Średnia Ocena:
Polowanie
Martin Servaz staje do potyczki o swoją skórę... i honor. Departament Ariège, jesienna pełnia księżyca. Z pogrążonego w ciemnościach lasu niespodziewanie na szosę wybiega jeleń. Jeleń o ludzkich oczach. Odbywa się polowanie, lecz celem nie jest egzotyczne zwierzę. W okresie skomplikowanego śledztwa Servazowi przyjdzie stawić czoło potwornościom rodem z najgorszych koszmarów. Czy potyczka o słuszną sprawę może usprawiedliwiać czynienie zła? W najwieższej książce pdf mistrz thrillera Bernard Minier mierzy się z szaleństwem naszych czasów: przemocą, zemstą, manipulacją. Polowanie to wyjątkowo aktualna opowieść o życiu przesiąkniętym strachem. Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Polowanie |
Autor: | Minier Bernard |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Dom Wydawniczy Rebis |
Rok wydania: | 2021 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
Polowanie PDF Ebook podgląd:
Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.
Wgraj PDF
To Twoja książka? Dodaj kilka pierwszych stronswojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu!
Recenzje
Martin Servaz powraca. Interesująca byłam, czy tym razem Twórca podoła moim wymaganiom i spełni niemą prośbę, by już raz na zawsze zamknąć temat Marianne i seryjnego zabójcy Juliana Hirtmanna (kto czytał od początku przygody Martina, ten wie, o czym piszę). Obiecałam sobie, że jak teraz Minier skrewi, to nie przeczytam już kolejnego tomu z francuskim policjantem kryminalnym. W końcu kilkakrotnie odgrzewane kotlety stają się niesmaczne i ciężkostrawne. Noc. Księżyc. Las. Dookoła żywej duszy. Jednak na szosie, która powinna być o tej porze pusta, pojawia się samochód, a jednocześnie zza jednego z drzew wprost pod koła wypada zwierzak. Gdy załamany kierowca wysiada z auta, wie, że widok zwłok będzie go prześladował do końca życia, bo potrącił nie zwierzaka, tylko człowieka z głową jelenia. Z łopatki chłopaka wystawał bełt. Na miejsce zdarzenia w trybie alarmowym zjawia się policja. Servaz rozpoczyna śledztwo wraz ze własną nieodłączną specyficzną grupą znaną z poprzednich tytułów, czyli z Samirą i Vincentem. Po okresie okazuje się, że człowiek mimo młodego wieku już miał całkiem dużo za uszami i ciężko byłoby go nazwać grzecznym i sympatycznym. Jaka zagadkowa siła kryje się za śmiercią chłopaka? Czy w tuluskich lasach ktoś urządza sobie polowanie, w którym zwierzyną jest człowiek? Jak spisał sam Twórca „Misja autora powieści: wymyślać historie prawdziwsze od rzeczywistości”. Tym razem udało mu się wypełnić misję. Za takim Minierem tęskniłam, takiego Miniera oczekiwałam, takiego Miniera chcę czytać! W końcu dzieje Martina Servaza popchnął we właściwym kierunku. Już nie było wiecznych, nudnych do bólu wtrętów dotyczących przeszłości. W tej historii Martin znów stał się taki jakim go poznaliśmy w „Bielszym odcieniu śmierci”, w końcu było ciekawie od początku aż do samego końca. Interesujący, choć nieco schematyczny pomysł, lecz bardzo dobre wykonanie. Akcja miała dość szybkie tempo, nie było zbędnych przestojów czy opisów, a mroczny klimat utrzymywał się do ostatniego rozdziału. W trakcie lektury miałam co prawda skojarzenia z filmem „Trybunał” z 1983, lecz w niczym nie przeszkadzało to w odbiorze samej historii. Książka ebook praktycznie czytała się sama, a po jej skończeniu zostałam z myślami dotyczącymi sprawiedliwości, systemu sądownictwa. Rozmyślałam o ofiarach i o drapieżcach, o zmieniającej się stale ludzkiej mentalności i moralności. Czy branie sprawiedliwości we swoje ręce jest dobre? Konieczne? Czy potyczka o słuszną sprawę może usprawiedliwiać wyrządzanie krzywdy innej osobie? Same dygresje Autora na temat kondycji współczesnej Francji pod wobec ekonomicznym, społecznym trochę przerażają. Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.
