Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
Siódmy tom bestsellerowej serii Bernarda Cornwella o losach bohaterskiego Uhtreda z Bebbanburga. Na jej podstawie BBC realizuje serial „Upadek królestwa”. Najstarszy syn Uhtreda zostaje mnichem. Ojciec wyrzeka się go, odbiera mu imię Uhtred Uhtredson i nadaje nowe – Judasz. W gniewie Uhtred zabija niechcący szanowanego opata, za co zostaje wyklęty przez Kościół i wygnany. Klątwa spadnie także na tych, którzy pozostaną przy nim. Z garstką wiernych ludzi Uhtred wyrusza do Northumbrii, by odzyskać Bebbanburg... "Jak „Gra o tron”, lecz prawdziwa." "The Observer" "Bernard Cornwell tworzy najlepsze sceny batalistyczne spośród wszystkich pisarzy, których czytałem." George R.R. Martin Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Pogański pan. Wojny wikingów. Tom 7 |
Autor: | Cornwell Bernard |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Otwarte |
Rok wydania: | 2019 |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
„Go raigh mile maith agat”* „Pogański Pan” składa się z nieco nad czterystu stron, trzynastu epizodów i czterech części. W książce pdf jest także - jak zwykle – dodatek w postaci wyjaśnienia systematyki nazw geograficznych na przestrzeni dziejów a także drzewo genealogiczne królów Wessexu. Do tego – nota historyczna dotycząca przebiegu faktycznych zdarzeń historycznych, na których kanwie osnuta jest opowiadanie w siódmej części „Wojen Wikingów”. „Opat” to początkowa element historii, która rozgrywa się lat kilka po tej opowiedzianej w tomie poprzednim - „Śmierci królów”. Opowiada o tym, jak lord Uhtred przed przypadek dowiaduje się od wędrownego kaznodziei, że jego dziedzic, Uhtred Uhtredson, postanawia przywdziać habit. Początkowo jest zszokowany pogłoską i nie daje jej wiary, decyduje się jednak sam sprawdzić, czy to prawda. Przybywa na miejsce za późno – jego pierworodny jest już po święceniach. I znów – jakby rodowa klątwa kładła się cieniem na mężów Bebbanburga – najstarszy syn traci imię na rzecz młodszego. Uhtred publicznie wyrzeka się młodzieńca i nadaje mu pogardliwe imię zdrajcy Chrystusa, Judasza. To jednak nie koniec złych wiadomości. Po powrocie do dworu, Uhtred zastaje tam „śmierć, spaleniznę i ruiny”**. Zabudowania są zniszczone, obrabowane i spalone, ludzie wymordowani a jego kobieta, Sigunn – porwana. Ojciec Kutbert zostaje znaleziony z dala od dworu, trudno pobity i oślepiony. Wszystko jest sprawką Kanuta Ranulfsona, zwanego Kanutem Długim Mieczem – postrachu całej Brytanii. Uhtred udaje się na spotkanie z wrogiem i dowiaduje się, że ktoś w haniebny sposób, używając jego imienia i pod jego chorągwią, porwał rodzinę wojownika. Po wyjaśnieniu sprawy i uzgodnieniach lordowie rozstają się (Kanut zwraca brankę całą i zdrową), lecz problemy pół Sasa, pół Wikinga zaczynają się piętrzyć. Oto bowiem przypadkowa śmierć zadana przez Uhtreda kapłanowi, który bronił jego najstarszego syna, powoduje nałożenie na niego klątwy. Zabił bowiem opata Wihtreda, które miłowali wszyscy w całej chrześcijańskiej części wysp. Lord zostaje wyklęty razem z dworem, pozbawiony ziem, tytułów i majątku i teraz każdy, kto zostanie razem z nim – także klątwą tą obłożony zostaje. Córka zmarłego króla Alfreda i małżonka Aethelreda, pana Mercji a kochanka Uhtreda, Aethelflaed, ratuje go przed rozwścieczonym tłumem, podjudzanym przez żądnego krwi biskupa Wulfhearda z Herefordu. Bohater musi jednak opuścić krainę, w której odnalazł dom i względny spokój i udać się na kolejną tułaczkę. Tym razem postanawia włożyć wszystkie siły w odzyskanie rodowej siedziby, czyli niezdobytego do tej pory przez Wikingów Bebbanburga, zagarniętej podstępem przez jego wuja. Element druga książki - „Middelniht” to opowiadanie o tym, jak Uhtred staje się