Średnia Ocena:
Przewodnik Pani Bradshaw. Ilustrowany informator o drogach żelaznych
Bogato ilustrowany i obfitujący w pożyteczne ciekawostki "Przewodnik Pani Bradshaw" pokazuje Równiny Sto jak żaden inny. Autoryzowany przez samego pana Lipwiga z Higienicznej drogi żelaznej Ankh-Morpork Równin Sto, bezcenny przewodnik pani Georginy Bradshaw po wszystkich stacjach i przystankach kolei w pełni zasługuje na miejsce w bagażu każdego podróżnego na Dysku, choćby nawet nie ruszał się z fotela. Od linowej ścieżki w Dużym Zwisie do suków w Zemphis: pouczające widoki po drodze. Bilety, panacea i jak przewieźć bagiennego smoka: ważne porady i praktyczne strony podróży. Eleganckie kurorty i malownicze oberże: przyzwoite i czyste kwatery dla wszelkich gatunków i rozmiarów.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Przewodnik Pani Bradshaw. Ilustrowany informator o drogach żelaznych |
Autor: | Pratchett Terry |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Prószyński Media |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Przewodnik Pani Bradshaw. Ilustrowany informator o drogach żelaznych PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli Terry'ego Pratchetta!
Dałbym piątkę, gdyby to nie była ciekawostka wyłącznie dla wielbicieli i fanów Świata Dysku Pratchetta. Nie dla niewtajemniczonych.
… no tak. Wiecie, te wszystkie dodatki do słynnych serii, do książek, które sie sprzedały… jakoś nigdy mnie nie kręciły. Skusiłam się na kilka Tolkienowskich, kilka Potterowych i zrozumiałam, że to niczego nie wnosi, lecz jednak… kupiłam kolorowankę Kidby’ego, mimo że nie mam zamiaru jej kolorować, lecz on ma tak specyficzną kreskę i również ten przewodnik. Ponieważ pociągi… widzicie, pochodzę z czasów, gdy nierzadko był to jedyny środek transportu, więc… musiałam mieć. A wydanie dodatkowo jest prześliczne i cudnie dopracowane: twarda okładka, rysuneczki i zdobienia, lecz nie spodziewałam się tego, że to ona, sama pani Bradshaw będzie nas po kolei oprowadzać. I to dosłownie do końca i na amen. Powie co w nich grzeczna i niegrzeczne, tym swoim ostrym językiem. Wiecie, jak te starsze panie, które wyglądają, że przecież nie powinny, a jednak potrafią polecieć z taką wiązanką, że uszy więdną!!! Tu jest po prostu wszystko od biletów, stacji i ich specjalności, poprzez wypatrywaczy pociągów, same pociągi, towarzyszy podróży, po… tęsknotę za nim. Za Terry’m ponieważ nie da się, no wiecie. Ech, sentymentalna się robię na starość i tyle. Warto!!! Bardzo bardzo bardzo warto. Ponieważ to zwykła książka, z treścią i humorem, tylko obrazków trochę więcej!!!
Wydawnictwo Prószyński i S-ka właśnie wydało pozycję, która zadowoli każdego fana „Świata Dysku”. Z jednej strony jest to spin-off serii powieści Terry’ego Pratchetta, z drugiej pozycja, która w cyklu ma własne konkretne miejsce – tuż przed finałowym tomem, „Pasterką koroną”. W skrócie fani twórczości zmarłego autora powinni sięgnąć po nią koniecznie!Pani Georgina Bradshaw dotychczas nie miała zbyt dużo wolnego czasu, kiedy jednak jej mąż, Archibald, nieszczęśliwie odszedł z tego świata, staruszka zaczęła dysponować jego dużą ilością. Dlatego również postanowiła spróbować wypraw niesamowitym novum w Świecie Dysku – drogą żelazną. Chociaż krytycy przestrzegali przed tym wynalazkiem, obawiając się wpływu na zwierzątka lub również wprost zwiastując koniec świata za jego sprawą, pani Bradshaw odnalazła w tych podróżach mnóstwo przyjemności i zaczęła robić zapiski. Dzięki uprzejmości dyrektora HDŻAMRAS, Moista von Lipwiga, otrzymała także możliwość jazdy nie w pełni otwartymi liniami, dzięki czemu mogła stworzyć własny przewodnik po wszystkich stacjach i przystankach drogi żelaznej Ankh-Morpork i Równin Sto, który teraz trafia w Wasze ręce.Przyznam, że bardzo lubię wszelkie dodatki do słynnych tytułów. Niestety najczęściej są to propozycje, które jedynie czerpiąc ze sławy danej rzeczy, są niczym więcej, jak odcinaniem kuponików. Nie wnoszą nic, nie zawierają żadnych nowości, a treść – jeśli takowa w ogóle się pojawia – jest prosta, ogólnikowa i właściwie bez znaczenia. Jednakże czasem zdarzają się książki naprawdę ciekawe, zrobione z szacunkiem tak dla tematu, jak i odbiorcy i stanowiące dodatek, który jednocześnie idealnie łączy się z większą całością. I takim właśnie dziełem jest „Przewodnik pani Bradshaw”.Co jest w nim dobrego? Na pewno mnóstwo dodatkowych informacji dla fanów. W końcu za jego napisanie odpowiada sam Pratchett, co jest już zapewnieniem wysokiej jakości. Dlatego czytelnicy jego „Świata Dysku” dostają tutaj dużo ciekawostek, jak i też szansę zobaczenia na swoje oczy konkretnych miejsc. Dla mnie jednak, czytelnika, który z opus magnum autora nie miał dotychczas dużo do czynienia (dopiero zaczynam odkrywanie płaskiego świata, choć już bardzo nieźle się w nim czuję), bardziej istotnym okazał się fakt samodzielności tej pozycji. Brzmi osobliwie? W końcu to element dużego (liczącego nad 40 tomów) cyklu, a jednak! Nawet nie znający „Świata Dysku” mogą bawić się tutaj znakomicie. Pratchett na łamach „Przewodnika…” na nowo odkrywa początki kolei, snując ich alternatywną, chociaż bliską naszej wizję. Dzięki temu reinterpretuje zarówno przepisy podróżowania, podaje rady i snuje wizje świetnych miejsc, które mogłyby istnieć w rzeczywistości. Jest w tym jakaś namiastka realizmu, jest nieskrępowana fantazja i jest również coś, co funkcjonuje najmocniej – fascynacja z odkrywania nieznanego, jaka towarzyszyła klasykom fantastyki i podróżnikom.Wszystko to zyskało wspaniałą oprawę graficzną. Ilustracje Petera Denisa, jakże bogato rozmieszczone, prezentują miejsca, rzeczy i osoby (szkoda jednak, że w polskiej odsłony nie w kolorze). Mamy także mapy, cudownie stylizowane pisma i listy a także najprzeróżniejsze, drobne zdawałoby się, a jakże istotne, ozdobniki. Ogląda się to z przyjemnością, a zamknięcie całości w też stylizowanej twardej oprawie tylko dopełnia pozytywnego wrażenia.Dlatego również zalecam gorąco, ponieważ to jeden z najlepszych około książkowych dodatków, jakie miałem okazje trzymać w rękach. Rzetelny, ciekawy, zrobiony z pomysłem, a nie tylko dla szybkiego dodatkowego zysku. Sięgnijcie zatem.