczyli element opowiadania, bodajże Marka Hłaski. Dużo kłopotu sprawiło młodym tłumaczom sformułowanie, iż ktoś wszedł do baru i puścił pawia.Kombinowali różnie: lub pomijając absurdalny, nielicujący z realistycznym opowiadaniem obraz, lub wtrącając uprzednio, że bohater, wchodząc do baru, trzymał w ręku torbę i z niej wypuścił egzotycznego ptaka. W czyjejś odsłony paw przechadzał się dumnie po barze, zarazem przemieszczając tłumaczone opowieść w stronę symbolizmu, a może i sugerując subtelną aluzję do grobu Agamemnona. Oczywiście każdemu może się zdarzyć zwłaszcza tłumaczą.” „Grzegorz, stachanowiec spotkań autorskich opowiadał, jak kiedyś pani bibliotekarka, wioząc go na spotkanie po krętych kaszubskich drogach, zaproponowała, że skoro mają trochę czasu, to ona chętnie pokaże mu własną cipkę. Starając się ukryć przerażenie - najuprzejmiej podziękował, lecz ona jęła go przekonywać, że mieszka niedaleko, mąż również się ucieszy… Zgodził się więc, nie chcąc wyjść na frajera. A ona z dumą pokazała mu kurkę, którą hodowała w ogrodzie. Przy okazji dowiedział się, że w tamtych częściach Polski nazywają w ten sposób też koszyczek na ofiary wrzucane podczas mszy.” „Zwolennicy teorii, że ziemia jest płaska, rozsiani są po całym globie” POLECAM!
Idealna Książka, napisana dobrą polszczyzną, zawiera śmieszne historyjki .Zapewnia, przyjemnie spędzony czas
Dla wszystkich, którzy sięgają po książkę nie tylko by nabyć wiedzę albo przeżyć dreszcz emocji domyślając się końca ciekawej historii. Dla tych którym przyjemność sprawia obcowanie z ładną polszczyzną. Treść książki jest nieźle omówiona w "Opisie". Lektura książki Pana Rusinka sprawiła mi większą przyjemność niż się spodziewałem. Prócz wartości poznawczej dostarczyła emocji podobnych jakie miewam przy czytaniu Przybory, Kołakowskiego, Konwickiego. Czyta się dynamicznie i chętnie wraca do już przeczytanych rozdziałów. Kilka razy śmiałem się do łez. Mało kto dzisiaj tak ładnie pisze. Gorąco polecam.
"Pypcie na języku" czyta się jednym tchem. To książka ebook pisana żartobliwie, lecz jednocześnie z olbrzymią znajomością języka polskiego. Taka językowa zabawa i nauka dla tych, którzy mają poczucie humoru, chcą spojrzeć z dystansu na językowe nonsensy. Polecam, wesoły nastrój gwarantowany.