posiadaczem łodzi o tym samym imieniu - „wybudowanej z drzewa ściętego w nocy”***. Gdzie zaniosą go fale? Czy, będąc znów szyprem, odwiedzi nadmorską rodzimą twierdzę w Northumbrii? Czy spełni przyrzeczenie dane Kanutowi i samemu sobie? I czy „Pogłoski o wojnie” (część trzecia) okażą się prawdziwe? I co ma z tym wszystkim wspólnego „Lodowa Furia” (część czwarta?) A – przede wszystkim – czy marzenia Alfreda, zmarłego króla – o jednym kraju, zwanym Anglią („Jakże dziwnie brzmiała ta nazwa”****), ma szansę się ziścić? I czy to ostatnie spotkanie z wiekowym już jak na owe czasy, ponieważ nad pięćdziesięcioletnim, antagonistą? Reasumując – ten tom opowieści o mężnym Sasie, wychowywanym na duńskim dworze, skupia się na relacjach Uhtreda z obecnymi dwiema dziewczynami jego życia (a – jak pamiętamy – było ich trochę), z jego dwoma synami (jednym wyklętym), potyczką o ojcowiznę, utracie honoru i majątku a także przymierzach z wrogami i wielkiej, historycznej bitwie. Jest więc o czym czytać, zwłaszcza że akcja goni akcję. Genialne – jak zwykle – opisy zarówno życia codziennego na targanych wojnami ziemiach, jak i podjazdów, bitew i dużych bitew. Żeglugi statkiem i życia na nim. Bytowania maluczkich, jak i możnych ówczesnego świata. Wnikliwy portret chrześcijaństwa i tego, jak było krzewione, wyznawane i jak rosło w siłę. Wartki język, zaskakujące zwroty akcji. Barwne, niejednoznaczne i bardzo wyraziste i silne postaci, których bogactwa mógłby pozazdrościć Cornwellowi niejeden autor. Postacie, z którymi prosto się identyfikować i myśleć podobnie do nich, gdyż nie są wolne od błędnych kroków, nieprzemyślanych słów, decyzji podejmowanych pod wpływem emocji. Są za to żywe, ludzkie, prawdziwe. Takie jak my. * „Niech dobro będzie przy tobie” (jęz. irlandzki) - cytat z książki „Pogański Pan” - tomu siódmego „Wojen Wikingów” Bernarda Cornwella, str. 5. ** Cytat z książki „Pogański Pan” - tomu siódmego „Wojen Wikingów” Bernarda Cornwella, str. 28. *** Cytat z książki „Pogański Pan” - tomu siódmego „Wojen Wikingów” Bernarda Cornwella, str. 80. **** Cytat z książki „Pogański Pan” - tomu siódmego „Wojen Wikingów” Bernarda Cornwella, str. 318.
W sagach to jest wspaniałe, że mijają kolejne tomy a my poznajemy dalsze dzieje bohaterów, których już zdążyliśmy polubić. Jest jak w życiu, mamy znajomych, ludzi, których znamy od najwcześniejszego dzieciństwa i oni stale nam towarzyszą. Zazwyczaj nie myślimy o tym jak się zmienili, jak my się zmieniliśmy, lecz starczy oglądnąć album, lub siąść do wspominek i wówczas widzimy, jakie zaszły zmiany. Gdy zaczynam następny tom z serii Wojny Wikingów przypominam sobie dotychczasowe perypetie Uhterda i jestem interesująca czym mnie ponownie zaskoczy. Wyjątkowe życie, Sas w służbie Duńczyków, Wiking ze stylu życia. Uthred nie jest już młodzieniaszkiem, według własnej epoki jest już nobliwym starszym panem. Szczęście w życiu dalej mu nie sprzyja, ma niewątpliwie interesujące życie, lecz pełne tragedii. W miłości nie odnosił spektakularnych sukcesów. A teraz dodatkowo jego syn, jego dziedzic postanawia zostać chrześcijańskim mnichem, u Utherda wywołuje to skrajny gniew, wydziedzicza syna, odbiera mu imię, a wskutek nieszczęśliwych zdarzeń zabija także pewnego opata, czym ściąga na siebie gniew Kościoła. Czy fuks Utherda który pozwalał mu wykaraskać się z opresji przemija? Wszyscy się starzejemy, czas nie omija nawet zasłużonych wojowników. Uthred nie może narzekać na nudę, w jesieni życia, gdy powinien cieszyć się swoim dziedzictwem, tym co osiągnął. Chociaż to już siódmy tom, to twórca nie oszczędza ani Uthreda, ani nas. Losy się wiele a akcja jest utrzymana na wysokim poziomie. Ten tom ma już więcej nostalgii związanej z naturalną koleją rzeczy, gdy starsi usuwają się w cień, lecz jednak stale chcą mieć wpływ na świat! Nie mogę się pogodzić z tym, że zbliżamy się do końca tej seri. Jeśli jeszcze jej nie znacie, nadróbcie koniecznie! Będziecie mogli czekać na kolejne tomy! A to pierwszorzędna sprawa