Zawsze czekam z niecierpliwością na kolejne książki Bernarda Miniera, ponieważ po prostu uwielbiam jego styl i pisane przez niego historie. Nie inaczej jest z jego najwieższym tytułem „Polowanie” Następny raz komendant Servaz musi zmierzyć się z dość nietypową sprawą. Środek nocy, pełnia, na wąską szosę biegnącą przez las wybiega jeleń. Tą samą drogą wraca z nocnego dyżuru lekarz, kiedy zauważa zwierzę, nie ma już szans na uniknięcie kolizji, dochodzi do wypadku, oszołomiony kierowca wysiada z samochodu, chce, zobaczyć co się stało, lecz zanim zadzwoni po pomoc, musi otrząsnąć się z szoku, ponieważ nie wierzy w to co widzi, na szosie nie leży zwierzę, tam jest nagi mężczyzna, który ma na sobie olbrzymią głowę jelenia. Ktoś urządził sobie polowanie, jednak celem nie była dzika zwierzyna. Policja, prokurator, wszyscy nie dowierzają, kto mógł wpaść na taki pomysł? Co trzeba mieć w głowie, aby polować na drugiego człowieka? Czym kierował się bandyta i co musi skrywać się w czeluściach jego umysłu? Rozpoczyna się skomplikowane śledztwo, które staje się także niemałą sensacją w mediach, a utrzymanie jego szczegółów w tajemnicy będzie nie lada wyzwaniem. Następny kryminał tego autora, który powoduje nieprzyjemne mrowienie i nasuwa myśli, czy coś takiego nie mogłoby się wydarzyć naprawdę? Jego historie zazwyczaj są tak napisane, że zmuszają do refleksji, do czego człowiek jest w stanie się posunąć, jak daleko sięga zło, ile rzeczy jesteśmy w stanie zrobić w imię zemsty? Czy na pewno nieźle rozróżniamy zło i dobro? Czy działanie w dobrej wierze, samemu czyniąc okrutne rzeczy, nas rozgrzesza? Całkiem dużo niełatwych pytań nasuwa się po tej lekturze, mimo że to tylko kryminał. Bernard Minier całą wymyśloną historię oddał w rzeczywistej sytuacji Francji, mamy pandemię, mamy ograniczenia, lockdown, nieudolność rządzących w radzeniu sobie z obecną sytuacją, protest żółtych kamizelek i wielkie kłopoty w szeregach francuskiej policji, która nie radzi sobie z protestującymi, zamieszkami na peryferiach i handlarzami narkotyków, który coraz śmielej sobie poczynają i nawet policja, z całym swoim arsenałem nie wchodzi do pewnych dzielnic. Książkę można spokojnie czytać, nie znając poprzednich części, lecz możemy wówczas nie zrozumieć pewnych niuansów i zażyłości głównych bohaterów. Osobiście tym, którzy nie czytali, zalecam zacząć od początku, ponieważ po co odbierać sobie taką przyjemność :)
Coś, co ma głowę jelenia, biegnie przez las... Brakuje mu powietrza, jest na skraju uduszenia. Las okrywa pagórki, noc okrywa las, a myśli okrywa strach. Ten strach ma aromat (własnego potu) a także kolor- czarny, jak dusze tych, przed którymi musi uciekać. Lecz życie to tylko "krótki błysk pomiędzy dwiema wiecznymi nocami". Świeci przez krótką chwilę, a później gaśnie. Jak to coś, co zgasło teraz i leży pogrążone w ciemnościach nocy. Co ma głowę jelenia, lecz ciało człowieka. A najbardziej ludzkie jest jego spojrzenie... . Śledztwem kieruje Servaz- "wolny elektron, niemożliwy do kontrolowania fragment i fanatyk prawości". Człowiek niespokojny, dręczony przez swoje demony z przeszłości i zawsze "na ostrzu brzytwy". Dynamicznie okazuje się, że śledztwo będzie trudne, żmudne i pełne pułapek. A przeciwnika będzie miał godnego siebie- "postać bez formy" o przenikliwie niebieskich oczach, kogoś o dwoistej naturze, gdzie mieszają się honor i okrucieństwo, mądrala i obłęd. I kogoś o dwuznacznej moralności, bezlitosnego, egzotyczną bestię, która potrafi odgadnąć wszystkie słabości przeciwnika. . Twórca powoli i konsekwentnie maluje groteskowy obraz szaleństwa, podszytego ideologią. Napawa strachem, który jest tutaj, jak "żywe i ruchliwe stworzenie". Tworzy inscenizacje, od których cierpnie skóra. Kreuje surrealistyczne sceny, jak z "Siódmej pieczęci" I. Bergmana. Toruje sobie drogę do umysłu i serca, powodując jednocześnie mrowienie wzdłuż kręgosłupa. Makabryczne obrazy osadza w czasach lockdownu, co jest pretekstem do pokazania tej specyficznej "ery wirusa, czasów kary, śmierci i oczyszczenia", kiedy symbolem jest maseczka- knebel, kaganiec, znak rozpoznawczy "antyseptycznego, zagubionego i zaszczutego" społeczeństwa francuskiego. Przeraża tutaj "beton, asfalt, samotność, światła miasta i zagubienie". Tło społeczne jest tutaj dokładnie nakreślone. Twórca z dystansem, lecz mocno krytycznie ocenia ten "kraj, który traci rozum i w którym ludzie stają się obłąkani", radykalizację nastrojów i kryzys społeczny, chaos a także brak autorytetów. . Uwielbiam Miniera- za styl, cudowny język, brutalne i makabryczne zagadki kryminalne a także ten obraz Francji. Polecam.
