Recenzje

• werka777

  2018-03-21

  Tym razem zacznę o tego, od czego zaczyna się książka- wstępu. Tak, jak nigdy nie sugerowałam Wam obowiązkowego zanurzenia się w tej krótkiej i nierzadko nieistotnej części każdej publikacji, teraz radzę Wam ją przeczytać. Wówczas z pewnością będziecie w stanie o dużo więcej zrozumieć. Wspomniałam uprzednio o tym, że w tym przypadku mamy do czynienia z książką wyjątkową. Owszem, bo nie skupia się ona na jednej podróży, a na wybiórczych wspomnieniach, na esencji z każdej z wypraw. Jednak nie to czyni ją oryginalną spośród wielu. Stefan Czerniecki deklaruje bowiem, że postara się ograniczyć własną obecność w reportażach do minimum. I faktycznie znika, pozostawiając czytelnika samego z przyrodą, obcokrajowcami czy miejscami religijnego kultu. A wynik i wrażenia wyniesione z lektury, poprzez tak pozornie niewielki zabieg, od razu przybierają zupełnie inne oblicze. W przeważającej ilości tekstów nie znajdziemy tu uczuć i przemyśleń samego autora, ponieważ w miejscu, w którym powinny one być, podróżnik pozostawia pole do popisu nam – czytelnikom. Ciężko więc mówić o sympatii wobec niego, a jednak fakt, że zadbał on o tak niezwykłe uczestnictwo odbiorcy w własnych osobistych wędrówkach, wzbudza poczucie wdzięczności. Napotykamy tutaj ludzi niebezpiecznych, przed którymi należy uciekać, lecz i takich, którzy czekają na nas z otwartymi ramionami. Są ci smutni, przestraszeni, ci podążający złą drogą, lecz i tacy, którzy potrafią cieszyć się życiem. A pośród dzikich dla nas społeczeństw stale malują się pozostałości historii. Stefan Czerniecki nie ogranicza się bowiem wyłącznie do opisywania dnia teraźniejszego. Czasami zasięga przeszłości, autentycznych zdarzeń czy legend, by w pełni nakreślić daną sytuację, by czytelnik mógł na nią spojrzeć we właściwy sposób. Bez tego nie byłoby to możliwe. Ta publikacja to nie tylko zestaw reportaży, lecz również obszerna zbiór różnych zdjęć, spośród których każde jedno kryje w sobie magię chwili. Cudowne wydanie z wysoką jakością papieru czyta się i ogląda niczym album najlepszych wspomnień, a jednak warto mieć na uwadze, że nie wszystkie są proste do przełknięcia, ponieważ przecież nie zawsze na świecie losy się tak, jak powinno.Książkę zalecam fanom literatury podróżniczej. Tutaj wędrówek do niezwykłych miejsc na świecie na pewno Wam nie zabraknie. I chociaż raczej w większości reportaży dominuje nastrój powagi, autorowi nie brak umiejętności starego gawędziarza. Oczywiście do sędziwego wieku Stefanowi Czernieckiemu brakuje sporo, niemniej jednak czaruje doświadczeniem, a jego zbiorem wrażeń można byłoby obdzielić całkiem pokaźne grono ludzi.