Aż ciężko w to uwierzyć, lecz to już siódmy tom „Wojen Wikingów”, opowieści o dziejach mężnego Uhtreda, który choć narodził się jako Sas, został wychowany przez Duńczyków i to ścieżka wikinga prowadzi go przez życie. Bohater z każdym tomem starzeje się coraz bardziej, osiągnął już pięćdziesiątkę, lecz czytając o jego bohaterstwie i niezłomnym charakterze ma się wrażenie, że to stale ten sam młodzieniec, który dopiero uczył się sztuki potyczki w murze tarcz i starał się przetrwać własną pierwszą bitwę. Uhtred nie ma szczęścia do kobiet, które lub go opuszczają, lub tragicznie giną albo zostają porywane, lecz siódmy ton przynosi nowe przekleństwo – Uhtred musi się wyrzec własnego pierworodnego syna. Młody Uhtred obrał bowiem chrześcijańską drogę i zamierza zostać mnichem. Wojownik, który własne serce oddał Thorowi i wyśmiewa chrześcijan, nie może się z tym pogodzić. Dla niego syn przestaje istnieć, odbiera mu imię i mianuje nim własne drugie dziecko. W wyniku kłótni, spotęgowanej gniewem, Uhtred zabija ważnego, szanowanego opata, a to sprowadza na niego klątwę i wygnanie. Najwieższy tom o przygodach sędziwego wojownika rozpoczyna się więc tragicznie, lecz przecież Uhtred od zawsze miał smykałkę do pakowania się w kłopoty, dalej nie będzie wcale łatwiej, Podczas czytania powieści dosyć wyraźnie rzuca się w oczy, że bohater powoli zmierza do kresu własnych dni. Wcześniej tylko wspominano o jego potomkach, teraz synowie są już starsi, wchodzą w dorosłość i wydaje się, że mogą stać się kolejnymi bohaterami tej opowieści. Z jednej strony ciężko pogodzić się z upływającym czasem, z drugiej Uhtred powoli musi ustąpić młodszym. Lecz nim to nastąpi, wojownik ma jeszcze dużo do zrobienia. Stale przecież nie odbił należnych mu ziem i tym razem po raz pierwszy poważnie się do tego zabiera, organizując wyprawę i spotkanie ze swoim niedołężnym już wujem i jego synem. Opowieść pełna jest forteli i podstępów, co wiernemu czytelnikowi sagi Cornwella na pewno nie jest już obce, lecz mimo wszystko twórca stale potrafi zaciekawić, skupić uwagę i zaskoczyć, kiedy trzeba. I jak zawsze, w finale dostajemy piękną bitwę i potyczka dwóch antagonistów, ponieważ w tym świecie zawsze znajdzie się ktoś, kto zajdzie za skórę głównemu bohaterowi. Tylko czy tym razem uda się wyjść zwycięsko z tego pojedynku? Jeśli jeszcze nie czytaliście, pora nadrobić 😊
Akcja książki po raz następny przesuwa się o kilka lat do przodu. Uhtred to dojrzały mężczyzna, podbiegający pod pięćdziesiątkę. Jego synowie zdążyli już dojrzeć, jednak on sam nie myśli o tym, aby spocząć choćby na chwilę. Stale myśli o kolejnych walkach i świeżych dokonaniach. Jego myśli stale zaprząta chęć powrotu do własnego rodzinnego miasta, Bebbanburga. Świeżych rozsterk dodaje mu także najstarszy syn, który zdecydował się zostać chrześcijańskim mnichem, chociaż ojciec był temu bardzo przeciwny. Ponieważ chociaż Uhtred mieszka wśród ludzi wierzących w Boga, to on sam jest bardziej poganinem, niż chrześcijaninem. Jakby tego było mało, ktoś po raz następny chce zszargać jego dobre imię i zastawia pułapkę, w którą nieświadomy niczego Uhtred wpada. Wydawać by się mogło, że skoro zna się danego bohatera przez całe jego życie, to wie się o nim dosłownie wszystko. Możecie mi jednak wierzyć, że Uhtred zaskoczy was jeszcze nie jeden raz. Bernard Cornwell stworzył arcydzieło i po siedmiu tomach nie boję się już tego stwierdzenia. Kiedy ktoś omawia życie jednego bohatera, to potknąć może się w każdym momencie. Prosto można wpaść w schemat, zacznie brakować