Francja w czasach obostrzeń związanych ze światową pandemią koronawirusa. Wprowadzona godzina policyjna. Ciemną nocą po dyżurze do domu wraca pielęgniarz jednego ze szpitali. I niespodziewanie na maskę jego samochodu łatwo z lasu wpada mężczyzna. Kierowca jest przerażony widokiem potrąconego, który ma głowę jelenia. Z uwagi na fakt, że na ciele potrąconego faceta widnieje wypalone słowo "sprawiedliwość" sprawa trafia do komendanta Martina Servaza. Potrącenie było przypadkowe, a najbardziej prawdopodobne okazuje się to, że na mężczyznę ktoś polował. Śledztwo mknie do przodu, lecz cały czas o krok przed komendantem i jego drużyną jest główny dowodzący grupy, która jest odpowiedzialna za polowanie. Jak się okazuje nie jedyne. Starają się oni wymierzyć sprawiedliwość na swoj swój sposób. Twórca mądrze przemyca do głównego wątku to z czym zmaga się aktualnie Francja. Nie tylko paraliż państwie związany z lockdownem, lecz również kłopoty wynikające z wielokulturowości. Nieudolność władzy na walkę z grupami narkotykowymi i protestującymi. Mimo, że to następny tom historii o komendancie Martinie to śmiało można po tą element sięgnąć nie czytając wcześniejszych. Może jedynie trudno się połapać w życiu osobistym Servaza, ponieważ podejrzewam, że to wątek obyjaczowy jest koontynuowany, lecz główna sprawa zostaje doprowadzona do końca. A jeśli już jesteśmy przy zakończeniu dla mnie świetne. Miałam momenty, że budowane napięcie lekko spadało, lecz ostatnie kilka epizodów i objaśnienie zagadki pochłonęło mnie do reszty.
Dzisiaj 9 listopada, premiera najwieższej książki francuskiego pisarza. Dzięki Wydawnictwu Rebis mogłam przeczytać tę książkę wcześniej, a dzisiaj mogę wam ją serdecznie polecić. Facet jadący drogą, która prowadzi przez ciemny, powleczony jesienią las, potrącił jelenia, który niespodziewanie wybiegł wprost na niego. Jakież było jego zdziwienie, kiedy okazało się, że to nie zwierzę, tylko człowiek z maską zwierzęcia na głowie. Sprawę prowadzi Martin Servaz z pomocą Samiry i Vincenta. Okazuje się, że ktoś urządza sobie polwania na ludzi, a ofiar może być więcej. Śledztwo jest skomplikowane, a w tle toczą się ataki z nożem, przejawy agresji w stosunku do policji, protesty i demonstracje niezadowolnego społeczeństwa, słynne wszystkim z wiadomości. Do tego pandemia, wraz z narzuconymi ograniczeniami. Czy to wszystko spowoduje, że sprawa nie zostanie rozwiązana, a winni nie zostaną ukarani? Twórca spisał kolejną element z serii z nieustępliwym, bezkompromisowym, skutecznym Servazem, którą czyta się z olbrzymim zainteresowaniem. Prócz toczącego się śledztwa, uczestniczymy w życiu Martina i jego bliskich. Twórca porusza trudne tematy, pisze jednak bardzo interesująco. Mnie bardzo odpowiada jego styl, sposób w jaki wprowadza czytelnika w akcję, a także to w jaki sposób przedstawia toczące się rozwiązywanie sprawy. Bardzo niezły kryminał. Mnie się podobało, myślę, że fanów serii nie trzeba namawiać do przeczytania. Natomiast tym, którzy jeszcze nie znają serii ogromnie polecam.
Książki Bernarda Miniera to nie tylko rozrywka. Twórca przemyca nam dużo aktualnych informacji o charakterze społecznym. Nie tylko omawia zjawiska, lecz również zadaje pytania: dlaczego tak się dzieje. Trochę podkopuje ten urokliwy obraz romantycznej Francji , który nam wpojono w dzieciństwie. Lecz świat się zmienia a życie przesiąknięte strachem coraz częściej jest wpisane w naszą rzeczywistość.