Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Almanach z wierszami dziewięciu najlepiej rokujących poetów, będących przed debiutem książkowym. W edycji 2016 znaleźli się: Paweł Biliński, Sebastian Brejnak, Paula Gotszlich, Robert Jóźwik, Kuba Kiraga, Julia Mika, Adrianna Olejarka, Jakub Pszoniak i Bartek Zdunek. Wyborem a także redakcją zajęli się Kacper Bartczak, Tadeusz Dąbrowski a także Marta Podgórnik.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Połów. Poetyckie debiuty 2016 |
Autor: | Opracowanie zbiorowe |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Biuro Literackie |
Rok wydania: | 2017 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
Cóż za różnorodność! Nowoczesność, którą da się zrozumieć i klasyka, która nie trąci myszką. Najwieższe okazy z Połowu świadczą o tym, że poezja polska ma się nieźle i mieć się będzie. Chciałabym pochylić ponad każdą z ośmiu osób, których wiersze wchodzą w skład zbioru, ale zdaję sobie sprawę, że tekst stałby się przez to nieznośnie długi, dlatego skupię się na paru poetach, których utwory szczególnie przypadły mi do gustu i wydały się interesujące. Z góry przepraszam pominiętych, to nie znaczy, że reszta jest do niczego, chodzi po prostu o ilość miejsca a także szczególne emocje, które zrodziły się podczas lektury. A zatem do dzieła. wiem, zgrzeszyłem treścią strofą przecinkiem i rymowaniem moja wina, lecz niestety nie żałuję ciekawe, jak wygląda piekło poetów (zgrzeszyłem, Paweł Biliński) Antologia rozpoczyna się mocnym, egzystencjalnym akcentem lirycznym. Jednakże poezję Bilińskiego nie nazwałabym epigońską, jest ona po prostu w swoisty sposób intymna, że ponosi mnie. Dziś bardzo mało mamy wierszy prawdziwie lirycznych, które trzymają niezły poziom, a te Bilińskiego właśnie takie są. Nie brakuje w nich religijnych nawiązań, znajdziemy trochę autotematyzmu. Jak zauważa Marta Podgórnik, poeta nie ma po drodze z mainstreamową twórczością młodych, lecz w jego przypadku to akurat zaleta. Początek zaskakujący i nostalgiczny. P.G. próbuje przypomnieć sobie słowa modlitwy. P.G. boleje ponad niemożliwością tragedii. P.G. rozmyśla o dalszych perspektywach. Północ, południe, wschód, zachód i pochód. W tym roku odbędzie się Większy Tydzień, W tym mroku odbędzie się Większanoc. (Sztuczne oddychanie, Paula Gotszlich) Paula Gotszlich pisze wiersze szybkie, o prostej strukturze. Jak pisze Tadeusz Dąbrowski, nie znajdziemy tu rozbudowanych metafor, ponieważ nie są one poetce potrzebne do osiągnięcia artystycznego celu. A cel jest jasny: uderzenie w hipokryzję i sztuczność tradycji. Gotszlich dzięki idealnemu oku (i dobremu pióru) trafia w sam środek tarczy i ze znacznym dystansem radzi sobie z tym rytualnym zakłamaniem. W jej wierszach nierzadko brakuje powietrza, którym moglibyśmy odetchnąć, tak ciasne są od słów. Podczas lektury „czerpmy miniwdechy| róbmy miniwydechy| duśmy się” razem z podmiotem, patrzmy na rozpad świata. (…) nie wszystko ma głębszy sens wiązanie z dzieciństwem czasem coś jest kurwa: ą puszczam misie tego innego dzidziusia w pralce nie umiem cię doczyścić z łez ponieważ ronię (Wiersz do innego dziecka, Julia Mika) Najmłodsza ze wszystkich wyłowionych (rocznik 1999) i prawdopodobnie najbardziej intrygująca z tego grona. Julia Mika tworzy konstrukcje poetyckie skomplikowane i wielopoziomowe, aż czuć od pierwszych wersów duży talent. Jeśli utrzyma ten poziom, będzie zapewne niedługo jedną z ważniejszych postaci polskiej sceny poetyckiej. Jej wiersze pewnie niejednego badacza literatury wprawiłyby w konsternację, odbierając dużo z pewności siebie. I słusznie zauważa Kacper Bartczak, że poezja Miki dotyka stanów wyprzedzających wszelkie próby ich opisania; tego, co chwilowe i zmienne, wynikające z błędu systemu (językowego, społecznego, innego). hej no przecież nie tak miało to wszystko wyglądać nie na to się niepisanie pisaliśmy nie to obiecywaliśmy siedząc w zakazanych miejscach jedząc zakazane owoce z nie własnych drzew przecinając w zakłady splecione dłonie (…) (niepokolenie, Adrianna Olejarka) Zdecydowanie moje ulubione wiersze z całego zbioru. Poezja Olejarki jest, wydawałoby się, łatwa i bardzo intymna. Autorka omawia świat znikający już, trwający jeszcze w pamięci; wspomina efemeryczną krainę dzieciństwa i dorastania, która odchodzi w cień. Czuć w tych wierszach rozczarowanie dorosłością, niedopełnieniem obietnic młodości. Paradoksalnie, co zauważa Tadeusz Dąbrowski, te smutne wiersze przynoszą nam pocieszenie; pocieszają jednak nie własną treścią, ale samą swą obecnością. Do poezji Olejarki będę chętnie wracać i z niecierpliwością wypatruję samodzielnego tomu. Chcę przypomnieć, że twórcy, o których nie wspomniałam, także stworzyli światy pełne i interesujące, jednak powyższe przez mnie opisywane po krótce oddziaływały na mnie najmocniej. Uważam jednak, że na pewno nie można przejść obojętnie obok wierszy Sebastiana Brejnaka czy Jakuba Pszoniaka, bardzo współczesnych i przyglądającym się otaczającej nas rzeczywistości. Sadzę, że każdy, kto sięgnie po tegoroczny Połów znajdzie wiersze, w których zechce zamieszkać na chwilę lub na dłużej. Zalecam gorąco.