pomysłów, lub akcja przestanie się jakoś kręcić. I uwierzcie mi, że początkowo, kiedy zdecydowałam się recenzować tą serię, byłam pewna, że tak właśnie będzie. Ponieważ chociaż lubię inne książki tego autora, to najdłuższą serią jaką przeczytałam była trylogia Arturiańska. Nigdy wcześniej aż tak bardzo się nie myliłam. Cornwell nie dość, że spisał tak długą serię, to jeszcze zrobił to bezbłędnie. Wiadomo, że zawsze są wzloty i upadki, jedne sceny są lepsze, inne troszkę gorsze, lecz w ogólnym odbiorze wszystko jest tak, jak być powinno. Co tym razem dał nam ten autor? Intrygi, które nie mają końca. Mam wrażenie, że tutaj nie ma bohatera, który by czegoś nie kombinował. Jednak dzięki temu akcja jest dynamiczna, a nam książkę czyta się w zastraszającym tempie. To, na co najbardziej tutaj zwróciłam uwagę, to relacja między Uhterdem, a jego dwoma synami. Każdy z nich jest inny i chce postępować w życiu inaczej. Jak pamiętacie może z pierwszej części cyklu, w tamtych czasach istniała taka zasada, że najstarszy syn otrzymywał zawsze imię po swoim ojcu. Jednak kiedy umarł, lub go zawiódł, imię to mogło zostać mu odebrane. Starszy syn Uhtreda zdecydował się zostać mnichem wbrew ojcu, gdyż ten nigdy nie poważał chrześcijaństwa. Dlatego Uhtred odebrał mu imię, wydziedziczył z rodziny i nadał nowe imię, Judasz. Natomiast młodszy syn odziedziczył po bracie wszystko. Nie ma się co dziwić, kiedy ten chciał być taki sam jak ojciec i robił wszystko, aby ten był z niego dumny. Podporządkowywał się jego rozkazom i nigdy niczemu się nie sprzeciwił. To pokazuje, że rodzice w tamtych czasach potrafili być bardzo surowi. Chociaż miłowali własne dzieci, to nie mogli pozwolić sobie na ich wybryki. Możemy także zobaczyć, jak bardzo może różnic się rodzeństwo i jak różnorakie drogi mogą obrać w życiu. "Pogański Pan" prezentuje nam, że Cornwell nie ma zamiaru zwolnić i będzie trzymał nas w garści do samego końca. Jestem pewna, że jego książki nigdy mi się nie znudzą i zawsze będę czytać je z zapartym tchem. Przede mną jeszcze trzy tomy, których już nie mogę się doczekać.
Siódmy tom. Nasz Uhtred to już sędziwy mężczyzna, dobiegający piędziesiątki, jednak charakter wojownika nie pozwala mu na spoczynek. Prócz odzyskania upragnionej ojcowizny, sen z powiek spędza mu również najstarszy syn. Postanowił zostać chrześcijańskim mnichem, co w Uhtredzie wywołało olbrzymią złość, która poskutkowała wydziedziczeniem pierworodnego. Jednak to nie koniec zgryzot. Ktoś uknuł intrygę, wciągając Uhtreda w wir walki. Czy uda mu się odzyskać własną siedzibę - niezwyciężony gród, zagarnięty przez pazernego wuja? Mogłoby by się wydawać, że ciągle wydarzenia rozgrywają się wokół utraconego Bebbanburga i zawiści do chrześcijan. Mimo, że na ziemiach królestwa panuje pokój, Uhtred zawsze znajduje sobie przeciwników i gotuje się do walki. Powiedziałabym że wydarzenia to swoista sinusoida - wzloty przeplatają się z upadkami, a Sas przyjmuje własny los ze stoickim spokojem. Prócz bitew i potyczek, snucia kolejnych intryg i wymierzania sprawiedliwości, najciekawszym wątkiem okazał się ten z wydziedziczeniem najstarszego syna. Oczywiście dla mnie, bo prezentuje trochę faktów historycznych i to, w jak poważny sposób wojownicy traktowali własne rzemiosło, narzucając je poniekąd swoim potomkom. A odbieranie imion, i nadawania ich najmłodszym dzieciom, w naszych realiach, jest czymś nie do pomyślenia. Spodziewałam się raczej, że przy czytaniu tak dalekich tomów będzie mnie ogarniało znużenie. Na codzień nie czytam tego typu literatury, lecz tę element pochłonęłam błyskawicznie. Nie wiem, czy jest to zasługa tego, że okazała się stosunkowo któtka czy czytałam ją w odpowiednim miejscu i czasie, lecz bardzo nieźle spędziłam z nią te kilka wieczorów.
,, Pogański pan” to już siódmy tom o przygodach naszego niezłomnego pół wikinga Uhtreda. Tym razem mamy do czynienia z misternie uknutą intrygą, w którą to wpada nasz bohater. Ktoś podaje się za Uhtreda i porywa małżonkę i dzidziuś jego wroga. Kim jest owy szubrawiec? Tego usiłuje dowiedzieć się nasz bohater. Jakby tego było mało w końcu nadaje się okazja na odzyskanie Bebbanburga. Czy po nie spełnia 40 latach uda się ją zdobyć z rąk wuja ? Ten tom zachwycił mnie przede wszystkim klimatem. Czuć w niej adrenalinę, gniew a także zemstę, która wypływa niczym nadzienie z pączka- nieoczekiwanie. Misternie utkana intryga to następna perełka tej część. Niczego nie świadomy Uhtred wpada w nią niczym śliwka w kompot. I tak nasz już 50 letni bohater znów wyrusza w niebezpieczną podróż by zawalczyć nie tylko o własny honor lecz i dziedzictwo. To już bardzo dojrzały mężczyzna, który w własnych czasach już uchodzi na starca, który powinien pogodzić się z faktem zbliżającej się niechybnie śmierci. Jednak Uhtred nie przejmuje się tym i robi to w czym jest najlepszy. Idzie walczyć. Poznajemy go także z nowej strony, strony ojcowskiej. Jego 19 letni syn jest wpatrzony w ojca i stara się go naśladować jak tylko może. Dlatego nasz bohater stara się przekazać swe mądrości a także doświadczenie młodzieży stając się poniekąd ich nauczycielem i przewodnikiem. Jak zawsze już nie chcę się powtarzać lecz jestem zachwycona kreacją bohaterów, którzy z każdym tomem mężnieją, nabierają wprawy, a przede wszystkim zmieniają się w raz z każdym zdobytym doświadczeniem. Mowa jakim opowiadana jest ta historia jest lekki, przyjemny i przede wszystkim nie nurzący. Sama fabuła, jak zawsze jest wartka, a przede wszystkim wciągająca. I pewnie zapytasz mnie- czy już nie znudziły Ci się przygody Uhtreda? Odpowiem Ci, że absolutnie nie, bowiem każdy tom jest inny, lecz utrzymany na bardzo wysokim poziomie. Z każdą kolejną częścią czytelnik widzi jak zmienia się społeczeństwo, rozwija się religia chrześcijańska a także jak z każdym kolejnym władcą ludzie nabierają wprawy w obronie swych ziem, kupiectwie i rozwoju. Ten tom to dla mnie majstersztyk jeśli chodzi o intrygę. Jestem zakochana w tej serii. Podsumowując, czy warto dalej ciągnąć romans z Uhtredem? Zdecydowanie tak. I choć ma on już własne lata, to jego przygody stale są wartkie, interesujące, a przede wszystkim wciągające czytelnika do świata, który jest brutalny, zdradziecki i niepewny. Nasz bohater to facet uparty, dążący do własnych zamierzonych celów, idealny ojciec, strateg i nauczyciel. Nie da się go nie lubić. Według mnie to najlepsza seria opowiadająca historię wikingów i ich życia, podbojów a także wierzeń. Mądrze ukazuje Anglię i jej próby zjednoczenia w całość. Zalecam wszystkim wielbicielom wikingów a także historii.